Beaton M C Agatha Raisin 22 Agatha Raisin i mroczny piknik

background image

W SERII KRYMINAŁÓW

ukażą

się:








Tom 1 .

Agatha Raisin i

ciasto śmierci

Tbm 2.

Agatha Raisin i

wredny weterynarz

Tom 3.

Agatha Raisin i

zakopana ogrodniczka

'łom 4.

Agatha Raisin i

zmordowani piechurzy

Tom 5.

Agatha Raisin i

śmiertelny ślub

Tom 6.

Agatha Raisin i

koszmarni turyści

Tom 7.

Agatha Raisin i

krwawe źródło

Tom 8.

Agatha Raisin i

tajemnice salonu fryzjerskiego

Tom 9.

Agatha Raisin i

martwa znachorka

Tom 10.

Agatha Raisin i

przeklęta wieś

Tom 11.

Agatha Raisin i

miłość z piekła rodem

Tom 12.

Agatha Raisin i

zemsta topielicy

Tom 13.

Agatha Raisin i

śmiertelna pokusa

Tom 14.

Agatha Raisin i

nawiedzony dom

Tom 15.

Agatha Raisin i

zabójczy taniec

Tom 16.

Agatha Raisin i

perfekcyjna pani domu

Tom 17.

Agatha Raisin i

upiorna plaża

Tom 18.

Agatha Raisin i

mordercze święta

Tom 19.

Agatha Raisin i

łyżka trucizny

Tom 20.

Agatha Raisin i

śmierć przed ołtarzem

Tom 21.

Agatha Raisin i

zwłoki w rabatkach

Tom 22.

Agatha Raisin i

mroczny piknik

Tom 23.

Agatha Raisin i

śmiertelne ukąszenie

background image

SERIA KRYMINAŁÓW

TOM 22

AGATHA

RAISIN

I

MROCZNY

PIKNIK

M.C.

BEATON

TLR

background image

Tytuł serii:

Seria kryminałów

Tytuł tomu:

Agatka Raisin i mroczny piknik

Tytuł oryginalny tomu:

As the Pig Turns, An Agatka Raisin Mystery

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

I

Był koniec stycznia, wyjątkowo zimnego w tym roku. Wysokie drzewa

po obu stronach drogi wznosiły nagie gałęzie ku ołowianemu niebu,
błagając o nadejście wiosny. Wszyscy modlili się, żeby znowu nie spadł
śnieg. Wydawało się, że wystarczą dodatkowe dwa centymetry białego
puchu, by zamknięto drogi. Władze narzekały, że zabrakło soli do
posypywania szos. Tymczasem wszystkie dojazdy do Carsely były bardzo
strome, co sprawiało, że prowadzenie samochodu stało się ryzykowne.

Znużona Agatha Raisin, skręcając w stronę rodzinnej wsi Carsely w

Costwolds, gwałtownie się zatrzymała. Przed sobą ujrzała sznur
samochodów i z westchnieniem zaciągnęła ręczny hamulec.

O co, u licha, chodzi? Agatha niecierpliwie nacisnęła klakson. Młody

mężczyzna w poobijanym fordzie wyraził swój gniew odpowiednim
ruchem ręki.

Przeklinając, Agatha wysiadła z auta, pomaszerowała w stronę

młodzieńca i zastukała w szybę. Facet o ziemistej twarzy otworzył okno i
warknął:

— Czego?

— Co tu się dzieje? — spytała.

Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu. Zauważył drogi

płaszcz oraz paciorkowate, oskarżające oczy. Usłyszał elegancki akcent.
Rzucił jej gniewne spojrzenie.

— Dziury — powiedział, wzruszając ramionami — Naprawiają drogę.

TLR

background image

— Jak długo to potrwa?

— Żebym to ja wiedział — odburknął i zamknął okno.

Agatha wściekła wróciła do samochodu. Sama skarżyła się do władz na

zły stan nawierzchni, ale przecież były jeszcze dwie inne drogi prowadzące
do wsi. Mogli przynajmniej na czas napraw ustawić znaki informujące o
objazdach. Zastanawiała się, czy nie zawrócić. Jednak brak dostatecznych
umiejętności w prowadzeniu samochodu odwiódł ją od tego pomysłu.
Musiałaby wykonać zbyt wiele manewrów na stanowczo zbyt wąskiej
drodze.

Zaczęło jej kapać z nosa, więc sięgnęła do pudełka z chusteczkami

jednorazowymi leżącego na siedzeniu. Ktoś zastukał w szybę. Agatha
wyjrzała i zobaczyła pochylonego policjanta gapiącego się na nią. Był
krępy i krzepki. Z twarzy o cerze z widocznymi porami oskarżająco
spoglądały małe, świńskie oczka.

Uchylając okno, Agatha zapytała:

— Jak długo to potrwa, oficerze?

— Potrwa, ile potrwa, proszę pani — odparł z ciężkim akcentem z

Gloucestershire — Tymczasem dostaje pani mandat za zdjęcie rąk z
kierownicy.

— Za co? Czy pan zwariował? Po prostu czyściłam nos. Hamulec

ręczny zaciągnięty. Tkwię tutaj...

— Sześćdziesiąt funtów.

— Prędzej zobaczymy się w piekle, niż zapłacę — ryknęła Agatha.

Policjant wręczył jej mandat.

— Do zobaczenia w sądzie.

Agatha siedziała przez chwilę, trzęsąc się ze złości. Potem wzięła

głęboki oddech i znów zastanowiła się, czy nie zawrócić. Niestety, pojazdy

TLR

background image

stojące za nią akurat w tej chwili zdecydowały się zrobić to samo. Kiedy w
końcu udało się jej wykonać odpowiedni manewr, zobaczyła, że kolejka
samochodów, którą właśnie opuściła, zaczęła się poruszać.

Zanim dojechała do swojej krytej strzechą chaty przy Lilac Lane, znów

zaczął padać śnieg. Ci wszyscy cholerni eksperci i ich biadolenie na temat
globalnego ocieplenia — pomyślała z goryczą Agatha.

Kiedy otworzyła drzwi samochodu, wiatr porwał mandat, który dał jej

policjant, i poniósł go, hen, do góry.

Weszła do domu. Dwa koty, Hodge i Boswell, wybiegły, aby ją

powitać, tak jak czyniły zawsze, gdy chciały dostać coś do jedzenia.
Nakarmiła je, a sobie nalała dżinu z tonikiem. Potem zadzwonił detektyw
sierżant Bill Wong, jej pierwszy prawdziwy przyjaciel. Agatha poskarżyła
się na policjanta, który dał jej mandat za to, że czyściła nos.

— To był Gary Beech — stwierdził Bill — Prawdziwy maniak. Wiesz,

musimy wykazać się odpowiednią ilością interwencji, aby otrzymać awans.
On jest zwariowany na tym punkcie. Pewnego razu matka dziewięciolatka,
która mieszka przy ślepej uliczce w Mircesterze, narysowała kredą
kwadraty na chodniku, aby syn mógł grać w klasy. Beech aresztował malca
i oskarżył go o robienie graffiti. Dziecko miało przy sobie pistolet wodny i
Gary przypisał mu posiadanie niebezpiecznej broni. Starego emeryta
aresztował za terroryzm, bo niósł plakat z napisem: „Zabierzcie naszych
chłopców z Afganistanu".

— To co mam robić? — zapytała Agatha.

— Prawdopodobnie jego pozew zostanie odrzucony przez sąd. Możesz

ewentualnie zapłacić mandat.

— Nigdy!

— A jak interesy?

— Niedobrze. Recesja daje się we znaki. Ludzie nie mają pieniędzy.

TLR

background image

Agatha wyjrzała przez kuchenne okno.

— Psiakrew! Pada coraz bardziej gęsty śnieg. Żałuję, że nie

zainwestowałam w zimowe opony albo napęd na cztery koła. Roy Silver
przyjeżdża na weekend. Mam nadzieję, że do tej pory drogi będą
przejezdne.

Roy pracował dla Agathy, kiedy prowadziła firmę w Londynie, którą

następnie sprzedała i przeszła na emeryturę, osiedlając się w Cotswolds. Po
tym, jak rozwiązała kilka spraw o morderstwo, zdecydowała się założyć
tutaj własną agencję detektywistyczną.

Bill powiedział, że spróbuje wpaść do niej w weekend, po czym się

rozłączył.

Agatha zadzwoniła do swojego biura. Miała niewielki personel, który

stanowili: Patrick Mulligan, emerytowany policjant, Phil Marshall, starszy
mężczyzna z Carsely, młoda Toni Gilmour i sekretarka, pani Freedman.
Jako przenikliwa kobieta interesu Agatha zorientowała się, że nadchodzi
recesja dużo wcześniej niż większość ludzi i w porę postanowiła nie
zatrudniać więcej osób. Jej sumienie niepokoił jednak jeden były
pracownik. Inteligentny, młody detektyw przyjęty przez nią na staż kilka
miesięcy wcześniej — Simon Black, który zakochał się w Toni. Bojąc się
utraty pracownicy i przekonując samą siebie, że działa w jak najlepszej
wierze, Agatha postanowiła ingerować w ten związek. Powiedziała
Simonowi, że Toni jest za młoda na poważniejsze związki i by poczekał
jakieś trzy lata. Panna Gilmour poczuła się zlekceważona i odwróciła się od
Blacka. Ku przerażeniu Agathy, Simon odszedł, wstąpił do wojska i teraz
walczył w Afganistanie.

Telefon odebrała Toni. Poinformowała szefową, że pani Freedman i Phil

poszli do domu. Nie chcieli dłużej czekać, obawiając się, że śnieg znów
zacznie mocniej padać. Panna Gilmour, młoda, piękna blondynka, przypra-
wiała często Agathę o uczucie zazdrości. Musiała jednak przyznać, że
dziewczyna jest bystrym detektywem.

TLR

background image

— Jakie sprawy mamy niezałatwione? — zapytała.

— Dwa cudzołóstwa, cztery zbłąkane zwierzaki i dwoje zaginionych

nastolatków.

Agatha westchnęła.

— Wydaje się, że nie tak dawno temu przysięgałam sobie, że nie

wezmę sprawy żadnych futrzaków. Ale, niestety, potrzebujemy pieniędzy.

— To jest łatwa kasa — burknęła Toni — Ludzie nawet nie pomyślą o

sprawdzeniu w schronisku dla zwierząt. Idę tam ze zdjęciami, które mi
dają, odszukuję i zabieram bestie, po czym dzwonię do szczęśliwych
właścicieli, a potem każę płacić.

— Roy przyjeżdża na weekend i może wpadnie też Bill. Masz ochotę

przyłączyć się do nas, a ja wynajdę nam jakieś interesujące zajęcie? —
zapytała Agatha.

— Niestety, mam randkę.

— Z kim?

— Z Paulem Finlayem.

— Jak go poznałaś?

Toni miała ochotę powiedzieć szefowej, aby pilnowała swego nosa, ale

odparła niechętnie:

— Chodziłam wieczorami na lekcje francuskiego, bo w pracy było

spokojnie. On jest wykładowcą.

— Ile ma lat? — dopytywała Agatha.

— Muszę iść. Dzwoni drugi telefon. — Toni szybko zakończyła

rozmowę.

Agatha była zmartwiona. Jej młodziutka pracownica miała słabość do

starszych mężczyzn i już kiedyś wpadła przez to w kłopoty.

TLR

background image

Doris Simpson, dbająca o porządek w chacie, zostawiła na kuchennym

stole lokalną gazetę. Agatha zaczęła ją przeglądać, aby zobaczyć, czy
znajdzie jakieś weekendowe rozrywki. Nagle jej wzrok padł na notatkę o
tym, co ma się wydarzyć w Winter Parva, wiosce oddalonej o jakieś
dwadzieścia mil.

Agatha była tam tylko raz. To turystyczna miejscowość ze sklepami z

pamiątkami, średniowiecznym rynkiem i chatami krytymi strzechą. Artykuł
mówił, że ponieważ miejscowe sklepy nie miały się tak dobrze, jak
zazwyczaj w okresie Bożego Narodzenia, rada parafialna planowała
wzbudzić zainteresowanie wsią, organizując w styczniu uroczyste, grupowe
pieczenie prosiaka.

Mieszkańców wsi przekonywano, aby ubrali się w starodawne

kostiumy. Tancerze mieli występować razem z miejscową orkiestrą dętą i
chórem. Spodziewano się, że na tę imprezę przybędą dwa autobusy z
chińskimi turystami.

To jest to — pomyślała Agatha — jeśli śnieg nie zablokuje dojazdu.

Zrobiła się głodna. Poszperała w zamrażarce, aby znaleźć coś do

odgrzania w mikrofalówce. Nagle zgasły wszystkie światła. Odcięto prąd.
Na szczęście Agatha przypomniała sobie, że w pubie o nazwie Czerwony
Lew mają agregat prądotwórczy. Przebrała się w spodnie, kozaczki i kurtkę
z futrzanym kapturem i wyruszyła na poszukiwanie obiadu.

Pub był pełny. Agatha podeszła do baru i zamówiła lazanie, frytki oraz

piwo i rozejrzała się za wolnym stolikiem. Nagle, ku własnemu zdumieniu,
zobaczyła swoją przyjaciółkę, panią Bloxby, która siedziała samotnie w
rogu, wpatrując się ponuro w mały kieliszek sherry. Pośpieszyła do niej,
zastanawiając się, co też się mogło stać. Żona pastora nigdy nie
przychodziła do pubu, chyba że organizowana była jakaś specjalna zbiórka
funduszy. Pani Bloxby miała siwe włosy wymykające się ze staromodnego
koka. Na jej zazwyczaj miłej twarzy widać było zmęczenie. Miała

TLR

background image

sfatygowaną tweedową kurtkę na spranym swetrze, kardigan i tweedową
spódnicę.

Nieważne, w co jest ubrana — pomyślała Agatha — pani Bloxby

zawsze wygląda jak dama.

Tradycją Stowarzyszenia Pań z Carsely, do którego obie należały, było

mówienie do siebie po nazwisku.

— Jakie to dziwne spotkać panią tutaj — zagadnęła Agatha. — A

gdzie pastor?

— Nie wiem i nie obchodzi mnie to — odparła pani Bloxby — Proszę

siadać, pani Raisin.

Agatha usiadła naprzeciwko niej.

— Co się dzieje?

Wydawało się, że pastorowa ożywiła się i uśmiechnęła słabo.

— To naprawdę nic ważnego. Zamierza pani tutaj jeść?

Kelnerka postawiła przed Agathą zamówione danie.

— Oczywiście. A coś z tym nie tak? — Agatha zagłębiła widelec w

jedzeniu.

Pani Bloxby pomyślała, że jej przyjaciółka ma kubki smakowe sępa. A

jednak Agacie czasami udawało się sprawić, że pastorowa czuła się gorsza.
Agatha, chociaż była po pięćdziesiątce, promieniała zdrowiem, a jej
fachowo ufarbowane błyszczące brązowe włosy lśniły jak jedwab.

— Niemożliwe, żeby nic się nie stało — powiedziała Agatha, sięgając

po butelkę z keczupem.

— To prawdopodobnie moja wyobraźnia — stwierdziła ponuro pani

Bloxby.

TLR

background image

— Zawsze miała pani dobry instynkt. Niech pani mówi — rozkazała

Agatha.

Pastorowa wstrząsająco zaszlochała, tak jak robi to dziecko po

długotrwałym płaczu.

— Myślę, że Alf ma romans. Kapie pani keczup.

— Och, przepraszam — Agatha odłożyła ociekającą keczupem frytkę

na talerz — Pani mąż ma romans? Bzdura!

— Ma pani rację. Jestem głupia.

— Nie, nie. Nie powinnam była tego mówić. Chciałam powiedzieć, kto

by go chciał? — zauważyła Agatha ze swoim zwykłym brakiem taktu. Jej
przyjaciółka się najeżyła.

— Musi pani wiedzieć, że jako pastor tej parafii Alf często jest celem

drapieżnych pań.

— Więc dlaczego sądzi pani, że on ma romans? Szminka na koloratce?

— Nic takiego. Ale on wymyka się bez koloratki i nie mówi mi, gdzie

idzie.

— Czy kupił ostatnio jakąś' nową bieliznę?

— Nie, ja kupuję mu bieliznę.

— Proszę posłuchać. Dowiem się, o co chodzi. Na rachunek firmy.

— Och, niech pani tego nie robi. Jeśli zorientuje się, że go pani śledzi,

będzie wściekły.

— Nie zobaczy mnie. Przypadkiem jestem bardzo dobrym detektywem.

— Proszę nic nie robić w tej sprawie — powiedziała poważnie pani

Bloxby. — Przyrzeka pani?

— Przyrzekam — zgodziła się Agatha i w dziecinny sposób

skrzyżowała palce za plecami.

TLR

background image

W nocy ciepły wiatr z zachodu rozpuścił śnieg, który zamienił się w

śniegowe błoto. Potem znów zrobiło się chłodniej i drogi zamarzły, tworząc
lodowiska.

Następnego dnia Agatha obudziła się w kiepskim nastroju. Jak do licha

wydostanie się ze wsi? Małym pocieszeniem był fakt, że przywrócono
dopływ prądu.

Kiedy jadła swoje zwykłe śniadanie składające się samej kawy i

papierosów, z końca alejki doszedł do niej dziwny dźwięk. Odgłos,
którego nie słyszała od dłużnego czasu. Włożyła kozaczki oraz palto i
wybiegła z domu. Piaskarka niezdarnie pokonywała drogę przez wieś,
posypując jezdnię piaskiem i solą. Agatha pospiesznie wróciła do chaty, by
nałożyć makijaż i ciuchy.

Właśnie wyjeżdżała z Lilac Lane, kiedy na drodze przed sobą

rozpoznała auto pastora.

— Tylko rzucę okiem. To nikomu nie zaszkodzi — zapewniała sama

siebie.

Pozwoliła, aby samochód pastora ją minął i podążyła jego śladem. Pan

Bloxby pojechał do pobliskiej wsi Ancombe. Zostawił auto na dziedzińcu
dużego katolickiego kościoła pod wezwaniem św. Marii.

Zaciekawiona Agatha zaparkowała na drodze i poszła w górę podjazdu,

minęła nagrobki i weszła do świątyni. W półmroku rozpoznała chudą
sylwetkę pastora idącego do spowiedzi.

Muszę wiedzieć, co on mówi — denerwowała się.

Zdjęła buty i na palcach poszła w kierunku konfesjonału, w którym

zniknął pastor. Przyłożyła ucho i słuchała.

— Co pani tu robi? — nagle ktoś ryknął tubalnym głosem.

TLR

background image

Na Agacie spoczęło przerażone spojrzenie mężczyzny, który właśnie

wszedł do kościoła. Ona sama szybko zamknęła oczy i gwałtownie osunęła
się na podłogę. Konfesjonał otworzył się i wyszli z niego obaj duchowni.

— Co się dzieje? — zapytał piskliwym głosem ksiądz.

Agatha otworzyła oczy.

— Co się stało? — zapytała słabym głosem — Zakręciło mi się w

głowie, a zobaczyłam, jak pan Bloxby tu wchodzi, więc chciałam go
poprosić o pomoc.

— Ona podsłuchiwała! — naskarżył chudy, skwaszony mężczyzna.

— Znam tę kobietę — powiedział pastor — Pani Raisin, niech pani

wyjdzie ze mną na zewnątrz.

Agatha się podniosła. Nikt jej nie pomógł. Włożyła buty i nieszczęśliwa

poszła za panem Bloxby.

Na zewnątrz pastor warknął:

— Niech pani wsiądzie do mojego samochodu, pani Raisin. Musi mi

pani coś wyjaśnić.

Grzecznie usiadła na siedzeniu pasażera. Zaczął siąpić delikatny deszcz.

— Teraz — powiedział pan Bloxby — niech się pani wytłumaczy,

straszna kobieto.

Pastor nigdy nie lubił Agathy i nie mógł zrozumieć sympatii, jaką

żywiła do niej jego żona.

Ona nigdy więcej nie odezwie się do mnie — pomyślała ze smutkiem

Agatha, kiedy zdała sobie sprawę, że będzie musiała powiedzieć prawdę.

— Chodzi o to, Alf... mogę mówić do pana Alf?

— Nie.

TLR

background image

— Trudno. Wczoraj wieczorem spotkałam w pubie pańską żonę i ona

płakała. Myśli, że pan ma romans.

— To absurd... chociaż, jak się nad tym zastanowić, to przez te

wszystkie lata musiałem odstraszyć kilka kochliwych parafianek.

— Przyrzekłam się nie wtrącać — wydukała Agatha.

— Co w pani przypadku oznacza tyle, co przyrzec, że nie będzie pani

oddychać.

— Zgadza się! Jednak zapomnę o poczuciu winy i zapytam: co, u licha,

robił pan w konfesjonale katolickiego kościoła?

— Potrzebowałem duchowego przewodnictwa.

— Niech pan nie mówi, że stracił pan wiarę!

— Nic podobnego. Wie pani, że w naszej posłudze używamy

Modlitewnika Powszechnego i Biblii Króla Jakuba?

Agatha nie miała pojęcia, ale powiedziała, że wie.

— To są najpiękniejsze dzieła literackie, na równi z utworami

Szekspira. Biskup nakazał mi unowocześnić ich przekład. A ja po prostu
nie potrafię. Czułem, że muszę zdjąć z siebie ten ciężar i zwrócić się do
księdza innego wyznania.

— Dlaczego nie powiedział pan o tym żonie?

— Musiałem zmagać się z własnym sumieniem. Nawet myślałem o

przystąpieniu do Kościoła katolickiego.

— I złożyłby pan przysięgę celibatu?

— Watykan deklaruje ustanowienie przepisów dla takich jak ja.

— Nie rozmawiał pan z żoną?

— Wolę sam zmagać się ze sprawami duchowymi.

TLR

background image

Agatha nagle dostrzegła wyjście z kłopotów. Rzuciła mu chytre

spojrzenie swoich niedźwiedzich oczu:

— Mogę panu pomóc.

— Droga pani! Proszę się nie wygłupiać.

— Niech pan zamilknie i posłucha. Biskup nie sprzeciwi się życzeniom

parafian. Cała wieś podpisze petycję, żeby wszystko zostało jak do tej pory,
i wyśle się ją do biskupa. To łatwe. Zrobię to dla pana pod warunkiem, że
nie powie pan pani Bloxby, że mam z tym coś wspólnego. Załatwię to w
miejscowym sklepie. Wszyscy robią tam zakupy, gdy jest brzydka pogoda.
Powiem pani Tutchell, nowej właścicielce, żeby mówiła, że to jej pomysł.
Pan zacznie teraz mówić o tym w całej wsi, zaczynając od żony.
Oczywiście, jeśli piśnie pan słówko o moim zaangażowaniu w tę sprawę,
zostanie pan ze wszystkim sam, kolego.

— Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? — zapytała żałośnie pani

Bloxby pół godziny później, wysłuchawszy wyjaśnień męża.

— Początkowo chciałem sam poradzić sobie z problemem, ale

wspomniałem o tym w sklepie w drodze do domu. Mieszkańcy wsi wesprą
mnie i wyślą petycję do biskupa.

— Czy pani Raisin miała z tym coś wspólnego?

— Oczywiście, że nie — odparł pastor, odwracając się do kominka. To

tylko białe kłamstwo, Boże — zapewnił swego Stwórcę. — Możesz sobie
wyobrazić mnie proszącego ją o pomoc?

Przez resztę dnia Agatha była zajęta chodzeniem od drzwi do drzwi i

zachęcaniem do poparcia pastora i podpisywania petycji w miejscowym
sklepie. Większość mieszkańców wsi to przybysze, którzy chodzili do ko-
ścioła tylko w Boże Narodzenie i Wielkanoc, ale chętnie godzili się robić
„właściwe rzeczy", jak to określiła pewna otyła gospodyni.

TLR

background image

Późnym wieczorem Agatha skierowała się do biura. Toni właśnie

wychodziła z wysokim, sprawiającym wrażenie bogatego mężczyzną.

— To jest Paul Finlay — przedstawiła go Toni.

— A oto wspaniała pani detektyw — powiedział Paul z irytująco

protekcjonalną miną.

Był dobrze po trzydziestce, jak zgadywała Agatha. Miał przystojną

twarz i iskrzące się dowcipem oczy, które mówiły, że ich właściciel ma
poczucie humoru.

— Wychodzimy na kolację — powiedziała szybko Toni — Do

widzenia.

— Poczekajcie chwilę — poprosiła Agatha — Roy przyjeżdża w piątek

wieczorem, a w sobotę idziemy na pieczonego prosiaka do Winter Parva.
Może poszlibyście z nami? Przyjdźcie do mnie, a zabiorę was moim samo-
chodem, bo parkowanie będzie utrudnione.

— Pieczony prosiak? — zachichotał Paul. — Jakie oryginalne.

Oczywiście będziemy.

— Świetnie. Zaczyna się o szóstej, ale chciałabym być tam trochę

wcześniej — poinformowała Agatha — Wpadnijcie koło czwartej na
drinka, a potem pojedziemy.

Agatha stała i patrzyła, jak odchodzą. Szczupła Toni wydawała się

drobna i delikatna przy wysokiej sylwetce Paula.

— W ogóle do niej nie pasuje. Co za buc — powiedziała Agatha, a

przechodząca obok kobieta rzuciła jej nerwowe spojrzenie.

Przejrzawszy sprawy biurowe, Agatha wyruszyła do domu. Właśnie

zbliżała się do Lilac Lane, kiedy zablokował ją policyjny samochód.
Nacisnęła hamulce i spojrzała w boczne lusterko. Ujrzała niezdarną
sylwetkę policjanta, który dał jej mandat za czyszczenie nosa. Kiedy się
zbliżył, opuściła szybę.

TLR

background image

— Co znowu? — zapytała.

— Aparat do mierzenia szybkości wykazał, że jechała pani trzydzieści

dwie mile na godzinę. A więc trzy punkty karne i mandat za przekroczenie
prędkości.

Agatha otworzyła usta, aby zakląć, ale wtedy prawdopodobnie dałby jej

mandat za obrażanie oficera policji. Przystąpił do udzielania jej wykładu na
temat niebezpieczeństwa przyśpieszania i Agatha wiedziała, że próbował
wyprowadzić ją z równowagi, więc słuchała cierpliwie, dopóki nie
skończył.

Kiedy wreszcie odjechał, skierowała się do sklepu we wsi, gdzie

poinformowała zainteresowanych słuchaczy o podłości policji w ogóle, a w
szczególności jednego.

— Mogłabym go zabić!— krzyczała Agatha. — Niech się powoli

smaży na rożnie w piekle!

Był mroźny piątkowy wieczór, kiedy Agatha spotkała się z Royem

Silverem na dworcu w Moreton-in-Marsh. Ubrany był w czarne spodnie i
czarny sweter, na którym nosił purpurową marynarkę z wplecionymi
małymi złotymi elementami. Miał ogoloną na łyso głowę i Agatha
niechętnie pomyślała, że jej przyjaciel wyglądał jak skrzyżowanie
oskubanego kurczaka z kimś udającym się na casting, żeby dostać rolę
komika.

— Włącz ogrzewanie — polecił Roy, wsiadłszy do samochodu. —

Zimno mi.

— Nie dziwię się — powiedziała Agatha — Co z tą twoją łysą głową?

— Taka moda — odpowiedział z rozdrażnieniem — i wzmacnia

włosy. To tylko przejściowe.

— Pożyczę ci jakieś ciepłe ubrania.

TLR

background image

— Twoje ubrania? — powiedział Roy uszczypliwie.

— Wyglądałbym, jakbym nosił namiot. Mogłabyś włożyć dwóch takich

jak ja w swoje ciuchy.

— Nie jestem gruba — burknęła Agatha — To ty jesteś niezdrowo

chudy. Charles zostawił jakieś swoje ubrania w gościnnym pokoju.

Sir Charles Fraith często wykorzystywał chatę Agathy jak hotel.

Roy odparł buntowniczo, że jego ubrania są odpowiednie. Kiedy dotarli

do domu Agathy okazało, się, że znowu jest przerwa w dostawie prądu i
dom był wyziębiony.

Gdy Agatha rozpalała w kominku w salonie, Roy wieszał swoją cenną

marynarkę w szafie w pokoju gościnnym, zastanawiając się, jak komuś
mogła się nie podobać taka szałowa kreacja. Znalazł jeden z kaszmirowych
swetrów Charlesa i go włożył.

Kiedy dołączył do Agathy, ogień już palił się w kominku.

— Jak długo trwa takie odcięcie prądu? — zapytał.

— Zazwyczaj niedługo. Coś się dzieje z elektrownią, która obsługuje

ten koniec wsi.

— Jakieś plany na weekend?

— Jedziemy jutro na pieczonego prosiaka do Winter Parva.

— Nie ma mowy. Jestem wegetarianinem.

— Od kiedy?

Roy spojrzał na nią chytrze.

— Od miesiąca.

— Nie byłeś na diecie. Głodziłeś się — oskarżyła go Agatha — Mam

steki na obiad.

TLR

background image

— Nie mógłbym tego tknąć. Pieczenie prosiaka? Masz na myśłi

obracanie go na rożnie, jak na .filmach historycznych?

— Tak.

— Fuj, fuj, fuj, Agatho. Jestem zdegustowany.

Ale następnego dnia, po tym, jak przybyli Toni i Paul, a kapryśna

elektryczność została przywrócona, Roy postanowił, że wszystko będzie
lepsze, niż zostać samemu w domu. Bill Wong zadzwonił, żeby
powiedzieć, że nie zdoła przyjść. Akurat pili drinki, kiedy przyjechał
Charles Fraith. Jak zwykle był wytwornie ubrany w elegancki, choć
niezobowiązujący strój. Miał miłe rysy twarzy i dobrze ostrzyżone włosy.
Agatha nigdy naprawdę nie wiedziała, co on o niej myśli. Poczęstował się
whisky i przyłączył do rozmowy. Zapytał współczująco Roya, czy ma raka.
Kiedy ten zaprzeczył, powiedział:

— Chciałem ci wybaczyć, że włożyłeś mój sweter, ale skoro nie jesteś

cierpiący, mogłeś mnie najpierw zapytać.

— To ja mu powiedziałam, że może sobie coś pożyczyć — przyznała

Agatha — Nie przedstawiłam ci Paula Finlaya.

— Wujek Toni?

— Nie, przyjaciel.

Paul się najeżył. Akcent Charlesa świadczący o pochodzeniu z klasy

wyższej wzbudził w nim najgorsze uczucia. Jego lekki akcent z
Birminghamu stał się silniejszy, kiedy nagle zafundował im wszystkim
tyradę na temat nieuczciwości brytyjskiego systemu klasowego i
arystokracji, która żyła na koszt biedoty.

Dzięki Bogu za Charlesa — pomyślała Agatha — Toni chyba widzi, co

to za straszny człowiek.

Jednak jej pracownica słuchała Paula z błyszczącymi oczami.

TLR

background image

Charles poczekał, aż Paul zamilknie, i powiedział spokojnie:

— Co za stek staromodnych bzdur. Kiedy ruszamy?

— Skończcie swoje drinki — powiedziała Agatha — Chcę się upewnić,

że znajdziemy miejsce do parkowania. Będzie nam trochę ciasno w moim
samochodzie.

— Ja wezmę Roya — zaoferował Charles.

— Będziesz potrzebował kurtki — powiedziała Agatha do Roya —

Znajdziesz moją w holu. Weź ją.

— Mogę włożyć moją marynarkę.

— Zamarzniesz. No już, idziemy.

Kiedy jechali do Winter Parva, cienkie smużki mgły wiły się między

drzewami rosnącymi wzdłuż drogi. Musieli zatrzymać się przed wioską,
ponieważ wszystkie miejsca parkingowe we wsi były zajęte. Paul, pragnąc
mieć Toni tylko dla siebie, powiedział, że pochodzą po sklepach i wrócą,
kiedy zacznie się pieczenia prosiaka.

Agatha, Charles i Roy poszli do najbliższego pubu, skryć się w cieple

baru.

— Trzeba coś zrobić z tym Paulem — powiedział Charles — Sądzę, że

Toni jest jeszcze dziewicą i myśl o tym, że może je stracić z tym
owłosionym nudziarzem jest straszna.

— Może się jej oświadczy — odparł Roy.

— Myślę, że jednak trochę powęszę — zakomunikowała Agatha —

Założę się, że on jest albo był żonaty. Dlaczego Toni nie widzi, że jest
takim nudziarzem? Jak może słuchać tych nonsensów o klasowym
społeczeństwie?

— Może to trafia w jej gust — powiedział Charles — Nie zapominaj,

że została wychowana w dość prymitywnym otoczeniu. Może ona nie wie,

TLR

background image

gdzie przynależy w tym całym schemacie. Może być coś kuszącego w tej
propagandzie. Gdzie, do diabła, ona go spotkała?

— Na wieczorowych zajęciach z francuskiego — poinformowała

ponuro Agatha. — On jest wykładowcą.

Roy rozgląda! się po barze i przyglądał się ludziom ubranym w

średniowieczne stroje.

— Mogliśmy się przebrać — stwierdził żałośnie.

Agatha spojrzała na zegarek.

— Lepiej już chodźmy. Chcę zobaczyć, jak przygotowują tego

prosiaka.

Mgła gęstniała. Gdyby nie zaparkowane samochody, można by myśleć,

że wieś powróciła do średniowiecza, ponieważ ubrani w kostiumy
mieszkańcy wioski pojawiali się i znikali we mgle.

Dwaj mężczyźni polewali olejem olbrzymiego prosiaka wiszącego na

rożnie nad podściółką z płonącego węgla drzewnego.

Niektórzy wieśniacy nieśli płonące pochodnie. Kiedy mgła nieco się

podniosła, Agatha zobaczyła wyraźnie tatuaż na nodze świni. Było to serce
przebite strzałą i biegnące po okręgu litery układające się w napis „Amy".
Przebiegła wzrokiem przez całą długość prosięcia, aż do pulchnych nóg
odciętych powyżej kolan.

— Zatrzymajcie się! — krzyknęła co sił w płucach. Dwaj mężczyźni

przestali obracać rożen i gapili się na nią.

— Świnie nie mają tatuaży — powiedziała Agatha. Wszyscy przyjrzeli

się bacznie rysunkowi na skórze.

— Sądzę, że ktoś zrobił nam żart — odezwał się jeden z mężczyzn.

Agatha wyjęła z torebki silną, małą latarkę i przyjrzała się głowie

prosięcia.

TLR

background image

— Głowa jest przyszyta — oświadczyła — O, Boże! Myślę, że to są

zwłoki mężczyzny. Wezwijcie policję.

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

II

Toni martwiła się i było jej zimno. Chciała przyłączyć się do innych, ale

Paul powiedział, że chce zapytać ją o coś ważnego. Przeżyli właśnie
pierwszą kłótnię. Posprzeczali się, ponieważ Toni nie chciała słuchać
krytyki na temat Charlesa. Paul sięgnął do kieszeni po pierścionek, który
dla niej kupił.

Wtem przez mgłę doszedł do nich dźwięk policyjnych syren. Toni

usłyszała szloch jakiejś kobiety.

— To straszne. Chore. Morderstwo!

Toni zerwała się na nogi.

— Stało się coś złego. Muszę się dostać do Agathy.

Jej zgrabna sylwetka w jasnoczerwonym płaszczu zniknęła we mgle.

Przeklinając pod nosem, Paul wstał i poszedł za nią.

Toni musiała przepychać się przez zgromadzony tłum. Policja otoczyła

miejsce, w którym miano piec prosiaka. Dziewczyna przepychała się
łokciami do przodu. W świetle ogniska i pochodni trzymanych przez wie-
śniaków zobaczyła Agathę, Charlesa i Roya przesłuchiwanych przez
inspektora Wilkesa. Bill Wong stał za nimi i rozmawiał przez telefon.

Toni dała nura pod taśmę. Policjant ryknął, aby zawróciła, ale Bill

spojrzał na niego i dał sygnał, żeby ją przepuścić.

Paul próbował iść za nią, ale krzepki oficer zagrodził mu drogę.

— Muszę przejść — powiedział Paul — Tam jest moja narzeczona.

— Na rożnie? — zapytał policjant.

TLR

background image

— Nie, idioto. Ta blondynka, tam.

— Czy nazwał mnie pan idiotą?

— Nie, nie — zaprzeczył słabo Paul, wycofując się.

Przesłuchanie ciągnęło się i ciągnęło. Agatha czuła się, jakby brała

udział w jakimś horrorze. Pomyślała o swoim byłym mężu. Nie widziała go
od tej nocy, kiedy to zobaczył Charlesa, który — jak sądził — oświadczał
się jej. Istotnie, przyjaciel składał jej matrymonialne propozycje, ale Agatha
przekonała go, że to nie ma sensu. Jednak słysząc, że James nadchodzi,
poprosiła Charlesa, żeby ukląkł na jedno kolano, aby wyglądało to na
prawdziwe oświadczyny.

Makabryczne miejsce zbrodni zostało nagle oświetlone. Przybyła ekipa

telewizyjna.

— Rozłóżcie namiot nad ciałem — warknął Wilkes — Pani Raisin,

chcę, aby pani i jej przyjaciele poszli na komendę policji i złożyli oficjalne
zeznania. To znaczy, że pan też — powiedział, przytrzymując Roya, który
chciał zanurkować pod taśmę i skierować się do prezentera telewizyjnego.

Agatha zaproponowała, że ich zawiezie. Zauważyła Paula krzyczącego

coś zza taśmy, ale nie powiedziała o tym Toni. Po godzinach dalszych
przesłuchań na posterunku, wszyscy, bardzo już zmęczeni, podpisali swoje
zeznania. Bill wyszedł z nimi do recepcji, a wtedy Agatha odciągnęła go na
bok i szepnęła:

— Zrób coś dla mnie. Toni ma nowego chłopaka. Nazywa się Paul

Finlay, jest wykładowcą w Mircester College, prowadzi wieczorowe
zajęcia z francuskiego. Jest dla niej za stary. Mógłbyś zajrzeć do
policyjnych akt, czy nie ma tam coś na niego?

— Mam pełne ręce roboty z tą sprawą. Och, nie gap się tak na mnie.

Jak znajdę wolną chwilę, to spróbuję.

TLR

background image

Przez szklane drzwi Toni widziała czekającego Paula.

— Wracasz z nami do chaty? — chciała wiedzieć Agatha.

Toni pragnęła podyskutować o morderstwie — jeśli takie faktycznie

miało miejsce. Być może ktoś wykradł ciało z grobu albo z kostnicy i zrobił
makabryczny dowcip. I nagle poczuła, że nie chce tego wieczoru widzieć
swojego narzeczonego.

— Dołączę do was — zdecydowała — Powiedzcie Paulowi, że

poszłam do domu.

— Świetnie! To znaczy, w porządku — powiedziała pośpiesznie

Agatha.

Toni, znająca rozkład komendy, opuściła ją tylnymi drzwiami. Obeszła

powoli budynek dookoła i zobaczyła, że nie ma przed nim Paula. Swój
samochód zostawiła u Agathy. Przypuszczała, że Paula albo podwiozła
policja, albo wziął taksówkę do Mircesteru.

Chata Agathy była oblegana przez przedstawicieli prasy i telewizji,

bowiem Roy obdzwonił wszystkie możliwe media. Uśmiechając się
szeroko, stał teraz obok Agathy, zapomniawszy, że jest łysy. Podrzucał
głową, jakby reklamował szampon do włosów. Kiedy później zobaczył się
w telewizji, jęknął z przerażenia. Miał na twarzy głupkowaty uśmiech, a
jego trzęsąca się czaszka sprawiała wrażenie, jakby nerwowo drżała.

Agatha wydała krótkie oświadczenie. Przez tłum reporterów do

szefowej próbowała dotrzeć Toni.

— Toni, Toni! — wołało kilku reporterów, rozpoznając dziewczynę —

Daj nam jakąś informację.

Agatha rzuciła pracownicy złowrogie spojrzenie. Jej pięknej detektyw

nie było, kiedy znaleziono ciało, więc nie zamierzała pozwolić okraść się z
zainteresowania prasy.

TLR

background image

Toni przecisnęła się do chaty. Agatha poszła za nią i zatrzasnęła drzwi.

Roy i Charles oglądali w salonie telewizję.

— Wyłącz to! — rozkazała Agatha.

— Ale na Sky One jest powtórka „CSI Miami" — zaprotestował

Charles — Och, zresztą, jak chcesz.

— No, dobrze — powiedziała Agatha — Musimy rozwiązać tę sprawę.

— Nie możemy zbyt wiele zrobić, dopóki nie wiemy, czyje to są

zwłoki — wtrącił Charles, tłumiąc ziewanie — Bill cię przesłuchiwał,
Agatho. Powiedział ci coś o tym, co się stało przed naszym przybyciem?

— Nie, ale podsłuchałam, jak Wilkes przesłuchiwał tych dwóch

facetów, którzy obsługiwali rożen. Zeznali, że dwaj mężczyźni przebrani za
rycerzy przynieśli świnię w płóciennym worku. Jeden z tych
przesłuchiwanych, zapomniałam, jak się nazywa, powiedział, że miejscowy
rzeźnik miał przywieźć prosiaka swoją furgonetką. Podobno rycerze
oświadczyli, że ich szef poradził im się przebrać i zanieść tę świnię do
ogniska. Policja kazała poszukać tych przebierańców, ale nie wiem, czy ich
znaleźli.

— Ktokolwiek był na tym rożnie — stwierdziła Toni

— ktoś musiał go bardzo nienawidzić, żeby tak ryzykować! Gdyby

pani, Agatho, nie rozpoznała, że to nie jest prosiak, mieszkańcy Winter
Parva zostaliby kanibalami.

— Jestem zmęczony — oświadczył Roy. — Założę się, że będę mieć

koszmary. Idę spać.

— Myślę, że wrócę do domu — powiedział Charles.

— Toni może spać na kanapie.

Toni uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Wyłączyła komórkę.

Czuła, że jest nielojalna w stosunku do narzeczonego, ale praca detektywa

TLR

background image

była dla niej najważniejsza. Z niesmakiem przypomniała sobie, jak Paul
śmiał się pobłażliwie z jej zajęcia.

Zadzwonił telefon. Agatha odebrała i Toni usłyszała, jak mówi:

— O, to ty Paul. Nie, tutaj nie. Mówiła coś o wyjeździe do

Southampton, żeby zobaczyć się z matką... Co? Tak, powiem jej.

Wyłączyła się.

— Sądziłam, że nie chcesz się z nim dzisiaj widzieć.

— Nie, nie dzisiaj — zgodziła się Toni — Porozmawiam z nim jutro.

Następnego ranka po śniadaniu wszyscy niecierpliwie czekali na

wiadomości telewizyjne. Sprawozdanie było rozczarowująco krótkie. Roy
wrzasnął znowu z rozpaczy nad swym wyglądem.

— Od dzisiaj zaczynam zapuszczać włosy — postanowił.

Odezwał się dzwonek u drzwi. Kiedy Agatha otworzyła, zobaczyła

inspektora Wilkesa, Billa Wonga, jeszcze jednego detektywa, którego nie
znała, oraz policjantkę.

— Proszę wejść — zaprosiła ich — Toni, Charles i Roy są w salonie.

Chcecie przesłuchać nas wszystkich razem?

— Zaczniemy od pani, pani Raisin — powiedział Wilkes.

— To proszę przejść do kuchni.

Kiedy wszyscy zajęli miejsca dookoła kuchennego stołu, Agatha

ponownie złożyła zeznanie. Gdy przesłuchanie się skończyło, zapytała
niecierpliwie:

— Jakie są najnowsze wieści?

— Rzeźnik, który miał dostarczyć prosiaka — zaczął Bill — został

znaleziony w swoim sklepie nafaszerowany narkotykami i związany.

TLR

background image

Jeszcze nie ustaliliśmy tożsamości martwego mężczyzny. Teraz
chcielibyśmy pomówić z twoją asystentką, Toni Gilmour.

Zanim policjanci wyszli, wszyscy byli już bardzo zmęczeni. Roy

powiedział słabym głosem, że chciałby wrócić do łóżka, a Toni
postanowiła iść do domu. Charles wyszedł zaraz za nią.

Agatha nalała gorącej wody do termoforu i poszła do łóżka w asyście

kotów. Zasypiając, przypomniała sobie, że wykrzykiwała coś do tego
okropnego policjanta i życzyła mu, żeby się smażył w piekle na rożnie.
Otworzyła szeroko oczy. Ktoś bardzo nienawidził tego zabitego
mężczyznę. A ludzie nadal wołali na policjantów „świnia"...

Zbyt naciągane — powiedziała do siebie. —Lepiej już śpij.

Ale sen nie nadchodził.

Z trzaskiem otworzyła książkę adresową, którą trzymała przy łóżku, i

znalazła numer komórki Billa Wonga. Kiedy odebrał, zapytała:

— Nie brakuje wam jakiegoś policjanta?

— Co masz na myśli?

— Tego nieboszczyka — wyjaśniła Agatha — Ludzie mówią na policję

„świnie". Tak mi tylko przyszło do głowy.

Bill zaśmiał się.

— Powinnaś pisać książki science fiction, Agatho. Zapomnij o tym i

zostaw to nam. Nie chcę, żebyś wścibiała nos w tę sprawę. Ci zabójcy są
bardzo niebezpieczni.

Czując się głupio, Agatha pożegnała się i zapadła w głęboki sen.

— Czego ta Raisin znowu chciała? — zapytał Wilkes następnego rana.

Poprzedniej nocy podsłuchał koniec rozmowy swojego detektywa.

Bill uśmiechnął się niechętnie.

TLR

background image

— Pani Raisin właśnie zasugerowała, że ten martwy mężczyzna może

być policjantem.

— A skąd ten pomysł?

— Policjanci często nazywani są świniami, więc doszła do takiego

wniosku.

— Niedorzeczne! A teraz zawołaj tutaj sierżanta Tullocha.

Kiedy wszedł Tulloch, Wilkes zapytał:

— Czy wszyscy są w pokoju odpraw? Będę tam za kilka chwil.

— Są wszyscy — odparł krzepki Szkot z szopą jasnych włosów — A,

oprócz Beecha. Dzwoniłem do niego do domu, ale nikt nie odbiera.

Wilkes i Bill spojrzeli na siebie z konsternacją.

— Nie sądzisz.. — zaczął Wilkes.

— On nigdy nie opuścił ani jednego dnia — powiedział z niepokojem

Bill.

— Idź tam i zabierz ze sobą detektyw Peterson.

Bill się rozpromienił. Alice Peterson ostatnio dołączyła do nich z

Gloucesteru, zastępując detektyw Collins, skwaszoną kobietę, która ku jego
uldze przeniosła się do Londynu. Nie do Scotland Yardu, co było jej
ambicją, ale do Brixton.

Alice była mądra i nawet ładna ze swoimi puszystymi lokami oraz

niebieskimi oczami.

W drodze do domu Beecha Bill opowiedział jej o dziwnym pomyśle

Agathy.

— Słyszałam o pani Raisin. Odniosła w przeszłości dużo sukcesów.

Wszyscy mówią, że ona tylko błądzi, ale ma szczęście. Ja jednak myślę, że
musi być mądra.

TLR

background image

— Mam nadzieję, że nie w tej sprawie. Jesteśmy na miejscu.

Bill zatrzymał samochód przed schludnym, małym domkiem na

przedmieściach Winter Parva.

— Dlaczego on nie mieszka w Mircesterze? — zapytała Alice.

— Mówi, że tu jest taniej. Chodźmy.

Nie było dzwonka, tylko duża mosiężna kołatka w kształcie głowy lwa.

Bill energiczne zastukał, ale nie usłyszeli odpowiedzi.

Detektywi spojrzeli po sobie. Wiedzieli z doświadczenia, że w pustych

domach panuje charakterystyczna cisza. Bill spróbował otworzyć drzwi.

— Zamknięte, a zasłonki we frontowym oknie są zasłonięte. Pójdę na

tył, a ty pilnuj frontu.

Mgła z poprzedniej nocy rozrzedziła się. Bill poszedł ścieżką obok

budynku. Na tyłach domu znajdowała się oranżeria. Zajrzał do niej.
Panował tam straszny bałagan. Rośliny były powyciągane z doniczek i
leżały na podłodze. Bill zawołał Alice, która przybiegła w pośpiechu.

— Będziemy musieli się włamać — zdecydował.

— Spróbuj najpierw otworzyć — przekonywała Alice.

Bill przekręcił klamkę i drzwi puściły.

— Lepiej się przebierzmy — poradził.

Włożyli swoje niebieskie plastikowe ubrania, które obowiązywały na

miejscu przestępstwa. Weszli do środka, wołając głośno: Beech! Nie było
odpowiedzi.

Skierowali się do kuchni. Wszystkie pojemniki leżały opróżnione na

podłodze. Przeszli do salonu, przeszukawszy małą jadalnię, a potem na
górę do sypialni. Wszędzie panował bałagan: wysunięte szuflady,
rozrzucone ubrania, pocięte materace. Wydawało się, że dom został w

TLR

background image

pośpiechu przeszukany. Oderwano deski z podłogi, ściągnięto firanki, a
dywany popruto.

Złowroga cisza dzwoniła im w uszach. Bill otworzył drzwi do łazienki i

wydał okrzyk przerażenia. Krew była wszędzie: na wszystkich ścianach i w
wannie.

Wyszli na zewnątrz, usiedli w samochodzie i zadzwonili po pomoc.

Włączyli silnik, aby było im ciepło.

— Agatha miała rację — stwierdził Bill — Skąd wiedziała?

— Zauważyłam coś dziwnego — powiedziała Alice.

— Co takiego?

— Mój brat zajmuje się antykami. Niektóre z mebli w salonie są bardzo

cenne. Jak zwykły posterunkowy mógł sobie pozwolić na georgiański
sekretarzyk?

— Słyszę syreny. Nie możemy nic zrobić, dopóki operacyjni nie

skończą. Mam nadzieję, że znajdą głowę.

— Co?

— Głowę Gary'ego Beecha. Ciekawe, co się z nią stało.

Tego wieczoru Agatha i Roy poszli do Czerwonego Lwa na obiad. Pub

był zatłoczony, ale zdołali przepchać się do jedynego wolnego stolika.
Dobiegli do niego tuż przed krępą wieśniaczką, panią Benson.

— Mogę się przysiąść? — zapytała pani Benson.

— Nie może pani — odparła Agatha, ciągle zbyt przygnębiona

morderstwem, aby być uprzejmą — Chcemy porozmawiać o prywatnych
sprawach.

— Ja nigdy nikomu nie odmawiałam! — wykrzyknęła pani Benson.

TLR

background image

— To niech pani zacznie — powiedziała Agatha, siadając i odwracając

się do niej plecami.

Pani Benson spojrzała na nią i zirytowana opuściła pub. Zerknęła na

zegarek. Dochodziła siódma. Jeśli się pospieszy, zdąży na sitkom i zrobi
sobie tosty serowe. Przed serialem były wiadomości. Słuchała, jak spiker
mówił, że zamordowany mężczyzna był policjantem i nazywał się Gary
Beech. Nagle przypomniała sobie, jak Agatha Raisin wykrzykiwała w
sklepie groźby pod jego adresem, mówiąc, że powinien smażyć się na
rożnie. Zapomniawszy o serialu, zadzwoniła na komendę policji w
Mircesterze.

Royowi uciekł ostatni pociąg do Londynu z Moreton- -in-March.

Agatha odwiozła go więc do Oksfordu i pomachała na do widzenia.

Kiedy wracała, zaczął padać śnieg. Czuła się zmęczona wyczerpującą

jazdą. W drodze do Carsely kilka razy wpadła w poślizg.

Serce jej podskoczyło, gdy zobaczyła policyjnego land rovera przed

swoją chatą.

— Co znowu? — zapytała.

Kiedy wysiadła z samochodu, zbliżył się do niej policjant i powiedział:

— Ma pani jechać z nami na komendę.

— Dlaczego? — zapytała agresywnie.

— Dowie się pani na miejscu.

Mircester wyglądało jak świąteczna kartka z wysokimi wieżami

opactwa, pokrytymi śniegiem, majaczącymi za posterunkiem policji.

Agacie powiedziano, żeby poczekała w pokoju obok recepcji.

Pomieszczenie odnowiono w nadziei, że będzie wyglądać bardziej
przyjaźnie. Niestety, nie udało się uzyskać zamierzonego efektu.

TLR

background image

Plastikowe palmy były zakurzone, a ściany pomalowano na siarkowożółty
kolor. Agatha zastanawiała się, jaki budżet przeznaczono na remont,
ponieważ w niektórych miejscach wychodziły na wierzch małe łaty
poprzedniego zielonego koloru.

Pojawiła się detektyw Peterson i wezwała Agathę, aby poszła z nią do

pokoju przesłuchań. Siadła naprzeciwko Billa i Wilkesa. Alice włączyła
magnetofon.

— Czekamy na wyniki badania DNA — powiedział Wilkes — ale

przeszukanie domu policjanta Gary'ego Beecha pozwala nam przypuszczać,
że to on jest ofiarą. W sklepie w Carsely słyszano, jak groziła mu pani,
mówiąc, że ma nadzieję, iż będzie się smażył na rożnie w piekle. Co ma
pani na ten temat do powiedzenia? I pomimo gęstej mgły w Winter Parva
natychmiast zorientowała się pani, że to nie prosiak, a zwłoki mężczyzny. ..

Agatha przypomniała sobie, że kiedy przed laty przybyła do Carsely,

była to bardzo zżyta wiejska społeczność. Teraz nowi mieszkańcy
wyjeżdżali i przyjeżdżali, kiedy im się podobało. Kto mógł złożyć na nią
doniesienie? Pomyślała o Adzie Benson.

— Czekamy — warknął Wilkes.

— To wygląda tak — zaczęła Agatha — Gary Beech kazał mi zapłacić

grzywnę za to, że czyściłam sobie nos w samochodzie. Potem dał mi
kolejny mandat za jazdę trzydzieści dwie mile na godzinę. Byłam bardzo
zła i ulżyłam sobie na nim w sklepie. Miałam gościa w weekend.

— Kogo?

— Wiecie kogo.

— Niech pani nie utrudnia przesłuchania i odpowiada.

Agatha westchnęła znużona.

— Roy Silver.

TLR

background image

— I?

— I wśród lokalnych wydarzeń zobaczyłam ogłoszenie o pieczeniu

prosiaka. Moja detektyw, Toni Gilmour, też została zaproszona i przyszła z
przyjacielem, Paulem Finlayem. Również Charles Fraith przyłączył się do
nas. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce... mówiłam już wam to wszystko —
wyrzuciła z siebie Agatha.

— Niech pani opowie jeszcze raz.

— Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, mgła nieco się podniosła i

niektórzy z mieszkańców trzymali pochodnie. Zobaczyłam tatuaż na
czymś, co jak wtedy myślałam było świńskim pośladkiem. Zdałam sobie
sprawę, że to było serce przebite strzałą i imię Amy.

— Inni — powiedział Wilkes — przypuszczali, że ktoś zrobił głupi

dowcip.

— Zaświeciłam latarkę, skierowałam ją na łeb świni i zobaczyłam, że

został przyszyty. W mgnieniu oka zorientowałam się, że to jest ciało
nagiego mężczyzny — zakończyła Agatha wyzywająco.

— Czy spotkała pani wcześniej Gary'ego Beecha?

— Nie.

— Sugerowała pani sierżantowi Wongowi, że to może być ciało

Garyego Beecha? To wydaje się bardzo podejrzane.

— Na litość boską! — krzyknęła Agatha — Nie wspomniałam jego

nazwiska. Sugerowałam tylko, że to może być policjant. Gdybym miała coś
wspólnego z zamordowaniem tego tumana, czy robiłabym taką sugestię?

— Mogła pani to zrobić.

I przesłuchanie ciągnęło się bez końca. Wreszcie Agatha, z oczami

zapiaszczonymi ze zmęczenia, mogła opuścić komendę. Została pouczona,
aby nigdzie nie wyjeżdżała.

TLR

background image

Alice odwiozła Agathę do domu.

— Będę szczęśliwa, jeśli się uda mi się chwilę przespać — powiedziała

Alice — I mam nadzieję, że nie będę mieć koszmarów.

— Co znaleźliście w jego domu? — zapytała Agatha.

Policjantka była pewna, że Wilkes byłby wściekły na nią, że dyskutuje o

morderstwie, ale Agatha była przyjaciółką Billa, a Alice bardzo go lubiła.

— Krew w całej łazience, w wannie i na ścianach. Dlaczego pani

pomyślała, że to martwe ciało to może być Beech?

— Wcale tak nie pomyślałam. Ale oprócz mnie on musiał wkurzyć

wielu ludzi. Widzi pani, ja polegam na mojej intuicji, jako że nie mam
technicznych możliwości, którymi dysponuje policja. Czy on był żonaty?

— Rozwiedziony. Jego była żona jest na wakacjach na Florydzie.

— Naprawdę? Czy ona ma dużo własnych pieniędzy?

— Nie miała, dopóki nie spotkała bogatego mężczyzny, o którym nic

nie wiemy. Przed ślubem pracowała jako kasjerka w supermarkecie. Ale
Gary musiał mieć jakieś pieniądze, ponieważ zauważyłam w jego
mieszkaniu kilka cennych antyków. Dom został splądrowany.

Kiedy podjechały pod chatę, Alice pospiesznie powiedziała:

— Proszę nikomu nie mówić, że rozmawiałam z panią o tej sprawie.

Mogłabym mieć duże kłopoty.

— Nie pisnę ani słowa — przyrzekła Agatha — Dzięki Bogu śnieg

przestał padać i posypali drogi.

Agatha próbowała dowiedzieć się więcej o Garym Be- echu, ale

powstrzymywał ją fakt, że musiała wrócić do spraw, za które jej zapłacono.
Niektóre wymagały stania na zimnie przez wiele godzin, w celu
udokumentowania oznak zdrady małżonków.

TLR

background image

Agatha nienawidziła spraw rozwodowych, ale kraj był w głębokim

kryzysie i powinna być wdzięczna, że ma jakąkolwiek pracę.

Na dworze w dalszym ciągu było zimno. Ludzie zaczynali się

zastanawiać, czy całe to globalne ocieplenie to nie był trik opiekuńczego
państwa, aby zmusić ich do płacenia grzywny za niesegregowanie śmieci.

Mieszkańcy Carsely, zjednoczeni w nieszczęściu, pomaszerowali do

ratusza w Mircesterze, aby zaprotestować przeciwko częstemu odcinaniu
prądu.

Agatha postanowiła kupić generator. Pomyślała, że łatwo będzie go

zainstalować. Dostawca był ponurym mężczyzną, który wydawał się
widzieć wszędzie ogień i nieszczęście. Sugestia Agathy, żeby wstawił
generator do kuchni, spowodowała, że uniósł swoje czerwone i poplamione
ręce w geście przerażenia.

— Nie zrobię tego, kochana — powiedział. — Gazy, które wychodzą z

tej maszyny, są śmiertelnie trujące. Musi być zamontowana na zewnątrz,
ale nie może zamoknąć. Musi pani mieć dla niej jakieś zadaszenie.

Agatha wezwała stolarza. Kiedy skończył budowanie małej szopy na

podwórku koło kuchni, dostawca odjechał. Zostawił Agathę z
podręcznikiem rozmiarów Biblii, w sześciu językach.

Dwa tygodnie po morderstwie Gary'ego Beecha, Agatha wróciła po

pracy do domu i zastała chatę w ciemnościach. Znowu odcięto prąd.
Uruchomiła generator. Ostrożnie postępowała według instrukcji; maszyna
zary- czała i pojawił się prąd.

Odpoczywała właśnie przed telewizorem ze szklanką dżinu z tonikiem

w jednej ręce i papierosem w drugiej, kiedy odezwał się dzwonek. Za
drzwiami zobaczyła żonę pastora, a za nią dwie pary starszych ludzi.

— Czy możemy wejść, pani Raisin?

TLR

background image

— Oczywiście — zaprosiła ich Agatha — O co chodzi?

— To są państwo Friend i państwo Terrence. Nie mają pieniędzy na

paliwo i są za starzy, aby poradzić sobie z tym zimnem. Czy mogłaby pani
dać im schronienie do czasu, kiedy znów będzie prąd?

Agatha chciała krzyknąć: Nie!, ale łagodne oczy żony pastora zawisły

na jej twarzy.

— W porządku — powiedziała niechętnie.

— Zadzwonię do pani, jak tylko będzie prąd i przyjadę po nich.

Kiedy wyszła, Agatha pomogła staruszkom rozebrać się i usadziła ich w

salonie. Zapytała, czy coś jedli, a oni odpowiedzieli twierdząco. Potem
zapytała, czy chcą coś do picia i wszyscy zamruczeli, że tak. Będąc starymi
ludźmi, często wędrowali do łazienki na górę. Państwo Terrence byli w
porządku, ale państwo Friend potrzebowali asysty na schodach.
Wyczerpanej Agacie wydawało się, jakby dopiero co posadziła jedno z
nich, a już kolejne chciało iść za potrzebą.

Mijały godziny, generator pracował. Agatha co jakiś czas otwierała

drzwi, żeby sprawdzić, czy światła w domach palą się znowu. Dostawca
ostrzegał ją, że przewody mogą nie wytrzymać obciążenia i dom spali się
na węgiel.

Zadzwoniła pani Bloxby.

— To straszne — powiedziała — Dzwonię ciągle do elektrowni i

mówią mi, że elektryczność będzie przywrócona za chwilę, ale nic się nie
dzieje. Jak oni się mają?

Agatha weszła do salonu ze swoim nowym telefonem

bezprzewodowym.

— Wszyscy zasnęli. Dam im trochę dłużej pospać.

TLR

background image

Kiedy odłożyła słuchawkę, włączono prąd, więc szybko pobiegła

wyłączyć generator.

Pani Bloxby zadzwoniła ponownie i powiedziała, że już jedzie po

staruszków. Agatha obudziła swoich śpiących gości. Pan Friend wstawał z
trudem.

— Mam nadzieję, że nigdy nie odkryją, kto zamordował tego gliniarza

— powiedział.

— Dlaczego? — zapytała Agatha.

— Zamierzał pozwać mnie do sądu za obnażanie się.

— Co?! Jak to się stało?

— Spacerowałem sobie z moją starą i musiałem się wysikać. Wszedłem

za krzak. Nikogo nie było w pobliżu. Ten cholerny Beech pojawił się
znikąd i obwinił mnie o to, że się obnażałem. Ja! Całe życie chodzę do
kościoła. Taki wstyd. Mógłbym własnoręcznie zamordować tego
człowieka.

— Pozwał pana do sądu?

— Nie, ale wszystko pojawiło się w miejscowych gazetach i błoto

przylgnęło. Mówię ci, nie wiem, jak policja znajdzie mordercę, bo jest dużo
tych, którzy chcieliby widzieć go martwym.

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

III

Agatha zaspała. Jak tylko wystawiła nos spod kołdry, poczuła, że w

pokoju jest zimno. Zaświeciła nocną lampkę, ale ta nie zadziałała. Zmagała
się przez chwilę z ochotą pozostania w łóżku. Wreszcie się wygramoliła i
włożyła najcieplejsze ubranie, jakie miała. Ciężko stąpając, zeszła na dół w
zamszowych kozaczkach z podszewką z polaru. Zastanawiała się, czy
jeszcze kiedyś włoży buty na obcasach. Nie ma nic bardziej
przygnębiającego niż płaskie obuwie.

Nie chciała włączać generatora, ponieważ myśl o obsłudze tej maszyny

napawała ją przerażeniem. Zadzwoniła do przedsiębiorstwa energetycznego
i grzmiała o nadużyciu, co wprawdzie nie sprawiło włączenia prądu, ale
przynajmniej poczuła się lepiej.

W samochodzie usłyszała w radiu, że sól do posypywania dróg

sprowadzano z zagranicy. Zastanawiała się, jak ktoś mógł ją eksportować,
skoro cały europejski kontynent leżał pod śniegiem.

Jej biuro mieściło się w starym budynku, przy wąskiej, krętej uliczce,

niedaleko opactwa. Weszła po schodach na pierwsze piętro i otworzyła
drzwi z matowego szkła wiodące do biura.

Toni, Patrick Mulligan i Phil Marshall rozmawiali z podnieceniem,

kiedy Agatha weszła.

— Co słychać? — zapytała, zdejmując płaszcz.

— Mamy klienta — poinformowała Toni — i nigdy pani nie zgadnie,

kto to jest.

— Oświećcie mnie — powiedziała z rozdrażnieniem Agatha,

zirytowana na siebie za spóźnienie.

TLR

background image

— Była żona Garyego Beecha — wyjaśniła Toni — Wynajmuje nas,

żebyśmy znaleźli mordercę jej eksmęża.

— I nawet do mnie nie zadzwoniliście? Pozwoliliście jej wyjść, zanim

przyszłam?

Phil przygładził swoje srebrne włosy i powiedział spokojnie:

— Oczekuje ciebie pod swoim domowym adresem. Pomyśleliśmy, że

poczekamy, aż przyjdziesz.

— A dlaczego nie pracujecie w terenie?

— To jest taka dobra wiadomość — powiedział Patrick, który bardziej

niż kiedykolwiek wyglądał jak zmęczony ogar — Toni chciała, żebyśmy
poczekali, dopóki ci nie powiemy. Zona Gary'ego nazywa się teraz
Richards i jest zamężna z właścicielem supermarketu. Jest przygotowana
dużo zapłacić.

Agatha poczuła się podła i małostkowa.

— Przepraszam — powiedziała. — To miło z waszej strony, że

zaczekaliście na mnie. Czy wiecie, dlaczego ona chce znaleźć mordercę
swojego eks? Jeśli rozwiodła się z nim, nie powinna się tak bardzo
troszczyć o to, kto go zabił.

— A wie pani — wtrąciła Toni — to on się z nią rozwiódł!

— Dajcie mi jej adres. Pojadę tam — oświadczyła Agatha, wkładając

płaszcz.

Pani Richards mieszkała w dużym domu w lepszej części miasta. Śnieg

znowu zaczął padać; wielkie płatki wirowały hipnotycznie przed oczami
Agathy, kiedy podjechała na miejsce i zaparkowała samochód.

Powinnam zapytać, ile ona zapłaci — pomyślała.

Zadzwoniła i słuchała melodyjnych tonów westminsterskich kurantów.

Drzwi się otworzyły i Agatha zamrugała.

TLR

background image

— Czy pani Richards jest w domu?

— Ja jestem pani Richards. Może mnie pani nazywać Amy. Czy pani

jest Agathą Raisin?

— Zgadza się.

— Proszę wejść.

Amy Richards była drobną blondynką z prawdziwą opalenizną i

doskonałą figurą. Miała twarz w kształcie serca i duże niebieskie oczy.
Kiedy prowadziła gościa do salonu na parterze i białe światło padło na jej
twarz, Agatha zdała sobie sprawę, że była starsza, niż na to wyglądała, i że
prawdopodobnie jest po liftingu. To z powodu jej oczu. Operacja plastycz-
na może przywrócić młody wygląd, ale nic nie zmieni ich wyrazu.

Pani Richards nosiła niebieski kaszmirowy sweter — dokładnie w

kolorze swoich oczu. Nie swoich — pomyślała Agatha — lecz soczewek
kontaktowych. Na nogach miała dopasowane kaszmirowe spodnie i botki
do kostek, na wysokich obcasach.

— Proszę usiąść — powiedziała Amy z delikatnym akcentem z

Gloucestershire — Drinka?

— Nie — podziękowała Agatha, wyciągając notes ze swojej pojemnej

torby. — Byłam zdumiona, słysząc, że pani mąż rozwiódł się z panią.
Dlaczego?

— Myślę, że miał kogoś.

Agatha spojrzała na atrakcyjną kobietę siedzącą przed sobą i pomyślała

o przysadzistym i brzydkim Beechu.

— Trudno mi w to uwierzyć — powiedziała — Widziałam pani byłego

męża, kiedy dawał mi mandat. Żaden z niego Adonis.

— Proszę poczekać. Chcę pani coś pokazać.

TLR

background image

Amy wyszła z pokoju i za chwilę wróciła ze zdjęciem, które wręczyła

Agacie.

— To ja i Gary w dniu ślubu.

Amy na zdjęciu była mała i pulchna, z brązowymi włosami i

wystającymi zębami.

— Nie byłam pięknością — powiedziała.

— Jak dokonała pani takiej transformacji? Czy to z powodu pani

obecnego męża?

— Nie. To było tak — zaczęła opowiadać Amy. — Gary był skąpy. Bił

mnie. Ale ja go kochałam. Zawsze zakochiwałam się we władczych
mężczyznach. Dał mi dużo pieniędzy, kiedy zgodziłam się na rozwód.
Byłam załamana i pojechałam na wakacje na Florydę. Linie lotnicze
popełniły błąd z moją rezerwacją i jako rekompensatę przesunęli mnie do
pierwszej klasy. Spotkałam tam biznesmena, Arta. Właśnie rzuciła go żona
i zamierzał sfinalizować rozwód w Miami. Powiedziałam mu wszystko o
Garym, a on powiedział: „Zrób sobie operację plastyczną i niech zobaczy,
co stracił". Odparłam, że to z pewnością dużo kosztuje. Ale on
zaproponował, że mi ją zafunduje. W zamian za to po operacji muszę się z
nim zobaczyć i iść na spotkanie z jego eksżoną, ponieważ on chce sprawić,
aby ona była zazdrosna.

— Jak on się nazywa?

— Art Mackenzie Trzeci. Powiedział, że pracuje w funduszach

ubezpieczeniowych. Myślałam, że to znaczy, iż jest ogrodnikiem. Próbował
mi wyjaśnić, na czym to polega, ale nie mogłam zrozumieć.

— Intryguje mnie, dlaczego nie kupił sobie usług jakiejś piękności z

Florydy.

— Powiedział, że przypominam mu jego matkę.

Stary, obłąkany wariat — pomyślała Agatha, ale powiedziała:

TLR

background image

— Niech pani mówi dalej.

— Zajęło to ponad trzy miesiące. Musiał wydać na mnie fortunę. Kiedy

wszystko było gotowe, był zachwycony, więc zapytałam, kiedy spotkamy
jego żonę. Odparł, że jeszcze nie teraz, ale że powinnam wykonać dla niego
pewną pracę. Powiedział, że prowadzi agencję eskortującą turystów i że do
miasta przyjeżdżają Arabowie. Wszystko, co miałam robić, to być piękną i
pilnować, żeby mieli dużo drinków w swoim apartamencie. Bardzo się
zmienił. Przed operacją mówił, że jestem dla niego osłodą, ale potem stał
się twardy i interesowny. Ciągle powtarzał, że dużo go kosztuję. Byłam
zielona, ale nie na tyle, żeby nie zorientować się, że chce, abym uprawiała
nierząd. Byłam chora. Siedziałam w hotelowym holu i płakałam, bo nie
miałam pieniędzy na samolot do domu.

— Mogła pani iść do konsula brytyjskiego — powiedziała Agatha.

Jej oczy rozszerzyły się.

— Nie pomyślałam o tym. Nigdy przedtem nie byłam poza Anglią. Ale

to wtedy spotkałam Bunchiego.

— Kto to jest Bunchie?

— Pan Richards. Naprawdę ma na imię Tom, ale ja nazywam go

Bunchie. To takie pieszczotliwe imię. Tak więc on podszedł do mnie i
zapytał, co się stało. W chwili, gdy usłyszałam angielską mowę zaczęłam
jeszcze głośniej płakać. Powiedział, że powinnam pójść na policję. Ale ja
bałam się, że wezmą mnie za kokotę, bo brałam pieniądze od Artiego, i
mogą aresztować za prostytucję. Bunchie wracał do domu. Kiedy
powiedział, że mieszka w Mircesterze, pomyślałam, że Bóg naprawdę
istnieje, bo przecież tak bardzo się modliłam. I on zaproponował, że
zabierze mnie ze sobą. Pobraliśmy się dwa tygodnie po powrocie.

— Pomyślała pani, że ten Art mógł przyjechać do Anglii w

poszukiwaniu pani i wyładować swoją złość na Ga- rym?

Zagryzła swoje powiększone kolagenem usta.

TLR

background image

— Nie.

— Co pani mąż sądzi o płaceniu mojej agencji za odkrycie, co

przytrafiło się Beechowi? To nie ma z nim nic wspólnego.

— Och, on zrobiłby dla mnie wszystko. Ma mnóstwo pieniędzy i daje

mi bardzo hojne kieszonkowe, co jest akurat dobre, bo przypuszczam, że
będę musiała zapłacić, żeby wysłać panią na Florydę.

— Wróćmy do pani małżeństwa z Garym. Jak się spotkaliście?

— Przychodził regularnie do supermarketu, aby kupić piwo. Potem

zaprosił mnie na randkę. Zabierał mnie do najlepszych miejsc. Byłam
oczarowana.

— Nigdy się pani nie zastanawiała, skąd ma pieniądze? Z pewnością

musiała pani wiedzieć, że pensja gliniarza nie wystarcza na to?

— Zapytałam raz. A on pokazał mi swój pas i powiedział, żebym

więcej nie zadawała takich pytań.

— Moja droga, dlaczego go pani nie rzuciła?

— Ojciec mnie bił i myślałam, że mężczyźni zawsze tak robią. Potem

Gary przestał wracać na noc do domu, więc sądziłam, że ma kogoś. Pewnej
nocy, kiedy twardo spał, wzięłam klucz do jego biurka i zaczęłam szukać
listów miłosnych. Przyłapał mnie i połamał mi żebra. Potem powiedział, że
się mnie pozbędzie, ale będzie hojny, jeśli pójdę sobie w diabły.

— Czy dobrze zrozumiałam? Ten człowiek panią bił, lżył, rozwiódł się

z panią, a pani ciągle chce się dowiedzieć, co mu się przytrafiło?

— Muszę wiedzieć. Myślę, że to miało coś wspólnego z jakąś kobietą.

— Ale nie ma pani dowodu, że była inna kobieta.

— Kilka razy, kiedy dzwonił telefon i ja odebrałam, ktoś zaraz się

rozłączał.

TLR

background image

— Mówiła pani policji o tym mężczyźnie z Florydy?

— Nie chciałam być uznana za prostytutkę.

Umysł Agathy pracował na najwyższych obrotach. Powinna przynaglić

Amy, żeby poszła na policję. FBI na Florydzie z pewnością wyśledzi tego
Arta Mackenzie, jeśli to oczywiście jego prawdziwe nazwisko. Czy
Richards była taka naiwna, jak się wydaje?

— Chcę, żeby Art cierpiał — powiedziała Amy. — Miała pani kiedyś

operację plastyczną? Jaka ja jestem głupia. Oczywiście, że pani nie miała.
To jest cholernie bolesne. I co z tego, że moje zęby są proste, że liposukcja
i to wszystko... Chciałabym mieć z powrotem coś z dawnej siebie.

— Ciągle się zastanawiam, dlaczego on wybrał panią. Mógł znaleźć na

Florydzie wiele pięknych dziewcząt, bez tych wszystkich wydatków.

— Myślę, że on mnie trochę kochał. I wie pani, kiedy pokazał mi

zdjęcie swojej matki, naprawdę jestem do niej podobna.

— No, dobrze — powiedziała Agatha, wyglądając przez okno na

mroźny krajobraz — Mogę równie dobrze zacząć na Florydzie. Dostanie
pani rachunek za wszystkie wydatki plus moje dzienne wynagrodzenie.

— Tak, wiem. Pani Freedman powiedziała o tym i dała mi do

podpisania dokumenty.

— Nie sądzi pani, że byłoby dobrze, gdybym porozmawiała również z

pani mężem?

— On jest strasznie zajęty.

— Czym się zajmuje?

— Jest właścicielem Richards Supermarkets.

Agatha znała tę nazwę. Te supermarkety były w całym kraju.

TLR

background image

— Proszę mi pozwolić przemyśleć sprawę. Skontaktuję się z panią

wkrótce.

Agatha zwołała zebranie personelu wczesnym wieczorem i

opowiedziała im, czego dowiedziała się od byłej pani Beech.

— Ma pani szczęście — stwierdziła Toni — Nie miałabym nic

przeciwko wyjazdowi na Florydę.

— Mogę równie dobrze sprawdzić, czy jest jakiś związek między tym

Artem a Beechem. W tej chwili nie ma tutaj wiele do roboty. Czy Amy
wspomniała o poinformowaniu policji o tej sprawie z prostytucją?

— Nie, ani słowa — powiedział Patrick. — Powiedziała, że była na

wakacjach na Florydzie i tam właśnie spotkała swojego obecnego męża.
Nigdy nie słyszałem, żeby wspomniała tego Arta.

— To wszystko wydaje się trochę dziwne — stwierdziła Toni. — Jaki

to szczęśliwy zbieg okoliczności, że ten Richards pojawił się we
właściwym momencie i jeszcze pochodzi z Mircesteu...

— A co, jeśli to wszystko jest stekiem kłamstw? — zapytał Phil — Ty

naprawdę masz dobrą reputację, Agatho.

— Jaką reputację?

— Że jesteś dobrym detektywem. Ona bez wątpienia czytała w

gazetach lub dowiedziała się od policji, że to ty znalazłaś ciało. Więc
najlepszym sposobem, aby trzymać cię blisko, jest cię zatrudnić. Jeśli użyła
pieniędzy z rozwodu, aby jechać na Florydę na operację plastyczną, to
miała dobrą wymówkę, aby wyjechać z kraju i być z dala od sprawy.

— Ale — wtrącił się Patrick — ten Richards może być wplątany w

morderstwo. Jej nie było w kraju. A gdzie on był? Myślę, że powinnaś
trochę poczekać z tym wyjazdem, Agatho.

Wiatr wył dookoła starego budynku a deszcz ze śniegiem postukiwał w

szyby.

TLR

background image

— Idę — powiedziała Agatha — Odwiedzę ją znowu wieczorem i

zobaczę, czy zastanę ją z Bunchiem.

— Kto to jest Bunchie? — zapytała Toni.

— To pieszczotliwe imię jej męża. A mówiąc o ulubieńcach, jak tam

Paul?

— Bardzo dobrze, dziękuję.

— Często się z nim widujesz?

— Czy to ma coś wspólnego z agencją? — warknęła ze złością Toni.

— No nie, ale

— Więc niech pani pilnuje własnego nosa.

— Czy mogę ci przypomnieć, panno Gilmour, że rozmawiasz ze swoim

pracodawcą?

— Ale nie z moją matką — Toni trzasnęła drzwiami biura.

— Prosiłaś się o to — powiedział Phil — Zostaw tę dziewczynę w

spokoju, albo na złość tobie ona wyjdzie za Paula.

Kiedy wszyscy wyszli, Agatha została sama w biurze, zastanawiając się,

czy rzeczywiście warto jechać na Florydę.

Zapomnij o Florydzie — pomyślała nagle. Może to podstęp, żeby

pozbyć się ciebie z kraju?

Z pewnością odpowiedź na pytanie o śmierć Beecha leży w Cotswolds.

Niespokojne myśli dotyczące młodego Simona Blacka również zaprzątały
jej umysł. A jeśli został zabity w Afganistanie? Nazwiska zmarłych były
teraz podawane do ogólnej wiadomości. Czy Toni zakochała się w nim?
Dlaczego, do licha, się wtrącała? Wstrętne, ciche sumienie przypomniało

TLR

background image

jej, że Toni nie była jej córką, a nawet gdyby była, powinna przestać
ingerować w życie dziewczyny.

Otrząsnęła się z tych myśli. Niech policja zajmie się Florydą. Włożyła

palto i wyszła na przejmujące zimno. Skierowała się do komendy policji,
gdzie poinformowała recepcjonistkę, że ma ważne informacje dla
inspektora Wilkesa. Została wprowadzona do pokoju przesłuchań.

— O co chodzi tym razem? — zapytał znużony Wilkes.

Agatha opowiedziała mu wszystko, czego dowiedziała się od Amy

Richards, sięgając od czasu do czasu do swoich notatek. Kiedy skończyła,
Wilkes przyjrzał się jej cynicznie.

— Sądząc z mojego doświadczenia, myślałem, że zatrzyma pani te

informacje dla siebie, tym bardziej że ta kobieta panią zatrudniła.

— Nie mogę uwierzyć w tę historię z Florydą ani w to przypadkowe

spotkanie z Richardsem. Myślę, że z jakiegoś powodu ona chce się mnie
pozbyć.

— Niby, że jest pani wspaniałym detektywem, który zostawiony tutaj

rozwiąże sprawę, której nie może rozwikłać policja.

— Coś w tym stylu — wymamrotała Agatha.

— Przynajmniej wykazuje pani wreszcie jakiś rozsądek. Niech pani tu

zaczeka.

Więc Agatha czekała, tęskniąc za papierosem i rysując paznokciem

wzory na pokrytym rysami stole.

W końcu Wilkes wszedł z detektyw Alice Peterson. Włączył

magnetofon i Agatha musiała powtarzać całą historię jeszcze raz. Kiedy
skończyła, zapytał:

— Czy pani Richards prosiła, aby nie mówiła pani nic policji?

TLR

background image

— Nie wprost. Wiem, że nie chciała, abyście ją wzięli za jakąś kokotę.

Proszę, ze względu na mnie, traktujcie ją łagodnie. Potrzebuję tego
kontraktu.

— To nie znaczy, że jesteśmy pani winni jakąś przysługę — powiedział

Wilkes.

— A właśnie jesteście. Niech pan pomyśli, ile razy wam pomogłam.

Inspektor westchnął.

— Będziemy tak taktowni, jak to możliwe. Powiemy, że wyśledziliśmy

jej ostatnie ruchy dzięki uprzejmości FBI.

Agatha musiała się tym zadowolić.

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

IV

Agatha wróciła do chaty i zastała tam czekającego na nią detektywa

Wonga.

— Czekam na ciebie całe wieki — poskarżył się Bill, po tym jak zajął

swoje ulubione miejsce w kuchni, z jednym kotem owiniętym dookoła szyi,
a drugim na kolanach. Agatha była zadowolona, że znowu jest ciepło.

Po wyjaśnieniu swoich powodów bytności na policji, zapytała:

— A dlaczego ty tu jesteś? Jeszcze jakieś pytania?

— Mam informacje o Paulu Finlayu.

— Co?

— Był żonaty dwa lata temu. Zona rozwiodła się z nim z powodu jego

okrucieństwa. Przyznano jej opiekę nad ich dwojgiem dzieci.

— Czy to było psychiczne znęcanie się, czy fizyczne?

— I to, i to.

Agatha zakryła twarz rękami.

— W takim razie mam kłopot.

— Ty? A co z Toni? Musimy ją ostrzec.

— Tak, tak. Ale to nie tylko to. Zrobiłam straszną rzecz.

— Znowu?

— To nie jest śmieszne. Młody Simon Black, który pracował dla mnie,

uwielbiał Toni. Ale moim zdaniem ona była za młoda, żeby wychodzić za
mąż!

TLR

background image

— I nie chciałaś stracić dobrego detektywa — stwierdził cynicznie Bill.

— No właśnie i powiedziałam Simonowi, żeby zaczekał trzy lata, a

wtedy stanę po jego stronie. Tymczasem on wstąpił do wojska i teraz jest w
Afganistanie.

— Agatho, jesteś pewna, że nie twoja zazdrość o sukcesy Toni sprawia,

że wymyślasz te straszne intrygi?

— Nie, nie. Ja naprawdę troszczę się o tę dziewczynę. Było coś

niepewnego w tym związku z Simonem.

— Więc miejmy nadzieję, że nie umrze jak bohater. Powiedz, jakie są

najnowsze wieści.

Agatha spojrzała na zegarek.

— Może uda mi się odwiedzić Amy Richards dziś wieczorem. Chcę,

żeby myślała, że jadę na Florydę, a potem zejdę do podziemia.

— Zobaczy cię gdzieś.

— Przebiorę się. Ale muszę spojrzeć na tego jej męża. Co zrobimy w

sprawie Toni?— spytała Agatha.

— Zaraz do niej pójdę. Mam wolny wieczór.

— Nie mów jej o Simonie.

— Myślę, że ty powinnaś to zrobić — stwierdził Bill.

Paul Finlay pokonał wąskie schody wiodące do mieszkania Toni z

uczuciem podniecenia. Czuł, że fakt, iż zaprosiła go na obiad i powiedziała,
że ma mu coś ważnego do przekazania, był co najmniej obiecujący. Toni
była wszystkim, czego pragnął: młoda, ładna i uległa.

W końcu obowiązkiem kobiety jest zawsze wspierać męża i zgadzać się

z nim.

TLR

background image

Nigdy przedtem nie był w mieszkaniu Toni i spodziewał się lalek na

kanapie i plakatów zespołów muzycznych na ścianach. Tymczasem,
chociaż małe, jej mieszkanie było umeblowane z doskonałym gustem. Półki
na ścianach wypełniały książki. Dwie oprawione w ramki ryciny dekoro-
wały przeciwną ścianę. Przy oknie stał okrągły stolik.

— Cześć, Paul — powiedziała nerwowo Toni. — Chcesz drinka przed

obiadem?

— A co masz?

— Piwo lub wino.

— Wino. Jakie to? — wziął od niej butelkę — Moja droga, Blockley

Merlot!

Blockley było wioską niedaleko Moreton-in-Marsh.

— To jest miejscowe przedsiębiorstwo, które importuje i butelkuje

wino. Byłeś w wiejskim sklepie w Blockley? Jest bajeczny, mają tam
wszystko. Charles mówi, że to jest bardzo dobre wino.

— Zostanę przy piwie — nieuprzejmie burknął gość.

Toni wzruszyła ramionami. Otworzyła butelkę piwa i nalała do szklanki.

Ubrana była w obcięte dżinsy i wyblakły podkoszulek.

— Myślałem, że to ma być jakaś okazja — stwierdził Paul,

przyglądając się jej strojowi.

— Raczej smutna — odparła — Siadaj.

Usiadł na dwuosobowej kanapie i pokazał miejsce obok siebie, ale Toni

wysunęła krzesło i usiadła naprzeciwko niego. Od czasu morderstwa była z
nim tylko na dwóch randkach. Za każdym razem robił jej wykład na temat
niebezpieczeństwa, jakie niesie jej praca, jednocześnie podkreślając
ważność swojej. Zastanawiała się, co właściwie w nim widzi. Psychiatra
pewno by orzekł, że szuka zastępczego ojca.

TLR

background image

— Chodzi o to, Paul — zaczęła Toni — że bardzo angażuję się w swoją

pracę i nie mam czasu na randki.

Twarz Paula wykrzywiła się z wściekłości.

— Zrywasz ze mną?

— Trochę ostro to ujęłam, ale próbuję ci powiedzieć, że... po prostu nie

pasujemy do siebie.

— Takie małe dziewczynki jak ty potrzebują klapsa w tyłek.

Zanim Toni zorientowała się, co się dzieje, szarpnął ją, przełożył przez

kolano i zaczął bić. Sięgnęła ręką pomiędzy ich ciała, chwyciła jego
genitalia i ścisnęła tak mocno, jak tylko mogła. Wrzasnął, zrzucił ją z kolan
i potoczył się po podłodze.

W tym właśnie momencie drzwi się otworzyły i wszedł Bill Wong.

Pomógł Toni wstać.

— Co się stało? Czy on cię zaatakował?

— Klepnął mnie w tyłek, bo powiedziałam, że nie chcę go więcej

widzieć.

Bill postawił na nogi wijącego się wciąż z bólu Paula i założył mu

kajdanki. Przeczytał mu jego prawa i oskarżył go o napaść.

— To ona mnie zaatakowała — zawył Paul.

— Dajmy temu spokój.. — powiedziała Toni.

Bill spojrzał na nią.

— On robił to przedtem i zrobi znowu. Jego żona rozwiodła się z nim z

powodu psychicznego i fizycznego znęcania się nad nią. Raz złamał jej
żebra, a innym razem szczękę.

— W porządku, w takim razie zabierz go stąd — Toni umiała dodać

dwa do dwóch.

TLR

background image

— Z tobą wszystko dobrze? Zadzwonić do kogoś? — spytał stroskany

Bill.

— Nie, dam sobie radę.

Agatha odwiedziła Amy Richards i oznajmiła jej, że wkrótce wyjeżdża

na Florydę.

— A czy pani mąż jest w domu? — zapytała na koniec wizyty.

— Powinien wrócić w każdej chwili — odparła nerwowo gospodyni.

— Wydaje się, że siedzi pani jak na szpilkach.

— Zastanawiam się, czy ten, kto zamordował biednego Gary'ego, może

przyjść także po mnie.

— Tylko wtedy, gdy myśli, że pani coś wie. Zadzwonił dzwonek.

— To mój Bunchie! — krzyknęła pani Richards, skoczywszy na równe

nogi.

— Nie ma klucza.. — zaczęła zdziwiona Agatha, ale otworzyły się

drzwi salonu i wszedł mały, kwadratowy mężczyzna. Był ubrany w drogi
szary wełniany garnitur. Miał tłuste brązowe włosy, czerwoną twarz i
szerokie, jak u klauna, usta.

— To jest mój Bunchie — przedstawiła go gospodyni.

— Powodzenia na wycieczce, Agatho. Będziemy w kontakcie.

— Czy mogłabym zamienić parę słów z pani mężem?

Och, to nie jest dobra pora. Mój biedny Bunchie jest taki zmęczony

Agatha czuła się popędzana w kierunku drzwi.

— To wszystko jest bardzo dziwne — powiedziała do żywopłotu, kiedy

była już na zewnątrz.

TLR

background image

Usadowiła się w samochodzie i odjechała kawałek w dół ulicy, skąd

mogła mieć dobry widok na wejście do domu oświetlone uliczną lampą.
Było przenikliwie zimno, ale Agatha nie chciała włączać silnika. Ciekawe,
czy Bunchie rzeczywiście jest jej mężem — myślała. To dziwne, że nie
miał klucza.

Po godzinie drzwi otworzyły się i wyszedł Bunchie. Wsiadł do czarnego

BMW i odjechał. Agatha ruszyła za nim. Przejechał przez Mircester i
skierował się na północnym kraniec miasta, tam, gdzie stały duże wille,
oddalone od drogi.

Agatha wysiadła z samochodu i podążyła wolno wzdłuż nich. Bunchie

poszedł ścieżką do jednego z domów, wyjął klucze i otworzył drzwi.
Słychać było dziecięcy głos wołający piskliwie: „Mamusiu, tatuś
przyszedł!".

Wycofując się, Agatha pomyślała, że albo Amy jest prostytutką, albo

Bunchie jest bigamistą. Jeśli powiem Billowi, ten każe obserwować dom, a
potem wezwie Amy na przesłuchanie — kombinowała Agatha — Pani
Richards sporo mi płaci, a ja potrzebuję pieniędzy. Nic nie dostanę, jak ją
wystawię. Za to jeśli będę dalej ją śledzić, może znajdę jakiś związek z
morderstwem jej męża.

Plany Agathy co do ukrywania się w przebraniu o mało nie spaliły na

panewce. Wszystko z powodu listu, który przyszedł z poranną pocztą.
Oświadczono w nim, że została nominowana do nagrody Kobieta Roku z
Mircesteru.

Agatha promieniała. Musi szybko zeszczupleć. Musi zamówić serię

niechirurgicznych liftingów twarzy. Ale przyjrzawszy się dokładniej
zaproszeniu, zorientowała się, że uroczystość nie odbędzie się przed
czerwcem. Zazwyczaj nominacje na Kobietę Roku ogłasza się rok wcze-
śniej. Nominowanie jej wyglądało na trochę spóźnione. Powinna poznać
nazwiska innych zgłoszonych.

TLR

background image

Wróciła do interesów.

Przebrana nie do poznania pojechała do Mircesteru. Sprawdziła, kto

mieszka pod adresem, pod którym widziała wczoraj mężczyznę. Ku jej
zdziwieniu, na tabliczce było nazwisko T. Richards. Wyglądało na to, że
faktycznie jest bigamistą. Zadzwoniła z komórki do Billa. Zaspany głos
powiedział z rozdrażnieniem:

— Obudziłaś mnie.

Agatha spojrzała na zegarek.

— Jest dziesiąta rano.

— Ale ja pracowałem całą noc. O co chodzi?

— Mogę się z tobą zobaczyć? Mam ważną wiadomość.

— No dobrze — zgodził się Bill

— Jestem w przebraniu.

Piętnaście minut później pani Wong otworzyła drzwi kobiecie z

ciężkimi, czarnymi włosami i pyzatymi policzkami, owiniętej w kilka
warstw ubrań i noszącej duże okulary.

— Nic nie kupujemy — powiedziała.

Drzwi zaczęły się zamykać.

Za matką ukazał się Bill ubrany w piżamę i szlafrok.

— W porządku, mamo — powiedział. — Wiem, kto to jest. To ty,

prawda?

— Ja — potwierdziła Agatha.

— Wejdź.

Pani Wong wycofała się, mrucząc ze złością coś o ludziach, którzy nie

pozwolą jej synowi się wyspać. Bill wprowadził Agathę do salonu.

TLR

background image

— Dobre przebranie. Jestem zmęczony. Lepiej, żebyś rzeczywiście

miała coś ważnego.

Opowiedziała mu, czego dowiedziała się o Richardsach.

Bill słuchał zdumiony.

— Dobra robota. Aresztujemy go. Czy on sądzi, że uda mu się uniknąć

przesłuchania?

— Ale będziesz mnie nadal informował o wszystkim, czego się

dowiesz? — niepokoiła się Agatha.

— Masz moje słowo. Czy Toni mówiła ci, że aresztowałem Paula?

— Nie, ani słowa. Co się stało?

Bill jej opowiedział.

— Dlaczego, do licha, nic mi nie powiedziała? — zastanawiała się

Agatha.

— Może uważa, że za bardzo interesujesz się jej prywatnym życiem.

Agatha pomyślała ponuro o Simonie w Afganistanie i się zarumieniła.

Bill przyglądał się jej zdziwiony. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek
przedtem widział, jak Agatha się czerwieni.

Pod koniec następnego tygodnia Agatha padała z nóg. Była zmęczona

ciągłym szpiegowaniem Amy i Richardsa. Miała po dziurki w nosie
swojego przebrania i tego, że musi godzinami przesiadywać pod ich
domami. Tom Richards spędził większość wieczorów i nocy z Amy i tylko
dwie ze swoimi dziećmi. Zatem z ulgą ujrzała Bil- la Wonga pod drzwiami
swojej chaty.

TLR

background image

— Wejdź, proszę, i powiedz, że mogę pozbyć się tego przebrania.

Peruka jest strasznie ciężka, a te podkładki pod policzki sprawiają, że czuję
się jak wiewiórka.

— Powodują też, że mówisz, jak byś była pijana — powiedział Bill,

idąc za nią do kuchni — Zrób mi filiżankę kawy, to ci wszystko opowiem.

Agatha włączyła ekspres, zerwała z głowy perukę i wyjęła z ust

podkładki.

— Nie mogę się doczekać. Zacznij wreszcie opowiadać.

— Tom Richards rozwiódł się z żoną, za obopólną zgodą, rok temu.

Sześć miesięcy później ożenił się z Amy. Błagała go, żeby pomógł jej
całkowicie zmienić wygląd, sfinansował lifting i operację plastyczną, więc
wysłał ją do Los Angeles. Nigdy nie była na Florydzie. Zapytana, dlaczego
wymyśliła bajeczkę o jakimś Arcie Mackenzie, powiedziała, że jest trochę
fantastką i to wszystko było treścią opery mydlanej, którą oglądała.
Powiedziała też, że gdyby przyznała, że prosiła biednego Bunchiego, aby
zapłacił tyle pieniędzy za jej operacje, to wyszłaby na chciwą i próżną.
Dzięki — Bill wziął od Agathy kubek z kawą.

— Richards potwierdził jej opowieść i przyznał, że zapłacił za

wszystko.

Agatha usiadła z filiżanką obok niego. Jeden kot, Hodge, wspiął się na

kolana Billa, a drugi, Boswell, próbował ułożyć się na jego głowie.
Delikatnie zdjął oba i postawił na podłodze.

— Coś tu jest nie tak — stwierdziła Agatha — Nie mówiłeś jej, że to ja

się wygadałam?

— Powiedzieliśmy, że była sprawdzana ze względu na męża i że FBI

na Florydzie nie miało żadnych wzmianek o Arcie Mackenzie. Wtedy
powiedziała prawdę.

— Coś tu jednak śmierdzi.

TLR

background image

Agatha zapaliła papierosa.

— Wierzę, że jedna rzecz jest prawdziwa, a mianowicie to, że Beech ją

dręczył. Powiedziała, że ojciec ją bił. Lubiła władczych mężczyzn.
Ciekawe, czy ten lifting był rzeczywiście jej pomysłem, czy też Richards
nią manipulował. Dalej — pieniądze z rozwodu z Beechem. Powiedziała,
że hojnie jej zapłacił. Ciekawe, czy w gotówce. Chciałabym porozmawiać z
byłą panią Richards.

— To jest trochę naciągane, Agatho. Może on nie wygląda, ale

naprawdę jest bardzo bogaty. A bogaci mężczyźni zazwyczaj nie mają
kłopotu w zorganizowaniu sobie jakiejś ślicznotki.

— Świnia! Świnia! — wrzasnęła Agatha.

— Czy ty obrażasz... ? — zaczął Bill.

— Nie, nie. Świński interes — odparła szybko — To jest ten facet.

— Posuwasz się za daleko. Wydaje się, że on za nią szaleje.

— Ale ona pokazywała mi swoje zdjęcie sprzed liftingu. Nie była

nawet ładna.

— Na twoim miejscu przyhamowałbym nieco — powiedział Bill —

Nie chcę, żebyś się wplątała w policyjne śledztwo.

Agatha się zjeżyła.

— Ona mi płaci, żebym odkryła, kto zabił Garyego, a ja potrzebuję

pieniędzy. I to wszystko. Pieniądze. Najwyraźniej Beech zapłacił jej hojnie,
żeby mu dała rozwód. A skąd taki zwykły glina miał pieniądze, żeby być
taki hojny?

— Badamy to. Na jego rachunku bankowym jest tylko kilkaset funtów,

ale kiedy byliśmy u niego w domu poste- runkowa Alice Peterson
zauważyła, że posiadał kilka wartościowych antycznych mebli.

TLR

background image

Wyśledziliśmy handlarza antyków i potwierdził, że Gary kupił kilka
drogich mebli i zapłacił gotówką. To znaczy, że coś kombinował na boku.

— Może cały czas obierał sobie ludzi za cel, oskarżał ich o to lub

tamto, a potem brał łapówki.

— Nie, nie sądzę. On uwielbiał pozywać ludzi do sądu.

Bill wyszedł, za to przyszła Toni.

— Chcę zamienić z panią słowo, pani Raisin — powiedziała.

— Wejdź. O co chodzi?

Toni weszła do kuchni i trzasnęła o stół zaproszeniem na ślub.

— O to, ty stara wścibska babo! — wrzasnęła.

Agatha przeczytała zaproszenie. Lance Corporal Simon Black

dziesiątego czerwca miał się ożenić z sierżant Susan Crispin w opactwie w
Mircesterze.

Więc? Co to ma wspólnego ze mną?

— Razem z zaproszeniem przyszedł ten list!

Agatha go przeczytała.

Droga Toni, chciałbym, abyś przyszła na mój ślub, ponieważ bardzo

lubiłem czas, kiedy razem pracowaliśmy. Ożeniłbym się z tobą, ale Agatha
powiedziała mi, że jesteś za młoda i żebym odjechał i pomyślał o tym za
trzy lata. Nie mogłem znieść twojego lekceważenia, więc wstąpiłem do
wojska. Szczęśliwie spotkałem Susie, która jest dziewczyną dla mnie, więc
może Agatha miała rację, że mi nie ufała.

Z wyrazami miłości. Simon.

— Dzięki pani wścibstwu on mógł tam zginąć. Nie jestem dzieckiem,

mam osiemnaście lat. Niech pani się więcej nie wtrąca w moje życie. I oto
moje miesięczne wypowiedzenie.

TLR

background image

Agatha opadła na krzesło, kiedy Toni z hukiem wypadła z pokoju.

— Jest ktoś w domu? — doszedł ją głos Charlesa.

— Och, wejdź i po prostu mnie dobij — jęknęła Agatha i wybuchnęła

płaczem

Charles poczekał, aż jego przyjaciółka się uspokoi, i delikatnie

powiedział:

— Widziałem, jak Toni odjeżdża, jakby się paliło. Dowiedziała się o

Simonie?

Agatha pociągnęła smętnie nosem.

— Zostawiła to.

Podsunęła mu zaproszenie i list.

Charles przeczytał je uważnie.

— Rozumiem.

— I zostawiła miesięczne wypowiedzenie.

— Nie powinnaś się była wtrącać.

— Wiem, wiem. Tu nie chodziło tylko o to, że nie chciałam stracić

dobrego detektywa. Było coś bardzo niepewnego w tym Simonie.
Przeczuwałam to — Agatha próbowała się bronić.

— Powinnaś jej była pozwolić decydować o sobie.

— A co było z Paulem Finlayem? Gdybym się nie dowiedziała, że bił

żonę, i gdyby Bill nie poszedł do jej mieszkania, mogłoby się skończyć
tragicznie.

— Nie próbowała odeprzeć ataku?

— Oczywiście, że próbowała — przyznała Agatha — Złapała go za

genitalia.

TLR

background image

— Toni umie bronić się sama. Brała lekcje judo. Myślę, że Bill przybył

w ostatniej chwili, aby ocalić Paula.

— A wtedy, gdy ten lizus zabrał ją do Paryża i błagała mnie o pomoc?

Kto wydostał ją z kłopotów? Ja! Ona się miota od jednego beznadziejnego
faceta do drugiego.

— Tak samo jak ty, Agatho.

— Co masz na myśli?

— Twój pierwszy mąż był pijakiem, drugi jest zimnokrwistym,

zatwardziałym typem kawalera, a ostatnio prawie wyszłaś za jakieś
władcze dziwadło. Musiałem pędzić i ratować cię przed nim.

— To co innego.

— Nieprawda. Dobrze, nie kłóćmy się. Co zamierzasz zrobić, żeby

Toni została?

— Spróbuję dać jej najlepsze sprawy i nic więcej. Zejdę jej z drogi —

westchnęła zrezygnowana Agatha.

Następnego dnia Agatha śmiało powitała personel, jak gdyby nic się nie

stało.

— Toni, chcę, żebyś oddała Patrickowi i Philowi wszystkie sprawy,

jakie masz. Mam dla ciebie jedną ważną. Pozwól, że cię wprowadzę, żebyś
była na bieżąco.

Wszyscy słuchali uważnie. Kiedy skończyła, oznajmiła:

— Toni, chcę, żebyś spotkała się z pierwszą panią Richards. Spróbuj

się dowiedzieć, czy to on chciał, żeby ona poddała się zabiegowi liftingu.
Wydaje mi się, że on może być wstrętnym manipulatorem.

— Niech mi pani da adres.

Agatha wręczyła jej karteczkę i powiedziała:

TLR

background image

— Zapiszę w komputerze to wszystko, co wam teraz powiedziałam,

żeby było dostępne o każdej porze. Patricku, jeśli masz dzisiaj trochę czasu,
chciałabym, żebyś sprawdził przez swoje stare kontakty policyjne, czy oni
wiedzą, w jaki sposób Beech mógł zarabiać pieniądze na boku.

Panna Gilmour zebrała swoje rzeczy i opuściła biuro. Agatha zamyślona

patrzyła, jak odchodzi.

Toni czuła się emocjonalnie odrętwiała, kiedy jechała w kierunku willi

Richardsów. Usunęła z pamięci wszystkie momenty, kiedy Agatha
przybywała jej na ratunek, zaczynając od obrony przed jej bratem
alkoholikiem, pracy, którą jej dała, oraz mieszkania, które dla niej kupiła.

Dom Richardsów był okazałą willą, osłoniętą od drogi przez gęsty

żywopłot i kamienny mur. Toni otworzyła bramę i poszła krótką żwirowaną
alejką w kierunku domu.

Drzwi otworzyła jej starsza kobieta ubrana w staromodny kwiecisty

fartuch.

— Pani Richards?

— Nie, ja jestem sprzątaczką. Nie ma jej.

— Nie wie pani, kiedy wróci?

— Wtedy, gdy dzieci wychodzą ze szkoły.

— Gdzie mogę ją znaleźć w Mircesterze?

— Może być na lunchu w tym nowym barze ze zdrowym jedzeniem.

Bzdury, mówię ci. Płacisz fortunę za listek sałaty.

Toni podziękowała jej i wyszła. Wiedziała, gdzie jest ten bar. Zimny

wiatr wiał od północy, a nisko płynące chmury groziły śniegiem. Co za
dzień na takie jedzenie! Przydałaby się raczej zupa, stek i paszteciki z
nerek. Za- burczało jej w brzuchu. Była tak przygnębiona ślubem Simona,
że na śniadanie wypiła tylko filiżankę kawy.

TLR

background image

Zaparkowała na głównym placu i chowając głowę przed wiatrem,

ruszyła do barku ze zdrową żywnością. Przeklinała pogodę, która zdawała
się być niekończącą się przeplatanką odwilży i mrozu.

Lokal nosił nazwę Zielone Szczęście. Okna były zaparowane, więc Toni

nie mogła zobaczyć, kto jest w środku. Pchnęła drzwi i weszła. Było bardzo
niewielu klientów. Ludzie z Mircesteru woleli cholesterol.

Kiedy Toni usiadła przy stoliku w rogu, przodem do drzwi, podeszła do

niej ponura kelnerka z ciężkim przypadkiem trądziku na twarzy. Toni
przejrzała menu i zamówiła zupę jarzynową, kalafiora z serem i drinka z
czarnego bzu. Ku jej uldze, do zupy dostała bułki i masło. Rozejrzała się.
Dwie starszawe kobiety siedziały przy oknie, a obok nich poważnie
wyglądający mężczyzna w okularach i z długą brodą. Kiedy Toni kończyła
posiłek filiżanką kawy z mniszka lekarskiego, drzwi się tworzyły i weszła
wysoka kobieta. Ubrana była w kurtkę, pod którą miała kaszmirowy sweter,
do tego sznurowane bryczesy do kolan, grube wełniane pończochy i męskie
półbuty. Twarz miała długą i łagodną, i kojarzyła się ona Toni z owcą. Na
jej palcach lśniły liczne pierścionki.

Zawołała kelnerkę i złożyła zamówienie głosem kogoś, kto rozpaczliwie

próbował uchodzić za eleganckiego, co się — niestety — nie udawało. Inni
klienci wyszli. Pozostała tylko Toni i kobieta, która być może była panią
Richards.

Uśmiechnęła się niewyraźnie w kierunku Toni, która odważnie podeszła

do niej.

— Zdaje się, że rozpoznaję panią. Pani Richards?

— Była. Jeśli jest pani z prasy, potrzebna jest pani obecna żona —

odparła kobieta.

Kelnerka przyniosła jej małą miseczkę sałatki składającej się głównie z

kiełków fasoli.

TLR

background image

— Nie jestem z prasy — poinformowała Toni — Przepraszam, czy to

jest wszystko, co zamierza pani zjeść w ten mroźny dzień?

— Tak, mój były mąż mówi, że powinnam dbać o figurę.

— Co to ma z nim wspólnego? Jest byłym mężem.

— Jest ojcem moich dzieci. A moje utrzymanie zależy od niego. A

teraz, proszę odejść.

— Jestem detektywem — powiedziała Toni, podając wizytówkę —

Nasza agencja pracuje na zlecenie obecnej pani Richards. Czuję jednak, że
jest w niej coś bardzo dziwnego.

— Zwykła mała dziwka — wycedziła kobieta.

— Może pójdziemy gdzieś na lunch?

— Ja już mam lunch.

— Nieprawda. Sama się pani karze. Jest pani wystarczająco szczupła.

Proszę pójść ze mną do najbliższego pubu. Zamówimy sobie stek,
paszteciki z wątróbek i butelkę wina.

Pani Richards ponuro pogrzebała w sałatce.

— A jeśli on się dowie?

— Ja mu nie powiem, pani też nie. Myślę, że dużo pani przeszła —

powiedziała Toni — i nikt pani nigdy nie wysłuchał. Ale ja tu jestem i
chętnie posłucham. Dalej, idziemy.

Nad stekiem, pasztecikami i butelką wina pani Richards odtajała jak

pogoda na zewnątrz. Kiedy łapczywie jadła, Toni mówiła o pogodzie i
opowiadała zabawne historie o odnajdywaniu zaginionych zwierząt.

— Poproszono mnie o odnalezienie zaginionego kota o imieniu

Napoleon. W końcu znalazłam zwierzę w gałęziach wysokiego orzecha w
ogrodzie jego właścicielki. Weszłam na drzewo. To było trudne, bo wiał

TLR

background image

silny wiatr, a kot był na samym szczycie. Kiedy już go prawie dosięgałam,
kocisko czmychnęło w dół, skacząc z gałęzi na gałąź. Goniłam go i
wreszcie złapałam za pomocą sprzętu do rugby.

Pani Richards zachichotała zadziwiająco dziewczęcym głosem.

— Napije się pani kawy z brandy? — zapytała Toni.

— Może nie powinnam...

Toni zamówiła dwie brandy.

— Zna pani obecną panią Richards?

— O, tak. Proszę mi mówić Fiona. Pracowałyśmy w tym samym

supermarkecie. Ona w kasie, a ja przy półkach.

— To zbyt pospolita praca dla pani. A co z opieką nad pani dziećmi?

— Mieliśmy... mamy... wspaniałą nianię dla dwójki najmłodszych, to

znaczy czteroletniej Carol i pięcioletniej Josie. Mój najstarszy chłopiec,
Wolfgang, chodzi do szkoły w Mircesterze. Ma trzynaście lat.

— Wolfgang to dziwne imię dla angielskiego dziecka.

— Ojciec Toma jest Niemcem. Nalegał, aby nadać mu jego imię. W

szkole nazywają go Wolf, więc mu to nie przeszkadza. Mój mąż sądził, że
powinnam poznać działanie jego biznesowego imperium od podstaw. Nie
miałam nic przeciwko układaniu towarów na półkach. To była spokojna,
dość bezmyślna praca. Poznałam Amy. Inni wiedzieli, że byłam żoną szefa,
i myśleli, że zostałam nasłana, żeby ich szpiegować, ale ona ze mną
rozmawiała.

Pewnego popołudnia zaprosiłam ją na herbatę. Obie miałyśmy wolny

dzień. Myślałam, że Tom wyjechał w interesach, ale on się nagle pojawił.
Zaczął przepytywać Amy; co zostało sprzedane i jakie rzeczy są najbardziej
popularne. Wkrótce byli pogrążeni w rozmowie i wydawało się, że
zapomnieli o moim istnieniu.

TLR

background image

Kilka tygodni później Tom poprosił mnie o rozwód. Z początku byłam

zdruzgotana, ale kiedy wyjaśnił, że będzie płacił na utrzymanie, myśl, że
mogę porzucić pracę i zostać w domu z dziećmi, wydała mi się jak wyjście
z piekła. Dobry Boże, jakim pani jest wspaniałym słuchaczem. Nie
powinnam krytykować Toma.

— Zastanawiałam się — zaczęła ostrożnie Toni — czy Tom

kiedykolwiek sugerował, żeby pani poprawiła urodę.

— Każdego dnia i każdej nocy — powiedziała ponuro Fiona — Chciał,

żebym wyjechała do Los Angeles, aby zrobić sobie lifting twarzy. Zawsze
wybierał mi ubrania. Próbowałam się z tego śmiać i kiedyś powiedziałam
mu, że chcę być elegancka na starość, a on... on mnie wtedy uderzył.

— Nie poszła pani na policję?

— Wynająłby najlepszych adwokatów. Czułam, że nie miałabym szans.

Więc kupiłam magnetofon i zaczęłam nagrywać wszystkie gwałtowne
kłótnie i odgłosy bicia. Moja skromna pensja wpływała na mój rachunek.
Poszłam do banku, wynajęłam sejf depozytowy i złożyłam tam wszystkie
kasety. Potem powiedziałam mu, że idę na policję z dowodami. Wypadł z
domu jak burza, a kiedy wrócił, oznajmił, że zakochał się w Amy i da mi
rozwód. Nie mogłam uwierzyć własnemu szczęściu, dopóki się nie
wyprowadził. Wraca regularnie, aby zobaczyć się z dziećmi. Dobrze się z
nimi dogaduje. Wpadłam na Amy, kiedy jeszcze nie przeszła tej
kosmetycznej transformacji. Była bardzo przyjacielska, ale gdy odchodziła,
powiedziała dziwną rzecz: — „Brakuje mi Garyego. Gary zrobiłby z nim
porządek".

— Wygląda na to, że miała dość swojego nowego męża, zanim jeszcze

pojechała do Stanów — zauważyła Toni.

— Och, jak ja się dostanę do domu? Za dużo wypiłam

— martwiła się Fiona.

TLR

background image

— Zawołam pani taksówkę. Czy ktoś może przyjechać i zabrać pani

samochód?

— Tak, niania, pani Drufus — pochyliła się do przodu i spojrzała

poważnie na Toni — Sądzi pani, że Tom zabił Garyego?

— Gdyby to było uderzenie w głowę, uwierzyłabym — powiedziała

Toni — Ale zabić mężczyznę — a jego najwyraźniej zadźgano na śmierć
— potem odciąć mu głowę i usiłować upiec go na rożnie jak świnię — nie.
Wygląda to na zadanie dla kilku osób.

— Będzie pani ze mną w kontakcie? — zapytała Fiona żałośnie — Jest

pani takim dobrym słuchaczem. Gdybym miała taką córkę jak pani...

Kiedy stanęła, lekko się zachwiała. Toni zawołała jej taksówkę i

odesłała do domu.

Agatha zaklęła pod nosem. Raport dziewczyny o Fionie Richards był

taki dobry. Toni, ze swoją młodością i wyglądem niewiniątka, potrafiła
wydobyć informacje od ludzi, którzy milczeliby przed Agathą.

Zostawiła na biurku Toni notatkę z podziękowaniem za jej pracę razem

z listem Simona i zaproszeniem na ślub i wyszła na zimno. Nadszedł czas,
aby zapytać Amy Richards, dlaczego kłamała. Zdała sobie sprawę, że bę-
dzie musiała powiedzieć prawdę i przyznać się, że nie pojechała na
Florydę.

Pani Richards otworzyła drzwi. Nie założyła soczewek kontaktowych

— miała brązowe oczy. Wyglądała, jakby płakała.

Ach, to pani — powiedziała ponuro.

Agatha zadrżała.

Proszę mnie wpuścić.

TLR

background image

Wyminęła szczupłą Amy i weszła do salonu. Zdjęła ciężkie palto i szal,

przeklinając wszystkich przeciwników futer. Norki były szkodnikami.
Powinny chronić jej plecy przed zimnem, zamiast grasować po okolicy.

— Amy, nie byłam na Florydzie.

Agatha usiadła na kanapie, a gospodyni w fotelu twarzą do niej.

Rozdzielał je szklany stolik, na którym leżały lśniące magazyny i kolorowe
dodatki do różnych gazet.

Dlaczego? — zapytała Amy.

— Przykro mi to powiedzieć, ale nie uwierzyłam pani. Mój znajomy z

policji powiedział mi, że przyznała się pani do kłamstwa, że nigdy nie była
pani na Florydzie i że to Tom Richards zapłacił, żeby pani jechała do Los
Angeles poprawić sobie urodę. Zastanawiałam się, czy chce się pani mnie
pozbyć i dlaczego.

— Tym razem powiedziałam policji prawdę. Nie chciałam, żeby

myśleli, że jestem łowczynią złota. Strasznie dużo kosztowało, żebym
wyglądała tak, jak teraz.

Czyż to nie Dolly Parton powiedziała kiedyś, że potrzeba dużo

pieniędzy, żeby wyglądać tak tanio? — pomyślała Agatha, ponieważ dzisiaj
w wyglądzie Amy było coś jarmarcznego. Miała różowe pantofle na wyso-
kich obcasach, obcisły różowy sweter i różowe spodnie do kolan.

— Więc to nie pani mąż sugerował operację plastyczną?

— Nie, oczywiście, że nie.

— Ale sugerował to poprzedniej żonie. Czy on jest tyranem?

— O, nie! Mój Bunchie jest najsłodszym i najdroższym człowiekiem.

— Wróćmy do Gary'ego. Mówiła pani, że dał pani dużo pieniędzy za

rozwód. Czek?

— Nie. Gotówkę.

TLR

background image

— Ile?

— Nie pamiętam.

— Amy!

— W kopercie było około dziesięciu tysięcy. Powiedział: „Weź to i

chodź ze mną do prawnika, ale nie wspominaj o pieniądzach. Powiedz mu,
że nie chcesz nic ode mnie. Weź to". Więc wzięłam.

— Ale z pewnością miałaś własnego prawnika.

— Był taki jeden w tym samym budynku.

— Kim są ci prawnicy?

— Crumley, Fatch and Blinder.

— Gdzie się mieszczą? — dopytywała Agatha

— W dzielnicy przemysłowej. Działka trzydziesta pierwsza.

— To cholernie dziwne miejsce dla prawników. Ale przedstawiła pani

papiery rozwodowe, kiedy przyszła pani zgłosić swoje małżeństwo z
Tomem Richardsem.

— To jest najdziwniejsza rzecz. Nie mogłam ich nigdzie znaleźć.

Zapytałam Gary'ego, ale on powiedział, że mi je dał i musiałam zgubić.
Mój paszport opiewał nadal na moje panieńskie nazwisko, ale Bunchie
powiedział, że świadectwo urodzenia wystarczy.

— Nie poszła pani do prawnika poprosić o kopię? — zdziwiła się

Agatha

— Bunchie powiedział, że nie ma potrzeby.

— Kiedy Gary dał pani te dziesięć tysięcy, skąd je wziął? Czy miał

sejf?

— Nic takiego. Po prostu przyniósł kopertę. Powiedział, że dom chce

mieć dla siebie — odparła pani Richards.

TLR

background image

— A gdzie naprawdę poznaliście się z Tomem?

— W supermarkecie. Wiedziałam, że te pieniądze nie wystarczą mi do

końca życia.

— Amy, pomyśl. Gary nie zarabiał dużo jako gliniarz. Skąd mógł mieć

dodatkowe pieniądze? — zapytała Agatha.

— Nie wiem. Stale mówił, że bierze nadgodziny.

Amy pomachała szczupłą ręką i w świetle błysnęła ciężka srebrna

bransoletka z kilkoma dyndającymi na niej zawieszkami.

— Tu jest coś dziwnego. Mogę zobaczyć pani bransoletkę? —

poprosiła Agatha

— Tak. Przyjaciółka zrobiła ją dla mnie. Zużyła resztki srebra —

tłumaczyła Amy.

Agatha uważnie przyglądała się bransoletce, obracając ją w palcach.

— Tutaj jest dziwnego kształtu kluczyk. Wygląda jak mój do sejfu.

Gdzie był bank Gary'ego?

— Myślę, że to był Mircester and General.

— Czy Gary zostawił testament?

— Tak, mam gdzieś kopię. To jest testament sporządzony odręcznie.

Wszystko zostawił mnie, ale na moje panieńskie nazwisko, Amy Tubb.
Powiedział, że napisał go, zanim się pobraliśmy.

— I paszport też ma pani nadal na panieńskie nazwisko?

— Tak, nigdy go nie zmieniałam.

— Dobrze. Niech pani bierze palto. Pójdziemy najpierw do banku.

Proszę wziąć testament, świadectwo zgonu i paszport.

TLR

background image

Agatha czekała niecierpliwie, podczas gdy Amy poruszała się niepewnie

na swoich wysokich obcasach, otwierając i zamykając szafki. W końcu
znalazła wszystko w dolnej szufladzie biurka swego męża.

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

V

Toni z ulgą stwierdziła, że w biurze jest pusto. Była tylko sekretarka.

Panna Gilmour zwróciła się do niej.

— Pani Freedman, dałam Agacie miesięczne wypowiedzenie.

Powinnam napisać list?

— Jeśli ona wie, myślę, że nie musisz się przejmować. Gdzie

pójdziesz? — zapytała starsza pani.

— Prawdopodobnie do innej agencji detektywistycznej lub może do

policji.

Pani Freedman spojrzała na nią znad okularów.

— Nie ma w okolicy innej agencji podobnej do tej. Jeśli dołączysz do

którejś mniejszej, to będzie psia robota, bo jesteś taka młoda. Policja?
Wyjazd do Hendon lub gdzieś na trening. Mogą odmówić z powodu twego
koloru skóry.

— Co takiego? — zdziwiła się Toni.

— Jeden z moich bratanków został odrzucony. Policja z Gloucesteru

musiała zatrudnić kilku Azjatów i Jamajczyków i tak dalej. To się nazywa
różnorodność etniczna. Teraz jest w transporcie policyjnym w Londynie.
Nawet jeśli dostaniesz tu pracę, nie oceniaj policjantów przez pryzmat Billa
Wonga. Szowinistyczne świnie, oto, czym są. Jeśli będziesz ich trzymać na
dystans, okrzykną cię lesbijką i zaczną wkładać paskudne rzeczy do twojej
szafki.

— Pani Freedman, to pani lojalność w stosunku do Agathy jest

powodem, dla którego zmyśla pani te wszystkie historie.

TLR

background image

— Tak, lojalność to wspaniała rzecz — powiedziała pani Freedman,

włożyła na nos okulary i zaczęła znowu pisać.

Agatha zadzwoniła do Toni i powiedziała, że jest z Amy i czekają na nią

na placu. Chociaż czuła, że nie ma potrzeby, żeby dziewczyna szła z nimi,
Agatha była zdeterminowana angażować ją we wszystko, co wydawało się
ważne, w nadziei, że Toni zmieni zdanie i nie odejdzie.

— Gdzie idziemy? — zapytała zdyszana Toni, kiedy wsiadła na tylne

siedzenie samochodu Agathy.

— Do banku — wyjaśniła Agatha, informując ją o kluczyku.

Wysiadły wszystkie z samochodu i weszły do banku, który znajdował

się między dwoma sklepami z zamkniętymi okiennicami. Coraz więcej
nieudanych interesów — pomyślała Agatha — Główne ulice w mieście
wymierają, ponieważ stajemy się leniwi i wolimy robić zakupy w
supermarkecie na obrzeżach miasta. To była również wina władz, które
miały dziwne upodobanie do przekształcania głównych ulic w strefy dla
pieszych, a potem żądały wysokich opłat za parkowanie na najbliższym
dostępnym parkingu. Nikt nie chciał maszerować z ciężkimi torbami od
jednego małego sklepu do drugiego. Może w końcu główne ulice
przekształcą się w muzea, z ludźmi w dwudziestowiecznych ubraniach
paradującymi tam i z powrotem?

Weszły do banku. Agatha zażądała rozmowy z kierownikiem. Kazano

im czekać.

Śnieg zaczął uderzać w szyby. Powinnam kupić zimowe opony —

lamentowała w duchu Agatha — Ale zanim przywiozą mi je do garażu,
może nadejść wiosna.

W końcu zostały wezwane do biura kierownika. Przywitał ich mały,

łysiejący i pretensjonalny mężczyzna.

TLR

background image

Po tym, jak Amy wyjaśniła cel wizyty, z irytującą powolnością zbadał

testament, paszport i klucz. Czasami potrząsał głową i coś mamrotał pod
nosem.

Agatha, która dopiero ćwiczyła się w tolerancji, wy- buchnęła:

— Co zabiera panu tak dużo czasu? Jak długo mamy tu siedzieć,

czekając, podczas gdy pan rusza się jak mucha w smole?

— Muszę mieć pewność. Dużo jest teraz złych ludzi.

— Nie pochodzi pan przypadkiem z Auchtermuchty albo z jakiegoś

innego zapomnianego przez Boga miejsca? — spytała Agatha

— Jestem z Stornoway i jestem z tego dumny — odrzekł kierownik —

Zawołam Gladys, żeby zaprowadziła was do sali depozytowej.

Nacisnął brzęczek na swoim biurku. Weszła blondynka, tak blada, że

wyglądała jakby była bielona. Poprosiła, aby poszły za nią. Zeszły
schodami do przepastnej piwnicy. Gladys otworzyła jedne z drzwi dwoma
kluczami.

— Jaki jest numer skrzynki depozytowej?

— Nie wiem — odparła Agatha.

Weszły z powrotem na górę, aby poczekać na kierownika, pana

Macleoda. Zanim odnaleziono numer, było dużo zamieszania i
podpisywania formularzy. Znowu pojawiła się Gladys, blada jak duch, i
zaprowadziła ich do dolnych rejonów banku.

— Kiedy skończycie, zatrzaśnijcie po prostu za sobą zewnętrzne drzwi

— pouczyła — Zamkną się automatycznie.

Wyciągnęła kasetkę, umieściła ją na metalowym stole stojącym na

środku pokoju i wyszła. Agatha wyciągnęła trzy pary lateksowych
rękawiczek i kazała im je założyć.

— Niech pani to zrobi — powiedziała Amy, wręczając Agacie klucz.

TLR

background image

Kiedy kasetka została otwarta, trzy kobiety patrzyły w zdumieniu na jej

zawartość. Były tam cztery paszporty, wszystkie na różne nazwiska, ale
wszystkie miały zdjęcie Gary'ego Beecha. Para kalesonów, które Agatha
rozwinęła i wtedy okazało się, że był w nie zawinięty mały pistolet. Była
tam też mała skórzana torebka ze sznurkiem u góry. Toni otworzyła ją i
zajrzała do środka, a potem wytrząsnęła zawartość na rękę.

— Kamienie — wyszeptała z goryczą Amy — Po co on włożył te

parszywe, brudne paskudztwa do sejfu depozytowego?

— Poczekajcie chwilę — powiedziała podekscytowana Toni — Myślę,

że to są nieszlifowane diamenty. Widziałam taki program i te tutaj
wyglądają jak tamte. Lepiej zabierzmy je na policję. To mogą być diamenty
„konfliktowe".

— O czym ty mówisz? — zapytała Agatha ze złością, zapominając, że

postanowiła być dla Toni słodka i delikatna przy każdej okazji.

— „Konfliktowe" diamenty albo inaczej krwawe diamenty są używane

do finansowania grup rebelianckich w Sierra Leone czy Angoli —
wyjaśniła Toni.

— Ale co, do licha, wiejski gliniarz mógł mieć wspólnego z tym, co się

dzieje w Afryce? — chciała wiedzieć Agatha.

— Prawdopodobnie nic. Może to jakaś zapłata za coś. Lepiej weźmy to

na policję.

— Musimy? — zapytała Amy — Jeśli one są nieoszlifowane, mój

znajomy jubiler może je wypolerować.

— Nie — powiedziała stanowczo Agatha — One muszą być zbadane

przez policję.

Wzrok Amy nagle stał się tak twardy, jak te diamenty.

— Ale to jest moja własność, prawda? Zabieram je i już.

TLR

background image

— Jednak będziemy musiały to zgłosić — oznajmiła Toni.

— Nie cenicie swego życia zbyt wysoko, co? — drwiła Amy.

— Cały czas wiedziała pani, w co Gary był zamieszany — stwierdziła

Agatha.

— Wypchajcie się. Zwalniam was.

Amy zgarnęła wszystko do obszernej torby i wyszła.

— W porządku — powiedziała Agatha, kiedy Amy machała na

taksówkę przed bankiem — Lepiej chodźmy na policję.

— Sadzę, że powinnyśmy ją śledzić — zasugerowała Toni.

— Dlaczego? Ma bogatego męża i wygląda na to, że to on jest

psubratem.

Agatha chciała obstawać przy swoim, ale przypomniała sobie, że Toni

była dobrym detektywem i jej spojrzenie na różne sprawy okazywało się
często prawidłowe.

— Masz rację — zgodziła się — Zobaczymy, co ona zrobi.

Ale kiedy przybyły do domu Amy, jej samochodu nie było, a dom

wydawał się pusty. Czekały godzinę, a potem Toni stwierdziła:

— Myślę, że mimo wszystko powinnyśmy iść na policję. Założę się, że

ona nie powie nic temu swojemu mężowi.

Jeszcze zanim wyszła z komisariatu, Agatha już była wyczerpana

przesłuchaniem. Wysadziła Toni przed jej mieszkaniem i pojechała do
domu, nie obawiając się poślizgu, bo drogi były wysypane solą z zagranicy.
Na kuchennym stole zastała notatkę od Charlesa: Nie mogę znieść tej
paskudnej pogody. Jadę na południe Francji. Charles.

Agatha, wciąż martwiąc się o Toni, poczuła Się nagle samotna.

Zadzwoniła na plebanię, ale powiedziano jej, że pani Bloxby odwiedza

TLR

background image

krewnych w Bexhill, w Sussex. Potem zadzwoniła do Roya Silvera
dowiedzieć się, czy zamierza ją odwiedzić w weekend. Powiedział jej, że
idzie na cudowne przyjęcie i nie będzie miał czasu.

Koty spokojnie spały. Dom wydawał się nienaturalnie cichy.

Agatha poczuła potrzebę działania. Na podłodze w kuchni leżała torba z

różnego rodzaju puszkami oraz skrzynka z pustymi butelkami. Władze
zaopatrzyły właścicieli domów w czarne pojemniki na te odpady, ale
Agatha gdzieś je zgubiła. Postanowiła zawieźć puszki i butelki do
supermarketu Tesco w Stow-on-the-Wold i wrzucić je do specjalnych
pojemników, a potem podjąć trochę pieniędzy z bankomatu. Śnieg lekko
prószył i wyglądało na to, że zaraz przestanie padać. Cienka tarcza księżyca
ukazała się spoza chmur. Wieś Carsely była otulona białym puchem i ciszą.
Agatha spojrzała na zegarek. Właśnie minęła północ.

Podjechała do supermarketu od tyłu. Butelki wpadły do pojemników,

wydając satysfakcjonujący dźwięk tłuczonego szkła. W każdym z nas
drzemie coś z chuligana — pomyślała Agatha.

Potem pozbyła się puszek i podjechała ostrożnie do bankomatu,

uderzając w grudy zamarzniętego śniegu. Parkingi supermarketu były
prywatną własnością i powiedziano jej, że jeśli je posprzątają i ktoś się
poślizgnie i upadnie, to zapłacą odszkodowanie, ale jeśli to się stanie na
nieodśnieżonym parkingu, to będzie jego wina.

Zaparkowała przed bankomatem. Obok bankomatu i sterty wózków z

supermarketu stały dwie zabawki, na których mogły sobie pojeździć małe
dzieci. Z jednej wydobywały się salwy dziecięcego śmiechu, ale Agatha
pomyślała, że brzmi to raczej jak chichot złośliwych elfów, które
obserwowały kogoś, kto przyszedł tu sobie popłakać.

Pobrała sto funtów i właśnie miała włożyć je do portfela, kiedy

zauważyła coś, co wyglądało jak sterta ubrań leżących między dwiema
zabawkami dla dzieci.

TLR

background image

Dlaczego ja? — zastanawiała się Agatha — Jeśli to jakiś śpiący pijak,

będę musiała pomóc biednemu draniowi.

Przeszła dookoła rzędu wózków i się schyliła. Leżący był całkowicie

przykryty kocem. Agatha ściągnęła koc z jego twarzy. Piekielne dziecięce
głosy chichotały. Księżyc zaświecił i Agatha zobaczyła martwą twarz Amy
Richards.

Chociaż supermarket był zamknięty, wewnątrz widziała pracowników

układających towary na półkach. Załomotała w szklane drzwi. Ludzie
odwrócili się w jej kierunku, a strażnik podszedł do drzwi i zamachał, aby
odeszła.

Agatha wyjęła notes i napisała drukowanymi literami: MARTWE

CIAŁO NA PARKINGU.

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

VI

Agatha musiała powstrzymać strażnika od próby reanimowania Amy.

— Niech pan ją zostawi — wrzeszczała, odciągając go — Każdy idiota

zauważy, że jest zimna jak głaz. Pozaciera pan ślady.

Zadzwoniła na policję. Była wstrząśnięta. Usłyszała wycie syren.

Oznakowane i nieoznakowane policyjne samochody wjechały na parking.
Policjantka o ponurej twarzy, której Agatha nie znała, zaczęła ją
przesłuchiwać. Potem powiedziała, że ma jechać do komendy policji i tam
czekać, aby złożyć zeznanie.

Agatha zadzwoniła do swojego prawnika, łagodnego człowieka o

nazwisku Bill Sykes, i poprosiła, żeby się z nią spotkał w komendzie.
Swego czasu kazała mu sporządzić testament. Protestował, mówiąc, że nie
zna się na prawie karnym, na co Agatha warknęła:

— To niech się pan nauczy.

Agatha przebrnęła przez przesłuchanie z małą pomocą swojego

nieśmiałego, zaspanego prawnika. Przedsięwzięła środki ostrożności,
wzywając go, gdyż wiedziała, że policja będzie zastanawiać się nad tym
zbiegiem okoliczności — że nagle postanowiła wyrzucić śmieci w środku
nocy, po tym, jak obserwowała dom Amy, i że tak łatwo znalazła jej ciało.

Powtarzała w kółko swoją opowieść, podczas gdy astmatyczny zegar

wiszący na ścianie nad jej głową wysapywał minuty.

Wreszcie podniosła rękę i zapytała:

— Zechciałby pan mi powiedzieć, jak ona umarła?

Wilkes, który prowadził przesłuchanie, spochmurniał. Krępy sierżant

Briggs zapytał złośliwie:

TLR

background image

— Nie wie pani?

— Gdybym wiedziała, nie pytałabym — ryknęła Agatha.

— O ile zdołaliśmy się zorientować, została dźgnięta w serce —

wyjaśnił Wilkes.

— Czym?

— A jak pani myśli? — odezwał się Briggs.

Prawnik, pan Sykes, był zmęczony. Znalazł w sobie resztki odwagi, o

które sam by się nie posądzał, i wybuchnął.

— Proszę odpowiedzieć na pytanie pani Raisin — warknął — I

przestać marnować czas, znęcając się nad nią.

Briggs wyglądał, jakby królik właśnie ugryzł go w kostkę. Wilkes

powiedział zrezygnowany:

— Sądzimy, że jakimś nożem o wąskim ostrzu.

— Obwiniacie o coś moją klientkę? — zapytał mały Sykes, gapiąc się

na niego przez swoje grube okulary.

— Nie w tej chwili — odparł Briggs.

— Więc może pani odejść, pani Raisin — oświadczył Sykes, owijając

długi szal dookoła szyi — Chodźmy.

— Niech się pani przygotuje na więcej pytań — zawołał za nimi

Wilkes.

Gdy wyszli z pokoju przesłuchań, Agatha uściskała zaskoczonego

Sykesa.

— Dobra robota. Jestem taka zmęczona, że nie wiedziałam, jak się

bronić, i niech mi pan wierzy, to było coś, co mi się nigdy nie zdarza.

— Gdzie ma pani samochód? — zapytał Sykes.

TLR

background image

— Zostawiłam przy supermarkecie.

— Podwiozę tam panią — powiedział, całkiem owładnięty

wspomnieniem własnej odwagi — Może pani zapalić, jeśli chce.

Kiedy dojechali do parkingu, nad ciałem stał już rozłożony namiot.

Wszystko, czego pragnęła Agatha, to dostać się do domu i pójść spać.
Podziękowała jeszcze raz prawnikowi, wskoczyła do samochodu i
odjechała. Śnieg zniknął i droga do Carsely znowu była śliska. Jechała w
dół na drugim biegu i wreszcie z westchnieniem ulgi skręciła w Lilac Lane.
Kiedy wychodziła z samochodu, drżały jej kolana. Zamknęła samochód i
usłyszała, jak ktoś ją woła. Odwróciła się. Księżyc zniknął za chmurami i
zobaczyła wysoką, ciemną postać zbliżającą się do niej. Już otwierała usta,
aby krzyknąć, gdy kiedyś ukochany głos powiedział:

— Dobrze się czujesz? Słyszałem w radiu o morderstwie.

— James? — zapytała Agatha pełnym zdumienia głosem. — To

naprawdę ty?

— A któżby inny? — odparł jej były mąż, James Lacey.

— Och, jak dobrze cię widzieć — powiedziała Agatha i zaniosła się

płaczem.

James czekał cierpliwie w kuchni, podczas gdy Agatha frunęła na górę

poprawić makijaż.

Wygląda tak samo — myślała Agatha — z gęstymi włosami, lekko

siwiejącymi na skroniach i tymi swoimi intensywnie niebieskimi oczami.

Zadowolona, że wreszcie zrobiła ze swoją twarzą, co tylko się dało,

skropiła się obficie perfumami „Mademoiselle" i zeszła na dół.

— Kiedy wróciłeś?

TLR

background image

— Dzisiaj... dość późno. Słuchałem w radiu wiadomości, kiedy

usłyszałem, że w parku koło Tesco znaleziono ciało. Pomyślałem, że lepiej
zaczekać w Carsely na ciebie, niż minąć się z tobą na drodze. Nalałem ci
brandy. Przypuszczam, że gorąca, słodka herbata byłaby lepsza, ale
wyglądasz, jakbyś potrzebowała czegoś na rozweselenie.

Agatha kiwnęła głową. Przeszedł do salonu i wrócił z kieliszkiem

brandy. Agatha upiła łyk i uśmiechnęła się do niego.

— Dobrze cię widzieć. Zdaje się, że teraz jestem podejrzaną numer

jeden o zamordowanie Amy Richards.

— Jeśli nie jesteś zbyt zmęczona, opowiedz mi o tym.

Chciałabym.

Jestem

wyczerpana,

ale

zbyt

spięta

i

zdenerwowana, aby spać. Och, powinnam zadzwonić do Toni. Ją też

będą przesłuchiwać. Ta dziewczyna to mój kolejny problem. Opowiem ci
wszystko.

Kiedy Agatha mówiła, James wyjął notes oraz pióro i od czasu do czasu

robił notatki. Kiedy skończyła, zapytał:

— Mówiłaś, że masz jakiś kłopot z Toni. O co chodzi?

Znużona Agatha zarysowała mu sytuację i skończyła,

mówiąc żałośnie:

— Nie patrz na mnie tak surowo. Narobiłam bałaganu i teraz nie wiem,

co robić.

— Simon był wtedy bardzo młody — zaznaczył James — i z

pewnością nie czuł dozgonnej miłości do Toni, inaczej nie zakochałby się
tak szybko w innej dziewczynie. Kłopot w tym, że prawdopodobnie nie
możesz nic zrobić w tej sprawie. Toni będzie musiała sama popełniać
błędy. Poradzi sobie. Jak wiesz, jest bardzo niezależna.

— Ale jest taka młoda!

TLR

background image

— Jak i ty kiedyś byłaś. I założę się, że w porównaniu z Toni byłaś

buldożerem. Spróbuję z nią pogadać.

— Mógłbyś? Ona zawsze cię szanowała.

— Teraz idź spać. Spotkamy się jutro, powiedzmy na lunchu u

George'a. Poleź sobie dłużej. Zadzwonię do ciebie do biura.

— Gdzie byłeś?

— Ciągle piszę książki podróżnicze, ale przerzuciłem się na opisywanie

bardziej odległych rejonów.

— Zostały jeszcze jakieś nieprzeludnione części świata? Myślałam, że

nawet szczyt Everestu jest zatłoczony.

— Jest jeszcze kilka takich miejsc. Zamknij za mną i idź do łóżka.

Kiedy wyszedł, Agatha położyła się do łóżka. Była zadowolona, że jej

stara obsesja na jego punkcie nie wróciła.

Ale jestem tak zmęczona samotnością — pomyślała — Charles jest jak

moje koty, samowystarczalny zaś Roy wpada do mnie jak po ogień, jeśli
ma jakieś dobre zlecenie.

Agatha spała tylko kilka godzin. O dziewiątej obudziła ją jej

sprzątaczka, mówiąc, że Bill Wong i jakaś kobieta detektyw czekają na
dole, aby z nią porozmawiać.

Z ponurą miną oglądała swoją twarz w lustrze. Nałożyła krem, który

miał usunąć worki i ciemne plamy pod oczami. Niestety, nie zadziałał.
Umalowała się więc lekko i stwierdziła, że wygląda strasznie. Dlaczego
podkład jest albo biały, albo brązowy? Zmyła cały makijaż i zamiast niego
nałożyła cienką warstwę przyciemniającego kremu nawilżającego.
Słyszała, jak woda kapie ze strzechy, którą był pokryty dach jej chaty.
Zaczęła się odwilż.

TLR

background image

Włożyła różową bawełnianą bluzę i kaszmirowe spodnie i zaczęła

schodzić po schodach, ale na ostatnim stopniu przypomniała sobie, że
przecież nie lubi różowego.

Bill i Alice byli w kuchni. Doris podawała im kawę i herbatniki.

— Siadaj, Agatho — powiedział Bill.

— Oczywiście, że zamierzam usiąść — powiedziała Agatha ze złością

— To mój dom. Mogę siąść nawet na kominie, jeśli mi się spodoba.

— Wiem, że jest pani zmęczona — powiedziała Alice uspokajająco —

Ale chcielibyśmy jeszcze raz sprawdzić kilka rzeczy.

— Zaczekajcie, aż przyniosę sobie kawę i papierosa

— zrzędliwie odparła Agatha.

— A tak na marginesie.. — poinformował ją Bill.

— Toni wniosła oskarżenie przeciwko Paulowi Finlayowi.

Toni obudziła się i zaczęła się starannie ubierać na rozmowę

kwalifikacyjną w Mixden, w konkurencyjnej agencji detektywistycznej.
Ubrana w dobrze skrojony garnitur, włożyła szkarłatną puchatą kurtkę i
wyruszyła na spotkanie.

Agencja mieściła się na obrzeżach Mircesteru. Dziewczyna jechała

przez rozmokłe drogi, próbując zwalczyć dziwne uczucie nielojalności
wobec szefowej. Agatha zachowała się haniebnie — mówiła do siebie,
parkując przed kwadratowym budynkiem z napisem „Mixden" nad
frontowymi drzwiami.

W recepcjonistce rozpoznała dziewczynę, z którą chodziła do szkoły,

Chelsea Flitter. Chelsea była teraz blondynką i miała tak gruby makijaż, że
wyglądała jak postać z japońskiej kreskówki.

— Cześć, Toni — powiedziała. — Przyłączasz się do nas?

TLR

background image

— Może.

— Wchodź od razu. Pan Mixden jest w pokoju na prawo, jak

przejdziesz przez te drzwi. Pogadamy, jak wyjdziesz. Powinnyśmy trzymać
się razem.

Toni kiwnęła głową i weszła do biura pana Mixdena. Był to niski

mężczyzna z cienkimi włosami zaczesanymi na łysinę. Ich tłuste pasma
wyglądały jak wodorosty na skale przy niskiej fali. Nosił okulary w złotych
oprawkach, miał duży nos, a szerokie usta były kącikach opuszczone ku
dołowi. Uśmiechnął się do Toni, odsłaniając parę olśniewająco białych
protez i wskazał, aby usiadła naprzeciwko niego.

— Jest pani taka ładna, jak na zdjęciach — powiedział.

— Zyskała pani dużo rozgłosu, jak na tak młodą damę. Dlaczego chce

pani u nas pracować?

— Czuję, że się starzeję, pracując dla jednej agencji — wyjaśniła Toni

— Poza tym, chociaż Agatha Raisin była dla mnie bardzo dobra, myślała,
że ma prawo kontrolować moje życie prywatne, tak jak moją pracę.

— Rozumiem.

Szybko coś zanotował, a potem spojrzał na Toni.

— Agencja Raisin jest popularna. Byłaby pani dla nas bardzo

użyteczna i na dodatek zarobiłaby dużo pieniędzy. Przede wszystkim
muszę jednak zapytać, czy nie przyszła tu pani na przeszpiegi, żeby donieść
o naszych sprawach Agacie Raisin?

— Nic podobnego — powiedziała Toni, próbując ukryć gniew.

Postukał ołówkiem w podkładkę.

— Spójrzmy na to z innej strony. Mogłaby pani dalej pracować dla pani

Raisin i meldować nam o jej sprawach. W ten sposób mogłaby pani zarobić
podwójnie. Co pani na to?

TLR

background image

Toni po prostu wstała i poszła prosto do drzwi, zatrzaskując je za sobą.

Wsiadła do samochodu i siedziała przez chwilę, czując się mała i brudna.
Wiatr wył na zewnątrz jej małego autka. Nie mogła uwierzyć, że Mixden
zaproponował jej coś takiego. Odwagi! Jest jeszcze jedna agencja
detektywistyczna, FindIT, w centrum miasta. Z pewnością, z rejestrem jej
zasług, będą zadowoleni, że ją mają.

Zaparkowała samochód na głównym placu, próbując zwalczyć

nieprzyjemne uczucie, że jest śledzona.

James Lacey pojechał tego rana do Mircesteru, żeby kupić nowe

zimowe buty. Na wąskiej ulicy ujrzał przed sobą blond głowę Toni. Potem
zauważył, że odwracała się od czasu do czasu, jakby podejrzewając, że ktoś
ją śledzi. Wówczas spostrzegł mężczyznę z brodą, który szedł za nią.

James zadzwonił do Agathy, cały czas mając oko na pannę Gilmour.

Agatha właśnie weszła do biura.

— To pewnie ten drań Paul Finlay — powiedziała — Zaraz tam będę.

— Nie, zostań tam, gdzie jesteś — polecił James. — On cię może

rozpoznać.

Agatha opowiadała mu o Paulu zeszłej nocy. Ale z pewnością

mężczyzna nie zaatakuje w świetle dnia na ruchliwej ulicy.

Toni skierowała się do wejścia do agencji FindIT. Mężczyzna z brodą

wszedł do kawiarni naprzeciwko i zajął miejsce przy oknie. James poszedł
za nim.

W agencji nie było recepcji, tylko poczekalnia z krzesłami i niskim

stolikiem.

Toni właśnie zaczynała się zastanawiać, jak zawiadomić kogoś, że

przyszła, kiedy z boku otworzyły się drzwi i wysoka kobieta zapytała:

TLR

background image

— W czym mogę pomóc?

Kobieta miała męski wygląd i gęste siwe włosy zaplecione we francuski

warkocz. Oczy miała duże i czarne, a jej nos był zakrzywiony nad cienkimi
ustami. Nosiła liliowy sweter, tak ciasny, że widać było zarys obwisłych
piersi. Przypominała Toni czarownicę z książki dla dzieci.

— Szukam pracy — powiedziała Toni.

— A, tak. Panna Gilmour. Poznaję panią. Pokłóciła się pani z naszą

kochaną Agathą?

— Chciałabym widzieć się z szefem — poinformowała stanowczo

Toni.

— Ja jestem szefem, moja słodziutka. Niezbyt dobry detektyw, co?

Nazywam się Dolores Watchman. Chodź do mojego biura.

Powiedział pająk do muchy — pomyślała Toni. W Dolores było coś

obezwładniającego i przerażającego.

Biuro zostało gustownie urządzone. Dolores siadła za antycznym,

mahoniowym biurkiem, a Toni na krześle naprzeciwko niej. Na ścianie
wisiało kilka abstrakcyjnych obrazów oraz rycina Aubreya Beardsleya
oprawiona w ramki.

Dolores zapaliła cygaro i odchyliła się na krześle.

— Więc kiedy ty i Agatha rozstałyście się?

— My nie... — powiedziała Toni — Ja chciałam tylko zmienić pracę.

— Nie mam nic przeciwko temu, żeby wziąć cię na próbę na kilka

miesięcy. Drinka?

— Nie, dziękuję. Trochę dla mnie za wcześnie.

— Dla mnie nigdy nie jest za wcześnie.

TLR

background image

Dolores otworzyła dolną szufladę biurka i wyjęła butelkę whisky i

szklankę.

Toni zaśmiała się.

— Myślałam, że detektywi robią to tylko w książkach.

— Zapamiętaj jedną rzecz, moje dziecko. Nigdy nie śmiej się ze mnie.

Żądam absolutnego szacunku. Teraz dam ci jakąś małą sprawę i zobaczę,
jak sobie poradzisz. Nie spodziewaj się, że ci zapłacę pełną pensję, dopóki
nie zdecyduję, że jesteś tego warta.

— Popełniłam błąd — oświadczyła Toni, nagle zerwawszy się na nogi

— Do widzenia.

— Ty smarkata, mała dziwko! — krzyczała Dolores, kiedy Toni

wypadła z biura, a potem na ulicę.

James zobaczył, że Toni wyszła z biura naprzeciwko akurat wtedy, gdy

mężczyzna, a James był już pewny, że to Paul, rzucił zapłatę za rachunek i
wyszedł z kawiarni. Poszedł za Toni, a Lancey śledził ich oboje.

Panna Gilmour stała niezdecydowanie obok swego samochodu, kiedy

jakiś głos za nią powiedział:

— Tu Paul. Mam nóż. Wsiadaj do samochodu. Jeśli krzykniesz, zabiję

cię.

Następną rzeczą, która się wydarzyła, był rozdzierający powietrze

wrzask. James wykręcił do tyłu ramię Paula tak gwałtownie, że zwichnął
mu bark. Finlay upadł na ziemię, krzycząc i wijąc się z bólu. James
zadzwonił na policję.

— Jeśli spróbujesz jeszcze raz — zasyczał do Paula — to skręcę ci

kark.

TLR

background image

James siedział w recepcji komendy i czekał na pojawienie się Toni.

Powstrzymał Agathę od przyjścia, mówiąc, że będzie lepiej, jeśli najpierw
sam porozmawia z jej pracownicą.

W końcu się pojawiła, a za nią Bill.

— Zamierzam wziąć ją na drinka — powiedział James — Myślę, że

tego potrzebuje.

— W porządku — zgodził się Bill — Zdaje się, że pojawiłeś się w

odpowiednim momencie. Widziałeś Agathę?

— Oczywiście.

Kiedy usadowili się w pubie, Toni podziękowała Jamesowi, że ją

uratował.

— Myślę, że powinnaś zadzwonić do Agathy i wziąć sobie wolne na

resztę dnia — powiedział i delikatnie dodał: — Wiesz, Agacie jest strasznie
przykro, że popełniła błąd w sprawie Simona Blacka. Nie powinna mieszać
się do twojego życia, i teraz to wie. Miała jedno z tych swoich przeczuć.
Prawdopodobnie się pomyliła. Czy możesz wycofać wypowiedzenie i
pogodzić się z nią?

— Będę musiała — powiedziała Toni zmartwionym głosem.

Opowiedziała Jamesowi o swoich usiłowaniach znalezienia pracy w dwóch
agencjach.

— Teraz widzisz. Wszędzie jest gorzej niż u Agathy.

Toni lekko się uśmiechnęła.

— Dobra dziewczynka. Powiedz jej, że postanowiłaś zostać.

— A jeśli się nie zgodzi?

— Agatha ma zbyt wielkie serce, żeby to zrobić. Poza tym ona bardzo

ceni twoją pracę.

TLR

background image

Toni skończyła drinka.

— Wrócę prosto do biura i zrobię to teraz.

— Zanim pójdziesz, może mi pomożesz. Muszę kupić zabawkę dla

dziecka przyjaciela, małej dziewczynki, siedmioletniej. Co sugerujesz?

— Jest tu duży sklep prowadzony przez May Dinwoody. Wszystkie

zabawki są ręcznie robione. Znajdziesz go na Tapestry Lane. To był pomysł
Simona, ale to Agatha zrobiła mu dużą reklamę.

Dni ubóstwa May Dinwoody minęły, ale ona ubierała się jak dawniej.

Miała długi kardigan na różowym podkoszulku, tweedową spódnicę i
wellingtony udekorowane różowymi stokrotkami.

Przez większość czasu zajmowała się rachunkami w biurze na tyłach

sklepu, ale kiedy zobaczyła wysoką sylwetkę Jamesa, postanowiła sama go
obsłużyć. Wyjaśnił, czego szuka.

— Ludzie zazwyczaj kupują lalki dla małych dziewczynek —

powiedziała May ze swoim delikatnym szkockim akcentem — ale są i takie
dziewczynki, które niechętnie się nimi bawią.

James zaśmiał się.

— Ona faktycznie jest trochę chłopczycą.

— Zobaczmy. A może to?

Wyjęła pięknego, ręcznie wykonanego, drewnianego, czarno-białego

spaniela.

— Niech pan pociągnie za smycz — powiedziała May.

James zrobił to. Pies otworzył oczy i powiedział zgrzytliwym głosem:

„Wyprowadź mnie na spacer."

— Jeśli się go nie wyprowadzi, będzie bardziej wymagający —

poinformowała May.

TLR

background image

„Powiedziałem, wyprowadź mnie teraz" — warknął pies.

— Mały przycisk pod czerwoną obrożą włącza i wyłącza zabawkę —

wyjaśniła May.

Cena wydała się Jamesowi strasznie wysoka, ale z drugiej strony

wiedział, że mała dziewczynka będzie zachwycona.

Kiedy May pakowała zabawkę, James powiedział:

— Zdaje się, że zna pani moją przyjaciółkę, Agathę Raisin?

— Tak, rzeczywiście. Zawdzięczam wszystko jej i temu młodemu

człowiekowi, Simonowi Blackowi. To właśnie on zasugerował, żeby pani
Raisin rozreklamowała moje zabawki. Czułam się nieco winna, ponieważ
myślałam, że zażąda ode mnie pieniędzy.

— Za reklamowanie pani? To nie w stylu Agathy.

— O, nie. Ona nie chciała ani pensa. To było w moim mieszkaniu na

Oddley Croesus. Kiedy weszłam do kuchni, by zrobić sobie herbatę,
usłyszałam, jak rozmawia z Simonem. Powiedziała:

— Chcę ci przypomnieć, że robię to dlatego, żebyś zostawił Toni w

spokoju na trzy lata. Ona jest za młoda, żeby się angażować z kimś na
poważnie.

— Może pan sobie wyobrazić moją ulgę, kiedy dostałam zaproszenie

na ślub Simona, który żeni się z dziewczyną z wojska. Wygląda na to, że
jest raczej niestały w uczuciach.

James pokiwał głową, ale był przygnębiony. Agatha zachowała się

haniebnie. Nie chodziło o jej słynną intuicję. Ona po prostu chciała
zatrzymać dobrego detektywa.

Kiedy James spotkał się z Agathą na lunchu, jej twarz promieniała.

— Toni postanowiła zostać — poinformowała go — Czyż to nie

cudowne?

TLR

background image

— Kupowałem zabawkę dla małej córki mojego przyjaciela u May

Dinwoody — powiedział James.

Agatha szybko podniosła menu, aby zakryć sobie twarz. Posłała mu

dzikie spojrzenie swoich niedźwiedzich oczu.

— Więc wydaje się, że wydusiłaś z Simona całkiem wysoką cenę za

pomoc pani Dinwoody.

— Myślałam, że to była najlepsza rzecz, jaką mogłam zrobić — jęknęła

Agatha, doświadczając całego okrucieństwa poczucia winy.

— Byłaś okrutna i samolubna. Co ci zamówić?

— A co chcesz, żebym zjadła? Skromne ciastko? Przykro mi, przykro

mi... Chcesz, żebym sobie poszła?

— Nie. Słyszałaś, że obroniłem Toni?

— Tak, mówiła mi. Żałuję, że to nie byłam ja. Byłaby to jakaś

rekompensata.

— Dobrze, że to nie byłaś ty. A teraz zamówmy coś i postanówmy, co

robić w sprawie tych twoich morderstw.

Siedzieli przy stole na tarasie z tyłu hotelu z widokiem na ogród.

Wiosna wreszcie przyszła. W ogrodzie hotelowym unosił się ciężki zapach
kwitnących roślin. Nad ich głowami wyblakła tarcza słońca przebiła się
przez małe, ciemne chmury.

To miejsce i noc dla zakochanych — pomyślała Agatha ponuro — Nie

dla zawstydzonej detektywki spotykającej się z byłym mężem.

— Myślę, że ten, kto zabił Garyego Beecha, splądrował jego dom.

Rozpaczliwie czegoś szukał. Amy została zamordowana, ponieważ
wiedziała za dużo lub ktoś sądził, że ona coś wie.

— Czy wyglądała, jakby ją torturowali?

TLR

background image

— Patrzyłam tylko na jej twarz. Była spokojna, śmiertelnie spokojna,

jeśli wiesz, co mam na myśli. Nie została uduszona. Nie dotykałam ani nie
odwracałam ciała. Policja powiedziała, że została zadźgana.

— Czy Gary zostawił testament?

— Tak. Wszystko zostawił Amy.

Agatha wyjęła komórkę i wybrała numer Patricka. Kiedy się wyłączyła,

powiedziała:

— Nie ma dalszych informacji. To oczywiście są diamenty. To ich

prawdopodobnie szukali złodzieje. Być może Amy wystawiła dom na
sprzedaż.

— Teraz zjemy obiad, a potem wrócimy do domu i włamiemy się do

niej — postanowił James

Agatha uśmiechnęła się szczęśliwa.

— Całkiem, jak za dawnych czasów.

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

VII

Postanowili wyruszyć o drugiej nad ranem. Agatha włożyła

ciemnoniebieską bluzkę i czarne spodnie. Z całego serca żałowała, że
wtrąciła się w życie Toni. James podczas lunchu był w dobrym humorze,
ale wyczuwało się w nim jakiś chłód i rezerwę. W przeszłości często
przymykał oko na jej ekscesy. Teraz zastanawiała się, czy kiedykolwiek
wybaczy jej zachowanie, które doprowadziło do tego, że Simon wyjechał.

— Ta wieś przyprawia mnie o gęsią skórkę — stwierdził James, gdy

wjechali do Winter Parva.

— Myślę, że to dlatego, że nie ma tu drzew i ogrodów — zauważyła

Agatha — Fronty domów wystają prosto na ulicę. Musisz przejechać przez
wieś do samego końca, a potem skręcić w prawo, w lewo i znowu w prawo.
To ten dom na końcu, oddalony od innych. Patrick dał mi wskazówki.

— Nie ma potrzeby ogłaszać naszej obecności. Zaparkuję pod

drzewami i dalej pójdziemy pieszo.

Tabliczka „Na sprzedaż" pobłyskiwała przed domem Beecha.

— Możemy po prostu pójść do agencji nieruchomości i poprosić o

klucze — szepnęła nerwowo Agatha.

— Mogłoby się nie udać — odparł James — Jest recesja i

prawdopodobnie bardzo chcą sprzedać ten dom, więc mogliby kogoś
przysłać, żeby nas oprowadził. Nie, nie wejdziemy główną bramą.
Pójdziemy wzdłuż ogrodu i przejdziemy przez płot.

Który Toni pokonałaby jednym skokiem — pomyślała Agatha.

— No, dobrze — powiedział James cichym głosem — Chodźmy tędy i

spróbujmy dostać się od tyłu, przez oranżerię.

TLR

background image

Agatha próbowała wspiąć się na wysoki drewniany płot, ale spadła.

— Podsadzę cię — powiedział James. Wyciągnął złożone ręce i Agatha

ostrożnie postawiła na nich stopę, a on podźwignął ją do góry. Wylądowała
na trawie po drugiej stronie.

— To było niebezpieczne — narzekała — Co by się stało, gdybym

wylądowała na oranżerii?

— Przestań ględzić. Mamy robotę do wykonania.

James podszedł do drzwi oranżerii, wyjął latarkę w kształcie ołówka i

poświecił w zamek. Następnie między zamek a futrynę włożył cienki
kawałek metalu. Usłyszeli charakterystyczny trzask i drzwi się otworzyły.

Weszli do środka na palcach. Wszystko dokładnie posprzątano.

Usunięto wszystkie rośliny, jakie tu były. Przechodzili od pokoju do
pokoju. Agatha nigdzie nie zauważyła żadnych drogich mebli, o których
wspominał Bill. Amy musiała je sprzedać.

— Nie ma szuflad ani niczego, co można by przeszukać — marudziła

Agatha — Gdzie on mógł schować coś, czego ani policja, ani jego zabójcy
nie mogli znaleźć? W ogrodzie?

— Policja dokładnie wszystko przekopała.

— Ciekawe, czy jest tu strych. Ludzie często ukrywają tam różne

rzeczy.

Poszli na górę. Na piętrze były dwie sypialnie, łazienka i szafa z

bojlerem na gorącą wodę. James zaświecił latarką w sufit.

— Ani śladu strychu.

— Nic, tylko fałszywe belki, sztucznie postarzane

— powiedziała z żalem Agatha.

TLR

background image

— Jednak jest coś interesującego — James przyglądał się sufitowi —

Mógł wydrążyć jakąś belkę, żeby coś w niej schować.

— Nie wiem, jak mógłby to zrobić, nie zostawiając żadnego śladu.

Lepiej się stąd wynośmy.

— Jak chcesz możesz iść i posiedzieć w samochodzie.

— Sama nie pójdę. Zaczekam, aż skończysz. To nie są grube,

oryginalne belki. To jakieś listewki.

— Zaczekaj minutę. — James schylił się i na kolanach zaczął badać

listwy przypodłogowe.

Agatha usiadła na podłodze, wszystko ją bolało.

— Gdybym chciała ukryć coś w listwie — powiedziała znużona — to

najprawdopodobniej byłoby to za moim łóżkiem.

— To jest myśl. Ciekawe, gdzie on spał.

— Przypuszczam, że w największym pokoju — denerwowała się

Agatha — Nie moglibyśmy już wyjść?

— Jeszcze chwilę.

James poszedł do przestronnej sypialni. Były tam dwa schowki w

ścianie po prawej stronie. Właśnie szedł w ich kierunku, kiedy usłyszeli
samochód jadący wzdłuż drogi. Wyjrzał szybko przez okno.

— To policja. Cholera! Ktoś musiał nas widzieć. Wejdźmy do tego

schowka. Miejmy nadzieję, że kiedy zobaczą, że drzwi są zamknięte,
odjadą.

Miejsce, do którego się wcisnęli, było używane kiedyś jako szafa. Kilka

stalowych wieszaków wisiało na drążku. Usłyszeli głosy policjantów na
zewnątrz.

TLR

background image

— Wygląda na to, że wszystko zamknięte — powiedział jeden z

funkcjonariuszy — Sprawdź od tyłu, Harry.

Przez chwilę panowała cisza, a potem rozległ się głos Harry'ego:

— Też zamknięte. Odjeżdżamy?

Była z nimi jakaś kobieta.

— Spacerowałam z psem i mogę przysiąc, że widziałam dwoje ludzi

wchodzących do domu.

— Co pani robiła z psem o tej porze? — zapytał policjant nazywany

Harrym.

— Nie mogłam spać. Nie po tym strasznym morderstwie.

— Lepiej zadzwońmy — powiedział towarzysz Harry'ego.

— Co robisz? — zapytała Agatha, ponieważ James zaświecił latarkę.

— Desperacko próbuję znaleźć coś, co mogłoby sprawić, żeby nam się

upiekło, jeśli nas znajdą. Tu coś leży na podłodze.

Rozległ się głos Harry ego:

— Obudziłem agenta nieruchomości. Będzie tu z kluczami za minutę

lub dwie.

— Wpadliśmy — stwierdziła Agatha.

— Jest tu dziwna dziura po sęku. Ciekawe, czy jak ją nacisnę...

Tył schowka otworzył się, odsłaniając ukryty za nim pokój.

— Zupełnie jak w Narnii — „Lew, czarownica i stara szafa" —

powiedział podniecony James — Możemy się tu schować, dopóki nie
odjadą.

TLR

background image

Usiedli na podłodze. Musieli się do siebie przytulić, aby się zmieścić.

Hormony Agathy zaczęły buzować. Nie teraz — powiedziała im
stanowczo.

Po kwadransie, który wydawał się trwać całe wieki, usłyszeli agenta

nieruchomości. Potem otwieranie drzwi frontowych i ciężkie kroki
policjantów. Nerwowy głos powiedział:

— Nie ma sensu szukać odcisków palców czy butów. Nie wiem, ilu

ludzi przewinęło się przez ten dom, ale wierzcie mi, oni wszyscy chcieli
tylko obejrzeć miejsce, gdzie popełniono morderstwo — zaskomlał agent.

Weszli po schodach, a potem do sypialni.

— O, Boże, zaraz kichnę — powiedziała Agatha.

James odwrócił jej twarz ku sobie i zamknął usta pocałunkiem. Zmysły

Agathy zawirowały. Słabo usłyszała głos mówiący: — Nic tu nie ma.

— Dlaczego, James?! — miękko zapytała.

— Żeby ci zamknąć usta — wymamrotał.

Hormony Agathy znowu spakowały swoje walizki i odeszły.

Czekali, dopóki policja nie opuściła domu. Słyszeli, jak agent

nieruchomości narzekał, że wyciągnęli go w środku nocy, a kobieta z psem
coś gderała, bojąc się odejść, zanim samochód policyjny nie odjechał.

— A teraz — powiedział James, włączając latarkę — co my tu mamy?

— Jest wyłącznik światła i nie ma okien. Myślę, że możemy

zaryzykować.

James podszedł do przełącznika w ścianie. Goła żarówka zaświeciła

prosto na nich. Rozejrzeli się dookoła. W malutkim, sekretnym pokoju leżał
tylko zmięty śpiwór, a za nim jakiś rejestr.

TLR

background image

— Możemy to wziąć do domu i przeczytać w spokoju —

zaproponowała Agatha.

— Nie — sprzeciwił się ostro jej eksmąż — Masz przy sobie

rękawiczki? Dobrze. Przejrzymy szybko i potem damy jakoś znać policji,
gdzie tego szukać.

James ostrożnie otworzył księgę.

— Jest pisana jakimś kodem czy czymś takim — powiedział —

Powinienem wziąć aparat fotograficzny. Wynośmy się stąd i pożyczmy ją
na trochę. To jednak znaczy, że będziemy musieli zakraść się tu jeszcze raz
i ją zwrócić. Musimy się upewnić, że nie ma śladu odcisków palców i stóp.
Sfotografuję tę rzecz i wyślę zdjęcie policji.

Agatha się zgodziła. Czuła; że to było złe, ale z drugiej strony,

zawiadomienie policji oznaczałoby żmudne wyjaśnianie, dlaczego włamali
się do domu Garyego Beecha.

James ukrył księgę pod swoją ciemną, skórzaną kurtką.

— Nie sądzisz — szepnęła żałośnie Agatha — że mogą być tylne drzwi

do ogrodu?

— Przypuszczam, że są — odparł James, zastanawiając się, dlaczego

do licha nie pomyślał tym wcześniej.

Opuścili po cichu dom. James zaryzykował oświetlenie ogrodu latarką.

— Tam na końcu jest brama, ale możemy mieć ten sam problem. Jest

solidna i taka wysoka jak płot. I zamknięta na kłódkę.

— Nie możesz otworzyć zamka?

— To zajmie kilka minut. Szkoda, że nie jesteś bardziej zwinna.

Moglibyśmy się wspiąć i przejść przez płot. Powinnaś zoperować sobie to
biodro.

TLR

background image

Agatha uparcie milczała, podczas gdy James zabrał się do otwierania

zamka. Nie chciała, aby ktokolwiek, a zwłaszcza James, wiedział, że była
już po operacji biodra. Poza tym wszystko ją bolało po upadku z płotu. W
końcu kłódka się poddała. James wypuścił Agathę na ścieżkę z tyłu domu,
zamknął kłódkę i z powrotem przeskoczył zwinnie przez płot.

— Jeśli pójdziemy cicho wzdłuż tej ścieżki z tyłu domów, dojdziemy

do samochodu. Wtedy nie musimy się obawiać, że ktoś nas zobaczy.

— Ktoś może wyglądać z tylnego okna.

— Z tyłu jest za dużo drzew i krzewów. Nie widzę światła w żadnym

oknie. Chodźmy.

Agatha była zadowolona, że wreszcie jest z powrotem w domu, w

swojej kuchni.

— Dobrze zrobiłaby mi kawa — powiedział James.

— Mocny dżin z tonikiem byłby lepszy — zdecydowała Agatha.

— Zrób mi kawę. Skoczę do siebie i przyniosę aparat. Nie dotykaj tego

rejestru gołymi rękami!

Kiedy James wrócił, Agatha przeniosła się do salonu, rozciągnęła na

kanapie i zasnęła ze szklanką dżinu niebezpiecznie balansującą na jej piersi
i tlącym się papierosem w dłoni.

James delikatnie zdjął drinka i zagasił papierosa. Postanowił, że pozwoli

jej spać, a sam obejrzy rejestr.

Wpisy w księdze były zaskakujące, nie do rozwikłania. Były tam długie

kolumny z tajnymi wpisami, takimi jak k.z.b.P.L., t.r.P.L. Obudził Agathę.
Zamrugała oczami i zawołała:

— Co znalazłeś?

TLR

background image

— Nic, sam bełkot. Chodź i zobacz, zanim to sfotografuję. Jest tylko

około pięciu stron wpisów. Jeśli to jest to, czego szukali zabójcy, to
ciekawe, dlaczego marnowali swój czas.

Agatha poszła za nim do kuchni i gapiła się w zdumieniu na wpisy.

— Co teraz zrobimy? — zapytała.

— Zrobię zdjęcia wszystkich wpisów, a potem odniosę księgę z

powrotem, upewnię się, że miejsce jest posprzątane i nie ma śladu naszej
obecności. No i zadzwonię anonimowo na policję.

Następnego dnia Agatha obudziła się z uczuciem, że wargi Jamesa

wżerają się w jej pamięć. Na swój sposób był namiętny, kiedy byli
małżeństwem, ale tylko w czasie samego aktu miłosnego. Po wszystkim
odwracał się na bok i zasypiał, jakby nie istniała. Agatha próbowała wy-
mazać z pamięci pocałunek, przypominając sobie, jak straszne było jej
małżeństwo. Te wszystkie doprowadzające ją do wściekłości, przesadnie
skrupulatne kawalerskie zwyczaje. Nawet zabronił jej pracować. Otrząsnęła
się z tych myśli. Nie chciała znowu skończyć ogarnięta obsesją na punkcie
Jamesa. Z drugiej strony, miłość była jej niezbędna jak drink alkoholikowi.

Zastanawiała się, czy wpaść do Jamesa przed pójściem do biura, ale

powstrzymała ten impuls. Wypuściła koty do ogrodu i właśnie miała wyjść
z domu, kiedy przyszedł listonosz z dużą paczką.

— Wspaniały dzień — powiedział.

Agatha prawie czuła zapach przyrody budzącej się do życia po

dotkliwej zimie. Niebo było bladoniebieskie i gdzieś w pobliżu kos
wyśpiewywał swoje trele. To w takie poranki jak ten czuła, że bardzo
kocha życie w Cot- swolds. Być może — pomyślała — nie ma nigdzie w
Brytanii piękniejszego miejsca, niż ten stworzony przez człowieka kawałek
Anglii ze swoimi krytymi strzechą chatami i ogródkami pełnymi kwiatów.

Paczka była bardzo ciężka. Podniosła ją i postawiła na stole w kuchni.

Zaadresowana była do niej drukowanymi literami. Nie było adresu

TLR

background image

zwrotnego. Gapiła się na paczkę, zastanawiając się, czy Jamesowi udało się
zwrócić rejestr i zawiadomić policję o tajemniczym pokoju, nie ujawniając
ich tożsamości.

Agatha wzięła ostry nóż z kuchennej szuflady i rozcięła taśmę opasującą

paczkę. Zanim ją otworzyła, zawahała się. A jeśli tam jest bomba?
Przyłożyła ucho do paczki. Po chwili stwierdziła, że jest głupia. Z
pewnością bomby tykają tylko w starych filmach. Przypomniała sobie jakiś
telewizyjny teleturniej, w którym ludzie krzyczeli albo „Otwórz paczkę",
albo „Nie otwieraj".

Rozerwała wierzchni papier. Cokolwiek tam było, przykryto to

bąbelkowym papierem. Ostrożnie zdjęła przykrycie i gapiła się na
odsłoniętą zawartość. Zesztywniała z szoku patrzyła w martwe oczy
Garyego Beecha. Jego twarz była inkrustowana małymi kulkami lodu.
Głowa została zamrożona.

Agatha opadła na krzesło, chwyciła się za kolana, aby powstrzymać ich

drżenie. Czuła, że nie ma siły wstać i zadzwonić na policję z telefonu
stojącego na kuchennej ladzie. Sięgnęła do torebki i wydobyła z niej
komórkę. Wybrała 112.

James wyjrzał przez okno i zobaczył policyjne samochody i jednostkę

kryminalistyczną podjeżdżające pod dom swojej byłej żony. Wybiegł w
porę, aby zobaczyć, jak wyprowadzają bladą Agathę do policyjnego samo-
chodu. Próbował się do niej dostać. Drogę zablokował mu funkcjonariusz,
mówiąc, że nie może przejść.

— Agatho! — krzyknął — Co się stało?

— Głowa — odkrzyknęła Agatha dziko, kiedy wpychano ją do

samochodu. Samochód szybko odjechał, a droga przed jej domem została
zagrodzona policyjną taśmą.

TLR

background image

Agatha nie chciała zażyć tabletek na uspokojenie. Chciała tylko, żeby

przesłuchanie już się skończyło.

Opowiedziała inspektorowi Wilkesowi o nadejściu paczki.

Składała zeznanie słabym, drżącym głosikiem, zupełnie niepodobnym

do swego zwykłego głosu. Przesłuchanie zostało nagle przerwane,
ponieważ Wilkesa wezwano do innego pokoju.

Agatha siedziała, gapiąc się tępo w przestrzeń, ożywiając się jedynie po

to, aby odmówić wypicia gorącej, słodkiej herbaty.

Inspektor wrócił wkrótce z ponurą twarzą.

— Wie pani, że w środku był list do pani?

— Byłam zbyt zszokowana, żeby tam czegoś szukać. Co tam jest

napisane?

— Jesteś następna, ty wścibska suko, jeśli dalej będziesz się wtrącać.

Co pani zrobiła?

Agatha pomyślała z wściekłością o swojej wizycie w domu Garyego

Beecha. Powiedziała:

— Badałam jego śmierć na zlecenie jego byłej żony...

— Którą znalazła pani zamordowaną?

— Zgadza się.

— I? — dopytywał inspektor.

— To wszystko.

— Dowiedziała się pani czegoś, czego nam nie mówi? Widzi pani,

dostaliśmy o świcie anonimowy telefon informujący nas o jakimś tajnym
pokoju w domu Garyego Beecha. Nie wiedziała pani o tym, prawda?

— Tajny pokój! — wykrzyknęła Agatha — To brzmi jak coś z Enid

Blyton. Nigdy nie przyszłoby mi to do głowy.

TLR

background image

Pochyliła się do przodu.

— Wiecie już, jak zginął Beech?

— Czekamy na raport patologa w sprawie głowy. Ale wstępny raport

mówi, że jest dowód na ciężkie, tępe urazy z tyłu czaszki.

Chociaż zszokowana, Agatha miała świadomość ciężkiej atmosfery

panującej w pokoju. Muszę rozwiązać tę sprawę — pomyślała — Bardzo
szybko staję się podejrzaną numer jeden. Ale to śmieszne. Przecież nie
wysłałabym głowy do siebie. I gdzie jest reszta ciała? Brakuje nóg i stóp.

— Pani Raisin! — powiedział gwałtownie Wilkes — Proszę uważać.

Chcę, żeby pani opowiedziała o drugiej pani Richards. Musimy założyć, że
ona coś wiedziała i to był powód, dla którego ją zabito.

— Macie moje zeznanie. Powiedziałam wtedy wszystko.

— Niemniej jednak proszę opowiedzieć jeszcze raz.

Kiedy Agatha wychodziła z pokoju przesłuchań, podtrzymywała ją

policjantka, ponieważ czuła, że ma nogi jak z galarety. Czekał na nią
James.

— Ocaliłem twoje koty — powiedział — i zabrałem je z ogrodu do

siebie. Proponuję, żebyś przeprowadziła się do mnie, nim nie zrobi się
bezpieczniej. W porządku, panie oficerze. Zabiorę ją do domu.

— Weź mnie najpierw na drinka — poprosiła Agatha.

— Jest kilka minut przed jedenastą rano. Za wcześnie na picie.

— James, potrzebuję drinka.

— Agatho, to jest znak ostrzegawczy. Kiedy ludzie zaczynają mówić,

że potrzebują drinka, są już na śliskiej drodze prowadzącej do alkoholizmu.

Przypływ wściekłości przywrócił Agacie siły w nogach.

TLR

background image

— Do widzenia — powiedziała nagle i opuściła komendę policji,

zatrzaskując za sobą drzwi.

Skierowała się prosto do pubu Dragon po drugiej stronie parkingu,

głucha na krzyk Jamesa, który wołał coś za nią.

Wiał lekki wiatr. Przed pub wystawiono stoliki z dużymi szklanymi

popielniczkami.

— Wreszcie cywilizacja — odetchnęła Agatha.

Usiadła, otworzyła torebkę, wyjęła zapalniczkę, paczkę bensonów i

zapaliła papierosa. Nagle padł na nią cień.

— Dżin z tonikiem? — zapytał James.

— Weź podwójny — odpowiedziała, zezując na niego swoimi

niedźwiedzimi oczkami.

Kiedy wszedł do pubu, Agatha wyciągnęła komórkę i zadzwoniła dó

Toni.

— Zorientuj się, czy możesz odnowić przyjaźń z panią Richards —

powiedziała Agatha po tym, jak skończyła opisywać jej horrory poranka.
— Ona może coś wiedzieć. Ten Richards wydaje mi się podejrzany.

— Patrick go sprawdził — powiedziała ostrożnie Toni — Jest tym, kim

wydaje się być: biznesmenem odnoszącym sukcesy.

— Niemniej jednak zrób to. I chcę, żeby Phil szedł za tobą, aby cię

pilnować, tak na wszelki wypadek.

James wrócił, przynosząc jej drinka, a sobie kawę. Agacie nagle zaczęło

brakować Charlesa. Nie chciała wprowadzać się do Jamesa. Nie wolno
byłoby jej palić.

Jego drobiazgowe, kawalerskie zachowanie szarpałoby jej nerwy. Jej

chata była chroniona zabezpieczeniem pierwszej klasy.

TLR

background image

— Myślę, że zostanę w swoim domu — powiedziała Agatha, upiwszy

nieco drinka — Jest dobrze zabezpieczony. Wiesz, że mieszkając wspólnie
działalibyśmy sobie wzajemnie nerwy.

Posłał jej niechętny uśmiech. W tej chwili Agatha zawahała się. Och, te

jego niebieskie oczy i ten uśmiech, który rozświetlał całą twarz. To twarde,
muskularne ciało...

Natychmiast się skarciła.

Natomiast James poczuł stary pociąg do Agathy. Jej włosy świeciły w

słońcu, a kolory wróciły na twarz.

— Czy nie możesz raz zostawić sprawy policji? — zapytał.

— Nie, nie mogę. Muszę to rozwiązać. Jaką wiedzę wartą dużych

pieniędzy posiadł taki zwykły glina jak Beech? To właśnie chcę wiedzieć.
Jego makabryczna śmierć była zemstą, jak myślę, ale również ostrzeżeniem
dla kogoś jeszcze.

— Na razie to zostaw — radził James. — Pozwól, że zawiozę cię do

domu.

Agatha zawahała się, ale zdała sobie sprawę, że ciągle jest słaba z

powodu szoku.

— Dobrze — zgodziła się — Ale nie sądzę, że wrócę do domu. Będzie

tam pełno policji. Zarezerwuję pokój w hotelu George, ale najpierw kupię
sobie jakieś tanie ciuchy na zmianę.

Następnego rana sir Charles Fraith usłyszał przez radio samochodowe

wiadomość o głowie dostarczonej Agacie. Kiedy przyjechał do swojej
rezydencji w Warwickshire, poszedł prosto do kuchni, gdzie trzymał klucze
od chaty swojej przyjaciółki. Zazwyczaj wisiały na tablicy, razem z innymi
do garażu, piwnicy i tak dalej. Ale kluczy Agathy brakowało. Zadzwonił po
swojego służącego, Gustava.

TLR

background image

— Brałeś klucze Agathy?

— Nie dotykałem ich — powiedział Gustav, który nie cierpiał Agathy.

— Popytaj innych. Kobiety ze wsi sprzątały, prawda? Zapytaj moją

ciotkę.

Czekał niecierpliwie, dopóki Gustav nie wrócił.

— Nic — powiedział z ponurym wyrazem twarzy.

— Sprawdź wszystkie zamki. Upewnij się, że nikt się nie włamał.

— Prawdopodobnie gdzieś je pan zostawił.

— Och, chociaż raz w swoim nędznym życiu zrób to, co ci

powiedziałem.

Gustav odkrył, że dokoła zamka w drzwiach kuchennych znajdują się

płytkie zadrapania.

— Lepiej pojadę szybko do pani Raisin — powiedział Charles — Nie

odbiera telefonu.

Telefon do Billa Wonga ujawnił, że Agatha zatrzymała się w hotelu.

Charles wsiadł do samochodu i wyruszył do Mircesteru.

Toni zdecydowała, że błędem byłoby odwiedzać panią Richards w jej

domu. Z Philem siedzącym w drugim samochodzie czekała pod jej willą.

Wiadomość o głowie Gary'ego Beecha została podana w telewizji. Jeśli

Fiona Richards wiedziała, że jej były mąż był w to jakoś zamieszany,
mogła do niego pójść.

Dzień był niezwykle ciepły. Słońce mocno świeciło. Po godzinie

ukazała się pani Richards. Była sama. Odjechała w statecznym tempie, a
Toni i Phil jechali za jej czarnym BMW.

TLR

background image

Fiona zaparkowała na placu w mieście. Toni wśliznęła się na miejsce

parkingowe kilka miejsc dalej i ruszyła pieszo, aby ją śledzić.

Ku jej zaskoczeniu, Fiona weszła do hotelu George. Zanim Toni wyszła

z biura, Agatha zadzwoniła i powiedziała jej, że zatrzymała się w tym
właśnie miejscu.

Toni słyszała, jak recepcjonistka mówi:

— Dzień dobry, pani Richards. Pani przyjaciel czeka na panią w

jadalni.

Toni zapomniała wybrać pieniądze z bankomatu i miała nadzieję, że jej

karta kredytowa wytrzyma nadwyrężenie lunchem w George'u. Odwróciła
się i zobaczyła Phila kręcącego się za nią.

— Przyszła na lunch, żeby się z kimś spotkać — poinformowała go.

— Nie marnuj pieniędzy na drogi posiłek — poradził jej jak zawsze

praktyczny Phil — Nie możesz być blisko niej, kiedy z kimś będzie. Idź do
jadalni i zorientuj się, z kim się spotka, a potem przyłącz się do mnie w
kawiarni po drugiej stronie ulicy. Weźmiemy jakąś przekąskę i poczekamy,
aż wyjdzie.

— Dobry pomysł.

Phil wyszedł, a Toni przeszła do jadalni. Pani Richards rozmawiała z

mężczyzną, w którym młoda detektyw rozpoznała jej byłego męża. Notatki
Agathy dotyczące sprawy zawierały szczegółowy opis wszystkich osób, na
które się natknęła.

Toni wycofała się i przyłączyła się do Phila, który siedział przy stoliku

na zewnątrz kawiarni.

— Wygląda, że jest ze swym byłym mężem — powiedziała — Spróbuję

znowu z nią porozmawiać, kiedy będzie sama. Poprzednio była do mnie
przyjaźnie nastawiona.

TLR

background image

— Pójdę i zerknę. Zrobię mu ukradkiem zdjęcie.

Kiedy wyszedł, zadzwonił telefon Toni. To był Charles.

— Nie wiesz, czy Agatha jest w George'u? — chciał wiedzieć —

Wygląda na to, że ktoś ukradł mi klucze od jej chaty.

— Tak, zatrzymała się tam. Mam nadzieję, że nie miałeś kodu do

alarmu antywłamaniowego razem z kluczami.

— O, Boże. Był naklejony nad haczykiem.

— Charles!

— Muszę lecieć.

Agatha obudziła się i gwałtownie zamrugała oczami.

Ktoś walił w drzwi jej pokoju hotelowego. Usłyszała głos Charlesa

wołającego:

— Agatho! Otwieraj!

Wygramoliła się z łóżka, odkrzykując:

— Daj mi minutę.

Włosy miała w nieładzie, a jej twarz była zmęczona i blada. Zebrała

swoje tanie ubrania, które kupiła, otworzyła mu drzwi i dała nura do
łazienki.

— Usiądź — zawołała — Ubieram się. O co chodzi?

— Powiem ci, kiedy wyjdziesz.

Charles otworzył minibarek i poczęstował się whisky.

Agatha szybko wzięła prysznic, włożyła bieliznę i luźną bawełnianą

sukienkę, którą sobie kupiła. Czesała włosy, dopóki nie stały się lśniące i
uważnie nałożyła warstwę makijażu pewną, nawykłą do wykonywania tej
czynności ręką.

TLR

background image

Kiedy się pojawiła, spojrzała z gniewem na szklankę whisky w ręku

Charlesa i dwie małe puste już butelki, więc to nie była jego pierwsza.

— Och, czuj się jak w domu — powiedziała z sarkazmem. — Słyszałeś

o głowie?

— Tak, przerażające.

— To dlatego tu jesteś i włamujesz się do minibarku?

— No, niedokładnie. To jest tak...

Agatha wysłuchała go i powiedziała:

— Pójdę do firmy ochroniarskiej i każę im przyjść jutro.

Przypuszczam, że policja będzie dzisiaj w mojej chacie przez większość
dnia. Powinnam cię obciążyć kosztami. Muszę zmienić wszystkie zamki i
alarm antywłamaniowy.

Nagle usiadła na łóżku.

— Ciągle jeszcze się trzęsę. Poszłam prosto do łóżka, kiedy tu się

zameldowałam.

— Musisz iść na lunch.

— Zapłacisz?

— Oczywiście — niechętnie odparł Charles.

Mieli właśnie wejść do jadalni, kiedy Agatha zobaczyła Fionę i jej

męża. Cofnęła się.

— Wyjdźmy stąd — syknęła — Ta Richards jest tutaj z mężem. Zjemy

lunch gdzie indziej.

Kiedy wyszli z hotelu, Agatha zauważyła Phila i Toni w kawiarni

naprzeciwko, więc dołączyli do nich.

— Pomyślałam, że zaczekam, aż ona wyjdzie, i zobaczę, czy będę

mogła zamienić z nią słowo — oznajmiła Toni.

TLR

background image

— Ale pomów z nią, jak będzie sama.

— Spróbuję.

— Przyszliśmy na lunch — poinformowała Agatha i dodała stanowczo:

— Charles płaci.

Charles przewidująco zabrał Agathę do Dragona, ponieważ wiedział, że

w porze lunchu podawano tam tanie zestawy.

Kiedy weszli, Bill Wong właśnie kończył swój posiłek.

— Wracam do twojej chaty, Agatho. Chcę zobaczyć, czy coś

znaleziono.

— Mam nadzieję, że będę mogła jutro wrócić do domu — powiedziała,

siadając obok niego — Charles, weź dla mnie stek, frytki i piwo.

Kiedy Charles skierował się do baru, Agatha szepnęła do Billa:

— Nigdy nie zgadniesz, co ten dupek zrobił.

Opowiedziała mu o zaginionych kluczach.

— Wiem. Dzwonił do nas — odparł Bill ze złością — Przyjdźcie do

komendy po lunchu. Będziemy musieli posłać kogoś do Warwickshire, aby
przyjrzał się tym kuchennym drzwiom.

Bill wyszedł, kiedy podano im jedzenie. Agatha dziobała niechętnie

stek. Kiedy była z Jamesem, tęskniła za niezobowiązującym towarzystwem
Charlesa. Teraz czuła, że wolałaby stałą pewność Jamesa.

Zadzwonił jej telefon. To był Roy Silver paplający z podnieceniem.

— Słyszę, że znalazłaś głowę.

— To ona mnie znalazła.

— Słuchaj, co sądzisz o tym, żebym przyjechał na weekend i zajął się

tobą?

TLR

background image

— Dobrze, oczywiście. Wyjechać po ciebie na dworzec?

— Nie, przyjadę samochodem. Do zobaczenia w piątek wieczorem.

Toni w końcu zobaczyła Richardsów opuszczających hotel. Tom

Richards pocałował swoją byłą żonę w policzek i odszedł. Fiona ruszyła w
przeciwnym kierunku. Detektyw poszła za nią, z Philem w dyskretnej
odległości.

Fiona weszła do sklepu z sukienkami. Po krótkim wahaniu Toni

wkroczyła tam za nią, akurat w chwili, kiedy budząca respekt ekspedientka
wprowadzała Fionę do przymierzalni, mówiąc:

— Mam dla pani wspaniałą rzecz. Wiśniowy jedwab.

Zdjęła z wieszaka suknię i powiesiła w przymierzalni.

Fiona jest przeciwieństwem zmarłej pani Richards — pomyślała Toni,

cierpliwie czekając, aż wyjdzie — Amy nigdy by czegoś takiego nie
włożyła.

— Ile kosztuje ta suknia, którą podała pani do przymierzenia?- zapytała

ekspedientkę.

— 499 funtów.

— Trochę dużo.

Sprzedawczyni chłodno zerknęła na Toni.

— Czym mogę służyć?

— Chcę zamienić słowo z panią Richards. Sprzedawczyni weszła do

przymierzalni.

— I co pani sądzi?

— Może być. Potrzebuję coś na bankiet „Kobieta Roku".

— O, wybrano panią?

TLR

background image

— Prawie. Jestem tylko gospodynią domową. Wezmę ją.

— Jakaś młoda dama czeka, aby z panią pomówić. Fiona wyjrzała z

przymierzalni i potem zatrzasnęła

drzwi.

— Nie życzę sobie z nią rozmawiać. Proszę jej powiedzieć, żeby sobie

poszła. Ona jest jedną z tych strasznych detektywów.

Sprzedawczyni zbliżyła się do Toni.

— Proszę ze mną do biura. Chcę z panią pomówić. Proszę iść, inaczej

zadzwonię na policję.

W małym biurze, które pachniało perfumami i ubraniami,

sprzedawczyni powiedziała:

— Pani Richards nie chce z panią rozmawiać i dała to jasno do

zrozumienia. Proszę natychmiast wyjść.

W tej chwili obie usłyszały trzask drzwi. Sprzedawczyni wyjrzała przez

okno i zobaczyła Fionę biegnącą w dół ulicy.

— Dzięki pani nie sprzedam tej sukni — zawodziła.

Toni wybiegła ze sklepu, rozejrzała się w prawo i w lewo, ale nie było

śladu Fiony.

Phil był bardzo żwawy jak na siedemdziesięciolatka. Śledził Fionę do

parkingu. Poruszała się bardzo szybko, idąc okrężną drogą w kierunku
samochodu. Już miała wsiadać do auta, kiedy Phil zbliżył się do niej.

— Przepraszam!

Fiona przyjrzała mu się. Phil miał białe włosy i delikatną twarz.

— O co chodzi?

TLR

background image

— Myślę, że widziałem parę młodych ludzi próbujących włamać się do

pani samochodu. Zobaczyli mnie i uciekli. Może niech pani idzie na
policję, a ja pomogę pani to zgłosić.

— Policja nic nie zrobi — stwierdziła Fiona — To bezcelowe. Ale

dziękuję za wszystko.

Phil posłał jej czarujący uśmiech.

— Nie wiem, co oni by zrobili, gdyby stanęli ze mną twarzą w twarz.

Może dostałbym w zęby. Ale pani wygląda na wstrząśniętą. Może filiżankę
herbaty?

Kiedy wahała się, dodał:

— Zważywszy na mój wiek, może się pani nie obawiać, że będę panią

podrywał.

— W porządku. Dobrze mi zrobi filiżanka herbaty. Jadłam lunch w

George'u i jedzenie było przesolone.

— Niedaleko opactwa jest nowa kawiarnia — powiedział Phil.

— Proszę prowadzić.

Przy dzbanku herbaty i ciasteczkach, w zacienionym ogrodzie z tyłu

kawiarni, Fiona wyraźnie się odprężyła, kiedy Phil paplał o nadzwyczajnie
ciepłej pogodzie.

— Czy pochodzi pani z Mircesteru? — interesował się Phil.

— Nie, jestem dziewczyną z Londynu. Myślę, że wrócę tam, kiedy

dzieci podrosną. Nigdy tak naprawdę się tutaj nie zadomowiłam.

— Ale wieś jest taka piękna! — wykrzyknął Phil.

— To nie jest prawdziwa wieś. Schludne, małe pola. Wypielęgnowana

tandeta, aby utrzymać bogatych farmerów na miejscu.

TLR

background image

— Nie wiem, czy farmerzy mają łatwo — odważył się zauważyć Phil

— Są przecież uzależnieni od pogody.

— I rządowych subsydiów.

Phil postanowił porzucić ten temat.

— Jest pan żonaty? — chciała wiedzieć Fiona.

— Nie. A pani?

— Byłam. Teraz mamy przyjacielskie relacje z powodu dzieci. Wie

pan, że aktualna żona mojego eksmęża została tu zamordowana pewnego
dnia?

— Wielkie nieba! — zawołał Phil — Czytałem o morderstwie przy

Tesco w Stow.

— To właśnie to.

— Dlaczego ona? Czy dlatego, że była kiedyś żoną policjanta, który też

został zamordowany?

— Prawdopodobnie. Nie wiem, dlaczego właśnie ją zamordowano.

Była głupią, pospolitą dziewczyną.

— Nic dziwnego, że chce pani stąd wyjechać — wykrzyknął Phil —

Musi pani być przerażona.

— Dlaczego?

— Jakiś psychol morduje wokół ludzi.

— Ale ja nie znałam tego strasznego Garyego Beecha.

— Skąd pani wie, że był straszny, skoro go pani nie znała?

— Jego upodobanie do dawania wszystkim mandatów było legendarne.

Zadaje pan dużo pytań.

TLR

background image

— To dlatego, że jestem na emeryturze — wyjaśnił Phil — Prowadzę

bardzo samotne życie i jestem ciekawy ludzi. Jeszcze herbaty?

— Nie, dziękuję. Pojadę do domu. Wolfgang ma wrócić ze szkoły, a

młodsi są z nianią.

— Ile mają lat?

— Wolfgang trzynaście, Josie — pięć, a Carol — cztery. Carol chodzi

do przedszkola dwa razy w tygodniu. To wszystko. Nie jest zbyt silna.

— Co jej jest?

— Nikt nie wie. Wydaje się być fizycznie zdrowa, ale dużo płacze.

Miło mi się z panem rozmawia. Proszę mi dać swoją wizytówkę. Może
spotkamy się znowu.

— Chciałbym — Phil wyciągnął ostrożnie wizytówkę z numerem

telefonu i adresem.

— Carsely — jej oczy nabrały ostrości — Dlaczego coś mi to

przypomina?

— Było w gazetach — powiedział lekko Phil — O tej kobiecie

detektyw, której dostarczono głowę.

— Boże, to straszne. Agatha Raisin, prawda? No, cóż. Żyje w świecie

mężczyzn, więc będzie musiała nauczyć się sobie radzić.

Kiedy wyszła, Phil w zadumie zamówił jeszcze herbatę i zadzwonił do

Toni.

— Co wydarzyło się w sklepie? — zapytał.

Toni mu opowiedziała.

— Jej były mąż prawdopodobnie ją ostrzegł — powiedział Phil —

Dlaczego Agatha się nią interesuje? Fiona wydaje się być zwykłą
gospodynią domową.

TLR

background image

— Agatha podejrzewa Richardsa, pomimo jego czystego konta, jak

orzekła policja. Ona czuje, że Fiona może coś wiedzieć, nie będąc tego
świadoma. Wydaje jej się, że jest coś nie tak z mężczyzną, który chce, żeby
kobiety robiły sobie lifting twarzy.

Phil skończył pić herbatę i wyszedł. Miał dziwne uczucie, że jest

obserwowany, więc dla bezpieczeństwa nie wrócił do biura.

Tego wieczoru Agatha zasiadała do samotnego posiłku w George'u,

zastanawiając się z goryczą, dlaczego James nie próbował się z nią
skontaktować. Nagle do jej stolika zbliżył się wysoki, schludny mężczyzna.
Miał srebrne włosy i opaloną twarz, blade oczy i mięsiste usta.

— Pani Raisin?

— Tak? — zapytała .Agatha podejrzliwie.

Wśliznął się na krzesło naprzeciwko niej.

— Nazywam się Guy Brandon. Jestem sędzią głównym w konkursie

„Kobieta Roku".

— Byłam bardzo zaszczycona, że mnie nominowano — powiedziała

niecierpliwie Agatha — Jadł pan już?

— Tak. Ale wypiję kawę i brandy, jeśli pani pozwoli.

Agatha pomachała na kelnera i złożyła zamówienie.

— Naprawdę myślę, że powinna pani dostać tę nagrodę. Jest pani

legendą.

— Dziękuję.

— Ja jestem za panią, ale dwoje innych jurorów faworyzuje Cressidę

Jones-Wilkes.

— Kto to jest, do licha? Nigdy o niej nie słyszałam.

— Prowadzi centrum ogrodnicze na drodze do Stow.

TLR

background image

Przyniesiono brandy i kawę.

— Oczywiście dwoje innych sędziów mogłoby zmienić zdanie... Ale to

kosztuje.

Agatha otworzyła torebkę i włączyła mały magnetofon.

— Przepraszam, szukałam moich papierosów. Zawsze zapominam o

zakazie palenia. Mówił pan, że dwoje innych sędziów może wziąć
łapówkę?

Odrzucił głowę do tyłu i zaśmiał się, prezentując duże, kosmetycznie

wybielone zęby.

— Ma pani reputację bezceremonialnej, pani Raisin. Niech pani

pomyśli, jak to rozreklamuje pani agencję, jeśli zostanie pani wybrana.
Telewizja Midland będzie transmitować to wydarzenie.

— Ile? — chciała wiedzieć Agatha.

— Myślę, że dwa tysiące funtów dla każdego powinno wystarczyć.

— Kim są pozostali sędziowie?

— Mary Mambie, która prowadzi Centrum Sztuki, i sir Jonathan Beery.

— Był pan członkiem parlamentu, prawda? Stracił pan miejsce w

ostatnich wyborach. Co pan teraz robi?

— To i owo. Piszę artykuły do gazet i zasiadam w kilku komitetach.

Cieszę się sporym zainteresowaniem. Jestem sławnym mówcą publicznym.

— Nie dam pieniędzy, dopóki nie będę wiedziała, że zostałam

wybrana. Niech pan im powie, że jak tylko tak się stanie, dostaną
pieniądze.

— I dwa tysiące dla mnie — powiedział szybko Guy — Muszę włożyć

dużo pracy, aby ich przekonać.

TLR

background image

— W porządku. Zgoda. Zostaję wybrana, a pan i reszta dostajecie

natychmiast pieniądze. Przypuszczam, że chcecie gotówkę?

— Szybko się pani orientuje.

Niedźwiedzie oczy Agathy zamigotały dziwnie w świetle.

— Ale niech pan pamięta. To jest dżentelmeńska umowa. Nie

zobaczycie gotówki, dopóki wszystko nie będzie załatwione.

— Ale... może jakaś zaliczka?

— Ani pensa.

— Przypuszczam, że muszę pani zaufać.

— Lepiej niech pan tak zrobi. Dla własnego dobra.

— Będę w kontakcie — przygładził włosy trzęsącą się ręką.

O rany — pomyślała Agatha, obserwując wychodzącego Guya — Co za

nikczemny świat!

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

VIII

We wczesny piątkowy wieczór Roy Silver jechał zadowolony do

Carsely. Ciekawy był, czy Agatha będzie podziwiać jego nowy wygląd.
Włosy zaczęły mu odrastać, więc nałożył na nie żel, żeby sterczały do góry.
Przejęty swoim punkowym stylem postanowił dodać do niego retro i nosił
dzwony, a rozpięta koszula ukazywała złoty medalion na jego kościstej,
nieowłosionej piersi.

Zaparkował za samochodem Agathy i wysiadł. Otwierał bagażnik, żeby

wyjąć swoją małą walizkę, kiedy ktoś go chwycił od tyłu i coś zimnego i
twardego wbiło mu się w szyję.

— Jeden pisk i jesteś martwy — warknął jakiś głos.

Przerażony Roy czuł, że ktoś wciąga go do furgonetki i wrzuca do tyłu.

Samochód ruszył z rykiem.

— Gdzie jest Agatha? — myślał Roy w panice, trzęsąc się jak galareta.

Mężczyzna w kominiarce na głowie usiadł z tyłu furgonetki, trzymając

wycelowaną w niego broń. Przeszukał kieszenie Roya i wyjął jego portfel
oraz komórkę.

— Dlaczego to robisz? — zapytał błagalnym tonem Roy.

— Jeśli ta kobieta, Raisin, zrobi, co jej się każe, nie masz się czego

obawiać. Więc zamknij się i przestań skomleć, bo cię zabiję.

Kiedy wieczór mijał bez jakiegokolwiek znaku od Roya, Agatha

próbowała dodzwonić się do niego, ale nie było odpowiedzi. Wtem
odezwał się dzwonek do drzwi. Roy, wreszcie! Otworzyła, ale to był tylko
James.

TLR

background image

— Myślałam, że to Roy — powiedziała zawiedziona Agatha. —

Czekam na niego.

— Jego samochód jest zaparkowany na zewnątrz. Może poszedł na

spacer po wsi, chociaż wygląda na to, że nadchodzi burza.

Agatha poczuła, jak strach ściska jej serce.

— Przecież nie poszedłby na spacer po długiej jeździe z Londynu. O,

Boże! A jeśli coś mu się stało?

— Uspokój się. Czego ktoś mógłby chcieć od Roya?

— Szantaż — wyszeptała Agatha — Próbowali przestraszyć mnie tą

głową.

— Nic nie widziałem. Dopiero co przyjechałem do domu.

Agatha wzięła głęboki oddech.

— Dzwonię na policję.

Roya wyjęto z furgonetki i wrzucono do opuszczonej chaty. Trzymany

na muszce, został wepchnięty do małego pokoju i zamknięty na klucz.

Rozejrzał się wściekle dookoła. Nagle rozległ się głośny trzask grzmotu

i błyskawica rozświetliła pokój. Dojrzał w przelocie materac na podłodze i
wiadro w rogu pokoju. Okno było zakratowane. Padł na podłogę i się
rozpłakał.

Policja odmówiła Agacie pozwolenia na poszukiwanie Roya.

Powiedzieli, że będzie lepiej, jeśli zostanie przy telefonie, w razie gdyby
zażądano okupu. Toni, Phil i Patrick wyruszyli swoimi samochodami, aby
przetrząsnąć okolicę.

Roya uprowadzono w porze obiadowej, kiedy to starsi mieszkańcy, a

więc wszyscy we wsi, byli w domach, albo tak się przynajmniej wydawało,
sądząc z odpowiedzi, jaką otrzymali policjanci, chodząc od drzwi do drzwi.
Nikt nic nie widział.

TLR

background image

Roy przetarł oczy i osuszył je rękawem koszuli. Chata zdawała się

chwiać pod okrutnym naporem burzy szalejącej nad jego głową. W tym
całym jego nieszczęściu i strachu jedno było pocieszające — nie
zanieczyścił się, a czytał w książkach, że ludziom się to zdarza w takich
sytuacjach.

Próbował się uspokoić i przeszukać pokój, aby znaleźć jakiś sposób

ucieczki, ale nogi za bardzo mu się trzęsły. Usiadł na podłodze i zaczął
szlochać. Nigdy nie wierzył w Boga i był prawie dumny z tego faktu, ale
teraz, w obliczu śmierci, modlił się o ratunek, chociaż nigdy przedtem tego
nie robił. Na zewnątrz burza szalała z gwałtowną brutalnością.

Roy poczuł się wyczerpany i znużony. Oczy zamykały mu się ze

zmęczenia. Nagle nastąpiła potężna eksplozja. Później się dowiedział, że to
piorun uderzył w dach. Drzwi do jego pokoju zostały wyrwane, jakby
wybuchł dynamit.

Podniósł się, chwiejąc, z jedną myślą — uciekać. Nie troszczył się o to,

czy porywacze nie czają się gdzieś w pobliżu. Biegł przez zniszczoną,
zbutwiałą kuchnię, na zewnątrz, na deszcz. Rozejrzał się dokoła. Światło
błyskawicy rozświetliło okolicę. Wokół nie było nic, tylko pola. Ale w
oddali zobaczył światła samochodów na drodze.

Pół biegł, pół kuśtykał, przemoknięty do suchej nitki, podczas gdy

oddalająca się burza pomrukiwała, a na niebie pojawiła się jedna mała
gwiazda. Dotarł do drogi i stanął, machając gorączkowo na samochody.
Wyglądał fatalnie i z początku wydawało się, że nikt się nie zatrzyma. W
końcu podjechał mały volkswagen. Wysiadł z niego mężczyzna w
koloratce i zapytał:

— Ma pan kłopoty?

— Proszę mnie zabrać na posterunek policji — błagał Roy.

Agatha siedziała przy telefonie w swojej chacie. Jej przyjaciółka, pani

Bloxby, trzymała ją za rękę. Ustawiono wszystkie urządzenia do

TLR

background image

nagrywania rozmów. Dwóch mężczyzn pochylało się nad nimi. Alice
Peterson, piękna pani detektyw, przygotowywała następny dzbanek her-
baty.

— Nigdy sobie nie wybaczę — powiedziała po raz kolejny Agatha. —

Cały horror związany ze znalezieniem tej głowy zaczyna do mnie docierać.
Nie powinnam była pozwolić Royowi na tę wizytę.

— Nie mogła pani wiedzieć. Gdzie jest pan Lacey?

— Szuka Roya.

— A sir Charles?

— Nie próbowałam nawet się z nim porozumieć. Włączę telewizor.

Na kuchennej ladzie stał mały odbiornik. Agatha włączyła go na

wiadomości BBC. Alice powiedziała:

— Gdyby go znaleziono, zadzwoniliby do pani.

— Nie zadzwoniliby, gdyby znaleziono jego ciało.

Wieczór przeciągnął się do wczesnych godzin porannych. Agatha

zasnęła z głową na stole. Pani Bloxby wyszła po cichu. Alice, siedząca na
krześle obok Agathy, czuła, że oczy zaczynają się jej zamykać. Nagle głos
prezentera telewizyjnego wdarł się w jej umysł:

— Wiadomość z ostatniej chwili. Roy Silver, przyjaciel detektyw

Agathy Raisin, który twierdzi, że został porwany, jest na posterunku policji
Chipping Norton i właśnie czekamy na jego komentarz.

— Niech się pani obudzi! — krzyknęła Alice, potrząsając Agathą.

— Co?

— Znaleziono Roya. Jest na posterunku policji Chipping Norton i ma

się właśnie pojawić i złożyć oświadczenie.

TLR

background image

Kamera pokazała posterunek, pod którym zebrała się duża liczba

reporterów i kamerzystów.

— A to drań! — syknęła Agatha — Czy pani wie, co on zrobił? Jakoś

uwolnił się i otrzymał pomoc, ale zamiast zadzwonić do mnie i na policję w
Mircesterze, zadzwonił do agencji prasowej i do wszystkich stacji
telewizyjnych, jakie znał. Musiał skądś zdobyć telefon. Zadzwonię do pani
Bloxby. Nie, lepiej nie. Pastor byłby wściekły, gdybym obudziła ich w
środku nocy z byle jakiego powodu.

— Chciałaby pani pojechać do Chipping Norton?

— Nie — odparła Agatha obrażonym tonem — Idę spać.

Roy zapomniał o cudzie uwolnienia. Był uzależniony od występowania

w telewizji. Poprosił pastora, żeby pożyczył mu komórkę, ponieważ chce
zadzwonić do matki. Matka Roya umarła, kiedy był małym dzieckiem.
Ściskając telefon, Roy błagał, żeby puszczono go do toalety i kiedy już tam
był, zaczął wytrwale wydzwaniać do prasy.

Kiedy się ponownie pojawił, oddał telefon pastorowi i mu podziękował.

Następnie został zbadany przez policyjnego lekarza, a potem zaczęło się
przesłuchanie. Niestety, po półgodzinie został szybko wyprowadzony z po-
sterunku przez tylne wyjście do czekającego samochodu i zabrany do
Mircesteru.

Wściekły Roy zobaczył, jak wymyka mu się z rąk moment chwały.

Uspokajał się jednak myślą, że reporterzy bez wątpienia zgadną, gdzie on
jest. Ale, ku swojemu przerażeniu, został zabrany do policyjnej kryjówki,
gdzie kazano mu odpoczywać i postawiono straż.

Po raz pierwszy pomyślał o Agacie i zdał sobie sprawę, jak będzie

rozjuszona. Spał niespokojnie i obudził się wraz z przyjściem policjanta,
który dostarczył mu jego torbę podróżną.

— Mogę skorzystać z telefonu? — zapytał.

TLR

background image

— Nie, nie może pan — odparł policjant — Pastor, pan Prentice, który

pana ocalił, sprawdził swój telefon i zorientował się, że wykonał pan
dziesięć rozmów telefonicznych, większość z nich do Londynu. Przyśle
panu rachunek.

Roy zarumienił się. Ubrał się i podano mu dwa rozmoczone rogaliki i

filiżankę kawy rozpuszczalnej. Zabrano go na komendę policji, gdzie
czekały go godziny przesłuchań.

Chciał przedstawić wielce ubarwione sprawozdanie, ale spojrzawszy na

surową twarz Wilkesa i dostrzegłszy ostrzegawczy wzrok Billa Wonga,
powiedział prawdę. Pominął jedynie swoją szaleńczą modlitwę. W świetle
dnia modlitwa do Boga wydawała się być sprawą godną mięczaka. Nie
chcę stracić wiarygodności — pomyślał.

W końcu przesłuchanie się skończyło. Teraz stanę przed kamerami —

pomyślał Roy. Ale czekał ponad pół godziny, zanim wypuszczono go
tylnymi drzwiami, gdzie już warowała Alice, aby odwieźć go do Carsely.

— Reporterzy nas śledzą — zauważyła Alice — Chce pan, żebym się

ich pozbyła?

— Nie! Nie! — zapiszczał Roy — Poradzę sobie z nimi.

Ku jego radości, kiedy tylko Alice odjechała zostawiając go przed chatą

Agathy, zobaczył przedstawicieli prasy. Przebrał się w dżinsy i
podkoszulek, ponieważ jego ubrania w stylu retro były zniszczone.

Stał na progu chaty, czekając na swoją wielką chwilę, kiedy drzwi za

nim otworzyły się i Agatha Raisin powiedziała głośno i wyraźnie:

— Ty wstrętny, mały człowieczku.

— Ależ Agatho — bronił się Roy — Zostałem porwany i mogli mnie

zamordować.

Za jego przyjaciółką pojawił się James i wciągnął ją z powrotem do

domu.

TLR

background image

On dużo przeszedł. Pozwól mu na chwilę sławy.

Roy otrząsnął się i złożył jasne i efektowne oświadczenie. Kiedy

wreszcie przyłączył się do Agathy i Jamesa, zastał w kuchni również panią
Bloxby.

Agatha podała mu filiżankę kawy. Słyszeli jego historię przez otwarte

drzwi frontowe.

To była cudowna rzecz, ten piorun! — wykrzyknęła Agatha.

Roy zerknął na panią Bloxby i zaczerwienił się aż po cebulki swych

świeżo wyżelowanych włosów. Ku irytacji Alice, Roy nalegał, aby po
drodze do Carsely zatrzymali się w drogerii, żeby kupić dodatkową tubę
żelu, a potem wykrzywiał się na przednim siedzeniu samochodu poli-
cyjnego, próbując zerkać w lusterko.

— Dlaczego się czerwienisz? — zainteresowała się podejrzliwie

Agatha.

— To naprawdę musiało być boskie ocalenie — powiedziała łagodnie

pani Bloxby — Modlił się pan?

— Nigdy przedtem aż tak żarliwie — odparł i zaczął szlochać, suchym

szlochem, jak dziecko, które już wypłakało wszystkie łzy.

— No, dobrze już — powiedziała Agatha wyraźnie rozrzewniona —

Myślę, że najlepiej będzie, jeśli coś zjesz i się położysz. Zadzwoń do szefa i
powiedz, że nie będzie cię w poniedziałek.

— A jeśli znowu po mnie przyjdą?

— Pójdzie pan ze mną na plebanię — oznajmiła pani Blox- by. — Nie

powiem nikomu, oprócz policji, gdzie pan jest.

Roy potulnie i z wdzięcznością pozwolił się wyprowadzić. Po jego

wyjściu Bill Wong i Alice dołączyli do Agathy i Jamesa. Agatha

TLR

background image

poinformowała ich, że Roy jest na plebanii. Kiedy wszyscy usiedli dookoła
kuchennego stołu, Bill powiedział:

— To nie jest oczywiście działanie jakiegoś samotnego psychopaty ani

kogoś, kto uważał, że dostał za dużo mandatów. To wygląda na działanie
gangu i zazwyczaj oznacza narkotyki lub prostytucję. Niestety, nie ma
dowodów ani na handel narkotykami na większą skalę w Mircesterze, ani
na prostytucję. W jaki sposób mógł być użyteczny dla gangu taki zwykły
gliniarz jak Gary Beech? Musi to być coś tak zyskownego, że doprowadziło
ich do morderstwa, porwania i zastraszenia.

— Terroryzm? — zasugerował James.

— Służby wywiadowcze nic nie znalazły.

— To nie znaczy, że nic nie ma — stwierdziła Agatha.

— Powiedzmy, że ci ludzie byli terrorystami. Jaki pożytek mogli mieć

z Beecha?

— On zawsze węszył dookoła — powiedział Bill.

— Może coś odkrył i ich szantażował.

— Ale — zaprotestował James — dlaczego pozbywszy się Beecha,

ciągle czepiają się Agathy? Może myślą, że Roy jest jej synem?

Agatha żachnęła się. Nienawidziła, kiedy przypominano jej, ile ma lat.

— Chodzi o to — wyjaśniał powoli Bill — że wszyscy jesteście

zagrożeni: ty Agatho, James i twój personel. W przeszłości dużo było w
mediach o twoich sukcesach. Chcą się upewnić, że niczego nie odkryjesz.

— Czy była jakaś wskazówka w tym... — Agatha nagle zamilkła.

Byłaby zapytała, czy rejestr znaleziony w sekretnym pokoju Beecha dał im
jakieś wskazówki.

— W czym? — zapytał podejrzliwie Bill.

TLR

background image

— Na przykład w chacie, do której zabrano Roya. Do kogo ona należy?

— To jest opuszczony budynek stojący na farmie, która była

wystawiona na sprzedaż przez ostatnie sześć miesięcy. Farmer jest w domu
opieki, a jego spadkobiercy nie są nią zainteresowani i nikt tam nie
mieszka. Nie ma odcisków palców. Burza wyczyściła wszystko, kiedy
część dachu się zawaliła. Nawiasem mówiąc, pastor, który podwiózł Roya
na policję, domaga się, żeby mu zapłacono za rozmowy telefoniczne.

— Jakie rozmowy? — chciała wiedzieć Agatha.

— Roy zapytał, czy może pożyczyć telefon pastora, bo chce zadzwonić

do matki.

— Przecież ona nie żyje!

— Użył tego telefonu, żeby dzwonić do mediów.

Agatha westchnęła.

— Zapewniam, że Roy mu zapłaci.

Poczuła się niewyraźnie, kiedy patrzyła na przyjemną twarz Billa. Był

jedynym normalnym mężczyzną, jakiego znała. James był zimną rybą,
Charles był lekkomyślny, a szukający rozgłosu Roy — irytujący.

W tej chwili Bill wymienił uśmiech z piękną Alice i Agatha poczuła

ukłucie zazdrości.

— Teraz — powiedział — będziemy strzec twojej chaty i biura, ale nie

możemy postawić straży przy domach całego twojego personelu. Dla
własnego dobra powinnaś zamknąć interes, pozwolić wszystkim wyjechać
gdzieś w bezpieczne miejsce i zostawić śledztwo policji.

— W środku recesji! — wykrzyknęła Agatha.

— Nie chciałabyś chyba, żeby coś stało się na przykład Toni. Ogłoś w

prasie, że rezygnujesz z dochodzenia w tej sprawie, aby chronić swój
personel. Zrobisz to?

TLR

background image

Ich rozmowę przerywał dzwonek do drzwi.

— Reporterzy ciągle są na zewnątrz, Agatho. Idź i zrób to teraz.

— Dobrze — zgodziła się Agatha — Muszę przyznać, że kimkolwiek

oni są, naprawdę mnie przestraszyli.

Czekali, podczas gdy Agatha składała oświadczenie.

Wróciła w złym nastroju. Przedstawiciele prasy widzieli, jak się poddaje

i próbowali wzbudzić w niej poczucie winy.

Po wyjściu Billa i Alice James został z Agathą, usprawiedliwiając się,

że jest zagrożona, dopóki jej oświadczenie nie ukaże się w wiadomościach.
Agatha czekała na firmę ochroniarską, która miała zmienić zamki i kod do
alarmu antywłamaniowego, oraz na faceta, który miał wstawić kraty we
wszystkie oknach na parterze.

James zrobił na lunch omlet i czekał z Agathą, dopóki pracownicy nie

skończyli.

— Sądzę, że powinnaś wprowadzić się do mnie — zaproponował

znowu.

Agatha uśmiechnęła się z ociąganiem.

— Będę mogła palić? — zapytała.

— Nie.

— No to nie skorzystam. Ale dzięki za to, że jesteś ze mną i za

pilnowanie kotów. Pójdę teraz do biura i powiem wszystkim, żeby
zaniechali śledztwo w sprawie śmierci Beecha.

— Łącznie z tobą?

— Łącznie ze mną — odparła Agatha.

TLR

background image

Po tym, jak oświadczenie Agathy ukazało się w prasie i w telewizji,

wszystko w jej życiu wydawało się toczyć bardzo spokojnie.

Nadszedł maj, zimny i deszczowy, który jednak przeszedł w długie,

słoneczne dni.

Agatha starannie przygotowywała się do bankietu z okazji wyboru

„Kobiety Roku". Jej ulubiona fryzjerka, Jeanelle, przefarbowała jej włosy
na głęboki, lśniący brąz, a kosmetyczka Dawn zrobiła serię
niechirurgicznych liftingów twarzy. Agatha czuła się gotowa na — jak to
prywatnie nazwała — bitwę.

Włożyła białą szyfonową bluzkę, perły i czarną jedwabną spódnicę z

rozciętym bokiem oraz buty na wysokich obcasach i pojechała do Hotelu
George, spoglądając w lusterko, aby sprawdzić, czy nie śledzi jej jakiś
podejrzany samochód. Nie pozbyła się strachu przed mordercami Gary'ego
Beecha.

Kiedy Agatha przyjechała, restauracja, którą wybrano na ten wieczór,

była już zatłoczona. Skierowano ją do stolika, przy którym siedziały trzy
inne kobiety nominowane do nagrody: Cressida Jones-Wilkes, właścicielka
żłobka, Joanna Tripp, miejscowa poetka i Fairy Mather, krępa kobieta,
która malowała abstrakcje.

— Pani jest tą detektyw, która stchórzyła — powiedziała Fairy

agresywnie.

Małe oczy Agathy zwęziły się.

— O czym myśleli pani rodzice, dając pani takie imię? — zapytała. —

Wygląda pani raczej jak troll.

— Ty dziwko!

— Tak, to ja. Podaj wino.

Trzy rywalki popatrzyły na Agathę z nienawiścią.

TLR

background image

— Nigdy w życiu nie zostałam tak obrażona — powiedziała wreszcie

Fairy.

— Najwyższy czas, żeby to się stało O, dranie! Ostra zupa z curry na

taki gorący wieczór. Nie mogli zaserwować czegoś innego?

Joanna Tripp, schludna w różowej bluzce i wieczorowej spódnicy oraz

ciężkich okularach, patrzyła na Agathę z niesmakiem.

— Jest pani naprawdę straszną kobietą — skomentowała.

Joanna pisała „słodkie" wiersze o Cotswolds i drukowała w

miejscowych gazetach oraz magazynach. Nawet dla niezbyt
wykształconego umysłu Agathy wydawały się marne.

Trzy kobiety przysunęły krzesła blisko siebie i zaczęły rozmawiać

szeptem.

Po zupie podano kurczaka i tłuczone ziemniaki z gumowatym białym

sosem, choć George zazwyczaj słynął z dobrego jedzenia. Kiedy wreszcie
zaserwowano skrawki sernika, Agatha zorientowała się, że to był
najbardziej nędzny posiłek, jaki kiedykolwiek jadła.

Przy kawie Guy Brandon wziął mikrofon. Większość mężczyzn

obecnych na bankiecie była w marynarkach i krawatach, ale on miał
bladoniebieski sweter, koszulę w paski i bardzo obcisłe dżinsy. Zaczął
zabawiać publiczność. Szczebiotał, błaznował, śmiał się ze swoich
dowcipów i wszystko to razem wziąwszy — zanudził ich prawie na śmierć.

Guy miał bardzo donośny głos. Nad stolikiem Agathy umiejscowiono

głośnik i kobieta poczuła, że boli ją głowa. Ludzie zaczynali się wiercić
nerwowo, a śmiech stawał się sporadyczny. Tylko te trzy rywalki rechotały
pochlebczo z każdego nowego dowcipu.

Wreszcie burmistrz, siedzący za Guyem na scenie, pochylił się do

przodu i popukał w zegarek.

TLR

background image

— A, tak.. — Guy się rozpromienił — Wspaniała chwila. Proszę mi

podać kopertę, burmistrzu. Kogo tu mamy?

Uśmiechnął się szeroko do publiczności.

— Zwycięzcą jest...

Długa cisza.

Ktoś krzyknął: — No, dalej z tym!

Guy rzucił gniewne spojrzenie.

— Zwycięzcą jest... Pani Agatha Raisin! Proszę podejść, pani Raisin!

— zawołał.

Aparaty błyskały, kiedy Agatha kierowała się na małą scenę. Guy objął

ją ramieniem.

— Co ma pani do powiedzenia? Musi być pani podekscytowana. ..

— Muszę to powiedzieć — Agatha chwyciła mikrofon — Jestem

pewna, że wszyscy chcielibyście wiedzieć, jak dokonuje się tego wyboru,
więc posłuchajcie...

Podniosła magnetofon do mikrofonu i włączyła. Cała sala mogła

wyraźnie usłyszeć, jak Guy proponował jej, aby zapłaciła jemu i sędziom
za nagrodę.

Kiedy nagranie się skończyło, Guy zaczął wycofywać się ze sceny, a

chór drwin i gwizdów dźwięczał mu w uszach. Dziennikarze byli wściekli,
ponieważ było już za późno na wysłanie informacji do porannych wydań
gazet, więc telewizja będzie w tym wypadku górą. Każdy reporter
postanowił jednak zrobić naprawdę dobry kawałek o Guyu na następny
dzień.

Agatha podniosła ręce, prosząc o ciszę.

TLR

background image

— Wobec tych szykan, sądzę, że nagroda powinna być podzielona

między trzy inne nominowane i każdej powinien być nadany tytuł „Kobiety
Roku". Chodźcie, dziewczęta.

Guy uciekł. Trzy kobiety, które spędziły wieczór, nienawidząc Agathy,

teraz przyłączyły się do niej, uśmiechając się radośnie.

Bill Wong, oglądając przed pójściem do pracy lokalne wiadomości w

telewizji, gapił się na ekran z mieszaniną złości i osłupienia. Czyż Agatha
nie wiedziała, że nie powinna się teraz pokazywać?

Przeprowadzono wywiad z Guyem Brandonem. Mówił, że to był taki

żart, a pani Raisin potraktowała go poważnie. Miała opinię natrętnej i
ambitnej kobiety i on zastanawiał się, jak daleko się posunie. Zapytany,
dlaczego jednak ją wybrał, unikał odpowiedzi lub mamrotał coś pod nosem,
a po wyłączeniu mikrofonu uciekł ze studia.

Bill czekał na Agathę, kiedy otwierała biuro. Nigdy przedtem nie

widziała zazwyczaj spokojnego detektywa tak złego.

Jak mogłaś? — złajał ją — Powinnaś przyjść do nas w chwili, kiedy

nagrałaś tę taśmę. Nie czas pokazywać się publicznie. Jesteś taka sama jak
Roy. Chwytać rozgłos, nieważne jak. Jesteś bardzo niemądrą kobietą.

— To nie ma nic wspólnego ze sprawą — ryknęła wyzywająco Agatha

— Tak czy owak, założę się, że nie posunęliście się dalej w szukaniu
mordercy Garyego Beecha i jego byłej żony.

— Mamy,pewne wskazówki i je badamy.

— Tak? To znaczy, że nie macie kompletnie nic. Oglądam w telewizji

te kryminalne programy na żywo i oni zawsze znajdują kogoś dzięki
kawałkowi włosa lub drobiny kurzu.

— Jeśli oglądałaś uważnie, zauważyłaś chyba, że rozwiązanie

niektórych spraw zajmuje całe lata. Bądź ostrożna — dokończył cicho.

TLR

background image

Kiedy wyszedł, Agatha usiadła. Strach przed tym, ktokolwiek to był, kto

przysłał jej głowę dwa miesiące temu, nigdy jej nie opuścił. Najchętniej
zapadłaby w sen zimowy. Często w ciągu dnia myślała o chwili, kiedy pój-
dzie do domu i naciągnie kołdrę na głowę. Strach niknął, kiedy polepszał
się jej nastrój. Musiała dowiedzieć się czegoś, czegokolwiek, by spróbować
rozwiązać tę sprawę. Nie mogła tak dalej żyć.

Patrzyła, jak jej pracownicy przychodzili do biura. Dyskutowali o

zadaniach do wykonania tego dnia.

— Nie zamierzamy już nigdy dowiedzieć się, co przydarzyło się

Beechowi? — zapytała Toni.

— Nie — odparła ostro Agatha — Porzucamy tę sprawę i zostawiamy

ją policji.

— Kiedy zostawialiśmy im cokolwiek? — zapytał żałośnie Patrick, ale

Agatha zignorowała go.

— Więc co dzisiaj robimy? — chciał wiedzieć Phil, kiedy już wszyscy

mieli swój przydział.

— Ja mam papierkową robotę — oświadczyła Agatha — Ruszajcie do

pracy.

Rzuciła szybkie, podejrzliwe spojrzenie na Toni, kiedy ta wychodziła.

Toni zdawała się roztaczać wokół siebie złotą poświatę. Mam nadzieję, że
nie znalazła kolejnego nieodpowiedniego starszego mężczyzny —
pomyślała Agatha.

Zadaniem Toni było odnaleźć zaginioną nastolatkę. Nie powiedziała

Agacie, że znalazła dziewczynę poprzedniej nocy i zaprowadziła ją do
rodziców. Potrzebowała wolnego dnia, aby spotkać się z Simonem.
Umówili się w herbaciarni w Winter Parva, w miejscu — tego Toni była
pewna — którego Agatha nie odwiedzi. Simon pozostawał z nią w
kontakcie od czasu, kiedy wrócił na urlop z Afganistanu. Powiedział jej, że
jego bliski ślub był pomyłką. Susie, jego narzeczona, okazała się zbyt wład-

TLR

background image

czą osobą. Zadzwonił do Toni poprzedniej nocy, żeby umówić się na
spotkanie, na którym miał jej wszystko wyjaśnić.

Toni zaparkowała blisko herbaciarni w Winter Parva. Pogoda im nie

sprzyjała. Wielkie puszyste chmury żeglowały po niebieskim niebie, a w
drzewach przy głównej ulicy szumiał najlżejszy z wiatrów. Stare, wiejskie
chaty i sklepy zdawały się kulić przy drodze, jak bardzo starzy wieśniacy
przyglądający się upływowi czasu. Były tu herbaciarnie, sklepy z
pamiątkami, sklep żelazny, piekarnia, sklep rybny i rzeźnik — wszystkie
wyglądały jak tradycyjne budynki cotswoldskiej wsi. Na jednym końcu stał
duży kościół, zbudowany przez bogatych kupców w czasach, kiedy handel
wełną był najbardziej rozwinięty. Jego wielka gotycka iglica rzucała długi
cień na główną ulicę, jak wskazówka olbrzymiego zegara słonecznego.

Serce Toni podskoczyło, kiedy zobaczyła Simona siedzącego przy

stoliku w wykuszu herbaciarni. Rozpoznała jego gęste włosy i figlarną
twarz. Kiedy podeszła, od razu zaczęli rozmawiać o perfidii Agathy, dopóki
Toni nie powiedziała ze smutkiem:

— Nie możesz się teraz wycofać ze ślubu.

Zwiesił głowę i wymamrotał:

— Wszystko wymknęło mi się z rąk. Pułk jest teraz na urlopie i

wszyscy zamierzają być na weselu. To ma być wielkie przedstawienie.
Będzie też burmistrz. Jestem w pułapce. To wszystko wina Agathy.

— Prawie — powiedziała Toni — To nie ona była w Afganistanie. To

nie ona oświadczyła się Susie.

— Nie, ale ja byłem taki podłamany, a Susie była dobra. Wydawała się

bardzo współczująca i tak się to potoczyło....

— Ciągle możesz wszystko odwołać — przekonywała Toni — Pomyśl

o nieszczęśliwym małżeństwie bez miłości.

— Och, Susie naprawdę mnie kocha. Co jest?

TLR

background image

— Kelnerka chce przyjąć zamówienie.

Oboje zamówili herbatę i rożki. Cień iglicy kościoła przesunął się do

okna herbaciarni. Toni sposępniała. Kiedy Simon do niej zadzwonił, była
pewna, że zamierza jej powiedzieć, że jego małżeństwo nie dojdzie do
skutku.

— Więc chcesz dalej w to brnąć — powiedziała słabym głosem.

— Muszę — urwał, kiedy przyniesiono zamówienie.

Toni westchnęła.

— Twoja sprawa. Dlaczego pozwoliłeś, aby to zaszło tak daleko?

— Ona jest w ciąży.

— Och, Simon!

Wzruszył ramionami.

— Może bycie ojcem będzie jakąś rekompensatą.

Spojrzał na nią pytająco.

— Możemy się nadal widywać.

— Nie, nie możemy — odparła Toni. — Ja mam swoje życie i nie ma

w nim miejsca na żonatego mężczyznę.

Zaległa długa, niezręczna cisza. Simon powiedział:

— Opowiedz mi o sprawie tego martwego policjanta.

Toni streściła mu to, co wiedziała.

— Wygląda na robotę gangu — skonkludowała — Przyjrzyj się tym

wszystkim kryminalistom, które Brytania wpuściła po otwarciu granic Unii
Europejskiej: Bułgarzy, Rumuni i tak dalej.

— Ale co oni mogą dla siebie znaleźć tu, w Mircesterze? To nie jest

wielkie miasto jak Birmingham. Nie ma się tu gdzie ukryć. I ten Tom

TLR

background image

Richards. Wydaje się trochę dziwnym gościem i dlaczego chciał, aby dwie
kobiety zrobiły sobie operacje plastyczne.

— To nie jest takie dziwne, jak się wydaje. Sprawy rozwodowe, które

prowadzimy, zazwyczaj wszczynają kobiety. Mąż ogląda w telewizji te
wszystkie fantazje seksualne i chce wypróbować niektóre z nich w domu.
Kobieta mówi „nie". Zaczyna się walka. Potem rozwód. Przypuszczam, że
to wymuszanie operacji plastycznej jest takim rodzajem fantazji. Agatha
zabroniła nam kręcić się blisko czegokolwiek, co ma związek z tymi mor-
derstwami.

— To do niej niepodobne.

— Otrzymanie pocztą martwej głowy wystarczyło, żeby przerazić

nawet Agathę Raisin. Będę się zbierać, Simon. Nie spotkamy się więcej.

— Przyjdziesz na mój ślub?

— Nie, dziękuję.

— Ale zaprosiłem całą agencję. Wszyscy przyjdą.

— W takim razie tym bardziej ja mogę nie przyjść.

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

IX

Kiedy Toni doszła do samochodu, zapragnęła nagle poobserwować

Fionę Richards. Phil powiedział jej, że Fiona nie dzwoniła do niego, a
kiedy on do niej zatelefonował to stwierdziła, że jest bardzo zajęta. Amy
Richards mogła powiedzieć coś swojemu mężowi, a on mógł powtórzyć to
Fionie. Możliwe, że był zbyt przerażony, aby przekazać jakieś informacje
policji, obawiając się, że coś mu się stanie. W samochodzie Toni włożyła
czapkę baseballową, naciągnęła ją na twarz i założyła ciemne okulary.
Zadowolona, że wygląda jak każda inna anonimowa nastolatka, wyruszyła
do domu Fiony.

Jej samochodu nie było na podjeździe, więc Toni skierowała się do

centrum miasta. Może Fiona pojechała na zakupy, ponieważ był to dzień
targowy. Dziewczyna chodziła w tę i z powrotem między straganami.
Ponieważ zbliżała się pora lunchu, postanowiła spróbować w George'u.
Sprawdziła prywatny parking hotelu i rozpoznała samochód pani Richards.
Chciała usiąść w fotelu przy recepcji i powiedzieć, że na kogoś czeka.
Uzbrojona w gazetę rozglądała się od czasu do czasu, obserwując ludzi
wchodzących do hotelu.

Kiedy tak czekała, ku swojemu zdziwieniu uświadomiła sobie, że w

ogóle nic już nie czuje do Simona. On był tylko snem. Gdyby Agatha się
nie wtrąciła, ten sen i tak by nie przetrwał.

— Przepraszam, czy Toni Gilmour?

Toni odłożyła gazetę. Przed nią stał nieskazitelnie ogolony i kosztownie

ubrany mężczyzna i uśmiechał się do niej. Lekko pachniał dobrą wodą
kolońską. Miał szeroką, miłą twarz i chociaż jego ciało było potężne,
wyglądał na zwinnego. Miał brązowe oczy z małymi plamkami złota.

TLR

background image

— Tak, jestem Toni Gilmour — odparła dziewczyna, myśląc, że jej

czapka i ciemne okulary okazały się bardzo słabym przebraniem.

Usiadł obok niej.

— To zuchwałe z mojej strony podchodzić prosto do pani, ale

potrzebuję pani rady. Właściwie to chcę się spotkać z panią Raisin. Oto
moja wizytówka. Nazywam się Peter Powell, agent nieruchomości.

— I czego pan chce od pani Raisin? — zapytała Toni podejrzliwie.

— Chodzi o to, że mam klienta, który chce kupić chatę w Cotswolds.

Jeździł ze mną po okolicy i trafiliśmy do Carsely. I on zakochał się w
chacie pani Raisin.

— Dziwne, że ją zauważył. Ona jest ukryta w zaułku — Toni nadal

była podejrzliwa.

— Zauważył ją z końca Lilac Lane. Podjechaliśmy i powiedział, że

musi ją mieć.

— Mogę pana zapewnić, że Agatha jej nie sprzeda.

— Ale proszę posłuchać, co on proponuje.

— Kim jest ten człowiek?

— W tej chwili woli pozostać anonimowy.

— Panie...

— Peter. Proszę mi mówić Peter.

— A więc, Peter. Agatha Raisin jest detektywem i ostatnio była

wplątana w dwa niebezpieczne morderstwa. Będzie wielce podejrzliwa, jak
i ja jestem, wobec tego tajemniczego kupującego. Zamierzam zgłosić pana
zainteresowanie na policję.

— Może mnie pani sprawdzić w każdej chwili. Jestem dobrze znany w

środowisku związanym z nieruchomościami. Mam dobrą reputację.

TLR

background image

— Sądzę więc, że zainteresują się bardziej pańskim klientem. Proszę

spojrzeć na to w ten sposób. Ewentualny klient będzie się spodziewał
dostępu do domu, prawda?

— Tak, oczywiście.

— Więc policja będzie naturalnie chciała wiedzieć, kto to jest.

— To zrozumiałe.

Po jego odejściu Toni przeszła przez hol hotelowy i szybko zajrzała do

jadalni. Fiony tam nie było. Odważnie podeszła do recepcji i zapytała, czy
Fiona Richards jest w hotelu. Ku swemu niezadowoleniu dowiedziała się,
że wyszła.

Musiała wyjść, kiedy rozmawiałam z tym agentem — pomyślała Toni

— Podejrzewam wszystkich o wszystko. Czy ten agent naprawdę istnieje?

Przechodziła przez plac do komendy, kiedy zobaczyła Billa Wonga,

który miał właśnie wsiadać do samochodu.

Pomachała do niego. Postanowiła, że lepiej będzie nie mówić nic o

śledzeniu Fiony, jako że zostali ostrzeżeni, żeby tego nie robić. Powiedziała
Billowi o agencie nieruchomości i potencjalnym kupcu domu Agathy.

— Przyjrzę się temu — zdecydował Bill — Zostaw to mnie. A dlaczego

on podszedł do ciebie? Dlaczego nie zadzwonił do Agathy?

Toni zadzwoniła do Agathy i zdała jej sprawozdanie.

— Gdzie byłaś, kiedy ten człowiek cię zaczepił? — zapytała Agatha.

— Nie powiedziałam Billowi, ale przypadkiem zobaczyłam samochód

Fiony przed hotelem, więc czekałam w recepcji. Potem ten agent mnie
odciągnął i kiedy poszedł, jej już nie było.

Głos Agathy był pełen niepokoju.

TLR

background image

— Toni, miałaś nie mieć nic wspólnego z tymi morderstwami. To jest

zbyt niebezpieczne. Masz sprawę rozwodową. Zajmij się tym.

Po tym, jak Toni odeszła, Bill wrócił na komendę, napisał krótki raport

dotyczący agenta nieruchomości i wręczył go Wilkesowi.

— Widzę, że ta firma nazywa się Powell, Sierry and Card —

powiedział Wilkes. Widziałem ich tablice „Na sprzedaż". Idź tam i
porozmawiaj z nim. I nalegaj, aby podał nazwisko klienta.

Biura agencji nieruchomości mieściły się przy jednej ze

średniowiecznych alejek okrążających opactwo. Bill wszedł i zapytał o
pana Powella. Wprowadzono go do jego biura. Powełl podniósł się zza
biurka i wyciągnął do niego dużą dłoń.

— Dlaczego jestem zaszczycony wizytą policji? — zapytał.

— Interesuje nas pański klient, który chce kupić chatę Agathy Raisin.

Mogę prosić o jego nazwisko?

— Nie podajemy nazwisk naszych klientów, dopóki nie jesteśmy do

tego uprawnieni.

— Niech pan będzie rozsądny — nalegał Bill — Chce pan, żebym

przyniósł nakaz i przeszukał dokładnie pańskie akta?

— Zechce pan wyjść, kiedy będę do niego dzwonić? Tego wymaga

grzeczność w stosunku do klienta.

Bill czekał niecierpliwie, wiedząc, że miał małe szanse otrzymania

nakazu bez solidnego dowodu przestępczej działalności.

Powell wyszedł z biura i wręczył mu skrawek papieru.

— Nazywa się Bogdan Staikov. Znajdzie go pan w hotelu George.

— Jakiej jest narodowości?

Powell uśmiechnął się.

TLR

background image

— Będzie pan musiał go sam zapytać.

W hotelu powiedziano Billowi, że pan Staikov pije kawę na patio.

Przeszedł na taras wychodzący na ogrody z tyłu hotelu. Nie prosił, żeby
wskazano mu Staikova, ponieważ był pewny, że od razu zauważy
obcokrajowca. Ale było tam kilku palaczy raczących się kawą po lunchu i
wszyscy wyglądali na Brytyjczyków.

Kiedy stał w drzwiach, wahając się, mały srebrnowłosy mężczyzna

wstał i pomachał do niego.

— Pan Powell powiedział, że będzie mnie pan szukał — powiedział.

Miał trochę obcy akcent. Jego oczy, tak jak Billa, były lekko

wydłużone, ale tak szare i zimne jak Morze Północne. Ubrany był w lekki,
kremowy garnitur, niebieską koszulę i jedwabny krawat w paski. Miał
grubą, szarą skórę, małe usta i nos oraz dziwnie dostające uszy.

— Proszę usiąść. Kawy?

— Nie, dziękuję. Dlaczego interesuje się pan chatą Agathy Raisin?

— O czym pan mówi? Oglądałem wiele nieruchomości.

— Chata pani Raisin jest przy Lilac Lane w Carsely.

— A, tak. Carsely. Podoba mi się. Chciałem kupić nowy dom dla mojej

córki. Taki typowo angielski. Ale co to ma wspólnego z policją?

Bill mu powiedział.

Staikov podniósł wypielęgnowane ręce w geście konsternacji.

— Nie wiedziałem. Nie czytam gazet. Jestem na emeryturze. Teraz mój

syn prowadzi interes. Chciałbym wieść spokojne angielskie życie.

— Jakiej pan jest narodowości?

— Pochodzę z Bułgarii, ale jestem żonaty z Angielką i osiedliłem się

tutaj jakieś dwadzieścia lat temu.

TLR

background image

— Jaka była pańska branża?

— Ubrania. Zamsz, skóra, tego rodzaju rzeczy. Teraz mój syn prowadzi

interes w dzielnicy przemysłowej.

— Nie będzie pan miał nic przeciwko temu, że rozejrzymy się po

pańskim terenie?

— Proszę bardzo — wzruszył ramionami — Wy, Brytyjczycy, kiedy

usłyszycie słowo „bułgarski", zaraz myślicie mafia.

Toni czekała, aż Bill wyjdzie z komendy i szła za nim do agencji

nieruchomości, a potem do hotelu. Jeszcze raz weszła do George'a.
Restauracja była pusta, ale usłyszała głosy z tarasu. Zbliżyła się tam i
zobaczyła, że Bill rozmawia ze srebrnowłosym mężczyzną.

Znalazła sobie ustronne miejsce koło recepcji i czekała. Po dziesięciu

minutach mężczyzna, z którym rozmawiał Bill, wyszedł na zewnątrz. Toni
poszła za nim. Wsiadł do mercedesa z szoferem. Młoda detektyw żałowała,
że nie wzięła samochodu.

Zbliżyła się do recepcji. Zastanawiała się, czy podać się za reportera,

kiedy recepcjonistka zapytała:

— Co mogę dla pani zrobić, panno Gilmour?

Toni przeklęła upodobanie Agathy do umieszczania ich zdjęć w

gazetach i telewizji.

— Zastanawiam się nad tożsamością tego dżentelmena, który właśnie

wyszedł.

— O, to był pan Staikov.

— Biznes filmowy?

— Nie. Odzieżowy.

Recepcjonistka odwróciła się do innego klienta.

TLR

background image

Toni skierowała się do biur Mircester Mercury, gdzie, jak wiedziała, jej

szkolny kolega, John Worthing, pracował jako reporter.

John był zadowolony, że ją widzi. Był młodym mężczyzną o sowim

wyglądzie, z wiotkimi brązowymi włosami. Prześladowano go w szkole,
dopóki popularna i twarda Toni nie zaczęła go chronić.

— Nie widziałem cię od wieków. Za każdym razem, kiedy jest jakaś

historia o tobie, naczelny reporter ją dostaje.

— Chcę cię prosić o przysługę.

— Cokolwiek zechcesz.

— Mógłbyś sprawdzić w swoich aktach człowieka o nazwisku Staikov?

— Jasne. Ale masz ekskluzywny akcent.

— Nie jest ekskluzywny. Jest neutralny — powiedziała Toni.

— Poczekaj, aż odpalę komputer.

— Jesteś na szerokim paśmie, prawda?

— Pasmo Mircester.

Toni uśmiechnęła się z sympatią. Połączenie internetowe w Mircesterze

było uważane za najwolniejsze w Gloucestershire.

W końcu John wydał okrzyk triumfu.

— Jest. Robiliśmy o nim reportaż, kiedy przeszedł w zeszłym roku na

emeryturę. Ma firmę z ubraniami w dzielnicy przemysłowej. Pochodzi z
Bułgarii. Importuje w większości skórę. Historia jak z bajki. Przyjechał
tutaj goły i zrobił fortunę.

— Ciekawe, jak zdobył brytyjskie obywatelstwo.

— Ożenił się z Angielką. Umarła cztery lata temu.

— Na co umarła?

TLR

background image

— Poczekaj. O, jest. Spadła ze schodów.

Toni poczuła dreszczyk emocji.

— Dostaliście raport ze śledztwa?

— Jest. Werdykt — wypadek. Patolog powiedział, że była pijana.

— Jak się nazywa ta jego firma?

— Country Fashions.

— Wielkie dzięki.

— Toni, poczekaj chwilę. Nie sądzisz, że moglibyśmy się kiedyś

wieczorem spotkać?

Patrzył na nią błagalnym wzrokiem i Toni nagle przypomniała sobie

młodszego Johna, płaczącego w kącie boiska.

— Jestem bardzo zajęta — powiedziała dyplomatycznie. Ale kiedy jego

twarz posmutniała, szybko dodała: — Powiem ci, co zrobię dla ciebie. Daj
mi swoją wizytówkę, a kiedy będzie jakaś duża historia, ty pierwszy
będziesz wiedział.

— Byłoby wspaniałe.

Po wyjściu Toni zadzwoniła do Agathy, która powiedziała szybko:

— Jestem w biurze. Przyjdź tutaj. Chcę usłyszeć wszystko po kolei.

Kiedy Toni skończyła swój raport, oczy Agathy zaświeciły się z

podniecenia.

— Wiem, że musi za tym stać jakiś gang. Może mafia. Chciałabym

dostać się do tej fabryki.

— Myślę, że to niemożliwe — stwierdziła Toni. — Jestem pewna, że to

jest pierwsza rzecz, którą zrobił Bill.

TLR

background image

W tej chwili wszedł Patrick Mulligan. Agatha błyskawicznie

opowiedziała mu, co Toni odkryła. Wysoki i ponury, z najbardziej
błyszczącymi się butami w Mircesterze, Patrick w każdym calu wyglądał
na emerytowanego policjanta.

Kiedy Agatha skończyła, oznajmił, że pójdzie do kawiarni w tej

dzielnicy przemysłowej i może uda mu się porozmawiać z jakimiś
robotnikami z fabryki.

Kiedy Patrick wyszedł, Toni powiedziała:

— Mieliśmy nie zajmować się tymi morderstwami. Czy nie jest to zbyt

niebezpieczne?

— Nie, jeśli ten Bułgar nie ma z nimi nic wspólnego. Nie pamiętasz?

Mówiłam, że zawsze będziemy w niebezpieczeństwie, jeśli nie rozwiążemy
zagadki tych morderstw.

Patrick najpierw poszedł do domu i zmienił ubranie. Przebrał się w

stare, zwyczajne ciuchy, zdarte buty rybackie i czapkę baseballową.

Był wspaniały czerwcowy dzień. Patrick pojechał na rowerze, czując, że

potrzebuje nieco ruchu. Anglicy nie mają zbyt dobrej pogody nawet latem,
toteż ciepło zaskoczyło wszystkich. Można było zobaczyć ludzi w kurtkach
i płaszczach.

Wjechał do dzielnicy przemysłowej i oparł rower o ścianę kawiarni.

Zdał sobie sprawę, że nie jadł lunchu, więc zamówił hamburgera, frytki i
herbatę. Słyszał, że mężczyzna i kobieta prowadzący lokal rozmawiali po
polsku. Wszędzie w Gloucestershire było pełno Polaków.

Pora lunchu minęła i ruch był mniejszy. Patrick wybrał stolik, skąd

mógł widzieć wejście do fabryki. Nagle zobaczył Billa Wonga i Alice
Peterson wsiadających do nie- oznakowanego samochodu policyjnego i
odjeżdżających. Opuścił daszek czapki i odwrócił twarz w drugą stronę,
ponieważ samochód zwolnił, przejeżdżając naprzeciwko kawiarni. Kiedy
przyśpieszył i odjechał, Patrick westchnął z ulgą.

TLR

background image

Podano mu jego posiłek. Herbata była gorąca i świeżo zaparzona.

Hamburger był dobry i ku jego zdziwieniu frytki przyrządzono ze świeżych
ziemniaków, a nie z mrożonki.

Nagle pomyślał, że dobrze byłoby tu siedzieć, odpoczywać w słońcu i

zapomnieć o pracy detektywa. Ale co mógłby robić, będąc na emeryturze?
Nie miał żadnego hobby. Może Phil i on mogliby razem zająć się golfem?
W końcu z pewnym ociąganiem postanowił bliżej przyjrzeć się fabryce.

Podjechała ciężarówka i ruszyła na tył fabryki. Patrick szybko zapłacił

za posiłek i poprowadził swój rower w jej kierunku.

— Co pan tutaj robi? — usłyszał ostry głos.

Odwrócił się i stanął twarzą w twarz z mężczyzną w mundurze

ochroniarza.

— Chyba się zgubiłem — powiedział — Szukam pompy do sadzawki

w moim ogrodzie.

— To tam, Aquaria Plus — strażnik wskazał kierunek.

Patrick wsiadł na rower i odjechał. Nie miał ogrodu, ale jego

przezorność i instynkt skłoniły go, aby pojechać do Aquaria Plus i wejść do
środka. Kiedy oglądał pompy, rzucił okiem przez okno. Stał tam
ochroniarz. Patrick wdał się w rozmowę z ekspedientką, a kiedy znów spoj-
rzał, jego już nie było. Odczekał kilka minut, a potem powiedział
przepraszająco, że musi skonsultować się z żoną.

Wrócił do kawiarni i zamówił filiżankę kawy i pączka, usiadłszy tym

razem tyłem do fabryki. Może ochroniarz był po prostu nadgorliwy. Ale to
było coś godnego umieszczenia w raporcie.

Wczesnym wieczorem Charles Fraith stał pod drzwiami domu Agathy,

usiłując znaleźć klucze.

Nagle ciężka ręka spadła na jego ramię.

TLR

background image

— Co pan tu robi? — zapytał szkocki głos.

Charles odwrócił się i zobaczył sierżanta policji, który gapił się na

niego.

— Jestem przyjacielem pani Raisin — odpowiedział ze złością —

Zazwyczaj mam klucze do jej domu, ale zapomniałem, że zostały
skradzione. Co pan tu robi?

— Jestem sierżant Tulloch, na służbie. Wkrótce zmieni mnie inny

policjant.

— Co ona tu nawyprawiała? — zapytał Charles, naciskając dzwonek u

drzwi.

Agatha otworzyła.

— W porządku sierżancie. Chciałby pan filiżankę herbaty? Wejdź,

Charles.

— Dziękuję pani. Świetnie. Ciągle gorąco.

— Mogłaś dać mi nowe klucze — narzekał Charles, idąc za Agathą do

kuchni.

— Lubię uczucie, kiedy wiem, że nie znajdę cię rezydującego tutaj, gdy

wracam do domu — poinformowała go Agatha — Zaczekaj tu, zrobię temu
gliniarzowi herbatę i powiem ci, co się dzieje.

Zrobiła dzbanek herbaty, dodała mleko, cukier i talerz herbatników i

wyniosła na zewnątrz. Potem przyniosła płócienne krzesełko i powiedziała
sierżantowi, aby się nieco zrelaksował.

Kiedy wróciła, wyjaśniła wszystko Charlesowi.

— Bill postanowił dać mi ochronę policyjną — zakończyła —

Chciałabym dostać się do tej fabryki.

— A co z Jamesem? On zawsze był mistrzem we włamywaniu się.

TLR

background image

— Wyjechał gdzieś i zostawił swoje klucze pani Bloxby. Nie miał

nawet na tyle przyzwoitości, żeby mi powiedzieć, gdzie jedzie.

— Jest pisarzem podróżnikiem. Musi wyjeżdżać, Aggie.

— Nie nazywaj mnie Aggie.

— Miałaś wiadomości od Roya?

Agatha westchnęła.

— Próbowałam rozmawiać z nim przez telefon, ale on tylko zapiszczał:

„To jest niebezpieczne. Oni mogą podsłuchiwać" i rozłączył się.

— Dużo przeszedł — usprawiedliwiał go Charles — I jest trochę

tchórzem. Więc myślisz, że to mogą być Bułgarzy?

— Doświadczenie Patricka sprawia, że dla mnie wydają się podejrzani.

Może mogłabym iść tam w przebraniu i zatrudnić się w fabryce?

— Ty? Dużo ich ubrań jest szytych ręcznie. Kupiłem sobie kiedyś u ich

kurtkę. Pamiętaj, że oni robią wełnę i tym podobne rzeczy. Umiesz szyć na
maszynie? Jasne, że nie. Zapomnij!

— Nie mogę posłać Toni. To zbyt niebezpieczne.

— Widziałem pewnego dnia Simona. Wesele jest jutro. Idziesz?

Agatha zaczerwieniła się.

— Gdyby tylko wyszedł z wojska, nie miałabym nic przeciwko temu.

Przypuszczam, że raczej pójdę.

— Kontaktował się z Toni?

— Och, mam nadzieję, że to skończone. Ona nie wydaje się mieć

złamanego serca.

— Czy Patrick wyciągnął jakieś' informacje od policji? — zapytał

Charles.

TLR

background image

— Oni milczą jak grób, chociaż Patrick mówi, że to prawdopodobnie

dlatego, że nie posunęli się dalej w śledztwie i naprawdę nie mają nic do
powiedzenia. Poczekaj chwilę. Ciekawe, czy ten sierżant na zewnątrz coś
wie. Zobaczę, czy nie chce jeszcze herbaty.

Wkrótce Charles usłyszał nikły głos Agathy dochodzący z zewnątrz.

— Hej, niech się pan obudzi! Ma pan pilnować.

A potem lament.

— Charles!

Wybiegł do niej. Tulloch osunął się na krzesło, oczy miał zamknięte.

Charles poszukał pulsu i odetchnął z ulgą.

— Nie jest martwy. Ktoś musiał mu dosypać czegoś do herbaty.

Wezwę policję i ambulans.

— Pośpiesz się! — Agatha rozglądała się przerażona. — Jeśli on jest

tylko naćpany, to znaczy, że ktoś chciał dostać się do domu. Wejdźmy do
środka i zamknijmy drzwi na klucz.

— Nie możemy zostawić go tutaj, żeby się usmażył na słońcu. Daj mi

parasolkę to przytrzymam ją nad nim. Ty zadzwoń na policję. Rób coś i nie
stój jak śnięta ryba.

Godzinę później pani Bloxby otworzyła drzwi plebanii delegacji pań ze

Stowarzyszenia. Pani Ada Benson wybrała się sama do roli mówczyni.

— Jesteśmy tutaj — zahuczała — aby poskarżyć się na chaos, jaki

Agatha Raisin wprowadza we wsi. Większość z nas jest na emeryturze i
chce wieść spokojne życie.

— A co się stało? — zapytała żona pastora.

— Policjant, który pełnił straż przed jej chatą, został znaleziony

nieprzytomny. Ona przyciągnęła terror do wsi. Powinno się ją poprosić,
żeby wyjechała.

TLR

background image

— Biedna pani Raisin! — wykrzyknęła pani Bloxby — Muszę zaraz

iść do niej.

— I powie jej pani, żeby wyjechała?

Pastorowa odepchnęła kobiety i rzuciła przez ramię:

— Gdyby nie znakomite działania detektywistyczne pani Raisin w

przeszłości, miałybyście tu panie naprawdę straszne towarzystwo. Niech
pani nie będzie głupia, pani Benson.

— Rezygnuję z udziału w stowarzyszeniu — krzyczała pani Benson.

Głos pani Bloxby dobiegł ją zza rogu:

— No i bardzo dobrze!

Wokół domu Agathy dużo się działo. Samochody policyjne blokowały

Lilac Lane, a ubrani na biało ludzie ostrożnie posypywali proszkiem
frontowe drzwi w poszukiwaniu odcisków palców. Jakiś policjant
rozgłaszał informację, że pani Raisin i jej przyjaciel udali się do pubu.

Pani Bloxby znalazła ich w ogrodzie tego lokalu. Agatha wściekłe

paliła, a przed nią leżał cały karton bensonów, które kupiła w wiejskim
sklepie.

Charles wyjaśnił, co się stało. Kiedy skończył, Agatha oświadczyła:

— Jestem podejrzaną numer jeden. To ja zaniosłam mu herbatę. Nikt

nie widział żywej duszy koło mojej chaty. Panna Simms, wie pani,
sekretarka Stowarzyszenia Pań, była na spacerze ze swoim małym,
rozszczekanym psem na Lilac Lane. Powiedziała „cześć" Tullochowi,
poszła do końca alejki, tam, gdzie zaczynają się pola, zawróciła i
zobaczyła, że — tak wtedy myślała — Tulloch śpi. Nikogo nie spotkała po
drodze.

Więc siedzę tutaj, pijąc dżin i upalając się papierosami na śmierć z

nerwów. Mam iść razem z Charlesem na komendę, by złożyć zeznanie. Ale

TLR

background image

powiedziałam im, że najpierw zrobię sobie krótką przerwę i wie pani, co
oni zrobili? Dranie! Zabrali mi paszport. Za każdym razem, kiedy nie
wiedzą, co ze mną zrobić, konfiskują mi paszport i zazwyczaj muszę
wynajmować prawnika, żeby go odzyskać.

— Nie mogą przecież myśleć, że ma pani z tym coś wspólnego. Chce

pani, żebym poszła z panią?

— To bardzo miło z pani strony, ale będą też chcieli przesłuchać

Charlesa, więc będziemy cierpieć razem.

Pani Bloxby wracała zamyślona na plebanię. Siadła do komputera i

zaczęła wystukiwać komunikat:

Z plebanii. Spotkania Stowarzyszenia Pań z Carsely nie będą dłużej

odbywać się na plebanii. Jeśli życzycie sobie działać dalej, proszę znaleźć
inne miejsce. Ja rezygnuję. Margaret Bloxby.

Nie zamierzam chodzić i wrzucać każdemu tej informacji do skrzynki.

Wezmę to do sklepu i przypnę na tablicy ogłoszeń — postanowiła.

Przypinała właśnie notatkę na tablicy, kiedy podeszła do niej panna

Simms.

— Jeśli nie zamierza pani być dłużej w stowarzyszeniu, to ja też

rezygnuję — powiedziała.

Panna Simms była wciąż nazywana niezamężną matką z Carsely, co

pani Bloxby uważała za rażąco niestosowne, zważywszy, że bycie
niezamężną matką zdawało się być rozprzestrzeniającym się gwałtownie
zwyczajem. Młode dziewczyny z Mircesteru zachodziły w ciążę, wiedząc,
że rada miasta zapewni im mieszkanie i da zasiłek. Często był to sposób
ucieczki od brutalnych rodziców.

— Nie chodzi o panią, ale o te wszystkie nachalne nowo przybyłe, jak

pani Benson. One przychodzą i odchodzą. Ceny domów idą w górę, więc
ludzie je sprzedają, a potem znów przychodzą nowi. Wstępują do Sto-

TLR

background image

warzyszenia Pań i potem siedzą dokoła stołu i zajadają ciastka. Och,
przepraszam — jej mały piesek nasikał do butów pani Bloxby.

— To podobno przynosi szczęście — ze stoickim spokojem

powiedziała pastorowa.

Pan Tutchell, właściciel sklepu, przyniósł rolkę kuchennego papieru i

pani Bloxby wysuszyła stopy i buty.

— Jest pani pewna, że nie było nikogo w pobliżu Lilac Lane?

— Przysięgam na Boga. Chciałabym wynaleźć kogoś, żeby pomóc pani

Raisin. Nie wiedziałam, że będzie mieć kłopoty.

— Nie mogą myśleć, że byłaby taka głupia, żeby wrzucić narkotyk do

herbaty tego sierżanta — powiedziała pani Bloxby.

— Może ktoś zakradł się i włożył coś do puszki z herbatą.

— Pani Raisin używa herbaty w torebkach.

— A co z tą firma ochroniarską, która zmieniała jej zamki?

— Zweryfikowani przez policję.

— Och, ona jest twarda. Przeciwstawi się policji. Więc żegnamy się ze

Stowarzyszeniem Pań?

— Jeśli o mnie chodzi, to tak. Taka staromodna nazwa. ..

— Lepiej wezmę już tego małego szczura — powiedziała panna

Simms.

— Widzę, że to chihuahua — zauważyła żona pastora.

Panna Simms zachichotała.

— Naprawdę? Zabawne. Tak właśnie jeden z moich panów nazywał

moją.. — zamilkła pod jasnym spojrzeniem pani Bloxby — Och, muszę już
lecieć.

TLR

background image

— Chcesz, żebym został na noc? — zapytał Charles.

— O, tak. Dzięki — zgodziła się Agatha, kiedy po przesłuchaniu wyszli

z komendy policji na niknące światło dnia.

— Pojadę do domu i przywiozę jakieś eleganckie ubranie na jutro —

postanowił Charles.

— Jutro?

— Ślub Simona.

— Dranie! Muszę znaleźć coś do ubrania.

— Idź do biura, jeśli coś znajdziesz — poradził Charles — i poczekaj

na mnie. Pójdziemy razem do twojej chaty.

— Dzięki — łza spłynęła jej po policzku.

— Daj spokój. To niepodobne do ciebie.

Agatha osuszyła oczy.

— Ciekawe, jaki narkotyk wrzucono Tullochowi i dlaczego?

— Śledczy, jak młyny Boże, mielą powoli. Nie dowiemy się prędko.

W biurze Agatha otrzymała telefon od swojej sprzątaczki, Doris

Simpson, która powiedziała, że zabrała na noc jej koty do siebie.

— Dokoła są ludzie w białych kombinezonach — meldowała. -i mogły

zadeptać ślady.

Agatha podziękowała jej, zastanawiając się, jak mogła zapomnieć o

swoich zwierzakach.

Wzięła stos dokumentów dotyczących obu morderstw, usiadła i zaczęła

je czytać, szukając jakiejś wskazówki.

TLR

background image

Fiona Richards była w George'u, kiedy był tam też Staikov. Czy był

między nimi jakiś związek?

Phil zostawił notatkę mówiącą, że obserwował dom Richardsów i

dołożył wszelkich starań, aby nie zostać rozpoznanym.

Gdybym rozwiązała sprawę morderstwa Beecha, wtedy wszystko inne

weszłoby na swoje miejsce — pomyślała Agatha — To był szczególnie
okrutny mord. Zemsta? Nienawiść? Ostrzeżenie? I w jaki sposób mógł być
komuś użyteczny oprócz tego, że przymknął oko na wykroczenie
parkingowe czy przekroczenie prędkości?

Patrick wszedł do sklepu Richardsa w Mircesterze i zaczął się

rozglądać. Był to rodzaj jednego z tych olbrzymich supermarketów, które
powoli zabijały małe sklepiki i sprzedawały wszystko: od żywności po
doniczki, ubrania i jedzenie na wynos. Pamiętał, że potrzebna jest mu
koszula na ślub Simona i skierował się do działu z ubraniami.

Zobaczył tam plakat z napisem: „Najtańsze, jakie możesz kupić! Spójrz

na nasze skórzane kurtki!"

— Ciekawe — zamruczał.

Podniósł jedną z kurtek i badał małą metkę z napisem „Richards". To

nie była dobra skóra. Kurtki z niej zrobione wyglądały jak plastikowe i były
sztywne.

Czy był jakiś związek między nimi a firmą Staikova?

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

X

Tylko Charles zdobył się rano na wysiłek, aby ubrać się odpowiednio z

okazji wesela Simona. Agatha nie znalazła w Mircesterze niczego
odpowiedniego, a poprzedniego wieczora nie pozwolono jej wrócić do
chaty. Rano szybko wcisnęła się więc w jasnoniebieski garnitur i kiedy
tylko weszła do kościoła zdała sobie sprawę, jak bardzo go nienawidzi.
Chociaż był dobrze uszyty, czuła, że ten błękit zdecydowanie nie był jej
kolorem.

Roy, który też został zaproszony, przysłał przeprosiny; prawdopodobnie

obawiał się, że znów mogą go uprowadzić. Pani Freedman wyglądała
olśniewająco w czar- no-czerwonej jedwabnej sukni i dużym słomkowym
kapeluszu ozdobionym czerwonymi makami. Patrick i Phil wystąpili w
spacerowych garniturach. Toni wyglądała na przygaszoną. Włożyła
ciemnoszarą, jedwabną sukienkę, raczej bezbarwną — jakby była w
półżałobie, niczym edwardiańska dama. Pani Bloxby przybyła razem z
mężem. Ubrana była w to samo, co na wielu innych ślubach: brązową
szyfonową sukienkę i duży słomkowy kapelusz udekorowany brązowymi
różami.

Jak gdyby się umówili, wszyscy usiedli w ławkach na samym końcu

kościoła. Agatha martwiła się o Toni i miała nadzieję, że ceremonia nie
będzie długa. Po ślubie miało być przyjęcie w domu rodziców Simona.
Przez wzgląd na pannę Gilmour wszyscy zdecydowali, że nie pójdą.

Natomiast Toni naprawdę nie wiedziała, co czuje.

W kościele było wielu kolegów Simona z pułku, przypominając Agacie

swą obecnością, że to była jej wina, iż pojechał on do Afganistanu.

TLR

background image

W kościele było bardzo ciepło. Agatha zaczynała żałować, że tyle razy

drwiła z globalnego ocieplenia. Witrażowe okna opactwa rzucały kolorowe
snopy światła. Organy cicho grały.

Charles szepnął:

— Co się dzieje? Gdzie jest Simon? Jest drużba, a jego nie ma.

Ludzie zaczęli wykręcać głowy, patrząc niespokojnie w kierunku drzwi.

Agatha nagle poczuła strach. Wyszeptała do Patricka:

— A jeśli jego też porwano, jak Roya?

— Prawdopodobnie odsypia wczorajszy wieczór kawalerski — odparł

spokojnie Patrick.

Agatha wyciągnęła szyję. Zobaczyła kogoś, kto musiał być ojcem

Blacka, rozmawiającego z kolegami Simona z wojska. Potem mężczyźni
opuścili kościół.

Szmer rozmów narastał, aż uderzył w belki dachu świątyni. Jakaś

kobieta wyszła, a zaraz potem wróciła i ogłosiła z ekscytacją w głosie:

— Biedna Susan jest w samochodzie i wożą ją w kółko. Gdzie jest ten

wstrętny chłopak?

Agatha miała właśnie wyjść na zewnątrz i zadzwonić do Billa, kiedy

weszli wojskowi koledzy Simona i podeszli prosto do jego ojca. Po
wściekłej dyskusji ojciec Simona ogłosił:

— Przykro mi. Ślubu nie będzie.

Ludzie podnieśli się z ławek i zaczęli strumieniem wylewać się na

zewnątrz przez ogromne, podwójne drzwi opactwa. Agatha, a za nią
Charles, przepchali się przez wychodzących gości w stronę ojca Simona.

— Czy znaleziono Simona? — zapytała Agatha, z trudem łapiąc

powietrze.

TLR

background image

— Tak — odpowiedział szorstko — Znaleziono go w naszym domu.

Mam dużo do zrobienia. Proszę mi wybaczyć.

Dzięki Bogu, że przynajmniej jest bezpieczny — pomyślała Agatha.

Skierowała się z powrotem do Toni:

— Masz jeszcze jego numer telefonu ?

— Tak.

— To proszę cię, zadzwoń i dowiedz się, o co chodzi.

— Prawdopodobnie nie odbierze — odparła Toni — Och, niech pani

nie patrzy tak na mnie. Spróbuję.

Wyszła, stanęła w cieniu wysokiego nagrobka i zadzwoniła. Simon

odebrał

— Tu Toni. Gdzie jesteś?

— Zamknąłem się w swoim pokoju. Nie mogłem przez to przejść.

— Dlaczego?

— Mój ojciec nie wierzy w wieczory kawalerskie, więc mieliśmy

zeszłej nocy małe przyjęcie dla rodziny i krewnych. Droczyłem się z Sue na
temat imienia dla dziecka i mówiłem, że nie powinna tyle pić. Powiedziała,
że dokonała aborcji, ponieważ inaczej nie zmieściłaby się w suknię ślubną.
Powodem, dla którego się jej oświadczyłem, było to, że była w ciąży.

— Więc dlaczego nie odwołałeś tego wszystkiego?

— Nie miałem odwagi. Zbyt wiele załatwiania.

Toni słyszała, jak ktoś wali w drzwi i krzyczy: „Wychodź stamtąd

natychmiast".

— Muszę iść — powiedział i wyłączył się.

Toni wróciła do swoich kolegów i opowiedziała im, co zrobił Simon.

TLR

background image

— Co za mięczak! — wykrzyknęła Agatha.

— Pani go w to wepchnęła — powiedziała Toni. — Gdyby nie pani

ingerencja, nigdy nie wstąpiłby do wojska.

— To krzywdzące — stwierdził spokojnie Charles. — Następną

rzeczą, którą powiesz, będzie, że Agatha sprawiła, iż Sue była w ciąży.

— Przepraszam — zamruczała Toni.

— Wracam do domu oswobodzić się z tych za ciepłych ciuchów. O,

zobaczcie. Idzie James.

James, równie nienagannie ubrany jak Charles, nadchodził w pośpiechu.

— Spóźniłem się na ślub?

Szybko wyjaśnili mu, co się stało.

— To świństwo z jej strony powiedzieć mu w ostatniej chwili —

stwierdził James. — Jestem głodny. Idzie ktoś na lunch?

Świadomi, że koralikowe oczy Agathy spoczywające na nich życzą

sobie, aby odeszli, wszyscy wymruczeli przeprosiny.

— Jestem wolna — powiedziała radośnie Agatha. — Chodźmy.

Jedząc włoski posiłek, Agatha opowiedziała Jamesowi, co się

wydarzyło.

— Czuję, że to wszystko ma coś wspólnego z tą fabryką Staikova.

Chciałabym móc się tam dostać. Patrick mówi, że jest dobrze strzeżona. To
jest wielce podejrzane.

— Niekoniecznie — zauważył James — Mają dużo drogich skór.

— Chciałabym tam wejść i zobaczyć.

— Agatho! Skończyłem z włamaniami. To, co moglibyśmy zrobić...

— Tak?

TLR

background image

Jak Agatha lubiła dźwięk słowa „my"...

— Jeśli tam uprawiają jakiś nikczemny proceder, prawdopodobnie

dzieje się to w nocy. Moglibyśmy tam pójść i się rozejrzeć.

— Och, James! Dziękuję. Kiedy się wyniosłeś, myślałam, że straciłeś

zainteresowanie tą sprawą.

— Muszę zarabiać na życie.

— Ale przecież masz własne środki.

— Prawda, ale czuję się bezużyteczny, kiedy nie pracuję, no i lubię

podróżować. Mam właśnie robić coś nowego. W przyszłym miesiącu
zaczynam film fabularny dla BBC o brytyjskich emigrantach, którzy
sprzedali wszystko i przeprowadzili się do Hiszpanii, aby zacząć nowe
życie.

— Zamierzasz być prezenterem telewizyjnym! Mogę ci zrobić nieco

rozgłosu.

— Nie, Agatho. Wolę spokojne życie.

Agatha przyglądała mu się, a jej myśli wirowały. Miałby naukowców,

kamerzystów, charakteryzatorkę; cały ten cyrk. Niektóre dziewczyny mogą
być bardzo ładne. Wzięła się w garść i powiedziała sobie, żeby nie była
głupia.

— Myślę o zamknięciu agencji na dwa tygodnie i daniu wszystkim

wolnego. Nie chcę nikogo narażać na niebezpieczeństwo.

— Dobry pomysł. A mówiąc o niebezpieczeństwie... Mam nadzieję, że

Simon nie zacznie znowu kręcić się koło Toni.

— Zachował się haniebnie.

— Nie całkiem. Powinien odwołać całą rzecz noc wcześniej, w chwili,

kiedy się dowiedział, że ona nie jest w ciąży. Ale jeszcze jest młody... A
byłoby w tym coś złego, gdyby on i Toni byli razem?

TLR

background image

— Myślę, że on jest niestały. Zaplanujmy coś na dziś wieczór.

— Gdzie jest Charles?

— Poszedł do domu. Znasz Charlesa. Przemyka przez moje życie i

nigdy nie wiem, kiedy go znowu zobaczę.

Toni o dziewiątej wieczorem usłyszała dzwonek do drzwi. Ponieważ

Agatha dobrze jej płaciła, dziewczyna mogła zainwestować w interkom.

— Kto tam?

— Simon.

Toni wahała się przez moment, a potem nacisnęła brzęczyk, aby go

wpuścić. Otworzyła drzwi i obserwowała, jak wchodzi po schodach.

— Nie sądziłam, że wypuszczą cię po tym całym bałaganie, którego

narobiłeś.

— Nie zaczynaj. Mam dosyć.

Simon przeszedł przez pokój i opadł na fotel. Ze swoimi dziwnymi,

figlarnymi rysami twarzy wyglądał jak niepotrzebna, zaniedbana kukiełka.

Toni zamknęła drzwi i usiadła w fotelu twarzą do niego.

— Mogłeś mieć dzieci, jakbyś się ożenił.

— Prawda jest taka — wyjaśnił Simon, przeczesując dłonią swoje gęste

włosy — że zacząłem mieć jej dość. Piliśmy dużo w wojsku, ale kiedyś
wróciliśmy do Mircesteru ona nadal chlała jak smok. Kiedy jest pijana,
staje się bardzo ordynarna.

— Więc dlaczego czekałeś do ostatniej chwili?

— Spanikowałem. Chcę odejść z wojska.

— Dlaczego w ogóle tam wstąpiłeś?

Toni przestraszyła się, że powie: — Z twojego powodu.

TLR

background image

Wzdychał i wiercił się niespokojnie na krześle.

— Zaczęła mnie nudzić praca detektywa. Nie lubię pracować dla

kobiet, a Agatha nie jest najsympatyczniejszym ze stworzeń.

— Więc to nie z mojej winy?

— Chciałbym ci się przypodobać, ale nie, nie z twojego powodu. Teraz

jednak jestem wolny i możemy zacząć się widywać.

— Nie chcę. I nie udawaj zasmuconego. Przyznaj się, Simon.

Potrzebujesz ramienia, żeby się wypłakać.

Nagle uśmiechnął się szeroko.

— Zawsze byłaś ostra, Toni. W każdym razie ojciec umówił mnie na

wizytę do psychiatry.

— Dlaczego? Z powodu Sue?

— Nie. Chcę odejść z wojska i zaprzyjaźniony z rodziną psychiatra

zdiagnozuje u mnie pourazowy stres.

— A czy wojskowi lekarze nie będą też chcieli cię przebadać?

— Nie dostaną takiej szansy. Będę w domu wariatów prowadzonym

przez tego psychiatrę. Mama nie chce, żebym wracał do Afganistanu.

— Jesteś kompletnie zepsuty.

— Oczywiście, że jestem — potwierdził Simon — I zamierzam

wykorzystać to do maksimum.

— Myślę, że powinieneś już iść. Jestem zmęczona. Jutro mam dużo

pracy.

Simon wstał. Próbował ją pocałować, ale spuściła głowę. Potem

podeszła do drzwi i trzymała je otwarte. Kiedy je za nim zamknęła, usiadła
i zastanawiała się, czy Agatha nie miała czasem racji.

Agatha i James jechali po północy przez śpiącą wieś Carsely.

TLR

background image

— Jeśli ta upalna pogoda się utrzyma — zauważył James — wydadzą

zakaz podlewania. Jak twój ogród?

— W porządku — odparła Agatha, myśląc o swoich więdnących

roślinach, które notorycznie zapominała podlewać.

— Musimy zaparkować gdzieś dalej i pójść pieszo — zdecydował

James.

— Ale tam wszędzie jest otwarta przestrzeń.

— Z tyłu jest kawałek lasu i zarośla. O ile dobrze pamiętam, nie

wszystkie sekcje są ogrodzone. Sprawdziłem to wcześniej, po kolacji.

Jechali dalej w milczeniu.

— O, popatrz — powiedział James, kiedy zbliżali się do dzielnicy

przemysłowej — Na zachodzie gromadzą się chmury.

— Mam nadzieję, że nie będzie takiej burzy, jak wtedy, kiedy Roy

został porwany — powiedziała Agatha, myśląc jednocześnie: A jeśli James
osiągnie sukces w telewizji? Będzie sławny. Dokoła niego będą piękne
kobiety. Czy to ma dla mnie jeszcze jakieś znaczenie?

Czuła, że stara obsesja, którą kiedyś miała na jego punkcie, wzrastała

dzięki żyłce współzawodnictwa — nieodłącznej części jej natury.
Przypomniała sobie jednak ten cały ból, zazdrość i zwykłe nieszczęście,
jakie ta mania jej przyniosła i cicho zaszlochała.

James gwałtownie zatrzymał samochód.

— Dobrze się czujesz? Odcięte głowy i morderstwa mogą wstrząsnąć

nawet najsilniejszą osobą.

— W porządku — odparła Agatha zdecydowanie. -Jedź dalej.

James wybrał małą, nieutwardzaną drogę prowadzącą na tyły fabryki.

Wyłączył światła i zaparkował.

TLR

background image

Na tym terenie w czasie drugiej wojny światowej był obóz dla polskich

uchodźców. Starsi ludzie pamiętali, że Polacy mieli tam własne sklepy, a
nawet kino.

Country Fashions był wielkim, kwadratowym budynkiem zbudowanym

z cegły. Z boku znajdowało się wejście dla personelu, a z tyłu miejsce na
załadunek.

— Widzisz ten kopiec z ziemi i trawy? — spytał szeptem James —

Możemy położyć się za nim i mieć dobry widok na zatoczkę załadunkową.

— Chmurzy się — szepnęła Agatha.

— Wziąłem lornetkę, przez którą widać w ciemności. — James

otworzył torbę podróżną i wręczył ją Agacie. — Teraz czekajmy.

Noc się ciągnęła. Chmury zakryły księżyc i zaczął padać lekki

deszczyk.

— Zostawmy to — zajęczała Agatha.

— Mów ciszej. Słyszę, że coś się zbliża. Idzie strażnik. Warkot

pojazdów stawał się coraz bliższy. Strażnik

otworzył bramę wiodącą do miejsca załadunku. Z budynku wyszedł

krępy mężczyzna.

— Dobry wieczór, panie Staikoy — przywitał go strażnik.

— To musi być syn — szepnęła Agatha — On przejął firmę.

Ciężarówka się zatrzymała. Tylne drzwi się otworzyły i wyskoczyli

dwaj mężczyźni. Kierowca i facet, który siedział na przednim siedzeniu,
dołączyli do nich. Zaczęli wyładowywać rolki skóry i wnosić je do
budynku. Potem Agatha i James usłyszeli, jak Staikov mówi:

— Przynieście dokumenty do biura, to je podpiszę. Chcę iść spać.

Mieliście przyjechać dziś po południu.

TLR

background image

— Cholerni Francuzi — powiedział jeden z mężczyzn.

— Trzymali nas godzinami, bo był strajk.

Agatha była zawiedziona. Ładunek powinien przyjechać za dnia.

Staikov był w środku i podpisywał papiery. Deszcz zaczął mocniej padać.
Próbowała wstać, ale James pociągnął ją w dół.

— Nie możemy ryzykować, że nas zobaczą. Zaczekaj, aż odjadą.

Agacie zdawało się, że minęły wieki. Przemoknięte włosy przykleiły

się jej do głowy, a ubranie ociekało wodą.

Wreszcie ciężarówka odjechała, brama została zamknięta i James

powiedział, że mogą wracać.

W samochodzie włączył ogrzewanie.

— To straszne — jęknęła Agatha.

— To dobre dla twojego ogrodu.

— Ale ja nie jestem rośliną!

Chociaż wiedziała, że sporo ryzykuje, Agatha poinformowała swój

zespół, że zamyka agencję na dwa tygodnie. Powiedziała, że za długo żyli
w zagrożeniu i dobrze im zrobi taki odpoczynek.

Było trochę narzekania, że nie dała im czasu na zrobienie przygotowań,

ale po cichu każdy z nich przyjął to z ulgą.

— Gdzie pani pojedzie? — zapytała Toni Agathę.

— Nie wiem. Myślę, że poszwendam się po okolicy, odwiedzę panią

Bloxby, porobię różne rzeczy w domu.

— To do ciebie niepodobne — zauważył Patrick.

— Jestem znużona tym całym interesem. Może gdybym się całkiem z

tego wyłączyła, to wreszcie coś miłego by mi się przytrafiło.

TLR

background image

— Mamy niezałatwione sprawy — zauważyła pani Freedman.

— Nic, co nie mogłoby poczekać. Same rozwody. Gdybyśmy mieli

zaległą sprawę zaginionego dziecka, to co innego.

Toni podeszła do komputera i przejrzała stronę z ofertami łast minutę.

Ceny były wysokie. Wyszła, żeby poszukać agencji turystycznej. Po
deszczu, który spadł ubiegłej nocy, chodniki parowały pod gorącym
słońcem. Prawie jak w tropikach — pomyślała.

Skierowała się do małej agencji na rogu ulicy, pchnęła drzwi i weszła.

— Cześć, Toni — pozdrowił ją znajomy głos.

Zobaczyła Chelsea Flitter, którą widziała ostatnio w agencji

detektywistycznej Mixdena.

— Co ty tu robisz? — zapytała.

— Tu jest lepiej. Mam darmowe wycieczki. Jadę do Las Vegas.

— O, ty szczęściaro! — wykrzyknęła Toni — Zawsze chciałam zagrać

w ruletkę, chociaż raz.

— Możesz to zrobić — powiedziała podniecona Chelsea — Wyjeżdżam

dzisiaj wieczorem. Agencja Summerflight ma własne samoloty. Odlatują z
Gatewick. Tylko cztery dni. Możemy mieć wspólny pokój. Wszystko,
czego potrzebujesz, to pieniądze na bilet i mogę zarezerwować ci teraz lot.
We dwie będziemy się lepiej bawić. Może nawet spotkamy paru
milionerów.

— Dobrze. Jadę z tobą.

Lot zaczął się pechowo. Mylną decyzją komputera przydzielającego

miejsca do siedzenia wszyscy pasażerowie ściśnięci zostali z przodu
samolotu. Jedzenie i picie trzeba było dokupić i nawet żeby skorzystać z
toalety, trzeba było wrzucić funta. Na szczęście samolot był tylko do

TLR

background image

połowy zapełniony, więc z tyłu można było znaleźć wolne miejsce i
rozciągnąć się wygodnie.

Hotel nazywał się Old Prairie Ranch i znajdował się na przedmieściach

Las Vegas, blisko lotniska. Ich pokój wychodził na zakurzony, zewnętrzny
korytarz i wyglądał bardzo nędznie. Karaluchy czaiły się pod prysznicem.
Toni zaczęła żałować, że tu przyjechała, ale nic nie mogło przytłumić
entuzjazmu Chelsea.

— Wiesz, Toni, zawsze cię podziwiałam — powiedziała — Gdybym

zaczesała włosy na dół, wyglądałybyśmy jak siostry.

Toni była zmęczona i zasugerowała, aby przespały się kilka godzin,

zanim wyruszą na miasto.

Zamówiły hamburgery i colę, a potem obie zapadły w ciężki sen.

Toni została wyrwana ze snu przez Chelsea, która nią potrząsała.

— Wstawaj, dziewczyno! Czas ruszać w miasto.

Las Vegas było ekscytujące. Taksówka wysadziła je przy hotelu i

kasynie Rio Grandę. W powietrzu unosił się niesamowity gwar. Miasto
oświetlały błyski neonowych świateł.

Toni miała na sobie prostą, dopasowaną, czarną sukienkę i sznur pereł

na szyi. Chelsea również włożyła czarną sukienkę i zrobiła sobie lekki
makijaż. Kiedy weszły do kasyna, Toni czuła się zbyt elegancko ubrana.
Starsi mężczyźni i kobiety przycupnęli przy automatach; oczy im się
szkliły, kiedy pociągali za drążki.

— Chcę zagrać w ruletkę — zdecydowała Toni.

Chelsea zauważyła, że nie wszyscy ludzie przy automatach byli starzy.

Młody mężczyzna w kowbojskim kapeluszu naciągniętym na tył głowy
mrugnął do niej.

— Idź grać w ruletkę — powiedziała — a ja spróbuję tutaj.

TLR

background image

— A jeśli się zgubimy? — zmartwiła się Toni.

— Mam komórkę. A ty?

— Ja też.

— To dobrze. Możemy przesłać sobie wiadomość.

Czując się bardzo młoda i pewna siebie, Toni skierowała się do stołu z

ruletką. Kupiła niewiele żetonów. Nie wiedziała, czy może używać aparatu
fotograficznego, a chciała utrwalić swoją wizytę w kasynie. Agatha dała jej
w prezencie kamerkę szpiegowską w formie zapalniczki, którą Toni miała
w uchwycie torebki. Wyjęła ją razem z paczką papierosów. Nikt nie palił,
więc nie wiedziała, czy jest tu zakaz palenia, czy nie. Nieważne —
powiedziała do siebie — Jeśli ktoś zauważy, że zamierzam zapalić, to z
pewnością mnie powstrzyma. Szybko kliknęła parę zdjęć ludzi siedzących
przy stole, a potem dostrzegła wolne miejsce i wcisnęła się tam. Postawiła
pięćdziesiąt dolarów na trzynastkę i ku swojemu zdumieniu wygrała. Potem
postawiła następne pięćdziesiąt na siódemkę i znowu wygrała.

— Trzeci raz szczęśliwy, kochanie — powiedziała podekscytowana

kobieta siedząca obok niej.

Toni grała dalej; trochę straciła, ale potem wygrała raz i jeszcze raz.

Wreszcie górę wziął zdrowy rozsądek i postanowiła odejść od stołu —
Szczęście nie sprzyja wiecznie — stwierdziła Toni, zabierając swoje
żetony. Kiedy zamieniała żetony na gotówkę, okazało się, że wygrała
prawie dwa tysiące dolarów. Poszła szukać Chelsea, która wciąż
nieprzytomnie grała na automatach.

— Całkiem dużo wygrałam — poinformowała ją Toni.

— Chodźmy coś zjeść.

— Później — mruknęła Chelsea. — Dam ci znać.

Toni znalazła kawiarnię serwującą przekąski i zasiadła do jedzenia.

Zauważyła, że kilkoro ludzi pali. Kawiarnia miała balkon wychodzący na

TLR

background image

główne piętro kasyna. Zrobiła jeszcze kilka zdjęć i skupiła się na
automatach, gdzie zostawiła Chelsea. Odłożyła aparat i zadzwoniła do niej,
ale odezwała się poczta głosowa. Przesłała jej więc wiadomość, że będzie
czekać na nią przy wejściu. Najpierw przeszukała rzędy automatów, nie
znalazła jednak Chelsea.

Potem zdenerwowana czekała przy wejściu, dla bezpieczeństwa stojąc

blisko ochroniarza.

Zaczęła się niepokoić. Gdyby Chelsea spotkała jakiegoś faceta, z

pewnością zadzwoniłaby lub przesłała wiadomość. Może jednak jej telefon
nie działa w USA.

Wreszcie sympatyczny strażnik zaprowadził ją do pokoju z podglądem,

gdzie były rzędy kamer fotografujących każdy zakątek kasyna. Toni
próbowała ocenić, ile czasu minęło, odkąd zostawiła Chelsea samą. Może
ponad godzinę. Poprosiła, żeby pokazano jej film z automatów mniej
więcej w tym czasie. W pewnym momencie projekcji zauważyła, jak
Chelsea odeszła od automatu. Rozmawiała z kimś i wyglądała na
zdziwioną, a potem na zaniepokojoną. Powiedziała coś i wyjęła telefon. Po-
trząsnęła głową. Jej towarzysz jeszcze coś powiedział.

Chelsea wyglądała na przestraszoną. Z tym nowym znajomym poszła

do wyjścia, rozglądając się dookoła, jakby szukając pomocy. Potem wyszli
z kasyna.

— Czy na zewnątrz są kamery? — zapytała Toni.

Operator przełączył się na widok wejścia do kasyna.

Chelsea została wepchnięta na siedzenie kierowcy lexusa, a potem

wgramoliła się na siedzenie pasażera. Samochód odjechał.

— Źle to wygląda — stwierdził operator. — Niech pani tu zostanie,

młoda damo. Wezwiemy policję.

— Może pan poprawić zdjęcie tego mężczyzny?

TLR

background image

— Ma baseballówkę naciągniętą na twarz. To może być każdy.

Z początku policja próbowała powiedzieć Toni, że jej przyjaciółka

pojechała z jakimś mężczyzną na szybki numerek i wkrótce wróci.

— Ona nie jest taka — jęknęła Toni. — No, może... Ale na pewno by

mnie znalazła i powiedziała. Mówię wam, ona była przerażona.

— Mamy numery samochodu — powiedział znużony sierżant — Niech

pani idzie do hotelu i czeka na nią.

Toni tak zrobiła. Kiedy już była w pokoju, zadzwoniła do Agathy.

— Kim jest ta Chelsea? — zapytała Agatha.

— Kimś, z kim chodziłam do szkoły — wyjaśniła Toni —

Zdecydowałam się w ostatniej chwili, żeby z nią jechać.

— Jak ona wygląda?

— Blondynka, szczupła — tak naprawdę postarała się, żeby wyglądać

tak jak ja. Mówiła, że wyglądamy jak siostry.

— Daj mi numer swojego hotelu. Pojadę prosto na komendę. Chcę

mieć zdjęcia tego mężczyzny z kasyna. Kiedy tylko je zdobędę, dołączę do
ciebie. Jaki jest twój hotel?

— Straszny. Nazywa się Rio Grandę.

— Siedź na miejscu, w razie gdyby się pojawiła.

Toni przebrała się w podkoszulek i dżinsy, wyciągnęła się na łóżku i

czekała. Myślała, że policja znów się z nią skontaktuje, ale wydawało się,
że zniknięcie dziewczyny, która poszła z mężczyzną, nie było dla nich prio-
rytetem.

Zapadła w niespokojny sen i obudziła się późnym rankiem. Poprosiła

pracownika w recepcji, aby skontaktował ją z departamentem policji w Las
Vegas i czekała niecierpliwie. Łączono ją z różnymi osobami, zanim trafiła

TLR

background image

na kogoś, kto wiedział o zniknięciu Chelsea i próbował ją zapewnić, że jej
przyjaciółka spędziła z kimś noc i na pewno się pojawi. Nalegano, aby dała
jej więcej czasu i nie była niecierpliwa. Sierżantowi ktoś przerwał, więc
kazał jej czekać, a kiedy wrócił powiedział:

— Dwaj nasi detektywi wyszli, żeby z panią porozmawiać.

Wreszcie coś się dzieje — pomyślała Toni i zeszła na dół, do recepcji.

Podjechał czarny samochód, z którego wysiedli dwaj mężczyźni.

— Panna Gilmour? — zapytali, kiedy Toni podbiegła.

— Mogę zobaczyć wasze identyfikatory? — zażądała.

Studiowała je przez chwilę, a potem zaprosiła ich do środka.

Jeden z detektywów był chudy, a drugi gruby. Ten szczupły przedstawił

się jako Wight Bergen, a drugi Perry Hyer. Wyjaśnili, że otrzymali telefon
z Anglii i że było podejrzenie, iż Chelsea została uprowadzona, bo pomy-
lono ją z Toni. Trwają poszukiwania, jednak na razie nie ma
jakiegokolwiek śladu.

Policjanci byli profesjonalni i uprzejmi. Toni z ulgą opowiedziała im od

początku historię morderstw i uprowadzenia Roya. Właśnie skończyła,
kiedy pod hotelem z piskiem opon zatrzymała się taksówka.

— Draństwo! — dobiegł znajomy głos — Czy to było najszybciej, jak

ten grat może jechać?

— Niech pani płaci i się zamknie.

— Moja szefowa — poinformowała Toni, wybiegając. Nigdy przedtem

nie była tak zadowolona z obecności szorstkiej Agathy.

Agatha zapłaciła kierowcy, dodając:

— I żadnego napiwku za to, że był pan tak cholernie bezczelny i założę

się, że jechał pan dłuższą drogą.

TLR

background image

— Są tu dwaj detektywi — powiedziała Toni, kiedy kierowca odjechał

z piskiem opon — Bardzo szybko pani przyleciała.

— Wsiadłam w pierwszy samolot, a różnica czasu też zrobiła swoje.

Toni wzięła od Agathy torbę, podczas gdy ta badała hotel swoimi

niedźwiedzimi oczami.

— Zobaczę się z tymi detektywami i potem wyprowadzimy się z tego

obskurnego miejsca.

— Ale jeśli Chelsea wróci, spodziewa się, że mnie tu zastanie.

— Zostawimy jej wiadomość. Wprowadzimy się do tego hotelu, gdzie

jest kasyno.

Agatha została przedstawiona detektywom.

— Pani asystentka już nam wszystko opowiedziała — oznajmił Perry.

— Czy jest szansa, żeby obejrzeć jakieś zdjęcia z kasyna?

— Już mamy kilka. Zabierzemy panią do komendy, gdzie można je

obejrzeć. Sądzi pani, że może kogoś rozpoznać?

— Jest nikła nadzieja. Biegnij i spakuj swoje rzeczy, Toni. Uregulować

rachunek?

— Muszę tylko zapłacić za usługę. Reszta jest częścią zestawu.

— Spojrzę na to. Przynieś walizkę.

Wkrótce byli w drodze do departamentu policji na Sunrise Avenue.

Agatha i Toni przeglądały zdjęcia. Wydawało się, że mężczyzna wie, gdzie
są kamery, ponieważ trzymał głowę schyloną i długi daszek czapki miał
naciągnięty na twarz. Pomimo że zdjęcia były bardzo dobre, mogły
zobaczyć jedynie linię ust i lekką kurtkę, spodnie khaki i buty do baseballa.

— Mogę jedno zatrzymać? — zapytała Agatha.

TLR

background image

— Proszę — zgodził się Perry — Mailowaliśmy dużo do... gdzie jest to

cholerne miejsce Murchester?

— Mircester.

— Niech będzie. Znaleźliśmy porzuconego lexusa. Został skradziony.

Zadzwonimy, jak tylko czegoś się dowiemy. Zatrzyma się pani w Rio
Grandę?

— Tak — potwierdziła Agatha.

— Bawcie się dobrze.

— Gdybyśmy tylko mogły — zamruczała Agatha z tyłu samochodu

policyjnego, który zabierał je do hotelu.

— Agatho — powiedziała nagle Toni. — Nie powiedziałam im, ale

zrobiłam sporo zdjęć, kiedy byłam w kasynie. Nie wiedziałam, czy to było
legalne, czy nie.

— Czy to ten aparat szpiegowski, który ci dałam?

— Tak.

— Zatrzymajmy to dla siebie. Obejrzymy te zdjęcia, kiedy będziemy w

domu.

Zameldowały się w pokoju dwuosobowym, zamówiły jedzenie i

czekały, czekały.

Agatha, cierpiąc z powodu bólu głowy po podróży, zasnęła. Obudziła

się godzinę później, kiedy zadzwonił telefon.

Toni odebrała. Agatha słyszała, jak mówi: Co?... Gdzie?... Nic jej nie

jest? Zaraz tam będziemy.

Kiedy odłożyła telefon, jej twarz wyrażała ulgę.

— Helikopter znalazł ją wałęsającą się w Dolinie Śmierci. Jest w

szpitalu luterańskim. Jedźmy.

TLR

background image

Okazało się, że Chelsea cierpi z powodu wyczerpania, gorąca i

oparzenia słonecznego. Agatha i Toni musiały czekać, dopóki policja nie
skończy przesłuchania. Potem przyszła ich kolej.

Chelsea zwróciła wściekłe oczy na Toni.

— To twoja wina — zawyła.

— Jak do licha... — zaczęła Toni.

— On myślał, że ja to ty, rozumiesz? Wywiózł mnie, trzymając broń

przy moim boku, i powiedział:

„Masz to, na co zasłużyłaś, Toni Gilmour". Wrzeszczałam, że ja nie

jestem Toni i że mam paszport w torbie. Zatrzymał samochód, kazał mi
podać torbę, wyjął mój paszport i zaczął strasznie przeklinać. Potem po-
wiedział: „Wynoś się, dziwko". Wysiadłam i uciekałam, uciekałam, jak
najdalej od drogi. Potem się wałęsałam. Widziałam światła samochodów na
drodze, ale bałam się wracać, żeby mnie znowu nie złapał. Potem zabrał
mnie helikopter. Pozwól, że coś ci powiem, Toni. Nigdy więcej nie chcę cię
widzieć. Możesz sobie ścigać morderców, ale mnie trzymaj z dala od tego.
Powinnaś była mnie ostrzec.

— Jak mogła cię ostrzec? — zapytała Agatha — Nie wiedziała, że jest

jakieś niebezpieczeństwo.

— Założę się, że wiedziała. Spieprzajcie obie.

Odwróciła się do nich tyłem.

Po tej wizycie Chelsea zabroniła je do siebie wpuszczać. Znaleziono jej

torebkę z paszportem. Perry powiedział Toni i Agacie, że Chelsea wyjeżdża
za dwa dni.

— Czy powiedziała coś pożytecznego o tym mężczyźnie? — zapytała

Agatha — Jaki miał akcent?

TLR

background image

— Powiedziała, że miał warczący głos i myśli, że był cudzoziemcem.

Śmierdział wódką. To wszystko, co wie — po tych słowach zwrócił się do
Toni.

— Panno Gilmour, czy jest pani pewna, że pani przyjazd tutaj był

decyzją podjętą w ostatniej chwili?

— Oczywiście, że jestem. Agatha postanowiła zamknąć agencję na dwa

tygodnie, ponieważ obawialiśmy się, że ktoś może nas uprowadzić.
Spotkałam przypadkiem Chelsea i ona przekonała mnie, żebym z nią
pojechała. Teraz chcę już wracać do domu.

— Ja też — oświadczyła Agatha — Pozwólmy jęczącej, małej Chelsea

iść własną drogą.

— Jest pani bardzo niemiła. To jest bardzo młoda dziewczyna, która

miała złe doświadczenie.

— Co ja mogę zrobić, kiedy ona nawet nie chce mnie widzieć ani

pozwolić sobie pomóc.

Perry patrzył na nią z niechęcią.

— Dajcie nam znać, którym lotem polecicie.

— Powinnyśmy się nią jednak zaopiekować — stwierdziła Toni.

— To ty jesteś w niebezpieczeństwie, nie ona — powiedziała Agatha

— No, dobrze. Ostatnia próba. Jedziemy do szpitala.

— Ja pojadę — powiedziała szybko Toni. — Może ze mną

porozmawia, jeśli pani nie będzie.

— Zapytaj ją, jakim sposobem wywabił ją z kasyna.

— Miał broń.

— Nie mógł wnieść broni do kasyna. Musiał jej coś powiedzieć.

TLR

background image

Toni zauważyła sklep medyczny niedaleko szpitala. Kupiła biały

laboratoryjny fartuch i stetoskop. W sklepie turystycznym kupiła
kwadratową plakietkę z napisem „Kocham Las Vegas".

W szpitalu poszła do toalety i zamknęła się w kabinie, gdzie włożyła

biały fartuch, a na szyi powiesiła stetoskop. Z kieszeni wyjęła nożyczki do
paznokci, podważyła i otworzyła plakietkę. Z jednej strony była czysta.
Drukowanymi literami i czarnym atramentem wpisała — Dr. Finlay.
Powinno zadziałać. Zostawiła torebkę w hotelu, a pieniądze i nożyczki
schowała w kieszeni spodni.

Szła szpitalnym korytarzem. Szybko minęła policjanta na straży przed

drzwiami Chelsea, kiwnąwszy mu głową.

Chelsea otworzyła usta do krzyku, ale Toni powiedziała pośpiesznie:

— Krzykniesz, a powiem twojej mamie o flircie, który miałaś z tym

handlowcem z Birmingham.

— Nie mogłabyś!

— Przekonaj się.

— Czego chcesz? — zapytała Chelsea.

— Czegoś więcej o mężczyźnie, który cię porwał. Nie mógł mieć broni

w kasynie ani noża. Dlaczego z nim wyszłaś?

— Powiedział, że jest detektywem i chce zamienić ze mną słowo na

zewnątrz.

— Miał odznakę?

— Nie. Legitymację policyjną.

— Przyjrzałaś się jej?

— Nie, po prostu poszłam za nim. W samochodzie wyjął pistolet.

Prowadził jedną ręką, a w drugiej trzymał broń wycelowaną we mnie.

TLR

background image

Powiedział: „Zamierzam zamknąć ci usta na zawsze, Toni Gilmour. Skąd
wiedziałaś, że jestem w Las Vegas? Kto ci powiedział?".

Zaczęłam płakać i powiedziałam, że to wycieczka, że nie jestem Toni i

może wszystko sprawdzić w moim paszporcie, jeśli mi nie wierzy.
Zatrzymał się nagle, kiedy byliśmy na pustyni, i kazał podać sobie torebkę.
Otworzył ją, zajrzał do paszportu, zaklął pod nosem i kazał mi wysiadać.
To był bieg po życie. Prosto na pustynię. Wychodzę jutro. Konsul brytyjski
to zorganizował. Więc wynoś się teraz i nie pokazuj mi się więcej.

— Jeszcze jedno. Powiedziałaś policji o tej legitymacji?

— Zapomniałam.

— Amerykańska policja ma odznaki. Tylko brytyjska ma legitymacje.

Nie pomyślałaś o tym?

— Odwal się — ryknęła Chelsea.

Oczy Agathy błyszczały z podniecenia, kiedy Toni opowiedziała jej

historię Chelsea.

— Pakuj się. Wyjeżdżamy dzisiaj.

— A co z Chelsea?

— Ktokolwiek to był, chciał ciebie, nie ją. Jest bezpieczna.

Agatha i Toni miały nadzieję odebrać swoje samochody na lotnisku w

Gatewick i wrócić do Mircesteru, ale zostały zatrzymane i zaprowadzone
do pokoju na lotnisku, gdzie dwóch tajniaków ostro je przesłuchało.

Policja w Las Vegas była zła, że zniknęły w czasie śledztwa. Znowu

musiały opowiedzieć swoje historie.

W końcu je uwolniono, ale ostrzeżono, że policja w Mircesterze będzie

je jeszcze wzywać.

TLR

background image

— Przynajmniej nie odebrali mi znowu paszportu — gderała Agatha —

Chcesz jechać ze mną do Carsely?

— Nie. Pojadę do swojego mieszkania. Jestem zmęczona.

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

XI

Simon odkrył, że w wojsku byli zadowoleni, że się go pozbyli. Sierżant

Sue Crispin była popularna i wszyscy uważali, że to on zachował się
haniebnie.

Uczynił kilka prób, żeby się dostać do Toni, ale ona zawsze mówiła, że

jest zajęta. Prosił nawet Agathę o swoją starą pracę, ale odpowiedziała, że
nie może sobie pozwolić na przyjęcie dodatkowego personelu.

Simon zawsze nienawidził autorytetów, co wciąż wpędzało go w

kłopoty w jego krótkiej wojskowej karierze. Dla niego Agatha Raisin była
tego typowym przykładem.

Postanowił starać się o pracę w Mixden, agencji rywalizującej z Agathą.

Pan Mixden przedstawił mu te same warunki, co poprzednio Toni.

Simon wahał się tylko chwilę.

— W porządku — powiedział — Ale spodziewam się premii, jeśli

zdobędę coś naprawdę dobrego.

— Więc zobaczmy, jaki jesteś dobry. Masz miesięczny okres próbny.

Pamiętaj, nikt nie płaci nam za rozwiązanie zagadki tych morderstw. Ale
chcę rozgłosu.

Simon stwierdził, że najlepszym sposobem, aby dowiedzieć się, co się

dzieje w agencji Agathy, będzie udawać bezrobotnego i jak najbliżej
zaprzyjaźnić się z Toni.

Toni i Agatha przeglądały zdjęcia, które Toni zrobiła małą kamerą oraz

te dostarczone przez policję z Las Ve- gas. Wrzuciły je na ekran komputera
w biurze. Patrick i Phil zerkali im przez ramię.

TLR

background image

— To cwany facet — powiedział Patrick. — Zobaczcie, w jaki sposób

chowa głowę. Wie dokładnie, gdzie są kamery.

Agatha przechyliła się do tyłu na krześle.

— Ciekawe — powiedziała wolno — czy to był zbieg okoliczności.

Powiedzmy, że to ktoś stąd, uzależniony od hazardu. Zauważył, że ktoś
wygląda jak Toni, i pomyślał, że został zdemaskowany. Chelsea wyszła z
siebie, żeby upodobnić się do Toni. Powiedzmy, że ten facet widzi Toni
wchodzącą do kasyna. Potem traci ją z oczu. Następnie myśli, że widzi
Toni przy automatach.

— To mógłby być ktoś, kto tak lubi pieniądze, jak lubił je Beech —

powiedział Patrick — I jeśli uzależnił się od hazardu, może być gotowy na
wszystko.

Zadzwonił telefon Toni. To był Simon.

— Zdaje się, że miałaś dużo przygód. Może spotkamy się wieczorem?

— Jestem trochę zajęta.

— Słuchaj, Toni. Ja to docenię. Wszyscy traktują mnie jak

trędowatego.

— Dobrze. Tylko na drinka. O ósmej wieczorem w Dragonie.

Charles Fraith wpadł do Agathy sądząc, że będzie odpoczywać po

ciężkich doświadczeniach w Las Vegas. James Lacey wyruszył znowu w
swoje podróże, ale zostawił Charlesowi kopię notatek z rejestru Garyego
Beecha. Charles zdecydował się iść pieszo do Czerwonego Lwa, wypić
drinka i zobaczyć, czy uda mu coś z nich wyczytać. Zamówił piwo i usiadł
przy stoliku przy oknie. Przypatrywał się notatkom, ale nic mu one nie
mówiły.

TLR

background image

— Tysiące funtów, wszystko zniknęło. Będę mieć kłopot z

ubezpieczeniem — powiedział jakiś głos.

Charles rozejrzał się dookoła. Rozpoznał farmera zwanego Ettrick,

który ostatnio kupił farmę poza wsią. Mężczyzna, do którego to mówił,
zapytał:

— To znaczy skubnęli cały kombajn zbożowy?

— Całą tę cholerną rzecz — narzekał Ettrick — Dzwoniłem do firmy

ubezpieczeniowej, ale oni marudzą i stwierdzili, że nie powinienem
zostawiać go na polu, wiedząc, że były kradzieże maszyn rolniczych.

Charles popatrzył na notatki. Czy k.z. mogło znaczyć kombajn

zbożowy? Czy Beech mógł powiadamiać gang, gdzie mają iść i co ukraść?

— Co ktoś chciał zyskać, kradnąc kombajn? — zapytał towarzysz

Ettricka,

— Mówi się, że przychodzą w nocy, rozbierają maszynę, załadowują i

wywożą gdzieś do wschodniej Europy. Carterom w zeszłym roku też
ukradli. Ten Beech, co to go zamordowali, mówił, że sami są sobie winni,
bo nie zamknęli go na noc.

Charles dopił drinka, wyszedł na dwór i zadzwonił do Agathy. Kiedy

skończył, jej głos stał się ostry z podniecenia.

Beech musiał szpiegować dla jakiegoś gangu, informując o domach, do

których można się było łatwo włamać, i o tym, skąd zabrać drogie maszyny
rolnicze. Co znaczy — skonkludowała Agatha wolno — że może być
jeszcze jeden glina łobuz. A człowiek, który uprowadził Chelsea, pokazał
legitymację policyjną... Lepiej skontaktuję się z Billem.

Agatha była zawiedziona, ponieważ zarówno Bill, jak i Wilkes sądzili,

że cała rzecz była zbyt naciągana, ale ponieważ nalegała, przyrzekli
przyjrzeć się sprawie. Kiedy wyszła, Bill powiedział:

TLR

background image

— Nie zaszkodzi przyjrzeć się gliniarzom i sprawdzić, czy któryś z

nich nie szasta pieniędzmi. Zginęło ostatnio dużo maszyn rolniczych i
drogich samochodów, a my skupiliśmy wszystkie siły na tych
morderstwach. Może nadszedł czas, by zająć się kradzieżami.

Smutne jest to, że istnieje podział na miasto i wieś. Nawet w miastach

takich jak Mircester, otoczonych przez wiejskie okolice, zakładano, że
wszyscy farmerzy są bogaci, pomimo różnych plag, które ich dosięgały, od
choroby wściekłych krów do gruźlicy. Czasami przepracowani policjanci z
Mircesteru nie wkładali wystarczająco dużo energii w rozwiązanie spraw,
takich jak zaginione traktory czy kombajny. Bill często słyszał: „Przecież i
tak są ubezpieczeni" od tych, którzy nie zdawali sobie sprawy, że
ubezpieczenie było kosztowne, a ostatnie podatki rządowe stały się
dodatkowym obciążeniem.

Wilkes uzyskał nakaz przeszukania Country Fa- shions, a biuro celne i

akcyza zostały zobowiązane, aby przeszukiwać wszystkie ciężarówki
Staikova opuszczające kraj lub wjeżdżające do niego. Inspektor rozkazał
również sprawdzać listy pasażerów wszystkich samolotów lecących do lub
z Las Vegas.

Tego wieczoru Toni odczuła ulgę, kiedy spotkawszy się z Simonem,

zobaczyła, że jest radosny i przyjacielski.

— Masz już pracę? — zapytała.

— Rozglądam się — odparł — Jak tam sprawa?

— Która? — zapytała Toni ostrożnie.

— No, wiesz, morderstwa i tej koleżanki, którą porwano w Las Vegas.

— W jednej chwili Agatha wysyła nas wszystkich na wakacje, aby nam

się coś złego nie przytrafiło, a w następnej już jesteśmy znowu w pracy.

— Musisz ją zrozumieć. Dopóki wszystko nie będzie wyjaśnione,

zawsze będziesz oglądać się za siebie. A najnowsze wieści?

TLR

background image

Simon wyglądał na tak zainteresowanego i przyjacielskiego, że Toni się

odprężyła. Nie zaszkodzi, jeśli mu powie. Teraz często czuła się samotna.
Jej starzy szkolni przyjaciele wydawali się jej obcy. Czuła, że oddaliła się
od ich świata: świata dyskotek, pijatyk i marzeń o byciu celebrytą, nie
posiadając jakichkolwiek umiejętności, takich jak granie, śpiewanie czy
tańczenie.

Toni opowiedziała Simonowi wszystko o najnowszej teorii, że sprawa

w Las Vegas mogła być zbiegiem okoliczności, o znikaniu maszyn
rolniczych i tym, że Agatha doszła do wniosku, że może być kolejny
policjant oszust, który przejął interes po tym, jak Gary'ego zamordowano.

Simon zasugerował, aby zjedli razem obiad, ale Toni nagle zrobiła się

niespokojna — nie powinna była nic mówić. Kazała mu przysiąc, że
zachowa w sekrecie to, co mu powiedziała, i wyszła, mówiąc, że ma
następne spotkanie.

Po jej wyjściu Simon siedział pogrążony w myślach. Każdy policjant,

który byłby przestępcą, nie wydawałby pieniędzy na prawo i lewo. Ale
gdyby ten nieuczciwy gliniarz miał pieniądze, z pewnością chciałby kupić
coś specjalnego i być może gdzieś by to ukrył. Policja sprawdzała nagrania
z kasyn w Brytanii, aby zobaczyć, czy znajdą na nich kogoś od nich, ale
przeglądanie długich taśm wideo zajmie wiele dni i tygodni.

Zamówił kolejnego drinka. Może lepiej byłoby obserwować

wchodzących i wychodzących z komendy i zorientować się, czy w którymś
z policjantów zauważy coś, co potwierdzi jego podejrzenia.

Policjanci od czasu do czasu odwiedzali pub Złoty Orzeł znajdujący się

koło komendy. Zdecydował, że najlepiej będzie pójść tam od razu.

Jednak wszystko, co udało mu się osiągnąć tego wieczoru, to za dużo

alkoholu we krwi i kac następnego dnia. Żaden z policjantów czy
detektywów nie szastał forsą.

TLR

background image

Simon wypił Alka-Seltzer i filiżankę mocnej kawy, po czym zasiadł do

komputera, aby napisać raport dla Mixdena. Oczywiście oszukiwał Agathę,
szpiegując, ale uspokajał się myślą, że Raising na to zasługiwała. Za to, że
wtrąciła się w jego życie.

Kiedy tak pisał, jego myśli skupiły się na tym, co on, na przykład,

kupiłby, gdyby miał dużo pieniędzy. Samochód! Porsche lub ferrari.
Trzymałby je dobrze ukryte, z dala od Mircesteru, ale wyciągałby je na
przejażdżkę w wolne dni.

W Birminghamie był salon drogich samochodów, Class Cars. Myślał,

aby do nich zadzwonić, ale postanowił jechać tam osobiście. Dzięki
hojności rodziców miał szafę pełną drogich ubrań. Włożył elegancki
garnitur, jedwabną koszulę i krawat, poprosił ojca, żeby pożyczył mu na
jeden dzień audi, i wyruszył.

Simon spacerował dookoła salonu Class Cars, dopóki nie podszedł do

niego sprzedawca i zapytał, w czym może pomóc.

Udawał zainteresowanie alfą romeo.

— Myślę o kupieniu czegoś naprawdę dobrego — powiedział — W

dobie recesji ma się mniej pieniędzy niż zwykle.

— Muszę przyznać, że ludzie trzymają się teraz samochodów, które

posiadają — odparł sprzedawca — Chciałby pan wziąć alfę na próbną
przejażdżkę?

— Proszę posłuchać — Simon stał się nagle bardzo serdeczny —

Powiem panu, o co naprawdę mi chodzi.

Pokazał mu wizytówkę agencji detektywistycznej Agathy ze swoim

nazwiskiem.

— Nie chcę marnować pańskiego czasu. Czytał pan o tych strasznych

morderstwach w Cotswolds?

— Tak, ale co to ma wspólnego z nami?

TLR

background image

— To długa historia — wyjaśniał Simon. — Sądzimy, że mamy do

czynienia z nieuczciwym gliniarzem. Być może wydał swoje nieuczciwie
zarobione pieniądze na jakiś drogi samochód. Nie pamięta pan kogoś
takiego?

Sprzedawca zawahał się i rozejrzał wokoło. Salon był pusty. Sekretarka

pracowała w rogu salonu, a drugi sprzedawca gapił się bezmyślnie w
komputer. Simon wyjął zwitek banknotów.

— Niech pan to schowa — wysyczał. — Będę miał zaraz przerwę na

lunch. Chodźmy do pubu.

W lokalu wyszło na jaw, że nazywa się Wilfred But- terfield. Simon

kupił im drinki i znalazł cichy stolik.

— Najpierw pieniądze — powiedział Wilfred.

— Zobaczę, czy informacja jest tego warta — sprzeciwił się Simon.

— No więc mieliśmy jednego gliniarza. Żartowaliśmy potem, że może

ten gliniarz nas sprawdzał. Tak wyglądał. Twarde spojrzenie, błyszczące
buty, no wie pan. Brał na przejażdżkę jedno auto po drugim i potem
powiedział:

— Może tu wrócę. Zmarnowałem cały ranek.

— Jak on wyglądał?

— Krępy, ze szkockim akcentem, z jasnymi włosami.

Simon podał mu pieniądze.

— Jeszcze ktoś?

— Nikt taki. My sprzedajemy samochody szanowanym ludziom.

— Szkoda, że nie mogę zajrzeć do waszych ksiąg sprzedaży.

— Nie, absolutnie nie. To już by było za wiele. Nie kupi mi pan

lunchu?

TLR

background image

— Nie — odparł Simon — Dałem panu wystarczająco dużo, żeby pan

sobie sam kupił.

W drodze powrotnej do Mircesteru Simon przypomniał sobie nagle, że

widział kilka grupowych zdjęć policjantów, które ozdabiały obskurną
recepcję w komendzie w Mircesterze. Skierował się tam i chciał rozmawiać
z Billem Wongiem, ale powiedziano mu, że go nie ma.

— Chwilę poczekam i zobaczę, czy wróci — powiedział.

Spacerował tam i z powrotem, oglądając zdjęcia. W jednej z grup był

krzepki policjant z paskami sierżanta i jasnymi włosami.

— Znam tego gościa! — wykrzyknął. — Czy to nie Henry James?

Dyżurny policjant przechylił się i zerknął na zdjęcie.

— Nie, to nasz sierżant Billy Tulloch.

— Dziwne. Wygląda jak Henry James. To ja już pójdę.

Simon czekał w samochodzie na parkingu cały dzień, czując się coraz

bardziej głodny, ale też zdeterminowany, żeby zobaczyć sierżanta Tullocha.
Zobaczył go o dziewiątej wieczorem. Sierżant wsiadł na motocykl i
odjechał. Simon ruszył za nim. Chwilami myślał, że go zgubił, ponieważ
sierżant jechał na skróty, ale zobaczył go parkującego przed wesołym
miasteczkiem poza miastem.

Tulloch wszedł tam, a Simon za nim. W końcu jednak zgubił go wśród

straganów i wąskich przejść.

Stał niezdecydowanie, kiedy poczuł, że coś twardego wciska się mu w

bok i usłyszał głos o szkockim akcencie mówiący:

— To jest broń. Rób, co każę, a nic ci się nie stanie.

Popędził Simona w kierunku miejsca zwanego Nawiedzony Dom.

— Właź — zamruczał Tulloch — Płać za wejście.

TLR

background image

Simon zrobił, co mu kazano.

— Pomocy! — zawołał do biletera odbierającego pieniądze, ale ten

wybuchnął śmiechem, myśląc, że żartuje.

Samochodzik szarpnął i potoczył się w mrok. W połowie drogi sztuczny

szkielet, który był umieszczony na krzesełku, przechylił się do przodu.
Tulloch wbił nóż w bok Simona. Samochód zatrzymał się na chwilę, zanim
znowu szarpnął do przodu. W samochodzie za nimi nie było nikogo.
Tulloch wyrwał szkielet z siedzenia i wciągnął Simona na wąską rampę
używaną przez inżynierów, po czym wpakował go na krzesło, gdzie był
przedtem szkielet. Wyszedł i zniknął w tłumie.

Patsy Broadband i jej chłopak Terry Kelly, śmiejąc się, wsiedli do

samochodziku w Nawiedzonym Domu.

— Zdaje się, że jesteśmy tu jedynymi ludźmi — powiedziała Patsy.

— To dobrze — stwierdził Terry — Możemy się trochę zabawić.

— Och, daj spokój! Trzymaj ręce przy sobie.

W połowie podróży Terry zaczął narzekać:

— To jest najmniej przerażające miejsce, w jakim byłem. Nic, tylko

skrzypienie i kawałki malowanego plastiku.

Nagle krzesełko zachwiało się i zatrzymało, a to, na którym był Simon,

przechyliło się do przodu i jego ciało wylądowało na Patsy i Terrym.

Patsy wrzeszczała i wrzeszczała:

— Zrzuć go ze mnie!

— Lepiej nie. Zabierzmy go stąd — powiedział Terry — On chyba

zemdlał albo coś.

Samochód wytoczył się na jaskrawe światło wesołego miasteczka.

TLR

background image

— Hej, co to jest? — chciał wiedzieć bileter.

— Spadł na nas — poinformował go Terry.

— O, Boże! Zakrwawił mi całą sukienkę! — krzyczała histerycznie

Patsy.

Wezwano karetkę i policję. Trzepocącego się między życiem a śmiercią

Simona zawieziono do szpitala.

TLR

background image

R

OZDZIAŁ

XII

Toni właśnie miała wyjść z domu, kiedy stanęła oko w oko z Alice

Peterson.

— Masz iść ze mną na komendę — oznajmiła policjantka — Wsiadaj

do samochodu.

— O co chodzi? — chciała wiedzieć Toni.

— Dowiesz się na miejscu.

To było wszystko, co powiedziała Alice.

— Myślałam, że tylko w telewizji detektywi odmawiają odpowiedzi na

pytania. Czy wszystko w porządku z Agathą i kolegami z agencji?

— Tak.

— A z Charlesem i Jamesem?

— Też.

Toni zamartwiała się, dopóki nie znalazła się w pokoju przesłuchań

przed Wilkesem, Billem Wongiem i policjantem pełniącym straż przy
drzwiach.

Wilkes włączył taśmę i zaczął przesłuchanie.

— Simon Black jest w szpitalu na intensywnej terapii.

— Co się stało?

— Został zatrudniony przez agencję detektywistyczną Mixdena.

Dostaliśmy nakaz przeszukania jego mieszkania i znaleźliśmy w jego
komputerze pełne sprawozdanie z tego, co mu pani powiedziała o

TLR

background image

podejrzeniach Agathy Raisin, że mordercą może być policjant.
Sprawozdanie było gotowe do wysłania do Mixdena.

— Ja też kiedyś starałam się o pracę u niego — przyznała się Toni. —

Mixden chciał, żebym szpiegowała dla niego w agencji Agathy. Och, w co
do licha wplątał się Simon? Będzie żył? Został postrzelony?

— Nie, został dźgnięty nożem w wesołym miasteczku i zostawiony,

żeby umarł w Nawiedzonym Domu. Gdyby się nie przewrócił na parę
młodych ludzi, byłby teraz martwy. Stracił dużo krwi. Ale okazuje się, że
pchnięcie ominęło ważne tętnice. Czekamy, aż odzyska przytomność.

— Powiedział mi, że jest bezrobotny! — wykrzyczała Toni ze łzami w

oczach — Byłam taka głupia.

— Czy podczas rozmowy wymienił kogoś, kogo podejrzewa?

— Nie. Powinnam była powiedzieć Agacie.

Przesłuchanie toczyło się dalej. Billowi było przykro z powodu Toni.

Wilkes prawie oskarżył ją o to, że ma romans z Simonem, Bill często
zastanawiał się, jak Toni udało się zachować wygląd niewiniątka,
zważywszy na pracę, którą wykonywała, i rzeczy, które widziała. Ciekawy
był, czy nadal jest dziewicą. Może zostały jeszcze jakieś w tym ohydnym,
zepsutym świecie.

W końcu Toni przeczytała zeznanie i je podpisała.

— Mam szczerze dość Agathy Raisin i jej personelu wtrącającego się w

pracę policji — oświadczył Wilkes.

— Ale wygląda na to, że Agatha, chociaż czasem wydaje się

zwariowana, jest genialna, co zresztą zostało już udowodnione.

— Kto był na wakacjach, kiedy uprowadzono Chelsea w Las Vegas?

— Właśnie... O, co się dzieje?

TLR

background image

Policjant przy drzwiach, który rozmawiał z kimś na zewnątrz,

powiedział nagląco:

— Myślę, że powinien pan to usłyszeć. Jest tu taki facet w recepcji.

— Lepiej niech ma coś interesującego do powiedzenia — warknął

Wilkes.

Obaj z Billem cierpieli z powodu braku snu.

Wilfred Butterfield podniósł się na ich widok i wybuchnął potokiem

słów:

— Skoro tylko zobaczyłem jego zdjęcie w telewizji, wiedziałem, że

mam obowiązek przyjść tutaj.

— Ma pan na myśli Simona Blaćka?

— Tak. Wpadł do naszego salonu w Birmingham i powiedział, że

pracuje dla agencji detektywistycznej Agathy Raisin. Pokazał mi
wizytówkę.

— A pan jest...?

— Wilfred Butterfield, sprzedawca samochodów w Class Cars.

— Proszę iść z nami. Złoży pan zeznanie.

W pokoju przesłuchań, ostatnio zajmowanym przez Toni, Wilfred

opowiedział całą historię, opuszczając fragmenty dotyczące pieniędzy,
które otrzymał od Simona.

Kiedy skończył, Wilkes powiedział:

— Teraz powtórzmy. Mężczyzna, którego pan opisał Simonowi, był

krępy i miał szkocki akcent.

— Tak.

— Tylko jedna osoba pasuje do tego opisu — pomyślał Wilkes — To

sierżant Tulloch.

TLR

background image

Wyszedł z pokoju i wrócił z twarzą bardziej ponurą niż kiedykolwiek.

— Detektyw sierżant Wong zabierze pana, żeby podpisał pan zeznanie.

Dziękuję za przybycie. Proszę zatrzymać te informacje dla siebie, żeby
prasa się nie dowiedziała.

Wyszedł z pokoju, puszczając mimo uszu żarliwe zapewnienia

Wilfreda. Po drodze spotkał policjanta z recepcji, który był na dyżurze
poprzedniego wieczoru i wysłuchał jego opowieści o wizycie Simona.

Zaczęły się poszukiwania Tullocha. Po tym, jak poinformowano ich, że

sierżant ma dzień wolny, Wilkes, Bill i Alice i oddział policji, uzbrojeni w
nakaz przeszukania, zbliżali się do mieszkania Tullocha. Nie było
odpowiedzi na pukanie. Wilkes skinął głową i stanął z boku, podczas gdy
wyważano drzwi.

Mieszkanie było puste. Wilkes obdzwonił wszystkie lotniska i dworce

kolejowe, aby uważano na Tullocha i tabliczkę licencyjną jego roweru.
Potem czekali w samochodzie, dopóki nie przybyła grupa operacyjna, aby
przeszukać mieszkanie.

Po opuszczeniu komendy Toni poszła prosto do szpitala. W poczekalni

zastała Agathę. Niedaleko niej siedzieli rodzice Simona.

— Przykro mi, Agatho — szepnęła Toni.

Agatha wzruszyła ramionami.

— Już o świcie miałam sesję z policją. Więc Simon chciał nas

szpiegować dla Mixdena? No i to, co odkrył, prawie go zabiło. Co za strata.
Taki młody; błyskotliwy człowiek. Nie wiń siebie, Toni. Równie dobrze
mógł mnie oszukać. O, idzie chirurg.

Patrzyły niespokojnie, a potem ujrzały uśmiech na twarzach rodziców

Simona. Przybyli Wilkes i inny detektyw, którego nie znały.

— Wy dwie — oznajmił — nie macie po co czekać. Tylko rodzice i

policja.

TLR

background image

— Wiem, zadzwońmy do Patricka — zaproponowała Agatha. — Założę

się, że dowiedział się czegoś.

Poszły do kawiarni po przeciwnej stronie drogi, gdzie wystawiono

stoliki na zewnątrz. Agatha zamówiła dwie kawy, zapaliła papierosa i
zadzwoniła do Patricka.

Toni czekała niecierpliwie, aż Agatha skończy rozmowę.

— Okazuje się, że sprawcą jest sierżant Billy Tulloch. Albo pracował z

Beechem, albo przejął interes, kiedy Be- ech odpadł. Pracował dla kogoś
lub dla jakiegoś gangu. Nie możemy nic zrobić, tylko czekać. Z jakiegoś
powodu Simon odwiedził salon samochodowy w Birmingham i dowiedział
się, że Tulloch pytał o ekskluzywne samochody. Patrick mówi, że fabryka
Staikova została gruntownie przeszukana.

— Już nic dzisiaj nie zrobimy, a ja potrzebuję snu. Myślę, że powinnaś

dzisiaj zostać u mnie, Toni. Moja chata jest dobrze strzeżona.

Toni wahała się tylko przez chwilę. Pomyślała o biednym Simonie,

którego pozostawiono, żeby umarł w taki straszny sposób.

— Dobrze, dziękuję. Pójdę do domu i spakuję torbę.

Toni ulżyło, kiedy zobaczyła Charlesa czekającego w samochodzie

przed domem szefowej. Agatha czasem ją przytłaczała.

Charles, pijąc kawę, słuchał najnowszych wieści.

— Ciekawe, co skłoniło Simona, żeby pojechać do tego salonu —

zastanawiał się Charles — Sądzisz, że Mixden wie więcej niż powinien?

— Myślę, że to był przypływ intuicji — odparła Toni —

Prawdopodobnie próbował wyobrazić sobie, w co gliniarz z dużą ilością
pieniędzy mógłby je zainwestować.

— Patrick mówi, że Tulloch nie miał żadnych wakacji, tylko kilka dni

wolnego. Być może dlatego pojechał do Las Vegas.

TLR

background image

— Skoncentrowaliśmy się na Staikovie, ponieważ jego ojciec jest

Bułgarem — odezwała się Agatha — A jaka inna firma ma ciężarówki
jeżdżące za granicę?

— Richards! — wykrzyknęła Toni.

— On składuje tanie skórzane kurtki. Nie musi ich brać od Staikova.

Jestem pewna, że jego ciężarówki jeżdżą za granicę po owoce i warzywa.
W miejscowych gazetach było dużo protestów dotyczących składowania
zagranicznych produktów i ignorowania krajowych.

Rozległ się dzwonek do drzwi.

— Ja otworzę — zaofiarował się Charles i popatrzył przez wizjer — To

Wilkes.

— Wpuść go — powiedziała niechętnie Agatha — Co tam się znowu

stało?

Okazało się, że Wilkes przyszedł dać im wykład. Wierzył w solidne

policyjne procedury i uważał, że intuicyjne występy Agathy i Simona
czyniły mu bałagan w śledztwie. Na darmo Agatha próbowała wykazać, że
gdyby nie Simon, nigdy nie dowiedzieliby się o Tullochu. Wilkes
stanowczo zapowiedział, że od tej chwili Agatha i jej personel mają
zostawić wszystkie sprawy policji.

Kiedy wyszedł, odezwała się Toni.

— Powinniśmy byli mu powiedzieć o podejrzeniach w stosunku do

Richardsa.

Agatha była wściekła.

— Coś wam powiem. Jestem zmęczona tym pompatycznym durniem,

który traktuje mnie jak uczennicę. Ja mu pokażę.

— Jak? — zapytał Charles.

TLR

background image

— Teraz pójdziemy do łóżek i odpoczniemy, a potem będziemy śledzić

jedną z ciężarówek Richardsa i zobaczymy, gdzie pojedzie.

— Sprawdzę, czy James jest w domu — powiedział Charles — On jest

bardziej chętny do takich eskapad niż ja.

Niestety, wrócił wkrótce, mówiąc, że Jamesa nie ma.

— Dobrze — zgodził się niechętnie — Pojadę z wami. Gdybym był na

twoim miejscu, Agatho, zadzwoniłbym do Doris i poprosił, aby przyszła i
zabrała twoje koty.

— Dlaczego?

— Myślę, że to, co proponujesz, jest niebezpieczne. Każdy, kto

zatrudnia takiego okrutnego psychopatę jak Tulloch, chce mieć pewność, że
nie zostaniesz żywa.

Postanowili śledzić jedną z ciężarówek w ciągu dnia, kiedy na drogach

był duży ruch.

Agatha niedawno kupiła mercedesa, więc postanowili nim jechać,

ponieważ Charles miał upodobanie do kupowania jak najtańszych,
używanych samochodów, jakie tylko mógł znaleźć.

Czekali przed supermarketem Richardsa, dopóki nie zobaczyli, jak

wyjeżdża jedna z tych wielkich ciężarówek. Charles prowadził.

— Jeśli zatrzyma się na miejscowej farmie, aby zabrać mleko i inne

wyroby, zmarnujemy dzień — martwił się Charles.

Ale ciężarówka toczyła się na wschód.

— Wybiera drogę do Dover — zauważyła podekscytowana Agatha —

Jeśli wjadą na prom, lepiej pozostańmy w samochodzie.

Jednak przed Dover ciężarówka zjechała z głównej drogi.

TLR

background image

— Ruch jest tutaj mniejszy — stwierdził Charles — Muszę pozostać

nieco w tyle, bo jesteśmy na otwartej przestrzeni. Spójrzcie, zatrzymują się
w tej zatoczce. Muszę ich minąć, zatrzymać się gdzieś, wrócić pieszo i
spróbować wyszpiegować, co robią.

Pojechał dalej i zaparkował pod drzewami przy jakiejś gospodarskiej

drodze.

— Naprzeciwko tej zatoczki był żywopłot. Jeśli przejdziemy na drugą

stronę przez to pole i wrócimy się nieco, powinniśmy zobaczyć, co się
dzieje.

Wkrótce tłoczyli się za żywopłotem. Kilku wyglądających na

gangsterów mężczyzn wyszło z ciężarówki. Usiedli przy drodze, pili kawę
z termosów i jedli kanapki. Agacie zaburczało w brzuchu tak głośno, że
obawiała się, iż usłyszą.

Dzień ciągnął się i ciągnął. Po jakimś' czasie kierowca wsiadł do

kabiny, ale zamiast włączyć silnik, ułożył się do snu. Reszta wspięła się na
tył ciężarówki, a potem wszystko ucichło.

— Musi się tu coś dziać — szepnęła Toni — Na co oni czekają?

Słońce powoli zachodziło. Charles zasnął, a Toni poczuła, że opadają jej

powieki. Tylko Agatha, zraniona wykładem Wilkesa, chciwie wlepiała
oczy w ciężarówkę.

W końcu obudziła kuksańcem Charlesa.

— Słyszę, że nadjeżdża jakiś samochód — szepnęła.

— Nie podnoś się.

Noc przecięły światła reflektorów. Jakiś samochód zatrzymał się,

wysiadł z niego mężczyzna i załomotał w drzwi ciężarówki.

— Kto to jest? — zapytała Toni.

Mężczyzna skierował się do samochodu i stanął w świetle reflektorów.

TLR

background image

— To Richards — powiedziała podniecona Agatha.

Tom Richards rozmawiał z kierowcą. Ciężarówka powoli ruszyła, a

Richards pojechał za nią.

— Pozwolimy im odjechać, a potem ich dogonimy — postanowił

Charles — Muszę jechać bez świateł, żeby nas nie zauważyli.

Kiedy odjeżdżali tak cicho, jak tylko było można, Agatha zamruczała:

— Nie możesz jechać trochę szybciej? Oni mogą być wszędzie.

— Mogą się nagle zatrzymać i usłyszeć nasz silnik — wyjaśnił Charles

— Widzę ich światła w oddali. Pojechali tą wiejską drogą. Zbliżę się do
nich, na ile to możliwe.

Nagle na nocnym niebie zamajaczyła ogromna szopa i ciężarówka oraz

samochód Richardsa zatrzymali się przed nią.

— Agatho — powiedział Charles — zanim zrobimy coś więcej, czy nie

byłoby dobrze zadzwonić na policję? To są zatwardziali zabójcy i
psychopaci. Ciągle myślę o tym, co zrobili Beechowi.

— Tylko zajrzymy — błagała Agatha — i zaraz potem zadzwonimy na

policję, jeśli coś będzie się działo.

Wysiedli z samochodu i skierowali się do szopy. Nagle Agatha się

zatrzymała.

— Muszę się wysikać.

— To sikaj i idź za nami — powiedział Charles ze złością — Nie

mogłaś tego zrobić, kiedy czekaliśmy za żywopłotem? No, idź już.

— Zaczekajcie na mnie — błagała Agatha.

— Spojrzę tylko i wycofujemy się.

TLR

background image

Upadłszy na trawę, oboje z Toni zaczęli czołgać się do przodu. Drzwi

szopy były otwarte i światło wydostawało się na zewnątrz. Charles zdołał
rzucić okiem do środka.

— To jest laboratorium. Chyba robią tu narkotyki.

I wtem on i Toni zostali schwytani. Toni krzyknęła głośno. Agatha

podciągnęła majtki, odwróciła się i pobiegła do samochodu. Ręce jej się
trzęsły, kiedy wybierała numer policji.

— Jak nas znaleźliście? — chciał wiedzieć Richards, podczas gdy trzej

mężczyźni trzymali Toni i Charlesa.

— Nie chcecie odpowiedzieć, co? Borys, weź palnik acetylenowy i

przypal tę piękną twarzyczkę. Wkrótce powie nam wszystko.

— To był mój pomysł — przyznał się Charles — Policja nie wie o

niczym.

— Zaraz dowiecie się, co robimy z takimi, co wtrącają się w nie swoje

sprawy. Przypal jej twarz, Borys — rozkazał Richards.

Charles próbował uwolnić się z więzów, ale trzymali go mocno.

Borys zbliżył się z palnikiem.

— Ktoś nadjeżdża! — krzyknął nagle Richards.

Agatha Raisin, skulona nad kierownicą mercedesa, uderzyła w szopę, a

potem w Borysa. Chemikalia, szklane słoiki i retorty wyleciały w
powietrze. Agatha skręciła gwałtownie, uderzyła Richardsa bokiem
samochodu i złamała mu nogę.

— Zastrzelcie ją! — wrzasnął.

Płomienie zaczęły się rozprzestrzeniać, więc ludzie Richardsa wybiegli

na zewnątrz, do ciężarówki. Charles i Toni wskoczyli do samochodu,
Agatha zawróciła i chciała ich gonić, jednak Charles krzyknął:

TLR

background image

— Musimy zabrać stąd Richardsa.

Agatha zatrzymała samochód, Charles wbiegł do szopy i wyciągnął

wyjącego z bólu Richardsa z tego piekła. Jego ubranie stało w ogniu, więc
Charles turlał go po trawie, dopóki płomienie nie zgasły.

Nagle nad ich głowami pojawił się helikopter, a w oddali słychać było

syreny policyjnych samochodów.

Richards stracił przytomność. Agatha i Toni wysiadły z samochodu.

— Oni zamierzali spalić jej twarz, Agatho — powiedział Charles.

Agatha siedziała blada, patrząc na swoją pracownicę i przeklinając się w

duchu za próżność, która omal nie doprowadziła do śmierci dziewczyny.

Potem zostali otoczeni przez policję, karetki i straż pożarną. Richardsa

pod strażą zabrano do karetki, a członków jego gangu schwytano.

Agatha chciała, żeby również Toni wzięto do szpitala, bo była w szoku,

ale dziewczyna odmówiła. Następnie wszyscy pojechali na przesłuchanie
na komendę policji w Dover, a potem przeniesiono ich do tak zwanego
bezpiecznego domu na dalsze przesłuchanie następnego rana.

Na szczęście, na miejscu okazało się, że jest nocna bielizna i ubrania na

zmianę. Wszyscy stłoczyli się na kanapie w małym salonie. Charles wstał,
poszedł do kuchni i wrócił z butelką whisky.

— Zobaczcie, co znalazłem.

— Toni potrzebuje gorącej, słodkiej herbaty — pouczała go Agatha.

— Toni potrzebuje się upić — odezwała się Toni zmęczonym głosem.

— Więc to jednak były narkotyki — powiedziała po chwili Agatha.

— Ale nie było Tullocha — zauważył Charles — Nie mogę znieść

myśli, że ten psychopata jest wciąż na wolności.

TLR

background image

Toni wzdrygnęła się i Agatha szybko dodała: — Prawdopodobnie

pozbyli się go. Chodźmy spać.

Agatha obudziła się w nocy i znalazła Charlesa obok siebie w łóżku.

— Co ty... ?

— Zamknij się i śpij.

Objął ją ramionami i Agatha znowu zasnęła, zagłębiając się w świat

koszmarów, gdzie nawiedziła ją piękna twarz Toni spalona palnikiem.

Policjant, który stał na straży przed drzwiami, zapukał rano i zapytał,

czy chcieliby zjeść śniadanie.

— Lepiej coś zjedzmy — radziła Agatha.

— Obok jest McDonalds.

— Nie można dostać nic innego? — narzekała Agatha.

— Co jest złego w McDonaldzie? — zapytał Charles — Umieram z

głodu.

Właśnie skończyli jeść, kiedy powiedziano im, że będą eskortowani do

Mircesteru.

— A co z moim samochodem?

— Musi się pani skontaktować ze swoją agencją ubezpieczeniową.

Spadła na niego część płonącej szopy i trzeba go spisać na straty.

W Mircesterze przesłuchano każdego z osobna. Z Toni rozmawiali Bill

Wong i Alice Paterson. Mimo że byli bardzo delikatni, powtórne przejście
przez tę historię było dla niej traumatycznym przeżyciem. Kiedy skończyła
opowiadać i podpisała zeznanie, Bill powiedział:

— Musisz koniecznie zgłosić się po pomoc dla ofiar przemocy.

— Już dobrze się czuję.

TLR

background image

— Ja jednak uważam, że cierpisz na tak zwany opóźniony szok —

odezwała się Alice — Pozwól, że umówię cię na spotkanie.

— Dobrze — zgodziła się Toni, czując, że zgodziłaby się na wszystko,

byłe tylko opuścić komendę i znaleźć się w swoim mieszkaniu.

Agatha i Charles spotkali się w recepcji.

— Muszę wziąć prysznic i się wyszorować — oznajmiła Agatha —

Toni widocznie poszła do siebie. Powinniśmy pójść i ją zabrać?

— Sądzę, że będzie chciała być sama — odparł Charles — Nie wiesz,

czy znaleźli Tullocha? Niczego się od nich nie dowiedziałem.

— Wilkes powiedział, że ciągle go szukają. Nie podoba mi się to. A

jeśli on postanowi zemścić się na jednym z nas?

— Moim zdaniem on zniknął na długo — powiedział Charles, tłumiąc

ziewanie.

— Powinnam zadzwonić do szpitala i dowiedzieć się, co z Simonem.

Zastanawiam się, czy nie zatrudnić go ponownie.

— Co?! Chyba zwariowałaś! Przecież on szpiegował dla Mixdena.

— Wiem, wiem. Ale spójrz na to z innej strony. My, amatorzy, nie

mamy takich możliwości, jakie ma policja. Który policjant miałby tyle
wyobraźni, aby pojąć, co zrobiłby człowiek z dużą ilością pieniędzy, które
musi ukryć?

— Zobaczymy, co Toni sądzi o tym pomyśle.

— Nie zamierzam chwilowo nic z tym robić. Muszę zadzwonić do

agencji ubezpieczeniowej i wziąć inny samochód. Poprosimy gliniarzy,
żeby nas odwieźli do domu?

— Mam ich dość. Weźmy taksówkę.

TLR

background image

Kiedy znaleźli się w chacie Agathy, Charles powiedział, że pojedzie do

domu i może zobaczą się później. Obserwując, jak odjeżdża, Agatha
poczuła się dziwnie osamotniona, ale zaraz się otrząsnęła. Charles przycho-
dził i odchodził, nie można było na nim polegać.

Sprzątaczka Agathy oddała jej koty, które zupełnie ją ignorowały i

czekały przy drzwiach do ogrodu, żeby je wypuściła.

— Powinna pani założyć klapkę dla kotów — poradziła Doris.

— A jeśli jakiś intruz wczołga się do środka?

— Nikt nie jest taki chudy.

— Ale mogliby wrzucić przez nią bombę.

— Mogliby zrobić to również przez skrzynkę na listy.

— Jesteś dzisiaj jak beczka śmiechu — powiedziała Agatha i

wybuchnęła płaczem.

Doris popatrzyła na nią zdumiona i przytuliła ją.

— Sprowadzę tu zaraz panią Bloxby.

Pani Bloxby była zszokowana wyglądem Agathy. Zazwyczaj była żywą

reklamą powiedzenia, że w dzisiejszych czasach pięćdziesiątka jest nową
czterdziestką, ale teraz wyglądała bardzo blado i mizernie.

Po wypiciu filiżanki gorącej, słodkiej herbaty z brandy i wypaleniu

dwóch papierosów Agatha zaczęła odzyskiwać siły.

— Nigdy nie widziałam pani w dresie — zdziwiła się pani Bloxby.

— To z policyjnego magazynu w Dover.

— Słyszałam o tym wszystkim w porannych wiadomościach.

Oczywiście nie ujawniono za wiele z powodu bliskiej sprawy sądowej.
Proszę mi o tym opowiedzieć.

TLR

background image

Pani Bloxby słuchała z przerażeniem historii Agathy, a potem zapytała,

gdzie jest Toni.

— W swoim mieszkaniu.

— A ten Tulloch jest wciąż na wolności! Jadę do Mircesteru, aby ją

stamtąd zabrać.

Kiedy Charles wrócił do domu, Gustav poinformował go, że w salonie

czeka Penny Dunstable. Była to jedna z licznych starych miłości Charlesa.
Gustav sądził, że jeśli nie sprawi, żeby Charles ożenił się z kimś odpo-
wiednim, to pewnego dnia Agatha może się stać panią tej rezydencji.

Penny podniosła się na powitanie Charlesa. Była wysoka i smukła, z

gęstymi brązowymi włosami i podłużną twarzą. Charles pamiętał, że była
fantastyczną kochanką.

— Jestem wykończony — oznajmił — Droga Penny, wybrałaś zły

dzień na wizytę. Idę do łóżka.

— Dobry pomysł — ucieszyła się Penny.

Seks — pomyślał Charles. — Dużo seksu. Takiego właśnie lekarza

potrzebuję!

Ale zaraz stanęła mu przed oczami smutna, blada twarz Agathy, gdy

obserwowała, jak odjeżdżał. Cholerna Agatha.

— Przykro mi, kochana. Innym razem.

Szybko odszedł, a Gustav biegł za nim po schodach. Odwróciwszy się

nagle, Charles powiedział ze złością:

— Sam mogę się położyć do łóżka, dziękuję. To ty ją zaprosiłeś,

prawda?

TLR

background image

— Spotkałem pannę Dunstable na targu i pomyślałem, że będzie pan

zadowolony, widząc ją znowu.

— Nie tym razem — odparł Charles. — Daj jej drinka i pozbądź się jej.

Toni otworzyła drzwi pani Bloxby i potulnie przyjęła zaproszenie na

probostwo. Pastorowa pomogła jej się spakować.

— Czekam na telefon z towarzystwa wspierającego ofiary przemocy —

poinformowała Toni.

— Zostawiłaś policji numer swojej komórki?

— Tak.

— Więc będą mogli cię znaleźć. A nie chciałabyś być raczej ze swoją

matką?

— Ona właśnie dostała nową pracę. Dzwoniła do mnie, ale

powiedziałam jej, że wszystko w porządku i że zobaczymy się w weekend.

Kiedy wsiadły do starego morrisa minora, pani Bloxby spojrzała w

boczne lusterko. Gdyby tylko policja przybyła z wiadomością, że znaleźli
Tullocha!

Żona pastora westchnęła z ulgą, kiedy w końcu wjechała na

trzypasmową drogę wiodącą do Carsely. Żaden samochód nie jechał za
nimi.

Kiedy już były na plebanii, Toni wyciągnęła się na leżaku w ogrodzie i

poczuła ciepło słońca na twarzy. Otoczył ją spokój panujący wokół i
wkrótce zasnęła.

Tego wieczoru Agatha zakleiła swoją skrzynkę na listy za pomocą

Super Glue wiedząc, że listonosz zostawi wszelkie listy do niej w sklepie
we wsi. Próbowała dodzwonić się do Charlesa, ale Gustav powiedział, jak
zwykle zresztą, że pan jest niedostępny.

TLR

background image

Weszła na górę i stanęła na półpiętrze. Spojrzała tęsknie w stronę domu

Jamesa, ale nie widziała żadnego światła, a jego samochodu też nie było
przed domem.

Dzwonek do drzwi sprawił, że gwałtownie podskoczyła. Zeszła na dół,

spojrzała przez wizjer i zobaczyła twarz Billa Wonga. Otworzyła drzwi.

— Wejdź. Złapaliście go?

— Kogo?

— Tullocha, oczywiście.

— Pracujemy nad tym. Jeden z tego gangu Richardsa wydaje się być

słabszy niż inni. Będziemy z nim wkrótce rozmawiać. Likwidujemy cały
interes. Richardsowi nie wystarczyła sieć supermarketów. Laboratorium
miało być nowym przedsięwzięciem, założonym w celu sporządzania
czystej metadyny. Tyle zdołali się dowiedzieć pracownicy zespołu
kryminalnego na podstawie spalonych resztek. Gdzie jest Toni?

— Przebywa z panią Bloxby.

— Najlepsza rzecz, jaką mogła zrobić.

— Byłaby całkiem bezpieczna ze mną — powiedziała Agatha

obrażonym tonem.

— Miejmy nadzieję, że ty jesteś bezpieczna — Bill spojrzał na

zakratowane okno w kuchni.

Agatha podążyła za jego wzrokiem i stwierdziła z goryczą:

— Czuję się, jak bym była w więzieniu, podczas gdy Tulloch może być

gdzieś obok, włócząc się na wolności. A co z Fioną Richards? Czy ona coś
wiedziała?

— Zaprzecza temu gwałtownie i ze łzami w oczach. Jedyne, nad czym

się teraz zastanawia, to co się stanie z jej luksusowym stylem życia.

TLR

background image

— Richards rzeczywiście był szefem tego interesu?

— Zanim jego ambicją stało się przyłączenie do rynku narkotykowego,

zajmował się kradzieżą samochodów i drogich maszyn rolniczych i ich
transportem do Europy Wschodniej. Wśród mężczyzn, których złapaliśmy,
było dwóch Albańczyków, jeden Kurd i, przykro mi to mówić, dwaj
mieszkańcy Mircesteru, którzy w przeszłości siedzieli w więzieniu za
ciężkie uszkodzenie ciała.

Zadzwonił telefon Billa, więc wyszedł z kuchni, aby odebrać. Kiedy

wrócił, jego twarz miała groźny wyraz.

— Jeden z gangsterów zaczął śpiewać. Powiedział, że Beech zarabiał

pieniądze, informując Richardsa, które kombajny zostały na polu i gdzie
zdobyć drogie samochody. Być może P w jego rejestrze oznaczało porsche.

On również ostrzegał Richardsa, kiedy podejrzewaliśmy kogoś z gangu.

Jednak zdawało mu się, że dostaje za mało i zaczął Richardsa szantażować,
a ten kazał swoim ludziom tak go załatwić, żeby odstraszyć każdego, kto
chciałby zrobić to samo. Pomysł z pieczeniem prosiaka był pomysłem
Borisa. Brakujące stopy i ramiona znaleziono w zamrażarce z tyłu
głównego supermarketu w Mircesterze.

— Nikt z personelu ich nie znalazł?

— Zamrażarka była zamknięta na kłódkę. Richards jest chorym i

okrutnym człowiekiem. Reszta jego gangu wkrótce zwróci się przeciwko
niemu, kiedy dowiedzą się, że on zamierza zasłaniać się tym, że grozili mu
i zmusili do wykonywania tej brudnej roboty.

— A kiedy pojawił się Tulloch?

— Myślę, że wkrótce po zamordowaniu Beecha. On jest nałogowym

hazardzistą i był winien pieniądze lichwiarzowi. Richards usłyszał o tym od
lichwiarza. Sądzimy, że Tulloch naćpał się przed twoim domem, aby
odwrócić od siebie podejrzenia.

TLR

background image

— Tulloch zabił Amy Richards, która miała zamiar go szantażować.

Nie mogę zrozumieć, jak ta głupia kobieta mogła pomyśleć, że ujdzie jej to
płazem.

— A co jest w aktach Tullocha?

— Wydawał się być dobrym gliniarzem, dopóki nie zaczęliśmy grzebać

się w jego przeszłości. Jego żona wezwała nas pewnej nocy, ponieważ ją
pobił. Miała złamane dwa żebra. Potem jednak wycofała oskarżenie. Kilka
miesięcy później rozwiódł się z nią. Został przeniesiony do nas z
Manchesteru. Zanim stamtąd wyjechał, była tam seria brutalnych,
sadystycznych morderstw prostytutek. Skończyły się, kiedy go
przeniesiono.

Tej nocy Simon nie mógł spać. Zdrowiał szybko, ale nie na duchu.

Nigdy w życiu nie czuł się tak kiepsko i nie był tak zawstydzony. Miał
pewność, że w wojsku wiedziano, że udaje chorego, ale po tym, jak
potraktował Sue, postanowili, że lepiej będzie się go pozbyć. Rodzice
wiedzieli wszystko o jego szpiegowaniu dla Mixdena i patrzyli na niego ze
smutkiem, jak gdyby nie mogli uwierzyć, że spłodzili takiego potwora.

Przed jego drzwiami stał strażnik, ale kiedy uznano, że jest

wystarczająco silny, żeby go przenieść na ogólną salę, policjanta odwołano.
Wiadomość, że jego rodzice nie widzieli powodu, by płacić za prywatny
pokój dla niego, wstrząsnęła nim.

Czasami, w najgorszych momentach, zaczynał żałować, że nie umarł. W

dodatku strach, że Tulloch wróci, aby dokończyć swoją robotę sprawiał, że
odmawiał przyjmowania tabletek nasennych, żeby być ciągle w pogotowiu.
Inni pacjenci nie rozmawiali z nim. Słyszał, jak mówili, że prawdopodobnie
jest kryminalistą.

Był wdzięczny, że teraz ma wystarczająco dużo siły, żeby iść sam do

łazienki i nie musieć znosić poniżenia, dzwoniąc po basen. Wyszedł z
łazienki i wahał się, czy iść do kuchni i poszukać jakiegoś jedzenia. Zupę i
kanapkę podano o szóstej wieczorem i wiedział, że nie może spodziewać

TLR

background image

się żadnego jedzenia aż do jutra rano. W recepcji nie było nocnej
pielęgniarki. Zdołał znaleźć małą kuchenkę, Przygotował sobie filiżankę
kawy i kanapkę z serem. Poczuł się słabo i niepewnie, więc ostrożnie
wyszedł z kuchni, żeby wrócić do łóżka. Przed sobą zobaczył kogoś, kto
wyglądał jak salowy, pchający wózek z lekarstwami. Zatrzymał się przed
salą Simona, wybrał strzykawkę i napełnił ją. Simon zaczął trząść się ze
strachu. Było coś strasznie znajomego w tej tęgiej postaci z jasnymi
włosami. Wycofał się powoli i zaczął biec w kierunku recepcji, wołając:

Wezwijcie policję! Tu jest Tulloch. Chce mnie zamordować.

Wkrótce szpital został otoczony. W porzuconym wózku policjanci

znaleźli strzykawkę pełną cyjanku. Bill Wong, śpiesząc do szpitala,
zastanawiał się, czy jeszcze kiedykolwiek uda mu się spokojnie przespać
noc. Ale Tulloch — to musiał być Tulloch, bo któż inny chciałby zabić
Simona — zniknął.

Simona ponownie umieszczono w prywatnym pokoju, a przed drzwiami

stał strażnik. Simon poczuł nagłą tęsknotę za szorstką Agathą Raisin.

Agathę obudził przeraźliwy dzwonek telefonu stojącego przy łóżku.

Spojrzała na zegarek. Trzecia nad ranem? Podniosła słuchawkę.

To ja, Simon — głos na drugim końcu mówił szeptem — Niech się pani

nie rozłącza.

— Czego chcesz ty podstępna, mała kreaturo? — zapytała.

— Tulloch był tutaj, w szpitalu — szybko opowiedział jej, co się stało,

i poprosił, żeby przyjechała do szpitala.

— Bóg wie po co — odparła kwaśno Agatha — Posłuchaj, nie jesteś

już na oddziale intensywnej terapii, jak mniemam, więc przyjdę rano, w
porze odwiedzin.

TLR

background image

Przez resztę nocy Agatha spała niespokojnie. Każdy szmer na dachu

krytym strzechą sprawiał, że myślała, iż to czołga się Tulloch, za każdym
skrzypnięciem starego drewna sądziła, że próbuje znaleźć wejście do chaty.

Nigdy nie byłam tak przerażona tak długo — myślała smętnie. Och,

tęsknię za tym nudnym szukaniem zagubionych nastolatek i kotów.
Przyrzekam, że nigdy więcej nie będę narzekać.

Agatha nie śpieszyła się z wyjazdem do szpitala. Najpierw poszła do

fryzjera.

Wreszcie Simon spostrzegł przez otwarte drzwi swego pokoju, że się

zbliża i zawołał do strzegącego go policjanta, żeby ją wpuścił.

— Miło widzieć, że lepiej wyglądasz — odezwała się szorstkim tonem

Agatha — Ale muszę ci powiedzieć, że jesteś podstępnym, wstrętnym
draniem.

— Przepraszam — powiedział Simon. Jego gęste włosy były

zmierzwione i wyglądał bardzo młodo.

— Prawda jest taka, że jestem przerażony. Każdy lekarz, który wchodzi

do pokoju sprawia, że się trzęsę, a zbliżająca się noc napawa mnie
strachem.

— Jak doszedłeś do wniosku, że ten gliniarz będzie próbował kupić

samochód?

— Dla większość facetów, którzy wygrywają na loterii, pierwszą

rzeczą, którą chcą zrobić, jest kupno ekskluzywnego samochodu.

Chłopcy i ich zabawki — pomyślała Agatha, a głośno powiedziała:

— Gdybyśmy tylko mogli go złapać. To jest wściekły psychopata.

— Mam straszne przeczucie, że on spróbuje znowu — powiedział

Simon.

TLR

background image

Agatha popatrzyła na niego w zamyśleniu. Była zmęczona

traktowaniem jej przez policję jak nieudolną amatorkę, podczas gdy oni bez
jej pomocy nie mogli nawet znaleźć fabryki narkotyków.

— Widzę, że masz własną łazienkę — odezwała się po namyśle.

— Chce pani z niej skorzystać?

— Nie, nie teraz. Posłuchaj, co powiem. Wszystko, co Tuiloch musi

zrobić, żeby dostać się do ciebie, to włożyć biały fartuch i wyglądać jak
lekarz.

— Ale przecież pod drzwiami jest strażnik.

— To nie ma znaczenia, jeśli Tulloch przebierze się, ukradnie ubranie

lekarza i plakietkę z nazwiskiem. Szybkie ukłucie i żegnaj, Simon.

— Żałuję, że pani tu przyszła. Nie sądziłem, że można być bardziej

przerażonym, niż byłem, ale pani udowodniła mi, że można.

— Posłuchaj! Wrócę tutaj pod koniec godzin odwiedzin. Ty

odciągniesz gliniarza od drzwi do okna, mówiąc, że widziałeś Tullocha na
dole. Ja wskoczę do łazienki i zostanę tam na noc na straży.

— Agatho! Tulloch jest silny jak byk. Nie będzie pani w stanie go

pokonać. On prawdopodobnie poradziłby sobie z tym policjantem.

— Nie martw się o to.

— Pani zwariowała!

— No to leż tutaj i drżyj się ze strachu. Nie obchodzi mnie to.

— No, dobrze — zgodził się Simon niechętnie — Zrobię wszystko, co

będę mógł.

Agatha wyszła ze szpitala i poszła do biura. Nie zamierzała powiedzieć

nikomu o swoich planach, nawet Charlesowi. Jeśli ktokolwiek miałby być
narażony na niebezpieczeństwo, to lepiej, żeby to była ona.

TLR

background image

Toni ciągle odpoczywała na plebanii. Agatha dała więc Philowi i

Patrickowi kilka spraw do wyjaśnienia, podyktowała pani Freedman listy i
oznajmiła, że idzie do domu, ponieważ czuje się trochę niewyraźnie.

Tuż przed końcem godzin odwiedzin przyszła do szpitala z dużą torbą

zawierającą dwa termosy z kawą i paczkę z kanapkami. Na jej sygnał
Simon odwołał policjanta, mówiąc, że widział Tullocha. Policjant pobiegł
za nim do okna, a Agatha wśliznęła się do łazienki i zamknęła drzwi.
Simon przyszedł później umyć zęby.

— To może się nie udać. Wszystko, co się stało, to fakt, że policjanci

biegali po szpitalu przez większość wieczoru.

— Przy wejściu stoją czterej strażnicy — poinformowała go Agatha.

— Dobrze, ale teraz muszę się załatwić.

— Odwrócę się plecami i nie będę patrzyć, przyrzekam. I mów trochę

ciszej.

Noc się wlokła. Agatha piła kawę za kawą, żeby nie zasnąć. Czasami

słyszała kroki na korytarzu i czekała zesztywniała. Chciałaby wyjść na
zewnątrz i sprawdzić, czy strzegący Simona policjant był ciągle w
pogotowiu. Powinno ich być dwóch — pomyślała. A jeśli on będzie chciał
do ubikacji? Serce jej zamarło. Inteligentnie byłoby skorzystać z łazienki
Simona.

Powieki zaczynały jej opadać, kiedy usłyszała głosy z zewnątrz. Z

trzaskiem otworzyła drzwi łazienki.

— Już myślałem, że nigdy nie przyjdziesz — rozpoznała głos

policjanta. — Jestem wykończony. Nie poznaję cię. Nie jesteś z komendy.

— Z Worcesteru — usłyszała drugi głos — Ściągają nas zewsząd.

TLR

background image

Agatha zadrżała. Czy ten nowy głos nie miał lekkiego szkockiego

akcentu?

Simon spał twardo. Jak on może spać w środku tego wszystkiego? —

pomyślała Agatha ze złością.

Trzymała drzwi nieco uchylone. Mężczyzna w policyjnym mundurze

ostrożnie zbliżał się do łóżka Simona. A potem przerażona Agatha
zobaczyła błysk strzykawki w jego ręku. Porwała porcelanowy basen i
skradała się za mężczyzną. Kiedy on delikatnie podwinął rękaw szpitalnej
koszuli Simona, Agatha walnęła go z całej siły basenem w tył głowy.

Simon obudził się z krzykiem. Agatha schyliła się i odwróciła

nieprzytomnego mężczyznę. Tulloch!

Rozległy się kroki ludzi biegnących korytarzem i nagle pokój wypełnił

się policjantami.

— To Tulloch — poinformowała Agatha. — Mam nadzieję, że go nie

zabiłam.

Obezwładniony jęknął i próbował usiąść. Przyprowadzono szpitalny

wózek i Tulloch, przypięty do niego kajdankami, został odwieziony na
opatrunek.

Wyszło na jaw, że policjant, który wyszedł, myśląc, że jego dyżur się

skończył, oznajmił strażnikom przy wyjściu, że zastąpił go jakiś gliniarz z
Worcesteru. Powiedziano mu, że miał go zastąpić ktoś z Mircesteru i
wszyscy pobiegli do pokoju Simona, aby zobaczyć Agathę z basenem w
ręce i Tullocha leżącego na podłodze.

TLR

background image

E

PILOG

Agatha Raisin nie została bohaterką. Wilkes stanowczo nalegał na to,

aby nie rozmawiała z prasą, dopóki nie zakończy się sprawa sądowa,
ponieważ nie wszystko zostało wyjaśnione.

Na darmo wskazywała, że gdyby nie jej interwencja, Simon byłby

martwy. Kiedy następnego rana znużona opuszczała komendę policji,
myślała o tym, żeby zadzwonić do mediów i przekazać im całą historię, ale
postanowiła tego nie robić. Naprawdę rozzłoszczone siły policyjne
mogłyby zacząć ingerować w jej interes, a ona potrzebowała ich
życzliwości.

Tego dnia w telewizji i w gazetach pojawiła się jedynie informacja, że

aresztowano jakiegoś mężczyznę i oskarżono o usiłowanie zabójstwa
Simona Blacka.

Jednak wkrótce cała sprawa i tak wyszła na jaw. Pielęgniarka ze szpitala

opowiedziała swojej przyjaciółce, jak Agatha ukryła się w łazience i
uderzyła Tullocha w głowę basenem. Plotka krążyła i krążyła i wkrótce
dostała się do miejscowych gazet. Opowieści o Agacie pojawiły się w
prasie, ale ona dyplomatycznie odpowiadała, że nie może nic powiedzieć,
dopóki nie zakończy się sprawa sądowa.

Pięć dni po przygodzie Agathy, Bill Wong przyszedł powiedzieć jej, że

Tulloch pozwał ją do sądu za ciężkie uszkodzenie ciała.

— Nie może tego zrobić! — lamentowała Agatha.

— Weź sobie prawnika. Nie uda mu się to, ale musimy przebrnąć przez

wszystkie procedury, nie mówiąc o tonach papierów. Jak się czujesz?

TLR

background image

— Czuję ulgę. Mogę wrócić do mojego poprzedniego życia. Z powodu

tego Tullocha mój interes ucierpiał.

— Gdzie jest Charles?

— Myślałam, że się pojawi, ale nie miałam od niego wiadomości. Ma

przyjechać Roy. Czuje, że brakuje mu rozgłosu. A co z tobą i Alice?

Bill zaczerwienił się.

— Przełożonym nie podoba się, jak personel jest ze sobą w stosunkach

pozasłużbowych. Chciałbym zaprosić Alice na randkę, ale ona może mi
odmówić. Ceni swoją pracę i pewnie nie chciałaby podpaść przełożonym.

— Spójrz na moje koty, jak garną się do ciebie! — wykrzyknęła

Agatha — Ja doznaję od nich oznak czułości jedynie wtedy, gdy chcą jeść.

— Jestem pewien, że cię uwielbiają. Czy ktoś jest przy drzwiach?

To był Roy, olśniewający w białym bawełnianym garniturze, koszuli w

paski i jedwabnym krawacie. Jego włosy zostały klasycznie ostrzyżone.

— Kogo dziś reprezentujesz? — zapytała Agatha — Kogoś

konwencjonalnego?

— Nie, to jest nowy zespół zwany The Irreproachable. Nie ubierają się

nowocześnie, więc muszę się dopasować.

— Dobrze wyglądasz.

— Wychodzę — odezwał się Bill. — Do zobaczenia w sądzie.

Kiedy Roy zaniósł swoją torbę na górę do pokoju gościnnego, zażądał,

aby opowiedziała mu wszystko ze szczegółami.

— Usiądźmy w ogrodzie — zaproponowała Agatha — Jest cudowna

pogoda.

— Potrzebujesz ogrodnika — stwierdził Roy. — Tu jest jak w dżungli.

TLR

background image

— Wyobraź sobie, że byłam tak przerażona, że bałam się przyjąć

kogoś, bo mogłoby się okazać, że to Tulloch lub ktoś z gangu. Teraz kogoś
wezmę.

— Opowiedz mi o tym wszystkim.

Jak nierealne wydaje się teraz to wszystko — pomyślała Agatha.

Kiedy skończyła, Roy zapytał:

— A jak sobie radzi Toni? Ja czułem się chory przez długi czas po

porwaniu, ale gdy pomyślę, że mogliby mi spalić twarz!

— Chodzi na terapię i wydaje się, że wszystko z nią w porządku.

Odpoczywała na plebanii, ale wróciła do swojego mieszkania, kiedy tylko
dowiedziała się o aresztowaniu Tullocha. Czy wiesz, że on pozwał mnie do
sądu za ciężkie uszkodzenie ciała?

— Nie uda mu się to, prawda?

— To zależy od prokuratury, ale w międzyczasie wezwę swojego

prawnika, żeby działał. Czy wiesz, że kusi mnie, żeby przyjąć z powrotem
Simona?

— Co?! Żeby pracował dla ciebie po tym, jak chciał donosić

Mixdenowi?

— No, wiem. Ale on jest takim dobrym detektywem. Widzisz,

potrzebuję kogoś z intuicją. Nie mamy takich środków jak policja.

— A jeśli on będzie pracował dla ciebie i brał wypłatę od Mixdena? A

co z porzuceniem tej dziewczyny przy ołtarzu? A stchórzenie przed
wojskiem?

— Dziewczyna oszukała go, mówiąc, że jest w ciąży. Nie wiem, czy

winić go za to, że nie chciał wrócić do niej. Sierżant Sue wydaje się być
bardzo popularna w pułku, a Simona zniszczono w prasie za to, że ją po-
rzucił. Mixden natomiast ma kłopoty z policją. Próbują oskarżyć go o

TLR

background image

szpiegostwo przemysłowe czy coś takiego, ale nikt nie chce już wierzyć
Simonowi. Rozumiesz, jego słowo przeciwko słowu Mixdena.

— A co z Toni?

Agatha zrobiła chytrą minkę.

— Muszę ją zapytać.

Roy podniósł się.

— Pobiegnę na plebanię i porozmawiam z panią Bloxby.

— Poczekaj, pójdę z tobą.

— Chciałbym porozmawiać z nią sam. Ona jest lepsza niż jakikolwiek

terapeuta.

— No, to idź — powiedziała obrażona Agatha.

Kiedy Roy wyszedł, nieszczęśliwa Agatha usiadła przy kuchennym

stole. Nagle poczuła się bardzo samotna. Jeden z jej kotów, Boswell,
wskoczył jej na kolana i gapił się w jej twarz, a gdy drugi, Hodge, wspiął
się na jej plecy i ułożył się wokół jej szyi. Łza potoczyła się po twarzy
Agathy.

— Wy okropne zwierzaki. Jednak mimo wszystko troszczycie się o

mnie!

Roya nie było przez godzinę. Przez ten czas Agatha kilkakrotnie

myślała o wyjściu z domu i porzuceniu go na resztę dnia.

Simon zadzwonił do drzwi mieszkania Toni i zapytał przez interkom:

— Mogę wejść?

— Przypuszczam, że tak — powiedziała Toni niechętnie i wpuściła go.

— Ciągle jesteś trochę blady — zauważyła, kiedy Simon wszedł do

pokoju. — Kiedy cię wypuścili?

TLR

background image

— Dziś rano — powiedział i usiadł znużony w fotelu.

— A dlaczego tu przyszedłeś?

— Nie pomyślałem, żeby iść gdzieś indziej.

— Nie mieszkasz z rodzicami?

— Dali mi mieszkanie. Patrzą na mnie z takim zawodem w oczach, że

nie mogę tego znieść.

— Rozumiem ich. Chciałam zatrudnić się u Mixdena, ponieważ

myślałam, że Agatha wpędziła cię do wojska. Kiedy on zasugerował,
żebym ją szpiegowała, zrezygnowałam. Agatha może być irytująca i często
się wtrąca, ale wiele jej zawdzięczam.

— Żałuję, że nie mogę znowu dla niej pracować. Gdybym nie miał tego

przebłysku geniuszu w sprawie przeszukania salonów samochodowych,
może nikt nie doszedłby do tego, że chodzi o Tullocha.

— Simon! Mówiłeś, że nienawidzisz dla niej pracować!

— Wiem, ale ona naprawdę ocaliła mi życie. Może dlatego mnie tak

denerwuje, że jest we mnie coś z niej.

Pochylił się do przodu.

— Słuchaj, Toni. Przypuśćmy, że Agatha się zgodzi, co wtedy będziesz

czuła?

— Masz na myśli zawodowo czy emocjonalnie?

— Zawodowo.

— Nie wiem. Chciałabym mieć obok siebie kogoś w moim wieku.

Mam wrażenie, że rozstałam się z moimi starymi kolegami szkolnymi. Nie
lubię pić, a oni chodzą w soboty do klubów i marnują czas.

— Mnie też nikt nie kocha — stwierdził ponuro Simon.

— Tak, ale zasługujesz na to.

TLR

background image

— Poszłabyś do kina?

— Na co?

— Powtarzają „Gigi" w Klasycznym. Ale prawdopodobnie już

widziałaś.

— Nie — zaprzeczyła Toni — Ten właśnie opuściłam.

— Chodźmy więc. Wspaniały musical. Wspaniała zabawa. Co jeszcze

planowałaś robić?

— W porządku. Ale pamiętaj! Żadnych głupich pomysłów.

— Żadnych. Przyrzekam. Mam dość kobiet.

— Wezmę tylko torebkę.

Roy wrócił w dobrym humorze.

— Mam dla ciebie niespodziankę.

— Jaką? — zapytała Agatha. Koty ześlizgnęły się z niej i zniknęły w

wysokiej trawie ogrodu.

— Znalazłem kogoś do twojego ogrodu.

— Jestem ci wdzięczna, ale mogłam sama kogoś znaleźć. Co to za

facet? A może kobieta?

— Właśnie wprowadził się do wsi.

— Pokrzywiony i skrzypiący?

— Wspaniały. Mówię ci, dziewczyno, można dla niego umrzeć.

— Gdzie spotkałeś ten wzór doskonałości?

— Przypadkiem wspomniałem pani Bloxby, że twój ogród jest w

nieładzie.

— O, naprawdę? Czy to była część twojej terapii?

TLR

background image

— To było po naszej rozmowie. Nie bądź zjadliwie złośliwa.

— Ja nigdy nie jestem złośliwa.

— Dobrze, dobrze. Nieważne — powiedział pośpiesznie Roy — Pani

Bloxy wspomniała, że we wsi jest nowy przybysz, który zajmuje się
ogrodnictwem. Mieszka w chacie o nazwie Wisteria Cottage na końcu wsi.

— Czy nie mieszka tam stara pani Henry?

— Nie jesteś na bieżąco. Ona umarła w zeszłym roku. Więc poszedłem

tam i ten Adonis otworzył mi drzwi. Mówi, że zajmuje się ogrodnictwem i
innymi dodatkowymi pracami.

— W jakim jest wieku?

— Trudno powiedzieć. Niemłody. Około czterdziestki. Ma

ekskluzywny akcent.

Agatha skrzywiła się. Wydawał się za młody dla niej.

— A dlaczego ten piękniś wynajmuje się jako pracownik fizyczny?

— Dlaczego sama nie zadzwonisz i nie zapytasz? Daj spokój, Agatho.

Spójrz na swój ogród.

— No dobrze. Jaki numer?

— Jest na wizytówce.

Agatha zadzwoniła. Kulturalny głos po drugiej stronie powiedział, że

będzie za kilka minut.

— Nie będę mieć dużo pracy, jeśli on jest taki chętny. Napiję się dżinu

z tonikiem. A ty?

— Dla mnie to samo.

Usiedli z drinkami w ogrodzie. Dzień był piękny z kędzierzawymi

chmurami dryfującymi po ciemnoniebieskim niebie.

TLR

background image

Nagle rozległ się dzwonek u drzwi. Roy skoczył na równe nogi.

— Otworzę.

Agatha czekała, nagle zadowolona z takiej rozrywki.

Roy wrócił do ogrodu, prowadząc wysokiego mężczyznę. Agatha nosiła

okulary. Zdjęła je i wpatrywała się w zjawisko przed sobą.

George Marston miał ponad sześć stóp wzrostu, gęste blond włosy i

zielone oczy w kwadratowej, opalonej twarzy. Nosił spodnie khaki i bluzę,
pod którą widać było muskularne ciało.

Agatha wstała.

— Roy, podaj panu Marstonowi drinka. Muszę iść na górę.

Nałożyć kolejną warstwę makijażu — pomyślał Roy.

Agatha zmyła makijaż i starannie położyła nowy. Zdjęła luźną

bawełnianą sukienkę, która nosiła, i przebrała się w bawełnianą bluzkę w
kratkę, obcisłe dżinsy i sandały na obcasie. Spojrzała w lustro. Po wiejsku,
ale seksownie — pomyślała z satysfakcją.

Zeszła z powrotem na dół.

— Teraz, panie Marston...

— George, proszę.

— A więc, George. Prowadzę agencję detektywistyczną i ostatnio

byłam w niebezpieczeństwie, dlatego też nie uważaj mnie za niegrzeczną,
jeśli zadam ci dużo pytań.

Uśmiechnął się, a serce Agathy podskoczyło.

— Strzelaj — powiedział.

— Przede wszystkim, co robiłeś przedtem?

— Byłem w wojsku.

TLR

background image

— Jak długo?

— Dwadzieścia lat.

— Kiedy odszedłeś?

— Osiem miesięcy temu.

— Mogę wiedzieć dlaczego?

— Oczywiście.

Podwinął lewą nogawkę spodni, pokazując sztuczną nogę.

— Prezent z Afganistanu.

— Straszne — stwierdziła Agatha.

— W porządku. Przyzwyczaiłem się do niej. Jestem dobry w różnych

rzeczach — stolarka, ogrodnictwo...

— Nie widzę powodu, żebyś nie przyłączył się do mnie na drinka, a

potem możesz zacząć od razu. Ile bierzesz?

— Osiem funtów za godzinę.

— Czuję się zobowiązana powiedzieć ci, że w Carsely obowiązuje

dziesięć funtów za godzinę.

— Prawdę mówiąc, potrzebuję pracy i myślałem, że prędzej ją dostanę,

jak powiem mniej.

— Zobaczymy, jak ci pójdzie. Jeśli twoja praca będzie dobra,

dostaniesz te dziesięć funtów. Co chcesz do picia?

— Jest dżin i tonik? To poproszę. Widzę popielniczkę na stole. Mogę

zapalić?

— Oczywiście. Ja też palę. Roy, bądź aniołem i przynieś George'owi

drinka.

Kiedy Roy wszedł do środka, George usadowił się na krześle i zapytał:

TLR

background image

— Czy to nie ten młody człowiek, którego porwano?

— Tak. Cała sprawa była przerażająca i ja właśnie dochodzę do siebie.

— Proszę mi o tym opowiedzieć.

Więc Agatha opowiadała, podczas gdy Roy wrócił z drinkiem i usiadł w

posępnym milczeniu, czując się ignorowany.

— Z pewnością przeżyłaś piekło — powiedział, gdy Agatha skończyła.

— Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to zacznę pracę.

— Rzeczy ogrodowe i kosiarka są w szopie na końcu ogrodu. Pokażę

ci.

George pracował cały weekend. Roy narzekał, że jest ignorowany,

ponieważ Agatha prawie nie opuszczała domu, siedząc w ogrodzie i
podziwiając swoją nową zdobycz.

— Nie zakochaj się — ostrzegł ją Roy. — To takie banalne!

— O czym mówisz?

— Kobieta w średnim wieku pożąda ogrodnika.

— Nie bądź głupi.

Kiedy Agatha wróciła do chaty, ogarnęła ją nagła chęć, aby zaprosić

gdzieś George'a na obiad. Gdyby pojawił się Charles lub gdyby James
wrócił do domu, nie zdecydowałaby się na to. Ale czuła się samotna.

Ogród szybko odzyskiwał swój wygląd. George odkładał właśnie

narzędzia do szopy, kiedy Agatha zapytała, czy chce drinka.

— Zimne piwo byłoby wspaniałe, jeśli masz jakieś.

Agatha znalazła jedno z tyłu lodówki i napełniła szklankę.

— Jesteś żonaty?

— Byłem raz, ale nie chcę o tym rozmawiać.

TLR

background image

— A dzieci?

— Nie mam. Porozmawiajmy lepiej o ogrodzie. Nie zajmie mi wiele

czasu nadanie mu odpowiedniego kształtu.

Opróżnił szklankę. Agatha mu zapłaciła.

— Czy to nie za dużo?

— Nie, dobrze pracujesz, więc dostaniesz tyle, ile tu obowiązuje.

— Gdybym mógł zatrzymać klucze do szopy, wchodziłbym do ogrodu

ścieżką z boku domu i nie musiałbym ci przeszkadzać.

— Świetnie. Mam zapasowe. Będę w pracy, ale mogę wpadać do domu

w ciągu dnia, aby zobaczyć, jak sobie radzisz.

— W porządku — odparł, podniósł się ze swojego siedzenia, pomachał

jej na do widzenia i się oddalił.

Agatha drgnęła, kiedy usłyszała, jak zamyka za sobą frontowe drzwi.

Ale nie dane jej było długo zostać samej. Kiedy usłyszawszy dzwonek,

szła otworzyć drzwi, myślała z ulgą, że to było po prostu wspaniałe móc
otworzyć własne drzwi bez uczucia przerażenia.

Za drzwiami stał Simon, patrząc na nią żałośnie.

— A, to ty. Czego chcesz?

— Zastanawiałem się, czy rozważała pani kiedykolwiek danie mi

jeszcze jednej szansy?

— Och, wejdź.

— Pani ogród wygląda dużo lepiej. Pracowała pani nad nim?

— Tak — odparła Agatha, chcąc przypisać sobie chlubę znalezienia

George'a — Usiądź, Simon, i powiedz mi, dlaczego powinnam jeszcze
kiedykolwiek ci zaufać. Co cię pchnęło do szpiegowania dla Mixdena?

TLR

background image

— Byłem całkiem pewny, że po ślubie nie zechce mnie pani ponownie

zatrudnić. Wiem, że jestem dobry.

— Nie mogę cię przyjąć z powrotem. Toni nigdy by mi nie wybaczyła.

To właśnie ją wykorzystałeś, żeby zdobyć informacje.

— Ona mówi, że się zgodzi.

— Co? Jak?

— Rozmawiałem z nią i poszliśmy do kina.

— Posłuchaj, z pewnością przydałby mi się ktoś z twoją intuicją, ale tu

chodzi nie tylko o Toni. Jest jeszcze Patrick, Phil i pani Freedman. Jutro
przedyskutuję to z nimi. Ale jeśli przyjmę cię z powrotem, będziesz musiał
przez dwa miesiące wykonywać najgorsze prace, dopóki nie przekonam się,
że mogę ci zaufać. Będziesz również musiał podpisać dokument o
poufności informacji i jeśli zdradzisz coś Mixdenowi, pozwę cię do sądu.

W poniedziałek rano Agatha powiedziała swojemu personelowi o

Simonie. Phil był za daniem mu drugiej szansy, Toni powiedziała, że jej
wszystko jedno, ale pani Freedman i Patrick stwierdzili, że udowodnił, iż
nie można mu ufać. Kiedy jednak Agatha zaczęła przeglądać sprawy, które
zaniedbała i wszyscy zdali sobie sprawę, ile ciężkiej pracy jest przed nimi,
Patrick niechętnie przyznał, że dobrze byłoby mieć kogoś do załatwiania
spraw zaginionych psów i kotów. Pani Freedman zgodziła się ze
wszystkimi. Ustalono dwumiesięczny okres próbny.

Tego rana doszły jej trzy nowe sprawy i Agatha, która miała nadzieję

wyjść wcześniej i zobaczyć się z George'em, musiała zostać dłużej w pracy.

Do pani Bloxby wpadła z wizytą Ada Benson. Zona pastora spojrzała na

nią ze znużeniem.

— O co tym razem chodzi?

— Moja droga — powiedziała pani Benson — Ktoś mógłby pomyśleć,

że ja tylko narzekam. To taka mała sprawa.

TLR

background image

Pani Bloxby niechętnie wpuściła ją do salonu.

— Chodzi o to — zaczęła — że mamy we wsi nowego przybysza. Jakiś

pan George Marston.

— Tak, wiem. A co z nim?

— Zdaje się, że pracuje na cały etat u pani Raisin.

— Więc? Wiem, że potrzebuje pracy — odparła pastorowa.

— Ale powinno się go ostrzec.

— O czym pani mówi, do licha?

— Agatha Raisin jest pożeraczką męskich serc.

Pani Bloxby westchnęła.

— Zechce pani wyjść, a w przyszłości najpierw zadzwonić, pani

Benson. Jestem bardzo zajęta. Proszę zamknąć drzwi za sobą, jak będzie
pani wychodzić. Do widzenia.

Agatha nie mogła doczekać się weekendu. Pogoda nadal była cudowna.

Chaty cotswoldskie leniuchowały w ciepłym słońcu.

Często, kiedy było dużo pracy, ona i cały personel pracowali również w

soboty, ale teraz nakazała im surowo, że ten weekend mają mieć wolny —
z wyjątkiem Simona, który miał kontynuować poszukiwania zaginionej
nastolatki.

W sobotę Agatha wstała wcześnie i przymierzała jeden strój po drugim,

wybrała wreszcie białą bawełnianą bluzę, niebieską bawełnianą spódnicę i
sandały na wysokich obcasach.

George już pracował w ogrodzie, kiedy zeszła.

— Kawy? — zawołała.

— Świetnie.

TLR

background image

Kiedy przygotowała dwa kubki kawy, usiadł razem z nią przy

ogrodowym stole.

— Przyniosłeś rachunek?

Wyciągnął z kieszeni kawałek papieru. Agatha otworzyła torebkę,

wyjęła portfel i zapłaciła.

— Dużo cię kosztuję — powiedział George — ale, jak widzisz, prawie

wszystko jest skończone. Tak naprawdę skończę do lunchu. Oczywiście
będę przychodzić od czasu do czasu, aby skosić trawnik czy coś wypielić.
Mam szczęście, bo znalazłem kilka innych zajęć.

— Ogród wygląda cudownie. Nie zdawałam sobie sprawy, że mam tyle

kwiatów — zachwycała się Agatha, a tak naprawdę nie znała nazwy nawet
jednego z nich — Należy to uczcić. Mogłabym zabrać cię dzisiaj na lunch?

— Byłoby wspaniale. Pójdę do domu i przebiorę się. O której?

— Wyjedziemy stąd o dwunastej trzydzieści.

— W porządku. Wracam do pracy.

Agatha pomyślała, że musi zachować spokój. Weszła do domu i

zadzwoniła do restauracji w Broadway, ponieważ wiedziała, że mają stoliki
na zewnątrz, i zarezerwowała jeden na pierwszą.

Charles Fraith odwlekał wizytę u Agathy. Czuł, że coraz bardziej

ciągnie go do niej, a nie lubił być z nikim emocjonalnie związany. Tej
soboty postanowił jednak wpaść. Niestety, rano kolejna była dziewczyna
wpadła do niego, więc zaprosił ją na lunch. Miała na imię Rosa- mund, była
filigranowa i ładna, w ogóle niepodobna do Raising. Ale za to Agatha
zawsze emanowała silną zmysłowością, czego była całkowicie
nieświadoma.

Agatha była prawie gotowa do wyjścia, kiedy zadzwonił telefon. To

była pani Bloxby.

TLR

background image

— Spieszę się — poinformowała ją i zachichotała — Zabieram mojego

ogrodnika na lunch do restauracji w Broadway.

— Jak uprzejmie z pani strony — pani Bloxby powstrzymała się, aby

nie wrzasnąć do słuchawki: „Znowu! Niech pani będzie ostrożna!"

Ale powiedziała tylko, że zadzwoni później.

James Lacey przyjechał do domu i przerzucił nagromadzoną pocztę.

Odłożył na bok wszystkie rachunki. Znalazł jeden list, zaadresowany do
niego ręcznym pismem. Otworzył go. List był od Roya.

Drogi Jamesie — czytał — Nasza Agatha zakochała się w ogrodniku.

Wiesz, co ona lubi i w jakie kłopoty wpadała w przeszłości przez
zakochanie się w nieodpowiednich mężczyznach. Ona nic o nim nie wie.
Uważaj na nią. Twój drogi przyjaciel — Roy.

Jamesa kusiło, aby szybko zapomnieć o tym liście, jednak Agatha w

przeszłości rzeczywiście narażała się na niebezpieczeństwa. Poszedł więc
do niej, ale chata była pusta. Zadzwonił do pani Bloxby i zapytał, czy nie
wie, gdzie jest Agatha.

— Pani Raisin zabrała swego nowego ogrodnika na lunch do restauracji

w Broadway — poinformowała go pani Bloxby — Później powinna wrócić
do domu.

James podziękował jej i rozłączył się. Potem postanowił, że nie

zaszkodzi pojechać do Broadway i zerknąć na tego faceta.

Agatha dobrze się bawiła. George nie mówił wiele, ale wydawał się

rozbawiony i zainteresowany wielce ubarwionym opisem spraw, nad
którymi pracowała.

Właśnie mieli pić kawę, kiedy na ich stolik padł długi cień.

— Cześć, Agatho.

TLR

background image

— James! — wykrzyknęła Agatha — Właśnie przechodziłeś? —

dodała z nadzieją w głosie.

— Mogę się przysiąść na kawę?

— Proszę — odparła Agatha głosem, który mówił, że jej to nie na rękę.

Przedstawiła sobie mężczyzn.

— Lacey! — wykrzyknął George — Czy nie pułkownik Lacey?

— Obecnie na emeryturze — wyjaśnił James siadając.

— Czytałem pańską książkę na temat logistyki wojskowej, kiedy byłem

w Sandhurst.

— Już wiem. George Marston. Major George Marston. Czytałem o

panu. Co za bohater! Ocalił pan czterech swoich ludzi, zanim rozerwało
panu nogę. Co pan teraz robi?

— Jakoś sobie radzę. Jak pan spotkał Agathę?

— Mieszkam obok i jestem jej byłym mężem. Słyszałem, że zajmuje

się pan ogrodnictwem.

— O ile mogę.

— Mieszkam z obok Agathy. Zapraszam, aby zajął się pan moim

ogrodem. Zazwyczaj robię to sam, ale teraz nie mam czasu.

— Zerknę na niego po lunchu.

— Proszę mi opowiedzieć o Afganistanie. Czy kiedykolwiek

wycofamy się stamtąd?

— Nie wiem, ale powiem panu, jak było w Helmud, zanim

wyjechałem.

Agatha paliła papierosy i obserwowała przechodzących turystów. Czuła

się zapomniana i wyrzucona poza ten męski świat wojny. I dlaczego James
musiał się przyplątać? Ich głosy podnosiły się i opadały, padały nazwiska

TLR

background image

ludzi, których nie znała. W końcu George zwrócił się do niej
przepraszającym tonem.

— Przykro mi. Chyba zanudziliśmy cię na śmierć.

— Nie, wcale nie. Jak mnie znalazłeś, James?

— Pani Bloxby powiedziała mi, gdzie jesteście. Dużo o tobie czytałem

w gazetach. To musiał być dla ciebie straszny okres. Dasz się zaprosić
dzisiaj wieczorem na obiad? Moglibyśmy o tym porozmawiać.

— Żałuję, James, ale mam dużo zaległej pracy do wykonania.

James wyglądał na zdziwionego i zaskoczonego, przypomniawszy

sobie, że Agatha chętnie korzystała z jego zaproszeń. Dobrze, że George
był w porządku. Agatha oczywiście była już w objęciach jednej ze swych
obsesji.

— Ciągle jeszcze pracuje pan nad dżunglą Agathy?

— zapytał Georga.

— Właśnie kończę. Jeszcze tylko trochę ją uporządkuję.

— Skończyliście już lunch? Wrócę z wami i pokażę panu mój ogród.

Kiedy byli przy domu Jamesa, Agatha chętnie weszłaby z nimi do

środka, ale nie chciała być zbyt nachalna.

Charles pojawił się u Agathy wczesnym wieczorem.

— Nie możesz zostać — powiedziała szybko.

— Dlaczego?

— Przyniosłam do domu dużo pracy i nie chcę, żeby mi przeszkadzano.

— Mogę dostać drinka, zanim mnie wyrzucisz?

— Dobrze. Co chcesz?

— Whisky i woda.

TLR

background image

— W porządku. Usiądź w ogrodzie.

Niosąc drinki, Agatha zorientowała się, że nie powinna wpuszczać

Charlesa do ogrodu.

— Pięknie tu teraz wygląda. Masz nowego ogrodnika?

— Tak.

— Jaki jest?

— Och, zwyczajny. Stary i gderliwy, ale dobrze pracuje.

Charles uznał, że rozmowa się nie klei, więc podniósł się, aby wyjść.

— Do zobaczenia — pożegnał się.

— Najpierw zadzwoń — powiedziała ostrym głosem.

— No, daj spokój. Kto to jest?

— Nie wiem, o czym mówisz.

— Jest sobota. Jesteś doskonale umalowana i to musi być najkrótsza

sukienka w twojej szafie, nie mówiąc o wysokich obcasach.

— Jesteś niemądry. Idź już sobie.

Charles wsiadał do samochodu, kiedy zauważył Jamesa

rozmawiającego z niezwykle przystojnym mężczyzną. Podszedł do nich.
James przedstawił ich sobie.

— Obaj jesteśmy starymi wojakami, przegadaliśmy większość dnia.

George wprowadził się do wsi. Uporządkował ogród Agathy i teraz będzie
pracował nad moim.

— Naprawdę? — zdziwił się Charles — To interesujące.

— Dlaczego? — zapytał George.

— Och, nic takiego.

TLR

background image

Ale Charles wymienił wymowne spojrzenie z Jamesem. Wyglądało na

to, że Agatha znowu wpadała w sidła miłości.

Skoro tylko Charles wyszedł, Agatha zrzuciła pantofle na obcasach i

pokręciła palcami u nóg. Musi znaleźć więcej pracy dla George'a.
Powiedział, że zajmuje się też stolarką.

Poszła na górę, włożyła adidasy, szorty i starą koszulową bluzkę. Potem

zeszła na dół do ogrodu. Koty pognały za nią. Z szopy wyjęła ciężki młot
kowalski i piłę i wróciła do salonu, zostawiając koty zamknięte w ogrodzie.

W salonie wzdłuż ściany znajdował się rząd drewnianych półek na

książki. Ostrożnie zaczęła zdejmować książki i układać je w stos na
podłodze. Potem zaatakowała półki młotem. Były solidnie wykonane i
zanim zdołała zredukować połowę z nich do rozłupanych kawałków
drewna, była kompletnie wyczerpana.

Dzwonek do drzwi sprawił, że zaczęła mieć poczucie winy. Dokładnie

zamknęła drzwi salonu i otworzyła drzwi frontowe.

— O, pani Bloxby — zdziwiła się. — O co chodzi?

— O nic. Taka towarzyska wizyta. Jest pani zgrzana i zakurzona.

— Robiłam porządek w starych książkach. Proszę wejść i przejść do

ogrodu. Przyniosę pani sherry.

— Robi się trochę zimno.

— To niech pani idzie do kuchni — warknęła Agatha, żałując, że

wpuściła przyjaciółkę. Jednak jej samochód stał na zewnątrz i gdyby pani
Bloxby nie otrzymała odpowiedzi, zaczęłaby się martwić.

Agatha wróciła z kieliszkiem sherry.

— Wrócę za moment. Muszę umyć ręce. Przepraszam. Powinnam to

zrobić, zanim podałam pani sherry, ale to tylko kurz z książek.

TLR

background image

Pani Bloxby czekała, aż Agatha pójdzie na górę. Przez otwarte drzwi

kuchni widziała zamknięte drzwi salonu.

— Dlaczego Agatha była taka tajemnicza?

Pod wpływem impulsu przeszła cicho przez hol i otworzyła drzwi

salonu. Patrzyła przerażona na bałagan, na połamane i roztrzaskane półki,
po czym wycofała się szybko do kuchni.

Przypomniała sobie, że George Marston wywiesił ogłoszenie w

miejscowym sklepie, że zajmuje się zarówno stolarką, jak i ogrodnictwem.

„Och, pani Raisin, pomyślała ze smutkiem pani Bloxby. Czegóż nie

zrobi pani dla miłości. I dokąd ta obsesja panią zaprowadzi?".

TLR


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Beaton M C Agatha Raisin$ Agatha Raisin i śmiertelny dług
Beaton M C Agatha Raisin 23 Agatha Raisin i śmiertelne ukąszenie
(Agatha Raisin 24) Agatha Raisin i śmiertelny dług M C Beaton
09 Agatha Raisin i martwa znachorka
Agatha Raisin i zamordowani piechurzy fragment
20 Agatha Raisin i śmierć przed ołtarzem
05 Agatha Raisin i śmiertelny ślub
15 Agatha Raisin i zabójczy taniec
03 Agatha Raisin i zakopana ogrodniczka
02 Agatha Raisin i wredny weterynarz
04 Agatha Raisin i zmordowani piechurzy
Beaton M C A Raisin i koszmarni turyści
Beaton M C A Raisin i zwłoki w rabatkach
Beaton M C A Raisin i krwawe źródło 07
Agatha Christie Zerwane Zaręczyny
Christie, Agatha 23 Der Ball spielende Hund

więcej podobnych podstron