Znak Czarnej Róży [rozdział II]

background image

Rozdział II

Panna Blank wysiadła z samochodu, obładowana torbami z niezbędnym sprzętem. Spojrzała

na wejściowe drzwi hotelu. Była zaskoczona widokiem. Nie ma co, hotel pierwsza klasa, jak nie
lepiej
– mruknęła do siebie. Weszła do środka, kierowała się do recepcji, gdy zastąpił jej drogę
wysoki mężczyzna. Był wyższy od niej o jakieś dwie głowy. Ubrany w czarne spodnie, czarną
koszulę, zarzuconą na ramiona skórzaną kurtkę. Dostrzegła, iż mężczyzna na serdecznym palcu
lewej dłoni ma założony srebrny sygnet z czarnym kamieniem. Spojrzał on na stojącą przed nim
kobietę.

Pani Blank.. Czekałem na panią – z delikatnym uśmiechem rzekła do zaskoczonej dziewczyny.

Był on nie tyle wysoki, co dodatkowo zabójczo przystojny. Czarne włosy ułożone

były w kontrolowany nieład, odnosiło się wrażenie, iż właśnie co wiatr je potargał. Dodawało mu to
uroku. Pomyślała dziewczyna. Mężczyzna spoglądał przenikliwymi zielonymi oczami na
rozmówczynię. Jego oczy uśmiechały się do niej. - Proszę dać torby, pomogę pani.

Nie ma potrzeby, nie jest mi ciężko. Przepraszam za spóźnienie. Czy możemy spotkać się z

panem Blackiem? - odparła grzecznie Carol.

Proszę za mną- odparł mężczyzna.

Oboje skierowali się w stronę wind. Zaczekali, aż jedna z nich przyjedzie. Wsiedli, a

mężczyzna wcisną przycisk ostatniego piętra. Carol się zdziwiła, iż jadą do pokoju jej nowego
klienta. Nie spodziewała się tak intymnego spotkania. Wolała na rozmowy biuro lub miejsca
publiczne. Czuła się wówczas bezpieczniej oraz bardziej komfortowo.

Winda zatrzymała się, oboje z niej wysiedli. Wysoki brunet skierował się w głąb korytarza.

Panował tutaj lekki półmrok, nieco tajemniczo. Takie wrażenie odniosła dziewczyna. Stanęli przed
ciemnymi drzwiami, pokój numer 802. Mężczyzna nie zapukał, od razu otworzył przed nią drzwi. Z
zapraszającym uśmiechem pościł ją przed siebie. Stanęła w dużym salonie, był on w kolorze
głębokiej czerwieni i czerni. Ściany pomalowane były na kolor burgundy, zasłony były rozsunięte,
tak by można podziwiać widok miasta z wielkiego okna. Po środku pokoju stał stolik kawowy, cały
ze szkła na mosiężnych pomalowanych na czarno nóżkach. Na stoliku w kryształowym wazonie
stały białe róże. Po przeciwnych stronach stolika stały czarne skórzane sofy. Mężczyzna, który
ruchem ręki zaprosił ją, by spoczęła. Carol przyjęła jego propozycje. Postawiła torby na podłodze i
usiadła. Usiadł po przeciwnej stronie stolika, wygodnie się rozsiadł. Wyją z kieszeni spodni mały
telefon. Wybrał numer:

Już jesteśmy – rzekł.

Carol zaskoczona spojrzała na siedzącego naprzeciwko niej mężczyznę. Zaczynała mieć złe

przeczucia. Nie była pewna czy spotkania w takim miejscu, jest dobrym pomysłem. Nigdy ją
intuicja nie zawodziła. Spojrzała spod przymrużonych oczu na niego. Musiała przyznać, iż jest on
czarujący, a zarazem wygląda na osobę bardzo tajemniczą. Nie koniecznie w dobrym znaczeniu
tego słowa. Siedząc zamyśloną, nie zauważyła, iż do salonu weszła jakaś osoba.
Mężczyzna nachylił się do niej, siedzącej do niego tyłem. Szepnął do jej ucha:

Dobry wieczór pani Caroline Blank. - Drgnęła. Usłyszała ponownie ten głos, był głęboki,

background image

zmysłowy, aż poczuła przechodzące po plecach dreszcze. Tak samo, jak pierwszy raz, kiedy z nim
rozmawiała. Przestraszona swojej reakcji na głos i sposób przywitania, wstała. Obróciła się w jego
stronę.

Hm... panie Black, witam. - z uśmiechem na ustach odpowiedziała mężczyźnie. - Zaskoczył

mnie pan, takim zaczajeniem się za mną. Jak drapieżnik polujący na ofiarę. - mężczyzna
uśmiechnął się do dziewczyna, ukazując śnieżnobiały zęby w czarującym, a zarazem dzikim
uśmiechu.

Patrzył jej w oczy. Widział w nich zdziwienie, a za razem skrywaną niepewności i strach.

Podszedł do niej, wyciągnął do niej rękę. Ujął ja w swoje dłonie i złożył na jej nadgarstku długi
pocałunek. Carol zaczęła serce coraz szybciej bić, nie wiedziała co ma począć. Siłą zabrała rękę z
dłoni mężczyzny. Spuściła wzrok na swoje ręce. Po chwili spojrzała w ciemne oczy mężczyzny.
Przez chwilkę musiała się zastanowić, jaki one mają kolor. Doszła do wniosku, że są niebieskie.
Jedynie ten półmrok w salonie powodował, iż odniosła wrażenie czarnych. Klient był od niej
znacznie wyższy, mierzył na oko jakieś ponad metr osiemdziesiąt pięć. Czarna koszula opinała jego
mięśnie, nie był typem z tych, co tylko pakują. Miał tak jak siedzący naprzeciwko brunet, założone
czarne spodnie, czarne wysokie buty oraz na prawej dłoni na serdecznym palcu widniał srebrny
sygnet z czarnym kamieniem. Damian Blank był szatynem, miał nieco ciemniejsze włosy od
dziewczyny w pełnym nieładzie. Podobnie, jak siedzący mężczyzna na sofie, spoglądający na nich
obojga, owiany był aurą tajemniczości.

Carol spoglądała z jednego na drugiego mężczyznę. Była zaskoczona widokiem klienta.

Nigdy nie widziała go, nikt nie wiedział jak wygląda, gdyż starannie strzegł swojej prywatności, nie
publikowano nigdzie jego zdjęć. Mimo, iż był właścicielem kilku stacji telewizyjnych i czasopism,
nie pozował do żadnej sesji zdjęciowej, nie pokazywał się w telewizji. Raz tylko przeczytała jego
wywiad na łamie jakiejś gazety poświęconej biznesowi. Wypowiadał się, jak dorobił się ogromnego
majątku. Dokładnie nie pamiętała, co jeszcze było napisane w magazynie o nim. Możliwe dlatego,
iż nie interesuje się kolorową prasą. Jeszcze raz spojrzała na dwóch mężczyzn. Doszła o wniosku, iż
są oni do siebie podobni. Różnili się tylko kolorem oczu i włosów. Wyglądali na niewiele od niej
starsi. Mają może jakieś około trzydziestu lat. W końcu usiadła na brzegu sofy. Damian Black staną
obok kanapy stojącej naprzeciwko niej. Uśmiechnął się do niej tajemniczo.

Pani Blank, miło mi w końcu panią poznać. Nie spodziewałem się, iż zobaczę tak piękną

kobietę.- mówił uwodzicielskim tonem. Trochę za bardzo poufałym, jak dla niej.

Panie Black...- mężczyzna przerwał jej.

Proszę mówić mi Damian – przemówił czarującym głosem. Carol nie wiedziała, co ma

powiedzieć, zrobić. Intensywnie myślała nad jakimś rozwiązaniem.

Panie...przepraszam. Damianie proszę powiedzieć, dlaczego spotykamy się w takich

okolicznościach? - niepewnie odparła.

Tak lepiej, Caroline. - uśmiechał się do niej.- Do tego jeszcze dojdziemy.- taksował ją wzrokiem

od stóp po głowę. Przechylił głowę i zrobił niezadowoloną minę.- Caroline, chyba wspomniałem,
iż powinnaś ubrać coś wieczorowego.

Słucham? - coraz bardziej czuła się nie pewniej.- Nie lubię, jak nieznajomy facet dyktuje mi, co

mam ubrać na spotkanie w interesach- odparła poważnym tonem. Zaczyna irytować ją ta sytuacja.
Spojrzała na siedzącego mężczyznę naprzeciwko niej. Uśmiechał się do niej. Ciągle patrzył jej w

background image

oczy, jakby próbował czytać jej w myślach. Wstała, wzięła torby i już miała kierować się do
wyjścia. Klient staną przed nią, zablokował jej przejście. Spojrzał na nią nieprzeniknionym
wzrokiem, mina świadczyła o niezadowoleniu.

Usiądź. - zażądał beznamiętnym głosem.

Carol wciąż stała naprzeciwko mężczyzny. Przestraszyła się tonu jego głosu. Spojrzała mu

w oczy, spostrzegła błysk gniewu. Stał on przed nią opanowany i zimny, mięśnie ramion miał
napięte. Nachylił się do niej i ponownie szeptem powiedział jej, aby usiadła. Stała niewzruszona z
podniesiona głową, zmrużyła oczy. Nie wiedziała, co się dzieje, ale pomyślała, że nie pozwoli by
ktoś tak do niej mówił. Zerknęła nad jego ramienia na bruneta. Miał poważną minę. Zawało się jej,
iż on również jest spięty tak jak ona, nie wie, co się dzieje. Jednakże się pomyliła. W przelotnym
spojrzeniu, skinął jej, by jednak usłuchała klienta. Mruknęła przekleństwo pod nosem, usiadła. Torb
nie postawiła obok nogi, trzymała w ręku w razie potrzeby szybkiej ewakuacji.

Tak lepiej Caroline. - usiadł na brzegu stolika, skierowany twarzą do niej.- Porozmawiajmy

teraz. Poznałaś już mojego brata, prawda? - zdziwiła się. - Gabriel jest moim młodszym bratem, a
zarazem cichym wspólnikiem w interesach. O czym będziemy dziś rozmawiać, nie wyjdzie spoza
tych czterech ścian. Nie powiesz wspólniczkom czym dokładnie będziesz się zajmować.
Zrozumiałaś? - rzekł oschle.

Nie do końca... po co tajemnica. - po chwili milczenia dodała- Nie jestem pewna czy chcę dla

ciebie pracować.- odparła poważnym tonem. Z minuty na minutę miała coraz gorsze przeczucia,
co do tego całego zlecenia. Zastanawiała się, jak może się z tego wywinąć.

Nie myśl o tym- Damian ostrzegł ją z groźną nutą w głosie.- Przyszłaś, więc zlecenie będzie

zrealizowane. Nie możesz się wycofać. - rzekł coraz bardziej nachylając się w jej kierunku. Oparł
się dłońmi obok jej kolan. Nachylił się, spojrzał jej w oczy, przenikliwym wzrokiem. Widział
coraz większy strach w jej oczach.

Carol poczuła świeży zapach jego wody toaletowej, mieszanka piżma i lasu, oraz coś

jeszcze, ale nie potrafiła tego określić. W powietrzu dało się wyczuć chwilę napięcia, żądzy, po
części pożądania. Powietrze wokół niej było wręcz naelektryzowane. Wzięła głęboki wdech,
wypuściła powoli powietrze. Odwzajemniła spojrzenie, ale po chwili tego pożałowała. Spuściła
wzrok na swoje dłonie. Damian szybko wstał, podszedł do okna. Stał do nich obrócony plecami.
Nie widział, jak Gabriel spojrzał na nią. Jego spojrzenie było przepełnione zatroskania oraz
czułości. Nikt tego nie zauważył.

Po kilku minutach klient Carol ciężko westchnął. Ponownie podjął wątek rozmowy.

Carol, nie możesz mi odmówić wykonania zlecenia. Nie ma takiej możliwości. Zostały podjęte

kroki realizacji twojej przyszłej pracy. – zamilkł. Nie spojrzał na nią.- Wiesz co to oznacza?

Nie... - odpowiedziała. - Nie chce wiedzieć. Myślę, iż nasza współpraca nie wyjdzie. Nawet nie

wiem czego dotyczy zlecenie- spojrzała na mężczyznę odwróconego do niej plecami.- Wyjaśnisz
mi?

Jeszcze nie, ale powiem ci od czego zaczniemy.- odwrócił się w jej kierunku. Stał z założonymi

rękoma, patrzył na nią. Był ciekawy, jak ona zareaguje na to, co za chwilę jej powie.- Jutro rano
zacznij się pakować. Przeprowadzasz się przed południem do naszej rezydencji. Będziesz tam
jakiś czas mieszkać. To początek twojego zlecenia.- Carol oniemiała.

Co?!- powiedziała podniesionym o kilka tonów głosem- Mam rzucić wszystko, bo takie mam

background image

zlecenie? Nie zgadzam się! - ledwo panowała nad sobą.

Stała twarzą skierowaną w jego kierunku. Zaciskała pięści. Zaczęła gorączkowo myśleć: Do

cholery, co tu się dzieje? Jakiś bogaty dupek będzie mi tu stawiać warunki i grozić? Po moim
trupie! Emma ma przechlapane!!!!
Starała się opanować. Powinnam się uspokoić. Jestem
profesjonalistką w swoim fachu, powinnam się tak zachować. Dam do zrozumienia tym facetom, iż
nie stać ich na moje usługi.-
Myślę, iż musicie poszukać kogoś innego do tego. Nie wiem czego
dotyczy zadanie, sądzę że jemu nie podołam. - jak najspokojniej odparła.

Nikt inny się nie nadaje do tego, jesteś idealną kandydatką do tej pracy. - rzekł oschle. Damian

zaczął coraz bardziej się irytować jej zachowaniem. Sądził, że pójdzie mu łatwo z nią.

Gabriel z pustym wyrazem twarzy spojrzał w kierunku swojego brata. Jego zachowanie

przykuło uwagę młodej kobiety. Na chwilę zaczęła błądzić myślami. Hm... ciekawe co się dzieje,
skoro Gabriel prawdopodobnie nie jest zadowolony z zachowania brata. Oni ukrywają coś, z
pewnością nie chcą mi tego wyjawić.

Carol, proszę usiądź. Damian wyjaśni ci dokładnie czego, dotyczy zlecenie. - odezwał się

Gabriel.

Spojrzał na zdenerwowaną kobietę. Powoli zaczął mieć wątpliwości, co do powodzenia ich

planu. Szczególnie, kiedy już na samym początku ta kobieta zaczęła sprawiać wątpliwości, to co
będzie dalej. Po chwili odsunął czarne myśli na dalszy plan. Wstał. Zmierzał w kierunku barku z
alkoholami. Nalał białego wina do kryształowego kieliszka i podał go roztrzęsionej kobiecie.
Uśmiechając się do niej, zachęci do upicia kilka łyków. Do następnych dwóch kieliszków wlał
ciemno czerwone wino, przynajmniej wyglądało, jak wino. Przeznaczone było ono, dla niego i
Damiana. Mężczyźni stali obok siebie przed dużym oknem. Spoglądali na oświetloną panoramę
miasta, zasnute mrokiem. Na niebie nie było gwiazd, księżyc był przysłonięty chmurami.

Dziewczyna wypiła trochę słodkiego wina. Poczuła się znacznie lepiej, nieco rozluźniona.

Jednak jej szok nie minął. Myśl, iż ma zamieszkać z dwojgiem nieznajomy mężczyzn powodował
coraz większą niepewność, strach. Dziewczynom i Marii z całą pewnością to się nie spodoba.
-
pomyślała. Spojrzała w stronę okna. Gabriel szeptem coś zawzięcie tłumaczył swojemu rozmówcy.
Dyskusja wyglądała na poważną, obojem mieli pusty wyraz twarzy. Czuło się napiętą atmosferę w
apartamencie. Carol próbowała wsłuchać się w ich rozmowę, nic nie usłyszała. W końcu wygodnie
oparła się na sofie, zamknęła oczy. Spróbowała się skupić, wzięła kilka głębokich wdechów.
Poczuła, że jej serce zaczyna bić swoim naturalnym rytmem. Uspokoiła się. Po chwili poczuła,
przyjemną woń wody toaletowej. Była inna niż, tą którą poczuła u Damiana. Ta była świeższa,
zapach lasu. Otworzyła oczy. Zaskoczona zobaczyła, iż Gabriel się nad nią nachyla. Wpatrywał się
w nią z zaciekawieniem.

Dobrze się czujesz? - zapytał – Może czegoś potrzebujesz?

Nie. Nic mi nie jest, próbuję zrozumieć, co tu tak naprawdę się dzieje. Sądzę, że zlecenie mnie

przerasta. Nie mogę zrozumieć do czego wam jestem potrzebna. Poza tym, po co cała ta otoczka
tajemnicy? - z poważnym wzrokiem spojrzała na dwóch mężczyzn. - Rozumiem, iż cenicie swoją
prywatność, ale chciałabym wiedzieć więcej, skoro mnie do tego zmuszacie.

To nie najlepsze rozwiązanie, by wtajemniczać cię w coś, co ciebie nie dotyczy. Nie wszystko

zrozumiesz. - powiedział surowym tonem Damian.

Nie zgodzę się z tobą. - odparła poirytowana Carol- Nie możecie mnie zmuszać, nie wyjaśniając

background image

mi nic.

Jeszcze przymusu nie rozpocząłem. - uśmiechnął się ze złowieszczym błyskiem w oku. -

Pozwól, że dokończę wyjaśniać ci, na czym ma polegać twoja praca. - dziewczyna z
zaciekawieniem spojrzała na potencjalnego klienta - Z końcem tego tygodnia mamy mieć
pewnych gości w naszym domu. Jednakże również Gabriel otwiera nowy nocny klub. Nie bardzo
ufamy naszym gościom. Chcemy, abyś przez okres pobytu naszych znajomych, zamieszkała u nas
jako moja narzeczona. - Caroline otworzyła usta, by zaprotestować, ale po chwili je zamknęła.-
Przedstawimy cię jako moją przyszłą żonę. Wspomnimy, iż zajmujesz się fotografią zawodowo
oraz dla przyjemności. Twoim zdaniem będzie robienie zdjęć naszym gościom, wówczas gdy nas
nie będzie. Podczas otwarcia „Red Hall” każdej osobie zrobisz zdjęcie, oprócz nas. Uznajmy, iż
będzie to robione w ramach promocji lokalu, coś w tym stylu. - klient na chwilę się zamyślił.- Nie
jestem w stanie powiedzieć ile czasu będzie trwało zlecenie. Podejrzewał około od dwóch tygodni,
do miesiąca. - na zakończenie dodał.- Zaliczkowo zapłacimy dwadzieścia pięć tysięcy euro, po
zakończeniu umowy drugie tyle. W umowie będą zawarte trzy główne warunki. Po pierwsze, nie
wyjawisz czym się będziesz zajmować wspólniczkom oraz rodzinie. Po drugie wszystkie zdjęcia
wraz z nośnikami zapisu przekażesz mnie. Trzeci i najważniejszy warunek to, nikt nie może
dowiedzieć się, że nic nas nie łączy.

Hm... Czy jest w tym jakieś „ale”? Prawda ? - dopytywała się. - Przynajmniej odnoszę takie

wrażenie. - Klient uśmiechnął się tajemniczo.- Dlaczego wam zależy, żebym to była ja? - Damian
usiadł po przeciwnej stronie stolika. W dłoni trzymał kieliszek z winem. Upił płyn.

Chcemy ciebie, od tak. - po chwili dodał - Musisz wiedzieć jedno, nie jestem typem człowieka,

który lubi, by mu odmawiano. Płacę za to, co chcę oraz wymagam wywiązywania się z zawartych
umów. - z uśmiechem powiedział. - Myślę, że twojej firmie przysłuży się takie zlecenie. Po
wszystkim reklama twojej agencji na łamach moich magazynów przyniesie ci same korzyści.

Milcząca kobieta siedziała naprzeciwko mężczyzn, nie była pewna, co ma powiedzieć.

Wiedziała, że taka reklama jej firmie może przynieść sławę, więcej poważnych zleceń. Tylko jakim
kosztem? Musi na jakiś czas zrezygnować ze swojej pracy, życia prywatnego, aby wykonać to
zlecenie. Nie była pewna, czy jest w stanie się tak poświęcać.

Carol... nie ufamy nikomu. - odparł w poważną minął Gabriel.- Potrzebujemy osoby

niepozornej, nie wrzucającej się w oczy, a zarazem dobrej w swoim fachu. Ufamy, iż potrafisz
dostosować się do różnych sytuacji, zrobić świetne zdjęcia, odpowiednie ujęcia. Tego nam
potrzeba. Nie wyjaśnimy ci do czego są one nam potrzebne. Nie musisz o tym wiedzieć.

Chcę byście dali mi czas na zastanowienie się. Nie mogę podejmować się zadań bez

uprzedniego przeanalizowania sytuacji oraz odpowiedniego przygotowania się. - powiedziała
rzeczowym tonem, pełnym profesjonalizmu jakiego używała w trudnych rozmowach. - Nie jestem
pewna czy mówią mi prawdę.
Moja intuicja mnie nigdy nie zwodzi, za dużo tajemnic. Nie
powinnam dla nich pracować, zbyt niebezpieczne. -
Nie mam wyboru? - dopytywała się. Oboje
mężczyzn przytaknęło.

Jutro wyślemy po ciebie samochód. Jeden z naszych ludzi pomoże ci się spakować.

Przewieziemy twoje najpotrzebniejsze rzeczy, resztę się zamówi. - odparł Damian. - Teraz jeśli
pozwolisz, zapraszam na kolację. W tutejszej hotelowej restauracjo mają wyśmienitą kuchnię.
Będzie to dobra okazja do ustalenia szczegółów. Wczujesz się w rolę mojej narzeczonej –

background image

powiedział, uwodzicielsko się uśmiechając.

Nie powiedziałam, że przyjmuję zlecenie- odparła.

Carol, nie masz wyboru. - Wstał, podszedł na sofy, na której siedziała dziewczyna. Wyjął z jej

dłoni prawie pusty kieliszek. Odstawił go na pobliski stolik. Ujął jej rękę, podniósł do ust,
pocałował.

♠♠♠

Carol wróciła do domu tuż przed północą. Była wykończona, zdenerwowana i

niezadowolona z obrotu spraw. Kolacja była smakowita, ale towarzystwo niekoniecznie. Gabriel
przypatrywał się jej z dużą uwagą, cały wieczór niemalże przemilczał. Natomiast Damian
wypytywał się dokładniej o jej pracę. Tak naprawdę niewiele więcej się dowiedziała, niż będąc w
apartamencie.

Postawiła torby na podłodze obok dużego fotela. Zdjęła w końcu buty, płaszcz przewiesiła

przez poręcz krzesła. Carol miała nie duże mieszkanie, mieściło się ono na drugim piętrze
nowoczesnego ośmiopiętrowego apartamentowca. Mieszkanie kupiła wraz z Davidem, miał to być
ich wzajemny prezent ślubny. Został prezentem, tylko że nie z okazji ślubu. Apartament
przywoływał jej piękne wspomnienia. Mimo ich bolesnego wpływu, cieszyła się, że mieszka z
namiastką osoby, którą kochała.

Mieszkanie miało dwa pokoje. Sypialnia z wielkim łożem, funkcjonalną garderobą,

nowoczesną łazienką oraz salon połączony z kuchnią. Między kuchnią a pokojem stał duży stół
jadalniany, był jej ulubionym miejscem. Zebrała ze stołu naczynia po wczorajszej kolacji, włożyła
do zmywarki. W międzyczasie nastawiła sobie wodę na kawę, włączyła cicho w tle muzykę
relaksacyjną. Mimo iż była zmęczona postanowiła jeszcze popracować i przemyśleć parę spraw.
Jednak, najpierw musiała się przebrać w coś wygodniejszego. Po zrobieniu swojej ulubionej kawy,
poszła do łazienki wziąć szybki prysznic, przebrać się w czarne spodnie od dresu oraz obcisły biały
t-shirt, do tego narzuciła bluzę ala kangurek z kapturem. Wilgotne włosy związała w luźny kucyk.
Spojrzała w lustro – Teraz mogę wziąć się za robotę, źle nie jest – powiedziała do siebie.

Upiła łyk kawy, postawiła na stole obok rozstawionego notebooka. Postanowiła najpierw

otworzyć pocztę mailową, może któryś z klientów wysłał jej wiadomość. Znalazła kilka
nieistotnych postów. Jeden był od państwa Rosenthant, dotyczył terminów, które im pasują. Carol
upiła jeszcze jeden gorącej kawy, westchnęła. Nie wiedziała, co ma począć z nowym klientem.
Zmusił ją do wzięcia zlecenie, podstępem i przymusem. Nie była z tego zadowolona, jednak
musiała przyznać, że pieniądze jakie oferował były ładną sumką. Postanowiła mimo tak późnej
pory zadzwonić do którejś z dziewczyn. Znalazła w końcu swoją komórkę, spojrzała ze
zdziwieniem na wyświetlacz. Było, aż 6 nieodebranych połączeń. Zapomniała, że przed spotkaniem
wyciszyła telefon. Cholera- pomyślała, to Ann i Em dzwoniły do niej. Postanowiła zadzwonić do
Ann. Mam nadzieję, że jej nie obudzę. Nie będzie zła, ciekawość pewnie ją zżera. W końcu muszę
powiedzieć, jak sprawy od jutra mają wyglądać. Oby w moje pół prawdy uwierzyła.
-Mówiła do
siebie w trakcie czekania na połączenie.

Halo? - odezwał się zaspany głos Ann.

background image

Hej Ann, to ja. Mam nadziej, iż nie dzwonię zbyt późno – powiedziała przepraszającym

głosem.- Nie dawno wróciłam ze spotkania.

Nie... właśnie szykowałam się do snu. Jestem wykończona, po tym otwarciu klubu. Przecież

wiesz, jak to u mnie ze zleceniami. - odetchnęła.- Próbowałam się do ciebie kilka razy dodzwonić,
nie odbierałaś.

Wiem, nie słyszałam telefonu. Poza tym miałam ciężką przeprawę z klientem, potem kolacja.

Kolacja? - usłyszała Carol zaciekawiony głos przyjaciółki.- Musisz mi wszystko powiedzieć.

Cóż... kolacja, jak każda kolacja. Dobrą kuchnię mają w Grandzie. - Po chwili milczenia dodała

zmieniając temat. - Przyjmujemy zlecenie, klient na początek zapłaci nam dwadzieścia pięć
tysięcy euro. - Carol usłyszała, jak Ann nabrała powietrza.

Żartujesz!!! - niemal wykrzyczała z niedowierzaniem.

Nie... - spokojnie odparła.- Jednak żeby wykonać zlecenie, będę musiała przez jakieś dwa

tygodnie odłożyć swoje sprawy, chcę mnie na wyłączność.

Słucham?? Jaką wyłączność? - dopytywała się jeszcze bardziej zaskoczona przyjaciółka – O

czym ja nie wiem?

Cóż, klient ma dużo dla mnie roboty, więc chce bym się do tego bardziej przyłożyła. Pan Black

jest cichym wspólnikiem, chce bym przygotowała dużo materiału do jego nowo otwieranego
klubu. W związku z tym będę bardzo zajęta. Tak to wygląda. - powiedziała z myślą, iż jej
kłamstwo wyszło przekonywując. Cóż klient nie chce, bym powiedziała wspólniczkom czym
dokładniej się będę zajmować. Przynajmniej to jest bliższe prawdy. Prawda?

No ładnie, co zrobimy teraz? - dopytała się Ann. - Jak niby sobie poradzimy?

Moje zlecenia przełożę na późniejsze terminy, dogadam się z klientami. Wyślę przepraszające

maile, właśnie siedzę nad tym. Poza tym wiesz, że to duża kasa jaką nam proponują. Jeszcze
takiego zlecenia nie miałyśmy. - próbowała przekonać koleżankę.

Hm... w sumie masz rację Carol. Dobra coś się wymyśli jutro rano w firmie.

Nie będzie mnie rano, już jutro podejmuję się zlecenia. - odpowiedziała Carol. - Właśnie do

ciebie w tej sprawie dzwonię, aby ci to przekazać. Będziecie musiały sobie poradzić beze mnie
jakieś dwa tygodnie. Zlecenie wiąże się z pewnymi trudnościami. Nie będzie mnie jakiś czas w
mieście – skłamała dziewczyna.

Znowu żartujesz? - spytała się Ann - Coś mi się zdaje, że nie, skoro milczysz. Co jeszcze mam

zaskakującego się dowiedzieć? - z lekką złością w głosie się spytała przyjaciółki.

Chyba to wszystko. - odetchnęła z ulgą, że tak źle jej nie poszło z Ann.

Więc wszystko ustalone, to opowiedz coś o tym kliencie.

Wiesz, że nigdzie nie pokazywano jego wizerunku?

Coś mi się obiło o uszy – opowiedziała Ann.

Na spotkanie się trochę spóźniłam, ale nie wiele. Czekał na mnie facet wyglądający jak młody

bóg, jego brat. Więc skoro brat klienta jest taki pociągający, domyśl się jaki jest sam rzeczony
klient. - powiedziała Carol drocząc się z przyjaciółką.

No no, dziewczyno... komu fajnie – westchnęła. - Są wolni?

Ann!!! To jest nasz klient!! Poza tym on jest jakiś dziwny, taki tajemniczy. Myślę że

niebezpieczny po części... - zamyśliła się.

Co chcesz przez to powiedzieć?

background image

Bardzo mu zależało, żebym od jutra zgodziła się na rozpoczęcie zlecenia. - odparła spokojnie.-

Zgodziłam się, kiedy powiedział ile będzie wynosić cała praca.

Nie dziwie ci się, też bym się zgodziła.

Spotkanie ogólnie było spokojne – przeklęła siebie w duchy za swoje kłamstwa. - Po rozmowie

i ustaleniu warunków poszłam z panami na kolację. Dokończyliśmy tam rozmowę o interesach.

Moja droga mam wrażenie, iż czegoś tu brakuje... Czy ty mi czegoś nie powiedziałaś? -

dopytywała się zaintrygowana przyjaciółka.

Ann, powiedziałam wszystko. Dlaczego sądzisz, że coś przed tobą ukrywam – trochę za

poważnym tonem odpowiedziała Carol. - Zbyt dużej uwagi nie zwróciłam na wygląd klienta, fakt
jest przystojnym facetem, tyle że to nasz klient. Tak do tego podchodzę! - odparła poirytowana.

Carol nie denerwuj się – próbowała załagodzić Ann. - Tylko się z tobą droczę. - po chwili

dodała - Widzę, jednak iż jesteś zbyt zmęczona. Ja też, pogadamy później. Śpij dobrze, pa!

Pa Ann, sorry za mój nastrój - odpowiedziała. Po chwili pomyślała, co się z nią dzieje. - Jestem

za bardzo rozdrażniona.

Rozłączyła się, odłożyła telefon. Spojrzała na monitor komputera, westchnęła. Jeszcze

godzinka pracy i idę spać. Naprawdę jestem wykończona – pomyślała.

Carol raptownie się zerwała ze snu. Ponownie miała ten sam sen, co kilka dni temu. Biegła

po zmierzchu, ciemnymi ledwo oświetlonymi uliczkami. Ktoś lub coś ją goniło, a ona uciekała.
Była coraz bardziej przerażona tym, co na nią czeka. Usiadła na łóżko, spojrzała na zegarek w
telefonie. Było pięć po drugiej w środku nocy. Postanowiła pójść się napić wody w kuchni, a jak
uspokoi się znowu spróbuje zasnąć. Nie będę na razie myśleć o tym śnie. Nie dziś – pomyślała.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Znak Czarnej Róży [rozdział V]
Znak Czarnej Róży [rozdział XIII]
Znak Czarnej Róży [rozdział VII]
Znak Czarnej Róży [rozdział IV]
Znak Czarnej Róży [rozdział XI]
Znak Czarnej Róży [rozdział I]
Znak Czarnej Róży [rozdział IX]
Znak Czarnej Róży [rozdział VIII]
Znak Czarnej Róży [rozdział XII]
Znak Czarnej Róży [rozdział VI]
Znak Czarnej Róży [rozdział X]
Znak Czarnej Róży [rozdział III]
Znak Czarnej Róży [rozdział XIV]
Znak Czarnej Róży [prolog]
kurs html rozdział II
mikroekonomia rozdział II (3 str), Ekonomia
Rozdziały I II
Rozdział II[1]
Czarne Kwiaty, POLONISTYKA, II ROK SEMESTR ZIMOWY, HLP II ROK, romantyzm

więcej podobnych podstron