background image

Lew Dawidowicz Trocki

Marksizm wobec 

terroryzmu

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2010

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

http://skfm.dyktatura.info/

Pod tytułem „Marksizm wobec terroryzmu” kryją 
się   dwa   artykuły   Lwa   Dawidowicza   Trockiego: 
„Bankructwo terroru i jego partii”, który ukazał się 
w „Przeglądzie Socjaldemokratycznym”, wydawa-
nym   w   Krakowie   organie   Socjaldemokracji 
Królestwa Polskiego i Litwy, z maja 1909 r.; oraz 
„Terroryzm”,   który   ukazał   się   w   „Der   Kampf”, 
wydawanym w Wiedniu czasopiśmie Socjaldemo-
kratycznej Partii Robotniczej Austrii, z listopada 
1911 r.

Podstawa   niniejszego   wydania:   czasopismo 
„Rewolucja.   Półrocznik   społeczno-polityczny   i 
historyczny”, nr 3, Warszawa 2003.

Korekta: Piotr Strębski.

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

I. BANKRUCTWO TERRORU I JEGO PARTII

I

Terror   indywidualny   jako   metoda   rewolucji   politycznej   jest   naszą   „narodową”   osobliwością 

rosyjską. Co prawda, zabójstwo „tyranów” jest prawie równie stare, jak sama instytucja „tyranów” i poeci 
wszystkich  czasów wyśpiewali  niemało  hymnów na cześć zbawczego sztyletu.  Lecz terror planowy, 
stawiający sobie za cel usunięcie satrapy za satrapą, ministra za ministrem, monarchy za monarchą – 
„Saszki za Saszką!”, jak poufale sformułował program terroru pewien narodowolec z lat osiemdziesiątych 
–   ten   terror,   przystosowujący   się   do   biurokratycznej   hierarchii   absolutyzmu   i   stwarzający   własną 
biurokrację   rewolucyjną,   jest   wytworem   samoistnej   twórczości   inteligencji   rosyjskiej.   Musi   to   mieć 
oczywiście głębokie przyczyny – i trzeba ich szukać, po pierwsze, w naturze samowładztwa rosyjskiego, 
a po drugie, w naturze inteligencji rosyjskiej.

Po to, aby sama myśl mechanicznego zniszczenia absolutyzmu mogła zyskać popularność, trzeba 

było, aby aparat państwowy stwarzał pozory czysto zewnętrznej organizacji przymusu, nie posiadającej 
żadnych   korzeni   w   organizacji   społeczeństwa.   A   taki   właśnie   był  absolutyzm   w   oczach   inteligencji 
rosyjskiej.   Złudzenie   to   miało   podstawy   historyczne.   Carat   ukształtował   się   pod   naciskiem   bardziej 
kulturalnych państw Zachodu. Chcąc ostać się w zapasach z nimi, musiał bezlitośnie wyzyskiwać masy 
ludowe i w ten sposób wyrywał  grunt  ekonomiczny spod nóg stanów uprzywilejowanych, toteż  nie 
zdołały one wznieść się na takie wyżyny, jak na Zachodzie. W XIX w. doszło zaś do tego potężne parcie 
giełdy europejskiej. Im większe sumy giełda ta pożyczała caratowi, tym bardziej uniezależniał się on od 
warunków ekonomicznych własnego kraju. W europejską technikę wojskową uzbroił się za fundusze 
europejskie i w ten sposób wyrósł na odrębną organizację, będącą celem dla samej siebie, wznoszącą się 
ponad   wszystkie   klasy  społeczeństwa.   Stąd   naturalną   drogą   mogła   zrodzić   się   myśl   wysadzenia   w 
powietrze tej pasożytniczej nadbudowy przy pomocy dynamitu.

Do wykonania takiego dzieła czuła się powołana inteligencja. Podobnie jak państwo, rozwijała się 

ona   pod   bezpośrednią   presją   Zachodu;   wraz   ze   swoim   wrogiem   –   państwem   wyprzedzała   rozwój 
gospodarczy kraju: państwo – pod względem technicznym, inteligencja – pod względem ideowym.

W czasie, gdy w starych społeczeństwach burżuazyjnych Europy idee rozwijały się mniej więcej 

równolegle do rozwoju szerokich sił rewolucyjnych, w Rosji inteligencja, która czerpała z gotowych idei 
kulturalnych i politycznych Zachodu, zrewolucjonizowała się duchowo wcześniej niż rozwój gospodarczy 
kraju zrodził poważne klasy rewolucyjne, na których mogłaby się oprzeć. W tych warunkach pozostawało 
jej tylko pomnożyć swój entuzjazm rewolucyjny przez siłę wybuchową nitrogliceryny. W ten sposób 
zrodził się terroryzm klasyków – narodowolców. W ciągu dwóch-trzech lat doszedł do zenitu, a potem 
szybko spadł do zera, spaliwszy w swoim ogniu ten zasób sił bojowych, który mogła wysunąć mała 
liczebnie inteligencja.

Terror socjalistów-rewolucjonistów na ogół zawdzięcza swoje powstanie tym samym przyczynom 

historycznym: z jednej strony istniejącemu dla samego siebie despotyzmowi państwowości rosyjskiej, z 
drugiej zaś – takiej samej rewolucyjności inteligencji rosyjskiej. Lecz dwa dziesięciolecia nie minęły 
daremnie   i   terroryści   drugiej   formacji  występują   już   jako  epigoni  naznaczeni   piętnem   opóźnienia 
historycznego.   Epoka   kapitalistycznego  Sturm   und   Drang  lat   osiemdziesiątych  i  dziewięćdziesiątych 
stworzyła   i   spoiła   liczny   proletariat   przemysłowy,  wybiła   ogromne   wyłomy   w   odosobnieniu 
gospodarczym wsi i związała ściślej wieś z fabryką i miastem. Narodowolcy rzeczywiście nie mieli za 
sobą żadnej klasy rewolucyjnej, podczas gdy socjaliści-rewolucjoniści nie chcieli widzieć rewolucyjnego 
proletariatu, a przynajmniej nie umieli go docenić w całym jego znaczeniu dziejowym.

Co prawda, w literaturze socjalistów-rewolucjonistów można  bez  trudu wyłowić tuzin lub dwa 

cytatów, w których twierdzą, że stawiają terror nie zamiast walki mas, lecz wraz z walką mas, lecz cytaty 
te świadczą tylko o walce, którą ideologowie terroru musieli toczyć z marksistowskimi teoretykami walki 
masowej. Sprawy to wszakże nie zmienia. Z samej istoty działalność terrorystyczna wymaga takiego 
skupienia energii na „wielkiej chwili”, takiego przecenienia doniosłości osobistego bohaterstwa, wreszcie 
tak „hermetycznej” konspiracji, że jeśli nie logicznie, to psychologicznie zupełnie wyklucza działalność 
organizacyjną  i  agitacyjną   wśród  mas.  Na całym   polu  politycznym  dla  terrorysty  istnieją   tylko  dwa 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

świecące punkty: rząd i organizacja bojowa. „Rząd gotów jest pogodzić się na jakiś czas z istnieniem 
wszystkich innych prądów”, pisał Herszuni

1

  do swoich towarzyszy, „lecz postanowił skupić wszystkie 

swoje ciosy na zniszczeniu partii socjalistów-rewolucjonistów”. „Mam silną nadzieję”, pisał w podobnej 
chwili   Kalajew

2

,   „że   nasze   pokolenie  z   Organizacją   Bojową   na   czele  skończy   z   samowładztwem”. 

Wszystko   poza   terrorem   jest   tylko   środowiskiem   walki   –   w   najlepszym   razie   tylko   środowiskiem 
pomocniczym.   W   olśniewającym   płomieniu   rzucanych   bomb   znikają   bez   śladu   zarysy   stronnictw 
politycznych i przegrody walki klas. I oto słyszymy, że najwybitniejszy romantyk i najlepszy praktyk 
nowego terroryzmu, Herszuni, żąda od towarzyszy, aby „nie rozłączać nie tylko rewolucyjnych, ale nawet 
opozycyjnych szeregów”.

„Nie zamiast mas, lecz wraz z masami”. Jednak terror jest zbyt „bezwzględną” formą walki, aby 

miał   się   zadowolić   względną   i   podrzędną   rolą   w   partii.   Terroryzm,   zrodzony   przez   brak   klasy 
rewolucyjnej, odrodzony później wskutek nieufności nawet do rewolucyjnych mas, może podtrzymać 
swój byt wykorzystując słabości i dezorganizowanie mas, nie doceniając ich zdobyczy, przeceniając ich 
porażki. „Widzą oni”, rzekł o terrorystach adwokat Żdanow na procesie Kalajewa, „że nie podobna, aby 
przy   współczesnym   uzbrojeniu   masy   ludowe   z   widłami   i   kłonicami,   tą   odwieczną   bronią   ludową, 
zburzyły   współczesne   Bastylie.   Po   22   stycznia

3

  wiedzą   już,   do   czego   to   prowadzi,   więc   karabinom 

maszynowym i szybkostrzelnym przeciwstawili rewolwery i bomby – te barykady XX w.”. Rewolwery 
pojedynczych  bohaterów  zamiast  kłonic i wideł ludu, bomby  zamiast  barykad –  oto  prawdziwa forma 
terroru. Bez względu na to, jak podrzędny kącik wyznaczą mu „syntetyczni” teoretycy partii, zajmie on 
zawsze poczesne miejsce i okaże się, że Organizacja Bojowa, którą urzędowa hierarchia partyjna stawia 
pod Komitetem Centralnym, niechybnie stoi nad nim, nad partią i całą jej pracą – dopóki okrutny los nie 
postawi jej pod Departamentem Policji. Dlatego konspiracyjno-organizacyjny krach Organizacji Bojowej 
będzie niechybnie oznaczał również krach partii.

II

Przy całej swojej czci dla klasyków, epigoni nigdy ich nie powtórzą, bo żyją w innych czasach i 

do tych czasów muszą się przystosować. Eklektyzm jest duszą epigonizmu, a jego formą – kompilacja.

Socjaliści-rewolucjoniści nie tylko musieli zrzec się romantycznej nazwy Narodna Wola na rzecz 

bardziej europejskiego miana i nie tylko musieli oddać święte litery OB pod kontrolę polityczną KC. Cała 
pięcio- czy sześcioletnia historia partii eserowców jest procesem przystosowania zdumiewającej swoją 
giętkością   inteligencji   rewolucyjnej   –   przystosowania   najpierw   do   walki   klasowej   proletariatu,   a 
następnie do żywiołowych ruchów chłopstwa. Inteligencja zachowała dla siebie terror jako swoją własną 
metodę,   jako   gwarancję   swojego   bytu   politycznego   i   opierając   się   praktycznie   na   sile   organizacji 
terrorystycznej,   a   ideowo   na   „metodzie   subiektywnej”,   na   filozofii   inicjatywy   osobistej,   spróbowała 
adoptować (lub podporządkować sobie) ruchy proletariatu i chłopstwa. Inteligencja plus terror, proletariat 
plus „subiektywnie” uszlachetniona walka klasowa, chłopstwo plus socjalizacja ziemi – oto do jakiej 
trójcy sprowadziła się eklektyczna kompilacja eserowców, która wydawała im się najwyższą syntezą 

1

  Grigorij Herszuni (1870-1908) – w 1902 r., wraz z J. Azefem, doprowadził do połączenia się grup eserowskich w Partię 

Socjalistów-Rewolucjonistów (PSR), stworzył Organizację Bojową (OB) tej partii i kierował jej akcjami terrorystycznymi. W 
1903 r. aresztowany, skazany na śmierć, a następnie na dożywotnie roboty przymusowe, zbiegł do Chin, skąd przedostał się 

do   Europy   Zachodniej.   W   1907   r.   był   zwolennikiem   wznowienia   akcji   terrorystycznych,   a   zarazem   sojuszu   z   partiami  
opozycyjnymi, w tym z kadetami (liberałami) w Dumie; Lenin mówił o nim wówczas: „liberał plus bomba”. Ciężko chory, 

zmarł w Paryżu. – Przyp. red.

2

  Iwan Kaląjew (1877-1905) – członek kierowanej przez B. Sawinkowa moskiewskiej  grupy Organizacji Bojowej PSR, w 

lutym 1905 r. zabił w zamachu bombowym wielkiego księcia Sergiusza. Po aresztowaniu odwiedziła go w więzieniu żona  
ofiary zamachu i wybaczyła mu jego czyn. Skazany na śmierć, został stracony. Pisał: „Uważam swoją śmierć za najwyższy akt 

protestu   przeciwko   temu  światu   krwi   i   łez   i   żałuję,   że   mam   tylko   jedno   życie,   które   mogę   rzucić   samowładztwu   jako 
wyzwanie”.   Prawdopodobnie   zabójstwo   wielkiego   księcia   było   związane   z   rywalizacjami   między   klikami   sprawującymi 

władzę i ingerowaniem przez niego w sprawy podległego W. Plehwemu ministerstwa spraw wewnętrznych. – Przyp. red.

3

  22   (9)   stycznia   1905   r.,   tzw.   „krwawa   niedziela”   –   tego   dnia   wojsko   krwawo   spacyfikowało   pokojowe   manifestacje 

robotników petersburskich (ponad 1 tys. zabitych, ok. 2 tys. rannych), zorganizowane przez legalne stowarzyszenie robotnicze 
i  kierowane  przez  popa   Gapona.  Z zamiarem  przedłożenia  carowi   petycji  ze  skargami   i postulatami  „ludu  rosyjskiego”  

poprowadził on pod Pałac Zimowy jeden z pochodów (w formie procesji). Wydarzenia krwawej niedzieli rozwiały wiarę mas  
w „dobrego cara”, wywołały oburzenie i protesty w całej Rosji i doprowadziły do wybuchu rewolucji 1905 r. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

polityczną.   A   jednak   ta   kompilacja,   podobnie   jak   eserowskie   poglądy   na   „pozaklasową”   naturę 
absolutyzmu, mają pod sobą pewne podłoże historyczne. W gruncie rzeczy w „subiektywnym” żargonie 
rewolucyjnej inteligencji usiłującej bronić swojej samodzielności, eserowcy chcieli tylko sformułować 
historycznie uwarunkowaną potrzebę rewolucyjnego współdziałania proletariatu z chłopstwem. Znana 
formuła bolszewików – „demokratyczna dyktatura proletariatu i chłopstwa” – jest drugim wyrażeniem tej 
samej potrzeby dziejowej, wyzwolonej spod zwierzchniej kontroli inteligencji terrorystycznej. Jest to 
niewątpliwie krok naprzód od pychy inteligenckiej, lecz i ten krok nie wyprowadza nas poza granice 
wulgarnego demokratyzmu. Odpowiedź marksistowską można dać tylko po  postawieniu samej kwestii 
pod klasowo-proletariackim kątem widzenia – a przy tym w perspektywie międzynarodowego rozwoju 
społeczno-rewolucyjnego...

4

Nie   przez   Azefa

5

,   rzecz   jasna,   zbankrutowała   dyktatura   inteligencji  nad   proletariatem   i 

chłopstwem. Wydarzenia rewolucji  i  kontrrewolucji,  wypełniające wiele formuł  algebraicznych żywą 
treścią   polityczną   rozdarły   we   wszystkich   szwach   syntetyczną   kompilację   eserowców.  Zaraz  przy 
pierwszych brzaskach parlamentaryzmu oderwała się od nich rozgałęziona grupa inteligentów czujących 
się   dużo   lepiej   na   trybunie   adwokackiej,   katedrze   profesorskiej   lub   za   stołem   redakcyjnym   niż   w 
laboratorium terrorysty (tak zwani socjaliści ludowi). Na drugim skrzydle oderwała się od nich grupa 
maksymalistów, która spodziewała się złamać nie tylko polityczny opór caratu, ale i ekonomiczny opór 
kontrrewolucji, przy pomocy zwiększonej dawki dynamitu.

Przedstawiciele chłopstwa – trudowicy

6

  pierwszych dwóch Dum – wchłonęli prawie bez śladu 

eserowców parlamentarnych, ale i to nie oddaliło ich od bezkształtności politycznej, pod której wpływem 
wahali się w każdej kwestii między konstytucyjnymi demokratami a socjaldemokratami. W ten sposób 
podłoże   społeczne   partii   eserowskiej   okazało   się   w   chwili   próby   nader   chwiejne,   wewnętrzne   siły 
odśrodkowe   rozdzierały   partię   na   strzępy,   gdy   zaś   na   ten   grunt   rozprzężenia   i   niepewności   padły 
niespodziewane w swojej konieczności logicznej rewelacje o Azefie, w obozie eserowców zapanował 
popłoch, a szczersi z nich poczuli się zmuszeni do oświadczenia: „Partia socjalistów-rewolucjonistów 
jako organizacja już nie istnieje” (Rewolucjonnaja Mysl nr 4).

4

  Jest   to   krytyczna   aluzja   do   ówczesnej   etapowej   strategii   rewolucji,   głoszonej   przez   Lenina   –   zwycięstwo   rewolucji 

burżuazyjno-demokratycznej w Rosji miała uwieńczyć „rewolucyjno-demokratyczna dyktatura proletariatu i chłopstwa”, która 

utorowałaby   drogę   rozwojowi   kapitalizmu,   a   ten   stworzyłby   dopiero   warunki   do   rewolucji   socjalistycznej.   Trocki 
przeciwstawił Leninowi swoją teorię rewolucji permanentnej. Rozbieżności między Trockim a Leninem w sprawie strategii 

rewolucji rosyjskiej wygasły w 1917 r. – Przyp. red.

5

  Jewno Azef (1869-1918) – od 1882 r. na własną prośbę agent-prowokator rosyjskiej Ochrany (tajnej policji politycznej), 

infiltrował   środowiska   eserowskie   i   w   1902   r.   doprowadził   wraz   z   G.   Herszunim   do   utworzenia   Partii   Socjalistów-
Rewolucjonistów   (PSR)   oraz   Organizacji   Bojowej   (OB)   tej   partii.   Po   aresztowaniu   Herszuniego   w   1903   r.   przejął 

kierownictwo   OB   i   kierował   akcjami   terrorystycznymi,   które   przyniosły   mu   światową   sławę.   Prawdopodobnie   za   jego 
pośrednictwem jako kierownika OB, a faktycznie również przywódcy PSR, rywalizujące ze sobą frakcje u władzy załatwiały 

między sobą porachunki. W 1907 r. przygotował zamach na cara Mikołaja II i sam uprzedził  Ochranę o tym zamachu. 
Zdemaskowany w 1908-1909 r. przez W. Burcewa, zbiegł z fałszywym paszportem do Niemiec, gdzie mieszkał do końca 

życia. W lutym 1909 r., podczas burzliwej debaty w Dumie Państwowej o sprawie Azefa – zapisało się do głosu 53 posłów –  
zmierzającej po stronie opozycji do zdestabilizowania rządu carskiego, frakcja socjaldemokratyczna przyparła rząd do muru 

stawiając go wobec dylematu: albo uznać, że perfidnie kontrolował i inspirował terroryzm antyrządowy, albo uznać swoją 
nieudolność, tzn. że Azef wodził go za nos. Premier P. Stołypin, odpowiadając na interpelacje opozycji, oświadczył, że Azef 

zawsze był lojalnym sługą Ochrany i nie miał nic wspólnego z – faktycznie zorganizowanym przez siebie – zabójstwem  
ministra spraw wewnętrznych W. Plehwego. – Przyp. red.

6

  Trudowicy   –   Grupa   Pracy   w   Dumie   Państwowej,   utworzona   w   1906   r.   z   posłów   chłopskich   i   inteligenckich,   bliska  

eserowcom.   Żądała   reformy   rolnej   i   równego   podziału   ziemi   na   podstawie   tzw.   norm   pracy.   Podczas   pierwszej   wojny  

światowej   jej   przywódcą   został   A.   Kiereński.   Po   rewolucji   lutowej   1917   r.   trudowicy   wchodzili   w   skład   Rządu 
Tymczasowego   pod   przewodnictwem   Kiereńskiego.   Połączyli   się   wtedy   z   ludowymi   socjalistami,   wywodzącymi   się   z 

prawego skrzydła eserowców, w Ludowo-Socjalistyczną Partię Ludzi Pracy. Po rewolucji październikowej byli przeciwnikami 
władzy radzieckiej. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

W   Rosji   terroryzm   skonał.   Jeśli   nawet   Bakaj

7

  –   ten   rewolucyjno-policyjno-terrorystyczny 

anabaptysta, który w Warszawie pomagał zamieniać terrorystów w trupy, a teraz wraz ze swoim ojcem 
chrzestnym Burcewem

8

  usiłuje zgalwanizować trupa terroryzmu – potrafi stworzyć możliwość nowej 

azefiady, to w najlepszym razie na dziesięciokrotnie mniejszą skalę niż pierwsza. Terror rewolucyjny 
przesunął   się   daleko   na   wschód   –   do   Pendżabu   i   Bengalu.   Tam   powolne   budzenie   się   polityczne 
czterystumilionowego   narodu   stwarza   dlań   przychylną   atmosferę.   Tam   ustrój   państwowy   wydaje   się 
jeszcze   bardziej   absolutny   w   swoim   ponadspołecznym   despotyzmie,   jeszcze   bardziej   przypadkowy   i 
obcy,   bo   aparat   policyjno-wojskowy   Indii   Wschodnich   importowano   z   Anglii   razem   z   perkalem   i 
księgami biurowymi. Dlatego inteligencja indyjska, od ławy szkolnej przejmująca się ideami Locke’a, 
Benthama,   Milla  i   wyprzedzająca  w swojej   ewolucji  ideowej   rozwój   polityczny  kraju,  ma   naturalną 
skłonność do szukania siły, której jej brak, na dnie retorty alchemicznej. Może również w innych krajach 
Wschodu terroryzm ma jeszcze przed sobą epokę rozkwitu. W Rosji jednak należy już do historii.

Nasza partia zawsze była nieprzejednana w stosunku do eserowców. To stanowisko zawsze było 

tym bardziej nieuniknione i bezwzględne, że i sama socjaldemokracja w swoich wyższych, kierowniczych 
warstwach składa się z tej samej inteligencji rewolucyjnej, tylko że mającej światopogląd marksistowski. 
Socjaldemokracja, walcząc z terroryzmem, broniła tylko swojego prawa lub obowiązku – nie chciała 
wychodzić z dzielnic robotniczych po to, aby robić podkopy pod pałacami wielkich książąt i carów. 
Inteligencja   marksistowska,   walcząc   z   wszechogarniającym   programem   i   „syntezą”   organizacyjną, 
broniła   się   przed   grożącym   jej   rozczynieniem   w   chaosie   ogólnodemokratycznym.   Dalszy   rozwój 
wydarzeń przyznał jej rację, a w czasie, gdy zaczęła masowo uciekać ze stworzonej przez siebie partii, 
znalazła zastępców w postaci robotników socjalistycznych... Teraz jednak chodzi nam już nie o ideowe 
„odgrodzenie się” od socjalistów-rewolucjonistów, lecz o wcielenie polityczne żywiołów proletariackich 
tej   partii.   Do   pierwszego  celu   służyła   przeważnie   polemika   teoretyczna;   do  drugiego   przyczynić   się 
powinna głównie rozumna polityka organizacyjna.

Istotę partii określa nie program, a tym bardziej nie określają jej pisma teoretyków i publicystów 

partyjnych. Skład społeczny partii – oto, co stanowi o jej ciężarze gatunkowym i wykreśla jej orbitę 
polityczną.   Gdyby   pod   względem   swojego   składu   eserowcy   byli   wyłącznie   lub   przeważnie   partią 
proletariacką

9

, od samego początku nasze zadanie nie musiałoby  polegać na wbijaniu  jak najgłębiej 

7

  Michaił Bakaj – aresztowany w 1902 r. za działalność w PSR, prawdopodobnie „sypał” na przesłuchaniach i wstąpił do 

Ochrany. W latach 1903-1907 był urzędnikiem do specjalnych poleceń przy warszawskim oddziale Ochrany. W 1906 r. zaczął 
współpracować z W. Burcewem i informować go o agentach Ochrany. M.in. dostarczył danych, które utwierdziły Burcewa w  

podejrzeniach   co   do   J.   Azefa   i   pomogły   go   zdemaskować.   Podejrzewany   o   dostarczanie   informacji   rewolucjonistom 
rosyjskim, aresztowany i zesłany na Syberię, zbiegł. W 1908 r. w Finlandii sporządził listę agentów Ochrany i przekazał ją 

Burcewowi. Na emigracji w Paryżu dostarczył przedstawicielom PPS-Frakcji Rewolucyjnej i PPS-Lewicy dane o rzekomej  
współpracy Stanisława Brzozowskiego z Ochraną. Zeznawał na sądzie obywatelskim nad Brzozowskim w Krakowie. W lutym 

1909  r.,  podczas debaty   w Dumie Państwowej  nad  interpelacjami  w sprawie  Azefa,  premier  Stołypin poinformował,  że 
niedawno otrzymał  od Bakaja list, w którym  ten „proponuje powrót do Petersburga, aby pomóc w dalszych działaniach  

demaskatorskich”, tym razem wobec partii rewolucyjnych, a więc – powrót do pracy w Ochranie. Burcew, który wtedy ręczył  
za Bakaja, w 1910 r. zarzucał mu, że mimo pozornego porzucenia służby nadal jest na usługach Ochrany. – Przyp. red.

8

 Władimir Burcew (1862-1942) – członek Narodnej Woli, zesłany na Syberię zbiegł i od 1888 r. przebywał za granicą. W 

Genewie wydawał pismo  Swobodnaja Rossija  propagując ideę współpracy rewolucjonistów z liberałami w „solidnej partii 

antyrządowej”, publikował materiały do historii Narodnej Woli i redagował pismo historyczne Byłoje. Po powrocie do Rosji w 
1906 r. wstąpił do PSR i prowadził kampanię demaskowania agentów policji carskiej – w 1908 r. przekazał socjaldemokracji 

rosyjskiej  i  polskiej   listę agentów  sporządzoną  przez  M.  Bakaja.  M.in.  ujawnił  prowokatorską  rolę   J. Azefa  i  działacza 
bolszewickiego R. Malinowskiego. Sam też nie ustrzegł się agentów Ochrany w swoim najbliższym otoczeniu (agentem był  

np.   jego   osobisty   sekretarz   i   długoletni   współpracownik).   W   1917   r.   popierał   Rząd   Tymczasowy.   Po   rewolucji 
październikowej znalazł się na emigracji w Paryżu, gdzie prowadził w prasie antyradzieckie akcje propagandowe. Uległ manii  

prześladowczej wietrząc wszędzie prowokację i zdradę – np. w 1918 r. oskarżył Maksyma Gorkiego o szpiegostwo na rzecz  
Niemiec. – Przyp. red.

9

 Faktycznie PSR była partią drobnomieszczańską, ale formalnie sprawiała wrażenie partii robotniczej. Głosiła m.in., że „klasa  

robotnicza, a przede wszystkim jej awangarda, skoncentrowana w wielkich miastach i ośrodkach przemysłowych, stanowi 

główny   filar   partii”,   że   robotnicy   i   chłopi   „nie   ograniczą   rewolucji   tak,   aby   była   korzystna   tylko   dla   burżuazji,   lecz 
przekształcą ją w rewolucję permanentną, krok za krokiem wypierając burżuazję z zajmowanych przez nią pozycji i dając 

sygnał   do   rewolucji   europejskiej,   z   której   zaczerpną   nowe   siły”   i   że   „wywłaszczenie   własności   kapitalistycznej   i 
zreorganizowanie   produkcji   i   całego   ustroju   społecznego   na   nowych,   socjalistycznych   podstawach   wymaga   całkowitego 

zwycięstwa klasy robotniczej zorganizowanej w partii socjalistów-rewolucjonistów oraz, w razie potrzeby, tymczasowego 
ustanowienia jej dyktatury rewolucyjnej”. Kierownictwo II Międzynarodówki uznawało PSR, obok socjaldemokracji, za jedną 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

klinów różnic teoretycznych między nami a nimi, lecz – przeciwnie – na szukaniu w praktyce politycznej 
dróg zbliżenia, które w możliwie  najbardziej  bezbolesny sposób pomogłyby  robotnikom  eserowskim 
zlikwidować swoje przesądy teoretyczne. Lecz głównie chodzi właśnie o to, że zarysy klasowe tej partii 
zawsze były nadzwyczaj niewyraźne i trudno było z pewnością powiedzieć, czy chodzi o zjednoczenie 
robotników, „pracujących” chłopów-posiadaczy, czy lekarzy ziemskich i prowincjonalnych literatów. W 
stosunku do różnych grup klasowych partii jeden i ten sam program zawierał bardzo różnorodne treści. 
Gdy przedstawiciele inteligencji ziemskiej i eserowcy od pługa wyrażali w formułach mglisto-klasowego 
socjalizmu swoje niejasne i pełne sprzeczności interesy drobnomieszczaństwa, eserowcy od warsztatu 
fabrycznego   –   przeciwnie   –   wlewali   swoje   określone   interesy   proletariackie   w   formuły 
drobnomieszczańskiego   utopizmu.   W   strajkach   powszechnych,   w  radach   delegatów   robotniczych,   w 
związkach zawodowych robotni eserowscy szli ręka w rękę z robotnikami socjaldemokratycznymi. O tym 
nie   powinniśmy   ani   na   chwilę   zapominać.   Teraz,   gdy   inteligencja   eserowska   wpadła   w   zupełną 
prostrację,  robotnicy   eserowscy,  jak  dowiadujemy  się  z  doniesień,   wytrwale   trzymają   się  nadal  z  tą 
szlachetną zaciętością organizacyjną, która w ogóle cechuje robotników. Stosowanie w stosunku do tych 
grup proletariackich dawnych metod nieprzejednanej walki byłoby niedorzecznym anachronizmem. Takie 
doktrynerstwo   mogłoby   tylko   pchnąć   ich   na   drogę   anarchizmu.   Tymczasem   rozumna   polityka 
organizacyjna w jak najkrótszym czasie może zapewnić ich połączenie się z naszą partią

10

.

III

Głębokie zróżnicowanie „narodu” burżuazyjnego w epoce rewolucji – w atmosferze potężnego 

rozwoju   międzynarodowego   ruchu   robotniczego   –   odrzuciło   lewe   skrzydło   rosyjskiej   inteligencji 
burżuazyjnej do obozu socjalizmu. Lecz im bardziej terrorystyczna grupa tej inteligencji broniła swojej 
niezależności   ideowej   od   klasowego,   proletariackiego   socjalizmu,   tym   mniej   mogła   obronić   swą 
niezależność polityczną od burżuazyjnego liberalizmu. Od chwili swojego powstania partia eserowców 
wykazywała naturalną skłonność do przemiany w drużynę bojową legalnej opozycji – przy czym czyniła 
to   zarówno   obiektywnie,   jak   i   subiektywnie   (patrz   wyżej   cytat   z   listu   Herszuniego).   Liberałowie 
rozumieli to wybornie. Wcale nie taili sympatii dla terroru i okazywali ją w najwłaściwszy sobie sposób: 
przy pomocy pieniężnego popierania Organizacji Bojowej. „Śmierć Sipiagina”

11

, pisał w Oswobożdieniju 

jeden z petersburskich korespondentów tego pisma, „wywołuje zadziwiająco jednomyślną radość...”. Sam 
redaktor   tego   organu  stuttgarckiego,   pan   Struwe

12

,   bez   ogródek   uznawał   „popularność   zabójstwa 

ze swoich dwóch podsekcji rosyjskich. – Przyp. red.

10

  Dać   odpowiedzi   na   pytanie,   czy   względem   żywiołów   proletariackich   wśród   eserowców   należy   stosować   politykę 

pojednawczą, czy też w dalszym ciągu, jak dotychczas, bezwzględną krytykę tej partii bez osłonek, nie można, jak sądzimy, 

na podstawie li tylko ogólnego poglądu na skład społeczny tych sfer i wynikające stąd wnioski co do ich ewolucji – która  
może   być   bardzo  powolna  –   ani  też   na   podstawie   faktu,   iż  szły   one  podczas  rewolucji  pod   parciem  wydarzeń  śladem 

socjaldemokracji.   O  naszym   zachowaniu   w  stosunku   do   nich   powinien  według   nas   obecnie   decydować   jedynie   stopień 
wpływu, jaki jeszcze zachowała faktycznie na te koła robotnicze ideologia inteligencko-eserowska. Pozyskać robotników-

eserowców i przyłączyć ich w przyszłości do naszego obozu jest naszym zadaniem  i obowiązkiem. Ale z drugiej strony 
przedwczesne   pochłonięcie   przez   socjaldemokrację  obcych   jej  duchowo  żywiołów   przepojonych   eklektyczną  mieszaniną 

ideową cechującą partię eserowców byłoby bardzo wątpliwym nabytkiem dla naszej partii, jak i bodaj czy nie szkodliwym z 
punktu widzenia normalnego rozwoju samych robotników-eserowców. Stojąc z dala od bezpośredniej pracy agitacyjnej wśród 

robotników   rosyjskich,   nie   podejmujemy   się   osądzić,   czy   robotnicy-eserowcy  już  obecnie   dojrzeli   do   połączenia   się   z 
socjaldemokracją. Autor, jako były przewodniczący petersburskiej rady delegatów robotniczych, znający te koła z własnego 

doświadczenia, jest powołany do wydania w tej kwestii kompetentnego sądu. W każdym razie jesteśmy w zupełnej zgodzie z 
tow. Trockim, gdy uważa, że dla nas może chodzić tylko o oderwanie tych sfer proletariackich od partii eserowców, tzn. od 

żywiołów inteligencko-drobnomieszczańskich, które w tej partii rej wodzą, określając dotychczas jej kierunek i charakter.  – 
Przyp. Przeglądu Socjaldemokratycznego.

11

 Dmitrij Sipiagin (1853-1902) – od 1899 r. minister spraw wewnętrznych, rozpętał represje wymierzone w ruch studencki,  

robotniczy i chłopski, nie wahając się przed krwawymi rozprawami i masakrami. Po demonstracji robotniczej w Petersburgu  

w marcu 1901 r. ogłosił, że „przy pierwszej próbie nowej demonstracji zaleje Petersburg krwią”. Zginął z rąk terrorysty w 
zamachu  zorganizowanym  przez  OB PSR pod  kierownictwem  G.  Herszuniego.   Tym  zamachem  OB  PSR zaczęła  swoją 

kampanię terrorystyczną. – Przyp. red.

12

  Piotr Struwe (1870-1944) – publicysta, ekonomista i działacz polityczny; teoretyk tzw. „legalnego marksizmu”, poddał 

krytyce teorie ekonomiczne narodników, opowiadał się za kapitalistycznym rozwojem Rosji jako warunkiem postępu tego 
kraju, atakując zarazem marksowskie teorie wartości i rewolucji proletariackiej. W latach 1902-1905 redaktor nielegalnego w 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 7 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

politycznego   w   Rosji”   (nr   2   z   15   lipca   1902   r.).   „Politycznie   i   psychologicznie   to   zabójstwo   było 
nieuniknione”, pisał tenże pan Struwe w dwa z górą lata później z powodu zabójstwa Plehwego

13

 – i z 

jeszcze większą stanowczością apelował do tej „ogólnej atmosfery oburzenia i rozgoryczenia, która z łona 
społeczeństwa rosyjskiego wydaje jednego mściciela za drugim” (nr 52 z 1 sierpnia 1904 r.). „Bądźmy 
szczerzy,   panowie”,   pisał   w   tym   samym   numerze   jeden   ze   współpracowników,   „complicité  morale 
[solidarność moralna] między tą osobą fizyczną, której ręka przecięła występne życie wszechmocnego 
ministra, a milionami lub przynajmniej setkami tysięcy jego współobywateli  jest zupełna i nie ulega  
wątpliwości
”.   Liberałowie   nie   mogli   nie   rozumieć,   że   o   ile   terror   wprowadza   do   szeregów   rządu 
dezorganizację   i   demoralizację,  notabene  za   cenę   dezorganizacji   i   demoralizacji   w   szeregach 
rewolucjonistów,   o   tyle   jest   wodą   na   ich,   a   nie   na   czyj   inny,   młyn.   W   przeciwieństwie   do   ruchu 
masowego   terror   jest   formą   walki   rewolucyjnej,   którą   można   kierować   jak   samochodem.   Terroryści 
zastraszają,  liberałowie   proponują   ugodę   –  ręcząc  za  przerwanie   terroru.   Gdy   eserowcy  polowali   na 
ministrów, a carowi dawali czas do namysłu, ogłaszając, że „na razie” rodzina carska jest poza linią 
ognia, Struwe, opierając się na sukcesach terroru i na jego tymczasowym samoograniczeniu, nawoływał, 
zwracając się do góry: „Opamiętajcie się, panowie, prowadzicie wielce ryzykowną grę na koszt władzy 
zwierzchniej   i   jej   przedstawiciela”   (Oswobożdienije  nr   2).   W   początkach   „wiosny”   Światopełka-
Mirskiego

14

  liberałowie na konferencji paryskiej (jesień 1904 r.) skupiają wokół „minimalnej”, to jest 

swojej   własnej   platformy,   wszystkie   niesocjaldemokratyczne   organizacje   „rewolucyjne”,   w   tym   zaś 
czasie, gdy zjazd ziemski i prasa liberalna stawiają księciu Światopełkowi swoje warunki, za plecami 
liberałów stoją terroryści, oczekując wyniku rokowań. Później, gdy obradowała pierwsza Duma i kadeci 
żądali, aby „władza wykonawcza podporządkowała się prawodawczej”, socjaliści-rewolucjoniści znów 
chwilowo zawiesili terror... Rola terroru jako środka na usługach liberalizmu uwydatniałaby się jeszcze 
jaskrawiej, gdyby do tych dwustronnych układów Milukowa

15

  z Czernowem

16

  i Azefem (patrz mowa 

Rosji  Oswobożdienija, organu opozycji liberalnej, po utworzeniu w 1905 r. partii konstytucyjnych demokratów (kadetów) 
jeden z jej przywódców. W czasach reakcji stołypinowskiej krytyk rewolucyjnych tradycji inteligencji rosyjskiej. Po rewolucji 

październikowej 1917 r. członek białogwardyjskich rządów A. Denikina i P. Wrangla, od 1921 r. znalazł się na emigracji.  – 
Przyp. red.

13

  Wiaczesław   Plehwe   (1846-1904)   –   senator   i   wiceminister,   a   od   1902   r.   minister   spraw   wewnętrznych;   z   całą 

bezwzględnością   zwalczał   ruch   rewolucyjny,   inspirował   akcje   pacyfikacyjne,   pogromy   ludności   żydowskiej   itd. 

Znienawidzony również przez ważne osobistości ze sfer rządzących, zginął w zamachu bombowym zorganizowanym przez 
OB PSR pod kierownictwem J. Azefa, prawdopodobnie za wiedzą i zgodą jego przełożonych z Ochrany. W. Burcew uważał,  

że inspiratorem zamachu na Plehwego mógł być sam car Mikołaj II. – Przyp. red.

14

 Piotr Światopełk-Mirski (1857-1914) – minister spraw wewnętrznych od lata 1904 r. do stycznia 1905 r. Został ministrem  

po   zamachu   na   jego   poprzednika,   W.   Plehwego   i   usiłował   prowadzić   bardziej   liberalną   politykę   wobec   społeczeństwa. 
Początek jego urzędowania zaczęto więc określać jako „wiosnę polityczną”. To, że pierwszą decyzją, jaką podjął, była zgoda 

na zwołanie ogólnokrajowego zjazdu ziemstw, w wielu  środowiskach uważano za zwycięstwo, które należy zawdzięczać 
zamachowi PSR na Plehwego. Podał się do dymisji po wydarzeniach „krwawej niedzieli”. – Przyp. red.

15

  Pawieł Milukow (1859-1943) – polityk, historyk i publicysta, założyciel w 1905 r.  partii konstytucyjnych demokratów 

(kadetów). Od 1907 r. przewodniczący Komitetu Centralnego tej partii i redaktor naczelny czasopisma Rieczi, w latach 1912-

1917 poseł do Dumy Państwowej. W 1917 r. minister spraw zagranicznych Rządu Tymczasowego, domagał się prowadzenia  
wojny aż do zwycięstwa. Jeden z przywódców białych, inspirator wojny domowej, od 1920 r. znalazł się na emigracji.   – 

Przyp. red.

16

 Wiktor Czernow (1873-1952) – socjalista-rewolucjonista, jeden z teoretyków i przywódców partii eserowskiej. Od 1889 r. 

działał   w   ruchu   narodnickim,   po   aresztowaniu   i   zesłaniu,   w   latach   1899-1917   działał   na   emigracji.   Autor   programu  
eserowców, stał na czele zagranicznej organizacji partii od jej powstania w 1902 r. Uczestnik międzynarodowych konferencji 

socjalistycznych   w   Zimmerwaldzie   i   Kientalu,   w   1917   r.   minister   rolnictwa   w   Rządzie   Tymczasowym,   po   rewolucji 
październikowej przewodniczący Konstytuanty, a następnie organizator wystąpień antyradzieckich na Powołżu i Uralu, a w 

1921   r.   z   emigracji   organizator   pomocy   dla   powstania   kronsztadzkiego.   W   czasie   drugiej   wojny   światowej   działał   we  
francuskim Ruchu Oporu. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 8 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

Stołypina w Dumie) i tegoż Milukowa z Triepowem

17

 i Stołypinem

18

 (patrz Riecz nr 46) nie wdzierały się 

rewolucyjne masy i nie psuły szyków.

W pierwszym okresie rewolucji, zakończonym wielkim strajkiem październikowym, liberałowie 

traktowali ruch masowy z sympatią, którą tylko u najbardziej zakutych – lub odwrotnie, u najbardziej 
przenikliwych – mąciło niepokojące przeczucie. Dopóki wystąpienia mas robotniczych miały charakter na 
wpół żywiołowy i pozostawały nieukształtowane pod względem politycznym i organizacyjnym, dopóty 
ruchy te, podobnie jak terror, tylko że w nieporównanie większym stopniu,  podkopując absolutyzm, 
wysuwały tym samym liberałów jako naturalnych pretendentów do władzy. Lecz już w trakcie strajku 
październikowego,   gdy   rewolucja   zaczęła   szybko   organizować   się  od   wewnątrz  (rady   delegatów 
robotniczych, Związek Chłopski, Związek Kolejarzy i inne), liberałowie ujrzeli, że zostali odsunięci na 
bok i poczuli wyraźnie, że dalszy rozwój rewolucji może dokonać się już nie tylko kosztem caratu, ale 
również ich własnym kosztem. Jeśli w ciągu 1905 r., zwłaszcza po 22 stycznia, liberalizm  ochoczo 
spekulował na swoim (bardzo zresztą wątłym) związku z rewolucją i jeszcze w końcu 1904 r. odważył się 
w Paryżu związek ten udokumentować, to poczynając od schyłku 1905 r. coraz bardziej odgradza się od 
rewolucji, spekulując odtąd na swoim monarchizmie i na umiłowaniu „porządku”. Dawne nielegalne 
stosunki  są już  dlań  uciążliwe  i  kompromitujące.  „Nasi  przyjaciele  z  lewej  strony”  zmieniają   się w 
„naszych   wrogów   z   lewej   strony”,   czerwony   sztandar   okazuje   się   „czerwoną   płachtą”   i   liberalizm 
oświadcza   uroczyście   ustami   Milukowa,   że   nie   chce   „dźwigać   na   swoim   grzbiecie   osła”.   W   tej 
narastającej nienawiści liberałów do rewolucji toną również ich niedawne sympatie do terroru, który nie 
dał tego, co obiecał, bo nie zastąpił ruchu mas, lecz się w nim rozpłynął. Kadeci nie pomijają już ani 
jednej okazji potępienia „przemocy z lewej strony”, a interpelacja w sprawie Azefa w Dumie daje im 
dogodną okazję do podsumowania rezultatów swojej walki na dwa fronty: uprzejmie usłużnej „opozycji” 
wobec caratu i zaciekle oszczerczej nagonki na rewolucję. Rezultaty te z właściwą sobie niezdarnością 
podsumował Milukow. Jego mowa jest tak samobójczo jasna, że uważamy za konieczne przytoczyć jej 
główne tezy.

„Nas, których oskarżano o sąsiedztwo i przyjaźń z rewolucją”, mówił lider stronnictwa kadetów, 

najmądrzejsi z rewolucjonistów zawsze wymieniali i traktowali jako swoich najgorszych wrogów”.

„Posunięcia   rządu   nie   tylko   nie   zapewniają   nam   zakończenia   rewolucji,   lecz   przeciwnie   – 

wychodzą one z założenia, że rewolucji pokonać niepodobna... My, kadeci, mieliśmy tę nadzieję”.

„Czego   szukaliśmy   w   sąsiedztwie   rewolucji?   Chcieliśmy   zasypać   przepaść   między 

społeczeństwem rosyjskim a rządem”.

„Liczyliśmy, że w najbliższej przyszłości walka legalna będzie jedynym ratunkiem i w imię tej 

niepewnej jeszcze możliwości narażaliśmy swoją popularność. Zabiliśmy ją też bardzo szybko”.

„Powiedziałem   wam,   dlaczego   okazaliśmy   się   słabi...   Nie   dlatego,   że   wy   (prawica)   byliście 

przeciwko   nam.   Wy   przyszliście   później;   wtedy   siedzieliście   w   domu...   Zostaliśmy   sami,   ponieważ 
odstąpiła od nas ta sama lewica, o kierowanie którą nas oskarżacie”.

Proponowano nam stanowiska ministrów wtedy, gdy uważano,  że opieramy się na czerwonej  

sile...  Szanowano  nas, dopóki  uważano  za  rewolucjonistów.   Lecz  gdy się  okazało,  że  jesteśmy  tylko  
stronnictwem ściśle (!) konstytucyjnym, wtedy przestaliśmy być potrzebni
”.

Tak mówił Milukow na posiedzeniu Dumy w dniu 28 lutego. Oskarżał rewolucjonistów – o to, że 

nie chcieli wierzyć w szczerość ustępstw rządu i w jedynie zbawienną walkę legalną. Również oskarżał 
rząd – o to, że jego ustępstwa były nieszczere i że uniemożliwił walkę legalną. Carat okazał się winny 
nieprzyjęcia metod kadeckich, zapewniających zwycięstwo nad rewolucją. Rewolucja zaś okazała się 

17

 Dmitrij Triepow (1855-1906) – w latach 1896-1905 moskiewski oberpolicmajster, od stycznia 1905 r. petersburski generał-

gubernator, następnie wiceminister spraw wewnętrznych. Był autorem słynnego rozkazu z października 1905 r.: „Salw w 

powietrze nie oddawać i naboi nie żałować”. Organizował pogromy czarnosecinne. OB PSR planowała na niego zamachy, ale  
Triepowowi zawsze udawało się ich uniknąć. – Przyp. red.

18

 Piotr Stołypin (1862-1911) – od 1906 r. minister spraw wewnętrznych i premier, w 1907 r. rozwiązał II Dumę Państwową i  

wydał  nową ordynację wyborczą, która zapewniała  w Dumie większość reakcyjnym  ugrupowaniom  październikowców i 

nacjonalistów. W walce z rewolucją stosował krwawy terror (był autorem dekretu o sądach polowych). Przeprowadził reformę 
rolną, która miała sprzyjać rozwojowi kapitalizmu w rolnictwie i uczynić z bogatych chłopów ostoję ładu społecznego. Jego 

kontrrewolucyjne rządy przeszły do historii pod nazwą reakcji stołypinowskiej. Prawdopodobnie za wiedzą cara Mikołaja II 
został zabity przez agenta Ochrany. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 9 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

winna nieprzyjęcia kadeckich metod walki z caratem. I na skutek wspólnych zbrodni rządu carskiego i 
partii rewolucyjnych bezsilni, nędzni i pogardzani z obu stron okazali się... kadeci.

Tak oto apologetyczna przemowa lidera kadetów zamieniła  się w słuszną z gruntu, lecz zbyt 

okrutną w formie, satyrę na liberalizm rosyjski.

IV

Interpelację w sprawie Azefa wniesiono do Dumy z inicjatywy naszej frakcji. Obok niej kadeci 

wnieśli   swoją   interpelację,   której   nadali   tym   mniej   zasadniczą   formę,   im   bardziej   liczyli   na   jej 
bezpośrednio cudotwórczy skutek. Omylili się – po „świetnym” przemówieniu premiera ich interpelację, 
podobnie   jak   naszą,   jednomyślnie   odrzuciła   większość   Dumy.   Prasa   liberalna   kwiliła   żałośnie   nad 
niepowodzeniem interpelacji azefowskiej, w której pokładała tyle nadziei. Natomiast socjaldemokrację to 
oficjalne niepowodzenie równie mało zasmuciło, jak mało zasmucił ją krach taktyki terroru.

Nieprzejednane   stanowisko   socjaldemokracji   rosyjskiej   w   stosunku   do   zbiurokratyzowanego 

terroru rewolucji jako środka walki z terrorystyczną biurokracją caratu spotykało się z niezrozumieniem i 
potępieniem nie tylko liberałów rosyjskich, ale i wśród socjalistów europejskich. Ileż razy cytowano 
przeciwko nam Vorwärts z czasów Kurta Eisnera, Humanité czy Wiener Arbeiterzeitung! Teraz bodaj nie 
potrzeba już dowodzić, że mieliśmy rację polityczną, życiową, że nasze racje były najrealniejsze: rozwój 
polityczny wziął zbyt przekonujący w swoim okrucieństwie odwet. Warto jednak zaznaczyć coś innego. 
Niemalże wzruszający wydaje się fakt, że ci właśnie spośród zachodnich towarzyszy, którzy u siebie 
najmniej   wyglądają   na   krwiożerczych   pożeraczy   ministrów   i   monarchów,   uważali,   że   w   Rosji 
naładowane   dynamitem   blaszane   pudełko   jest   jednak   najlepszym   orężem   politycznym.   Dla 
wytłumaczenia tego faktu nie wystarczy powołać się na psychologię goethowskiego mieszczucha, który 
w niedzielę i święta tak chętnie słucha opowieści o wojnie i zgiełku bojowym – hinten, weit in der Türkei 
– i w ten sposób daje upust swojemu romantyzmowi, spokojnie drzemiącemu w dni powszednie.

Dann kehrt man abends froch nach Haus
Und segnet Fried’ und Friedenszeiten.

W   gruncie   rzeczy   związek   oportunizmu   socjalistycznego   z   awanturnictwem   terroru   tkwi 

korzeniami daleko głębiej. Zarówno pierwszy, jak i drugi wystawiają historii rachunek przed terminem. 
Usiłując sztucznie przyspieszyć poród, wywołują poronione płody – millerandyzm

19

  albo azefszczyznę. 

Zarówno taktyka terrorystyczna, jak i oportunizm parlamentarny przenoszą środek ciężkości z mas na 
grupy reprezentacyjne, od których zręczności, bohaterstwa, energii lub taktu zależy całe powodzenie. I tu, 
i tam potrzeba koniecznie wielkich kulis oddzielających wodzów od mas. Na jednym biegunie mamy 
osłoniętą mistycyzmem „organizację bojową”; na drugim – tajne spiski deputowanych, których celem jest 
uszczęśliwienie tępych mas wbrew ich woli. Powinowactwo polityczno-psychologiczne oportunizmu i 
terroryzmu sięga jednak jeszcze dalej. I ten, co (w najczystszej intencji) poluje na teki ministerialne lub, 
przy   mniejszym   rozmachu,   tylko   na   łaskę   i   sympatię   „postępowego”   ministra,   i   ten,   co   z   maszyną 
piekielną w zanadrzu poluje na samego ministra – obaj jednakowo muszą przeceniać ministra: jego osobę 
i jego stanowisko. System znika dla nich lub usuwa się w dal; pozostaje tylko osoba obdarzona władzą. 
Jeden dla przeciągnięcia ministra na swoją stronę uchwala mu budżet na policję; drugi, kryjąc się przed 
policją,   przystawia   do   skroni   ministra   browning.   W   technice   jest   różnica,   lecz   obaj   mają   na   celu 
bezpośrednie oddziałanie na ministra z pominięciem mas. I dalej to samo. Jeśli posłowie socjalistyczni 
udają się na dwór, aby wysłuchać mowy tronowej, od której na pewno nie zmądrzeją, to zbyt tanią 
krytyką będzie zarzut, że łamią tym tylko naszą demokratyczną etykietę. Chodzi nie o  symbol, lecz o 
symptom. Coś przecież skłania ich do przełożenia etykiety monarchicznej nad rewolucyjną. To jasne, że 

19

  Alexandre   Millerand   (1859-1943)   –   polityk   francuski,   od   1885   r.   deputowany   z   ramienia   radykałów,   a   następnie 

socjalistów,   w   latach   1899-1902   minister   handlu   i   przemysłu,   pierwszy   socjalista   w   rządzie   francuskim,   zainicjował 

ustawodawstwo socjalne, m.in. ograniczenie czasu pracy (1900). Udział Milleranda w rządzie burżuazyjnym doprowadził do 
konfliktu   we   francuskim   i   europejskim   ruchu   socjalistycznym   i   świadczył   o   kształtowaniu   się   w   II   Międzynarodówce 

prawicowego   nurtu   reformistycznego   rezygnującego   z   rewolucji   socjalistycznej.   Nurt   ten   nazywano   wówczas 
millerandyzmem   lub   ministerializmem.   W   1904   r.   usunięty   z   partii   socjalistycznej,   założył   odrębne   ugrupowanie 

parlamentarne „niezależnych socjalistów”. Podczas pierwszej wojny światowej był ministrem wojny, a po wojnie premierem i  
w latach 1920-1924 prezydentem Francji. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 10 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

mają   nadzieję,   iż   swoim   pojawieniem   się   „zachęcą”   życzliwego,   lecz   nieśmiałego   monarchę   –   albo 
przeciwnie,   chcą   ostrzec   jego   następcę,   że   raz   na   zawsze   będzie   musiał   zrzec   się   ambitnej   nadziei 
widzenia   żywych   socjalistów   raz   na   pięć   lat   u   siebie   w   domu,   jeśli   nie   pójdzie   w   ślady   swojego 
poprzednika.   Ponieważ   socjaliści   rosyjscy   nie   mają   do   dyspozycji   tych   subtelnych   środków 
oddziaływania   „moralnego”,   należy   dojść   do   wniosku,   że   pozostaje   im   tylko   namacalny   argument 
fizycznego   zastraszenia.   W   obu   jednak   przypadkach   chodzi   o   „świadomość”   panującego,   a   nie   o 
świadomość proletariatu. W krajach o łagodnym klimacie politycznym socjalistom niekiedy wystarcza 
przespacerować   się   za   konduktem   zmarłego   monarchy,   aby   podbić   serce   jego   następcy   czarującą 
perspektywą, że kiedyś zobaczy socjalistów  również za swoim  konduktem  pogrzebowym.  Lecz jeśli 
naturalne   następstwo   monarchów   układa   się   nie   dość   przychylnie,   to   czyż   w   krajach   o   surowszym 
klimacie nie musi się wyłonić chęć  corriger la fortune  (poprawienia losu) i wprowadzenia świadomej 
kontroli dynamitu tam, gdzie rządzą tylko ślepe prawa dziedziczności i zwyrodnienia? Obok piernika 
nagrody   pedagogia   zna   rózgę   kary.   Jeśli   podniesiemy   politykę   socjalistyczną   do   wyżyn   sztuki 
wychowywania   monarchów,   to   tak   różne   uczynki,   jak   ukłon   dworski   i   rzucenie   bomby   okażą   się 
składnikami tego samego systemu. Ma się rozumieć, że przy wszystkich sympatiach dla terrorystycznej 
formy pedagogii, lepiej obserwować ją z tamtej strony granicy.

Bez względu na to, jakie błędy popełniała nasza partia, trzeba przyznać jej ten zaszczyt, że zawsze 

jednakowo była daleka od obu form utopizmu: oportunistycznej i awanturniczej. Tak, jak w podziemiu 
nie stawiała razem z eserowcami na Azefa-terrorystę, tak w Dumie nie stawiała razem z kadetami na 
Azefa-prowokatora. Nigdy nie próbowała azefowskim dynamitem usuwać lub zastraszać ministrów ani 
nie spodziewała się przy pomocy interpelacji w sprawie Azefa obalić lub wychować Stołypina. Dlatego 
nie   uczestniczyła   w   katzenjammerze   obu   niepowodzeń.   W   podziemiu   i   w   Dumie   socjaldemokracja 
rosyjska wykonuje tę samą pracę: uświadamia i jednoczy robotników. Może to robić dobrze lub źle. 
Jedno przecież nie ulega wątpliwości: na tej drodze mogą być błędy, lecz nie może być bankructwa.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 11 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

II. TERRORYZM

Nasi wrogowie klasowi mają zwyczaj narzekać na nasz terroryzm. Nie bardzo wiadomo co przez 

to rozumieją. Chcieliby zaliczyć do terroryzmu wszelką działalność proletariatu wymierzoną w interesy 
jego   wrogów   klasowych.   W   ich   oczach   strajk   jest   główną   metodą   terrorystyczną.   Groźba   strajku, 
organizowanie   pikiet   strajkowych,   bojkot   ekonomiczny   pracodawcy-właściciela   niewolników,   bojkot 
moralny zdrajcy, który wyszedł z naszych własnych szeregów – mówią, że to wszystko jest terroryzmem. 
Jeśli rozumie się przezeń wszelkie działanie  wywołujące lęk wroga klasowego lub wyrządzające mu 
szkodę, to oczywiście wszelka walka klasowa nie jest niczym innym niż terroryzmem. W takim razie 
chciałoby   się   jeszcze   tylko   wiedzieć,   czy   politycy   burżuazyjni   mają   prawo   wylewać   kubły   swojego 
oburzenia   moralnego   na  terroryzm   proletariacki,   podczas   gdy   cały   ich   aparat   państwowy   ze   swoim 
prawem, policją i armią jest tylko aparatem terroru kapitalistycznego!

Należy jednak stwierdzić, że gdy zarzucają nam uprawianie terroryzmu, starają się, nie zawsze 

świadomie, nadać temu terminowi węższe, ściślejsze znaczenie.

W ścisłym  znaczeniu tego słowa na przykład uszkodzenie  maszyny  przez robotników byłoby 

terroryzmem.   Zabójstwo   przedsiębiorcy,   grożenie   podpaleniem   fabryki   czy   zabiciem   jej   właściciela, 
próba   zabójstwa   z   rewolwerem   w   ręce   ministra   –   to   wszystko   są   akty   terrorystyczne   w   pełnym   i 
prawdziwym znaczeniu tego słowa. Lecz ten, kto ma wyobrażenie o prawdziwej naturze socjaldemokracji 
międzynarodowej,   powinien   wiedzieć,   że   zawsze   i   nieubłaganie   była   przeciwna   tego   rodzaju 
terroryzmowi. Dlaczego? Tylko robotnicy przemysłowi lub rolni mogą „terroryzować” grożąc strajkiem 
lub   rzeczywiście   strajkując.   Społeczne   znaczenie   strajku   bezpośrednio   zależy   od   dwóch   czynników. 
Pierwszy  –   to   znaczenie   przedsiębiorstwa   lub   branży,  które   są  objęte   strajkiem.   Drugi   –   to   poziom 
organizacji i dyscypliny strajkujących robotników oraz ich gotowości do działania. Tak jest zarówno w 
przypadku   strajków   politycznych,   jak   i   ekonomicznych.   Strajk   to   metoda   walki,   która   bezpośrednio 
wynika z produkcyjnej roli proletariatu w społeczeństwie nowoczesnym.

Po to, aby się rozwijać, system kapitalistyczny potrzebuje nadbudowy parlamentarnej. Ponieważ 

jednak nie może zamknąć nowoczesnego proletariatu w getcie politycznym, prędzej czy później musi 
pozwolić robotnikom na zasiadanie w parlamencie. We wszystkich wyborach przejawiają się: masowy 
charakter   proletariatu   i   poziom   jego   dojrzałości   politycznej   –   dwie   właściwości,   które   również   są 
określone przez jego rolę społeczną, a przede wszystkim rolę produkcyjną.

W strajku, podobnie jak w wyborach, metoda, cel i wynik walki zależą od roli społecznej i siły 

proletariatu jako klasy.

Tylko robotnicy mogą strajkować. Zrujnowani przez fabrykę rzemieślnicy, chłopi, których wody 

zanieczyściła  fabryka, lub żądny grabieży  lumpenproletariat  mogą zniszczyć maszyny, podłożyć  pod 
fabrykę ogień czy zamordować jej właściciela.

Tylko   świadoma   i   zorganizowana   klasa   robotnicza   może   wysłać   do   parlamentu   swoją   silną 

reprezentację   po   to,   aby   broniła   interesów   proletariackich.   Natomiast   do   zabicia   na   ulicy   jakiegoś 
dygnitarza   nie   potrzeba   mieć   za   sobą   zorganizowanych   mas.   Formuła   produkcji   materiałów 
wybuchowych jest w zasięgu wszystkich i wszędzie można znaleźć browning. W pierwszym przypadku 
chodzi   o   walkę   społeczną,   której   metody   i   środki   koniecznie   wynikają   z   natury   istniejącego   ładu 
społecznego, a w drugim o czysto mechaniczną, identyczną wszędzie – zarówno w Chinach, jak i we 
Francji – ripostę, bardzo rzucającą się w oczy (śmierć, eksplozja itd.), ale zupełnie nieszkodliwą dla ładu 
społecznego.

Nawet mało znaczący strajk ma konsekwencje społeczne: wzrost zaufania robotników do samych 

siebie,   umocnienie   związków   zawodowych,   a   często   nawet   postęp   w   dziedzinie   techniki   produkcji. 
Zabójstwo   właściciela   fabryki   powoduje   jedynie   skutki   o   charakterze   policyjnym   lub   pozbawioną 
wszelkiego znaczenia społecznego zmianę właściciela. To, czy nawet „udany” zamach terrorystyczny 
wywoła zamieszanie wśród klasy panującej, czy nie, zależy od konkretnych warunków politycznych. W 
każdym razie to zamieszanie może być tylko krótkotrwałe; państwo kapitalistyczne nie opiera się na 
ministrach i nie ulega zniszczeniu wraz z nimi. Klasy, którym służy, zawsze znajdą kogoś, kto zastąpi 
zabitego ministra; mechanizm pozostaje nienaruszony i nadal działa.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 12 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

Natomiast   zamieszanie,   jakie   zamach   terrorystyczny   wywołuje   wśród   mas   robotniczych,   jest 

znacznie głębsze. Jeśli do osiągnięcia celu wystarczy uzbroić się w rewolwer, to po co stawiać na wysiłki 
walki klasowej? Jeśli po to, aby przeszyć szyję wroga i go zabić, wystarczy trochę prochu strzelniczego i 
ołowiu, to po co organizacja klasowa? Jeśli wysoko postawione osobistości można przestraszyć hukiem 
bomb, to po co partia? Jeśli z galerii parlamentu łatwo można dosięgnąć ławę ministrów, to po co wiece, 
agitacja wśród mas i wybory?

Naszym zdaniem terror indywidualny jest nie do przyjęcia właśnie dlatego, że dewaluuje rolę mas 

w ich własnej świadomości, każe im pogodzić się z własną bezsilnością i rozglądać się za bohaterem-
mścicielem   i   wyzwolicielem   w   oczekiwaniu,   że   któregoś   dnia   się   zjawi   i   wykona   swoje   zadanie. 
Anarchistyczni   prorocy   „propagandy   czynu”   mogą   sobie   głosić   co   zechcą   o   podniecającym   i 
stymulującym   wpływie   aktów   terrorystycznych   na   masy.   Rozważania   teoretyczne   i   doświadczenie 
polityczne dowodzą, że dzieje się akurat na odwrót. Im „skuteczniejsze” są akty terrorystyczne i im 
większy   jest   ich   oddźwięk,   tym   bardziej   ograniczają   one   zainteresowanie   mas   samoorganizacją   i 
samokształceniem.

Lecz   dym,   który   wzbił   się   na   miejscu   zamachu,   się   rozwiewa,   panika   znika,   nowy   minister 

zajmuje miejsce zamordowanego, życie wraca do normy i koło wyzysku kapitalistycznego toczy się tak, 
jak   dawniej;   tylko   represje   policyjne   stają   się   okrutniejsze   i   zuchwalsze.   W   rezultacie   nadzieję   i 
podniecenie, jakie sztucznie wzbudził zamach, zastępuje rozczarowanie i apatia.

Wysiłki reakcji zmierzające do położenia kresu strajkom i masowemu ruchowi robotniczemu w 

ogóle zawsze i wszędzie kończyły się fiaskiem. Społeczeństwu kapitalistycznemu potrzeba aktywnego, 
ruchliwego i inteligentnego proletariatu; dlatego nie może trzymać go długo ze związanymi rękami i 
nogami. Przeciwnie – anarchistyczna „propaganda czynu” wielokrotnie ujawniła, że państwo jest dużo 
zasobniejsze w fizyczne środki destrukcji i techniczne środki represji niż grupy anarchistyczne.

Jeśli tak, to w takim razie co z rewolucją? Czyżby w takim stanie rzeczy była niemożliwa? Wcale 

nie. Rewolucja to nie prosty zestaw środków mechanicznych. Rewolucja może wybuchnąć jedynie w 
wyniku zaostrzenia się walki klas, a jej jedyna gwarancja zwycięstwa wynika ze społecznych funkcji 
proletariatu.   Masowy   strajk   polityczny,   powstanie   zbrojne,   zdobycie   władzy   państwowej   określają: 
stopień rozwoju produkcji, przegrupowanie sił klasowych, waga społeczna proletariatu, a wreszcie skład 
społeczny wojska, ponieważ w okresach rewolucji siły zbrojne są czynnikiem decydującym o losach 
władzy państwowej.

Socjaldemokracja   jest   dostatecznie   realistyczna   na   to,   aby   nie   starać   się   zapobiec   rewolucji 

rozwijającej się na gruncie istniejących warunków historycznych; przeciwnie – z całą świadomością dąży 
do rewolucji. Lecz w przeciwieństwie do anarchistów i w bezpośredniej walce z nimi socjaldemokracja 
odrzuca   wszelkie   metody   i   środki,   których   celem   jest   sztuczne   forsowanie   rozwoju   społeczeństwa   i 
zastępowanie niedostatecznej siły rewolucyjnej proletariatu preparatami chemicznymi.

Zanim  terroryzm  stał   się  kategorią  walki   politycznej,  wystąpił  w  charakterze  indywidualnych 

aktów zemsty. Tak było w Rosji – klasycznej ojczyźnie terroryzmu. Biczowanie więźniów politycznych 
skłoniło Wierę Zasulicz

20

 do wyrażenia powszechnego oburzenia poprzez próbę zamordowania generała 

Triepowa.   Jej   przykład   zaczęto   naśladować   w   pozbawionych   wszelkiej   bazy   masowej   środowiskach 
inteligencji rewolucyjnej. To, co zaczęło się jako nierozważny akt zemsty, rozwinęło się w latach 1879-
1891 w cały system. Fale morderstw popełnionych przez anarchistów w Europie Zachodniej i Ameryce 
Północnej zawsze były odpowiedzią na jakieś popełnione przez rząd okrucieństwo (otwarcie ognia do 
strajkujących   czy   egzekucję   przeciwników   politycznych).   Najważniejszą   przyczyną   psychologiczną 
terroryzmu zawsze była szukająca ujścia chęć zemsty.

Nie trzeba podkreślać, że socjaldemokracja nie ma nic wspólnego z tymi płatnymi i sprzedajnymi 

moralistami, którzy po każdym zamachu terrorystycznym składają deklaracje o „absolutnej wartości” 
życia ludzkiego. To ci sami, którzy przy innych okazjach i w imię innych wartości absolutnych – takich 
na przykład, jak honor narodu czy prestiż monarchy – są gotowi wtrącać miliony ludzi w piekło wojny.

20

 Wiera Zasulicz (1849-1919) – uczestniczka ruchu rewolucyjnego lat 60. XIX w., więziona i skazana na zesłanie, od 1875 r. 

działała w ruchu narodnickim i dokonała nieudanego zamachu na gen.  D.  Triepowa. Sądzona i uniewinniona, od 1879 r. 
działała w organizacji narodnickiej Czornyj Pieriedieł. Po zerwaniu z narodnictwem, w 1883 r. w Szwajcarii weszła w skład  

marksistowskiej grupy Wyzwolenie Pracy i tłumaczyła dzieła Marksa i Engelsa. Później współpracowała z  Iskrą, a po II 
Zjeździe SDPRR (1903) należała do grona przywódców mienszewików. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 13 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

Dziś   ich   bohaterem   narodowym   jest   minister,   który   w   imię   najświętszego   prawa   własności 

prywatnej każe strzelać do bezbronnych robotników, a jutro, gdy dłonie zdesperowanych robotników 
zamkną   się   w   pięści   lub   chwycą   za   broń,   będą   oni   opowiadać   wszelkie   możliwe   bzdury   o 
niedopuszczalności każdej formy przemocy.

Bez względu na to, co mówią eunuchy i faryzeusze moralności, chęć zemsty jest uprawniona. 

Świadczy ona o wysokim morale klasy robotniczej, która nie przygląda się indyferentnie ani biernie temu, 
co się dzieje na tym najlepszym ze wszystkich świecie. Zadanie socjaldemokracji nie polega na tłumieniu 
niezaspokojonego pragnienia zemsty, lecz na jego coraz większej intensyfikacji, pogłębianiu i kierowaniu 
przeciwko rzeczywistym przyczynom wszelkiej niesprawiedliwości i podłości ludzkiej.

Jeśli przeciwstawiamy się zamachom terrorystycznym, to tylko dlatego, że zemsta indywidualna 

nas nie zadowala. Porachunki, jakie mamy do załatwienia z systemem kapitalistycznym, są zbyt poważne, 
aby   rachunek   wystawiać   jakiemuś   urzędnikowi   zwanemu   ministrem.   Nauczyć   się   postrzegania 
wszystkich   zbrodni   przeciwko   ludzkości,   wszystkich   zniewag   wobec   ludzkiego   ciała   i   ducha,   jako 
zdeformowanych narośli i przejawów istniejącego systemu społecznego, po to, aby skierować wszystkie 
nasze siły na zbiorową walkę z tym  systemem  – oto kierunek, na którym palące pragnienie zemsty 
powinno znaleźć swoją najwyższą satysfakcję moralną

21

.

21

 „Do tego artykułu, który terrorystycznemu awanturnictwu przeciwstawia metodę przygotowania proletariatu do rewolucji 

socjalistycznej, również dziś, po dwudziestu trzech latach, nie miałbym nic do dodania”, napisał Trocki komentując zabójstwo 
Siergieja Kirowa w grudniu 1934 r. przez działacza komsomolskiego Leonida Nikołajewa. Przy tej okazji powrócił ponownie 

do refleksji o terroryzmie pisząc: „Jedynie liczący na łatwowierność głupców oszuści polityczni mogą podrzucać Nikołajewa  
Lewicowej Opozycji czy choćby grupie Zinowjewa, istniejącej w latach  1926-1927. Terrorystyczną organizację młodzieży 

komunistycznej zrodziła nie Lewicowa Opozycja, lecz sama biurokracja i jej rozkład wewnętrzny. Terroryzm indywidualny 
jest w istocie odwrotnością biurokratyzmu. To prawo jest znane marksizmowi  nie od  wczoraj. Biurokratyzm nie dowierza 

masom i sam usiłuje je zastąpić. Tak samo postępuje terroryzm – chce uszczęśliwić masy bez ich współudziału. Biurokracja 
stalinowska stworzyła obrzydliwy kult wodzów, obdarzając ich cechami boskimi. Religia  «bohaterów» jest również religią 

terroryzmu, aczkolwiek ze znakiem ujemnym. Nikołąjewowie wyobrażają sobie, że wystarczy usunąć kilku przywódców przy 
pomocy rewolweru, a historia potoczy się w nowym kierunku. Komuniści-terroryści jako formacja ideowa stanowią krew z 

krwi i kość z kości biurokracji stalinowskiej”. (L. Trocki, „Zabójstwo Kirowa i sytuacja w ZSRR”, Co Dalej? z 31 stycznia 
1935 r.). – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 14 –

http://skfm.dyktatura.info/