Rozdział6
Zabezpieczenia powaliły mój tyłek w momencie w którym próbowałam opuścić
posiadłość
— Ow! — odbiłam się jak gumowa piłka od ceglastej ściany i wylądowałam na
trawniku. Albo bardziej na tym co z niego pozostało, czyli na brudnej ziemi. Byłam
w Ciemnej Strefie. To nie zima ale Cienie pozbawiły podwórze życia. Matka natura
pozostawiała trawę, nawet w swoich najostrzejszych momentach. Cienie nie
pozostawiały niczego. Barrons musiał przynieść mnie tutaj po tym jak już przejęły
sąsiedztwo. Jakie jest lepsze miejsce do ukrycia broni przed wrogiem niż na jego
własnym terytorium? Zwłaszcza odkąd on i oni wydawali się mieć milczącą umowę
dotycząca pozostawienia siebie nawzajem w spokoju
Zdjęłam moje MacHalo (było na tyle jasno, że nie będę go potrzebowała aż do
wieczora poza tym podejrzewałam ,że Cienie które pozostawiły tego rodzaju
spustoszenie i tak musiały przenieść się na bardziej urodzajne ziemie) powiesiłam je
na pasku plecaka i roztarłam skronie. Zabezpieczenia nieomal rozłupały mi czaszkę.
Bolały mnie zęby trzonowe i czułam jakby skóra głowy była cała posiniaczona. Tego
nie przewidziałam. Zmrużyłam oczy. Lekkie srebrne znaki runiczne zalśniły na
chodniku który właśnie miałam zamiar przekroczyć. Te zabezpieczenia to była
podstępna rzecz, często trudno było je zobaczyć, wzmocnione podwójnie tego ranka
poprzez cienką powłokę lodu. Ale teraz wiedziałam już ,że tu były. Mogłam
zobaczyć historię połyskującej subtelnej pracy Barronsa, znikającej na wschodzie i
zachodzie po obu stronach domu. I chociaż wiedziałam ,że jest dokładny wciąż
chodziłam po granicy zabezpieczeń szukając luki.
Nie było żadnej
Zdecydowałam ,że musi być to jakieś odchylenie skoro zabezpieczenia odrzuciły
mnie tak gwałtownie. Barrons obwarował rzeczy na zewnątrz! Nigdy nie
zabezpieczył mnie od środka! Weszłam na lekko zmrożony chodnik w innym miejscu
Poleciałam z powrotem, zęby drgały w uszach mi dzwoniło
Usiadłam warcząc. Irytacja. Jeśli wcześniej nie byłam zdeterminowana aby się stąd
wydostać, to teraz już byłam.
— Zabezpieczył się, pozostawiając mnie na zewnątrz MacKayla. Inaczej przyszedł
bym po ciebie już dawno
Głos V’lane'a poprzedził jego przybycie. W jednej chwili znalazłam się w powietrzu
w następnej byłam już na wysokości kolan V’lane'a. Przez moment skupiałam na tym
miejscu swoje spojrzenie (kobieta ma prawo czuć się lekko przerażona po tym co
przeszłam)
V’lane pochodzi z dworu Seelie, to jeden z tych 'dobrych facetów'( jeśli w ogóle
jakakolwiek wróżka może być tak nazwana) ale wciąż jest zabijającą seksem wróżką,
taką samą jak ci mistrzowie zabójczego pożądania którzy nie tak dawno zrobili ze
mnie najniższy wspólny mianownik. Wszystkie królewski wróżki, bez względu na to
czy pochodzą z dworu światła czy mroku, mogą za pomocą seksu przekształcić
kobietę w Pri-ya. I jak jego ciemni bracia, śmiertelni Unseelie (kiedy jest w swoim
naturalnym wysokim zauroczeniu)V’lane jest zbyt piękny aby człowiek mógł
spoglądać prosto na niego. Ja nie jestem wyjątkiem. Mroczni książęta sprawili ,że
moje oczy krwawiły. V’lane też mógł to zrobić, gdyby miał na to ochotę.
Od dnia w którym go poznałam używa na mnie w rożnym stopniu swoich sztuczek i
magnetyzmu który posiada zabijająca seksem wróżka, chociaż dopiero teraz
wiedziałam jak 'delikatne' były naprawdę jego sztuczki w porównaniu do tego co
mógł zrobić abym pomogła mu namierzyć Sinsar Dubh. Toczyliśmy niekończącą się
bitwę o to jaką formę mógł przyjmować w mojej obecności, z nim zawsze
przekształcającym się w kogoś posiadającego zbyt dużo seksualnej charyzmy i ze
mną zawsze nalegającą aby to 'wyciszył'
Podniosłam wzrok do nieuniknionej konfrontacji z doskonałą twarzą księcia Seelie,
przygotowują się na uderzenie
Nie było żadnego
Stał przede mną z każdym kawałeczkiem swojej aury roztaczanej przez zabijająca
seksem wróżkę przytłumionym. Po raz pierwszy od czasu kiedy go spotkałam byłam
w stanie spojrzeć prosto na niego, absorbując jego nieludzkość, niesamowitą
perfekcję i nie odczuwać żadnego jej wpływu. V’lane był tak podobny do ludzkiego
mężczyzny jak tylko mógł być w dżinsach, butach i luźnej, lnianej koszuli na wpół
rozpiętej. Najwyraźniej był odporny na chłodną pogodę a może sam był jej przyczyną
Wróżki mogły wpływać na pogodę swoimi nastrojami. Jego piękne, muskularne złote
ciało nie było już dłużej piękniejsze niż ciało spryskanego samoopalaczem modela,
jego długie włosy nie połyskiwały już dłużej tuzinem uwodzicielskich pochodzących
z innego świata odcieni, jego nieskazitelne symetryczne rysy mogły równie dobrze
pochodzić z okładki każdego magazynu. Jedynym aspektem jego natury wróżki który
zachował były te starożytne, opalizujące oczy bez dna. Wciąż był czymś co warto
było zobaczyć, śniadym ,seksownym mężczyzną z obcymi jarzącymi się oczami ale
nie zostałam zaatakowana szaleńczym pragnieniem aby zrzucać z siebie ubrania, nie
czułam mrowienia nadchodzącego pożądania ani najsłabszej nawet oznaki miękkich
kolan.
I zrobił to wszystko bez mojej uprzedniej prośby
Nie miałam zamiaru mu dziękować. Przynajmniej tyle mógł zrobić po tym co jego
rasa mi uczyniła
Obserwował mnie podczas gdy ja obserwowałam jego. Jego oczy ściągnęły się
nieznacznie, potem rozszerzyły wręcz nieskończenie, co na ludzkiej twarzy znaczyło
bardzo niewiele ale na twarzy wróżki było wyrazem zdziwienia.
Zastanawiałam się dlaczego. Ponieważ przetrwałam? Czy moje szanse naprawdę
były takie niewielkie?
— Obserwowałem te zabezpieczenia i wyczułem zakłócenia. Ciesze się ,że cię
widzę MacKayla
— Dzięki za ratunek — powiedziałam chłodno — Miło z Twojej strony ,że
pokazałeś się kiedy cię potrzebowałam, Ach zaraz — warknęłam ostro przy
akompaniamencie śmiechu — Teraz sobie przypominam. Nie zrobiłeś tego, w
zasadzie to Twoje imię rozbiło się i spłonęło kiedy próbowałam go użyć — gdyby
nigdy nie podarował mi swojego imienia nie byłabym taka nieustraszona tamtej nocy.
Byłam uśpiona w samozadowoleniu, wierząc ,że mam księcia Seelie dostępnego na
przysłowiowe 'pstryknięcie palcami' który teleportuje mnie zapewniając mi
natychmiastowe bezpieczeństwo. To sprawiło ,że czułam się niezwyciężona kiedy nie
powinnam. A gdy potrzebowałam go najbardziej, zawiódł. Trzeba było nigdy na nim
nie polegać. Powinnam była zatrzymać tamtej nocy przy swoim boku Dani. Ona była
w stanie zapewnić mi bezpieczeństwo.
Rozłożył ręce kierują dłonie ku górze, i pochylił głowę w geście służalczości.
Parsknęłam. Najbardziej święty ze wszystkich, książę Seelie pochylał przede mną
głowę?
— Przeprosiny po tysiąckroć nie odpokutują za krzywdy które moi bracia
wymierzyli w ciebie. Wzbudza we mnie odrazę to ,że — przerwał pochylając głowę
jeszcze bardziej tak jakby nie mógł zmusić się do dokończenia tego zdania
To był całkowicie ludzki gest
Któremu nie ufałam ani na jotę
— Więc — podniosłam się i otrzepałam z ziemi mój nowy skórzany płaszcz — Jaką
Ty masz wymówkę na to ,że zawiodłeś mnie w Halloween? Barrons powiedział ,że
utknął w Szkocji. W zasadzie powiedział ,że to 'skomplikowane' Czy w Twoim
przypadku to też było 'skomplikowane' V’lane? — zapytałam słodko, podczas gdy
przesuwałam swoją broń wokół ramienia, umieszczając ją z tyłu. Wpadała na mój
plecak. Podobała mi się solidna dodająca otuchy waga mojej broni i amunicji.
Wzdrygnął się na ton mojego głosu, nie przegapiając mojego małego arsenału.
Podczas gdy Ja byłam zajęta byciem Pri-ya, V’lane najwyraźniej był zajęty
rozwijaniem swojego repertuaru ludzkich wyrazów twarzy. Wciąż jednak te miny
różniły się od tych pierwszych. Były zbyt przesadzone jak na wróżkę. Opalizując
oczy napotkały moje — Nadzwyczajnie
Zaczepiłam kciuki w przednich kieszeniach dżinsów — Mów dalej — uśmiechnęłam
się. Nie było nic co mógł powiedzieć i sprawić abym ponownie zaufała czemuś
takiemu jak tajemnicze i całkowicie zawodzące imię wróżki znajdujące się na mym
języku, ale chciałam zobaczyć jak daleko jest gotowy się posunąć aby powrócić w
moje dobre łaski.
— Aoibheal była moim pierwszym priorytetem MacKayla. Wiesz o tym. Bez niej,
wszystko inne nic nie znaczy. Bez niej ściany nigdy nie zostaną odbudowane. Tylko
ona jest naszą nadzieją na odtworzenie 'Pieśni Zrobienia'
Wróżki były matriarchalne i tylko królowa Seelie mogła odtworzyć 'Pieśni
Zrobienia' Wiedziałam bardzo niewiele na temat 'Pieśni' , tylko tyle ,że była czymś z
czego zostały zbudowane ściny więzienia Unseelie setki tysięcy lat temu. Około
sześć tysięcy lat temu, kiedy porozumienie mówiące o dzieleniu się planetą i
wspólnym egzystowaniu zostało wynegocjowane pomiędzy naszymi rasami.
Aoibheal pobrała magię ze ścian więzienia aby przedłużyć i wzmocnić te antyczne
ściany które oddzielające świat ludzi od świata wróżek. Niestety jej manipulacja
osłabiła ściany więzienia, umożliwiając Darrocowi alias Lordowi Master
sprowadzenie wszystkich Unseelie, rozbijając ściany całkowicie w noc Halloween.
Więc dlaczego Aoibheal nie wśpiewała ich magi z powrotem ?
Ponieważ w typowym dla wróżek konflikcie wewnętrznym, król Unseelie zabił
dawną królową Seelie zanim ta zdążyła komuś przekazać swoją wiedzę. Aoibheal,
ostatnia w długim dziedzictwie królewskich rządów z osłabioną mocą, nie ma pojęcia
jak wyśpiewać Pieśni Zrobienia' Dlatego potrzebują mnie — niezwykłego
wykrywacza Przedmiotów Magicznych — abym znalazła jedyną pozostająca
wskazówkę do odtworzenia 'Pieśni Zrobienia' Sinsar Dubh, śmiercionośną książkę
która zawiera całą magię którą posiadł król Unseelie. Król był bliski odkrycia 'Pieśni'
gdy jego konkubina, śmiertelniczka popełniała samobójstwo a on porzucił wszelkie
eksperymenty tworzące ciemniejszą połowę rasy wróżek.
— A tylko Ja jestem w stanie znaleźć książkę której potrzebuje aby to zrobić —
powiedziałam zimno — Więc kto tu jest przeznaczony na straty?
Jego oczy zwęziły się na chwilę i odwrócił wzrok. Różowa Mac nawet by tego nie
zauważyła ale Ja już dłużej nią nie byłam. Mój kręgosłup wystrzelił prostując się jak
struna i znalazłam się z nim nos w nos, poprzez odgradzającą nas ochronną linię
Gdybym mogła sięgnąć i złapać go poprzez nią za gardło zrobiłabym to — Boże!,
faktycznie przyszło ci to do głowy i zdecydowałeś ,że Ja! Wiedziałeś ,że mam
kłopoty i nie pomogłeś mi! — warknęłam — Założyłeś sobie ,że przeżyję! A może
stwierdziłeś ,że będzie nawet łatwiej użyć i wykorzystać mnie kiedy będę Pri-ya?!
Jego opalizujące oczy płonęły — Nie mogłem być w dwóch miejscach jednocześnie!
Zostałem zmuszony aby dokonać wyboru. Królowa nie przeżyłaby tej nocy! Jej
przetrwanie było konieczne!
— Ty sukinsynu! Wiedziałeś ,że po mnie idą!
— Nie wiedziałem!
— Kłamiesz!
— Gdy dowiedziałem się co zaplanowali było już za późno MacKayla! Pomimo
moich mocy nie udało mi się przewidzieć jak niebezpieczny stanie się Darroc. Nikt z
nas tego nie przewidział. Sądziliśmy ,że ściany osłabią się bardziej w noc Samhain,
sądziliśmy nawet ,że większej liczbie Unseelie uda się uciec, ale nigdy nie
myśleliśmy ,że Darroc odniesie sukces i całkowicie zburzy ściany. Nie tylko zrobił to
co niemożliwe, udało mu się zablokować całą magię wróżek tak całkowicie jak
zburzył Twoją ludzką siec elektryczna. Przez jakiś czas tamtej nocy nikt z nas nie
mógł się teleportować. Nikt nie mógł zmienić formy. Nikt z nas nie mógł posłużyć
się swoją magią. Byłem zmuszony zanieść moją królową do nowej kryjówki na
ludzkich — z szyderstwem wypowiedział to słowo — nogach
— Podczas gdy ja leżałam moim ludzkim tyłkiem Twoi 'braci z krainy wróżek”— z
szyderstwem wypowiedziałam te słowa — Zerżnęli mój mózg i prawie mnie zabili
— Ale zawiedli MacKayla. Zawiedli. Zapamiętaj to. Jesteś teraz panią samej siebie
— Więc cel uświęca środki? Tak właśnie myślisz?
— A nie jest tak?
— Cierpiałam — zazgrzytałam zębami — Przeżywałam straszne rzeczy nie do
opowiedzenia
— Jednocześnie stoisz tutaj. Ramie w ramie z księciem Seelie. Imponujące jak na
człowieka. Być może dzięki temu stałaś się tym czym miałaś się stać
— Co mnie nie zabije to mnie wzmocni? Sadzisz ,że powinnam z tego wyciągnąć
taką właśnie lekcje?
— Tak! I powinnaś być za nią wdzięczna
— Pozwól ,że coś ci powiem — zacisnęłam moją pieść na kołnierzyku jego koszuli
— Tym za co będę wdzięczna będzie dzień w którym ostatni z Was będzie martwy
Zrobił się dziwny, całkowicie spokojny
Potrząsnęłam nim, nie poruszył się
Zamrugałam oczami i zrozumiałam. Zamroziłam go. Zamrażanie jest rzadką
umiejętnością sidhe-seer według Roweny, jestem ostatnim żywym Nullem. Mogę
zamrozić wróżkę za pomocą dotyku moich dłoni. Mogę włączać to lub wyłączać za
pomocą woli w taki sam sposób w jaki książę wróżek może kontrolować swój
śmiertelny erotyzm. Nawet nie myślałam o zamrażaniu ale najwyraźniej, moja
wrogość przeciw jego rasie zmieniła się podświadomie w zamiar zamrożenia go.
Skoro był już zamrożony, walnęłam go kilka razy dając upust swojej wściekłości na
wszystko co związane z wróżkami
Wtedy skupiłam się na moim wnętrzu sidhe-seer i zmusiłam do relaksu
Mięśnie jego pięknej szczęki pracowały. O tak poćwiczył sobie ludzkie gesty —
Bicie nie było konieczne
Ups. Zapomniałam ,że byli tylko zamrożeni ale nie pozbawieni świadomości. No cóż.
— Ale przyjemne
— Dobra robota MacKayla — powiedział spięty
— Zamrożenie cię? Już wcześniej to robiłam
— Nie to — spojrzał w dół na moje ręce
Ja też spojrzałam, potem przesunęłam wzrok na stopy.
Byłam poza linią ochronną. Przeszłam przez nią bez świadomości ,że to zrobiłam.
Nie tylko to, trzymałam za koszulkę księcia Seelie i nie byłam ani trochę pobudzona.
Bez względu na formę jaką V’lane przyjmował w przeszłości, nigdy nie stałam tak
blisko niego nie odczuwając impulsu aby uprawiać z nim seks tu i teraz, z którym
musiałam zacięcie walczyć, nawet wtedy kiedy był 'wyciszony' na tyle mocno —
według niego — na ile mógł
Oparłam się o niego, napierając na jego perfekcyjne ciało całym swoim ciałem.
Przykleił się do mnie natychmiast, objął ramionami, schował twarz w moje włosy.
Był twardy, gotowy.
Nie poczułam nic
Odsunęłam się i spojrzałam do góry. Znowu ta krótka chwila mrużenia i rozszerzania
oczu. Zdziwienie. Ale dlaczego? Co tak zdziwiło go kiedy zobaczył mnie po raz
pierwszy? To ,że wydobrzałam po tym jak zostałam Pri-ya? Czy coś więcej — coś
praktycznie niewyobrażalnego dla niego?
Wyciągnęłam się na placach, przyciągnęłam jego głowę, i pocałowałam go. Jego
odpowiedź była natychmiastowa i zwierała w sobie każdą cząstkę stu czterdziestu
tysięcy lat seksualnej praktyki — ale nie było w tym nawet jednej uncji tej
nieuchwytnej jakości zabijającej seksem wróżki
Odsunęłam się i wpatrywałam w niego. Mogłam poczuć intensywne seksualne
podniecenie spływające z niego ale nie większe niż od każdego normalnego
mężczyzny. Znowu te mięśnie jego szczęki. Czy to możliwe ,że nie był 'wyciszony'?
Słyszałam ,że jeśli zażyjesz określoną truciznę i nie umrzesz, nabywasz na nią
odporności. Czyżbym pochłonęła wystarczającą ilość trucizny wróżek? — Włącz to z
powrotem !— zażądałam
— Nie jestem wyciszony!
Czy on kiedykolwiek wcześniej brzmiał na wkurzonego? — Kłamiesz! — to nie
mogła być prawda? Czy wszystko przez co przeszłam doprowadziło mnie do stanu w
którym nie działał na mnie seksualny przymus wróżek?
— Nie, MacKayla
— Nie wierze ci — Moja czujność nie zostanie znowu uśpiona i sprowadzona do
zwykłej głupoty wierząc w coś co nie było prawdą, tak aby mogło to zostać
wykorzystane przeciwko mnie
— Ja też bym w to nie uwierzył. Żaden człowiek nigdy nie powrócił po tym jak stał
się Pri-ya, i chociaż cieszę się ,że wróciłaś do siebie po tym co zostało ci zrobione,
nie ciesze się z faktu ,że teraz muszę rywalizować o ciebie bez stosowania żadnego
zauroczenia. Bez wspaniałości która mi przysługuje i wynika z prawa moich
narodzin. To byli Unseelie, MacKayla, najobrzydliwsi, najmroczniejsi z mojej rasy,
obrzydliwość. Jestem Seelie, jesteśmy całkowicie inni. Miałem nadzieję ,że pewnego
dnia kiedy mi zaufasz, pozwolisz mi podzielić się z Tobą ekstazą bycia z takim jak
Ja. Bez bólu, MacKayla, i żadnej ceny. Teraz to już nigdy się nie stanie. Nie masz
pojęcia jak piękne mogłoby być to doświadczenie i teraz już nigdy się nie dowiesz.
— Gówno prawda — powiedziałam. Gierki w gierkach. Tym właśnie było teraz całe
moje życie. Czy kłamał tylko po to aby mógł zaskoczyć mnie kiedy najmniej będę
tego oczekiwała?
— Przetrwałaś całą skondensowaną moc trzech książąt Unseelie. Byli wewnątrz
ciebie. Niemożliwym jest przewidzieć wszystko co mogli ci zrobić.
— Czterech — warknęłam — I nie przypominaj mi gdzie byli. Jestem dotkliwie
wręcz tego świadoma
Jego oczy zmniejszyły się do małych szczelinek i zapłonęły nieludzkim ogniem —
Czterech? Było ich czterech? Kim był czwarty? Czy to był Barrons? Powiedz mi!
Wzdrygnęłam się. Ta myśl nigdy nie przyszła mi do głowy. Czwarty który trzymał
się przede mną w ukryciu był czwartym księciem Unseelie? Prawda? Był czwartą
wróżką. Prawda? Wszystkie moje zmysły sidhe-seer zostały całkowicie przytłumione
z powodu zjedzenia mięsa Unseelie poprzedniej nocy, aby uzyskać siłę wróżek i móc
wydostać się z szalejącego tłumu a tym samym zapewnić sobie bezpieczeństwo. Jeśli
mam być ze sobą całkowicie szczera, to nie mogę na 100% powiedzieć ,że czwarty
był wróżką mogę tylko powiedzieć ,że był intensywnie seksualny.
Dlaczego trzymał swoją twarz w ukryciu? Wszystko co udało mi się zobaczyć to
przebłysk skóry, mięśni i tatuaży
Tatuaży
— To nie mógł być Barrons. Był w Szkocji tej nocy
Gniew V’lane'a pokrył lodem powietrze. Temperatura spadła tak gwałtownie ,że mój
następny oddech palił mi płuca — Nie przez całą noc, MacKayla. Rytuał klanu Keltar
odprawiany w celu utrzymania ścian został sabotowany. Kamienny krąg w którym
święte rytuały były odprawiane od dnia w którym wynegocjowane zostało
porozumienie zgodnie z zawartą pomiędzy moją królową a ludzkim klanem Keltar
umową został zniszczony, zastąpiony rzeczywistością wróżek. Barrons ostatni raz był
widziany o północy w Samhain. Spokojnie mógł znaleźć się z powrotem w Dublinie
przed świtem
Ouch! Więc dlaczego nie przyszedł po mnie od razu? Dlaczego nie namierzył mnie
poprzez znak który wytatuował u podstawy mojej czaszki i nie przyszedł mnie
ocalić?
Jeśli już o to chodzi, ile czasu zajęło mu ocalenie mnie z mojego piekła w opactwie?
Moje wspomnienia dotyczące tych wczesnych dni wciąż były bardzo niewyraźne —
Barrons raczej nie 'trzyma się' z Unseelie czy LM. Nie lubią go wcale bardziej niż Ty
— W rzeczy samej — opalizujące oczy V’lane'a wyrażały kpinę
— Przypomnij mi jeszcze raz — powiedziałam z kwaśną słodyczą — dlaczego tak
jest? — nigdy mi nie powiedział i nie sądziłam ,że zrobi to teraz. Ale i tak się
dowiem, w ten czy inny sposób. Dowiem się wszystkiego, w ten czy inny sposób.
Musiałam rozważyć to co mówił V’lane. W moim nieprzewidywalnym często
niezrozumiałym świecie, musiałam rozważać wszystko. Nie tylko Barrons miał jakiś
rodzaj umowy z Cieniami, wiedział mnóstwo rzeczy na temat nigdy wcześniej nie
widzianych przez ludzi (ponieważ zawsze były więzione) wróżkach Unseelie drugiej
połowie rasy wróżek. Był znacznie starszy niż mógł być człowiek, i ostatnio
przyłapałam go jak wychodził z lustra Unseelie które trzyma w swoim gabinecie w
księgarni, niosą w ramionach ciało kobiety która została brutalnie zamordowana.
Jaki powód mógł mieć Barrons aby obrócić mnie w Pri-ya, a potem przywróci z
powrotem? Zrobił to dla okazji odegrania bohatera? Aby mógł pojawić się nagle i
uratować dzień, w nadziei zabezpieczenia sobie mojej ślepej wiary w niego raz na
zawsze? Dlaczego nie pozostawił mnie w stanie Pri-ya i wtedy nie wykorzystywał?
Mógł ustać w swoich wysiłkach przywrócenia mego umysł w połowie drogi,
pozostawić mnie w stanie zawieszenia, funkcjonującą jako Pri-ya na czas bliżej
nieokreślony, a zrobiłabym wszystko co tylko by chciał w zamian za seks.
Włóczyłabym się po całym świecie polując na Czarną Księgę, niewolniczo podległa
jego każdej komendzie.
Ale nie zrobił tego. Sprowadził mnie z powrotem pod każdym względem. Wyzwolił
mnie
— Czego chce Barrons, MacKayla? — powiedział miękko V’lane
Tego samego czego chce V’lane i wszyscy inni których poznałam od czasu jak
przyjechałam do Dublin, Sinsar Dubh. Ale ani Barrons ani Ja nie mogliśmy jej
dotknąć. Mogłam ja namierzyć a on wierzył ,że miałam potencjał aby przy
właściwym treningu położyć w końcu na niej moje ręce.
Nie wierzyłam w to ,że Barrons był czwartym. To nie było w jego stylu. Ale mogło
być jego pomysłem na przeprowadzenie tego 'właściwego treningu'? Jak daleko
posunąłby się Barrons aby dostać to czego chciał? Był wyrachowany do szpiku kości
wciąż naciskając mnie, próbując uczynić mnie twardszą, silniejszą. Próbując zrobić
ze mnie to czym musiałam się stać aby następnie zrobić to co chciał abym zrobiła
Teraz nie działała na mnie magia wróżek zabijających seksem. Mogłam przechodzić
przez magiczne zabezpieczenia. Byłam bardziej potężna na sposób który mógł
dokonać się tylko poprzez postawienie mnie przeciw czemuś co mogło albo mnie
zabić albo uczynić silniejszą. Jak swego rodzaju królik doświadczalny, umierasz albo
się rozwijasz.
To było dla mnie zbyt okropne aby w ogóle zacząć to rozważać — Może czwartym
byłeś Ty V’lane? Skąd mogę wiedzieć ,że tak nie było?
Moja skóra pokryła się lodem. Gdy zadrżałam kryształki lodu opadały jak mała
śnieżyca na chodnik — Byłem z moja królową
— Tak twierdzisz
— Nigdy bym cię nie skrzywdził
— Bezustannie manipulujesz moją seksualnością
— Tylko w granicach przyjemności
— Według kogo?
Jego twarz stężała — Nie rozumiesz mojej rasy. Seelie i Unseelie cierpią z powodu
wzajemnej egzystencji. Nie zadajemy się ze sobą. Nawet teraz walczymy, tak jak
robiliśmy to dawniej, dawno dawno temu
— Tak twierdzisz
— Jak mogę uspokoić Twój umysł MacKayla?
— Nie możesz — nie mogłam ufać nikomu. Musiałam polegać tylko na sobie — Nie
wiem kim byli ci czterej, tamtego dnia, ale dowiem się. A kiedy to zrobię.... —
sięgnęłam szukając mojej broni i uśmiechnęłam się zimno. Z pomocą ludzkiej broni
albo broni wróżek, zemszczę się
— O tak, zmieniłaś się — oczy V’lane'a zwęziły się, obserwował mnie — To nie
może być..— wymamrotał
— Co? — żądałam odpowiedzi. Nie podobał mi się sposób w jaki na mnie patrzał.
Fascynacja w oczach wróżki nigdy nie wróżyła niczego dobrego.
— Dostrzeż mnie. Wierze ,że potrafisz — czy w jego głosie czaił się niezbyt chętny
ale jednak szacunek? Zaczął się mienić i naglę stał się czymś innym
Zobaczyłam wizje podobną do tej którą zobaczyłam tego ranka w kościele kiedy trzej
książęta Unseelie otoczyli mnie z każdej strony płynnie przechodząc z jednego stanu
w drugi. Mój mózg nie był w stanie zarejestrować i przetworzyć tego co widziałam, i
zgadłam ,że był to o wiele bardziej skomplikowany stan bycia który miał więcej
wymiarów niż ludzie byli w stanie pojąc
Jednakże inaczej niż książęta Unseelie V’lane nie kontynuował przemieszczania się z
jednego stanu do kolejnego. Przyjął jeden statyczny. A przynajmniej tak mi się
wydawało ,że był statyczny. Nie była to zmiana. Stałość i zmiana to sposób w jaki
wróżki wszystko definiują. Na przykład gdy człowiek umiera — albo tak jak one
mówią przestaje istnieć — wcale nie dostrzegają utraty życia, dostrzegają jedynie
zmianę. Są zimnymi draniami.
Moje oczy mogły zobaczyć V’lane'a, ale mój mózg nie mógł go zdefiniować.
Wymyślaliśmy jedynie słowa których potrzebowaliśmy, a nigdy nie widzieliśmy
czegoś takiego jak to. Energia — ale wielowymiarowa? Nie miałam żadnego pojęcia
o wymiarach,wiedziałam tylko niewiele ile zdołałam dowiedzieć się ze szkoły na
temat kosmosu, czasu, i materii. Mój umysł starał się wychwycić to co znajdowało
się przed moimi oczami … rozwinąć … prawie rozrywając się na połowę próbując
przyporządkować obraz do czegoś co byłam w stanie zrozumieć. Nie mogłam
znaleźć niczego takiego, i czym bardziej szukałam i zawodziłam w tych
poszukiwaniach, tym bardziej oszalała się czułam, co znowu sprowadzało się do tego
,że jeszcze bardziej próbowałam to znaleźć a to z kolei powodowało ,że czułam się
jeszcze bardziej oszalała. Byłam szybko potęgującą się pętlą. Przestań z tym walczyć,
mówiłam sobie, przestań próbować to definiować, po prostu patrz.
Obciążenie zelżało. Wpatrywałam się w niego
— Wytrwałaś oglądając mnie w mojej prawdziwej formie. Śmiertelnicy nie mogą
tego zrobić i jednoczenie zachować zdrowia psychicznego. To ich łamię. Dobra
robota MacKayla. Czyż nie było warto? Nie zrobiłabyś tego jeszcze raz od początku?
Żółć podniosła się w moim gardle. Za cenę kawałka mojej duszy? To właśnie
myślał? Że gdybym miała wybór, to wybrałabym przejść przez to wszystko co
wydarzyło się w noc Samhain? Że wybrałabym upadający Dublin, zburzone ściany
więzienia, wyzwolonych Unseelie, gwałt i przekształcenie w zwierzę które musiało
zostać uratowane najpierw przez Dani a potem przez Barronsa? — Nigdy bym tego
nie wybrała!— nie tylko ja ucierpiałam. Jak wielu ludzi zostało zmasakrowanych
tamtej nocy i od tego czasu?
Był z powrotem w swojej ludzkiej formie — Doprawdy? Za taką moc? Nie działam
na Ciebie, Ja książę wróżek. Jesteś nieczuła na nasze seksualne zauroczenia. Możesz
spoglądać na mnie w mojej prawdziwej formie bez utraty zmysłów. Możesz
przechodzić przez magiczne zabezpieczenia. Zastanawiam się co jeszcze możesz
teraz robić. Jakim stworzeniem się stałaś
— Nie jestem stworzeniem. Jestem człowiekiem i jestem z tego dumna
— Ach, MacKayla, tylko głupiec nazywałby cię wciąż człowiekiem — zniknął ale
jego głos pozostał — Twoja włócznia jest w opactwie.... księżniczko — śmiech
zatańczył w powietrzu
— Nie jestem księżniczką — warknęłam i dodałam — Skąd wiesz gdzie jest moja
włócznia?
— Barrons nadchodzi — te słowa były nieomal nie do wychwycenia w chłodnej
porannej bryzie. Powiew parnego ciepłego powietrza w ostrym kontraście do
chłodnego mroźnego dnia zaciął w dół wpadając pod moją koszulkę i pieszcząc
szczyty moich piersi.
Szarpnęłam płaszcz i zaczęłam zapinać guziki — Trzymaj się z dala od moich ubrań
nawet jako to gorące powietrze którym jesteś V’lane!
Więcej śmiechu — O ile nie chcesz zobaczyć tego który wykorzystał cię podczas
Twojej słabości, a być może nawet zrobił cię taką idź na południowy wschód,
MacKayla, i to szybko
Wizja z wczorajszej nocy pojawiła się przed moimi oczami — Ja, nago, siedząc
okrakiem na twarzy Barronsa.
Poszłam.
Pewne daty tkwią w mojej głowie, na wieki ją okaleczając
5 Lipca — dzień w którym Alina zadzwoniła na moją komórkę i zostawiała szaloną
wiadomość której nie odsłuchałam aż do następnego tygodnia. Kilka godzin po tym
telefonie została zamordowana
4 Sierpnia — popołudnie w które pierwszy raz znalazłam się w Ciemnej Strefie i
skończyłam przed 'Książkami i Bibelotami Barronsa'
22 Sierpnia — dzień w którym miałam moje pierwsze rozłupujące czaszkę spotkanie
z Sinsar Dubh.
3 Października — dzień w którym Barrons nakarmił mnie Unseelie aby sprowadzić
mnie z powrotem do świata żywych i doświadczyłam odurzających skutków mocy
ciemnych wróżek
31 Października — ok ,dobra wystarczy, data mówi sama za siebie. To były szalone
miesiące.
Dzisiaj jednakże nie miałam pojęcia jaki jest dzień, więc nie mogłam zanotować go
sobie w pamięci pod konkretną datą ale wiedziałam już ,że nie zapomnę z niego ani
jednego pojedynczego szczegółu.
Cały Dublin został pożarty przez Cienie i przekształcony w teren nieużytków. Jeśli
były jeszcze w mieście jakieś inne żyjące osoby poza mną to musiały się gdzieś
dobrze ukrywać.
Całymi godzinami chodziłam poprzez wręcz upiornie ciche dzielnice. Nie pozostało
ani jedno źdźbło trawy, ani jeden krzaczek, krzew czy drzewo. Wiedziałam ,że nie
powinnam tracić czasu ,zwłaszcza jeśli Barrons był w pobliżu ale musiałam to
zobaczyć.
Kolekcjonowałam ujęcia miasta jak cegły, i upychałam je budując z nich ścianę
determinacji. Przeżyję aby zobaczyć jak ta zniewaga ludzkości obraca się przeciwko
tym którzy tego dokonali.
Z kilku gazet pozostawionych na stoiskach datowanych na 31 Października, ostatni
dzień w którym Dublin funkcjonował domyśliłam się ,że miasto upadło tej nocy i
nigdy się po tym ciosie nie podniosło.
Witryny sklepowe zostały rozwalone, szyby powybijane. Wszędzie było potłuczone
szkło, porzucone samochody, niektóre spalone.
Najgorszą częścią tego wszystkiego były wysuszone łuski — porzuciłam liczenie po
chwili — walające się po ulicach, ludzkie szczątki, te części nas których Cienie nie
mogły przetrawić
Popłakałaby się ale czułam się jakby w moim ciele nie pozostały już żadne łzy.
Obeszłam księgarnię szerokim łukiem. Nie mogłam zmusić się aby zobaczyć czy
została zniszczona. Wolałam zachować mój przedostatni jej obraz. Pozostawić ją w
pamięci w taki sposób w jaki wyglądała tego popołudnia w noc Halloween, wszystko
na miejscu, czekające na mój powrót, czekające aż pchnę drzwi, podniosę pocztę,
poukładam magazyny które klienci zawsze rozrzucali, zapale kominek, zwinę się w
kłębek na sofie w oczekiwaniu na pierwszego tego dnia klienta.
Każda lampa uliczna którą mijałam była rozwalona, wiele z nich wyrwanych razem z
ich cementową podstawą, wygiętych i ciśniętych, jakby przez rozzłoszczone giganty.
Cienie nie miały żadnej fizycznej formy, więc założyłam ,że jakaś inna kasta
Unseelie musiała tego dokonać, tak jakby chcieli się upewnić ,że nawet gdybyśmy
jakimś cudem odzyskali kontrole nad zasilaniem w mieście i tak na nic się to nie zda.
Prawie tak samo okropne jak łuski ( kuliłam się za każdym razem jak nadepnęłam na
jakieś i chrzęściło mi pod stopami) były kupki ubrań, telefony komórkowe, biżuteria,
zęby, portfele. Każda z tych rzeczy była jak nagrobek w moim umyślę
Jednakże nie powstrzymało mnie to od podniesienia kilu przedmiotów
Otwarty nóż sprężynowy przykul moją uwagę w świetle zimnego poranka.
Podejrzewałam ,że jego właściciel próbował dźgnąć coś czego nie mógł dźgnąć gdy
Cień zabrał go ze sobą Zrobię z tego dobry użytek powiedziałam w kierunku kupki
czarnej skóry na której leżał naszyjnik z czaszek Przyrzekam Zamknęłam ostrze i
wśliznęłam do buta
Moją następna nagrodą był kawałek żyjącego mięsa Unseelie który znalazłam na
ulicy. Nie miałam pojęcia skąd się tam wziął ani jak, ale na pewno mógł się przydać.
Zjadanie mięsa wróżek, nie tylko sprawiało ,że przeciętny człowiek mógł je widzieć
(włączając w to z natury nie widoczne Cienie) tak jak każdy sidhe-seer, ale również
obdarzało przyjmującego super siłą, wyostrzonymi zmysłami, możliwościami pałania
się czarną magią czy cudowną mocą uzdrawiania nawet najgorszych obrażeń.
Użyłam mojego nowego noża aby je pokroić, następnie zatrzymałam się w
zdemolowanym sklepie, gdzie ukradłam kilka słoiczków z jedzeniem dla dzieci,
opróżniłam je, umyłam i napełniłam ponownie. Miałam nowy zapas sushi z Unseelie
jeśli bym go potrzebowała. Zakładając oczywiście, ,że znalazłabym się w sytuacji w
której A byłabym gotowa poświeci moje talenty sidhe-seer ,które wydawały się
bardo szybko rosnąc. B pozwoliłabym sobie na to aby ponownie obawiać się własnej
włóczni, którą choćby się waliło i paliło miałam zamiar odzyskać przed końcem dnia
i C jeśli jeszcze kiedykolwiek będę skłonna włożyć do swoich ust jakąkolwiek cześć
Unseelie. Miałam tego ostatnio więcej niż bym chciała
Zadrżałam. Zabawne ale wydawało się ,że zostałam wyleczona z mojego
rozkwitającego zamiłowania do jedzenia żywego mięsa Unseelie. Spojrzałam na
słoiczki i ich poruszającą się zawartość z odrazą.
Jednakże, broń to nadal broń, a każda broń to dobra broń.
Krótko potem byłam w środku sportowego Range Rovera który znajdował się pod
pozbawionym liści dębem. Odsunęłam z niego łuski, próbując nie przypatrywać się
zbyt mocno najmniejszym łuskom podczas gdy delikatnie odpinałam i wyciągałam
fotelik samochodowy, wraz z puszystym pluszowym różowym misiem i koszulką z
napisem 'Kocham cię tato'
Skierowałam się do opactwa, poruszając się przeważnie wzdłuż drogi ponieważ spora
jej większość była zastawiona porzuconymi samochodami. Podczas jazdy schrupałam
kilka batonów proteinowych zatrzymując się co jakiś czas na stacjach benzynowych i
przy sklepach spożywczych, wypełniając tył samochodu wodą, jedzeniem, bateriami
i na jednym przystanku plastikowym pojemnikiem benzyny który odkryłam z
mieszanymi uczuciami. Potrzebowałam go i byłam za niego wdzięczna. Ale nie było
szans aby nie zauważyć kupki składającej się z roboczych spodni, implantu biodra,
irlandzkiego rybackiego swetra, i butów zaraz obok trzech zbiorników. Czy ojciec
wyszedł na zewnątrz tuż przed zmrokiem, po benzynę aby utrzymać rodzinny
generator w działaniu? Czy oni wciąż gdzieś czekali, kuląc się w ciemnościach
czekając na jego powrót?
Około godziny po tym jak opuściłam miasto, zobaczyłam najdziwniejszą rzecz.
Początkowo z daleka, pomyliłam to z jakimś nisko lecącym samolotem o dziwnych
kształtach. Ale jak podjeżdżałam bliżej, mogłam zobaczyć ,że był to Łowca Unseelie
i jakaś inna wróżka której nigdy wcześniej nie widziałam którzy toczyli walkę, bijąc
powietrze swoimi masywnymi skrzydłami, szarpiąc się na wzajem szponami i zębami
Czy to były walczące między sobą Unseelie, czy Seelie walczący z Unseelie? Czy
Łowcy raz jeszcze zostali strażnikami prawa wróżek, tak jak byli przez wieczność w
przeszłości?
Nie wiedziałam i nie obchodziło mnie to. Chciałam tylko minąć ich niezauważona.
Łowcy polowali na sidhe-seers. Czy wydzielałam jakiś zdradzający mnie zapach?
Było za późno ,żeby zawrócić i musiałam pojechać do przodu więc wstrzymałam
oddech i modliłam się pod nosem do każdego bóstwa jakie przyszło mi do głowy aby
wróżki zajęte swoją walką nie spojrzały w dól
Jeden z pogańskich bogów musiał mnie wysłuchać, ponieważ przejechałam pod nimi
bez żadnego incydentu, wstrzymując oddech i obserwując jak bitwa znika jak główka
od szpilki w tylnym lusterku. Nabrałam powietrza i udawałam ,że moje ręce się nie
trzęsą — Królestwo Twoje za włócznię — wymamrotałam
Około trzydziestu minut od opactwa, otrzymałam kolejną niespodziankę, brudną
ziemię zastąpiła zielona trawa
Z jakiegoś powodu Cienie tutaj właśnie się zatrzymały.
Być może to było najdalej jak udało im się dotrzeć a teraz chowały się w ciemności
lub kurczyły pod zwalonymi drzewami w ciągu dnia, gdzie niecierpliwie oczekiwały
nocy aby na nowo podjąć swoją wędrówkę w kierunku opactwa. Może gleba w tej
części kraju nie smakowała im zbyt dobrze z powodu tylu lat zamieszkiwania jej
przez sidhe-seers Być może Rowena i jej wesoły zespolik, zrobiły coś co je
zatrzymało. Kto mógł wiedzieć? Cieszyłam się ,że widzę coś poza szarością i brudem
Następna niespodzianka nadeszła tak szybko ,że nie miałam szansy zareagować
W jednym momencie jechałam czymś podobnym do drogi tak wąskim ,że nikt nie
nazwałby tego dwukierunkową ulicą, w mroźny irlandzki dzień, a w następnej —
Pod potrójnym baldachimem bujnego tropikalnego, deszczowego lasu, prowadzącego
na ciemną powierzchnią, rozpryskującej się wody i nie miałam pojęcia jak do tego
doszło albo bardziej istotne dlaczego nie tonęłam. Znam się na samochodach. Na
wszystkich. Były moją pasją. Sportowy Range Rover waży z grubsza około 5,700
funtów. Powinnam iść na dno jak kamień. Wyjrzałam przez szybę. Nic tylko więcej
wody pod niesamowicie kolorową powierzchnią
Mrugałam. Co właśnie się stało? Otaczały mnie gigantyczne drzewa, wypuszczające
jakieś rzeczy ze swoich pni które wyglądały jak macki gigantycznej ośmiornicy.
Ptaki wielkości mojego samochodu wiosłowały wokół drzew swoimi pokrytymi
skórą skrzydłami które znajdowały się z tyłu. Co chwila uderzały w wodę swoimi
dziobami, odsuwały do tyłu głowy i przełykały. Miały bardzo duże i bardzo ostre
dzioby.
—V'lane?— powiedziałam z niedowierzaniem. Ale to wszystko nie wyglądało na
robotę V’lane'a. V’lane robił te wszystkie 'uwodzicielskie' rzeczy kiedy mnie gdzieś
teleportował a nie te 'niepokojące' i 'potencjalnie śmiercionośne' pomimo tego ,że te
dwa określenia bez wapienia przychodziły mi na myśl kiedy był w pobliżu.
Wciąż jednak, teleportacja wydawała się być jedynym możliwym wyjaśnieniem tak
nagłej zmiany mojego otoczenia.
Koliber poszybował obok. Był rozmiaru małego słonia. Jego długi, spiczasty dziób
też był proporcjonalny do tego rozmiaru. W moim świecie ( nie żeby zbyt wiele osób
o tym wiedziało ale błędnie wydawało się ochy i achy nad tymi stworzonkami
przyjmującymi delikatną wodę z cukrem) kolibry są mięsożercami. Przyjmują wodę z
cukrem którą im podajemy tylko jako paliwo pomagające w zapolowaniu na mięso.
Byłam posiłkiem
Wcisnęłam gaz, ślizgając się na wodzie, manewrując, uchylając się przed drzewami,
ptakami i winoroślami. Nie oglądałam się za siebie sprawdzając czy coś mnie goni.
Po prostu jechałam.
Nagle byłam z powrotem w Irlandii, kilka stóp dzieliło mnie od zderzenia z drzewem.
Dałam po hamulcach, wpadając w poślizg na martwej trawie i zatrzymując się
zdecydowanie za blisko kory. Siedziałam tam przez chwile sapiąc.
Po tym jak zobaczyłam tą dziwaczną, podniebną bitwę wróżek sądziłam ,że jestem
przygotowana na wszystko. Byłam w błędzie.
Wysiadłam, przeszłam na około stając na tyłach Range Rovera i gapiłam się na to w
czym jeszcze przed chwilą byłam.
Około 20 sekund zajęło mi wykombinowanie jak na to spojrzeć aby to zobaczyć
Jeśli zmrużyłabym oczy i spojrzała pod katem, (tak jak zerkałam właśnie teraz),
mogłabym dostrzec odpryski rzeczywistości wróżek — prawie jakby próbowała się
chować aby lepiej mnie zaskoczyć — przebijające przez naszą własną
Jeśli ludzkie powietrze było czystym szkłem, to powietrze wróżek było nieco gęstsze,
trochę falujące i jakby trochę pozbawione koloru.
Przypomniałam sobie noc Samhain, kiedy to obserwowałam z dzwonnicy jak światy
wróżek i ludzi rywalizowały o przestrzeń na świecie pozbawionym ścian
Najwyraźniej przegraliśmy kilka z tych bitew
Doprowadzało mnie to do szalu. To było jeszcze jedno niebezpieczeństwo na które
musiałam uważać. Ciemne Strefy były wystarczająco złe. Teraz miałam jeszcze IFP
esy — Miedzy wymiarowe wyboje wróżek pieprzące moje drogi, czające się za
rogiem, wyglądające nieszkodliwie i łagodnie, tylko czekające aby przebić oponę
albo rozbić samochód nieuważnego podróżnego, przeciągając go do rzeczywistości z
odmiennymi prawami fizyki, wrogimi formami życia, pozbawionej wszelkich
drogowych reguł
Wsiadłam z powrotem do samochodu i zatrzasnęłam drzwi. Wznowiłam jazdę, tym
razem obserwując to co przede mną o wiele bardziej dokładnie.
Jakie inne niespodzianki przyniesie jeszcze ten dzień?
Rozważyłam wstrząsy z którymi do tej pory musiałam się zmierzyć, Barrons
robiący.... cóż, te rzeczy które robił po to aby przywrócić mnie do rzeczywistości.
Odkrycie faktu ,że nie działa na mnie magia zabezpieczeń ochronnych i zabijających
seksem wróżek, Cienie przejmujące połowę Irlandii, podniebne bitwy wróżek a teraz
jeszcze IFP esy
Nigdy nie uwierzyłabym ,że najbardziej niepokojący wstrząs mojego dnia miał
dopiero nadejść
Tłumaczenie — agaz.7@wp.pl