Znak Czarnej Róży [rozdział XIII]

background image

Rozdział XIII

Dzisiejszego ranka Caroline miała zobaczyć się ze swoimi przyjaciółkami. Obie po długim

odpoczynku wracały do pracy. Ann tryskała radością i szczęściem, natomiast Emma był trochę
przygaszona. Panna Blank przywitała koleżanki z nieskrywanym szczęściem, stęskniła się za nimi.
Miała im tyle do opowiedzenia. Odkąd się ostatnio widziały minęło kilka tygodni, prawie miesiąc.
Nie tylko Ann i Em zmieniły się, ale zaszły również zmiany u Carol, właśnie pragnęła się tym
podzielić. Przyjaciółki spędziły w końcu miesięczne urlopy, a interesem zajęła się panna Blank.

Za oknem świeciło słońce, pogoda idealnie oddawała stan ducha dziewczyny. Długo

czekała, aż dni staną się cieplejsze. Początek czerwca zapowiadał się pięknie, miała nadzieję, iż to
się szybko nie zmieni. W najbliższy weekend planowała zorganizować małe przyjęcie w ogrodzie
Marii. Zamierzała najbliższym, oficjalnie przedstawić mężczyznę, przy którym zaczęła zaznawać
szczęścia. Spotykali się zaledwie od kilku tygodni, ale..... czuła, że żyje i wszystko się zmieni.

Boże dziewczyny stęskniłam się za wam! - powiedziała przytulając obie przyjaciółki – Jak się

zmieniłyście. Urlop zdecydowanie wam posłużył. - zażartowała.

Słońce, my też się stęskniłyśmy – odpowiedziała śmiejąca się Anna.

Carol promieniujesz - dodała Emma.

Ha ha – naburmuszyła się drażniąc z koleżankami. - Robimy kawę, siadamy i opowiadamy co u

nas – zażądała.

Wszystkie z kubkami skierowały się w stronę miejsca, gdzie przyjmują klientów. Carol usiadła
naprzeciwko dziewczyn, przyglądała się im. Anna zmieniła kolor włosów miały odcień głębokiego
mahoniu, trochę wysmuklała. Następnie przyjrzała się Emmie, mimo bladości zaokrągliła w kliku
miejscach. Spojrzała na jej całą sylwetkę, dostrzegała różnicę. Wiedziała, co się zmieniło.

Em chyba chcesz nam coś powiedzieć. Prawda? - zapytała się Carol z szelmowskim uśmieszkiem

na ustach.

Carol... heh - westchnęła – Widzę, że zauważyłaś.

Co zauważyłaś? - pytała Ann spoglądając raz na jedną, raz na drugą z niepewną miną. - Hej!

Dziewczyny o czym nie wiem?

Emma mów w końcu – ponagliła Carol.

Cóż, jestem w dziewiątym tygodniu ciąży – wydusiła z siebie. Dziewczyny piszczały, składały

gratulacje Emmie. Wszystkie rozpierała radość.

W końcu jakaś dobra nowina, tak się cieszę – powiedziała Caroline. - A co Mark na to? Od kiedy

wiesz o dziecku?

Skacze nade mną, jak nad lalką z porcelany - puściła oczko do nich.- A o ciąży dowiedziałam się

w szpitalu, po tym... Mark chciał, abym odpoczęła, nabrała sił, więc wyjechaliśmy. Lekarze są
dobrej myśli. Z początku myśleli, że coś płodowi grozi, ale złe chwilę przeszły jak ręką odjąć. -
dodała z ulgą.

Niesamowite – wyszeptała Carol.

Dość o mnie. Mówcie co u was, jak urlop Ann i jak firma Carol. Z Blackiem dalej

background image

współpracujesz? - na wypowiedziane nazwisko Carol zesztywniała. Żadna z nich nie dostrzegała
jej reakcji, dzięki temu odetchnęła. Ann przykuła Emmy uwagę.

Emmo, nasza Carol z kimś się spotyka – poinformowała Ann. - Carol może w końcu zdradzisz mi

imię tego faceta?

Hm... no nie wiem- droczyła się z koleżankami. Wzięła łyk gorącej kawy, chciała przełknąć, ale

się zakrztusiła, gdy dotarło do niej co mówi Anna.

Poznałam niesamowitego faceta. Blondyn, szare oczy, wysoki z boskim ciałem. Mówi, że zajmuje

się biznesem, jest wysoko postawiony...- przyjaciółka zdezorientowana spojrzała na krztuszącą
przyjaciółkę. - Carol wszystko ok?

Zaskoczyłaś mnie, nie wspomniałaś w rozmowach o tajemniczym wielbicielu – rzekła.

Cóż... spotkałam go niedawno. - tłumaczyła się dziewczyna.

Aha – mruknęła Caroline.

Dobra, boski blondyn ma jakoś na imię Ann? - zapytała zaciekawiona Em.

Ma dziwne imię, jeszcze takiego nie słyszałam – powiedziała zarumieniona Anna- Rover Streigh,

ale nie od tych Streigh. - Carol ponownie się za krztusiła. - Carol!

No co! - popatrzyła na przyjaciółkę, wzięła głęboki wdech. - Zaskoczyłaś mnie. Faktycznie może

to nie z tych Streigh'ów, co wspominali detektywi. - mówiąc to wyszły jej na policzki prawie
niewidoczne rumieńce. Skarciła siebie w duchu. Jednak jedna rzecz ją martwiła. - Do cholery, co
Rover kombinuje. Na pewno to on, nie ma innego blondyna z szarymi oczami jakiego bym znała..
Było tyle czasu spokój, a tu...Cholera! Nie podoba mi się to wszystko.

Dość o moich podbojach miłosnych – powiedziała Ann – Carol twoja kolej.

E...- spojrzała na przyjaciółki, wyczekiwały na jej relacje.- Cóż mężczyzna, z którym się

spotykam, na razie to nic poważnego. Kilka kolacji, kin i spacerów. - spoglądała na nie. - Ann nie
było seksu, widzę jak się pytasz tym swoimi przebiegłymi oczkami. Od razu mówię, że do niczego
nie doszło.

Jasne...- mruknęła czerwonowłosa przyjaciółka. - Powiesz jak się nazywa?

Właśnie do tego zmierzam – wzięła głęboki wdech.- Poznałyście go. - patrzyły na nią

zaskoczone.

Kto to? - zapytały się obie w tym samym czasie.

Hm... jakby tu powiedzieć – mówiła z zakłopotaniem. Nie była pewna, jak one przyjmą

informacje, że spotyka się z mężczyzną, którego znają.

Wyduś to z siebie w końcu! – przycisnęła Em.

Michael Brown - powiedziała na wydechu. Spojrzała na siedzące naprzeciw niej kobiety. Obie

patrzyły na nią z zaskoczeniem.

Detektyw Brown? - spytała Emma. Carol przytaknęła. - Ładnie, żeby się tym nam wcześniej nie

pochwalić. Osobiście uważam, że to fajny facet.

Też tak uważam, dlatego chciałam was zaprosić w sobotę na małe przyjęciem do Marii. Mam

nadzieję, iż pogoda dopisze. Przyjdziecie?

Nie odpuszczę sobie – odparła roześmiana Anna.

Carol, pewnie! – zapewniła Emma.

W kuchni Marii było pełno zapachów smakowitych przekąsek. Gorąca zapiekanka czekała

w piekarniku na pozostałych gości, którzy mieli przybyć. W ogrodzie Michael rozmawiał z Ann i

background image

jej towarzyszącym Roverem. Carol nie pomyliła się, co do swoich przypuszczeń. Detektyw Brown
również nie był zadowolony z jego obecności, widziała to po jego minie. Oboje nie dali tego po
sobie poznać, nie chcieli urazić Anny. Emma i Mark zadzwonili z rana, bardzo żałowali, iż nie
mogą uczestniczyć w przyjęciu. Przyjaciółka, nie najlepiej się dziś czuła. Przeprosili Carol, obiecali
odwiedzić ją przy najbliżej okazji.

Pomagając w kuchni swojej babci, Carol dowiedziała się, iż ona również zaprosiła jedną

osobę. Maria zdradziła wnuczce, iż jest to mężczyzna, który pomógł jej przy awarii samochodu,
gdy wracała z odwiedzin znajomej z czasów studenckich. Z tego, co wywnioskowała Carol,
dziwnym zbiegiem okoliczności babcia polubiła młodego człowieka. Okazała się być bardzo
szarmancki oraz pomocny. Maria zaprosiła go na przyjęcie, w podziękowaniu za okazaną
życzliwość. Dziewczyna z dużą miską sałaty szła w kierunku altany, gdzie czekali na nią znajomi.
Idąc usłyszała na podjeździe zatrzymujący się samochód. Z tyłu domu, nie widziała kto przyjechał.
Przekazała naczynie Annie, a sama skierowała się przywitać z gośćmi. Nie doszła przed dom, gdyż
mężczyzna ubrany na czarno kierował się w jej stronę. Stała, ledwo oddychała. Poczuła na swojej
talii ciepłą rękę Michaela. Zadrżała pod tym dotykiem, odetchnęła z ulgą. Przed nią pojawił się, z
dziwnym błyskiem rozbawienia w oczach Damian Black.

Carol, kochanie chcę byś poznała Damiana – powiedziała radośnie babcia dziewczyny.

Hm... babciu – szepnęła cicho – my się znamy. Pracowałam dla niego – dodała na nieme

zapytanie starszej kobiety.

A..- zamyśliła się. - Rzeczywiście wspominałaś o tym jakiś czas temu. - szeptem dodała, co nie

uszło uwadze przybyłego gościa. – Myślę, iż niesłusznie go osądzałaś. Takich mężczyzn, jak on
szukać ze świeczką.

Babciu nie przesadzaj, ręczę on nie jest ideałem za jakiego go masz – odparła szeptem.

Skierowała się z uśmiechem w stronę gościa. – Witam Damianie. Poznaj mojego przyjaciela.
Michael to Damian – skazała ruchem dłoni.

My się już poznaliśmy – odpowiedział Damian uściskają rękę detektywa.

Dokładnie słoneczko – potwierdził Michael, całując ją przy uchu. Carol kątem oka dostrzegła

błysk niezadowolenia w oczach gościa.

Kochani zapraszam do stołu. - powiedziała starsza kobieta biorąc mężczyznę pod ramię i

prowadząc w stronę altany.

Carol szła za nimi razem z Michaelem, była zamyślona. Z tego stanu wyrwał ją dzwonek

telefonu jej partnera. Przeprosił, odszedł w stronę przodu domu. Do niej za to dołączył Damian.

Co tu robisz? - zapytała oschle. - W co ty pogrywasz? Przede wszystkim, co nagadałeś Marii, że

cię wielbi? - syknęła niegrzecznie.

No no.... pazurki pokazujemy? - uśmiechnął się przebiegle. - Pomogłem twojej babci, zaprosiła

mnie na przyjęcie. Musimy porozmawiać – dodał uśmiechając się uwodzicielsko.- Teraz -
nacisnął, po czym skierował się w stronę babci młodej kobiety – Marii porywam twoją wnuczkę,
sprawy biznesowe.

Opuścili na chwile towarzystwo, wchodząc do kuchni. Carol oparła się o brzeg szafek

kuchennych, Damian stanął naprzeciw niej. Spod rzęs spoglądała na niego, był jeszcze bardziej
atrakcyjny niż ostatnim razem go widziała. Serce zaczęło głośniej bić, oddech trochę przyspieszył.

O czym chcesz rozmawiać? - zapytała ostrzej niż zamierzała.

background image

Caroline jesteś w niebezpieczeństwie. - rzekł poważnym tonem głosu. - Po tym, jak przystałem na

twoje warunki, nie spodziewałem się, iż może to przynieść niepożądane efekty.

Nie rozumiem – powiedziała spokojnie. Starała się być opanowana, nie pokazać jak działa on na

jej ciało.

W radzie rozeszła się plotka, że nie jesteśmy narzeczeństwem. Ktoś to rozpowiada, podejrzewam

Streigh'ów. Z dużym prawdopodobieństwem, może zacząć być nieprzyjemnie. Uwierz próbuję coś
zrobić, ale nie wiele mogę. Chyba, że zamieszkasz u mnie.

Chyba żartujesz – powiedziała. Damian zbliżył się do niej, nie dotknął jej. W jego oczach

widziała niepokój i troskę. - Obiecałeś, że... Jak bardzo nie...?- nie dokończyła. W drzwiach stał
Michael, przyglądał się im. Uniósł pytająco lewą brew.

Czy w czymś przeszkodziłem? – zapytał niezadowolony. Carol zaprzeczyła ruchem głowy.

Podeszła na mężczyzny. Widziała, iż została przyłapana w niekorzystnej sytuacji. Chciała mu
wyjaśnić, ale z wyrazu jego twarzy, wiedziała że nie będzie łatwo.

Właśnie skończyliśmy rozmawiać. Idziemy do ogrodu. - rzekła. Michael stał, nie ruszył się z

miejsca, patrzył tylko na nią smutnymi oczami. Czuła, że coś się stało.

Michael, co się stało? - spytała.

Słonko, muszę wyjść. Dzwonił Nath, mamy cynk. Muszę tam być, jak najszybciej. - powiedział

kierując się w jej stronę. Carol była przerażona, myślała że sprawa jest zakończona. Mimo
spotykania się, nigdy nie rozmawiała na temat napaści i ofiar, nie chciała. - Kochanie nie martw
się, dorwiemy sukinsyna.

Wiem – powiedziała.- Uważaj na siebie, a jak skończysz zadzwoń.

Wychodząc detektyw pocałował Caroline delikatnie w usta, pozwolił jej na wtulenie się w

niego, choć na chwilę. Zostawił ją w kuchni z Damianem. Szatyn podszedł do niej, objął ramieniem
w talii, pozwolił jej usiąść, by odetchnęła.

Dobrze się czujesz Caroline? - zapytał. Zaprzeczyła ruchem głowy.

Mam złe przeczucia Damianie. Bardzo złe... Coś na pewno się wydarzy – powiedziała

niespokojnym głosem.

Martwiła się o Michaela, iż musiał tak nagle wyjść, kiedy Black przyszedł Zastanawiała się

nad dziwnym zbiegiem okoliczności. Spojrzała na mężczyznę, stał spokojnie naprzeciw niej,
patrzył na nią z zatroskaną miną.

By animk4


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Znak Czarnej Róży [rozdział V]
Znak Czarnej Róży [rozdział VII]
Znak Czarnej Róży [rozdział IV]
Znak Czarnej Róży [rozdział XI]
Znak Czarnej Róży [rozdział I]
Znak Czarnej Róży [rozdział IX]
Znak Czarnej Róży [rozdział II]
Znak Czarnej Róży [rozdział VIII]
Znak Czarnej Róży [rozdział XII]
Znak Czarnej Róży [rozdział VI]
Znak Czarnej Róży [rozdział X]
Znak Czarnej Róży [rozdział III]
Znak Czarnej Róży [rozdział XIV]
Znak Czarnej Róży [prolog]
Rozdzial XIII nessie
Rozdział XIII Skargi przeciwko państwu członkowskiemu z tytułu uchybienia zobowiązaniom
Rozdział XIII
Książka, Psychologiczne uwiedzenie 12, ROZDZIAŁ XIII
Goodman Rozdział XIII

więcej podobnych podstron