Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909 1911 rok)

background image

Lew Dawidowicz Trocki

Marksizm wobec

terroryzmu

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2010

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

http://skfm.dyktatura.info/

Pod tytułem „Marksizm wobec terroryzmu” kryją
się dwa artykuły Lwa Dawidowicza Trockiego:
„Bankructwo terroru i jego partii”, który ukazał się
w „Przeglądzie Socjaldemokratycznym”, wydawa-
nym w Krakowie organie Socjaldemokracji
Królestwa Polskiego i Litwy, z maja 1909 r.; oraz
„Terroryzm”, który ukazał się w „Der Kampf”,
wydawanym w Wiedniu czasopiśmie Socjaldemo-
kratycznej Partii Robotniczej Austrii, z listopada
1911 r.

Podstawa niniejszego wydania: czasopismo
„Rewolucja. Półrocznik społeczno-polityczny i
historyczny”, nr 3, Warszawa 2003.

Korekta: Piotr Strębski.

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

I. BANKRUCTWO TERRORU I JEGO PARTII

I

Terror indywidualny jako metoda rewolucji politycznej jest naszą „narodową” osobliwością

rosyjską. Co prawda, zabójstwo „tyranów” jest prawie równie stare, jak sama instytucja „tyranów” i poeci
wszystkich czasów wyśpiewali niemało hymnów na cześć zbawczego sztyletu. Lecz terror planowy,
stawiający sobie za cel usunięcie satrapy za satrapą, ministra za ministrem, monarchy za monarchą –
„Saszki za Saszką!”, jak poufale sformułował program terroru pewien narodowolec z lat osiemdziesiątych
– ten terror, przystosowujący się do biurokratycznej hierarchii absolutyzmu i stwarzający własną
biurokrację rewolucyjną, jest wytworem samoistnej twórczości inteligencji rosyjskiej. Musi to mieć
oczywiście głębokie przyczyny – i trzeba ich szukać, po pierwsze, w naturze samowładztwa rosyjskiego,
a po drugie, w naturze inteligencji rosyjskiej.

Po to, aby sama myśl mechanicznego zniszczenia absolutyzmu mogła zyskać popularność, trzeba

było, aby aparat państwowy stwarzał pozory czysto zewnętrznej organizacji przymusu, nie posiadającej
żadnych korzeni w organizacji społeczeństwa. A taki właśnie był absolutyzm w oczach inteligencji
rosyjskiej. Złudzenie to miało podstawy historyczne. Carat ukształtował się pod naciskiem bardziej
kulturalnych państw Zachodu. Chcąc ostać się w zapasach z nimi, musiał bezlitośnie wyzyskiwać masy
ludowe i w ten sposób wyrywał grunt ekonomiczny spod nóg stanów uprzywilejowanych, toteż nie
zdołały one wznieść się na takie wyżyny, jak na Zachodzie. W XIX w. doszło zaś do tego potężne parcie
giełdy europejskiej. Im większe sumy giełda ta pożyczała caratowi, tym bardziej uniezależniał się on od
warunków ekonomicznych własnego kraju. W europejską technikę wojskową uzbroił się za fundusze
europejskie i w ten sposób wyrósł na odrębną organizację, będącą celem dla samej siebie, wznoszącą się
ponad wszystkie klasy społeczeństwa. Stąd naturalną drogą mogła zrodzić się myśl wysadzenia w
powietrze tej pasożytniczej nadbudowy przy pomocy dynamitu.

Do wykonania takiego dzieła czuła się powołana inteligencja. Podobnie jak państwo, rozwijała się

ona pod bezpośrednią presją Zachodu; wraz ze swoim wrogiem – państwem wyprzedzała rozwój
gospodarczy kraju: państwo – pod względem technicznym, inteligencja – pod względem ideowym.

W czasie, gdy w starych społeczeństwach burżuazyjnych Europy idee rozwijały się mniej więcej

równolegle do rozwoju szerokich sił rewolucyjnych, w Rosji inteligencja, która czerpała z gotowych idei
kulturalnych i politycznych Zachodu, zrewolucjonizowała się duchowo wcześniej niż rozwój gospodarczy
kraju zrodził poważne klasy rewolucyjne, na których mogłaby się oprzeć. W tych warunkach pozostawało
jej tylko pomnożyć swój entuzjazm rewolucyjny przez siłę wybuchową nitrogliceryny. W ten sposób
zrodził się terroryzm klasyków – narodowolców. W ciągu dwóch-trzech lat doszedł do zenitu, a potem
szybko spadł do zera, spaliwszy w swoim ogniu ten zasób sił bojowych, który mogła wysunąć mała
liczebnie inteligencja.

Terror socjalistów-rewolucjonistów na ogół zawdzięcza swoje powstanie tym samym przyczynom

historycznym: z jednej strony istniejącemu dla samego siebie despotyzmowi państwowości rosyjskiej, z
drugiej zaś – takiej samej rewolucyjności inteligencji rosyjskiej. Lecz dwa dziesięciolecia nie minęły
daremnie i terroryści drugiej formacji występują już jako epigoni naznaczeni piętnem opóźnienia
historycznego. Epoka kapitalistycznego Sturm und Drang lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych
stworzyła i spoiła liczny proletariat przemysłowy, wybiła ogromne wyłomy w odosobnieniu
gospodarczym wsi i związała ściślej wieś z fabryką i miastem. Narodowolcy rzeczywiście nie mieli za
sobą żadnej klasy rewolucyjnej, podczas gdy socjaliści-rewolucjoniści nie chcieli widzieć rewolucyjnego
proletariatu, a przynajmniej nie umieli go docenić w całym jego znaczeniu dziejowym.

Co prawda, w literaturze socjalistów-rewolucjonistów można bez trudu wyłowić tuzin lub dwa

cytatów, w których twierdzą, że stawiają terror nie zamiast walki mas, lecz wraz z walką mas, lecz cytaty
te świadczą tylko o walce, którą ideologowie terroru musieli toczyć z marksistowskimi teoretykami walki
masowej. Sprawy to wszakże nie zmienia. Z samej istoty działalność terrorystyczna wymaga takiego
skupienia energii na „wielkiej chwili”, takiego przecenienia doniosłości osobistego bohaterstwa, wreszcie
tak „hermetycznej” konspiracji, że jeśli nie logicznie, to psychologicznie zupełnie wyklucza działalność
organizacyjną i agitacyjną wśród mas. Na całym polu politycznym dla terrorysty istnieją tylko dwa

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

świecące punkty: rząd i organizacja bojowa. „Rząd gotów jest pogodzić się na jakiś czas z istnieniem
wszystkich innych prądów”, pisał Herszuni

1

do swoich towarzyszy, „lecz postanowił skupić wszystkie

swoje ciosy na zniszczeniu partii socjalistów-rewolucjonistów”. „Mam silną nadzieję”, pisał w podobnej
chwili Kalajew

2

, „że nasze pokolenie z Organizacją Bojową na czele skończy z samowładztwem”.

Wszystko poza terrorem jest tylko środowiskiem walki – w najlepszym razie tylko środowiskiem
pomocniczym. W olśniewającym płomieniu rzucanych bomb znikają bez śladu zarysy stronnictw
politycznych i przegrody walki klas. I oto słyszymy, że najwybitniejszy romantyk i najlepszy praktyk
nowego terroryzmu, Herszuni, żąda od towarzyszy, aby „nie rozłączać nie tylko rewolucyjnych, ale nawet
opozycyjnych szeregów”.

„Nie zamiast mas, lecz wraz z masami”. Jednak terror jest zbyt „bezwzględną” formą walki, aby

miał się zadowolić względną i podrzędną rolą w partii. Terroryzm, zrodzony przez brak klasy
rewolucyjnej, odrodzony później wskutek nieufności nawet do rewolucyjnych mas, może podtrzymać
swój byt wykorzystując słabości i dezorganizowanie mas, nie doceniając ich zdobyczy, przeceniając ich
porażki. „Widzą oni”, rzekł o terrorystach adwokat Żdanow na procesie Kalajewa, „że nie podobna, aby
przy współczesnym uzbrojeniu masy ludowe z widłami i kłonicami, tą odwieczną bronią ludową,
zburzyły współczesne Bastylie. Po 22 stycznia

3

wiedzą już, do czego to prowadzi, więc karabinom

maszynowym i szybkostrzelnym przeciwstawili rewolwery i bomby – te barykady XX w.”. Rewolwery
pojedynczych bohaterów zamiast kłonic i wideł ludu, bomby zamiast barykad – oto prawdziwa forma
terroru. Bez względu na to, jak podrzędny kącik wyznaczą mu „syntetyczni” teoretycy partii, zajmie on
zawsze poczesne miejsce i okaże się, że Organizacja Bojowa, którą urzędowa hierarchia partyjna stawia
pod Komitetem Centralnym, niechybnie stoi nad nim, nad partią i całą jej pracą – dopóki okrutny los nie
postawi jej pod Departamentem Policji. Dlatego konspiracyjno-organizacyjny krach Organizacji Bojowej
będzie niechybnie oznaczał również krach partii.

II

Przy całej swojej czci dla klasyków, epigoni nigdy ich nie powtórzą, bo żyją w innych czasach i

do tych czasów muszą się przystosować. Eklektyzm jest duszą epigonizmu, a jego formą – kompilacja.

Socjaliści-rewolucjoniści nie tylko musieli zrzec się romantycznej nazwy Narodna Wola na rzecz

bardziej europejskiego miana i nie tylko musieli oddać święte litery OB pod kontrolę polityczną KC. Cała
pięcio- czy sześcioletnia historia partii eserowców jest procesem przystosowania zdumiewającej swoją
giętkością inteligencji rewolucyjnej – przystosowania najpierw do walki klasowej proletariatu, a
następnie do żywiołowych ruchów chłopstwa. Inteligencja zachowała dla siebie terror jako swoją własną
metodę, jako gwarancję swojego bytu politycznego i opierając się praktycznie na sile organizacji
terrorystycznej, a ideowo na „metodzie subiektywnej”, na filozofii inicjatywy osobistej, spróbowała
adoptować (lub podporządkować sobie) ruchy proletariatu i chłopstwa. Inteligencja plus terror, proletariat
plus „subiektywnie” uszlachetniona walka klasowa, chłopstwo plus socjalizacja ziemi – oto do jakiej
trójcy sprowadziła się eklektyczna kompilacja eserowców, która wydawała im się najwyższą syntezą

1

Grigorij Herszuni (1870-1908) – w 1902 r., wraz z J. Azefem, doprowadził do połączenia się grup eserowskich w Partię

Socjalistów-Rewolucjonistów (PSR), stworzył Organizację Bojową (OB) tej partii i kierował jej akcjami terrorystycznymi. W
1903 r. aresztowany, skazany na śmierć, a następnie na dożywotnie roboty przymusowe, zbiegł do Chin, skąd przedostał się

do Europy Zachodniej. W 1907 r. był zwolennikiem wznowienia akcji terrorystycznych, a zarazem sojuszu z partiami
opozycyjnymi, w tym z kadetami (liberałami) w Dumie; Lenin mówił o nim wówczas: „liberał plus bomba”. Ciężko chory,

zmarł w Paryżu. – Przyp. red.

2

Iwan Kaląjew (1877-1905) – członek kierowanej przez B. Sawinkowa moskiewskiej grupy Organizacji Bojowej PSR, w

lutym 1905 r. zabił w zamachu bombowym wielkiego księcia Sergiusza. Po aresztowaniu odwiedziła go w więzieniu żona
ofiary zamachu i wybaczyła mu jego czyn. Skazany na śmierć, został stracony. Pisał: „Uważam swoją śmierć za najwyższy akt

protestu przeciwko temu światu krwi i łez i żałuję, że mam tylko jedno życie, które mogę rzucić samowładztwu jako
wyzwanie”. Prawdopodobnie zabójstwo wielkiego księcia było związane z rywalizacjami między klikami sprawującymi

władzę i ingerowaniem przez niego w sprawy podległego W. Plehwemu ministerstwa spraw wewnętrznych. – Przyp. red.

3

22 (9) stycznia 1905 r., tzw. „krwawa niedziela” – tego dnia wojsko krwawo spacyfikowało pokojowe manifestacje

robotników petersburskich (ponad 1 tys. zabitych, ok. 2 tys. rannych), zorganizowane przez legalne stowarzyszenie robotnicze
i kierowane przez popa Gapona. Z zamiarem przedłożenia carowi petycji ze skargami i postulatami „ludu rosyjskiego”

poprowadził on pod Pałac Zimowy jeden z pochodów (w formie procesji). Wydarzenia krwawej niedzieli rozwiały wiarę mas
w „dobrego cara”, wywołały oburzenie i protesty w całej Rosji i doprowadziły do wybuchu rewolucji 1905 r. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

polityczną. A jednak ta kompilacja, podobnie jak eserowskie poglądy na „pozaklasową” naturę
absolutyzmu, mają pod sobą pewne podłoże historyczne. W gruncie rzeczy w „subiektywnym” żargonie
rewolucyjnej inteligencji usiłującej bronić swojej samodzielności, eserowcy chcieli tylko sformułować
historycznie uwarunkowaną potrzebę rewolucyjnego współdziałania proletariatu z chłopstwem. Znana
formuła bolszewików – „demokratyczna dyktatura proletariatu i chłopstwa” – jest drugim wyrażeniem tej
samej potrzeby dziejowej, wyzwolonej spod zwierzchniej kontroli inteligencji terrorystycznej. Jest to
niewątpliwie krok naprzód od pychy inteligenckiej, lecz i ten krok nie wyprowadza nas poza granice
wulgarnego demokratyzmu. Odpowiedź marksistowską można dać tylko po postawieniu samej kwestii
pod klasowo-proletariackim kątem widzenia – a przy tym w perspektywie międzynarodowego rozwoju
społeczno-rewolucyjnego...

4

Nie przez Azefa

5

, rzecz jasna, zbankrutowała dyktatura inteligencji nad proletariatem i

chłopstwem. Wydarzenia rewolucji i kontrrewolucji, wypełniające wiele formuł algebraicznych żywą
treścią polityczną rozdarły we wszystkich szwach syntetyczną kompilację eserowców. Zaraz przy
pierwszych brzaskach parlamentaryzmu oderwała się od nich rozgałęziona grupa inteligentów czujących
się dużo lepiej na trybunie adwokackiej, katedrze profesorskiej lub za stołem redakcyjnym niż w
laboratorium terrorysty (tak zwani socjaliści ludowi). Na drugim skrzydle oderwała się od nich grupa
maksymalistów, która spodziewała się złamać nie tylko polityczny opór caratu, ale i ekonomiczny opór
kontrrewolucji, przy pomocy zwiększonej dawki dynamitu.

Przedstawiciele chłopstwa – trudowicy

6

pierwszych dwóch Dum – wchłonęli prawie bez śladu

eserowców parlamentarnych, ale i to nie oddaliło ich od bezkształtności politycznej, pod której wpływem
wahali się w każdej kwestii między konstytucyjnymi demokratami a socjaldemokratami. W ten sposób
podłoże społeczne partii eserowskiej okazało się w chwili próby nader chwiejne, wewnętrzne siły
odśrodkowe rozdzierały partię na strzępy, gdy zaś na ten grunt rozprzężenia i niepewności padły
niespodziewane w swojej konieczności logicznej rewelacje o Azefie, w obozie eserowców zapanował
popłoch, a szczersi z nich poczuli się zmuszeni do oświadczenia: „Partia socjalistów-rewolucjonistów
jako organizacja już nie istnieje” (Rewolucjonnaja Mysl nr 4).

4

Jest to krytyczna aluzja do ówczesnej etapowej strategii rewolucji, głoszonej przez Lenina – zwycięstwo rewolucji

burżuazyjno-demokratycznej w Rosji miała uwieńczyć „rewolucyjno-demokratyczna dyktatura proletariatu i chłopstwa”, która

utorowałaby drogę rozwojowi kapitalizmu, a ten stworzyłby dopiero warunki do rewolucji socjalistycznej. Trocki
przeciwstawił Leninowi swoją teorię rewolucji permanentnej. Rozbieżności między Trockim a Leninem w sprawie strategii

rewolucji rosyjskiej wygasły w 1917 r. – Przyp. red.

5

Jewno Azef (1869-1918) – od 1882 r. na własną prośbę agent-prowokator rosyjskiej Ochrany (tajnej policji politycznej),

infiltrował środowiska eserowskie i w 1902 r. doprowadził wraz z G. Herszunim do utworzenia Partii Socjalistów-
Rewolucjonistów (PSR) oraz Organizacji Bojowej (OB) tej partii. Po aresztowaniu Herszuniego w 1903 r. przejął

kierownictwo OB i kierował akcjami terrorystycznymi, które przyniosły mu światową sławę. Prawdopodobnie za jego
pośrednictwem jako kierownika OB, a faktycznie również przywódcy PSR, rywalizujące ze sobą frakcje u władzy załatwiały

między sobą porachunki. W 1907 r. przygotował zamach na cara Mikołaja II i sam uprzedził Ochranę o tym zamachu.
Zdemaskowany w 1908-1909 r. przez W. Burcewa, zbiegł z fałszywym paszportem do Niemiec, gdzie mieszkał do końca

życia. W lutym 1909 r., podczas burzliwej debaty w Dumie Państwowej o sprawie Azefa – zapisało się do głosu 53 posłów –
zmierzającej po stronie opozycji do zdestabilizowania rządu carskiego, frakcja socjaldemokratyczna przyparła rząd do muru

stawiając go wobec dylematu: albo uznać, że perfidnie kontrolował i inspirował terroryzm antyrządowy, albo uznać swoją
nieudolność, tzn. że Azef wodził go za nos. Premier P. Stołypin, odpowiadając na interpelacje opozycji, oświadczył, że Azef

zawsze był lojalnym sługą Ochrany i nie miał nic wspólnego z – faktycznie zorganizowanym przez siebie – zabójstwem
ministra spraw wewnętrznych W. Plehwego. – Przyp. red.

6

Trudowicy – Grupa Pracy w Dumie Państwowej, utworzona w 1906 r. z posłów chłopskich i inteligenckich, bliska

eserowcom. Żądała reformy rolnej i równego podziału ziemi na podstawie tzw. norm pracy. Podczas pierwszej wojny

światowej jej przywódcą został A. Kiereński. Po rewolucji lutowej 1917 r. trudowicy wchodzili w skład Rządu
Tymczasowego pod przewodnictwem Kiereńskiego. Połączyli się wtedy z ludowymi socjalistami, wywodzącymi się z

prawego skrzydła eserowców, w Ludowo-Socjalistyczną Partię Ludzi Pracy. Po rewolucji październikowej byli przeciwnikami
władzy radzieckiej. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

W Rosji terroryzm skonał. Jeśli nawet Bakaj

7

– ten rewolucyjno-policyjno-terrorystyczny

anabaptysta, który w Warszawie pomagał zamieniać terrorystów w trupy, a teraz wraz ze swoim ojcem
chrzestnym Burcewem

8

usiłuje zgalwanizować trupa terroryzmu – potrafi stworzyć możliwość nowej

azefiady, to w najlepszym razie na dziesięciokrotnie mniejszą skalę niż pierwsza. Terror rewolucyjny
przesunął się daleko na wschód – do Pendżabu i Bengalu. Tam powolne budzenie się polityczne
czterystumilionowego narodu stwarza dlań przychylną atmosferę. Tam ustrój państwowy wydaje się
jeszcze bardziej absolutny w swoim ponadspołecznym despotyzmie, jeszcze bardziej przypadkowy i
obcy, bo aparat policyjno-wojskowy Indii Wschodnich importowano z Anglii razem z perkalem i
księgami biurowymi. Dlatego inteligencja indyjska, od ławy szkolnej przejmująca się ideami Locke’a,
Benthama, Milla i wyprzedzająca w swojej ewolucji ideowej rozwój polityczny kraju, ma naturalną
skłonność do szukania siły, której jej brak, na dnie retorty alchemicznej. Może również w innych krajach
Wschodu terroryzm ma jeszcze przed sobą epokę rozkwitu. W Rosji jednak należy już do historii.

Nasza partia zawsze była nieprzejednana w stosunku do eserowców. To stanowisko zawsze było

tym bardziej nieuniknione i bezwzględne, że i sama socjaldemokracja w swoich wyższych, kierowniczych
warstwach składa się z tej samej inteligencji rewolucyjnej, tylko że mającej światopogląd marksistowski.
Socjaldemokracja, walcząc z terroryzmem, broniła tylko swojego prawa lub obowiązku – nie chciała
wychodzić z dzielnic robotniczych po to, aby robić podkopy pod pałacami wielkich książąt i carów.
Inteligencja marksistowska, walcząc z wszechogarniającym programem i „syntezą” organizacyjną,
broniła się przed grożącym jej rozczynieniem w chaosie ogólnodemokratycznym. Dalszy rozwój
wydarzeń przyznał jej rację, a w czasie, gdy zaczęła masowo uciekać ze stworzonej przez siebie partii,
znalazła zastępców w postaci robotników socjalistycznych... Teraz jednak chodzi nam już nie o ideowe
„odgrodzenie się” od socjalistów-rewolucjonistów, lecz o wcielenie polityczne żywiołów proletariackich
tej partii. Do pierwszego celu służyła przeważnie polemika teoretyczna; do drugiego przyczynić się
powinna głównie rozumna polityka organizacyjna.

Istotę partii określa nie program, a tym bardziej nie określają jej pisma teoretyków i publicystów

partyjnych. Skład społeczny partii – oto, co stanowi o jej ciężarze gatunkowym i wykreśla jej orbitę
polityczną. Gdyby pod względem swojego składu eserowcy byli wyłącznie lub przeważnie partią
proletariacką

9

, od samego początku nasze zadanie nie musiałoby polegać na wbijaniu jak najgłębiej

7

Michaił Bakaj – aresztowany w 1902 r. za działalność w PSR, prawdopodobnie „sypał” na przesłuchaniach i wstąpił do

Ochrany. W latach 1903-1907 był urzędnikiem do specjalnych poleceń przy warszawskim oddziale Ochrany. W 1906 r. zaczął
współpracować z W. Burcewem i informować go o agentach Ochrany. M.in. dostarczył danych, które utwierdziły Burcewa w

podejrzeniach co do J. Azefa i pomogły go zdemaskować. Podejrzewany o dostarczanie informacji rewolucjonistom
rosyjskim, aresztowany i zesłany na Syberię, zbiegł. W 1908 r. w Finlandii sporządził listę agentów Ochrany i przekazał ją

Burcewowi. Na emigracji w Paryżu dostarczył przedstawicielom PPS-Frakcji Rewolucyjnej i PPS-Lewicy dane o rzekomej
współpracy Stanisława Brzozowskiego z Ochraną. Zeznawał na sądzie obywatelskim nad Brzozowskim w Krakowie. W lutym

1909 r., podczas debaty w Dumie Państwowej nad interpelacjami w sprawie Azefa, premier Stołypin poinformował, że
niedawno otrzymał od Bakaja list, w którym ten „proponuje powrót do Petersburga, aby pomóc w dalszych działaniach

demaskatorskich”, tym razem wobec partii rewolucyjnych, a więc – powrót do pracy w Ochranie. Burcew, który wtedy ręczył
za Bakaja, w 1910 r. zarzucał mu, że mimo pozornego porzucenia służby nadal jest na usługach Ochrany. – Przyp. red.

8

Władimir Burcew (1862-1942) – członek Narodnej Woli, zesłany na Syberię zbiegł i od 1888 r. przebywał za granicą. W

Genewie wydawał pismo Swobodnaja Rossija propagując ideę współpracy rewolucjonistów z liberałami w „solidnej partii

antyrządowej”, publikował materiały do historii Narodnej Woli i redagował pismo historyczne Byłoje. Po powrocie do Rosji w
1906 r. wstąpił do PSR i prowadził kampanię demaskowania agentów policji carskiej – w 1908 r. przekazał socjaldemokracji

rosyjskiej i polskiej listę agentów sporządzoną przez M. Bakaja. M.in. ujawnił prowokatorską rolę J. Azefa i działacza
bolszewickiego R. Malinowskiego. Sam też nie ustrzegł się agentów Ochrany w swoim najbliższym otoczeniu (agentem był

np. jego osobisty sekretarz i długoletni współpracownik). W 1917 r. popierał Rząd Tymczasowy. Po rewolucji
październikowej znalazł się na emigracji w Paryżu, gdzie prowadził w prasie antyradzieckie akcje propagandowe. Uległ manii

prześladowczej wietrząc wszędzie prowokację i zdradę – np. w 1918 r. oskarżył Maksyma Gorkiego o szpiegostwo na rzecz
Niemiec. – Przyp. red.

9

Faktycznie PSR była partią drobnomieszczańską, ale formalnie sprawiała wrażenie partii robotniczej. Głosiła m.in., że „klasa

robotnicza, a przede wszystkim jej awangarda, skoncentrowana w wielkich miastach i ośrodkach przemysłowych, stanowi

główny filar partii”, że robotnicy i chłopi „nie ograniczą rewolucji tak, aby była korzystna tylko dla burżuazji, lecz
przekształcą ją w rewolucję permanentną, krok za krokiem wypierając burżuazję z zajmowanych przez nią pozycji i dając

sygnał do rewolucji europejskiej, z której zaczerpną nowe siły” i że „wywłaszczenie własności kapitalistycznej i
zreorganizowanie produkcji i całego ustroju społecznego na nowych, socjalistycznych podstawach wymaga całkowitego

zwycięstwa klasy robotniczej zorganizowanej w partii socjalistów-rewolucjonistów oraz, w razie potrzeby, tymczasowego
ustanowienia jej dyktatury rewolucyjnej”. Kierownictwo II Międzynarodówki uznawało PSR, obok socjaldemokracji, za jedną

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

klinów różnic teoretycznych między nami a nimi, lecz – przeciwnie – na szukaniu w praktyce politycznej
dróg zbliżenia, które w możliwie najbardziej bezbolesny sposób pomogłyby robotnikom eserowskim
zlikwidować swoje przesądy teoretyczne. Lecz głównie chodzi właśnie o to, że zarysy klasowe tej partii
zawsze były nadzwyczaj niewyraźne i trudno było z pewnością powiedzieć, czy chodzi o zjednoczenie
robotników, „pracujących” chłopów-posiadaczy, czy lekarzy ziemskich i prowincjonalnych literatów. W
stosunku do różnych grup klasowych partii jeden i ten sam program zawierał bardzo różnorodne treści.
Gdy przedstawiciele inteligencji ziemskiej i eserowcy od pługa wyrażali w formułach mglisto-klasowego
socjalizmu swoje niejasne i pełne sprzeczności interesy drobnomieszczaństwa, eserowcy od warsztatu
fabrycznego – przeciwnie – wlewali swoje określone interesy proletariackie w formuły
drobnomieszczańskiego utopizmu. W strajkach powszechnych, w radach delegatów robotniczych, w
związkach zawodowych robotni eserowscy szli ręka w rękę z robotnikami socjaldemokratycznymi. O tym
nie powinniśmy ani na chwilę zapominać. Teraz, gdy inteligencja eserowska wpadła w zupełną
prostrację, robotnicy eserowscy, jak dowiadujemy się z doniesień, wytrwale trzymają się nadal z tą
szlachetną zaciętością organizacyjną, która w ogóle cechuje robotników. Stosowanie w stosunku do tych
grup proletariackich dawnych metod nieprzejednanej walki byłoby niedorzecznym anachronizmem. Takie
doktrynerstwo mogłoby tylko pchnąć ich na drogę anarchizmu. Tymczasem rozumna polityka
organizacyjna w jak najkrótszym czasie może zapewnić ich połączenie się z naszą partią

10

.

III

Głębokie zróżnicowanie „narodu” burżuazyjnego w epoce rewolucji – w atmosferze potężnego

rozwoju międzynarodowego ruchu robotniczego – odrzuciło lewe skrzydło rosyjskiej inteligencji
burżuazyjnej do obozu socjalizmu. Lecz im bardziej terrorystyczna grupa tej inteligencji broniła swojej
niezależności ideowej od klasowego, proletariackiego socjalizmu, tym mniej mogła obronić swą
niezależność polityczną od burżuazyjnego liberalizmu. Od chwili swojego powstania partia eserowców
wykazywała naturalną skłonność do przemiany w drużynę bojową legalnej opozycji – przy czym czyniła
to zarówno obiektywnie, jak i subiektywnie (patrz wyżej cytat z listu Herszuniego). Liberałowie
rozumieli to wybornie. Wcale nie taili sympatii dla terroru i okazywali ją w najwłaściwszy sobie sposób:
przy pomocy pieniężnego popierania Organizacji Bojowej. „Śmierć Sipiagina”

11

, pisał w Oswobożdieniju

jeden z petersburskich korespondentów tego pisma, „wywołuje zadziwiająco jednomyślną radość...”. Sam
redaktor tego organu stuttgarckiego, pan Struwe

12

, bez ogródek uznawał „popularność zabójstwa

ze swoich dwóch podsekcji rosyjskich. – Przyp. red.

10

Dać odpowiedzi na pytanie, czy względem żywiołów proletariackich wśród eserowców należy stosować politykę

pojednawczą, czy też w dalszym ciągu, jak dotychczas, bezwzględną krytykę tej partii bez osłonek, nie można, jak sądzimy,

na podstawie li tylko ogólnego poglądu na skład społeczny tych sfer i wynikające stąd wnioski co do ich ewolucji – która
może być bardzo powolna – ani też na podstawie faktu, iż szły one podczas rewolucji pod parciem wydarzeń śladem

socjaldemokracji. O naszym zachowaniu w stosunku do nich powinien według nas obecnie decydować jedynie stopień
wpływu, jaki jeszcze zachowała faktycznie na te koła robotnicze ideologia inteligencko-eserowska. Pozyskać robotników-

eserowców i przyłączyć ich w przyszłości do naszego obozu jest naszym zadaniem i obowiązkiem. Ale z drugiej strony
przedwczesne pochłonięcie przez socjaldemokrację obcych jej duchowo żywiołów przepojonych eklektyczną mieszaniną

ideową cechującą partię eserowców byłoby bardzo wątpliwym nabytkiem dla naszej partii, jak i bodaj czy nie szkodliwym z
punktu widzenia normalnego rozwoju samych robotników-eserowców. Stojąc z dala od bezpośredniej pracy agitacyjnej wśród

robotników rosyjskich, nie podejmujemy się osądzić, czy robotnicy-eserowcy już obecnie dojrzeli do połączenia się z
socjaldemokracją. Autor, jako były przewodniczący petersburskiej rady delegatów robotniczych, znający te koła z własnego

doświadczenia, jest powołany do wydania w tej kwestii kompetentnego sądu. W każdym razie jesteśmy w zupełnej zgodzie z
tow. Trockim, gdy uważa, że dla nas może chodzić tylko o oderwanie tych sfer proletariackich od partii eserowców, tzn. od

żywiołów inteligencko-drobnomieszczańskich, które w tej partii rej wodzą, określając dotychczas jej kierunek i charakter.
Przyp. Przeglądu Socjaldemokratycznego.

11

Dmitrij Sipiagin (1853-1902) – od 1899 r. minister spraw wewnętrznych, rozpętał represje wymierzone w ruch studencki,

robotniczy i chłopski, nie wahając się przed krwawymi rozprawami i masakrami. Po demonstracji robotniczej w Petersburgu

w marcu 1901 r. ogłosił, że „przy pierwszej próbie nowej demonstracji zaleje Petersburg krwią”. Zginął z rąk terrorysty w
zamachu zorganizowanym przez OB PSR pod kierownictwem G. Herszuniego. Tym zamachem OB PSR zaczęła swoją

kampanię terrorystyczną. – Przyp. red.

12

Piotr Struwe (1870-1944) – publicysta, ekonomista i działacz polityczny; teoretyk tzw. „legalnego marksizmu”, poddał

krytyce teorie ekonomiczne narodników, opowiadał się za kapitalistycznym rozwojem Rosji jako warunkiem postępu tego
kraju, atakując zarazem marksowskie teorie wartości i rewolucji proletariackiej. W latach 1902-1905 redaktor nielegalnego w

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 7 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

politycznego w Rosji” (nr 2 z 15 lipca 1902 r.). „Politycznie i psychologicznie to zabójstwo było
nieuniknione”, pisał tenże pan Struwe w dwa z górą lata później z powodu zabójstwa Plehwego

13

– i z

jeszcze większą stanowczością apelował do tej „ogólnej atmosfery oburzenia i rozgoryczenia, która z łona
społeczeństwa rosyjskiego wydaje jednego mściciela za drugim” (nr 52 z 1 sierpnia 1904 r.). „Bądźmy
szczerzy, panowie”, pisał w tym samym numerze jeden ze współpracowników, „complicité morale
[solidarność moralna] między tą osobą fizyczną, której ręka przecięła występne życie wszechmocnego
ministra, a milionami lub przynajmniej setkami tysięcy jego współobywateli jest zupełna i nie ulega
wątpliwości
”. Liberałowie nie mogli nie rozumieć, że o ile terror wprowadza do szeregów rządu
dezorganizację i demoralizację, notabene za cenę dezorganizacji i demoralizacji w szeregach
rewolucjonistów, o tyle jest wodą na ich, a nie na czyj inny, młyn. W przeciwieństwie do ruchu
masowego terror jest formą walki rewolucyjnej, którą można kierować jak samochodem. Terroryści
zastraszają, liberałowie proponują ugodę – ręcząc za przerwanie terroru. Gdy eserowcy polowali na
ministrów, a carowi dawali czas do namysłu, ogłaszając, że „na razie” rodzina carska jest poza linią
ognia, Struwe, opierając się na sukcesach terroru i na jego tymczasowym samoograniczeniu, nawoływał,
zwracając się do góry: „Opamiętajcie się, panowie, prowadzicie wielce ryzykowną grę na koszt władzy
zwierzchniej i jej przedstawiciela” (Oswobożdienije nr 2). W początkach „wiosny” Światopełka-
Mirskiego

14

liberałowie na konferencji paryskiej (jesień 1904 r.) skupiają wokół „minimalnej”, to jest

swojej własnej platformy, wszystkie niesocjaldemokratyczne organizacje „rewolucyjne”, w tym zaś
czasie, gdy zjazd ziemski i prasa liberalna stawiają księciu Światopełkowi swoje warunki, za plecami
liberałów stoją terroryści, oczekując wyniku rokowań. Później, gdy obradowała pierwsza Duma i kadeci
żądali, aby „władza wykonawcza podporządkowała się prawodawczej”, socjaliści-rewolucjoniści znów
chwilowo zawiesili terror... Rola terroru jako środka na usługach liberalizmu uwydatniałaby się jeszcze
jaskrawiej, gdyby do tych dwustronnych układów Milukowa

15

z Czernowem

16

i Azefem (patrz mowa

Rosji Oswobożdienija, organu opozycji liberalnej, po utworzeniu w 1905 r. partii konstytucyjnych demokratów (kadetów)
jeden z jej przywódców. W czasach reakcji stołypinowskiej krytyk rewolucyjnych tradycji inteligencji rosyjskiej. Po rewolucji

październikowej 1917 r. członek białogwardyjskich rządów A. Denikina i P. Wrangla, od 1921 r. znalazł się na emigracji.
Przyp. red.

13

Wiaczesław Plehwe (1846-1904) – senator i wiceminister, a od 1902 r. minister spraw wewnętrznych; z całą

bezwzględnością zwalczał ruch rewolucyjny, inspirował akcje pacyfikacyjne, pogromy ludności żydowskiej itd.

Znienawidzony również przez ważne osobistości ze sfer rządzących, zginął w zamachu bombowym zorganizowanym przez
OB PSR pod kierownictwem J. Azefa, prawdopodobnie za wiedzą i zgodą jego przełożonych z Ochrany. W. Burcew uważał,

że inspiratorem zamachu na Plehwego mógł być sam car Mikołaj II. – Przyp. red.

14

Piotr Światopełk-Mirski (1857-1914) – minister spraw wewnętrznych od lata 1904 r. do stycznia 1905 r. Został ministrem

po zamachu na jego poprzednika, W. Plehwego i usiłował prowadzić bardziej liberalną politykę wobec społeczeństwa.
Początek jego urzędowania zaczęto więc określać jako „wiosnę polityczną”. To, że pierwszą decyzją, jaką podjął, była zgoda

na zwołanie ogólnokrajowego zjazdu ziemstw, w wielu środowiskach uważano za zwycięstwo, które należy zawdzięczać
zamachowi PSR na Plehwego. Podał się do dymisji po wydarzeniach „krwawej niedzieli”. – Przyp. red.

15

Pawieł Milukow (1859-1943) – polityk, historyk i publicysta, założyciel w 1905 r. partii konstytucyjnych demokratów

(kadetów). Od 1907 r. przewodniczący Komitetu Centralnego tej partii i redaktor naczelny czasopisma Rieczi, w latach 1912-

1917 poseł do Dumy Państwowej. W 1917 r. minister spraw zagranicznych Rządu Tymczasowego, domagał się prowadzenia
wojny aż do zwycięstwa. Jeden z przywódców białych, inspirator wojny domowej, od 1920 r. znalazł się na emigracji.

Przyp. red.

16

Wiktor Czernow (1873-1952) – socjalista-rewolucjonista, jeden z teoretyków i przywódców partii eserowskiej. Od 1889 r.

działał w ruchu narodnickim, po aresztowaniu i zesłaniu, w latach 1899-1917 działał na emigracji. Autor programu
eserowców, stał na czele zagranicznej organizacji partii od jej powstania w 1902 r. Uczestnik międzynarodowych konferencji

socjalistycznych w Zimmerwaldzie i Kientalu, w 1917 r. minister rolnictwa w Rządzie Tymczasowym, po rewolucji
październikowej przewodniczący Konstytuanty, a następnie organizator wystąpień antyradzieckich na Powołżu i Uralu, a w

1921 r. z emigracji organizator pomocy dla powstania kronsztadzkiego. W czasie drugiej wojny światowej działał we
francuskim Ruchu Oporu. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 8 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

Stołypina w Dumie) i tegoż Milukowa z Triepowem

17

i Stołypinem

18

(patrz Riecz nr 46) nie wdzierały się

rewolucyjne masy i nie psuły szyków.

W pierwszym okresie rewolucji, zakończonym wielkim strajkiem październikowym, liberałowie

traktowali ruch masowy z sympatią, którą tylko u najbardziej zakutych – lub odwrotnie, u najbardziej
przenikliwych – mąciło niepokojące przeczucie. Dopóki wystąpienia mas robotniczych miały charakter na
wpół żywiołowy i pozostawały nieukształtowane pod względem politycznym i organizacyjnym, dopóty
ruchy te, podobnie jak terror, tylko że w nieporównanie większym stopniu, podkopując absolutyzm,
wysuwały tym samym liberałów jako naturalnych pretendentów do władzy. Lecz już w trakcie strajku
październikowego, gdy rewolucja zaczęła szybko organizować się od wewnątrz (rady delegatów
robotniczych, Związek Chłopski, Związek Kolejarzy i inne), liberałowie ujrzeli, że zostali odsunięci na
bok i poczuli wyraźnie, że dalszy rozwój rewolucji może dokonać się już nie tylko kosztem caratu, ale
również ich własnym kosztem. Jeśli w ciągu 1905 r., zwłaszcza po 22 stycznia, liberalizm ochoczo
spekulował na swoim (bardzo zresztą wątłym) związku z rewolucją i jeszcze w końcu 1904 r. odważył się
w Paryżu związek ten udokumentować, to poczynając od schyłku 1905 r. coraz bardziej odgradza się od
rewolucji, spekulując odtąd na swoim monarchizmie i na umiłowaniu „porządku”. Dawne nielegalne
stosunki są już dlań uciążliwe i kompromitujące. „Nasi przyjaciele z lewej strony” zmieniają się w
„naszych wrogów z lewej strony”, czerwony sztandar okazuje się „czerwoną płachtą” i liberalizm
oświadcza uroczyście ustami Milukowa, że nie chce „dźwigać na swoim grzbiecie osła”. W tej
narastającej nienawiści liberałów do rewolucji toną również ich niedawne sympatie do terroru, który nie
dał tego, co obiecał, bo nie zastąpił ruchu mas, lecz się w nim rozpłynął. Kadeci nie pomijają już ani
jednej okazji potępienia „przemocy z lewej strony”, a interpelacja w sprawie Azefa w Dumie daje im
dogodną okazję do podsumowania rezultatów swojej walki na dwa fronty: uprzejmie usłużnej „opozycji”
wobec caratu i zaciekle oszczerczej nagonki na rewolucję. Rezultaty te z właściwą sobie niezdarnością
podsumował Milukow. Jego mowa jest tak samobójczo jasna, że uważamy za konieczne przytoczyć jej
główne tezy.

„Nas, których oskarżano o sąsiedztwo i przyjaźń z rewolucją”, mówił lider stronnictwa kadetów,

najmądrzejsi z rewolucjonistów zawsze wymieniali i traktowali jako swoich najgorszych wrogów”.

„Posunięcia rządu nie tylko nie zapewniają nam zakończenia rewolucji, lecz przeciwnie –

wychodzą one z założenia, że rewolucji pokonać niepodobna... My, kadeci, mieliśmy tę nadzieję”.

„Czego szukaliśmy w sąsiedztwie rewolucji? Chcieliśmy zasypać przepaść między

społeczeństwem rosyjskim a rządem”.

„Liczyliśmy, że w najbliższej przyszłości walka legalna będzie jedynym ratunkiem i w imię tej

niepewnej jeszcze możliwości narażaliśmy swoją popularność. Zabiliśmy ją też bardzo szybko”.

„Powiedziałem wam, dlaczego okazaliśmy się słabi... Nie dlatego, że wy (prawica) byliście

przeciwko nam. Wy przyszliście później; wtedy siedzieliście w domu... Zostaliśmy sami, ponieważ
odstąpiła od nas ta sama lewica, o kierowanie którą nas oskarżacie”.

Proponowano nam stanowiska ministrów wtedy, gdy uważano, że opieramy się na czerwonej

sile... Szanowano nas, dopóki uważano za rewolucjonistów. Lecz gdy się okazało, że jesteśmy tylko
stronnictwem ściśle (!) konstytucyjnym, wtedy przestaliśmy być potrzebni
”.

Tak mówił Milukow na posiedzeniu Dumy w dniu 28 lutego. Oskarżał rewolucjonistów – o to, że

nie chcieli wierzyć w szczerość ustępstw rządu i w jedynie zbawienną walkę legalną. Również oskarżał
rząd – o to, że jego ustępstwa były nieszczere i że uniemożliwił walkę legalną. Carat okazał się winny
nieprzyjęcia metod kadeckich, zapewniających zwycięstwo nad rewolucją. Rewolucja zaś okazała się

17

Dmitrij Triepow (1855-1906) – w latach 1896-1905 moskiewski oberpolicmajster, od stycznia 1905 r. petersburski generał-

gubernator, następnie wiceminister spraw wewnętrznych. Był autorem słynnego rozkazu z października 1905 r.: „Salw w

powietrze nie oddawać i naboi nie żałować”. Organizował pogromy czarnosecinne. OB PSR planowała na niego zamachy, ale
Triepowowi zawsze udawało się ich uniknąć. – Przyp. red.

18

Piotr Stołypin (1862-1911) – od 1906 r. minister spraw wewnętrznych i premier, w 1907 r. rozwiązał II Dumę Państwową i

wydał nową ordynację wyborczą, która zapewniała w Dumie większość reakcyjnym ugrupowaniom październikowców i

nacjonalistów. W walce z rewolucją stosował krwawy terror (był autorem dekretu o sądach polowych). Przeprowadził reformę
rolną, która miała sprzyjać rozwojowi kapitalizmu w rolnictwie i uczynić z bogatych chłopów ostoję ładu społecznego. Jego

kontrrewolucyjne rządy przeszły do historii pod nazwą reakcji stołypinowskiej. Prawdopodobnie za wiedzą cara Mikołaja II
został zabity przez agenta Ochrany. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 9 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

winna nieprzyjęcia kadeckich metod walki z caratem. I na skutek wspólnych zbrodni rządu carskiego i
partii rewolucyjnych bezsilni, nędzni i pogardzani z obu stron okazali się... kadeci.

Tak oto apologetyczna przemowa lidera kadetów zamieniła się w słuszną z gruntu, lecz zbyt

okrutną w formie, satyrę na liberalizm rosyjski.

IV

Interpelację w sprawie Azefa wniesiono do Dumy z inicjatywy naszej frakcji. Obok niej kadeci

wnieśli swoją interpelację, której nadali tym mniej zasadniczą formę, im bardziej liczyli na jej
bezpośrednio cudotwórczy skutek. Omylili się – po „świetnym” przemówieniu premiera ich interpelację,
podobnie jak naszą, jednomyślnie odrzuciła większość Dumy. Prasa liberalna kwiliła żałośnie nad
niepowodzeniem interpelacji azefowskiej, w której pokładała tyle nadziei. Natomiast socjaldemokrację to
oficjalne niepowodzenie równie mało zasmuciło, jak mało zasmucił ją krach taktyki terroru.

Nieprzejednane stanowisko socjaldemokracji rosyjskiej w stosunku do zbiurokratyzowanego

terroru rewolucji jako środka walki z terrorystyczną biurokracją caratu spotykało się z niezrozumieniem i
potępieniem nie tylko liberałów rosyjskich, ale i wśród socjalistów europejskich. Ileż razy cytowano
przeciwko nam Vorwärts z czasów Kurta Eisnera, Humanité czy Wiener Arbeiterzeitung! Teraz bodaj nie
potrzeba już dowodzić, że mieliśmy rację polityczną, życiową, że nasze racje były najrealniejsze: rozwój
polityczny wziął zbyt przekonujący w swoim okrucieństwie odwet. Warto jednak zaznaczyć coś innego.
Niemalże wzruszający wydaje się fakt, że ci właśnie spośród zachodnich towarzyszy, którzy u siebie
najmniej wyglądają na krwiożerczych pożeraczy ministrów i monarchów, uważali, że w Rosji
naładowane dynamitem blaszane pudełko jest jednak najlepszym orężem politycznym. Dla
wytłumaczenia tego faktu nie wystarczy powołać się na psychologię goethowskiego mieszczucha, który
w niedzielę i święta tak chętnie słucha opowieści o wojnie i zgiełku bojowym – hinten, weit in der Türkei
– i w ten sposób daje upust swojemu romantyzmowi, spokojnie drzemiącemu w dni powszednie.

Dann kehrt man abends froch nach Haus
Und segnet Fried’ und Friedenszeiten.

W gruncie rzeczy związek oportunizmu socjalistycznego z awanturnictwem terroru tkwi

korzeniami daleko głębiej. Zarówno pierwszy, jak i drugi wystawiają historii rachunek przed terminem.
Usiłując sztucznie przyspieszyć poród, wywołują poronione płody – millerandyzm

19

albo azefszczyznę.

Zarówno taktyka terrorystyczna, jak i oportunizm parlamentarny przenoszą środek ciężkości z mas na
grupy reprezentacyjne, od których zręczności, bohaterstwa, energii lub taktu zależy całe powodzenie. I tu,
i tam potrzeba koniecznie wielkich kulis oddzielających wodzów od mas. Na jednym biegunie mamy
osłoniętą mistycyzmem „organizację bojową”; na drugim – tajne spiski deputowanych, których celem jest
uszczęśliwienie tępych mas wbrew ich woli. Powinowactwo polityczno-psychologiczne oportunizmu i
terroryzmu sięga jednak jeszcze dalej. I ten, co (w najczystszej intencji) poluje na teki ministerialne lub,
przy mniejszym rozmachu, tylko na łaskę i sympatię „postępowego” ministra, i ten, co z maszyną
piekielną w zanadrzu poluje na samego ministra – obaj jednakowo muszą przeceniać ministra: jego osobę
i jego stanowisko. System znika dla nich lub usuwa się w dal; pozostaje tylko osoba obdarzona władzą.
Jeden dla przeciągnięcia ministra na swoją stronę uchwala mu budżet na policję; drugi, kryjąc się przed
policją, przystawia do skroni ministra browning. W technice jest różnica, lecz obaj mają na celu
bezpośrednie oddziałanie na ministra z pominięciem mas. I dalej to samo. Jeśli posłowie socjalistyczni
udają się na dwór, aby wysłuchać mowy tronowej, od której na pewno nie zmądrzeją, to zbyt tanią
krytyką będzie zarzut, że łamią tym tylko naszą demokratyczną etykietę. Chodzi nie o symbol, lecz o
symptom. Coś przecież skłania ich do przełożenia etykiety monarchicznej nad rewolucyjną. To jasne, że

19

Alexandre Millerand (1859-1943) – polityk francuski, od 1885 r. deputowany z ramienia radykałów, a następnie

socjalistów, w latach 1899-1902 minister handlu i przemysłu, pierwszy socjalista w rządzie francuskim, zainicjował

ustawodawstwo socjalne, m.in. ograniczenie czasu pracy (1900). Udział Milleranda w rządzie burżuazyjnym doprowadził do
konfliktu we francuskim i europejskim ruchu socjalistycznym i świadczył o kształtowaniu się w II Międzynarodówce

prawicowego nurtu reformistycznego rezygnującego z rewolucji socjalistycznej. Nurt ten nazywano wówczas
millerandyzmem lub ministerializmem. W 1904 r. usunięty z partii socjalistycznej, założył odrębne ugrupowanie

parlamentarne „niezależnych socjalistów”. Podczas pierwszej wojny światowej był ministrem wojny, a po wojnie premierem i
w latach 1920-1924 prezydentem Francji. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 10 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

mają nadzieję, iż swoim pojawieniem się „zachęcą” życzliwego, lecz nieśmiałego monarchę – albo
przeciwnie, chcą ostrzec jego następcę, że raz na zawsze będzie musiał zrzec się ambitnej nadziei
widzenia żywych socjalistów raz na pięć lat u siebie w domu, jeśli nie pójdzie w ślady swojego
poprzednika. Ponieważ socjaliści rosyjscy nie mają do dyspozycji tych subtelnych środków
oddziaływania „moralnego”, należy dojść do wniosku, że pozostaje im tylko namacalny argument
fizycznego zastraszenia. W obu jednak przypadkach chodzi o „świadomość” panującego, a nie o
świadomość proletariatu. W krajach o łagodnym klimacie politycznym socjalistom niekiedy wystarcza
przespacerować się za konduktem zmarłego monarchy, aby podbić serce jego następcy czarującą
perspektywą, że kiedyś zobaczy socjalistów również za swoim konduktem pogrzebowym. Lecz jeśli
naturalne następstwo monarchów układa się nie dość przychylnie, to czyż w krajach o surowszym
klimacie nie musi się wyłonić chęć corriger la fortune (poprawienia losu) i wprowadzenia świadomej
kontroli dynamitu tam, gdzie rządzą tylko ślepe prawa dziedziczności i zwyrodnienia? Obok piernika
nagrody pedagogia zna rózgę kary. Jeśli podniesiemy politykę socjalistyczną do wyżyn sztuki
wychowywania monarchów, to tak różne uczynki, jak ukłon dworski i rzucenie bomby okażą się
składnikami tego samego systemu. Ma się rozumieć, że przy wszystkich sympatiach dla terrorystycznej
formy pedagogii, lepiej obserwować ją z tamtej strony granicy.

Bez względu na to, jakie błędy popełniała nasza partia, trzeba przyznać jej ten zaszczyt, że zawsze

jednakowo była daleka od obu form utopizmu: oportunistycznej i awanturniczej. Tak, jak w podziemiu
nie stawiała razem z eserowcami na Azefa-terrorystę, tak w Dumie nie stawiała razem z kadetami na
Azefa-prowokatora. Nigdy nie próbowała azefowskim dynamitem usuwać lub zastraszać ministrów ani
nie spodziewała się przy pomocy interpelacji w sprawie Azefa obalić lub wychować Stołypina. Dlatego
nie uczestniczyła w katzenjammerze obu niepowodzeń. W podziemiu i w Dumie socjaldemokracja
rosyjska wykonuje tę samą pracę: uświadamia i jednoczy robotników. Może to robić dobrze lub źle.
Jedno przecież nie ulega wątpliwości: na tej drodze mogą być błędy, lecz nie może być bankructwa.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 11 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

II. TERRORYZM

Nasi wrogowie klasowi mają zwyczaj narzekać na nasz terroryzm. Nie bardzo wiadomo co przez

to rozumieją. Chcieliby zaliczyć do terroryzmu wszelką działalność proletariatu wymierzoną w interesy
jego wrogów klasowych. W ich oczach strajk jest główną metodą terrorystyczną. Groźba strajku,
organizowanie pikiet strajkowych, bojkot ekonomiczny pracodawcy-właściciela niewolników, bojkot
moralny zdrajcy, który wyszedł z naszych własnych szeregów – mówią, że to wszystko jest terroryzmem.
Jeśli rozumie się przezeń wszelkie działanie wywołujące lęk wroga klasowego lub wyrządzające mu
szkodę, to oczywiście wszelka walka klasowa nie jest niczym innym niż terroryzmem. W takim razie
chciałoby się jeszcze tylko wiedzieć, czy politycy burżuazyjni mają prawo wylewać kubły swojego
oburzenia moralnego na terroryzm proletariacki, podczas gdy cały ich aparat państwowy ze swoim
prawem, policją i armią jest tylko aparatem terroru kapitalistycznego!

Należy jednak stwierdzić, że gdy zarzucają nam uprawianie terroryzmu, starają się, nie zawsze

świadomie, nadać temu terminowi węższe, ściślejsze znaczenie.

W ścisłym znaczeniu tego słowa na przykład uszkodzenie maszyny przez robotników byłoby

terroryzmem. Zabójstwo przedsiębiorcy, grożenie podpaleniem fabryki czy zabiciem jej właściciela,
próba zabójstwa z rewolwerem w ręce ministra – to wszystko są akty terrorystyczne w pełnym i
prawdziwym znaczeniu tego słowa. Lecz ten, kto ma wyobrażenie o prawdziwej naturze socjaldemokracji
międzynarodowej, powinien wiedzieć, że zawsze i nieubłaganie była przeciwna tego rodzaju
terroryzmowi. Dlaczego? Tylko robotnicy przemysłowi lub rolni mogą „terroryzować” grożąc strajkiem
lub rzeczywiście strajkując. Społeczne znaczenie strajku bezpośrednio zależy od dwóch czynników.
Pierwszy – to znaczenie przedsiębiorstwa lub branży, które są objęte strajkiem. Drugi – to poziom
organizacji i dyscypliny strajkujących robotników oraz ich gotowości do działania. Tak jest zarówno w
przypadku strajków politycznych, jak i ekonomicznych. Strajk to metoda walki, która bezpośrednio
wynika z produkcyjnej roli proletariatu w społeczeństwie nowoczesnym.

Po to, aby się rozwijać, system kapitalistyczny potrzebuje nadbudowy parlamentarnej. Ponieważ

jednak nie może zamknąć nowoczesnego proletariatu w getcie politycznym, prędzej czy później musi
pozwolić robotnikom na zasiadanie w parlamencie. We wszystkich wyborach przejawiają się: masowy
charakter proletariatu i poziom jego dojrzałości politycznej – dwie właściwości, które również są
określone przez jego rolę społeczną, a przede wszystkim rolę produkcyjną.

W strajku, podobnie jak w wyborach, metoda, cel i wynik walki zależą od roli społecznej i siły

proletariatu jako klasy.

Tylko robotnicy mogą strajkować. Zrujnowani przez fabrykę rzemieślnicy, chłopi, których wody

zanieczyściła fabryka, lub żądny grabieży lumpenproletariat mogą zniszczyć maszyny, podłożyć pod
fabrykę ogień czy zamordować jej właściciela.

Tylko świadoma i zorganizowana klasa robotnicza może wysłać do parlamentu swoją silną

reprezentację po to, aby broniła interesów proletariackich. Natomiast do zabicia na ulicy jakiegoś
dygnitarza nie potrzeba mieć za sobą zorganizowanych mas. Formuła produkcji materiałów
wybuchowych jest w zasięgu wszystkich i wszędzie można znaleźć browning. W pierwszym przypadku
chodzi o walkę społeczną, której metody i środki koniecznie wynikają z natury istniejącego ładu
społecznego, a w drugim o czysto mechaniczną, identyczną wszędzie – zarówno w Chinach, jak i we
Francji – ripostę, bardzo rzucającą się w oczy (śmierć, eksplozja itd.), ale zupełnie nieszkodliwą dla ładu
społecznego.

Nawet mało znaczący strajk ma konsekwencje społeczne: wzrost zaufania robotników do samych

siebie, umocnienie związków zawodowych, a często nawet postęp w dziedzinie techniki produkcji.
Zabójstwo właściciela fabryki powoduje jedynie skutki o charakterze policyjnym lub pozbawioną
wszelkiego znaczenia społecznego zmianę właściciela. To, czy nawet „udany” zamach terrorystyczny
wywoła zamieszanie wśród klasy panującej, czy nie, zależy od konkretnych warunków politycznych. W
każdym razie to zamieszanie może być tylko krótkotrwałe; państwo kapitalistyczne nie opiera się na
ministrach i nie ulega zniszczeniu wraz z nimi. Klasy, którym służy, zawsze znajdą kogoś, kto zastąpi
zabitego ministra; mechanizm pozostaje nienaruszony i nadal działa.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 12 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

Natomiast zamieszanie, jakie zamach terrorystyczny wywołuje wśród mas robotniczych, jest

znacznie głębsze. Jeśli do osiągnięcia celu wystarczy uzbroić się w rewolwer, to po co stawiać na wysiłki
walki klasowej? Jeśli po to, aby przeszyć szyję wroga i go zabić, wystarczy trochę prochu strzelniczego i
ołowiu, to po co organizacja klasowa? Jeśli wysoko postawione osobistości można przestraszyć hukiem
bomb, to po co partia? Jeśli z galerii parlamentu łatwo można dosięgnąć ławę ministrów, to po co wiece,
agitacja wśród mas i wybory?

Naszym zdaniem terror indywidualny jest nie do przyjęcia właśnie dlatego, że dewaluuje rolę mas

w ich własnej świadomości, każe im pogodzić się z własną bezsilnością i rozglądać się za bohaterem-
mścicielem i wyzwolicielem w oczekiwaniu, że któregoś dnia się zjawi i wykona swoje zadanie.
Anarchistyczni prorocy „propagandy czynu” mogą sobie głosić co zechcą o podniecającym i
stymulującym wpływie aktów terrorystycznych na masy. Rozważania teoretyczne i doświadczenie
polityczne dowodzą, że dzieje się akurat na odwrót. Im „skuteczniejsze” są akty terrorystyczne i im
większy jest ich oddźwięk, tym bardziej ograniczają one zainteresowanie mas samoorganizacją i
samokształceniem.

Lecz dym, który wzbił się na miejscu zamachu, się rozwiewa, panika znika, nowy minister

zajmuje miejsce zamordowanego, życie wraca do normy i koło wyzysku kapitalistycznego toczy się tak,
jak dawniej; tylko represje policyjne stają się okrutniejsze i zuchwalsze. W rezultacie nadzieję i
podniecenie, jakie sztucznie wzbudził zamach, zastępuje rozczarowanie i apatia.

Wysiłki reakcji zmierzające do położenia kresu strajkom i masowemu ruchowi robotniczemu w

ogóle zawsze i wszędzie kończyły się fiaskiem. Społeczeństwu kapitalistycznemu potrzeba aktywnego,
ruchliwego i inteligentnego proletariatu; dlatego nie może trzymać go długo ze związanymi rękami i
nogami. Przeciwnie – anarchistyczna „propaganda czynu” wielokrotnie ujawniła, że państwo jest dużo
zasobniejsze w fizyczne środki destrukcji i techniczne środki represji niż grupy anarchistyczne.

Jeśli tak, to w takim razie co z rewolucją? Czyżby w takim stanie rzeczy była niemożliwa? Wcale

nie. Rewolucja to nie prosty zestaw środków mechanicznych. Rewolucja może wybuchnąć jedynie w
wyniku zaostrzenia się walki klas, a jej jedyna gwarancja zwycięstwa wynika ze społecznych funkcji
proletariatu. Masowy strajk polityczny, powstanie zbrojne, zdobycie władzy państwowej określają:
stopień rozwoju produkcji, przegrupowanie sił klasowych, waga społeczna proletariatu, a wreszcie skład
społeczny wojska, ponieważ w okresach rewolucji siły zbrojne są czynnikiem decydującym o losach
władzy państwowej.

Socjaldemokracja jest dostatecznie realistyczna na to, aby nie starać się zapobiec rewolucji

rozwijającej się na gruncie istniejących warunków historycznych; przeciwnie – z całą świadomością dąży
do rewolucji. Lecz w przeciwieństwie do anarchistów i w bezpośredniej walce z nimi socjaldemokracja
odrzuca wszelkie metody i środki, których celem jest sztuczne forsowanie rozwoju społeczeństwa i
zastępowanie niedostatecznej siły rewolucyjnej proletariatu preparatami chemicznymi.

Zanim terroryzm stał się kategorią walki politycznej, wystąpił w charakterze indywidualnych

aktów zemsty. Tak było w Rosji – klasycznej ojczyźnie terroryzmu. Biczowanie więźniów politycznych
skłoniło Wierę Zasulicz

20

do wyrażenia powszechnego oburzenia poprzez próbę zamordowania generała

Triepowa. Jej przykład zaczęto naśladować w pozbawionych wszelkiej bazy masowej środowiskach
inteligencji rewolucyjnej. To, co zaczęło się jako nierozważny akt zemsty, rozwinęło się w latach 1879-
1891 w cały system. Fale morderstw popełnionych przez anarchistów w Europie Zachodniej i Ameryce
Północnej zawsze były odpowiedzią na jakieś popełnione przez rząd okrucieństwo (otwarcie ognia do
strajkujących czy egzekucję przeciwników politycznych). Najważniejszą przyczyną psychologiczną
terroryzmu zawsze była szukająca ujścia chęć zemsty.

Nie trzeba podkreślać, że socjaldemokracja nie ma nic wspólnego z tymi płatnymi i sprzedajnymi

moralistami, którzy po każdym zamachu terrorystycznym składają deklaracje o „absolutnej wartości”
życia ludzkiego. To ci sami, którzy przy innych okazjach i w imię innych wartości absolutnych – takich
na przykład, jak honor narodu czy prestiż monarchy – są gotowi wtrącać miliony ludzi w piekło wojny.

20

Wiera Zasulicz (1849-1919) – uczestniczka ruchu rewolucyjnego lat 60. XIX w., więziona i skazana na zesłanie, od 1875 r.

działała w ruchu narodnickim i dokonała nieudanego zamachu na gen. D. Triepowa. Sądzona i uniewinniona, od 1879 r.
działała w organizacji narodnickiej Czornyj Pieriedieł. Po zerwaniu z narodnictwem, w 1883 r. w Szwajcarii weszła w skład

marksistowskiej grupy Wyzwolenie Pracy i tłumaczyła dzieła Marksa i Engelsa. Później współpracowała z Iskrą, a po II
Zjeździe SDPRR (1903) należała do grona przywódców mienszewików. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 13 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909/1911 rok)

Dziś ich bohaterem narodowym jest minister, który w imię najświętszego prawa własności

prywatnej każe strzelać do bezbronnych robotników, a jutro, gdy dłonie zdesperowanych robotników
zamkną się w pięści lub chwycą za broń, będą oni opowiadać wszelkie możliwe bzdury o
niedopuszczalności każdej formy przemocy.

Bez względu na to, co mówią eunuchy i faryzeusze moralności, chęć zemsty jest uprawniona.

Świadczy ona o wysokim morale klasy robotniczej, która nie przygląda się indyferentnie ani biernie temu,
co się dzieje na tym najlepszym ze wszystkich świecie. Zadanie socjaldemokracji nie polega na tłumieniu
niezaspokojonego pragnienia zemsty, lecz na jego coraz większej intensyfikacji, pogłębianiu i kierowaniu
przeciwko rzeczywistym przyczynom wszelkiej niesprawiedliwości i podłości ludzkiej.

Jeśli przeciwstawiamy się zamachom terrorystycznym, to tylko dlatego, że zemsta indywidualna

nas nie zadowala. Porachunki, jakie mamy do załatwienia z systemem kapitalistycznym, są zbyt poważne,
aby rachunek wystawiać jakiemuś urzędnikowi zwanemu ministrem. Nauczyć się postrzegania
wszystkich zbrodni przeciwko ludzkości, wszystkich zniewag wobec ludzkiego ciała i ducha, jako
zdeformowanych narośli i przejawów istniejącego systemu społecznego, po to, aby skierować wszystkie
nasze siły na zbiorową walkę z tym systemem – oto kierunek, na którym palące pragnienie zemsty
powinno znaleźć swoją najwyższą satysfakcję moralną

21

.

21

„Do tego artykułu, który terrorystycznemu awanturnictwu przeciwstawia metodę przygotowania proletariatu do rewolucji

socjalistycznej, również dziś, po dwudziestu trzech latach, nie miałbym nic do dodania”, napisał Trocki komentując zabójstwo
Siergieja Kirowa w grudniu 1934 r. przez działacza komsomolskiego Leonida Nikołajewa. Przy tej okazji powrócił ponownie

do refleksji o terroryzmie pisząc: „Jedynie liczący na łatwowierność głupców oszuści polityczni mogą podrzucać Nikołajewa
Lewicowej Opozycji czy choćby grupie Zinowjewa, istniejącej w latach 1926-1927. Terrorystyczną organizację młodzieży

komunistycznej zrodziła nie Lewicowa Opozycja, lecz sama biurokracja i jej rozkład wewnętrzny. Terroryzm indywidualny
jest w istocie odwrotnością biurokratyzmu. To prawo jest znane marksizmowi nie od wczoraj. Biurokratyzm nie dowierza

masom i sam usiłuje je zastąpić. Tak samo postępuje terroryzm – chce uszczęśliwić masy bez ich współudziału. Biurokracja
stalinowska stworzyła obrzydliwy kult wodzów, obdarzając ich cechami boskimi. Religia «bohaterów» jest również religią

terroryzmu, aczkolwiek ze znakiem ujemnym. Nikołąjewowie wyobrażają sobie, że wystarczy usunąć kilku przywódców przy
pomocy rewolweru, a historia potoczy się w nowym kierunku. Komuniści-terroryści jako formacja ideowa stanowią krew z

krwi i kość z kości biurokracji stalinowskiej”. (L. Trocki, „Zabójstwo Kirowa i sytuacja w ZSRR”, Co Dalej? z 31 stycznia
1935 r.). – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 14 –

http://skfm.dyktatura.info/


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lew Dawidowicz Trocki – Trzy koncepcje Rewolucji Rosyjskiej (1940 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – O centralizmie demokratycznym i ustroju partii (1937 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Włościaństwo a Socjaldemokracja (1909 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Listy w obronie marksizmu (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Stalinizm a bolszewizm (1937 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Rewolucja hiszpańska (1931 rok)
Lew Dawidowicz Trocki Państwo radzieckie a kwestia termidora i bonapartyzmu (1935 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Bilans wydarzeń fińskich (1940 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Walcząc pod prąd (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – W czym się różnimy (Losy rewolucji rosyjskiej) (1908 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – O pesymizmie, optymizmie, XX stuleciu i wielu innych sprawach (1901 rok)
Lew Dawidowicz Trocki Agonia kapitalizmu a zadania Czwartej Międzynarodówki (1938 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Referendum a centralizm demokratyczny (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Komunizm a kobiety Wschodu (1924 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Centryzm a IV Międzynarodówka (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Od zadrapania do niebezpieczeństwa gangreny (1940 rok)

więcej podobnych podstron