Rozmowa szesnasta:
ŁASKA
J.T.: Mówiliśmy, Jacku, o wolności. Ale tajemnica wolności nie została rozstrzygnięta. Wspomnieliśmy, że wolność związana jest z pojęciem łaski.
J.ś.: Czyli z czynnikiem, na który wpływu nie mamy.
J.T.: Tak, łaska od nas nie zależy, zależy od Boga.
Pytanie, które się przed nami rysuje, jest bodaj tak stare jak samo chrześcijaństwo. Jak pogodzić łaskę Bożą z wolnością? Jaki jest wpływ wszechmocnego Boga na kruchą, ale wolną istotę? Na Ciebie i na mnie.
J.ś.: A co to jest ta łaska? To wyraz boskiej woli?
J.T.: Zauważ, że w Katechizmie problem łaski pojawia się w drugiej części tam gdzie zaczyna się mówić o zbawieniu. Dużo mówiliśmy już o objawieniu. Teraz dotykamy sprawy fundamentalnej, to znaczy zbawienia. Bo łaska to przede wszystkim moc czy też rodzaj Boskiego działania, które zbawia człowieka.
Ale Twoje pytanie, czym jest łaska, otwiera niesłychanie ciekawe horyzonty. Może najpierw powiedzmy, czym łaska nie jest. Przede wszystkim nie jest to rodzaj działania, jakie znamy z fizyki. To nie jest uderzenie jednej kuli bilardowej o drugą. Pan Bóg nie działa w ten sposób, w jaki działa przyczyna na skutek.
J.ś.: Czy to znaczy, że łaska może Cię uderzyć i nie wywołać skutku?
J.T.: Ona nie uderza! Od tego wyobrażenia musimy zupełnie uciec. Zaraz poszukamy całkiem innych obrazów, ale jeszcze jedno powiedzmy: łaska nie do końca jest jawna.
J.ś.: Nie wiesz, czy masz łaskę, czy jej nie masz?
J.T.: Tak, łaska jest gdzieś poza sferą jasnej świadomości. Można w nią tylko uwierzyć.
J.ś.: Ale skoro wiesz, że istnieje, to znaczy, że jednak jakaś sfera działania łaski daje się wyczuć albo, może, doświadczyć?
J.T.: Oczywiście, ale można ją bardzo różnie wyczuwać. W języku greckim łaska nazywa się charis , a po łacinie gratia , co najczęściej tłumaczy się jako wdzięk . Pojęcie wdzięku bierze się z estetyki. Przez swój wdzięk działa na człowieka dzieło sztuki, piękno. Czy czujesz, że dzieło sztuki do czegoś Cię przymusza, gdy działa swoim wdziękiem?
J.ś.: śe przymusza nie, ale że popycha owszem.
J.T.: Albo może: pociąga?
J.ś.: Albo pociąga.
J.T.: A przy tym jeszcze jakby nas podnosiło ku górze. W opisie łaski to także będzie istotne, bo musi pojawić się słowo wyzwalanie . Więc skoro już staramy się myśleć o łasce i szukać jakichś analogii w naszym codziennym życiu, najlepsze są analogie z dziedziny estetyki, ze sfery działania piękna.
J.ś.: Mówisz, że łaska coś przed nami otwiera?
J.T.: Przyciąga, unosi ku górze.
J.ś.: Ale mówisz też, że w sposób nie zdeterminowany. To znaczy, że cię nie tyle unosi, ile daje ci szansę, żebyś się za nią uniósł?
J.T.: Nalepiej to widać w relacjach międzyludzkich. Kiedy piękny człowiek, na przykład: piękna dziewczyna, idzie drogą, widzisz piękno, które coś w tobie Strona 1
zaburza, coś w tobie wywołuje. Jeszcze sam nie wiesz, co to. Nawet trudno to nazwać. I takie mniej więcej są doświadczenia łaski.
Niestety, przez wieki to wyobrażenie łaski jakoś się zaburzyło. Wielu próbowało przedstawić jej działanie jako podobne do działania kul bilardowych.
Jakoś to estetyczne wyobrażenie łaski zostało zagubione.
Chrześcijańska koncepcja łaski krystalizowała się w stałej polemice z Grecją i grecką koncepcją fatum. Pamiętasz historię Edypa albo Antygony? Greckie fatum to los człowiekowi pisany...
J.ś.: Z tym losem człowiek się rodził i miał go wypełniać.
J.T.: Nie miał żadnej ucieczki od tego pisanego mu losu.
J.ś.: Ale przecież w chrześcijaństwie też się często mówi, że coś komuś było (lub nie było) pisane.
J.T.: Mówi się. To jest chyba echo dawnego greckiego języka. W Grecji fatum zawsze prowadziło do nieszczęśliwego końca. Edyp musiał wpaść w tę pułapkę, z której tak bardzo chciał uciec.
I jeszcze jedna sprawa ważna, jeśli chodzi o Grecję. Fatum było zapisane w ciele. Los Edypa to, że zabije swego własnego ojca, poślubi własną matkę był zapisany w jego cielesności. Gdyby Edyp w ogóle nie miał ciała, to fatum nigdy by go nie dotknęło.
W chrześcijaństwie miejsce fatum zajęła idea łaski wielkiej niespodzianki. Idea czegoś pozornie zupełnie przypadkowego, czegoś niezwyczajnego i bardzo pięknego, co nagle wpada do życia człowieka i burzy cały jego dotychczasowy porządek. Ten porządek okazuje się nieporządkiem i ciągnie ku innemu porządkowi.
J.ś.: Mówiłeś w naszych poprzednich rozmowach, że łaska to, na przykład, wiara.
śeby się człowiek nie wiem jak starał, to jeśli nie ma łaski, nie będzie miał
wiary.
Jak potrafisz to pogodzić z koncepcją wielkiej próby, dla której przejścia człowiek został tu, na ten świat przysłany, i od której wyniku zależy nasze zbawienie? Czy to jest fair, skoro wszyscy musimy na zbawienie zasłużyć, ale tylko niektórzy ci obdarzeni łaską dostają szansę zasługi?
J.T.: Dwie sprawy postawiłeś tu na ostrzu noża. Po pierwsze: czy wszyscy otrzymają łaskę. Po drugie: doświadczenie wiary. Najpierw dwa słowa o wierze.
Przecież w życiu codziennym też jednym ludziom się ufa, a innym się nie ufa. I bywa tak, mimo że ci drudzy bywają bardzo w porządku. A może także: mimo że ci pierwsi, którym ufamy, bywają nie w porządku. Nasza ufność też rządzi się irracjonalnymi prawami i racjami. Tak samo jak nie umiemy wyjaśnić naszej ludzkiej ufności, nie potrafimy też do końca wytłumaczyć swojej własnej wiary.
Tu jest cień tajemnicy. Niewykluczone zresztą, że ja ci ufam po to, żebyś ty mi ufał. Bo ufność jest zapładniająca. Kiedy zrodzi się we mnie, to rodzi się także w tobie. Zaczniemy sobie ufać.
To są moje tropy podglądania łaski. Bo przecież jesteśmy, Jacku, tylko małymi podglądaczami spraw bardzo wielkich, Boskich...
Ale też pytałeś, czy wszyscy mogą być zbawieni. Ja bym sugerował, żebyśmy do tego wrócili na końcu. A teraz powiem Ci jeszcze o jednym ważnym motywie naszej koncepcji łaski.
Łaska wprowadza nas w uczestnictwo... Co znaczy: uczestniczyć ? Wyobraź
sobie bal, taniec, muzykę, snujące się pary. Muzyka gra, tańczący rozmawiają ze sobą. Załóżmy, że jest to jakiś taniec klasyczny, a nie współczesna dyskoteka.
Pan przygląda się pani, pani panu. Ale wszystko się dzieje w rytmie tej muzyki.
Oto przykład uczestnictwa w muzyce.
Łaska wprowadza nas w życie Boże. Dzięki niej wchodzimy do sali balowej, w której się gra coś wielkiego. Dzięki łasce słyszymy tę Bożą muzykę. Ale Strona 2
słyszymy ją jakby tylko częścią ucha, słuchamy jej częścią mózgu. Gadamy sobie, opowiadamy dowcipy, a jednak wedle tej muzyki idziemy.
Spotkanie z łaską otwiera doświadczenie wyzwalania z prozy życia, ze zła, z grzechu. Pojęcie wyzwolenia zostało wprowadzone do tego katechizmu. Łaska buduje wolność. Można powiedzieć, że gdyby wchodząc do Kościoła, ktoś się nie wyzwalał, to nie powinien tam wchodzić. Bo łaska działa jako wyzwolenie.
Wiesz, kiedy się czyta dzieje pojęcia łaski a historia tematu ciągnie się od drugiego, trzeciego wieku po Chrystusie ma się świadomość, że się czyta coś w rodzaju wielkiego kryminału. Tak fantastyczne są koncepcje, które tu się tworzyły, i spory, które się rysowały. Sam czujesz, że problem łaski zawiera wszystko: problem człowieka, problem grzechu...
J.ś.: ... problem wolności i odpowiedzialności chyba przede wszystkim.
J.T.: Przez wieki toczył się spór o to, czy do zbawienia człowieka potrzeba specjalnej łaski, którą wysłużył Chrystus, czy też od początku mieliśmy wszystkie łaski potrzebne, aby wejść do nieba. Najgoręcej spierał się o to Pelagiusz ze św. Augustynem.
Pelagiusz uważał, że człowiek, kiedy się rodzi, ma wszystko, czego potrzeba, aby był cnotliwy. Augustyn natomiast twierdził, że nieustannie potrzebujemy pomocy Pana Boga, a każdy dobry uczynek musi mieć Bożą inspirację.
Pelagiusz widział świat w pozytywnym świetle. Augustyn widział zło jako potężną siłę, która ciągle miesza i zagradza nam drogę do nieba stąd jego teza, że tylko nieliczni, ci, co się cieszą łaską mogą zostać zbawieni, a reszta to massa damnata, sfora potępieńców. I stąd wzięło się przekonanie które do dziś wielu mniej czy bardziej otwarcie podziela że na tym Bożym świecie dobro może się dziać wyłącznie w Kościele, a poza Kościołem nie tylko nie ma zbawienia, ale też nic dobrego wydarzyć się nie może. Jak nie jesteś w Kościele, toś massa damnata i musisz skończyć w piekle.
J.ś.: Dlatego że marny twój los czy dlatego żeś nie otrzymał łaski?
J.T.: Katechizm losu całkiem nie wyklucza. Jest tylko powiedzenie, że łaska zwycięża los. Ślepy los nie może decydować o naszym zbawieniu ani o potępieniu.
O tym decyduje łaska wysłużona przez Jezusa Chrystusa.
J.ś.: No to, Księże Profesorze, gdzie jest na tym świecie granica między przypadkiem w naszym życiu, zasługą i wolą Bożą?
J.T.: To właśnie jest wielka tajemnica, strefa ludzkiej niewiedzy, której nawet Katechizm rozstrzygnąć nie może. Powiedziano w nim tak: Ci bowiem, którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie .
Więc jednak może być dobro i także zbawienie poza naszym Kościołem.
Strona 3