1
Nie wiem kiedy będzie następny rozdział prawdopodobnie
dopiero pod koniec tygodnia – mam nowy stacjonarny
komputer na którym nie mam Windowsa co się równa z
tym, że nie mam Worda co się równa z tym, że nie mam w
czym pisać i żeby tłumaczyć wam rozdział mam do
dyspozycji tylko komputer taty który jest praktycznie non
stop zajęty jednak w sobotę jadę po klawiaturę do tabletu i
powinnam coś trochę ogarnąć
2
8
Amelie
3
Wiedziałam o nikim, wampir lub człowiek, który mógł odizolować Myrnina
od kursu,
gdy już się na niego zdecydował, nieważne czy był on szalony,
maniakalny, destrukcyjny, lub po prostu
coś po środku. Więc kiedy
strażnicy poinformowali mnie, że nie chciał się zatrzymać w punkcie
kontrolnym, na korytarzu mojego biura, nie
kazałam im próbować go
zatrzymać. Mogło to być możliwe przez kilka chwil, godzin, dni, ale Myrnin
nie zapomni. On po prostu zaczyna od nowa,
i prędzej czy później, mu się
uda.
Nacisnęłam przycisk na moim telefonie-ciągle niezręczne i niewygodne
urządzenie, moim zdaniem, nie było w nim nic atrakcyjnego- i
poinformowałam mojego asystenta, który po przybyciu, nie powinien stanąć
na jego drodze.
Tylko ja mogłam przekonać Myrnina z jakimkolwiek sukcesem.
Wybuchnął przez moje drzwi z siłą tropikalnej burzy, nawet zamieszki
kolorów dotyczących jego osoby przypominały mi... tak wiele odcieni, a
żaden z nich nie mogły być komplementarne. I nie przeszkadzał mmi cały
katalog
wszystkich przestępstw, oprócz płaszcza, który wybrał. Nie miałam
nazwy dla danej barwy
pomarańczy.
- To jest moja ostatnia
próba ukazania ci sensu - powiedział. Krzyknął,
teoretycznie- C
holera, jak długo pracowaliśmy, jak wiele poświęceń
zrobiliśmy? Aby zobaczyć, jak rzucasz wszystko dla niego ...
Ja już postanowiłam, na długo przed jego wielkim wejściem, jaki będzie mój
pierwszy
ruch, uderyłam go prosto w twarz. Siła mogłaby ściąć
śmiertelnika, na pewno się spauzowało Myrnina, znak ciosu rumienił się
na bardzo
słaby różowy kształt palców.
Zamrugał.
-
Możesz pominąć swoje mowy,- powiedziałam. - Ja nic z tego nie słyszę.
To nie rozważne wtargnięcie było zakończeniem.
- Amelie,
jesteśmy przyjaciółmi od…
-Nie
ośmielisz się powiedzieć, jak wiele lat. Mogę liczyć na ciebie, ale
4
bardziej w dni, kiedy
jesteś szalony, - warknęłam -Usiądź
Zrobił to , patrząc na mnie dziwnie czujny. Ja się przechadzałam. Robiłam,
to
częściej niż przewidywał to mój normalny zwyczaj, ale umieścić mnie na
surowych nerwach. Morganville ostatnio
wydawało irytujące, złamana
zabawka
, która nigdy nie zostanie wprowadzona w łaski bez względu na to,
ile czasu
i miłości I obdarzy ją naprawca.
Myrnin
powiedział:
- Ty
poruszasz się teraz jak on.
- Cisza!
– odwróciłam się do niego, warcząc i wiedziałam, że moje oczy są
głęboko purpurowe.
- Nie,-
powiedział z dziwnym rodzajem spokoju. W Myrninie było wiele
rzeczy, ale
rzadko był spokojny, a kiedy był, to był czas, aby się martwić.
-
Są ludzie, którzy mogą powiedzieć, że to dobry mecz dla Ciebie, że trzeba
silnej praw
ej ręki, aby uspokoić obawy o wampirach i ujarzmić populację
ludzką. Nie jestem jeden. Sam zmienił cię Amelie. On sprawiał, że czułaś
się większą część świata. Oliver nigdy tego nie zrobi. On nie czuje
odpowiedzialności za tych, których przygniata, i…
-Wypowiedz jeszcze raz jego
imię i skończymy przerwałam. Miałam to na
myśli to, i to kapało z każdej sylaby.
Myrnin
siedział przez chwilę, wpatrując się w moje oczy, a potem skinął
głową. "
-
Więc się zgadzamy"- powiedział. -Ja po prostu musiałem być pewien, że
jesteś poza moją nadzieją i moja pomocą. Ale jeśli on ma ciebie tak blisko
powiązaną, zrobi to jak chce. Nieważne, kogo to zaboli.
- Czy
myślisz, że jestem tak głupia? Tak zupełnie słaba, że mogę pozwolić,
aby jakikolwiek
mężczyzna…
- Nie
tylko mężczyzna - Myrnin powiedział. -Zachwiał naród, zabił swojego
króla, raz. On przekonuje. On wpływa. Być może nawet nie zamierza tego
robić, ale to jest w jego naturze. A gdy jesteś silniejszy niż on dotąd, raz, że
ma twoje zaufanie, nie
mówiąc, co może być w stanie osiągnąć, przez
ciebie.
Jego słowa zostawiły mi chłód, chłodu nie czułam od chwili gdy wreszcie
przyznałam bolesną potrzebę związku z Oliverem opartym na jego
lojalność, na jego uwadze. Byłam sama tak długo, Michaela dziadek Sam
Glass mnie
kochał, z wyjątkiem kilku czasów szlachetnych ale zawsze
starannie i z daleka. Oliver
przyszedł na mnie jak burza, gniew to było ...
5
oczyszczenie.
Ale
czy Myrnin miał rację? Mogłabym być ofiarą śmiertelnego uroku
Olivera? Czy
to, co robię tutaj jest prawe czy po prostu wygodne dla jego
ambicji?
Powoli
usiadłam w fotelu naprzeciw mojego najstarszego przyjaciela,
któremu w końcu ufałam I powiedziałam
- Znam
mój własny umysł, Myrnin. Jestem Amelie. Jestem założycielem
Morganville, i to, co
robię, robię dla dobra wszystkich. Można mi ufać.
Musisz.
Widziałam smutek w jego oczach, którego nie mogłam zrozumieć, ale
potem, kto kiedykolwiek
zrozumiał Myrnina w pełni? Nie mogłem tego
pojąć, ani nie mogła tego zrobić Claire, dziewczyna ufała mu tak bardzo. A
potem
wstał i z łatwością tysięcy lat doświadczeń, zrobił bezpieczny,
wiek
owy ukłon, wziął moją rękę w swoją, i pocałował ją z największą
miłością i szacunkiem.
-
Żegnaj - powiedział.
A potem
już go nie było.
Powoli
wyciągnęłam rękę z powrotem do piersi, marszcząc brwi, i
uświadomiłam sobie, że je głaszcze, rozcierając miejsce, gdzie dotknął ją
ustami, czu
łam jakby to miejsce mnie paliło. Pożegnanie. Wielokrotnie
groził wyjściem, ale to…to wydawało się inne.
To było spokojne, uporządkowane, a przede wszystkim smutne.
"Myrnin?"
Powiedziałam cicho w milczeniu, ale było już za późno.
Zbyt
późno.