Hi&Low Chap 19

background image

Chap 19

- Like a rock star -

Jay’s POV

Ciągle nie rozumiem dlaczego Lizzy mi to zrobiła. Pewnie byliśmy tacy szczęśliwi. Chciałem
mieć z nią dzieci, wziąć ślub, ustatkować się i mieć wreszcie prawdziwą rodzinę. Była dla
mnie wszystkim, a teraz jej już nie ma. Najzwyczajniej w świecie mnie zdradziła. Nie mogę w
to uwierzyć.

Teraz już wiem, jak czół się Nath. Nie chcę mi się żyć. Nawet zabawa z Neytiri – moją
jaszczurką nic nie pomaga. Odechciało mi się po prostu wszystkiego. Całymi dniami bym
tylko siedział owinięty kocem na kanapie, oglądał smutne filmy i jadł lody. Jak jakaś
dziewczyna.

Na początku wszyscy mi współczuli, ale teraz to im się odechciało. Twierdzą, że mi przejdzie.
Nawet chcą mnie zabierać na imprezy. Jakby nic się nie stało. A przecież się dużo kurde stało!
Moja narzeczona mnie zdradziła i już nie jesteśmy razem. :’(

- Wy w ogóle ją lubiliście? – spytałem z wyrzutem ekipę, która właśnie solidarni ze mną
oglądała Dirty Dancing 2.

- Pytasz o Elisabeth? – upewniła się Kate.

- A niby o kogo jak nie o nią?

- Lubiliśmy. – odpowiedziała krótko.

- Wydawała się fajna, ale od początku jakoś nie pasowała do naszej paczki. Ciągle chciała
spędzać czas tylko z tobą. Z nami wyszła na miasto raptem kilka razy. – sprostowała Alice,
która nota bene musi chodzić w perełkach, albo w czapkach, bo spaliła sobie włosy farbą na
tej nieszczęsnej imprezie i wygląda, szczerze mówiąc, okropnie.

- To dlaczego tak źle o niej mówiliście wcześniej? – nie pojmowałem tego.

- Byliśmy na gazie, to po pierwsze, a po drugie strasznie nas wkurzyła. Kto rani jednego z nas,
musi liczyć się z tym, że cała reszta mu dokopie. – powiedział Max kładąc rękę na moim
ramieniu.

- Bejsbolem! – dodał Tom i wszyscy się roześmiali, nawet ja.

Tęsknie za nią, ale moi przyjaciele mają racją, tak jest lepiej. Boję się tylko, że już nigdy
nikomu nie zaufam i że nie spotkam nikogo takiego jak Lizz. Kogoś kto mnie pokocha
i zaakceptuje moje wady.

background image

Oby mi kiedyś przeszło. Na razie mam załamkę.

Martyna’s POV

On tamtej imprezy minęło już trochę czasu. Spadł śnieg i wszystko zaczęło robić się takie
ŚWIĄTECZNE. No wiecie, ozdoby w sklepach, piosenki w radiu i reklamy w telewizji. Jak
każdego roku. A co ja robię? Siedzę na uczelni! Masakra.

Wykład ogólni nie jest nudny, profesor Miller, zajmujący się emisja głosu, przeprowadza
aktualnie seminarium na temat higieny głosu. Zainteresowało mnie to, bo pamiętam, jak na
pierwszym roku kazał mi iść do lekarza z chrypą i okazało się, że to mogło być coś
poważniejszego, gdybym z tym zwlekała, a tak wystarczył odpoczynek i specjalny sprej do
gardła. Chociaż jeśli chodzi o śpiew, to wolę zajęcia praktyczne. Mimo, iż jestem przeciętna w
tej dziedzinie.

Po wykładzie weszłam jeszcze do biblioteki, a tam zaczepił mnie jakiś chłopak. Nie widziałam
go nigdy wcześniej.

- Cześć, jestem Josh! Chodzimy razem na misję głosu i literaturę angielską. – powiedział i
potrząsnął pewni moja dłoń.

- Hey. M. Przyznam, że cię nie kojarzę, sorki. – byłam zakłopotana.

- To nic dziwnego, dzisiaj przeniosłem się z Chicago w ramach wymiany studenckiej. – miał
szeroki uśmiech. Było w nim coś zuchwałego.

- Aww… Rzeczywiście, słychać twój akcent. – zrobiłam lekko skwaszona minę. Nigdy nie
podobał mi się sposób, w jaki amerykanie posługiwali się tym pięknym językiem.

- Czyżbym wyczuwał rasizm? – zaśmiał się, kiedy właśnie wychodziliśmy razem z budynku.

- Nie do końca. – zażartowałam.

- Słuchaj. – zatrzymał mnie w połowie kroku – Mam małe tyły, więc co powiesz na małe
doszkolenie mnie w… Emm… materiale. – przy tym ostatnim słowie mrugnął do mnie
porozumiewawczo.

- Co proszę? – byłam w szoku. Co on sobie wyobraża?

I właśnie w tej chwili, jak na zbawienie, pojawił się Nath.

- Przeszkadzam? – spytał patrząc na tego nachalnego kolesia.

- Właściwie to tak. – spojrzał na niego z pogardą i złapał mnie za rękę – To co, kolacja u mnie,
dzisiaj?

background image

- Chyba sobie żartujesz! – oburzyłam się. Próbowałam się wyszarpnąć, ale trzymał mnie
bardzo mocno.

- Mógłbyś ją z łaski swojej puścić? – widać było, że Sid już się zaczynał denerwować.

- A tobie co do tego, koleś? – co za palant!

- A to, że robisz tak krzywdę mojej dziewczynie, KOLEŚ. – Nathan cedził każde słowo z osobna
przez zęby.

- Ale czego się tak denerwujesz? Przecież zawsze mogę ją sobie po prostu pożyczyć. – i wtedy
Nath nie wytrzymał i przywalił Josh’owi z pięści w twarz. Tamten upadł na śnieg, a my
mieliśmy zamiar odejść, ale właśnie wtedy pojawili się paparazzi, którzy musieli śledzić
mojego chłopaka.

- Nathan, dlaczego go uderzyłeś?

- Przystawiał się do Martyny?

- A może to jej kochanek?

- Dajcie nam spokój! – krzyknęłam na nich i szybkim krokiem poszliśmy do bramy
uniwersytetu, tam już zatrzymała ich ochrona.

Szliśmy przez jakiś czas w ciszy. Nawet uścisk na moim ręku mu jeszcze nie zelżał. Widać, że
bardzo się wkurzył. Ja zresztą też. Co to za chora akcja była? Czy ja mam na czole napisane
‘Puszczam się. Ustawiajcie się w kolejkę.’? Nie wydaj mi się. Jeszcze do tego te hieny. Zero
prywatności.

- Jak oni się w ogóle dostali na teren szkoły? – spytałam, kiedy byliśmy już daleko i
bezpieczni.

- Nie mam pojęcia. Nic ci nie jest? – przystanął i przyjrzał mi się badawczo zatroskany.
Widziałam w jego oczach, że po złości nie było już ani śladu.

- Nie, wszystko OK. Ci Amerykanie. – zażartowałam i przytuliłam go pocieszająco.

On objął mnie w tali i przycisnął jeszcze ściślej do swojego ciała. Mmm… Ale on był ciepły.
Tego było mi trzeba. Po jakiejś wieczności odsunął mnie odrobinę od siebie i dał słodkiego
i romantycznego buziaka.

- Chodźmy na kawę. Na tym zakrętem jest Starbucks. – oznajmił.

- Świetny pomysł! – no to poszliśmy.

Na miejscu zamówiliśmy mrożone cappuccino o smaku czekolady i poszliśmy się przejść.
Londyn to takie piękne miasto. Tu zawsze coś się dzieje. Ale czasami jestem już tym
zmęczona. Najłatwiej byłoby pojechać do rodziców, na przedmieścia, ale to nie to samo.

background image

Kiedy tak szliśmy usłyszałam pisk jakiś dziewczyn. Po chwili na zaczepiły i wręcz błagały o
zdjęcie. W zasadzie to już chciałam się odsunąć, ale okazało się, że miały też mnie na myśli.
Jak miło. *_*

- No wiec… Jest już grudzień. – zagadnął Nath, kiedy już ruszyliśmy dalej.

- Tiaa… - kompletnie nie wiedziałam do czego zmierza.

- Podobno Kate chce poznać rodziców Max’a i spędzą święta w Manchesterze.

- Tak słyszałam o tym. Vicky z Tom’em moją podobne plany. Wigilia w Londynie u niej, a
później jadą Bolton.

- Naprawdę? Nie wiedziałem o tym. – i ucichł na chwilę.

- Ciekawe co zamierzają Alice i Siva. – kontynuowałam, by przerwać ciszę.

- Pewnie pojadą do Irlandii w któryś dzień świąt.

- Możliwe. – czy on chce mi dać do zrozumienia, że chce spędzić ze mną Boże Narodzenie?

- Wiesz tak się zastanawiałem… - urwał w połowie zdania.

- Tak, Nathan? – zachęciłam go.

- Może chciałabyś być ze mną w te święta? – wyksztusił wreszcie.

- Jasne!

Znowu go przytuliłam na środku ulicy. A raczej rzuciłam się mu na szyję. Aż ludzie się patrzą
haha.

Tak więc na razie to był koniec tematu, ale pewnie jeszcze do niego niedługo wrócimy. W
końcu jeszcze niczego konkretnego nie ustaliliśmy. Na dzień dzisiejszy wiemy tyle, że
będziemy razem i tylko to się liczy.

Krótko po tym wróciliśmy do domu. Ja musiałam się uczyć, a on zamknął się na strychu, gdzie
trzyma keyboard i coś komponował. Idealne zgranie, musicie przyznać.

Nath’s POV

Jak dobrze, gdy wszystko jest tak jak być powinno. Nareszcie koniec tych wszystkich
dramatów i nieporozumień. Teraz żyjemy wszyscy tak, jakby nigdy nic złego się nie
wydarzyło. No może oprócz jednej osoby. Jay'a. Dla nie stało się i to dużo. Ale tego się już nie
da cofnąć. To nie jego wina, że Lizzy okazała się taka, a nie inna. No, ale co było, już było i nic
tego nie zmieni. Nie czas na rozmyślanie o tym.

Razem z chłopcami jesteśmy właśnie w radiu Capital fm i jakoś nie mogę się skupić na

background image

wywiadzie. Jedyne o czym myślę to moja M. Ona jest taka cudowna! Powiedziała, że chce
spędzić ze mną święta. Ze mną! Nie z rodzicami, nie z przyjaciółmi, a ze mną.

Zastanawialiśmy się dość długo jak wszystko zaplanować. Pomysłów było wiele. Aż w końcu
nas olśniło. Chcę poznać resztę jej rodziny. Dlatego razem z Charlotte i Mike'iem pojedziemy
do Polski. Nigdy tam jeszcze nie byłem. Nawet nie mam pojęcia jak mówi się chociażby 'dzień
dobry' po polsku. Będę musiał się podszkolić. Najważniejsze jest dobrze pierwsze wrażenie.

Swoją drogą, ciekawe jak by wyglądało życie Martyny, gdyby jej rodzice się nigdy tu nie
wyprowadzili... Czy w ogóle byśmy się poznali? Wątpię. Możliwe, że ona mogłaby nawet nie
mieć zielonego pojęcia o moim istnieniu. Będę musiał podziękować moim 'teściom' za to, że
jednak wybrali Anglię na swój nowy dom. No, ale pora powrócić do rzeczywistości.

- Ok. Teraz kończy się As Long As You Love Me Justina Biebiera. Po tej piosence was
zapowiem i się przywitacie. I zaczniemy rozmowę. Co jakiś czas będę puszczał wasze
piosenki. - poinformował nas Jason, speaker radia, który będzie przeprowadzał dziś z nami
wywiad.

- Słuchacie Capital fm. - zabrzmiało w moich słuchawkach.

- Dobra, ludzie, słuchajcie! Dzisiaj czeka was specjalna audycja. Oto właśnie zaczyna się
Godzina z The WANTED!

- Yoo! Woooo! Yeah! - zaczęliśmy wydzierać się do mikrofonów jeden przez drugiego.

No i posypały się pytania. O wszystko. Aż nie chce mi się o tym myśleć. Zapowiedzieliśmy
jeszcze nasz wieczorny wywiad w MTV News, popykaliśmy fotki, nagraliśmy jakieś filmiki i
wyszliśmy. Po drodze jeszcze porozmawialiśmy z fankami na zewnątrz i BigKev zapakował
nas do Vana. Nic specjalnego.

Po powrocie do domu zagrałem z Max'em w Football Menager, pobawiłem się z Eddy'm,
zjadłem wczorajszy obiad i strasznie mi się nudziło. Chciałem posiedzieć trochę z Jay'em, jak
dawniej. Ale on albo gada o tym jak tęskni za Elisabeth, albo ogląda jakieś komedie
romantyczne i dramaty. Jak długo można? Jeśli ja tak wyglądałem... Chwila. Ja byłem gorszy,
więc może lepiej nie będę się na ten temat odzywał.

Koło czwartej wróciła Emmy. Była w szkole, a potem pojechała do rodziców na herbatę.

- Mamy dzisiaj wywiad w MTV, wyjeżdżamy za godzinę, ty i dziewczyny jedziecie z nami. -
oznajmił jej Parker z telefonem przy uchu, gdy tylko przekroczyła próg. Nie czekając powrócił
od razu do rozmowy, jak zgaduję po jego 'tak, kochanie, już jestem', z Vicky.

- Huh? - tylko tyle była w stanie wydobyć z siebie Martyna, kiedy ja ją przytuliłem i
pocałowałem na powitanie.

- Nie próbuj go zrozumieć, to Tom, on żyje w swoim własnym świecie.

background image

- I że niby ty nic o tym nie wiesz? - dociekała, gdy pomagałem jej ściągnąć płaszcz.

- Powiedział tylko, że ma jakiś epicki plan i że to całkowita tajemnica.

- Tajemniczy Thomas. Tego jeszcze nie grali. - zaśmiała się tylko i ruszyliśmy na górę do naszej
sypialni.

Czasu nie było dużo, ja i chłopaki musimy stawić się wcześniej i poddać w ręce stylistki. M.
zdarzyła jedynie przebrać się w coś, jak to określiła, w czym można wyjść do ludzi i szybko
poprawić makijaż. My, czyli mężczyźni, chwyciliśmy za torby z ubraniami i ruszyliśmy po
dziewczyny.

Martyna's POV

Dziewczyny okazały się tak samo podekscytowane, jak ja. Jeśli nawet nie bardziej.

- Ludzie! Ja jeszcze nigdy nie byłam w telewizji. Nie mogę się doczekać! Jak wyglądam,
kochanie? - Kate wręcz nie mogła usiedzieć. Z resztą Victoria wcale nie była lepsza.

Ja również nie byłam jeszcze w studiu telewizyjnym. Siedziba MTV była bardzo nowoczesna,
budynek przeszklony, jasne barwy w korytarzach. Recepcja była wręcz taka sterylna. Nie tak
sobie wyobrażałam miejsce, gdzie powstają i są produkowane moje ulubione programy.
Natomiast same sale, w których nagrywano to wszystko były żywe, szalone. Takie jakie znam
z telewizji i internetu.

Chłopcy zamknęli się w garderobie, a my zostałyśmy odeskortowane, przez dużego kolesia w
słuchawkach z mikrofonem, na widownie. Okazało się, iż miałyśmy zarezerwowane miejsca
na środku w pierwszym rzędzie. Niczym prawdziwe vip'y.

Jakiś czas później zaczęło się. Pojawił się prowadzący, którego imienia nie pamiętałam, a już
po chwili usłyszałam 'Akcja!'.

- Witajcie, kochani, w tym jakże specjalnym wydaniu MTV News! Dziś wieczór poznamy
bliżej, zobaczymy na żywo, pożartujemy i potwierdzimy kilka plotek na ich temat. Ta piątka
młodych kolesi podbija listy przebojów na całym świecie równie sukcesywnie, co serca
fanów. Tylko dzisiaj, specjalnie dla was, na żywo The WANTED!!!

Po tej zapowiedzi chłopcy weszli na prowizoryczną scenę i zaczęli śpiewać I Found You.
Chyba nie muszę mówić, że Nath przez cały czas patrzył tylko i wyłącznie na mnie. A kiedy
zaczęło się jego solo w trzeciej zwrotce... Oh Matko... Myślałam, że zejdę. Niebo. <3

Po tym popisie chłopaki usiedli na wielkiej czerwonej kanapie i pytania ruszyły. Koleś pytał na
początku o błahostki. O trasę po US, o nową płytę, dalsze plany... Aż w końcu wytoczył ciężką
amunicję.

- Nathan. Przeglądając YouTube wpadło mi w ręce jedno nagranie... - i na ekranach

background image

zobaczyłam coś, czego bym się nie spodziewała. Byłam tam ja, pod czas koncertu. Tego, na
którym Nafy powiedział o nas światu - Czy podtrzymujesz to co tam powiedziałeś? Jesteś z
tą dziewczyną?

- Jasne. Niczego nie zamierzam cofać. Emmy jest cudowna i pragnę z nią być już zawsze. -
mówiąc to odszukał mój wzrok, przekazać mi w ten sposób swoją miłość.

- To dość poważne wyznanie. Nie boisz się reakcji fanów? Jesteś najmłodszy, to za tobą
szaleje większość nastolatek. Nie martwisz się, że dziewczyna może was pozbyć słuchaczy?

- Szczerze? Na początku, przez moment, przeszło mi to przez myśl. Ale nie. Jeśli komuś się to
nie podoba to trudno. To moje życie. A my jesteśmy jak każdy inny, tak jak każdy mamy
prawo do miłości i szczęścia. A co do fanów to nasza TWFanmily jest najlepsza i na nią
zawsze można liczyć. Sam widziałeś na filmie. - jaki on mądry i romantyczny. I pomyśleć, że
on to wszystko powiedział z myślą o mnie. Aww...

- Kochamy was!!! - wydarł się Max do fanek, a Jay dla zachowania pozorów normalności
zrobił do kamery serce z dłoni. Biedaczek.

- James. Ty jako pierwszy... - Tom wyczuł pytanie i od razu wszedł prowadzącemu w słowo.

- Tak właściwie to M. jest tu z nami. I nie tylko ona. Widzisz, my wszyscy sobie znaleźliśmy
drugie połówki.

- O żesz orzeszek! Co on odwala? Vicky, zabiję twojego faceta. Zaraz! - wyszeptała
zszokowana i lekko wkurzona Alice.

Widziałam, że chłopaki również nie mieli pojęcia co kombinuje Parker. Ale szybko się
otrząsnęli i Seev zaczął nas wołać do siebie. Ruszyłyśmy nieśmiale pod salwą gromkich braw i
oklasków. Usiadłam przy ukochanym i jakby cały strach zniknął.

- No muszę przyznać, że rozumiem, czemu wybraliście tak trudne dla was bycie w stałym
związku.

Zaczęło się przedstawianie, wypytywanie i tym podobne. Koleś był tak podniecony faktem, iż
odkrywa coś tak wielkiego jak dziewczyny TW, że zapomniał o Jay'u. Plan Toma się powiódł.
Dobrze to obmyślił. Co do Jaybird'a... Widziałam smutek w jego spojrzenie. Zapewne marzył,
by była tu przy nim Lizz. Żal mi go. Musi się tu nieźle męczyć.

A ja? Czułam się jak prawdziwa gwiazda. Wszystkie kamery na mnie, ostre światła, lawina
pytań od profesjonalnego prezentera telewizyjnego. W przerwie na reklamy założyli nam
nawet te malutkie mikrofony. Nareszcie czułam się jak prawdziwa aktorka, którą mam
nadzieję, będę po ukończeniu studiów w Drama Arts Academy.

Tak więc obyło się bez dramatów. Po tym całym programie pożegnaliśmy się z prowadzącym,
wyszliśmy na zewnątrz, a tam już czekały tłumy fanów. Chłopcy oczywiście do nich poszli.

background image

Zdziwiłam się delikatnie, bo my, dziewczyny, również byłyśmy proszone o autografy i
wspólne zdjęcia. Jak gwiazdy. W sumie to teraz chyba możemy być określane mianem
celebrytek hahaha. Kto by pomyślał.

Nie wiem jak długo tam jeszcze byliśmy, ale w końcu Martin powiedział, że czas wracać.
Razem z Kevinem zapakowali nas do Vana, a my wciąż machaliśmy i pozdrawialiśmy
TWFanmily na ulicy. Cholera, pomyśleć, że nie tak dawno temu ja też stałam w tym tłumie
nastolatek i błagałam o uwagę chłopców. Jaki ten los jest nie przewidywalny.

Emocje jeszcze nie opadły, z dziewczynami ciągle ekscytowałyśmy się tym, co działo sie w
studiu MTV, kiedy powoli dojeżdżaliśmy do mojego starego domu.

- Tommy, należy ci się jakaś nagroda. Dzisiaj śpisz u nas. - powiedziała Vicky mało dyskretnie
do swojego NARESZCIE OFICJALNEGO chłopaka. Zaczęliśmy się śmiać głośniej niżby
wypadało.

Na chwilę przed zatrzymaniem Vana pod domem dziewczyn Alice zabrała głos.

- Dzisiejszy wieczór był niesamowity. A wiecie dlaczego? Bo byłyśmy...

- JAK PRAWDZIWE GWIAZDY!!! - wydarłyśmy się z dziewczynami.

BigKev z nas zwył, pożegnaliśmy Ally, Kate, Vicky i Toma i ruszyliśmy dalej. A na miejscu od
razu trafiłam razem Nathanem do naszej sypialni.

...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hi&Low Chap 10
Hi&Low Chap 20
Hi&Low chap 17
Hi&Low 9
Hi&Low 8
Hi&Low 11
hi low vowel discrim
Hi&Low 18
Hi&Low 13
Hi&Low 12
Hi&Low 14
Hi&Low(1)
Hi&Low 15 16
Hi&Low
19 Mikroinżynieria przestrzenna procesy technologiczne,
Prezentacja1 19
19 183 Samobójstwo Grupa EE1 Pedagogikaid 18250 ppt
19 Teorie porównanie
Sys Inf 03 Manning w 19

więcej podobnych podstron