Znak Czarnej Róży [rozdział VII]

background image

Rozdział VII

W biurze Black Level znajdował się niewielki, elegancji kącik do przyjmowania

interesantów. W rogu stała czerwona, skórzana kanapa oraz dwa fotele w komplecie. Pośrodku
znajdował się szklany stolik. Ann siedziała na kanapie, naprzeciwko niej w jednym fotelu usadowił
się detektyw Nathaniel Close, w drugim Michael Brown. Carol przyniosła przygotowaną wszystkim
kawę. Postawiła na stoliku, poczęstowała policjantów. Zajęła miejsce obok przyjaciółki.

Mężczyźni mieli około trzydzieści parę lat, tak wydawało się Carol. Nathaniel Close to

wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, bardzo seksowny. Miał założoną z czarnej skóry modną
marynarkę, pod spodem przylegający, szary sweter oraz czarne spodnie. Krótko przystrzyżone
włosy uniemożliwiały ustalenia ich koloru. Detektyw Close miał przenikliwe spojrzenie. W jego
orzechowy oczach widać inteligencję. Carol dostrzegła to, kiedy wszedł do biura. Partner
Nathaniela to także atrakcyjny, przystojny mężczyzna. W przeciwieństwie do kolegi ubrany był w
granatowy garnitur, błękitną koszule, która podkreślała jego niebieski kolor oczu. Michael Brown
był kilka centymetrów niższy od Close'a. Jego czarne włosy idealnie zaczesane harmonizowały z
ubiorem. Mężczyzna z wyglądu bardziej przypominał biznesmena, niż policjanta. Twarz nie
odznaczała się wczorajszym zarostem. Carol dostrzegła inteligencję i spryt w jego oczach. Pierwsze
spojrzenie na mężczyzn, podsunęło jej myśl, iż detektywi pewnie robią ogromne wrażenie na
kobietach. Przystojni, wysocy mający wysportowane sylwetki. Z krótkiej chwili zadumy, wyrwało
ją lekkie chrząknięcie Ann.

W czym panom możemy pomóc? - zapytała uprzejmie Carol. - Trochę jestem zaskoczona, że

sprawę powadzą detektywi.

Chcieliśmy zadać paniom kilka pytań. - Odparł Michael Brown. - Pani Davwood nie jest jedyną

osobą takiego napadu, pani Blank.

Czy może pan wyjaśnić? - dopytywała się Ann. - Nie bardzo widzę związku z naszą Emmą,

oraz z tym co jej się przytrafiło.

Prowadzimy śledztwo w podobnej strawie. - przerwał, po czym dodał - Ostatnia, podobna

napaść miała trzy miesiące temu ze skutkiem śmiertelnym. - oznajmił poważnym tonem detektyw
Close. - Kobieta zmarła kilka godzin po przewiezieniu do szpitala. A teraz proszę odpowiedzieć
nam na kilka pytań.

Dobrze – powiedziały obie jednocześnie. Oczy kobiet rozszerzyły się pod wpływem strachu,

tego co przed chwilą usłyszały. Nie zdawały sobie sprawy z powagi sytuacji, w jakiej znajdowała
się Em. Mogła zginąć. - Czy wiadomo kto zrobił? - zapytała Carol.

Gdybyśmy wiedzieli, kto to robi, nie byłoby tej rozmowy. - odparł oschle detektyw Brown.

Czy pani Davwood miała wrogów? - zapytał rzeczowym tonem Close. - Może natrętni klienci?

Nie, nie miała wrogów. Przynajmniej nic nam o tym nie wspominała. - odpowiedziała Ann. - A

klienci trafiają się nam różni. Żaden jednak nie był wrogo nastawiony, ani natrętny... chyba że... -
spojrzała na Carol. Dziewczyna zmierzyła wzrokiem Ann. Jej spojrzenie mówiło, by nic więcej
nie dodawała.

Chyba, że kto? - zapytał Brown - Pani Risk proszę niczego nie ukrywać. Każda informacja jest

background image

bardzo ważna.

Em ostatnio załatwiła klienta, który chciał współpracować tylko z Carol. - w końcu

odpowiedziała - Klient jest w porządku, przynajmniej Carol nie narzeka.

Pani Blank czy to prawda? - skierował się z pytaniami do siedzącej naprzeciwko niego kobiety.

Cóż, klient jak klient, praca wymaga więcej nakładu czasu. Praca fotografa nie zalicza się to

prostych – oparła wymijająco. Modliła się w duchu, by jej odpowiedź starczyła detektywom.
Wolała nie kłamać policjantom. Więcej pytań nie zadano o klienta Caroline. - Czy na miejscu
napaści naszej przyjaciółki znaleziono jakieś ślady? - Zapytała próbując zmienić temat

Nie. - powiedział Brown. -Ani nie było świadków zdarzenia, nie był prowadzony monitoring na

tym parkingu. Koleżanka pań miała dużo szczęścia.

Co pan ma na myślę, detektywie Brown? - Przyjęła z ulgą udaną próbę zmiany toru rozmowy.

Nie będę ukrywać, ciężko będzie znaleźć sprawcę napaści. Nie ma świadków, pani Davwood

niczego nie pamięta, oprócz wysokiej osoby ubranej na czarno. Była do napastnika obrócona
tyłem. Poczuła ból w przedramieniu, a chwilę potem straciła przytomność. Mówiąc, iż pani
Davwood miała dużo szczęścia, mam namyśli jej przeżycie.

Jak to? - spytały się dziewczyny detektywa.

Ostatniej ofierze wstrzyknięto zabójczą ilość dziwnej substancji. Lekarze nie potrafili pomóc z

dwóch powodów. Po pierwsze nie wiedzieli, co jej podano,a po drugie straciła dużo krwi. Badania
toksykologiczne wykryły tzw. pigułkę krwi. - kobiety utkwiły przerażone spojrzenie w detektywa
- Kilkanaście lat temu jedna z firm prowadziła badania nad sztuczną krwią. Miał to być
nowatorski sposób na zwiększenie krwi w punktach krwiodawstwa. Z założenia substancja ta
miała być uniwersalną krwią. Każdy człowiek mógł ją przyjąć bez względu na grupę krwi.
Rewolucja w medycynie -tak się wówczas o tym mówiło. Bardzo szybko wycofano specyfik z
obiegu. Okazało się, że jest za dużo zgonów. Ludzie po wyżej minimalnej dawki umierali.
Minimalna dawka była za mała, by ratować ludziom życie, więc zakazano ją produkować.
Obecnie ktoś jej używa do mordowania. - odpowiedział detektyw Brown, spoglądając na
przestraszone kobiety.

Kto miał dostęp do tej substancji? I po co Emmę napastnik skaleczył? - dopytywała się Carol.

Podejrzewamy, iż ktoś kontynuuje badania. - powiedział Close. - Wcześniej prowadziła je firma

należąca do rodziny Streigh'ów – Carol słysząc znajome nazwisko napięła mięśnie. Spojrzała na
detektywa. - Rodzina ta zaprzecza tym przypuszczeniom. Musieliśmy przyjąć ich oficjalne
stanowisko. Sądzimy, iż badania może prowadzić inna osoba. Zranienia na przedramieniu
prawdopodobnie służą pobraniu próbek krwi. Wstrzyknięcie sztucznej krwi ofierze jest
prawdopodobnie eksperymentem.

Ale to są... - zastanowiła się Carol nad doborem słów. - Wygląda, jakby byli królikami

doświadczalnymi.

Dokładnie pani Blank – odparł Close. - Morderca szuka prawdopodobnie idealnej próbki krwi,

by powstała właściwa, dobrze przyswajalna sztuczna krew. W skrócie jest to pierwszy motyw
działania przestępcy. Mamy jeszcze inną teorię. Podejrzewamy, że nacięcia są przykrywką. Każda
ofiara, która nie przeżyła miała bardzo mało krwi w organizmie. Patolodzy sądzą, że osoby te
zmarły na skutek zbyt małej ilości krwi, która broniłaby się przed wstrzykniętą sztuczną krwią.
Nie wiadomo tylko, jak sprawca upuścił ofiarom krew robiąc niewielkie nacięcie.

background image

Boże... - powiedziała Ann zakrywając dłonią usta.

Emma Davwood otrzymała bardzo małą dawkę tej substancji, niewiele krwi straciła. Jednak

musi trochę na siebie uważać. Z tego, co laboranci mówią, sztuczna krew w ludzkim ciele działa
jak wirus, który organizm próbuje zwalczyć. Przy większej ilości jest zabójcza - dokończył Close
poprzednio kontynuowaną wypowiedź.

W takim razie, po co ona była zaatakowana i przestępca zostawił ją przy życiu – spytała się

Carol. Nie rozumiała motywu działania napastnika.

Nie wiemy, próbujemy to ustalić. - powiedział Brown. - Gdyby paniom coś się przypomniało

lub zauważyły niepokojące sytuacje proszę z nami się skontaktować. - Szykując się do wyjścia
obaj mężczyźni podali swoje wizytówki kobietom. Carol odprowadziła detektywów do drzwi.

Dobrze, będziemy w kontakcie. Do widzenia detektywie Brown, detektywie Close. - Zamykając

za nimi drzwi odetchnęła.

Po wyjściu detektywów obie kobiety siedziały w zupełnej ciszy. Panujący spokój przerwał

głośny dzwonek telefonu Carol. Nie chętnie wstała. Kierując się w stronę biurka przelotnie
spojrzała na Ann. Dziewczyna siedziała zamyślona, obejmowała się ramionami. Martwił ją widok
przerażonej przyjaciółki, mimo iż sama była przerażona. Na ekranie telefonu komórkowego
wyświetlał się napis „numer nieznany”. Odebrała:

Halo? - mruknęła niepewnie.

Witaj Caroline – usłyszała znajomy męski głos. Dzwonił Damian, tak jak obiecał. Odetchnęła z

ulgą. - Nie przeszkadzam?

Dzień dobry... Nie. - dodała – Przed chwilą skończyła spotkanie, więc mogę rozmawiać.

Twój głos nie brzmi pewnie. Słysze w nim przerażenie moja droga. Powiesz, co się stało? -

uprzejmie zapytał.

Nie. - po chwili pospiesznie dodała – Nic się nie stało. Naprawdę. - skłamała.

Dobrze. Możemy przejść do interesów?

Tak.

Chcę byś dziś przyjechała do mojego domu na rodzinna kolację. - Carol chciała już coś

powiedzieć, ale Damian kontynuował. - Skoro przedstawienie się udało, powinniśmy je
kontynuować. O osiemnastej wieczorem przyjedzie po ciebie samochód. - wyjaśnił na koniec.

Hm... nie czuję się dzisiaj najlepiej. Wolałabym to przełożyć na inny termin – próbowała

przekonać klienta.

Cóż... chyba nie dajesz mi wyboru. - usłyszała w jego głosie niezadowolenie. - W porządku,

zobaczymy się jutro na otwarciu lokalu Gabriela.

Dziękuję i przepraszam za dzisiejszy wieczór. - rzekła przepraszającym tonem. - Jutro na pewno

będę przygotowana.

Mam nadzieję Caroline. Przyjadę po ciebie przed ósmą. - dodał na zakończenie.- Bądź ostrożna.

- po czym się rozłączył.

Caroline była w domu wcześniej niż zazwyczaj. Postanowiły z Ann zrobić sobie wolne, nie

były w stanie się skupić na pracy. Chciały odwiedzić przyjaciółkę w szpitalu, jednak zadzwonił
Mark, prosił aby nie przyjeżdżały. Emma źle się czuła, jeszcze nie doszła do siebie po wczorajszym
dniu. Mąż przyjaciółki obiecał im zadzwonić, kiedy jego żona poczuje się na siłach przyjmować

background image

gości. Ann i Carol nic nie mogły na to poradzić, życzyły szybkiego powrotu do zdrowia. Po
rozmowie z Markiem kobiety rozstały się na podziemnym parkingu.

Gdy Carol dotarła do domu, powiadomiła telefonicznie o wszystkim Marię. Nie chciała

przed swoją babcią czegokolwiek ukrywać. Jednak rozmowa z nią nie pomogła jej otrząsnąć się z
chaotycznych myśli, dziwnych zbiegów okoliczności. Nie była pewna, co sądzić o raptownej trosce
Damiana wobec niej oraz dziwnych powiązań rodziny Streigh z tzw. pigułką krwi. Na razie nie
chciała Marii zwierzać się ze swoich myśli, ani o niczym nie mówić Damianowi. Postanowiła sama
dociec prawdy, o co tak naprawdę chodzi ze sztuczną krwią oraz kim jest oprawca. Chcąc oderwać
się na chwilę od swoich myśli, wybrała się na basen. Pływanie było jej ulubionym zajęciem.
Skupiała się tylko na wodzie, równym oddechu i zaliczeń długości basenu. Wyłączała się ze
wszelkich myśli, zmartwień oraz problemów.

Po powrocie do domu, Carol zastała wetkniętą kopertę między drzwi a framugę. Nie miała

podanego nadawcy, ani adresata. Zostawiła mokre rzeczy w łazience, poszła zaparzyć kawę. W
międzyczasie otworzyła list.

Jesteś obserwowana.

Trzymała kartkę w ręku, intensywnie myślała. Nie miała pojęcia kto jej to zostawił. Jednak

to jedno zdanie utwierdziło ją w jej podejrzeniach. Nie miała paranoi, nie była przewrażliwiona.
Faktycznie jest obserwowana. Pytanie tylko brzmi przez kogo? - szepnęła. Nie potrafiła na nie
odpowiedzieć. Złożyła list i schowała go do swojego terminarza. Zdecydowała się być bardziej
ostrożna.

W takcie robienia obróbki zdjęć zrobionych w domu Damiana, ktoś zadzwonił do drzwi.

Ostrożnie podeszła do nich. W wizjerze widziała mężczyznę w pomarańczowej kurtce z napisem
kurier. Nie spodziewała się przesyłki. Otworzyła drzwi, odebrała małą paczkę. Rozpakowała
przesyłkę, w środku było małe czarne pudełeczko. Otworzyła je, zobaczyła ten sam pierścionek
zaręczynowy, który nosiła u Blacków. Zamknęła wieczko. Nie wytrzymała, musiała się rozmówić z
klientem. Wybrała jego numer. Otrzymała go, gdy u niego mieszkała.

Damian przesadzasz – powiedziała wzburzona Carol. Nie miała głowy do uprzejmości. Była zła

na klienta, za... Właściwie nie wiedziała za co.

Miło mi cię usłyszeć – oparł rozbawionym głosem. - Czym zasłużyłem sobie na twój gniew?

Kurierem! - wykrzyczała. Nie była wstanie się opanować. Nie wiedziała, co się z nią dzieje.

Dlaczego wyżywa się na kliencie.

A... - powiedział. - Zapomniałem ci go wczoraj przekazać. Jutro widzimy się również z moją

rodziną Caroline. Nie zapomnij o umowie.

Nie pozwalasz mi o niej zapomnieć. - odgryzła się. - Założę, nie musisz się martwić. Potrafię

dotrzymywać umów.

Rozumiem. - powiedział wciąż z nutą wesołości

Rozłączyła się bez pożegnania. Czuła w sobie złość, poirytowanie i trochę strachu. Nie

znała Damiana ani jego rodziny, a jego szwagier był niebezpiecznym człowiekiem. Wiedziała o tym
od momentu jego poznania. Martwiło ją jednak, to że odkąd zaczęła pracować dla Black'a zaczęły

background image

się dziać dziwne rzeczy. Podejrzani członkowie rodziny, zmienne nastroje Damiana, a do tego
wypadek Emmy. Instynkt podpowiadała jej, że będą z nimi duże problemy. Jednakże, jak na razie
jest zmuszona do zakończenia zlecenia. Miała ogromną nadzieje, że klient nie domyśli się
posiadania przez nią kopii zapasowej.

Wróciła do swoje pracy za nim jej przerwał kurier. Zrobiła więcej zdjęć okolicy domu,

samego budynku na zewnątrz, jak i wewnątrz. Musiała się upewnić, iż poprzednie zdjęcia, której
jej nie wyszły, ponosiło winę oświetlenie. Myliła się, światło nie miało wpływu na jakość fotografii.
Wszystkie zdjęcia były przyciemnione, kolory ciemniejsze oraz intensywniejsze. Kojarzyło się to
ze starą fotografią, kiedy do obiegu wprowadzono kolor, połączenie sepii z barwami. Carol nie była
pewna dlaczego tak się dzieje, nie znała odpowiedzi. Natomiast zdjęcia, które zrobiła rodzinie
Damiana, wyszły idealnie. Wszyscy wyglądali na nich pięknie, młodo niemal modelowo.
Ukradkiem, także zrobiła kilka zdjęć Gabrielowi oraz klientowi. Gabriel wyszedł na nich cudownie.
Tylko takie była w stanie na nie znaleźć określenie. Piękny brunet z intensywnym zielonym
kolorem oczu. Ta barwa kojarzyła się jej z zielenią w parku. Przepiękna i nie znająca umiaru w
swoim uroku. Damian wyszedł na zdjęciach, dobrze jak brat. Wyglądał bardziej poważnie, niż
Gabriel. Na każdej z fotografii klient wyglądał, jakby nie był obecny. Zapatrzony w odległy punkt,
zamyślony. Na żadnym ze zdjęć się nie uśmiechnął. Carol wydawało się, iż jest on smutny.

Przeglądając zdjęcia, Carol dostrzegła jedną łączącą cechę ich wszystkich. Kiedy patrzyło

się na ich oczy, odnosiło się wrażenie, iż przeszywają cię swoim hipnotyzującym spojrzeniem.
Dziewczyna była pod wrażeniem swojego spostrzeżenia. Wiedziała, że nie może pokazać zdjęć
klienta i jego brata, miała zakaz ich fotografowania. Przerzuciła je na dysk zewnętrzny, a kartę
pamięci wyczyściła z niepożądanych plików. Pierwszą rzecz miała już za sobą. Zostało jej tylko
przygotować sprzęt do lokalu. Nie wiedziała jakie tam może być oświetlenie. Wolała być
przygotowana na każdą sytuację. Przygotowała na jutrzejszy wieczór kilka niezbędnych
drobiazgów.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Znak Czarnej Róży [rozdział V]
Znak Czarnej Róży [rozdział XIII]
Znak Czarnej Róży [rozdział IV]
Znak Czarnej Róży [rozdział XI]
Znak Czarnej Róży [rozdział I]
Znak Czarnej Róży [rozdział IX]
Znak Czarnej Róży [rozdział II]
Znak Czarnej Róży [rozdział VIII]
Znak Czarnej Róży [rozdział XII]
Znak Czarnej Róży [rozdział VI]
Znak Czarnej Róży [rozdział X]
Znak Czarnej Róży [rozdział III]
Znak Czarnej Róży [rozdział XIV]
Znak Czarnej Róży [prolog]
ROZDZIAL VII CHoroby genetyczne
Rozdział VII
strzeszczenie etyka ROZDZIAL VII psycholog wobec o
Filozoficzne aspekty kultury fizycznej i sportu, Filozofia VII rozdział, VII ANTROPOLOGICZNE, SAKRAL
Louise L. Hay-Mozesz uzdrowic swoje zycie, 09. Rozdzial 7, Rozdział VII

więcej podobnych podstron