dreamfever 7

background image


Rozdział7

Zrobiłam ostatni przystanek około dwudziestu mil od opactwa gdzie wysiadłam i
pobawiłam się trochę moją nową bronią ucząc się jak ją przeładować i strzelać.
O wiele mniej czasu zajęło mi zgłębienie wszystkiego i przejście przez fazę pod
tytułem co będzie jak upuszczę to przypadkowo i odstrzelę sobie głowę? niż
oczekiwałam
Trzymanie broni w rękach było przyjemnym uczuciem, solidnym i przynoszącym
spora dozę komfortu, dokładnie tak jak trzymanie każdej innej broni z którą miałam
do czynienia. Wydaję mi się ,że to coś zakodowanego w moim DNA sidhe-seer.
Urodziłam się aby chronić i walczyć. Krwi nie da się oszukać. Podejrzewałam ,że
linia naszej krwi była zręcznie manipulowana przez bardzo długi czas. Przez wieki, a
być może millenia.
Podjęłam na nowo jazdę w kierunku opactwa, mijając po drodze tuziny zabezpieczeń.
Rowena najwyraźniej znalazła zajęcie dla swojego małego stadka, zabezpieczając
okolice wszystkimi możliwymi znakami runicznymi i innymi rzeczami.
Zastanawiałam się czym jeszcze tak bardzo je zajmowała ,że nie miały czasu
rozważyć jakiegoś buntu, coś co według mnie powinny były zrobić lata temu. Jak na
przykład, przed tym zanim utraciły Czarną Księgę, czyli przed pojawieniem się
powodu dla którego rozpoczęła się ta głupia wojna, ponieważ ktoś jak nic musiał
zasnąć na swojej warcie kiedy to się stało.
Och, tak, miałam do pogadania z nie tak znowu wielką mistrzynią
Zaparkowałam mojego Rovera na przeciwko kamiennej twierdzy opactwa,
wysiadłam, zamknęłam go (w środku były moje zapasy i nie miałam zamiaru
pozwolić nikomu ich sobie odebrać) i skierowałam się w kierunku drzwi. Zostawiam
w samochodzie moje MacHalo ale wzięłam ze sobą broń. Byłam zaskoczona ,że
starucha nie stała na zewnątrz ze skrzyżowanymi rękoma, i tymi swoimi okularami
na nosie które wyolbrzymiały wściekłość i intelekt na tych niebieskich, bystrych
oczu, z zastępem sidhe-seers za jej plecami zabraniającymi mi wejścia. Nigdy nie
byłyśmy w dobrych stosunkach i nie miałam wątpliwości ,że nasz związek (jeśli
można go tak nazwać) był teraz w jeszcze gorszym stanie niż poprzednio.
Szczerze, guzik mnie to obchodziło
Drzwi były zamknięte. Wystrzeliłam z mojej nowej ulubionej zabawki seryjkę w
kierunku klamki i kopniakiem otworzyłam drzwi.

background image

Wejściowy korytarz był pusty. Czy mogło być tak ,że nikt mnie nie oczekiwał?
Przedostałam się przez wszystkie zabezpieczenia, alarmując je. A może było
odwrotnie?
Jeśli mogłam przedostać się przez zabezpieczenia, to może mogłam zrobić to bez
alarmowania wszystkich? Taka umiejętność mogła być przydatna. Wciąż jednak
puściłam niejedną serię z automatu. Na pewno musiało to kogoś postawić na nogi
Kiedy atak naszedł, uderzył we mnie znikąd, atakując jak kamienna ściana, i
wylądowałam na tyłku po raz trzeci tego dnia. To zaczynało się już robić nudne. Coś
szarpnęło mnie za broń i zaczęło okładać pięściami jak naspidowany bokser.
Wtedy moim oczom ukazała się twarz i aż sapnęłam z wrażenia, w tym samym
momencie ona przestała uderzać, złapała mnie i uścisnęła tak mocno ,że przez chwilę
miałam wrażenie iż złamie mi kręgosłup.
— Mac!— Dani krzyknęła — Wróciłaś!
Zaśmiałam się i zrelaksowałam. Uwielbiałam tego dzieciaka — Mówiłam ci już ,że
jesteś gówniana Dani?
Stoczyła się ze mnie i stanęła na nogach — Nie. Nigdy. Zapamiętałabym to. Ale
możesz to powiedzieć jeszcze raz jeśli chcesz. I możesz też powiedzieć wszystkim
innym. Nie będę miała nic przeciwko — kocie oczy świeciły w tej twarzy podlotka
— Jesteś gówniana Dani — wstałam i przesunęłam broń z powrotem na plecy.
Stałyśmy tak i uśmiechałyśmy się przez chwilę, zaabsorbowane radością spotkania.
Wtedy odezwałyśmy się w tym samym czasie
— Nic ci nie jest Mac?
— Co ci się stało Dani?
— Ty pierwsza — spoglądała na mnie z góry na dół, z podziwem w oczach —
Stara!, wyglądasz niesamowicie. Uwielbiam Twój płaszcz. Co porabiałaś?
Trenowałaś czy coś w tym stylu?
Zarumieniłam się. Wtedy wywróciłam oczami sama na siebie. Nosiłam automatyczną
broń i wciąż się rumieniłam? Muszę z tym skończyć i to szybko
Stara! — powiedziała podniosłym tonem — Z Barronsem? Uprawiałaś seks z
Barronsem przez ten cały czas? To tak sprowadził cię z powrotem z tego stanu
totalnej nimfomanki!? Tak bardzo się martwiłam jak nie wróciłaś! Chyba nie
powinnam była! Nigdzie nie mogłam cię znaleźć. Dokąd cie zabrał? Przeczesywałam
cały Dublin ,szukając cię za każdym razem jak tylko udało mi się czmychnąć spod
nadzoru Ro. Co nie zdarzało się zbyt często — powiedziała kwaśno, zaraz jednak
natychmiast się rozluźniła — Musisz mi wszystko opowiedzieć! Wszystko!
Zmarszczyłam nos — Skąd wzięłaś tą 'Starą' ?

background image

Była z siebie dumna — Czyż nie brzmię bardziej jak Ty? Oglądam ostatnio dużo
amerykańskich filmów, ćwiczę
— Chyba wolałam cię bardziej kiedy każde inne słowo było przekleństwem. I nie
mam zamiaru niczego ci mówić. Ani teraz, ani nigdy. Wszystko co musisz wiedzieć,
to to ,że nic mi nie jest i jestem z powrotem
— Uprawiałaś seks z Barronsem i nie masz zamiaru niczego mi powiedzieć? —
wyglądała na pełną niedowierzania — Niczego? Ani jednego maleńkiego detalu?
Och, Boże! Była typową trzynastolatką, co miałam z nią zrobić? — Nic. Nigdy
— Jesteś do kitu
Zaśmiałam się — Ja też cię kocham Dani
Uśmiechała się — Uratowałam cię
— Wielka przysługa. I taką też jestem ci winna
— Możesz ją spłacić opowiadając mi o seksie
— Skoro oglądasz tak dużo filmów skarbie wiesz więcej niż powinnaś
— Nie … no wiesz… z nim
Posłałam jej ostre spojrzenie. Brzmiała jakby brakło jej tchu. Zniknęła cała jej
przekora i psotność. Wyglądała jak dziewczyna z sarnimi, rozmarzonymi oczami.
Dani (ostra, twarda, punkowa Dani) wyglądała jakby zmiękły jej kolana. Byłam
osłupiała.
— Teraz Barrons? Myślałam ,że szalejesz na punkcie V'lane'a?
— Jego też. Ale kiedy Barrons przyszedł i zabrał cię stamtąd, stara!,powinnaś była
widzieć sposób w jaki na ciebie patrzył!
— Nie jestem żadnym 'stara', przestań — nie miałam zamiaru jej zapytać — Więc,
jak na mnie patrzył?
— Jakby były jego urodziny a Ty byłabyś tortem
Przynajmniej tego nie rozwalił na suficie. Wygląda na to ,że Barrons w końcu jednak
dostał swój tort i w dodatku go zjadł
Skrzywiłam się. Odmówiłam sobie zgłębienia tej metafory. Myśli dotyczące
Barronsa były o wiele za skomplikowane abym mogła dać sobie z nimi teraz radę.
Zwłaszcza takie które dotyczyły zjadania tortu. Później może ogarnę się na tyle aby
zapytać Dani o moje pierwsze, niezrozumiałe dni spędzone w opactwie. Teraz
miałam inne priorytety — Moja kolej. Co ci się stało? — w każdym miejscu w
którym widać było skórę miała siniaki. Jej przedramiona wyglądały wyjątkowo
kiepsko. Dwa palce miała unieruchomione na szynie. Jedno oko czarno niebieskie,
opuchnięte z prawię całkowicie zamkniętą powieką, nawet jej usta były posiniaczone
a obie kości policzkowe pokrywały żółto fioletowe ślady stłuczeń.

background image

Rozejrzała się w około, nerwowo
Stężałam natychmiast — Co? Czy ktoś nadchodzi?
— Nigdy nie wiadomo co może się tu kryć — wymamrotała i ponownie się
rozejrzała. Chociaż hol był pusty, ściszyła głos — Próbowałam dostać się do
zakazanych bibliotek. Nie poszło mi zbyt dobrze.
— Robiąc co? Rzucając się na drzwi przy pełnej prędkości?!
Wzruszyła ramionami — Tak jakby, w większość upadając. Nic wielkiego
—To jest coś wielkiego! Przynajmniej dla mnie! Nie wygląda na to ,żeby
uzdrawianie w super szybkim tempie było jedną z Twoich zdolności. Spróbuj
bardziej na siebie uważać, ok?
Posłała mi szybkie spojrzenie, wyrażające zaskoczenie — Ok, Mac
Czy wszyscy w opactwie pozostawili ją samą na tak długo ,że nawet najmniejsza
oznaka troski czy niepokoju dotycząca jej osoby wprawiała ją w takie zaskoczenie?
— Mówię poważnie. Przestań się kaleczyć chyba ,że będzie to absolutnie niezbędne
— Przyjęłam do wiadomości i zastosuję się do tego, duża Mac — rzuciła mi
oburzony uśmiech
Duża Mac. To było jak uderzenie pięścią prosto w serce. Alina nazywała mnie małą
Mac
. Czasami młodą. Ja nazywałam ją Dużą Mac. To był taki nasz wewnętrzny żart
— Dlaczego tak mnie nazwałaś?
— Filmy, Amerykańskie rzeczy. McDonald. No wiesz
— Nie nazywaj mnie Dużą Mac a Ja nie będę nazywać cię.... Danielle — strzeliłam
a po wyrazie jej twarzy odgadłam ,że był to trafny strzał — Umowa stoi?
— Stoi
— Gdzie moja włócznia?
Zesztywniała, ponownie rozejrzała się w około, i zniżyła ton głosu jeszcze bardziej
— Nie wiem — powiedziałam miękko — Ale zabrałyśmy ją tamtego dnia w
kościele. Kat przyniosła ją ze sobą. Nie była widziana od tamtego czasu. Myślałam
nawet ,że uzbroiła w nią jedną z nas, ale tego nie zrobiła
Moje usta się zacisnęły. Wiedziałam dlaczego. Rowena miała ją przy sobie
— Też tak myślę — Dani powiedziała i zerknęłam na nią ostro — Nie, nie czytam w
myślach ale wiem co sobie myślisz jesteśmy pod tym względem do siebie podobne.
Widzimy rzeczy takimi jakie są, a nie takimi jakimi ktoś chcę żebyśmy wierzyły ,że
są albo jakimi chcieliby aby były
— Gdzie jest stara wiedźma?
Dani posłała mi ponure spojrzenie. — W tej chwili?

background image

Pokiwałam

Za tobą

Tlumaczenie — agaz.7@wp.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dreamfall
dreamfever 21
dreamfever 5
dreamfever 6
dreamfever 18
The Dreamfields K W Jeter
dreamfever 24
Dreamfall
dreamfever 4
dreamfever 23
dreamfever 16
dreamfever 20
dreamfever 14
dreamfever 26
dreamfever 17
dreamfever 22
Dreamfall Chapters Ksiega 1 poradnik do gry
Dreamfall The Longest Journey poradnik do gry
dreamfever 15

więcej podobnych podstron