Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)

background image

Lew Dawidowicz Trocki

Jeszcze i jeszcze raz

o naturze ZSRR

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2010

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

http://skfm.dyktatura.info/

Artykuł Lwa Dawidowicza Trockiego „Jeszcze i
jeszcze raz o naturze ZSRR” został napisany 18
października 1939 r. w Coyoacan (Meksyk) i po
raz pierwszy opublikowany po śmierci Trockiego
w zbiorze artykułów: Leon Trotsky, „In Defense
of Marxism”, New York 1942, ss. 29-39.

Niniejsze opracowanie jest pierwszym
drukowanym wydaniem tekstu w języku polskim.

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)

Psychoanaliza a marksizm

Niektórzy towarzysze lub byli towarzysze, tacy jak Bruno R., zapomnieli dawne dyskusje i decyzje

Czwartej Międzynarodówki, próbując objaśniać moją ocenę państwa radzieckiego psychoanalitycznie:
„ponieważ Trocki uczestniczył w rewolucji rosyjskiej, to trudno mu porzucić ideę państwa robotniczego,
bo musiałby odrzucić sprawę swojego życia”, itd. Myślę, że stary Freud, który był bardzo bystry,
wytargałby za uszy tych psychoanalityków od siedmiu boleści. Naturalnie ja sam nigdy bym takiego
działania nie zaryzykował. Mimo wszystko pozwolę sobie zapewnić moich krytyków, że to nie ja jestem
subiektywny i sentymentalny, lecz właśnie oni.

Kierownictwo moskiewskie, które przekroczyło wszelkie granice nikczemności i cynizmu, łatwo

wywołuje bunt w każdym proletariackim rewolucjoniście. Bunt rodzi potrzebę odrzucenia. Gdy sił do
akcji bezpośredniej brakuje, niecierpliwi rewolucjoniści skłaniają się do uciekania się do sztucznych
metod. Stąd wyrasta na przykład taktyka indywidualnego terroru. Często uciekają się do mocnych
wyrażeń, zniewag i do pomstowania. W sprawie, która nas dotyczy, niektórzy towarzysze manifestacyjnie
skłaniają się do szukania kompensacji w „terrorze terminologicznym”. Mimo wszystko nawet z tego
punktu widzenia sam fakt kwalifikowania biurokracji jako klasy jest bezwartościowy. Jeśli
bonapartystowski ordynarny motłoch jest klasą, to znaczy, że nie jest poronionym płodem historii, lecz jej
żywym dzieckiem. Jeśli jego łupieżcze pasożytnictwo jest „wyzyskiem” w naukowym sensie tego
terminu, to znaczy, że biurokracja ma przed sobą przyszłość jako klasa rządząca, nieodłączna od danego
systemu gospodarki. Oto do jakiego końca doprowadza niecierpliwy bunt, jeśli się odcina od
marksistowskiej dyscypliny.

Kiedy emocjonalny mechanik obejrzy samochód, którym, dajmy na to, gangsterzy uciekali przed

policją po wertepach, i stwierdzi, że nadwozie jest pogięte, koła scentrowane, a motor częściowo
uszkodzony, może nawet słusznie powiedzieć: „To nie samochód – diabli wiedzą, co to jest!”. Ale taka
ocena byłaby pozbawiona wszelkiej wartości technicznej i naukowej, a wyrażałaby tylko słuszną reakcję
mechanika na widok tego, do czego gangsterzy doprowadzili. Przypuśćmy jednak, że mechanik ma
zreperować to „diabli wiedzą co”. W tym wypadku musi zacząć od skonstatowania, że ma przed sobą
rozbity samochód. Musi ocenić, które części są jeszcze dobre, a które wymagają reperacji, żeby wiedzieć,
od czego zacząć. Świadomy klasowo robotnik zająłby podobną postawę wobec ZSRR. Ma pełne prawo
powiedzieć, że gangsterzy-biurokraci zrobili z państwa robotniczego „diabli wiedzą co”. Ale kiedy
przejdzie od tej wybuchowej reakcji do rozwiązywania problemów politycznych, to będzie zmuszony
uznać, że ma przed sobą zdeformowane państwo robotnicze, w którym silnik gospodarki jest uszkodzony,
ale wciąż się kręci obręcz i może zostać w pełni zreperowany przez wymianę niektórych głowic.
Oczywiście, to tylko przenośnia. Mimo wszystko jest warta refleksji.

„Kontrrewolucyjne państwo robotnicze”

Niektóre głosy płaczą: „Jeśli nadal będziemy uznawać ZSRR za państwo robotnicze, to będziemy

musieli wynaleźć nową kategorię: kontrrewolucyjne państwo robotnicze”. Ten argument usiłuje szokować
naszą wyobraźnię przez przeciwstawienie dobrej normy programowej i nieszczęsnej, podłej, wstrętnej
rzeczywistości. Ale czyż nie obserwowaliśmy dzień po dniu od 1923 r., jak państwo radzieckie odgrywało
coraz bardziej kontrrewolucyjną rolę na arenie międzynarodowej? Czy zapomnieliśmy doświadczenie
rewolucji chińskiej, strajku generalnego w Anglii w 1926 r. i w końcu całkiem świeże doświadczenie
rewolucji hiszpańskiej? Są dwie całkiem kontrrewolucyjne międzynarodówki robotnicze. Ci krytycy
jawnie zapomnieli tę „kategorię”. Związki zawodowe Francji, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i
innych krajów popierają całkowicie kontrrewolucyjną politykę swojej burżuazji. To nie powstrzymuje nas
przed nazywaniem ich związkami zawodowymi, przed popieraniem ich postępowych posunięć i przed
obroną ich wobec burżuazji. Dlaczegóż by nie zastosować tej samej metody do kontrrewolucyjnego
państwa robotniczego? Państwo robotnicze można porównać do związku zawodowego, który zdobył
władzę. Różnicę postaw w tych dwu wypadkach można wyjaśnić tym prostym faktem, że związki
zawodowe mają za sobą długą historię i przyzwyczailiśmy się uważać je za rzeczywistość, a nie tylko

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)

„kategorie” w naszym programie. Ale w odniesieniu do państwa robotniczego przejawia się niezdolność
do uczenia się, by przyjmować je jako rzeczywisty fakt historyczny, który nie musi się
podporządkowywać naszemu programowi.

Imperializm?

Czy obecną ekspansję Kremla można określić jako imperializm? Przede wszystkim musimy

ustalić, jaką treść społeczną kryje ten termin. Historia zna „imperializm” państwa rzymskiego opartego na
pracy niewolniczej, imperializm feudalnego ziemiaństwa, imperializm kapitału handlowego i
przemysłowego, imperializm carskiej monarchii itd. Siłą napędzającą moskiewską biurokrację jest
niewątpliwie tendencja do rozszerzania jej potęgi, prestiżu i dochodów. To jest element „imperializmu” w
najszerszym sensie tego słowa, który był właściwością historii wszystkich monarchii, oligarchii, kast
rządzących, średniowiecznych stanów i klas. Mimo wszystko we współczesnej literaturze, przynajmniej
marksistowskiej, imperializm oznacza ekspansjonistyczną politykę kapitału finansowego, która ma
bardzo ostro zdefiniowaną treść ekonomiczną. Stosować termin „imperializm” do polityki zagranicznej
Kremla bez wyjaśnienia co to dokładnie oznacza – to utożsamiać politykę bonapartystowskiej biurokracji
z polityką monopolistycznego kapitalizmu na tej podstawie, że i jedna, i druga używa siły wojskowej dla
ekspansji. Takie utożsamienie, które może jedynie wprowadzać zamieszanie, o wiele bardziej przystoi
drobnomieszczańskim demokratom niż marksistom.

Kontynuacja polityki carskiego imperializmu

Kreml uczestniczy w nowym rozbiorze Polski, Kreml kładzie swoje ręce na państwach bałtyckich,

Kreml patrzy na Bałkany, Persję i Afganistan; innymi słowy, Kreml kontynuuje politykę carskiego
imperializmu. Czy nie mamy prawa i w tym wypadku nazwać polityki Kremla imperialistyczną? Ten
argument historyczno-geograficzny nie jest bardziej przekonujący niż którykolwiek inny. Rewolucja
proletariacka, która nastąpiła na terytorium carskiego imperium, usiłowała od samego początku opanować
i na pewien czas opanowała kraje bałtyckie; usiłowała penetrować Rumunię i Persję, a w pewnym
momencie (w 1920 r.) jej armie stały pod Warszawą. Zasięg ekspansji rewolucji był taki sam jak zasięg
ekspansji caratu, bo rewolucja nie zmienia warunków geograficznych. Oto dlaczego mienszewicy w tym
czasie mówili o bolszewickim imperializmie wziętym z tradycji dyplomacji carskiej.
Drobnomieszczańska demokracja chętnie ucieka się do tego argumentu nawet teraz. Nie mamy powodu,
powtarzam, dla naśladowania jej w tym.

Agentura imperializmu?

Mimo wszystko, poza sposobem oceniania samej ekspansjonistycznej polityki ZSRR, pozostaje

jeszcze kwestia pomocy, jakiej Moskwa udziela imperialistycznej polityce Berlina. Tu przede wszystkim
trzeba ustalić, że w pewnych warunkach – do pewnego stopnia i w pewnej formie – poparcie tego czy
innego imperializmu byłoby nieuniknione nawet dla zupełnie zdrowego państwa robotniczego – z
powodu niemożliwości uwolnienia się z łańcuchów światowych stosunków imperialistycznych. Pokój
zawarty w Brześciu Litewskim bez najmniejszej wątpliwości czasowo wzmocnił imperializm niemiecki
przeciw Francji i Anglii. Izolowane państwo robotnicze nie może uniknąć manewrowania między
wrogimi obozami imperialistycznymi. Manewrowanie oznacza czasowe wspieranie jednego przeciw
drugiemu. Dokładna wiedza o tym, którego z dwu obozów wsparcie w danym momencie jest bardziej
postępowe czy mniej niebezpieczne, nie jest kwestią zasad, lecz praktycznej kalkulacji i
dalekowzroczności. Nieuchronna wada, która rodzi się jako konsekwencja tego wymuszonego wsparcia
jednego państwa burżuazyjnego przeciw innemu, jest pokrywana z naddatkiem przez fakt, że izolowane
państwo robotnicze dzięki temu uzyskuje możliwość dalszego istnienia.

Ale manewrowanie manewrowaniu nierówne. W Brześciu Litewskim rząd radziecki poświęcił

narodową niepodległość Ukrainy w celu ratowania państwa robotniczego. Nikt nie może mówić o

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)

zdradzeniu Ukrainy, bo wszyscy klasowo świadomi robotnicy zrozumieli wymuszony charakter tej ofiary.
A z Polską jest zupełnie inaczej. Kreml nigdy i nigdzie nie przedstawiał poglądu, że był zmuszony
poświęcić Polskę. Przeciwnie, chełpi się cynicznie tą kombinacją, która słusznie obraża najbardziej
elementarne demokratyczne uczucia uciskanych klas i ludów na całym świecie i przez to ekstremalnie
osłabia międzynarodową sytuację Związku Radzieckiego. Przekształcenia ekonomiczne w okupowanych
prowincjach nie rekompensują tego nawet w dziesięciu procentach.

Cała polityka zagraniczna Kremla w ogóle jest oparta na łotrowskim upiększaniu „przyjaznego”

imperializmu i dlatego prowadzi do poświęcenia fundamentalnych interesów światowego ruchu
robotniczego dla drugorzędnych i niestabilnych korzyści. Po pięciu latach oszukiwania robotników
hasłami „obrony demokracji” Moskwa teraz zajmuje się kryciem hitlerowskiej polityki rabunków. To
samo przez się nie zmienia ZSRR w państwo imperialistyczne. Ale Stalin i jego Komintern są teraz
niewątpliwie najbardziej wartościową agenturą imperializmu.

Jeśli chcemy określić politykę zagraniczną Kremla dokładnie, to musimy powiedzieć, że jest to

polityka bonapartystowskiej biurokracji zdegenerowanego państwa robotniczego w imperialistycznym
otoczeniu. Ta definicja nie jest tak krótka i dźwięczna jak „polityka imperialistyczna”, ale za to jest
bardziej precyzyjna.

„Mniejsze zło”

Okupacja wschodniej Polski przez Armię Czerwoną jest, bądźcie pewni, „mniejszym złem” w

porównaniu z okupacją tego samego terytorium przez oddziały nazistowskie. Ale to mniejsze zło
otrzymaliśmy dlatego, że Hitlerowi zagwarantowano osiągnięcie większego. Jeśli ktoś podpala lub
pomaga podpalić dom, a potem ratuje pięciu z dziesięciu jego mieszkańców, po to, by przekształcić ich w
swoich półniewolników, to z pewnością jest to mniejsze zło, niż gdyby wszystkich dziesięciu miało
spłonąć. Ale wątpliwe jest, czy ten podpalacz zasługuje na medal za uratowanie im życia. A jeśli już
dawać mu medal, to zaraz potem powinien zostać zastrzelony, jak bohater jednej z powieści Victora
Hugo.

„Uzbrojeni misjonarze”

Pewnego razu Robespierre powiedział, że ludzie nie lubią misjonarzy z bagnetami. Chciał przez to

powiedzieć, że niemożliwe jest narzucenie rewolucyjnych idei i instytucji innemu ludowi przemocą
wojskową. Ta słuszna myśl nie oznacza oczywiście niedopuszczalności interwencji wojskowej w innych
krajach w celu współdziałania w rewolucji. Ale taka interwencja, jako część rewolucyjnej polityki
międzynarodowej, musi być rozumiana przez międzynarodowy proletariat, musi odpowiadać pragnieniom
mas pracujących tego kraju, na którego terytorium wkraczają oddziały rewolucyjne. Teoria socjalizmu w
jednym kraju jest niezdolna oczywiście do tworzenia tej aktywnej solidarności międzynarodowej, która
jedynie może przygotować i usprawiedliwić interwencję zbrojną. A Kreml stawia i rozwiązuje kwestię
interwencji wojskowej tak jak wszystkie inne kwestie swej polityki, absolutnie niezależnie od idei i uczuć
międzynarodowej klasy robotniczej. Z tego powodu ostatnie „sukcesy” dyplomatyczne Kremla potwornie
kompromitują ZSRR i wprowadzają ekstremalne zamieszanie w szeregi światowego proletariatu.

Powstanie na dwóch frontach

Niektórzy towarzysze mówią: Ale jeśli zatem sama ta kwestia tak się kształtuje, to czy słuszne jest

mówić o obronie ZSRR i okupowanych prowincji? Czyż nie byłoby właściwsze wezwać robotników i
chłopów w obu częściach byłej Polski do powstania zarówno przeciw Hitlerowi, jak i Stalinowi?
Naturalnie, to bardzo pociągająca perspektywa. Jeśli rewolucja wybuchnie równocześnie w Niemczech i
w ZSRR, włączając w to nowo okupowane terytoria, to rozwiązałoby wiele problemów za jednym
zamachem. Ale nasza polityka nie może opierać się jedynie na najkorzystniejszym, najszczęśliwszym
zbiegu okoliczności. Sprawa stoi tak: Co robić, jeśli Hitler zaatakuje Ukrainę, zanim on i Stalin zostaną

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)

zmieceni przez rewolucję? Czy w tym wypadku zwolennicy Czwartej Międzynarodówki będą walczyć
przeciw oddziałom Hitlera, tak jak walczyli w Hiszpanii w szeregach oddziałów republikańskich przeciw
Franco? Jesteśmy w pełni i całym sercem za radziecką Ukrainą, niezależną tak od Hitlera, jak i od Stalina.
Ale co robić, jeśli zanim uzyska niepodległość od stalinowskiej biurokracji, Hitler będzie usiłował ją
zająć? Czwarta Międzynarodówka odpowiada: Przed Hitlerem będziemy bronić Ukrainy nawet tej
zniewolonej przez Stalina.

Bezwarunkowa obrona ZSRR

Co oznacza bezwarunkowa obrona ZSRR? Oznacza ona, że nie stawiamy biurokracji żadnych

warunków. Oznacza, że niezależnie od motywów i przyczyn wojny bronimy społecznych podstaw ZSRR,
jeśli są one zagrożone niebezpieczeństwem ze strony imperializmu.

Niektórzy towarzysze mówią: „A jeśli Armia Czerwona jutro dokona inwazji na Indie i zacznie

tłumić tam ruch rewolucyjny, to czy powinniśmy w tym wypadku ją popierać?”. Takie stawianie sprawy
nie jest zupełnie konsekwentne. Przede wszystkim niejasne jest, skąd im się te Indie wzięły. Czyż nie
byłoby prościej zapytać: Jeśli Armia Czerwona będzie tłumić strajki robotników czy protesty chłopów
przeciw biurokracji w ZSRR, to powinniśmy ją poprzeć, czy nie? Polityka zagraniczna jest kontynuacją
wewnętrznej. Nigdy nie obiecywaliśmy popierać wszelkich działań Armii Czerwonej, która jest
narzędziem w rękach bonapartystowskiej biurokracji. Przyrzekaliśmy jedynie bronić ZSRR jako państwa
robotniczego, i to tylko tego w nim, co w nim jeszcze pozostało robotnicze.

Miłośnik kruczków mógłby na to zapytać: „Ale jeśli Armia Czerwona, niezależnie od charakteru

dokonywanego przez nią dzieła, zostałaby pobita przez masy powstańcze w Indiach, to by osłabiło
ZSRR?”. Na to odpowiemy tak:

Stłumienie ruchu rewolucyjnego w Indiach przy udziale Armii Czerwonej oznaczałoby

nieporównanie większe niebezpieczeństwo dla społecznych podstaw ZSRR niż epizodyczna porażka
kontrrewolucyjnych oddziałów Armii Czerwonej w Indiach. W każdym razie Czwarta Międzynarodówka
będzie wiedziała, jak odróżnić, gdzie i kiedy Armia Czerwona działa jedynie jako narzędzie
bonapartystowskiej reakcji, a gdzie broni społecznych podstaw ZSRR.

Jeżeli związek zawodowy kierowany przez reakcyjnych fałszerzy organizuje strajk przeciwko

zatrudnianiu murzyńskich robotników w pewnej gałęzi przemysłu, to czy powinniśmy popierać taki
haniebny strajk? Oczywiście, nie. Ale wyobraźmy sobie, że kapitaliści, wykorzystując ten strajk, spróbują
zniszczyć ten związek zawodowy i uniemożliwić w ogóle zorganizowaną samoobronę robotników. W
tym wypadku będziemy bronić związku zawodowego jako całości, oczywiście, pomimo reakcyjności jego
kierownictwa. Dlaczegóż nie zastosować tej samej polityki wobec ZSRR?

Fundamentalna reguła

Czwarta Międzynarodówka twardo stanęła na stanowisku, że we wszystkich krajach

imperialistycznych, niezależnie od tego, czy są one w sojuszu z ZSRR, czy w obozie wrogim mu, partie
proletariackie podczas wojny muszą rozwijać walkę klasową w celu wzięcia władzy. Równocześnie
proletariat krajów imperialistycznych nie może tracić z pola widzenia interesów obrony ZSRR (czy
obrony rewolucji antykolonialnych) i w wypadku rzeczywistej konieczności musi uciec się do najbardziej
zdecydowanego działania, na przykład strajków, aktów sabotażu itd. Układ sił od czasu, gdy Czwarta
Międzynarodówka sformułowała tę regułę zmienił się radykalnie. Ale sama reguła zachowuje całą swoją
wartość. Jeśli Anglia i Francja jutro zaatakują Leningrad lub Moskwę, to brytyjscy i francuscy robotnicy
powinni podjąć najbardziej stanowcze kroki w celu przeszkodzenia wysyłaniu żołnierzy i sprzętu
wojskowego. Jeśli Hitler uzna, że przez logikę sytuacji jest zmuszony wysyłać Stalinowi wsparcie, to
niemieccy robotnicy przeciwnie, w tym wypadku nie mieliby powodu, by przeszkadzać temu przez strajki
czy sabotaż. Mam nadzieję, że nikt nie będzie proponować innego rozwiązania.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)

„Rewizja marksizmu”?

Niektórzy towarzysze byli wyraźnie zaskoczeni, że w artykule „ZSRR w wojnie” pisałem o

systemie „biurokratycznego kolektywizmu” jako o teoretycznej możliwości. Wykryli w tym nawet
zupełną rewizję marksizmu. To wyraźne nieporozumienie. Marksistowskie rozumienie konieczności
historycznej nie ma nic wspólnego z fatalizmem. Socjalizm nie zrobi się sam, lecz jako rezultat walki
żywych sił, klas i ich partii. Decydująca przewaga proletariatu w tej walce polega na tym, że reprezentuje
on historyczny postęp, podczas gdy burżuazja ucieleśnia reakcję i upadek. Właśnie w tym jest źródło
naszego przekonania o zwycięstwie. Ale mamy pełne prawo pytać się: Jaki charakter przybrałoby
społeczeństwo, gdyby siły reakcji zwyciężyły?

Marksiści niezliczone razy powtarzali alternatywę: socjalizm albo barbarzyństwo. Po

doświadczeniu włoskim powtarzaliśmy tysiące razy: komunizm albo faszyzm. Rzeczywiste przejście do
socjalizmu nie może nie jawić się nieporównanie bardziej skomplikowanym, bardziej heterogenicznym,
bardziej sprzecznym, niż ogólny historyczny schemat przewiduje. Marks pisał o dyktaturze proletariatu i
jej przyszłym obumieraniu, ale nic nie mówił o biurokratycznej degeneracji tej dyktatury. A my
zaobserwowaliśmy i przeanalizowaliśmy pierwsze doświadczenie takiej degeneracji. Czyż to jest rewizja
marksizmu?

Bieg wydarzeń udowodnił, że odwlekanie się rewolucji socjalistycznej rodzi niewątpliwe zjawiska

barbarzyństwa – chroniczne bezrobocie, zubożenie drobnomieszczaństwa, faszyzm, wreszcie wojny na
wyniszczenie, które nie otwierają żadnej nowej drogi donikąd. Jakie formy społeczne i polityczne może
przybrać to nowe barbarzyństwo, jeśli przypuścimy teoretycznie, że ludzkość nie byłaby zdolna do
podniesienia się do socjalizmu? Mamy możliwość wypowiedzieć się na ten temat bardziej konkretnie niż
Marks. Właśnie faszyzm z jednej strony i degeneracja państwa radzieckiego z drugiej wytyczają
społeczne i polityczne formy neobarbarzyństwa. Alternatywa tego rodzaju – socjalizm albo totalitarne
niewolnictwo – jest nie tylko teoretycznie interesująca, ale ma także ogromną wagę w agitacji, bo w jej
świetle konieczność rewolucji socjalistycznej jawi się jeszcze bardziej czarno na białym.

Jeśli już mówimy o rewizji marksizmu, to w rzeczywistości dokonują jej ci towarzysze, którzy

wymyślają nowy typ państwa, nierobotnicze i nieburżuazyjne. Ponieważ alternatywa rozwinięta przeze
mnie doprowadza ich myśli do logicznej konkluzji, niektórzy z tych krytyków, przerażeni tymi
konkluzjami swej własnej teorii, oskarżają mnie o... rewizję marksizmu. Wolę myśleć, że to tylko
przyjacielski żart.

Prawo rewolucyjnego optymizmu

W artykule „ZSRR w wojnie” usiłowałem pokazać, że perspektywa nierobotniczego i

nieburżuazyjnego społeczeństwa eksploatatorskiego czy „biurokratycznego kolektywizmu”, jest
perspektywą zupełnej klęski i upadku międzynarodowego proletariatu, perspektywą najgłębszego
historycznego pesymizmu.

Czy są rzeczywiste powody dla takiej perspektywy? Nie będzie od rzeczy spytać o to nawet

naszych wrogów klasowych.

W znanym tygodniku „Paris-Soir” z 31 sierpnia 1939 r. zrelacjonowano bardzo pouczającą

ostatnią rozmowę między francuskim ambasadorem Coulondrem a Hitlerem z 25 sierpnia. (Źródłem tej
informacji jest niewątpliwie sam Coulondre.) Hitler aż się ślinił, chwalił się paktem, który zawarł ze
Stalinem („realistyczny pakt”) i „żałował” niemieckiej i francuskiej krwi, która będzie przelana. „Ale –
zaoponował Coulondre – Stalin wykazał się wielką dwulicowością. Rzeczywistym zwycięzcą (w
wypadku wojny) będzie Trocki. Czy pomyślał pan o tym?” „Wiem – odpowiedział führer – ale dlaczego
Francja i W. Brytania dają Polsce zupełną swobodę działania?” itd.

Ci panowie używali mojego nazwiska, żeby nazwać widmo rewolucji. Ale to oczywiście nie jest

istota tej dramatycznej rozmowy w samym momencie zrywania stosunków dyplomatycznych. „Wojna
nieuchronnie wywoła rewolucję” – przedstawiciel imperialistycznej demokracji, sam przerażony do

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 7 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Jeszcze i jeszcze raz o naturze ZSRR (1939 rok)

szpiku kości, straszył swojego adwersarza. „Wiem” – odpowiedział Hitler, jakby ta rzecz się zdecydowała
dawno temu. „Wiem”. Zadziwiający dialog.

Obydwaj oni, i Coulondre, i Hitler, reprezentują barbarzyństwo, które nadciąga nad Europę.

Równocześnie żaden z nich nie wątpi, że ich barbarzyństwo zostanie pokonane przez rewolucję
socjalistyczną. Taka jest teraz świadomość klas rządzących wszystkich krajów kapitalistycznych świata.
Ich zupełna demoralizacja jest jednym z najważniejszych elementów w układzie sił klasowych. Proletariat
ma młode i wciąż słabe kierownictwo. Ale kierownictwo burżuazji jest przegniłe do samych podstaw. Na
samym początku wojny, której nie byli w stanie zapobiec, ci panowie są przekonani o nadchodzącej
zapaści ich reżimów. Sam ten fakt musi być dla nas źródłem niezwyciężonego rewolucyjnego optymizmu.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 8 –

http://skfm.dyktatura.info/


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lew Dawidowicz Trocki Państwo radzieckie a kwestia termidora i bonapartyzmu (1935 rok)
Lew Dawidowicz Trocki Agonia kapitalizmu a zadania Czwartej Międzynarodówki (1938 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Od zadrapania do niebezpieczeństwa gangreny (1940 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – ZSRR w wojnie (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Stalinizm a bolszewizm (1937 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Rewolucja hiszpańska (1931 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Bilans wydarzeń fińskich (1940 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Walcząc pod prąd (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Włościaństwo a Socjaldemokracja (1909 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – W czym się różnimy (Losy rewolucji rosyjskiej) (1908 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – O pesymizmie, optymizmie, XX stuleciu i wielu innych sprawach (1901 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Referendum a centralizm demokratyczny (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Trzy koncepcje Rewolucji Rosyjskiej (1940 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Marksizm wobec terroryzmu (1909 1911 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Komunizm a kobiety Wschodu (1924 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – Centryzm a IV Międzynarodówka (1939 rok)
Lew Dawidowicz Trocki – O centralizmie demokratycznym i ustroju partii (1937 rok)

więcej podobnych podstron