background image

Lew Dawidowicz Trocki

Ostatnie przemówienie

w Kopenhadze

Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)

WARSZAWA 2005

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 2 -

www.skfm-uw.w.pl

Tekst   Lwa  Trockiego   „Ostatnie   przemówienie   w

Kopenhadze” został wygłoszony w 1932 roku.

W   języku   polskim   tekst   po   raz   pierwszy   został

wydany   przez   wydawnictwo   „Nowa   Era”,

Warszawa 1933.

W   niniejszym   wydaniu   –   tak   jak   w   wydanej

broszurce   z   1933   roku   –   na   końcu   publikujemy

Trockiego „List otwarty do Vanderveldego”.

Redakcja   przekładu:   Michał   Nowicki,   Piotr

Strębski.

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Wstęp

Szanowni słuchacze!

Pozwólcie  mi  na   wstępie  wyrazić   swój   szczery  żal,   iż  nie  jestem  w   stanie,   przed  audytorium

kopenhaskim wygłosić odczytu w języku duńskim. Zostawmy na uboczu czy słuchacze wskutek tego coś

-niecoś stracą. Co się tyczy prelegenta, to nieznajomość języka duńskiego w każdym bądź razie pozbawia

go możliwości poznania skandynawskiego życia i skandynawskiej literatury bezpośrednio z pierwszego

źródła i w oryginale. A to jest wielką stratą.

Język niemiecki, do którego jestem zmuszony się uciec, jest wspaniały i bogaty. Mój „niemiecki

język”   jest   jednak   znacznie   ograniczony.   Zresztą,   w   skomplikowanych   zagadnieniach   można   się

wypowiedzieć, z należytą swobodą, jedynie w ojczystym języku. Muszę więc z góry prosić audytorium o

wyrozumiałość.

W   Kopenhadze   byłem   po   raz   pierwszy   na   Międzynarodowym   Kongresie   Socjalistycznym   i

wyniosłem z waszego miasta najlepsze wspomnienia. Od tej pory upłynęło już blisko ćwierć wieku. Od

tego czasu w Belcie i fjordach wiele razy zmieniła się woda. Lecz nie tylko woda. Wojna złamała kręgosłup

starego   kontynentu   europejskiego.   Rzeki   i   morza   Europy   spławiły  niemało   krwi   ludzkiej.   Ludzkość,

zwłaszcza europejska, przeszła przez ciężkie próby, stała się bardziej posępna i szorstka. Wszelkie metody

walki stały się bardziej zaciętymi. Świat wstąpił w epokę wielkiego zwrotu. Jej krańcowymi objawami są

wojna i rewolucja.

Zanim przystąpię do tematu mego odczytu – do rewolucji – uważam za swój obowiązek wyrazić

swe podziękowanie organizatorom zebrania, kopenhaskiej organizacji socjaldemokratycznych studentów.

Czynię   to   jako   przeciwnik   polityczny.   Odczyt   ma   wprawdzie   zadania   naukowo-historyczne,   a   nie

polityczne, podkreślam to zaraz na wstępie. Niemożliwym jest jednak mówić o rewolucji, z której wyrósł

ZSRR,   nie   zająwszy  politycznego  stanowiska.   W   mojej   roli,   jako   prelegenta,   stoję   pod   tym   samym

sztandarem, pod którym stałem jako uczestnik rewolucyjnych wydarzeń.

Do wojny partia bolszewicka należała do międzynarodowej socjaldemokracji. 4 sierpnia 1914 r.

głosowanie   niemieckiej  socjaldemokracji  za  kredytami  wojennymi,  raz  na  zawsze  położyło  kres  temu

związkowi   i   rozpoczęło   erę   nieprzerwanych   i   nieprzejednanych   walk   bolszewizmu   przeciwko

socjaldemokracji. Czy ma to oznaczać, iż organizatorzy tego zebrania omylili się, zapraszając mnie jako

referenta? Audytorium będzie w stanie to osądzić, dopiero po moim odczycie. Dla usprawiedliwienia tego,

że przyjąłem zaproszenie do wygłoszenia wykładu o rewolucji rosyjskiej, ośmielam się wskazać na to, że w

ciągu 35 lat mojego politycznego życia, problem rosyjskiej rewolucji stanowił praktyczną teoretyczną oś

moich   zainteresowań   i   mej   działalności.   Cztery   lata   mego   pobytu   w   Turcji   poświęciłem   głównie

historycznemu opracowaniu zagadnienia rewolucji rosyjskiej. Daje mi to pewne prawo do nadziei, iż uda mi

się,   nie   tylko   przyjaciołom   i   towarzyszom   ideowym,   lecz   również   wrogom,   co   najmniej   częściowo

dopomóc   w   zrozumieniu  pewnych   cech  rewolucji,  które  przedtem  uszły  ich   uwagi.   W   każdym  razie

zadaniem mego wykładu jest dopomóc w zrozumieniu. Nie zamierzam propagować rewolucji, lub do niej

nawoływać. Pragnę ją wyjaśnić. Nie wiem, czy na skandynawskim Olimpie istnieje jakaś specjalna bogini

buntu. Wątpię! W każdym razie, dziś nie będziemy się ubiegać o jej względy. Odczyt nasz postawimy pod

znakiem Snotry, starej bogini poznania. Nie bacząc na namiętną dramatyczność rewolucji, jako żywego

zjawiska, postaramy się ją traktować z bezinteresownością anatoma. Słuchacze zechcą pogodzić się z tym,

jeśli wskutek tego, odczyt stanie się bardziej suchy.

Obiektywne i subiektywne przesłanki rewolucji

Rozpocznijmy   od   niektórych   elementarnych   zasad   socjologicznych,   które   są   wam   wszystkim

niewątpliwie   znane,   które   jednak   musimy   odświeżyć   w   naszej   pamięci,   przystępując   do   tak

skomplikowanego zjawiska, jak rewolucja.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 3 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Społeczeństwo  ludzkie   jest   historycznie   powstałą   kooperacją   w   walce   o   byt   i   zabezpieczenie

zachowania gatunku. Charakter społeczeństwa określa charakter jego gospodarki. Charakter gospodarki

określają środki pracy. Każdej epoce rozwoju sił produkcyjnych odpowiada określony ustrój społeczny.

Każdy społeczny ustrój zapewnia dotychczas klasie panującej niezwykłe korzyści.

Już z wyżej powiedzianego jasno wynika, że ustroje społeczne nie są wiecznymi. Powstają one

historycznie, by potem stać się więzami dla postępu. „Wszystko co powstaje, jest warte by zginęło”. Żadna

jednak  klasa  panująca   nie  ustąpiła  dobrowolnie  i  pokojowo.   W  kwestiach   życia  i  śmierci  argumenty

rozsądku nigdy nie zastępują argumentów przemocy. Może to być smutne, lecz jednak tak jest. Nie my

stworzyliśmy ten świat. Nie pozostaje nic innego, jak brać go takim, jakim jest.

Rewolucja oznacza więc zmianę społecznego porządku. Przekazuje

1

 ona władzę z rąk jednej klasy,

która   się   wyczerpała,   w   ręce   drugiej   klasy,   która   wstąpiła   w   okres   rozwoju.   Powstanie   stanowi

najkrytyczniejszy i najostrzejszy moment w walce dwóch klas o władzę. Powstanie może doprowadzić do

rzeczywistego zwycięstwa rewolucji i ustanowienia nowego ustroju, tylko w tym wypadku, gdy się opiera

na postępowej klasie, zdolnej skupić dokoła siebie przytłaczającą większość ludu.

W odróżnieniu od procesów w przyrodzie bywa rewolucja urzeczywistniana ludźmi i przez ludzi.

Ale w rewolucji działają ludzie pod wpływem warunków społecznych, które nie są swobodnie przez nich

wybrane, lecz przejęte zostały z przeszłości, która im władczo wskazuje drogę. Właśnie dlatego i tylko

dlatego jest rewolucja procesem prawidłowym.

Świadomość   ludzka   nie   odbija   obiektywnych   warunków   biernie.   Zwykła  ona   czynnie   na   nie

reagować. W pewnych sytuacjach, reakcja ta przyjmuje naprężony, namiętny charakter masowy. Bariery

prawa i władzy zostają obalone. Aktywny udział mas w wydarzeniach tworzy też najniezbędniejszy element

rewolucji.

Lecz   sama   burzliwa   aktywność   może   się   zatrzymać   na   stadium   demonstracji   i   rokoszu,   nie

podniósłszy się do poziomu rewolucji. Powstanie mas musi doprowadzić do obalenia panowania jednej

klasy i do zdobycia władzy przez drugą klasę. Wtedy dopiero mamy dokonaną rewolucję. Powstanie mas

nie jest izolowanym przedsięwzięciem, które można wywołać według swego upodobania. Stanowi ono

obiektywnie   uwarunkowany   element   w   rozwoju   rewolucji,   tak   jak   rewolucja   stanowi   obiektywnie

uwarunkowany proces w rozwoju społeczeństwa.

Jeśli istnieją warunki dla powstania, nie należy go oczekiwać biernie z otwartymi ustami: również i

w ludzkich sprawach bywa, jak Szekspir mówi, przypływ i odpływ. Aby znieść przeżyty ustrój postępowa

klasa musi zrozumieć, że wybiła jej godzina i postawić sobie za zadanie zdobycie władzy. Tu otwiera się

pole dla świadomej rewolucyjnej akcji, gdzie przewidywanie i wyliczenie wiąże się z wolą i odwagą.

Innymi słowy tu otwiera się pole działania dla partii.

Partia   rewolucyjna   skupia   w   sobie   najlepszą   część   postępowej   klasy.   Bez   partii,   zdolnej   do

zorientowania się w sytuacji, do oceny biegu i rytmu wydarzeń i do jednoczesnego zdobycia zaufania mas,

jest  niemożliwe   zwycięstwo  rewolucji  proletariackiej.   Oto  wzajemny   stosunek  między  obiektywnym  i

subiektywnym czynnikiem rewolucji.

Dygresja

Jak   nam   wiadomo   przy   dysputach,   przeciwnicy   –   zwłaszcza   w   teologii  –   zwykli   byli   często

dyskredytować prawdę przez doprowadzanie jej do absurdu. Ta metoda nazywa się w logice: reductio ad

absurdum.

My spróbujemy obrać przeciwną drogę: tj. przyjmiemy absurd za punkt wyjścia, aby tym pewniej

zbliżyć się do prawdy. Gdy się to odnosi do rewolucji, to w każdym razie nie można się uskarżać na brak

absurdów. Weźmy jeden z najświeższych i najbardziej rażących.

1

 W oryginale: „Przedaje” (przyp. red.).

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 4 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Włoski pisarz Malaparte, coś w rodzaju faszystowskiego teoretyka – i tacy bywają – niedawno

wydał książkę o technice zamachu stanu. Autor poświęcił oczywiście sporą ilość stron swemu „badaniu”

powstania listopadowego.

W odróżnieniu od „strategii” Lenina, powiązanej ze społecznymi i politycznymi stosunkami w Rosji

z   1917   r.   „jest   taktyka   Trockiego”,   według   słów   Malaparte,   „przeciwnie,   niezwiązana   z   ogólnymi

warunkami kraju”. Oto myśl przewodnia dzieła. Na kartkach swej książki Malaparte zmusza Lenina i

Trockiego do prowadzenia licznych dialogów, w których obaj uczestnicy rozmowy wykazują razem taką

głębię   myśli,   jaką   natura   zostawiła   do   rozporządzenia   jednemu   Malaparte.   Na   rozważania   Lenina   o

społecznych i politycznych przesłankach przewrotu, poleca Malaparte wyimaginowanemu Trockiemu dać

literalnie następującą odpowiedź: „Wasza strategia wymaga za wiele przychylnych warunków: powstanie

niczego nie potrzebuje, ono wystarcza sobie samo”. Słyszycie „Powstanie niczego nie potrzebuje”. To jest

właśnie,  szanowni  słuchacze,  ów  absurd,   który  wam  musi  pomóc,   w  zbliżeniu  się  do  prawdy.   Autor

powtarza uparcie, że w listopadzie zwyciężyła nie strategia Lenina, a taktyka Trockiego. Według niego,

taktyka   ta  i   teraz  zagraża  spokojowi  państw  europejskich.  „Strategia  Lenina”,  cytuję  dosłownie,  „nie

przedstawia dla rządów Europy bezpośredniego niebezpieczeństwa. Natomiast aktualne i to permanentne

niebezpieczeństwo   stanowi   dla   nich   taktyka   Trockiego”.   Konkretniej:   „Posadźcie   Poincarego   na

Kiereńskiego miejscu, a bolszewicki zamach stanu z listopada 1917 r. powiódłby się tak samo dobrze”.

Trudno uwierzyć, że taka książka tłumaczona na różne języki jest poważnie brana.

Daremnie  szukalibyśmy  uzasadnienia,   w   jakim  celu  jest  w  ogóle   konieczna,   od   historycznych

warunków uzależniona, strategia Lenina, jeśli „taktyka Trockiego” może w każdej sytuacji rozstrzygnąć

samo zadanie. I dlaczego tak rzadkie są szczęśliwe rewolucje, gdy do ich powodzenia, starczy tylko kilka

technicznych recept.

Przeprowadzony przez faszystowskiego pisarza dialog między Leninem i Trockim, jest co do treści i

formy od początku do końca niesmacznym wymysłem. Niemało takich wymysłów błąka się po świecie. Na

przykład w Madrycie drukuje się obecnie pod moim nazwiskiem książkę „La vida del Lenin” („Życie

Lenina”),   za   którą   jestem  tak   samo   odpowiedzialny,   jak  za   taktyczną   receptę  Malaparte'a.   Madrycki

tygodnik   „Estampa”,   przedrukował   z   tej   rzekomej   książki   Trockiego  o   Leninie   całe   rozdziały,   które

zawierają obrzydliwe bezczeszczenie pamięci tego człowieka, którego bez porównania wyżej ceniłem i

cenię od każdego innego współczesnego człowieka.

Pozostawmy   jednak   fałszerzy   ich   własnemu   losowi.   Stary   Wilhelm   Liebknecht,   ojciec

niezapomnianego bojownika i bohatera Karola Liebknechta, lubił mawiać: „rewolucyjny polityk musi się

zaopatrzyć   w   grubą   skórę”.   Doktor   Stockmann   zaleca   jeszcze   dobitniej   tym,   którzy   mają   zamiar

przeciwstawić się opinii publicznej, aby nie ubierali nowych spodni. Te obie dobre rady przyjmiemy do

wiadomości i przejdziemy do porządku dziennego, zagadnienia rewolucji listopadowej.

Jakie pytania nasuwa myślącemu człowiekowi rewolucja listopadowa?

1. Dlaczego   i   w   jaki   sposób   powstała   ta   rewolucja?   Konkretniej:   dlaczego   proletariacka   rewolucja

zwyciężyła w jednym z najbardziej zacofanych krajów Europy?

2. Co dała rewolucja listopadowa?

I wreszcie:

3. Czy usprawiedliwiła się?

Na pierwsze pytanie, o przyczynach, można już teraz mniej więcej wyczerpująco odpowiedzieć.

Usiłowałem uczynić to w mojej „Historii Rewolucji”. Tu tylko mogę sformułować najważniejsze wnioski

ostateczne. Fakt, że proletariat po raz pierwszy osiągnął władzę, w kraju tak zacofanym, jak ówczesna

Rosja carska, tylko na pierwszy rzut oka wydaje się tajemniczym, w rzeczywistości jest on całkowicie

prawidłowym   procesem.   Można   go   było   przewidzieć   i   przewidziano   go.   Co   więcej:   na   podstawie

przewidywań tego faktu, rewolucyjni marksiści budowali swoją strategię, na długo przed rozstrzygającymi

wydarzeniami.

Pierwsze i najbardziej ogólne wyjaśnienie: Rosja jest zacofanym krajem, ale stanowi tylko część

światowej gospodarki, tylko element światowego systemu kapitalistycznego. W tym sensie wyczerpał Lenin

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 5 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

zagadkę rewolucji rosyjskiej za pomocą lapidarnej formuły: łańcuch przerwał się w najsłabszym ogniwie.

Jaskrawa ilustracja: wielka wojna, która wynikła ze sprzeczności światowego imperializmu wciągnęła w

swój  wir   kraje   stojące  na  różnym   stopniu   rozwoju,   ale   postawiła   wszystkim   uczestnikom   jednakowe

wymagania.  To   jest   jasne:   ciężary   wojny   musiały   być   szczególnie   nieznośne   dla   krajów   najbardziej

zacofanych. Rosja była zmuszona pierwsza ustąpić z placu. By się jednak uwolnić z wojny, musiał rosyjski

lud obalić panujące klasy. Tak przerwał się łańcuch wojenny w swym najsłabszym ogniwie.

A jednak wojna nie jest katastrofą przychodzącą z zewnątrz, jak trzęsienie ziemi, lecz dalszym

ciągiem tej samej polityki, za pomocą innych środków. Podczas wojny tylko wyraźniej uzewnętrzniają się

główne tendencje imperialistycznego systemu w „czasie pokoju”. Im wyższe siły produkcji światowej tym

bardziej zacięta konkurencja światowa; im ostrzejsze antagonizmy, tym gwałtowniejszy wyścig zbrojeń,

tym ciężej jest słabszym uczestnikom. Właśnie dlatego zacofane kraje zajmują pierwsze miejsce w szeregu

załamujących   się.  Łańcuch   kapitalizmu   wykazuje   zawsze   tendencje  do   przerwania   się  w   najsłabszym

ogniwie.

Gdyby   w   rezultacie   jakichkolwiek   niezwykłych,   lub   niezwykle   nieprzychylnych   warunków,

powiedzmy, zwycięskiej interwencji wojskowej z zewnątrz, czy też wskutek nie dającego się naprawić

błędu   samego   rządu   sowieckiego  na   niezmierzonym  obszarze   Związku   Radzieckiego   zmartwychwstał

rosyjski   kapitalizm,   wówczas   zmartwychwstałaby   wraz   z   nim   niechybnie   i   jego   historyczna

niewytrzymałość,   a   on   sam   stałby   się   wkrótce   ofiarą   tych   samych   sprzeczności,   które   w   1917   r.

doprowadziły do eksplozji. Żadne taktyczne recepty nie powołałyby do życia rewolucji listopadowej, gdyby

organizm   Rosji   nie   był   w   nią   brzemienny.   Partia   rewolucyjna   może   w   ostatecznym  wypadku   rościć

pretensję do odegrania roli akuszerki, zmuszonej uciec się do cesarskiego cięcia.

Pojęcie historycznego zacofania

Można mi odpowiedzieć: wasze ogólne rozważania mogą dostatecznie wyjaśnić dlaczego musiała

runąć stara Rosja, kraj, gdzie zacofany kapitalizm przy wynędzniałem chłopstwie był ukoronowany przez

pasożytniczą szlachtę i zgniłą monarchię. Ale przy porównaniu z łańcuchem i najsłabszym ogniwem brak

wciąż jeszcze klucza do zasadniczej zagadki: w jaki sposób mogła w tak zacofanym kraju zwyciężyć

rewolucja socjalistyczna?

Historia zna niemało przykładów upadku krajów i kultur przy jednoczesnym załamaniu się starych

klas, po których nie było postępowego następcy. Upadek starej Rosji, zdawałoby się na pierwszy rzut oka,

winien był przeobrazić kraj raczej w kapitalistyczną kolonię, niż w państwo socjalistyczne.

Ten   zarzut   jest   bardzo   ciekawy.   Prowadzi  on   nas   bezpośrednio   do   jądra   całego   zagadnienia.

Jednakże jest on niesłuszny, mógłbym powiedzieć, pozbawiony wewnętrznej proporcji. Z jednej strony

opiera   się   on   na   przesadzonym  przedstawieniu   zacofania   Rosji,   z  drugiej   zaś  strony,   na  teoretycznie

błędnym przedstawieniu zjawiska historycznego zacofania w ogóle.

W  przeciwstawieniu  do  anatomii  i  fizjologii   różni  się  psychologia,  zarówno  indywidualna,  jak

kolektywna,   niezwykłą   zdolnością   przyswajania.   Giętkość   i   elastyczność   –   na   tym   też   polega

arystokratyczna wyższość człowieka nad jego najbliższym zoologicznym krewniakiem z rodu małp. Zdolna

do   przyswajania   i   giętka   psychika,   jako   niezbędny   warunek   historycznego   postępu   tak   zwanych

„organizmów”   społecznych,   w   odróżnieniu   od   rzeczywistych,   tj.   biologicznych   organizmów,   nadaje

niebywałą   zmienność   wewnętrznej   strukturze.   W   procesie   rozwoju   narodów   i   państw,   zwłaszcza

kapitalistycznych, nie ma ani jednorodności, ani równomierności. Często w życiu jednego i tego samego

kraju zbliżają się i łączą różne stopnie kultury, a nawet ich bieguny.

Szanowni słuchacze, nie zapominajmy o tym, że historyczne zacofanie jest pojęciem względnym. O

ile istnieją postępowe i zacofane kraje, to istnieje również między nimi wzajemne oddziaływanie i istnieje

nacisk krajów postępowych na zacofane; dla krajów zacofanych jest koniecznością doścignięcie krajów

postępowych, przejęcie ich techniki, wiedzy itd. W ten sposób powstaje kombinowany typ rozwoju: cechy

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 6 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

zacofania   kojarzą   się  z  ostatnim  słowem  techniki   światowej  i   myśli   ludzkiej.   W  końcu,   historycznie

zacofane kraje są niekiedy zmuszone prześcignąć pozostałe, by wydobyć się ze swego zacofania.

W tym sensie  można powiedzieć,  że  rewolucja  listopadowa  była  dla  ludów  Rosji  bohaterskim

środkiem dla wydobycia się ze swego ekonomicznego i kulturalnego barbarzyństwa.

Struktura społeczna przedrewolucyjnej Rosji

Przejdźmy   jednak   od   tych   historyczno-filozoficznych,   może   cokolwiek   zbyt   abstrakcyjnych

uogólnień   do   postawienia   tych   samych   zagadnień   w   bardziej   konkretnej   formie,   tj.   w   poprzecznym

przekroju żywych faktów ekonomicznych. Zacofanie Rosji na początku XX wieku wyrażało się najdobitniej

w   tym,   że   przemysł   zajmował  w   kraju   nieznaczne   miejsce   w   porównaniu   z   rolnictwem;   miasto   w

porównania ze wsią; proletariat w porównaniu z chłopstwem. W całości oznacza to niską wydajność pracy

społecznej. Dość powiedzieć, że w przededniu wojny, kiedy Rosja carska osiągnęła punkt kulminacyjny

swego dobrobytu, dochód narodowy był 8-10 razy niższy niż w Stanach Zjednoczonych. Jest to liczebnie

wyrażona „rozpiętość” zacofania, o ile w stosunku do zacofania da się zastosować słowo „rozpiętość”.

Jednocześnie jednak ujawnia się na każdym kroku, na polu gospodarczym, w zjawiskach zarówno

prostych,   jak   skomplikowanych,   prawo  kombinowanego   rozwoju.   Rosja   będąc   prawie   bez   dróg   była

zmuszona budować kolej żelazną. Nie przeszedłszy procesu europejskiego rękodzielnictwa i manufaktury,

przeszła   Rosja   bezpośrednio   do   zmechanizowanych   fabryk.   Przeskoczyć   pośrednie   stadia,   oto   los

zacofanych krajów.

Podczas gdy gospodarka rolna pozostawała często na poziomie XVII stulecia, przemysł Rosji, jeżeli

nie rozmiarem to typem, dorównał już poziomowi postępowych krajów i w niektórych wypadkach nawet je

prześcignął.   Dość   powiedzieć,   że   olbrzymie   przedsiębiorstwa   zatrudniające   ponad   1000   robotników,

obejmowały w Ameryce 18 proc. ogólnej liczby robotników przemysłowych, podczas gdy w Rosji 41 proc.

Fakt ten trudno pogodzić z banalnym przedstawieniem zacofania Rosji. To bynajmniej nie obala zacofania,

lecz je dialektycznie uzupełnia.

Również struktura klasowa kraju nosiła ten sam pełen sprzeczności charakter. Kapitał finansowy

Europy w przyśpieszonym tempie uprzemysławiał gospodarkę rosyjską. Burżuazja przemysłowa przyjęła

natychmiast wielkokapitalistyczny, wrogi do ludu, charakter. Obcy posiadacze akcji przebywali poza tym

zagranicą. Robotnicy zaś byli oczywiście Rosjanami. W ten sposób słabej liczebnie burżuazji rosyjskiej, nie

posiadającej żadnych korzeni narodowych, przeciwstawiał się stosunkowo proletariat rolny z mocnymi w

głąb ludu zapuszczonymi korzeniami.

Do rewolucyjnego charakteru proletariatu przyczynił się i ten fakt, że Rosja właśnie jako zacofany

kraj,   pod   przymusem  doścignięcia   wrogów,   nie   dorosła  do  stworzenia  własnego   konserwatyzmu,   ani

społecznego, ani politycznego. Jako najbardziej konserwatywny kraj Europy, ba, nawet całego świata,

uchodzi słusznie najstarszy kraj kapitalistyczny: Anglia; krajem o najsłabszym konserwatyzmie ośmieliła

się być Rosja.

Młody,  świeży,   odważny   proletariat  Rosji  stanowił  wciąż   jednak  znikomą   mniejszość   narodu.

Rezerwy jego rewolucyjnej władzy leżały poza proletariatem; w na wpół niewolniczo żyjącym chłopstwie i

w narodach uciskanych.

Chłopstwo

Podłoże rewolucji stanowiła kwestia agrarna. Stara, stanowo-monarchistyczna pańszczyzna stała się

w  dwójnasób  nieznośna w  warunkach  nowego  wyzysku  kapitalistycznego.  Obszary  gminne chłopstwa

wynosiły blisko 140 milionów dziesięcin. Na 30.000 obszarników, z których każdy posiadał przeciętnie

2.000 dziesięcin, przypadało w całości 70 milionów dziesięcin, tj. prawie tyle, ile na blisko 10 milionów

rodzin   chłopskich,  lub   50  milionów  ludności   wiejskiej,   z  tą  różnicą,  że  najlepsza  ziemia  należała  do

obszarników. Ta statystyka ziemi tworzy gotowy program powstania chłopskiego.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 7 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Szlachcic Bobofkin pisze w 1917 r. do szambelana Rodzianko, przewodniczącego ostatniej Dumy:

„Jestem właścicielem ziemskim i w głowie mi się nie chce zmieścić, iż mogę stracić moją ziemię i to dla

niewiarogodnego celu, dla eksperymentu nauki socjalistycznej”. Lecz rewolucje mają nawet za zadanie

dokonać tego, co nie mieści się w głowach klasy panującej.

Jesienią 1917 r. prawie cały kraj stał się terenem powstania chłopskiego. Na 624 okręgów starej

Rosji  482,   tj.  77   proc.,  było  wciągniętych  do  ruchu  agrarnego.   Łuna  pożaru  na   wsi   oświetliła  arenę

powstania w miastach.

Lecz   wojna   chłopska   przeciw   obszarnictwu   –   odpowiecie   mi   –   jest   jednym   z   klasycznych

elementów rewolucji burżuazyjnej, a nie proletariackiej.

Zupełnie słusznie, odpowiadam – tak było w przeszłości. Ale właśnie dlatego, niezdolność życiowa

kapitalistycznego społeczeństwa znalazła wyraz w kraju historycznie zacofanym, że powstanie chłopstwa

nie pchnęło naprzód burżuazyjnych klas Rosji, lecz przeciwnie, ostatecznie odrzuciło je do obozu reakcji.

Nie chcąc być zmiecionym z powierzchni, chłopstwu nie pozostało nic innego, jak przyłączenie się do

proletariatu przemysłowego. Lenin genialnie przewidział ten rewolucyjny związek obu klas uciskanych i od

dawna go przygotowywał. Jeśliby burżuazja śmiało rozstrzygnęła kwestię rolną, proletariat Rosji zapewne

nie mógłby w żadnym wypadku w 1917 r. sięgnąć po władzę. Za późno zrodzona, zbyt wcześnie skazana

na uwiąd starczy, nie ośmieliła się jednak chciwa i tchórzliwa burżuazja Rosji podnieść ręki na własność

feudalną.   W   ten   sposób   wydała   proletariatowi   władzę   i   jednocześnie   z   tym   prawo   rozporządzania

społeczeństwem burżuazyjnym.

Dla  powstania  państwa  sowieckiego   niezbędne  było  współdziałanie   dwóch   różnych   przesłanek

historycznych:   wojny   chłopskiej,   tj.   ruchu   charakterystycznego   dla   zarania   burżuazyjnego   rozwoju,   i

powstania proletariatu, ruchu, który wskazuje na zmierzch ustroju burżuazyjnego. Na tym właśnie polega

kombinowany charakter rosyjskiej rewolucji. Stanąwszy raz na swych tylnych łapach, staje się chłopski

niedźwiedź  straszny  w swej  wściekłości. Mimo  to,  nie jest on  w stanie dać  świadomy  wyraz swemu

oburzeniu. Potrzebuje on kierownika. Po raz pierwszy w historii znalazło powstające chłopstwo wiernego

wodza w osobie proletariatu.

Cztery miliony przemysłowych i transportowych robotników poprowadziło 100 milionów chłopów.

To jest naturalny i nieunikniony w rewolucji wzajemny stosunek między proletariatem i chłopstwem.

Kwestia narodowościowa

Drugą rewolucyjną rezerwę proletariatu tworzyły narody uciskane, zresztą również o przeważnie

chłopskim składzie. Ściśle związany z historycznym zacofaniem kraju jest ekstensywny charakter rozwoju

państwa, który jak warstwa tłuszczu rozpłynął się od moskiewskiego centrum aż do peryferii. Na wschodzie

podporządkował   sobie   jeszcze   bardziej   zacofane   ludy,   by   o   nie   oparty   zgnieść   bardziej   postępowe

narodowości   na   zachodzie.   Na   70   milionów   Wielkorosjan,   którzy   stanowią   główny   trzon   ludności,

przypada 90 milionów obcoplemieńców.

Tak   powstało   imperium,  w   składzie   którego   naród  panujący   stanowił  tylko  43   proc.   ludności,

podczas   gdy   pozostałe   57   proc.   przypada   na   narodowości   o   różnej   kulturze   i   pochodzeniu.   Ucisk

narodowościowy był w Rosji bez porównania większy, niż w sąsiednich państwach i to nie tylko po stronie

zachodnich, lecz i po stronie wschodnich granic. To nadało zagadnieniu narodowościowemu niezwykłej siły

wybuchowej.

Liberalna burżuazja rosyjska, zarówno w kwestii narodowościowej jak agrarnej, nie chciała wyjść

poza pewne złagodzenie reżimu ucisku i gwałtu. „Demokratyczne” rządy Miljukowa i Kiereńskiego, które

były  odbiciem  interesów  wielkorosyjskiej  burżuazji  i  biurokracji,   w  ciągu  8   miesięcy  swego   istnienia

zdążyły nauczyć niezadowolone narodowości: Tylko to zdobędziecie co siłą zdołacie wydrzeć.

Lenin wziął zawczasu pod uwagę konieczność rozwoju siły odśrodkowej ruchu narodowego. Partia

bolszewicka lata całe uparcie walczyła o prawo samookreślenia narodów, to znaczy o prawo do pełnego

oderwania się od państwa Carów. Tylko dzięki odważnemu postawieniu zagadnienia narodowościowego,

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 8 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

zdołał   rosyjski   proletariat   stopniowo   zyskać   całkowite   zaufanie   ludów   uciskanych.   Zarówno   ruch

narodowowyzwoleńczy,   jak   i   ruch   agrarny   siłą   rzeczy   zwróciły   się   przeciwko   oficjalnej   demokracji,

wzmocniły proletariat i zlały się w łożysko przewrotu listopadowego.

Permanentna rewolucja

W ten sposób całkowicie odsłania się przed nami zagadka proletariackiego przewrotu w historycznie

zacofanym  kraju.   Na   długo   przed  wydarzeniami,   przewidzieli   rewolucyjni   marksiści   bieg   rewolucji   i

historyczną rolę młodego proletariatu Rosji. Przytoczmy urywek z mojej własnej pracy w 1905 r.

„W   ekonomicznie   zacofanym   kraju   może   proletariat   dojść   do   władzy   wcześniej,   niż   w

kapitalistycznie przodującym”.

„Rewolucja rosyjska stwarza (...) takie warunki, dzięki którym władza może przejść do proletariatu

(przy zwycięskiej rewolucji przejść musi) zanim polityka burżuazyjnego liberalizmu zdoła rozwinąć swój

geniusz państwowy w całej rozciągłości”.

„Los   najelementarniejszych   rewolucyjnych  interesów  chłopstwa   (...)  wiąże  się  z  losem  ogólnej

rewolucji,   tj.   z   losem   proletariatu.   Zdobywszy   władzę,   wystąpi   proletariat,   jako   klasa   wyzwalająca

chłopstwo”.

„Proletariat przystępuje do rządu, jako rewolucyjny przedstawiciel narodu, jako uznany wódz ludu w

walce z absolutyzmem i barbarzyństwem niewolnictwa (...)”

„Rząd proletariacki będzie musiał zaraz na początku przystąpić do rozstrzygnięcia kwestii agrarnej,

z którą związany jest los olbrzymich mas ludności rosyjskiej”.

Pozwoliłem sobie na przytoczenie tych cytat, jako potwierdzenie, że przedstawiona dziś przeze mnie

teoria przewrotu listopadowego nie jest przelotną improwizacją, i że nie została stworzona później pod

naciskiem wydarzeń. Nie, w formie politycznej  prognozy na długo wyprzedziła przewrót  listopadowy.

Zgodzicie się wszyscy, że teoria w ogóle posiada wartość o tyle tylko, o ile dopomaga przewidzieć bieg

rozwoju i celowo na niego wpłynąć. Na tym polega, ogólnie mówiąc, nieocenione znaczenie marksizmu,

jako narzędzia do społecznej i historycznej orientacji. Żałuję, iż ciasne ramy odczytu nie pozwalają mi na

szersze omówienie powyższej cytaty. Zadowolę się więc krótkim zreasumowaniem całego dokumentu z

1905 r.

Według   jej   bezpośrednich   zadań   rewolucja   rosyjska   jest   rewolucją   burżuazyjną.   Rosyjskie

mieszczaństwo jest jednak kontrrewolucyjne. Wobec tego zwycięstwo rewolucji możliwe jest tylko jako

zwycięstwo   proletariatu.   Zwycięski   proletariat   nie   zatrzyma   się   jednak   na   programie   demokracji

burżuazyjnej, lecz przejdzie do programu socjalizmu. Rewolucja rosyjska stanie się pierwszym etapem

rewolucji światowej.

Była to teoria permanentnej rewolucji, wysunięta przeze mnie w 1905 r. i dotychczas pod nazwą

„trockizmu” poddawana najostrzejszej krytyce.

Ściślej mówiąc: jest to tylko jedna część tej teorii. Następna, dziś szczególnie aktualna głosi:

„Dzisiejsze siły produkcji o wiele przerosły granice narodowe. Społeczeństwo socjalistyczne nie

daje się wprowadzić w granicach narodowych. Jak wielkie by nie były zdobycze gospodarcze izolowanego

państwa robotniczego, program «socjalizmu w jednym kraju» pozostaje drobnomieszczańską utopią. Tylko

europejska, a następnie światowa federacja republik socjalistycznych, może służyć za rzeczywistą arenę dla

harmonijnego społeczeństwa socjalistycznego”.

Dziś, po wystawieniu na próbę wydarzeń, widzę mniej niż kiedykolwiek powodów dla wyrzeczenia

się tej teorii.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 9 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Bolszewizm

Czy po powiedzianym warto sobie jeszcze zadać trudu dla przypomnienia sobie faszystowskiego

pisarza   Malaparte,   przypisującego   mi   teorię,   niezależną   od   strategii   i   zmierzającą   do   technicznego

powstania, którą by zastosować można było w każdym czasie i na każdym południku?

Dobrze przynajmniej, że można bez trudu odróżnić imię nieszczęśliwego teoretyka zamachu stanu

od imienia zwycięskiego praktyka zamachu stanu. Nikt przeto nie narazi się na pomieszanie Malapartego z

Bonapartem. Bez zbrojnego powstania z dn. 7 listopada 1917 r. nie byłoby państwa sowieckiego. Ale nawet

powstanie nie spada z nieba. Dla rewolucji listopadowej niezbędny był szereg historycznych przesłanek.

1. Rozkład dawnych klas panujących, szlachty, monarchii i biurokracji.

2. Polityczna słabość burżuazji, która nie miała żadnych korzeni w masach ludowych.

3. Rewolucyjny charakter kwestii chłopskiej.

4. Rewolucyjny charakter zagadnienia narodów uciskanych.

5. Wielkie społeczne znaczenie proletariatu.

Do tych organicznych przesłanek należy dodać arcyważne warunki koniunkturalne:

6. Rewolucja 1905 r. była wielką szkołą lub, według wyrażenia Lenina, „generalną próbą” rewolucji 1917

r.   Dość   powiedzieć,   że   w   1905   r.   powstały   po   raz   pierwszy   Sowiety,   jako   niezastąpiona   forma

organizacyjna jednolitego frontu proletariatu podczas rewolucji.

7. Wojna imperialistyczna zaostrzyła wszystkie sprzeczności, wyrwała zacofane masy z bezwładu i w ten

sposób przygotowała olbrzymi zakres katastrofy.

Mimo   to,   te   wszystkie   warunki,   które   całkowicie   wystarczają   dla   wybuchu   rewolucji,   były

niedostateczne dla zapewnienia w rewolucji zwycięstwa proletariatu. Dla tego zwycięstwa był niezbędny

jeszcze jeden warunek:

8. Partia bolszewicka.

Jeśli ten warunek wymieniłem jako ostatni z kolei, to tylko dlatego, że odpowiada to logicznej

konsekwencji, a nie dlatego, że znaczeniu partii przydzielam ostatnie miejsce.

Nie, bardzo daleki jestem od podobnej myśli. Liberalna burżuazja, tak, ona może, i niejednokrotnie

osiągnęła władzę, jako rezultat walk, w których nie brała udziału, posiada do tego wspaniale rozwinięte

macki. Ale masy robotnicze znajdują się w całkiem innej sytuacji: przyzwyczajono je dawać, a nie brać.

One pracują, cierpią, jak długo się daje, tracą cierpliwość, wznoszą się, walczą, umierają, przynoszą

innym zwycięstwo, są oszukiwane, popadają w zwątpienie, znów zginają kark i znów pracują. Oto historia

mas   ludowych   pod  wszystkimi   ustrojami.   Aby   silnie   i   pewnie   dzierżyć  władzę   w   swoim  ręku   musi

proletariat   mieć   partię,   która   by   wszystkie   inne   partie   daleko   przewyższała   jasnością   umysłu   i

rewolucyjnym zdecydowaniem.

Partia   bolszewików,   którą   niejednokrotnie   i   to   z   dostatecznym   uzasadnieniem   określano   jako

najbardziej rewolucyjną partię w historii ludzkości, była żywym kondensatorem nowej historii Rosji, tego

wszystkiego, co było w niej dynamicznym. Co więcej, rewolucyjne tendencje europejskiego i światowego

rozwoju znalazły tymczasowo swój skończony wyraz w rosyjskim bolszewizmie. Obalenie caratu stało się

już wcześniej pierwszym wstępnym warunkiem dla rozwoju gospodarki i kultury. Do wykonania tego

zadania brakło jednak sił. Burżuazja bała się rewolucji. Inteligencja usiłowała postawić na nogi chłopstwo.

Muzyk   niezdolny   do   uogólnienia   własnych   mozołów   i   celów   pozostawił   ten   zew   bez   odpowiedzi.

Inteligencja uzbroiła się w dynamit. Całe pokolenie spłonęło w tej walce.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 10 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

1 marca 1887 r. Aleksander Uljanow dokonał ostatniego

2

  z wielkich zamachów terrorystycznych.

Próba  zamachu  na  Aleksandra  III  zawiodła.  Uljanow  i  pozostali  uczestnicy  zostali  powieszeni.  Próba

zastąpienia rewolucyjnej klasy przez preparat chemiczny poniosła fiasko.

Nawet   najbardziej   bohaterska   inteligencja   jest   tuczem  bez   mas.   Pod   bezpośrednim  wrażeniem

faktów, wniosków, rósł i kształcił się młodszy brat Uljanowa, Włodzimierz, późniejszy Lenin, największa

postać historii Rosji. Już we wczesnej młodości staje on na gruncie marksizmu i obraca się twarzą ku

proletariatowi.  Ani  przez  mgnienie  oka  nie  tracąc  z  oczu  wsi,  szuka  on  drogi   do   chłopstwa  poprzez

proletariat.   Odziedziczywszy   od   swoich   rewolucyjnych   poprzedników   zdecydowanie,   samozaparcie   i

gotowość   doprowadzenia   sprawy  do   końca,   staje   się   Lenin   w   młodym   wieku   wychowawcą  nowego

pokolenia inteligencji i postępowych robotników. Podczas strajków, walk ulicznych, po więzieniach i na

zesłaniu zdobywali robotnicy niezbędny hart. Trzeba im było reflektora marksizmu, by w ciemnościach

samowładztwa oświetlić ich historyczną drogę.

W 1883 r. powstaje na emigracji pierwsza

3

 marksistowska grupa. W 1898 r. oznajmiono na tajnym

posiedzeniu   powstanie   rosyjskiej   socjaldemokratycznej   partii   robotniczej   (w   owym   czasie   wszyscy

nazywaliśmy się socjaldemokratami). W 1903 r. następuje rozłam na bolszewików i mienszewików

4

. W

1912 r. przeobraża się ostatecznie frakcja bolszewicka w samodzielną partię.

Z mechaniką klasową społeczeństwa zaznajamiała się ona w walkach i w wielkich wydarzeniach 12

lat (1905-17). Wychowała kadry, zdolne w równej mierze do inicjatywy, jak do podporządkowania się.

Dyscyplina rewolucyjnych akcji opierała się na jedności doktryny, na tradycji ogólnych walk i na zaufaniu

do   doświadczonego   kierownictwa.  Tak   przedstawiała   się   partia  w   1917   r.   Jeśli  do   oficjalnej   „opinii

publicznej” i do papierowych piorunów prasy inteligenckiej odnosiła się z lekceważeniem, to całą swą

uwagę zwróciła na ruch mas. Mocno trzymała w ręku puls w warsztatach i pułkach.  Masy  chłopskie

zwracały się do niej coraz liczniej. Jeśli pod pojęciem „naród” rozumieć nie uprzywilejowane wierzchołki,

lecz większość ludu, tj. robotników i chłopów, to bolszewizm stał się w ciągu 1917 r. istotną narodową

partią rosyjską

5

.

We wrześniu 1917 r. Lenin, który zmuszony był pozostawać w ukryciu, dał sygnał: „Kryzys dojrzał,

nastała   godzina   powstania”.   Miał   słuszność.   Klasy   pracujące   znalazły   się   w   ślepym   zaułku   wobec

zagadnienia   wojny,   ziemi   i   wyzwolenia   narodowego.   Burżuazja   całkowicie   straciła   głowę.   Partie

demokratyczne, mienszewicy i eserzy zmarnotrawiły ostatnie resztki zaufania mas – przez poparcie wojny

imperialistycznej, przez politykę bezsilnych kompromisów i ustępstw na rzecz burżuazyjnych i feudalnych

właścicieli. Przebudzona armia nie chciała już więcej walczyć o obce jej cele imperializmu. Chłopstwo, nie

bacząc na demokratyczne rady, przepędzało obszarników  z ich  posiadłości. Uciskane narodowościowo

peryferie państwa powstały przeciwko petersburskiej  biurokracji.  W najważniejszych radach delegatów

robotniczych   i  żołnierskich  panowali   bolszewicy.   Robotnicy   i   żołnierze  domagali   się  czynów.   Wrzód

dojrzał. Należało go przekłuć lancetem.

2

  W tym miejscu mamy do czynienia z historyczną nieścisłością. Po 1 marca 1887 r. miało miejsce jeszcze wiele głośnych

zamachów terrorystycznych, wymierzonych w wysokich dostojników carskich. W wyniku zamachów zginął m.in.  W. K. von

Plewe czy P. Stołypin. 15 sierpnia 1906 r. zginęło kilkudziesięciu żandarmów podczas tzw. krwawej środy. W samym roku

1905 i tylko w Kongresówce zostało przeprowadzonych ponad tysiąc akcji terrorystycznych. Także na Kaukazie prowadzono

działalność terrorystyczną (przyp. red.).

3

  Kolejna   historyczna   nieścisłość.   Już   w   latach   '70   XIX   wieku   w   samej   Rosji   istniało   wiele   zorganizowanych   grup

marksistowskich, kolportujących i popularyzujących pisma Marksa i Engelsa (m.in. „Kapitał” i „Położenie klasy robotniczej w

Anglii”), które niewątpliwie stanowią podwaliny pod przyszłą socjaldemokratyczną partię robotniczą Rosji. Należy pamiętać o

działalności   Ziemla  i   Wola   (zwłaszcza   jej   petersburskiej   sekcji   nakierowanej  na   pracę   wśród   robotników)   oraz   Jerzego

Plechanowa (przyp. red.).

4

 Przypomnijmy – Na II Zjeździe Trocki poparł mienszewików (przyp. red.).

5

 Twierdzenia Trockiego należy rozumieć w sensie składu społecznego partii bolszewickiej, a nie w sensie składu narodowego.

Tym samym partia bolszewicka była partią o robotniczym i chłopskim trzonie, choć pod kątem narodowościowym była bardzo

zróżnicowana  (w 1917  r.  do   partii wstępuje  mnóstwo   obcokrajowców  – chociażby  Polacy  jak  Feliks   Dzierżyński  i inni

uczestnicy Rewolucji Październikowej).

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 11 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Tylko w tych społecznych i politycznych warunkach możliwe było powstanie. I tak stało się ono

nieuniknionym. Lecz z powstaniem nie można żartować. Biada chirurgowi, który niedbale obszedł się z

lancetem. Powstanie jest sztuką. Ono posiada swoje prawa i reguły.

Z zimnem wyrachowaniem i płomiennym zdecydowaniem kierowała partia powstaniem. Temu to

należy zawdzięczać, że zwyciężyła prawie bez ofiar. Poprzez zwycięskie sowiety stanęli bolszewicy na

czele państwa, obejmującego szóstą część powierzchni ziemskiej.

Większość moich słuchaczy, jak się daje zauważyć, w 1917 r. nie zajmowała się jeszcze polityką.

Tym lepiej. Przed młodym pokoleniem otwiera się życie bez wątpienia o wiele jeszcze ciekawsze, chociaż

nie zawsze łatwe. Ale przedstawiciele starszej generacji na sali, zapewne doskonale sobie przypominają, jak

przyjęto   zdobycie   władzy   przez   bolszewików:   jako   curiosum,   jako   nieporozumienie,   jako   skandal,

najczęściej jako zmorę, która musi zniknąć z ukazaniem się pierwszego promienia słonecznego. Bolszewicy

utrzymają się 24 godzin, tydzień, miesiąc, rok. Musiało się termin coraz dalej odraczać... Panujący całego

świata zbroili się przeciw pierwszemu państwu robotniczemu: wzniecenie wojny domowej, nowe i nowe

interwencje. Blokada. Tak mija rok za rokiem. Historia zapisała 15 lat istnienia władzy sowieckiej.

Tak – odpowiada jakiś przeciwnik: awantura listopadowa wykazała się znacznie solidniejszą, niż

wielu z nas przypuszczało. Może nie była to całkowita awantura. Atoli pytanie to pozostaje w całej mocy:

co   osiągnęło  się   za   tak   wysoką   cenę?  Czy   może   urzeczywistniły   się   te   olśniewające   zadania,   które

bolszewicy   głosili  w   przeddzień   przewrotu?   Zanim   odpowiemy   mniemanemu   przeciwnikowi,  chcemy

zauważyć, że pytanie samo w sobie nie zawiera nic nowego. Przeciwnie, pytanie to depcze po piętach

rewolucji listopadowej od pierwszego dnia jej narodzin. Francuski dziennikarz Claude Anet, który podczas

rewolucji przebywał w Petersburgu, pisał już 27 listopada 1917 r.:

„Le maximalistes ont pris le pouvoir et le grand jour est arrive. – Enfin me dis-je, je yais voir se

realisęr   L'Eden   socialiste   zu'on   nous   promet   depuis   taut   d'annees...   Admirable   aventure!   Positien

privilegiee!”

„Maksymaliści (tak nazywali Francuzi w tych dniach bolszewików

6

) zdobyli władzę i nadszedł

wielki dzień. W końcu powiedziałem sobie, będę obserwował realizację raju socjalistycznego, który nam

zapowiada się od lat... Wspaniała awantura! Uprzywilejowana pozycja!” I tak dalej, i tak dalej, i tak wciąż.

Ile  szczerej  nienawiści  kryje  się pod  tym  ironicznym pozdrowieniem.  Już nazajutrz po zajęciu Pałacu

Zimowego, pośpieszył się ten reakcyjny dziennikarz ze swoją pretensją o kartę wstępu do raju. Piętnaście

lat upłynęło od przewrotu. Z tym większą bezceremonialnością objawiają wrogowie swą złośliwą radość z

powodu  tego,   że   kraj   Sowietów   jeszcze   dziś   nie   oznacza   państwa  ogólnego   dobrobytu.   Po   co   więc

rewolucja i po co ofiary?

Szanowni   słuchacze!   –   Pozwalam   sobie   przypuszczać,   że   sprzeczności,   trudności,   błędy   i

niedomagania reżimu sowieckiego, są mi nie mniej znane niż komukolwiek innemu. Ja osobiście nie taiłem

ich   nigdy   ani   w   przemówieniach,   ani   w   listach.   Uważałem   i   uważam,   że   rewolucyjna   polityka,   w

odróżnieniu od konserwatywnej, nie może być zbudowana na maskowaniu. „Powiedzieć co jest” musi być

najwyższą zasadą państwa robotniczego. Zarówno w krytyce, jak i w twórczej działalności, konieczna jest

odpowiednia proporcja. Subiektywizm jest złym doradcą, zwłaszcza w wielkich zagadnieniach. Terminy

muszą być zastosowane do zadań, a nie do indywidualnych kaprysów. Piętnaście lat! Ileż to znaczy dla

pojedynczego żywota! W ciągu tego czasu wielu z naszej generacji spoczęło już w grobie, pozostałym

przybyło bez liku siwych włosów. Ale te same 15 lat: co za znikomy czas w życiu jednego narodu! Jedna

tylko minuta na zegarze historii.

Kapitalizm potrzebował stuleci dla zwyciężenia w walce przeciw średniowieczu, dla podniesienia

wiedzy   i   techniki,   budowy   kolei   żelaznej   i   rozpięcia   drutów   elektrycznych.   A   wówczas?   Wówczas

wrzucono  ludzkość  z  winy kapitalizmu w piekło  wojny  i kryzysów!  Ale  socjalizmowi, udzielają jego

przeciwnicy, to znaczy zwolennicy kapitalizmu, tylko półtora dziesiątek lat dla urządzenia raju z całym

6

  Nie tylko Francuzi; określenie „rosyjscy maksymaliści” było bardzo szeroko rozpowszechnione w zachodnioeuropejskich

kręgach lewicy marksistowskiej – tym mianem określał bolszewików w swej publicystyce choćby Antonio Gramsci (przyp.

red.).

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 12 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

komfortem na ziemi! Nie, takich zobowiązań nie wzięliśmy na siebie. Takich terminów nie wystawiliśmy.

Procesy wielkich przemian należy mierzyć odpowiednią im skalą. Nie wiem, czy raj socjalistyczny będzie

podobny do biblijnego. Mocno w to wątpię. Ale w Związku Radzieckim nie ma jeszcze socjalizmu. Panuje

tam stan przejściowy, pełen sprzeczności, obciążony ciężkim dziedzictwem przeszłości i na domiar tego,

pod   wrogim   naciskiem   państw   kapitalistycznych.   Rewolucja   listopadowa   ogłosiła   zasadę   nowego

społeczeństwa. Rząd sowiecki wykazał tylko pierwsze stadium jego urzeczywistnienia. Pierwsza lampa

Edisona była bardzo zła. Błędy i uchybienia pierwszego budownictwa socjalistycznego nie powinny nam

przesłonić przyszłości.

Ofiary rewolucji

Ale krzywdy, które miażdżą żywych ludzi? Czy wyniki rewolucji usprawiedliwiają poniesione dla

niej ofiary? Bezowocne i na wskroś retoryczne pytanie: jakby procesy historii zezwalały na zestawienie

buchalteryjnego bilansu. Z równym powodzeniem można zapytać w związku z trudnościami i mozołami

ludzkiego bytu: Czy w ogóle warto przyjść na świat? Heine o tym pisał: „a głupiec czeka na odpowiedź”...

Melancholiczne dociekania  nie  zabroniły człowiekowi  rodzić  i  być  rodzonym.  Nawet  w te  dni

bezprzykładnego kryzysu światowego

7

  samobójcy stanowią szczęśliwie znikomy odsetek. Ale narody nie

zwykły szukać ucieczki w samobójstwie. Wyjścia spod nieznośnego jarzma szukają w rewolucji. Poza tym,

kto oburza się na ofiary socjalistycznego przewrotu? Najczęściej ci, którzy przygotowali i sławili ofiary

wojny imperialistycznej lub przynajmniej z lekkim sercem oswoili się z nimi. Teraz na nas kolej zapytania:

Czy wojna usprawiedliwiła się? Co ona dała? Czego nauczyła?

Reakcyjny historyk Hyppolith Taine złośliwie przedstawia w swoim jedenastotomowym paszkwilu

przeciw  Wielkiej   Rewolucji  Francuskiej,   męki  ludu  francuskiego  w   okresie   dyktatury   jakobinów   i  w

późniejszych   latach.   Najgorzej   działo   się   niższym   warstwom  mieszczaństwa,  plebejuszom,   który  jak

sankiuloci najlepszą część swej duszy złożyli w ofierze rewolucji. Oni lub ich żony wystawali w ogonkach

po całych zimnych nocach, by o świcie z próżnymi rękoma powrócić do wygasłego ogniska domowego. W

dziesiątym roku rewolucji był Paryż uboższy, niż przed jej wybuchem.

Troskliwie zebrane i sztucznie zestawione fakty służą Tainowi dla uzasadnienia jego potępiającego

wyroku rewolucji. Patrzcie, plebejusze chcieli być dyktatorami i popadli w nędzę. Trudno sobie przedstawić

płytsze moralizatorstwo. Wielka Rewolucja Francuska nie wyczerpała się na konwulsjach głodowych przed

piekarniami. Cała współczesna Francja, w pierwszym sensie cała współczesna cywilizacja, wyrosła na

gruncie Rewolucji Francuskiej.

W   czasie   wojny   domowej   w   Stanach   Zjednoczonych,   w   sześćdziesiątych   latach   poprzedniego

stulecia, zginęło 50.000 ludzi. Czy dają się usprawiedliwić te ofiary?

Z punktu widzenia amerykańskiego właściciela niewolników i idącej z nim ręka w rękę klasie

panującej Wielkiej Brytanii – nie! Z punktu widzenia Murzyna, lub brytyjskiego robotnika – bezwzględnie!

A z punktu widzenia rozwoju ludzkości jako całości – i co do tego nie istnieje żadna wątpliwość. Z wojny

domowej   lat   sześćdziesiątych   wyrosły   dzisiejsze   Stany   Zjednoczone   z   ich   nieokiełzaną   praktyczną

inicjatywą, zracjonalizowaną techniką i gospodarczym entuzjazmem. Na tych zdobyczach amerykanizmu

zbuduje ludzkość nowe społeczeństwo.

Rewolucja listopadowa wniknęła głębiej od wszystkich poprzedzających ją w największą świętość

społeczeństwa – w dziedzinę własności prywatnej. Tym dłuższego trzeba czasu, by wykazać twórcze skutki

rewolucji we wszystkich dziedzinach życia. Mimo to, ogólny zarys przewrotu już dziś jest jasny: republika

sowiecka   nie   ma   w   żadnym   razie   podstaw   dla   których   miałaby   usprawiedliwiać   się   przed   jej

kapitalistycznymi oskarżycielami.

7

  Chodzi o Wielki Kryzys gospodarczy rozpoczęty w 1929 r. Gdy Trocki mówił te słowa w roku 1932 kryzys trwał nadal

(przyp. red.).

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 13 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Wzrost produktywności pracy

Najobiektywniejsze,   najgłębsze   i   najbardziej   bezsprzeczne   kryterium   postępu,   to   wzrost

produktywności  pracy.   Ocenę  rewolucji  listopadowej   z  tego  punktu  widzenia  dało  już  doświadczenie.

Zasada organizacji socjalistycznej wykazała po raz pierwszy w historii swoją umiejętność osiągnięcia w

ciągu krótkiego czasu niebywałych dotychczas zdobyczy produkcji.

Wykres rozwoju przemysłowego Rosji wyraża w grubych cyfrach indeksu co następuje: przyjmijmy

rok   1913,   ostatni   rok   przedwojenny   za   100.   Rok   1920,   punkt   kulminacyjny   wojny   domowej   jest

jednocześnie   najniższym   punktem   przemysłu   –   tylko   25,   to   znaczy   jedna   czwarta   część   produkcji

przedwojennej. W 1925 wzrost do 75, tj. trzy czwarte przedwojennej produkcji. 1929 na 200; 1932 – 300,

to znaczy 3 razy tyle, co w przeddzień wojny.

Obraz staje się wyraźniejszy w świetle międzynarodowego indeksu. W okresie od 1925-1932 r.

produkcja przemysłowa Niemiec spadła prawie o dwie trzecie, w Ameryce o blisko połowę; w Związku

Sowieckim wzrosła czterokrotnie. Te cyfry mówią same za siebie.

Nie zamierzam w żadnym wypadku negować lub zataić ujemnych stron gospodarki sowieckiej.

Zdobycze przemysłowego indeksu doznają niezwykłego uszczerbku przez niepomyślny rozwój gospodarki

rolnej, to znaczy tej dziedziny, która się w istocie jeszcze nie podniosła do metod socjalistycznych, która

jednocześnie   jednak  wprowadzona  została   na   drogę   kolektywizacji   bez   dostatecznego  przygotowania,

raczej biurokratycznie, niż technicznie i ekonomicznie. To jest poważne zagadnienie, ale ono przekracza

ramy mego odczytu.

Przytoczone  cyfry  indeksu  wymagają  jeszcze  jednego  istotnego  zastrzeżenia.  Bezsprzeczne  i  w

swoim   rodzaju   wspaniałe   zdobycze   uprzemysłowienia   sowietów,   wymagają   dalszego   potwierdzenia

ekonomicznego   z   punktu   widzenia   wzajemnej   proporcji,   ich   dynamicznej   równowagi   i   wreszcie   ich

sprawności. Wielkie trudności, a nawet zwroty są jeszcze nieuniknione. Socjalizm w skończonej postaci nie

wyskoczy z piatiletki

8

, tak jak Minerwa z głowy Jowisza, lub Wenus z piany morskiej. Przed nami stoją

jeszcze   dziesiątki   lat   upartej   pracy,   błędów,   ulepszeń   i   przebudowy.   I   nie   zapominajmy   o   tym,   że

socjalistyczne budownictwo z istoty swej może osiągnąć swoją skończoną formę tylko na międzynarodowej

arenie.

Ale   nawet   nieprzychylny  bilans   gospodarczy   dotychczas   osiągniętych   wyników,  mógłby   tylko

odsłonić   niesłuszność   wstępnych   obliczeń,   błędy   planu   i   niedomaganie   kierownictwa,   ale   w   żadnym

wypadku nie może obalić empirycznie stwierdzonych faktów: że można za pomocą socjalistycznych metod

podnieść produktywność pracy kolektywnej do niebywałej wysokości. Tej zdobyczy posiadającej znaczenie

historyczne dla całego świata, nikt nie zdoła nam wydrzeć.

Dwie kultury

Wątpię   czy   po   wyżej   wypowiedzianym   warto   zatrzymać   się   nad   oskarżeniem,   że   rewolucja

listopadowa doprowadziła Rosję do upadku kultury. To jest głos zaniepokojonych domów panujących i

salonów. Obalona  przez proletariackie powstanie szlachecko-burżuazyjna  „kultura” była tylko sztuczną

ozdobą barbarzyństwa. Nie tylko, że była ona niedostępna dla rosyjskiego ludu, ale też mało co nowego

wniosła do skarbca ludzkości.

Ale w  odniesieniu  do tej  kultury, tak  opłakiwanej przez białą emigrację,  musimy sprecyzować

pytanie: w jakim sensie ją zburzono? W tym jedynym: że zniesiono monopol drobnej mniejszości na dobra

kultury. Wszystko jednak co rzeczywiście było kulturalnym pozostało nietknięte. Hunowie bolszewizmu ani

zdobyczy umysłowych, ani dzieł sztuki nie podeptali. Przeciwnie, troskliwie zebrali oni pamiątki ludzkiej

twórczości i doprowadzili je do wzorowego porządku. Kultura monarchii, szlachty i burżuazji stała się

obecnie kulturą historycznego muzeum.

8

 Pięciolatka (przyp. red.).

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 14 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Lud ciekawie odwiedza te muzea. Ale w nich nie żyje. Uczy się. Buduje. Sam fakt, że rewolucja

listopadowa   nauczyła   lud   rosyjski   i   dziesiątki  ludów  carskiej   Rosji   czytać   i   pisać,   to   samo  stoi   bez

porównania   wyżej   od   całej   dawnej   cieplarnianej   kultury   rosyjskiej.   Rewolucja   listopadowa   położyła

podwaliny dla nowej kultury, do której mają prawo nie wybrańcy losu, lecz wszyscy. To czują masy całego

świata. Stąd ich sympatie do Związku Sowieckiego, które tak płomienne są, jak przedtem ich nienawiść do

Rosji carskiej.

Szanowni słuchacze – wiadomo wam, że mowa ludzka stanowi nieocenione narzędzie nie tylko dla

nadania nazwy wydarzeniom, lecz również dla ich oceny. Podczas gdy usuwa przypadkowe, epizodyczne i

sztuczne, wsysa w siebie istotne, charakterystyczne i brzemienne w skutki. Zauważcie, z jaką subtelnością

zmienił się język cywilizowanych narodów dwóch epok w rozwoju Rosji. Szlachecka kultura wprowadziła

w obieg światowy takie barbaryzmy jak car, kozak, pogrom, nahajka. Znacie te wyrazy i wiecie co one

oznaczają. Listopad wniósł do języków świata takie wyrazy, jak Bolszewik, Sowiet, Kołchoz, Gosplan,

Pięciolatka. Praktyczna lingwistyka wypowiada tu swój najwyższy sąd.

Rewolucja i charakter narodowy

Najgłębszy, ale bezpośredni miernik dominującego znaczenia każdej rewolucji polega na tym, że

kształtuje i  hartuje  ducha  narodu. O  narodzie  rosyjskim  rozpowszechnił się pogląd jako  o powolnym,

biernym i melancholijno-mistycznym – nie przypadkowo. Korzenie jego tkwią w przeszłości. Dotychczas

jednak nie wzięto na Zachodzie dostatecznie pod uwagę tych głębokich zmian, jakie rewolucja wprowadziła

do charakteru narodu. Czyż może też być inaczej?

Każdy   doświadczony   życiowo   człowiek   może   w   swej   pamięci   przywołać   postać   jakiegoś

znajomego mu młodzieńca, który – z początku liryczny, zbyt czuły – następnie za jednym razem, pod

wpływem silnego bodźca moralnego staje się silniejszy, bardziej zahartowany i niepodobny do siebie. W

rozwoju całego narodu tego rodzaju moralnych przeobrażeń dokonuje

9

 rewolucja.

Powstanie marcowe przeciw samowładztwu, przeciw szlachcie, przeciw wojnie imperialistycznej,

walka o ziemię, o równouprawnienie narodowe, powstanie listopadowe, obalenie burżuazji i tych partii,

które dążyły do porozumienia z burżuazją, trzy lata wojny domowej na linii frontowej, ciągnącej się przez

8.000 kilometrów, lata blokady, nędzy, głodu i epidemii, lata wyprężonej rozbudowy gospodarczej, nowych

trudności, poświęceń i niedostatków – to surowa, ale dobra szkoła. Ciężki młot rąbie lód, ale stal kuje. Młot

rewolucji kuje stal charakteru narodu.

„Któż w to uwierzy”, pisze z oburzeniem, zaraz po przewrocie, jeden z carskich generałów Zaleski,

„że portier lub stróż, stanie się od razu przewodniczącym sądu, posługacz szpitalny – intendentem szpitala,

golibroda   –   dostojnikiem,   chorąży   –   głównodowodzącym,   najemnik   –   radnym   miasta,   ślusarz   –

kierownikiem fabryki”.

„Kto  w  to  uwierzy?”  Musiało   się  już  uwierzyć.  Nie  można  było  nie  uwierzyć,  skoro  chorąży

zwyciężył generała, radny miasta – niegdyś najemnik – łamie opór starej biurokracji, kolejarz smarujący

wagony  doprowadza  do   ładu   transport,   ślusarz,   jako  dyrektor,   puszcza   przemysł   w   ruch.   „Kto  w   to

uwierzy?” A niech się kto odważy nie wierzyć.

Dla wyjaśnienia tej niezwykłej wytrwałości, jaką masy ludowe Związku Radzieckiego wykazały w

latach rewolucji, powołują się niektórzy zagraniczni obserwatorzy na stare przyzwyczajenie rosyjskiego

charakteru do pasywności. Gruby anachronizm! Rewolucyjne masy znosiły niedostatki cierpliwie, ale nie

biernie. One tworzą własnymi rękoma lepszą przyszłość i za wszelką cenę pragną ją stworzyć. Niech wróg

klasowy tylko odważy się narzucić swą wolę tym cierpliwym masom. Nie, niech on lepiej nie próbuje!

9

 W oryginale: „dokonywa” (przyp. red.).

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 15 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Ekonomikę podporządkować rozsądkowi

Na koniec spróbujmy stwierdzić miejsce rewolucji listopadowej nie tylko w historii Rosji, ale i w

historii świata. W okresie 1917 r. spotykają się ze sobą w ciągu 8 miesięcy dwie historyczne linie. Na

przewrocie marcowym, tym spóźnionym odgłosie wielkich walk, które rozegrały się w poprzednim stuleciu

na terytorium Holandii, Anglii, Francji i prawie na całym kontynencie Europy zamyka się seria rewolucji

burżuazyjnych.   Przewrót   listopadowy   ogłasza   i   rozpoczyna   panowanie   proletariatu.   To   kapitalizm

światowy, na terytorium Rosji, poniósł swą pierwszą wielką klęskę. Łańcuch przerwał się w najsłabszym

ogniwie. Ale łańcuch się przerwał, a nie samo ogniwo.

Kapitalizm jako system światowy, przeżył się historycznie. Przestał spełniać swą istotną misję:

podnoszenie ludzkiej  władzy  i ludzkiego  bogactwa. Ludzkość nie może się zatrzymać na osiągniętym

poziomie.   Jedynie   potężny   wzrost   sił   produkcji   i   słuszna,   planowa,   tzn.   socjalistyczna   organizacja

wytwórczości  i   podziału,   może  ludziom   –  wszystkim  ludziom  –   zapewnić  wysoki   poziom  życiowy  i

jednocześnie   tworzy   nieocenione   uczucie  wolności   w   stosunku  do   gospodarki.   Wolność   w   dwojakim

znaczeniu: po pierwsze człowiek już nie będzie zmuszany poświęcić pracy fizycznej lwią część swego

życia, po wtóre nie będzie więcej zależny od praw rynku, to znaczy, od ślepych i ciemnych sił, które się

tworzą poza jego plecami. Będzie on swobodnie, tj. z cyrklem w ręku, budował swą gospodarkę.

Tym razem chodzi o to, by anatomię społeczeństwa poddać na wskroś reorganizacji, wszystkie jej

tajemnice odsłonić i wszystkie jej funkcje podporządkować rozumowi i woli kolektywnego człowieka.

W tym sensie powinien socjalizm stać się nowym stopniem w historycznym postępie ludzkości.

Naszemu przodkowi, który po raz pierwszy uzbroił się w kamienną siekierę, przedstawiała się przyroda

jako   sprzysiężenie   tajemnych   i   wrogich   mocy...   Wiedza   przyrodnicza,   ręka   w   rękę   z   praktyczną

technologią, przejrzały naturę aż do jej najbardziej ukrytych głębi. Za pomocą energii elektrycznej fizyk

dokonywa sądu nad atomem. Już niedaleka jest chwila, gdy nauka, jak igraszkę, wykona zadania alchemii.

Nawóz zamienić w złoto, a złoto w nawóz. Tam, gdzie szalały demony i furie natury, panuje coraz śmielej

przemysłowa wola człowieka.

Lecz podczas swych zwycięskich borykań z naturą stwarza człowiek swój stosunek do innych ludzi

na ślepo, podobnie jak pszczoła lub mrówka. Z opóźnieniem i w najwyższym stopniu niezdecydowanie

przystępuje  on do zagadnień społeczeństwa ludzkiego. Rozpoczyna  od religii,  by następnie przejść do

polityki. Reformacja była pierwszą zdobyczą krytycznej myśli w dziedzinie, w której panowały martwe

tradycje. Od kościoła przechodzi krytyczna myśl do państwa. W walce z absolutyzmem i średniowiecznymi

stanami zrodzona, wzmacnia się doktryna suwerenności narodu i praw człowieka i obywatela. W ten sposób

powstał   system   parlamentaryzmu.   Myśl   krytyczna   zwraca   się   ku   dziedzinie   rządów   państwowych.

Polityczny   racjonalizm   i   demokracja   oznaczają   najwyższe   zdobycze   rewolucji   burżuazyjnej.   Między

przyrodą a państwem stoi jednak gospodarka. Technika uwolniła człowieka od tyranii dawnych żywiołów:

ziemi, wody, ognia i powietrza, by poddać go jego własnej tyranii. Człowiek przestaje być niewolnikiem

natury, by stać się niewolnikiem maszyny, gorzej jeszcze, niewolnikiem podaży i popytu. Obecny kryzys

światowy w szczególnie tragiczny sposób, potwierdza w jakim stopniu człowiek, który spuszcza się na dno

oceanu, wznosi się do stratosfery, porozumiewa się z biegunami po niewidocznej fali, jak ten dumny i

zuchwały władca natury, pozostaje niewolnikiem ślepych mocy własnej ekonomiki. Historyczne zadanie

naszej epoki, polega na tym aby rozpętaną grę rynku, zastąpić rozsądnym planem, na zdyscyplinowaniu sił

produkcyjnych, na zmuszeniu ich do harmonijnego współdziałania, służąc posłusznie potrzebom człowieka.

Tylko na tej nowej podstawie społecznej, zdoła człowiek wyprostować swój zmęczony grzbiet i każdy, i

każda, nie tylko wybrani – stanie się równouprawnionym obywatelem w królestwie myśli!

Podniesienie rasy ludzkiej

Lecz to nie jest jeszcze koniec drogi. Nie, to jest tylko jej początek. Człowiek uważa siebie za

najwyższy twór. Ma do tego pewne prawa. Któż jednak stwierdził, że dzisiejszy człowiek ma być ostatnim i

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 16 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

najwyższym przedstawicielem gatunku homo sapiens? Nie, zarówno fizycznie, jak umysłowo bardzo daleki

jest od zupełności, ten biologiczny niedoskonały twór o chorym umyśle, który nie potrafił stworzyć sobie

nowej organicznej równowagi.

Mimo   to   ludzkość   niejednokrotnie   wydała   gigantów   myśli   i   czynu,   którzy,   jak   szczyty   nad

łańcuchem  gór,  wznosili  się  nad   współczesnymi  ludźmi.   Rodzaj   ludzki  ma  prawo   być  dumny  z  jego

Arystotelesa, Szekspira, Darwina, Beethovena, Goethego, Marksa, Edisona i Lenina. Czemu jednak są ci

tak rzadcy? Przede wszystkim dlatego, że prawie wszyscy bez wyjątku wyszli z wyższej lub średniej klasy.

Iskry genialności wśród nizin narodu są poza nielicznymi wyjątkami duszone, zanim zdołają wybuchnąć

płomieniem. Lecz również i dlatego, że proces płodzenia, rozwoju i wychowania człowieka był i pozostał w

istocie rzeczy dziełem przypadku; nieoświetlony teorią i praktyką, nie podporządkowany świadomości i

woli.

Antropologia, biologia, fizjologia i psychologia zebrały góry materiału, aby w całej rozciągłości

postawić przed człowiekiem zadania jego cielesnego i umysłowego wydoskonalenia i dalszego rozwoju.

Psychoanaliza genialną ręką Zygmunta Freuda podniosła pokrywę studni, nazwanej przez poetów „duszą”

człowieka. I co się okazało? Nasze świadome myślenie stanowi tylko cząsteczkę w pracy ciemnych sił

psychicznych. Uczeni nurkowie zstępują na dno oceanu i fotografują tam tajemnicze ryby. Aby myśl ludzka

zstąpiła na dno swej własnej duchowej studni, musi ona oświetlić najbardziej tajemnicze siły popędowe

duszy i podporządkować je rozsądkowi i woli.

Zakończywszy raz na zawsze z anarchicznymi siłami własnego społeczeństwa, weźmie człowiek

sam siebie w obroty, do moździerzy i retort chemicznych. Po raz pierwszy spojrzy ludzkość na siebie, jako

na surowiec, w najlepszym razie, jako na półfabrykat psychiczny i fizyczny. Również i pod tym względem

socjalizm   będzie   oznaczał   skok   z   królestwa   konieczności   w   królestwo   wolności,   że   obecny   pełen

sprzeczności i nieharmonijny człowiek utoruje drogę dla nowej, szczęśliwszej rasy.

Dodatek: Odgłosy podróży Trockiego do Kopenhagi

List otwarty do Vanderveldego

Wielmożny Panie Vandervelde!

Kilka lat temu, zwrócił się pan do mnie z listem otwartym w sprawie – o ile się nie mylę – represji

przeciw   mienszewikom   i   eserom.   W   liście   tym   wystąpił   pan   przeciw   bolszewikom   w   imię   zasad

demokracji. To jest pańskie prawo. Jeśli pańska krytyka nie osiągnęła pożądanych rezultatów, stało się to

dlatego, że my bolszewicy, postępujemy w myśl zasad rewolucyjnej dyktatury.

Rosyjscy eserzy, pańscy współwyznawcy demokracji, rozpoczęli w swoim czasie przeciw nam akcję

terrorystyczną.   Zranili   Lenina   i   usiłowali   wykoleić   mój   pociąg   wojskowy.  Stawieni   przed   trybunał

sowiecki,  znaleźli  w  panu  jednego   ze  swoich  najgorliwszych  obrońców.  Rząd,   do  którego  należałem,

pozwolił panu nie tylko przybyć do Rosji sowieckiej, lecz również wystąpić jako obrońcy tych, którzy

usiłowali zamordować wodzów pierwszej republiki robotniczej. W pańskich przemówieniach, któreśmy

wtedy ogłosili w naszej prasie, apelował pan stale do zasad demokracji. To było pańskie prawo.

4 grudnia 1932 r. przejeżdżałem wraz z moimi towarzyszami podróży przez port w Antwerpii. Nie

miałem   zamiaru   prowadzić   propagandy   na   rzecz   dyktatury   proletariatu,   ani   wystąpić   jako   obrońca

komunistów i strajkujących,  których rząd belgijski trzyma w zamknięciu, i którzy, o ile ja wiem, nie

dokonali zamachów na członków rządu w Brukseli. Niektórzy z moich towarzyszy podróży, między innymi

i moja żona, pragnęli zwiedzić Antwerpię. Jeden z nich musiał załatwić niektóre formalności w konsulacie,

w mieście. Wszystkim kategorycznie zabroniono postawić stopy na ziemi belgijskiej, nawet pod eskortą.

Część portu, gdzie zatrzymał się nasz okręt, była gęsto osaczona. Po obu stronach okrętu znajdowała się

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 17 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

warta policyjna. Z mostku mogliśmy dojrzeć, jak przechodzili mundurowi i cywilni policjanci demokracji.

To był wspaniały widok.

Liczba szpiclów i oprawców – pozwoli mi pan na to familarne wyrażenie – była większa od liczby

marynarzy i robotników portowych. Okręt wyglądał jak prowizoryczne więzienie; przylegająca część portu

– jak podwórze więzienne. Naczelnik policji odbił kopię naszych dokumentów – chociaż nie jechaliśmy do

Belgii – i mimo to, że nie pozwolono nam wysiąść w Antwerpii. Żądał ode mnie wyjaśnienia, dlaczego mój

paszport jest wystawiony na nazwisko Sedow. Odmówiłem wszelkich dyskusji z belgijską policją, z którą

nie miałem żadnych interesów.

Oficer policyjny zagroził: oświadczył on, że ma prawo aresztować każdego, którego przypadek

zagna na belgijskie wody. Przyznaję, że do aresztowania nie doszło.

Proszę nie dopatrywać się skargi w moich słowach. Śmieszne byłoby skarżyć się na takie drobnostki

w okresie, gdy masy robotnicze w ogóle, a szczególnie komuniści, przeżywają dni tak ciężkie. Lecz epizod

w Antwerpii, zdaje się być dostateczną sposobnością dla nawiązania do pańskiego ówczesnego „otwartego

listu”, na który wtedy nie odpowiedziałem.

Przypuszczam, że nie omylę się, jeśli Belgię zaliczę do państw demokratycznych.

Wojna, którąście prowadzili była – nieprawdaż? – wojną o demokrację. Po wojnie stał pan na czele

Belgii, jako minister, a nawet jako premier. Czego więc jeszcze trzeba, by doprowadzić demokrację do

najwyższej doskonałości? Co do tego, sądzę, nie będzie między nami żadnej dyskusji. Dlaczegoż więc od

tej demokracji tak mocno wionie duchem starej rosyjskiej „ochrany”? Jeśli tak, to teraz już wierzymy, że ta

oto demokracja, która popada w śmiertelny strach, gdy się tylko przypadkowo za bardzo do niej bolszewik

zbliży – zdolna jest zneutralizować walkę między klasami i zapewnić pokojowe przejście od kapitalizmu do

socjalizmu?

W odpowiedzi przypomni mi pan zapewne CzeKę, GPU, zesłanie Rakowskiego i moje własne

wysłanie ze Związku Radzieckiego. Lecz ten argument jest fałszywy. Ustrój sowiecki nie stroi się w pawie

pióra demokracji. Jeśli przejście od kapitalizmu do socjalizmu byłoby możliwe w formach państwa, jakie

stworzył  liberalizm,   to  rewolucyjna  dyktatura  byłaby  zbyteczna.  Co  się  tyczy  ustroju  sowieckiego,   to

starczy zadać pytanie: czy potrafi on nauczyć masy robotnicze walczyć z kapitalizmem? Ale nonsensem

byłoby żądać, aby dyktatura proletariacka strzegła form i rytuałów liberalnej demokracji. Dyktatura posiada

swoje metody i swoją logiką – dosyć twardą. Uderzenia tej logiki często dosięgają i tych proletariackich

rewolucjonistów, którzy sami brali udział w stworzeniu reżimu dyktatury. Tak, w okresie rozwoju państwa

robotniczego   –   które   jest   izolowane   i   zdradzone   przez   międzynarodową   socjaldemokrację   –   zdobył

biurokratyczny   aparat   władzą,  niebezpieczną   dla   rewolucji   socjalistycznej.   Mnie   to   przypominać   jest

całkiem zbyteczne. Lecz wobec wrogów klasowych, przyjmuję na siebie całą odpowiedzialność, nie tylko

za rewolucję listopadową, która stworzyła reżim dyktatury, lecz również za republikę sowiecką, taką, jaką

jest, z jej rządem, który mnie wysłał zagranicę i odebrał mi moje prawa sowieckiego obywatela.

Zniszczyliśmy demokrację, by zwyciężyć kapitalizm. A wy stajecie w obronie kapitalizmu rzekomo

w imię demokracji. Gdzie się jednak ona znajduje, ta demokracja!

W każdym bądź razie nie w porcie Antwerpii. Byli tam szpicle, oprawcy, żandarmi z karabinami.

Ale nie można tam było znaleźć nawet demokratycznego prawa azylu.

I nie bacząc na to wszystko, opuściłem wody Antwerpii bez źdźbła pesymizmu. W porze obiadowej

zebrali się na mostku robotnicy portowi, którzy przyszli z portu. Było ich dwie trzy dziesiątki. Zdrowi,

spokojni flamandzcy proletariusze, prawie wszyscy z czarnymi z pyłu węglowego twarzami. Kordon policji

dzielił ich od nas. Robotnicy spoglądali milcząco na widok, mierząc spojrzeniem każdego z obecnych.

Naraz   jeden   z   robotników  zerknął   oczkiem   w   stronę   policjantów   i   pokłonił   się   nam.   Nasz   mostek

odpowiedział uśmieszkami. Poruszenie wśród robotników. Swoi swego poznali, jak mówią Rosjanie. Nie

chcę  przez  to  powiedzieć,  że  robotnicy  portowi  w  Antwerpii  są bolszewikami.   Lecz zorientowali   się,

kierowani swoim zdrowym instynktem. Wracając do pracy, uśmiechali się po przyjacielsku do nas, wielu z

nich przykładało palce do czapki na znak pozdrowienia. Oto ona, nasza demokracja.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 18 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)

Gdy   o   mglistym   zmierzchu   odjeżdżał   okręt   brzmiały   wzdłuż   portu   i   jego   elewatorów

sparaliżowanych przez kryzys, pożegnalne okrzyki nieznanych, lecz szczerych przyjaciół.

Kończąc   te   słowa   między   Antwerpią   i   Vlissingen,   zasyłam   robotnikom   belgijskim   bratnie

pozdrowienie.

L. Trocki

5 grudnia 1932 r.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 19 -

www.skfm-uw.w.pl