Sailor Slayers 1


Ohayo-o!!To ja,Murasaki!!I'm back,and I'm bad!Żarcik,żarcik,żarcik!Zabieram się wła�nie za natępnego ficka o tematyce-no?Kto zgadnie o jakiej?

O Slayersowskiej,oczywi�cie!Bravo dla tego pana w kapeluszu![Podchodzi króliczek Playboy'a i wręcza mu pisemko Bravo]

Chciałabym jeszcze powiedzieć,że pragnę serdecznie przeprosić za jakiekolwiek niedomówienia,niedopatrzenia i wszystkie błędy ortograficzne,które najprawdopodobniej zrobię.

Chciałabym także pozdrowić Megami,mojš siorkę,która pisze lepsiejsze ficki niż ja.[Niby z której strony lepsiejsze? Nieprawda, pozatym jest tylko 1 i on jest...no...nieliniowy....Twoje sš lepsiejsze, siostrzyczko!- Megami]

Akane Ikeda,która jest mojš najlepsiejszš psiapsiółkš.

A także wszystkich,którzy ten fick czytajš!

Mam szczerš nadzieję,że się wam spodoba!!

Akai Murasaki akai07@op.pl

 

````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````

 

 

~Chapter One:in the name of the Moon!

 

-LOOOOOOOVVVVEEEELLLLLYYYYYY!!!!!!!!!!-wielkie serducho rozkwasiło demona.Dziewczyna w marynarskim mundurku tryumfowała.

-Widziała�,Luna?Widziała�,jak go powaliłam??-kot westchnšł.

-Taaak,ale wracajmy już.

-Jutro opowiem dziewczynom,jak go załatwiłam!Uhihihihihi!!Rei będzie w�ciekła!!Uhihihihihihihihihihihiii!!-zniknęły w mroku ulicy.

 

`

 

Pustynia.Słońce piekło niemiłosiernie.Szedł powoli,z nogi na nogę.Zatrzymał się.Fatamorgana?

Napewno.To niemożliwe.

Zobaczył cztery dziewczyny w marynarskich mundurkach.

Z pewno�ciš fatamorgana.

-Uuuuch....Gdzie my jeste�my?-dziewczyna w czerwonym stroju wła�nie gramoliła się w górę.-Ami,możesz to sprawdzić?-zwróciła się do niebieskowłosej.

-Nie mogę...Mój komputerek nie chce się włšczyć!

-Może mu baterie siadły?-wysunęła pytanie najwyższa dziewczyna.

-A może jego spytamy?-blondynka z białym kotem na ramieniu wskazała rękš na Zelgadisa.

-To potwór od królowej Beryl!!Brać go!!-dała sygnał Wysoka.Zel wytworzył Fireballe'a.

-Marsie,on ma twojš moc!

-Niemożliwe!Gdzie jest Usagi?

-Nie ma jej tutaj..!Czyli same musimy go pokonać!

-Czyli nie będzie żadnych piruetów,ani nic w tym stylu?Żadnych okrzyków "W imieniu księżyca ukażę cię!"?-pokręciły zgodnie głowami.

Zel stał i patrzył na dziwne dziewczyny.

Lepiej,żeby sobie o nim nie przypomniały....Wycofywał się po cichu.

-Ej,ty!Niebieski!

Oł shit...

 

`

-O mój Boże,co ja narobiłam.....

-Co� się stało?

-Spirit mnie zabije...

-Hej..?Co się...?O MÓJ BOŻE!

-No wła�nie...Już po mnie....

-Jeszcze nie!Idziemy to powstrzymać!

-Hem?

 

`

To dziwne.A nawet bardzo.

GDZIE JEST DO WIELOBARWNEJ ZARAZY KARCZMA?!

Przecież przed chwilš w niej siedzieli...Nawet bili się o kurczaka!!A teraz sš na jakim� pustkowiu.Z mnóstwem piasku.

Pustynia?

Na Cephieda....

-Linaaaa,gdzie my jeste�my?

-A skšd ja mam wiedzieć?!

-Ty zawsze wszystko wiesz!

-Heh..Ale nie dzisiaj...

-Miesięczny czas?-<BUM!> pię�ć Liny wkomponowała się w twarz Gourrego.

-GDZIE MY JESTEEEEEE���MYYYYYYYY????!!!!!

 

`

-On mnie zabije.....On mnie zabije!!

-On nas zabije.....On nas zabije!!

 

`

Stały naprzeciwko niego.Ich było cztery,a on jeden,w dodatku długo szedł i miał mało siły.Musiał uciec!

-Ej,ty!Niebieski!-drgnšł.Co ona powiedziała?"Niebieski"?Zacisnšł pię�ci.

-Może on jest głuchy?C z y t a j z r u c h u m o i c h w a r g!

-Minako,daj spokój....-Zel omal nie dostał zawału.Widział w życiu wiele rzeczy.Dark Stara,Szabranigdo,Gaav'a,Fibrizo.

Ale to przekraczało ludzkie pojęcie.

Kot,który mówił?!

Zrobiło mu się słabo.Z trudem utrzymał się na nogach.

-On nie wyglšda za dobrze...

 

`

Rozglšdała się wkoło.Gdzie ona się znalazła?Szła korytarzem,aż tu nagle...

Miasto.

I to dziwne.

Ludzie kicali jak zajšczki i żuli gumę balonowš.Wszędzie wisiały reklamy:

"Guma Twoja,to nasza"

"Żuj i żyj!"

"Jak się z rana gumy nie przeżuje,to się wieczorem mózg lasuje!"

I wiele innych.

To nie było miejsce dla księżniczki Seyrun.Stanowczo nie.Podkicał do niej jaki� kole�,po czym wydmuchał balona.Pękł,a wtedy zjawili się strażnicy.

-Oooo....-otoczyli jš i poprowadzili do pałacu.

 

`

-Luna,to dziwne,ale nigdzie nie ma moich przyjaciółek!Może Mamorek mnie zdradza?Och,to by było straszneeeeee!!!-rozbeczała się.

-Przestań się mazać!Nie mogę nawišzać kontaktu z Artemisem...Musiało się im co� stać....-przestała płakać.

-Ale co....-nagle z sufitu wypadły dwie postacie.

-AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!-kotka i dziewczyna uciekły na tapczan,pozostawiajšc postacie na dywanie.Poruszyły się.

-Aaaauuu.....-potarła głowę.Spojrzała w bok.-XELLOS??!

-No a kto miał być?Zygmunt?^^

-Przestań się nabijać,namagomi!!

-To ty zaczęła�!!

-Eeee,przepraszaaaamm...!-wła�cicielka kotki próbowała się odezwać.

-I ja skończę!!

-Nie my�l,że ostatnie słowo należeć będzie do ciebie!!

-Przepraszaaam!

-A niby czemu nie,coooo?!

-Bo ja mam przewagę rasowš!!

-PRZEPRASZAAAAAAAAM!!!!!!!!!!!!!-obejrzeli się i ujrzeli dziewczynę z czarnym kotkiem.

-Eeee,o co chodzi?-Xell zdobył się na odrobinę grzeczno�ci.

-To mój pokój i jestem ciekawa,dlaczego tu jeste�cie.-Filia spojrzała na demona.

-Nie patrz tak!Ja też nie wiem!

-Jako� mi się nie chce wierzyć...Więc?-u�miechnšł się.

-Sore wa himitsu desu.^^

-TYYYYYY!!!!-Usagi westchnęła.

Ma w pokoju dwójkę wariatów.

Bajer.

 

`

Strażnicy doprowadzili jš do pałacu w kształcie opakowania po gumie do żucia.Poczuła się dziwnie.Na tronie siedział facet i,oczywi�cie,żuł gumę.Ukłoniła się nisko.

-Witam,ciamk,co robisz,ciamk,w moim,ciamk,królestwie,ciamk?-jedno było pewne:nie znał dobrych manier.

-Sama chciałabym to wiedzieć,wasza wysoko�ć...

-Ha,czyli wykręcasz się?Ciamk?

-Nie,nie!Ja po prostu nie wiem...

-Jeste� tu intruzem.Ciamk.A zgodnie z naszym,ciamk,prawem,ciamk,masz dwie możliwo�ci.

-Jakie?

-Albo zostaniesz stracona,albo przysięgniesz zostać w Kraju Wiecznego Żucia Gumy Balonowej i być na każde wezwanie księcia i króla.-powiedział jeden ze �wity.I mlasnšł gło�no.

-No,wybieraj.

Oł shit...

 

`

Rzucić zaklęcie lewitacji i uciec....Byle dalej od tych wariatek...Blondynka wła�nie zastanawiała się,czy nie zje�ć kota,bo nie majš nic innego do jedzenia a ona robi się głodna.....

Na Cephieda...

Powoli wycofał się.

-Lewitacja!-poderwał się i odleciał.Jednakże wariatki nie dawały za wygranš.Biegły za nim szybko.

Co tu się dzieje?!

-Uciekaa!!!Dalej,bo nam demon ucieknieeee!!!

-Minako,daj spokój!!

Nie oglšdał się za siebie.Raz po raz słyszał okrzyki:"Płonšca mandala!","Mydło-powidło!","Łańcuch miło�ci!" ,po których zazwyczaj następował atak.Nie znał tych zaklęć.

Co tam,byle zwiać...Pojawiły się przed nim dwie postacie.

-Co do...-nie zdšżył wyhamować.Wpadł prosto na nich.

-Do jasnej ciasnej,Zel,nie możesz uważać?!

-Lina?Gourry?

-No jasne!!A kogo się spodziewałe�?!-wariatki dogoniły ich.

-Noooo,teraz nam już nie zwiejesz,demonie....

Gulp!

 

`

-CIĘCIE!-zawołał jaki� dziwny facet w berecie,oranżowej,jaskrawej koszulce i w spodniach w bršzowš kratkę.

Król krainy Wiecznego Żucia Gumy Balonowej wstał z tronu.Reszta dworu wyprostowała się i mówiła gło�no.Facet w berecie podszedł do Amelii.

-�wietnie zagrała�,mała.No,teraz mamy przerwę,ale potem daj z siebie wszystko,okejski?-skinęła głowš.Facet odszedł,a ona wybiegła z dziwnego budynku.

Co?

Na zewnštrz goryl chodził pod rękę z królewnš �nieżkš,Krasnoludki piły piwo,a najgorszy był ten stwór.

Długi,czerwony,zamiast łap posiadał cztery koła i strasznie smrodził.Wewnštrz stwora siedzieli ludzie i pstrykali takimi małymi pudełkami.

Pobiegła dalej i wypadła na go�ciniec.Tutaj było o wiele więcej takich potworów.

-Cephiedzie,gdzie ja jestem?

Ludzie przechodzili koło niej obojętnie.

 

`

Nadal kłócili się na podłodze.Siedziała na kanapie zajadajšc chipsy i głaszczšc �pišcš kotkę.

To lepsze niż meksykańska telenowela.I do tego za darmo.

-Ty...ty...ty....

-No?No co wymy�lisz,smoczku?

-NAMAGOMI!!

-Oklepane...

-Osioł do potęgi!!!

-Co� nowego!No!Daj z siebie wszystko!

-ID� NA CAŁO�Ć!ID� NA CAŁO�Ć!-kibicowała Bunny.Filia skupiła się.

-Ty....

-Nio?

-Ty....

-No?

-Upo�ledzony demonie!!-Xellos nie posiadał się ze zdziwienia.Bunny klaskała.

Oni sš sto razy lepsi niż telewizor!

 

`

Weszły do ciemnego pokoju.Tylko trzy słupy �wiatła dawały jako-takie pojęcie o położeniu.

-I jak my to niby powstrzymamy?-podeszły do �wiatła.

-Co się martwisz,najwyżej cię wylejš!

-A ciebie razem ze mnš....

-A to już mały szczegół...

-To która jedzie do �wiata Cephieda?

-Może obie?Bo potem będš dziury czasowe....

-Masz rację.Czyli obie lecimy po nie...Szkoda czasu.Lecimy!-weszły w snopy �wiatła.Zniknęły.

 

`

Cztery dziewczyny pochylały się nad nimi z dziwnymi u�mieszkami na twarzach.Zel i Lina szykowali obronę,a Gourry jak to Gourry,nic nie kapował.

-Wy demony,które zakłócacie nasz wypoczynek!-wystšpiła czerwona.

-Przenie�li�cie nas do dziwnego wymiaru!-wystšpiła dziewczyna z kotkiem.Zel spojrzał na Linę.

-Co?-spytali równocze�nie.

-Sługusy królowej Beryl!

-What?

-Przez was mi komputerek nie chce działać!-wystšpiła niebieska.

-Że jak?

-Moja antenka mi się nie chce wysunšć!

-Eeee???-wszyscy spojrzeli na najwyższš dziewczynę.

-No co?To prawda!-tu wystšpiła zażarta dyskusja na temat antenki.

Zel,Lina i Gourry siedzieli skonsternowani na piachu.

-A zapowiadał się spokojny dzień....-westchnęła Lina i dalej przyglšdała się grupce dyskusyjnej.

Obróciły się w ich stronę.

-Skoro jeste�cie demonami,to i tak stanowczo za długo istniejecie!Musimy was pokonać!

-Ale Rei,nie ma Bunny...

-Wiem,ale postaramy się dać sobie radę bez niej i tych jej kretyńskich piruetów!

Lina stwierdziła,że ma już serdecznie do�ć.

-Ty�,który od nocy ciemniejszy.Ty�,który od krwi strugi czerwieńszy..-chimera usłyszała to.

-Nie,Lina!!!Nie rób tego!!

-Powołuję się na imię Twe potężne,w nurcie czasu zanurzone...Iż na wszystkich głupców,którzy na....

-Ej,wy!-blondynek krzyknšł do dziewczyn.

-Co?

-My nie jeste�my demonami.Tylko Xellos,ale on się chyba zmieni i...

-DRAGU SLAAAAAAVEEEEE!!!!!!!!!

-AAAAAAAAAAAAAA!!!!!-ogromny wybuch powalił wariatki.

-Wiesz,Lina,chyba przesadziła�...

-Możliwe,Zel,ale wkurzyłam się.....

-Wiesz,ona ma miesięczny czas i dlate...

-DRAGU SLAAAAVEEEE!!!!-Gourry wyleciał w powietrze.

-To już nie będzie normalny dzień.

-Co� mówiłe�,Zel?

-Nie,nie,nic....

 

`

Zimno...Nawet bardzo zimno...I ten smog...

Chodziła po mie�cie zaczepiana przez młodych chłopaków.Weszła w jaki� zaułek.Musi trochę odpoczšć...Przykucnęła oparta o �cianę.

Ciekawe,co w Seyrun...Co z pannš Linš i panem Gourrym...i resztš....

I gdzie ona jest?Czy kto� jš tutaj znajdzie?

Przymknęła oczy.Wcale nie będzie spać.Tylko chwilkę odpocznie...tylko...chwilkę....za�nie....

 

`

Powoli dochodziły do siebie.Co jak co,ale z Dragu Slave'm nie ma żartów....Szczególnie w wykonaniu Liny Inverse.To,co mówiła Lina,dotarło do przybyszek trochę opornie,ale w końcu wspaniałomy�lnie

zgodziły się,że ani Zel,ani ona,ani Gourry nie sš potworami królowej Beryl.

-A co to za historia z królowš i tak dalej?I jak wy się wogóle nazywacie?-dziewczyna w czerwonym stroju u�miechnęła się.

-Ja jestem Rei Hino,czarodziejka z Marsa.

-Ja Ami Mizuno,czarodziejka z Merkurego.-powiedziała ta od komputerka.

-Makoto Kino,Jowisz.-wyja�niła "antenka".

-A ja nazywam się Minako Aino,jestem czarodziejkš z Wenus,planety miło�ci...-spojrzała dziwnie na Zela.-Aha,a to mój kotek,Artek.Znaczy tego,no...Artemis.-dokończyła blondynka.

-Jeste�my wojowniczkami o miło�ć i sprawiedliwo�ć i walczymy ze złem Królowej Beryl!

-Miło nam.A tera następne pytanko:jak się tu znalazły�cie i skšd?Bo z naszego �wiata na pewno nie jeste�cie....-tu Lina spojrzała znaczšco na ich stroje.

-Same chciałyby�my to wiedzieć....

-Może my odpowiemy?-obrócili się i ujrzeli dwie sylwetki.

 

`

Niewygodnie...Strasznie.Pokojówka wzięła wolne?

Otworzyła oczy.

-Co?Gdzie ja...-przypomniała sobie.-Więc to nie był sen....-podkuliła kolana.

Co� się poruszyło.

 

`

Teraz dla odmiany Usagi jadła popcorn.A oni nadal się kłócili.Jak dzieci.Ten fioletowowłosy jest nawet przystojny...Mamorek by jš chyba zabił..!

-Ty o�le!!!Niehigieniczny morderco!!-nie odpowiedział.-Xellos?

-Nie jeste�my tu sami,Filio.-spojrzała na Usagi.

-No,wiem,ona siedzi tu już od dłuższego czasu...

-Nie.Chodzi mi o kogo� z naszego �wiata...I chyba jest w niebezpieczeństwie....

-Idziemy!-Usagi zerwała się z miejsca.

-Ja też!

 

`

Co� zbliżało się do niej.Nie można tego było nazwać ani człowiekiem,ani zwierzęciem.Bo tego po prostu nie przypominało.Wyglšdało jak jaka� fioletowa breja i posuwało się w jej stronę.

Księżniczka nie mogła się ruszyć,bo to co� jš przykleiło do ziemi.

Cephiedzie,dopomóż!

Galareta rzuciła się na niš.

Nie!

-La Tilt!!-galareta oberwała.

-Pan Xellos?Panna Filia?A...to kto?-spojrzeli na Usagi.Wła�nie wykonywała co� w rodzaju nowoczesnego baletu.Koczki przyozdobiły rubiny,a na sobie miała marynarski mundurek.

-Co?

-Hem?

-Eee?

-Bul?-taka była reakcja potwora.Tymczasem Bunny już się przemieniła.

-Jak �miesz napadać na bezbronne dziewczyny!Może i mówi się,że sš słabe,ale to nie znaczy żeby� karmił psa suchš karmš!

-Bul???

-Co?A!Pomyliłam texty!Czekaj,gdzie� tu miałam kartkę...-zaczęła szperać.-W kokardzie?Nie ma...W broszce?Nie...Aha!-sięgnęła za dekolt-Tam jest!Czekaj...słabe,ale....Już mam!

-Bul?

-Ale to nie znaczy,że musisz na nie napadać!Piękna wojowniczka o miło�ć i sprawiedliwo�ć!Czarodziejka z Księżyca!W imieniu księżyca,ukarzę cię!!-wykonała parę gestów rękami.

-Gdzie my jeste�my..?

-Sore wa...Nieważne.

 

`

Patrzyli tępo na dwie dziewczyny.Były ubrane jak z �wiata Cephieda,tylko że na rękach miały jakie�...bransolety?No,w każdym razie co� w tym stylu.

-Cze�ć.Czy to �wiat Cephieda?-skinęli głowami.-Bingo!

-Tym razem bezbłędnie.Czy mamy przyjemno�ć z niejakš Linš Inverse?

-Tak,to ja.

-Miło nam.Gourry Gabriev?-blondyn podniósł rękę.-Hej.Zelgadis Greywords?

-Tutaj..!-wydusił chimerek próbujšc odsunšć się od Minako.

-Taaa...wam to tylko romanse w głowie...Dobra,Xellos Metallium?

-Nieobecny!-powiedział z u�miechem Gourry.Co� jednak pamiętał ze szkoły....

-Aha.Pierwszy problem...Filia Ul Copt?

-Nieobecna!

-Drugi problem...i Amelia Will Tesla Seyrun?

-Nieobecna!

-Nieobecna.-wymamrotał Zel.

-Trzeci problem-mruczała pod nosem blondynka stukajšc w bransoletę.Szatynka zajęła się zadawaniem pytań.

-Ok.Czy sš wszystkie Sailorki?

-Nie,nie wszystkie!Jednej brakuje!

-Której?-spytała blondynka znad zapisków.

-Usagi Tsukino,czarodziejka z Księżyca!

-Czwarty problem...

-I kotki,Luny!

-Pišty problem...Za dużo tych problemów!!!Spirit mnie zabijeeeee!!!Co ja zrobię?!

-Rozwišżesz problemy.

-Nawet już wiem jak....-u�miechnęła się tajemniczo.

 

`

-LOVEEEELYYYYYYYYYYY!!!!!!!-ogromne,różowe serducho rozkwasiło potwora po jeszcze dłuższym balecie nowoczesnym Usagi,będšcej teraz pod pseudonimem Czarodziejka z Księżyca.

Amelia podbiegła do Filii.

-Panno Filio!!Panie Xellosie!!Skšd się tu wzięli�cie?

-Ja miałam wła�nie przerwę w sklepie,a on...

-A "on" tutaj obecny wła�nie wypoczywał.Ble!-wywalił język na Filię.

-TYYYYYY!!!!-Usagi stanęła koło Amelii już w zwykłych ciuchach.

-Oni tak zawsze?

-Tak,niestety...

-Kto się czubi,ten się lubi.-stwierdziła kotka imieniem Luna.Amelii nie zdziwił nawet fakt,że ona mówi.

Za dużo już dzisiaj widziała.

 

`

Siedzieli na piasku.Lina porozumiała się wzrokiem z Zelem.Muszš się dowiedzieć,o co tu chodzi. [Chyba już najwyższy czas,nie?-Murasaki][Taaa....-Megami]

-Słuchajcie,jak wy się wła�ciwie nazywacie?-spytał Rycerz �wiatła.Blonynka spojrzała na nich przenikliwie zielonymi oczami.

-Jestem Akai Nibunno,a to moja partnerka,Akane Ichi.Wydział do spraw międzywymiarowych.Miło mi.-u�miechnęła się po czym wróciła do przerwanej czynno�ci.

-Musimy zlokalizować waszych przyjaciół.Dajcie nam chwilkę,dobrze?

-Ale gdzie oni sš?

-Prawdopodobnie w �wiecie Sailorek.

-A jak...

-Przeniesiemy się tam za pomocš tunelu międzywymiarowego.

-My też?-spytała Lina.

-Tak.Bo musimy naprawić dziury.A teraz dajcie nam chwilkę,okej?-i pochyliła się nad bransoletkš Akai.

-Dziwne.

-Nie,Zel.To nie jest dziwne.TO JEST ABSURDAAALNEEEE!!!!!!-co� piknęło w bransoletce Akai.

-Bingo!Mamy ich!Przygotuj ich,a ja zajmę się portalem.-poczęła stukać w ozdóbkę.

-Stańcie w kręgu,dobra?I chwyćcie się za ręce.-Lina zebrała przyjaciół,Sailorki także się przyłšczyły.

-Jakš mamy gwarancję,że możemy im ufać?I że nie sš żadnymi mazoku?

-Czym?Jakiego soku?

-Nieważne,to taki rodzaj demona,tyle że nieszkodliwy czasami....

-To jak znajdziemy Amelię,Filię i Xellosa?

-Zel,a jeżeli to pułapka?-w sumie miała rację,ale Amelia była tam najprawdopodobniej sama...

-Radzę się szybko decydować,bo mamy mało czasu.-poinformowała uprzejmie Akane.

Chimerek podjšł decyzję.

-Ja idę.Nie wiem jak wy.-odszedł od kółka.Minako pospieszyła za nim.

-Ja idę z tobš!-i zamrugała oczami.

-Lina,to co robimy?-pytanie Gourre'go odbiło się gdzie� w jej pod�wiadomo�ci.Westchnęła.

-NA POMOC AMELII!!!!!-podeszli do przybyszek.Jasna łuna okryła ich i po chwili zniknęli.

 

Notka odautorska:Tak,wiem,że Akai to moje imię,a Akane to imię mojej przyjaciółki.Nie chciałam ich tutaj umieszczać,ale moja sosiostra powiedziała,że bez nich to nie będzie to samo.

No i sš.Mam nadzieję,że nikogo to nie zrazi.Aha,Nibunnoichi znaczy jedna druga.Wzięłam to z Ranmy ^^ Papapapa!

 

~Chapter Two:Meeting?

 

Wcišż siedzieli w zaułku zastanawiajšc się,dlaczego ich tutaj przeniosło.Filia zażarcie twierdziła,że mazoku co� wie,tylko nie chce tego zdradzić.

Oczywi�cie zaczęli się kłócić.

Księżniczka westchnęła.Musi sama rozwišzać ten problem.

-Przepraszam panienkę,a może panienka wie,skšd my się tu wzięli�my?-Usagi pokręciła głowš.

-Ja nie,ale może Luna tak.-kotka wdrapała się Bunny na ramię i zaczęła mówić.

-Prawdopodobnie jeste�cie tu z powodu błędu międzywymiarowego,który...

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!-usłyszeli przera�liwy krzyk.To Filia i Xellos wyrażali subtelnie swoje zdziwienie z faktu,iż kot mówi.

-Panno Filio?Panie Xellosie?Co� się stało?

-On gadaaa!!!-wskazali palcem na kotkę i stwierdzili ten nie podważalny fakt razem.

-No,gada.I dlatego jest niezno�na.-Luna zaczęła drapać Usagi po twarzy.Gdy skończyła,przyszedł czas na odwet.

-Na bogów....-koniec rundy pierwszej.Usagi,cała poobijana,ale za to zadowolona ze zwycięstwa,wstała i zwróciła się do przybyszów z innego wymiaru.

-Zapraszam do siebie!Rodziców akurat nie ma,więc bez obaw możecie u mnie zostać.Tylko,że...no...-spojrzała na nich.

-Co?

-Wasze stroje...nie pasujš do naszych...Jak my dojdziemy do domu niezauważeni?-Xell u�miechnšł się.

-Filia,Amelia,chwyćcie się mnie.Usagi?Dobrze mówię?Ok.Wyobra� sobie dom,w którym mieszkasz.-zamknęła oczy.

-Już.

-No to lecimy!^^-zniknęli.

 

`

Wylšdowali w jakim� szarym zaułku.Dziwne.Co to jest za �wiat?Rozglšdali się wokół.

-Oł shit!!

-Co� nie tak,Akai?

-Zmienili miejsce!Nie ma ich tutaj...-Zel podszedł do �ciany.Na ziemi leżało co�,co wydało mu się znajome.

Druga branzoletka Amelii.

Czyżby...co� się stało..?

-Lina!-rudowłosa podeszła do niego.

-Amelia tu była...Hej!wiecie może,gdzie sš?

-Próbujemy to ustalić....-tym razem to Akane stukała w ozdóbkę.

-I co?-niecierpliwił się Zel.

-Czekaj,kurde balans,to nie jest takie proste!Amelii nic nie jest,spoko.-zaczerwienił się.Piknęcie.

-I macie co�?

-Tak.Wszyscy znajdujš się w domu niejakiej Usagi Tsukino...Musimy tam i�ć.

-Eeee,teges...to nie będzie takie proste,Akane.

-Czemu?

-Bo wyróżniajš się w tłumie,temu.Musimy dać im jakie� ciuchy...Czekaj,zara co� skombinuję....-wzięła branzoletkę do ręki,wyjrzała na ulicę i poszukała wzrokiem jakiego�

ucznia.Gdy w końcu takowy się pojawił,namierzyła go,postukała parę razy w branoletkę,poczym wróciła do towarzyszy.

-I co?Gdzie te ciuchy?

-Tutaj,Lina.-wskazała na wielokrotnie już wspominanš ozdobę.

-Hem?Mam rozumieć,że w tym czym� sš ubrania,tak?-skinęła głowš.-Postradała� zmysły.

-Chod�,pokażę ci.Stań tutaj,ale nie ruszaj się przez chwilunię,okej?Dobra.Skanuj-wydała polecnie do tego czego� na ręce [Pracuję nad nazwš,nie denerwujcie się...-Murasaki]

-Dopasuj-co� popikało.Zel schował znalezionš branzoletkę do kieszeni.Odda przy najbliższym spotkaniu....

-DOPASOWANO.-odezwał się metaliczny głos z urzšdzenia.

-Rozpocznij sekwencję nakładania.-Linę spowiło zielone �wiatło.Po chwili ukazała się w mundurku zwyczajnej uczennicy.

-WOW!!!Ale czad!!!-zachwycała się czarodziejka.

-Teraz pozostali.

 

`

Z zaciekawieniem rozglšdali się po domu.Duży,w jasnych kolorach,ciepły.Usagi z dumš prezentowała pokoje swojego domostwa.Po skończeniu wycieczki krajoznawczej uznała,że należy wyposażyć

grupkę w jakie� ubrania,które upodobniš ich do otoczenia.

-Noooo,pokaż się wreszcie!-siedzieli na dole i czekali,aż Amelia zejdzie po schodach i pokaże się w nowym ubraniu.

Usłyszeli kroki.

Zobaczyli księżniczkę Seyrun,ubranš w krótkš spódniczkę i błękitny sweterek.Filia i Usagi były zachwycone.

Xellos czytał gazetę i popijał herbatkę.

-Mógłby� chociaż rzucić okiem!-zwróciła mu uwagę smoczyca.Spojrzał znad pisma.

-Noooo,całkiem,całkiem,Amelia-san.Zelgadis-san byłby zachwycony.^^-u�miechnšł się wrednie i wrócił do lektury.-Powiedzcie mi,jak będzie szła Filia.

Wreszcie ukazała się na schodach Filia.

Ubrana w pięknš,błękitnš sukienkę w granatowe kwiaty wyglšdała conajmniej nieziemsko.

-Panie Xellos,już jest..!-szturchnęła go Amelia.Podniósł wzrok.

Oniemiał.

 

`

-Długo jeszczeeeeee????-szli z nogi na nogę.Nie ma co,chodzenie po betonie nie jest porównywalne do chodzenia zwykłym,le�nym go�cińcem.

-Według mojego komputera [Ależ oryginalnš nazwę wymy�liłam,ne?Mój mózg przeżył przeładowanie...-Murasaki],to już niedaleko...

-Mówiła� to godzinę temu!!

-Ale teraz jestem pewna.O,już jeste�my.-stanęli przed domem.

-"Tsukino".To tutaj.-nacisnęła dzwonek.

 

`

Patrzył nie mogšc wydobyć z siebie głosu.Rozległ się dzwonek.

-O,kto� do drzwi!-Usagi i Amelia poszły zobaczyć kto przyszedł.

Xellos i Filia zostali sami.Dwa przeciwieństwa.

-Co tak na mnie patrzysz?-zarumieniła się.Zdumiał się,bo do tej pory nikt tego nigdy przy nim nie robił....

-A nie,nic....Tak sobie tylko...

-Ale kręcisz...

-No,po prostu mi się podoba.^^-wcięło jš.Już miała co� odpowiedzieć,gdy z przedpokoju dobiegł ich krzyk:

-PANNA LINA!PAN GOURRY!!PAN ZELGADIS!!!-a zaraz potem głos Usagi:

-REI!AMI!MAKO!MINAKO!-oraz głos kotki Luny:

-ARTEEEEEEK!!!

-A to kto?-spytały równocze�nie spostrzegajšc Akane i Akai.

-Zaraz wam opowiem,tylko.....

-Tylko???

-DAJCIE MI CO� ZJEEEE�Ć!!!

 

~Chapter Three:Questions and answers.

 

Wyja�nili sobie co i jak podczas posiłku,który znacznie zmniejszył zapasy Bunny.Lodówka wionęła pustkš.Trzeba będzie ich zabrać na zakupy....

-Panno Lino,a kim sš te dwie dziewczyny?-spytała Filia niezadowolona,że usadowili jš koło Xellosa.

-A,to sš te,no....one ci powiedzš...GOURRY!!!TO MOJE MIĘSOOOOOOO!!!!-zaczęli pojedynkować się na sztućce.Wszyscy pozostali westchnęli.

-Ekhem...jak już Lina mówiła,same się przedstawimy.Jestem Akai Nibunno,a to Akane Ichi.Pracujemy w wydziale do spraw nie�cisło�ci międzywymiarowych.

-Takowa wystšpiła tutaj.

-Bardzo dobrze,Luna.

-Ale co to znaczy?

-Zamiast Escape wcisnęłam Enter.[Rozpadło się World Trade Center?-txt&idea by Megami][Co� w tę mańkę...-Murasaki]I się pomieszało.Na szczę�cie tylko wasze wymiary...

-Na jakie szczę�cie,coooooo????

-Uspokój się,Lina.Na szczę�cie,bo gdyby się więcej wymiarów wymieszało to...Szkoda gadać.No normalnie chaos.

-Chaos?^^

-ZAMKNIJ SIĘ XELLOS!!!-ryknęły na niego Lina i Filia.

-Milczę^^'

-Jak już mówiłam,pracujemy na takim i takim wydziale.Mamy za zadanie kontrolować równowagę międzywymiarowš.Jeżeli się zachwieje,to oj,będzie bal.....

-To wcale nie jest �mieszne.

-No a kto mówi,że miało być?W każdym bšd� razie,jeżeli nie naprawimy tych nie�cisło�ci,to Spirit mnie albo zabije,albo wylecę z roboty.

-Najprawdopodobniej to pierwsze....

-Ty się tak nie czepiaj,Akane,bo ciebie razem ze mnš!!To już naprawdę nie jest �mieszneeee!!!

-W takim razie co mamy zrobić,żeby naprawić te nie�cisło�ci?

-Hehehehe,nie spodoba się wam to....

-A co nam się nie spodoba?

-Będziecie grać Sailorki.-wredny u�miech.

-CCCCCCCCCOOOOOOOOOOOOOO????!!!!!!!!!!!

 

`

-NIEMOŻLIWEEEEEEEE!!!!-Lina poczochrała sobie włoski na głowie.

-A jednak.-u�miechnęły się wrednie Akane i Akai.

-A co my będziemy robić?-spytała praktyczna Ami ubolewajšc nad brakiem kultury nie tylko w�ród przybyszów ze �wiata Cephieda,ale i w�ród przyjaciółek.

-Czekaj,ino lookne....-wystukała co� na komputerku-Wy będziecie....COOOOO?!

-Co� się stało?

-One...będš...ja wykorkujeeeee!!!!-upadła głucho na kanapę.

-No co?Powiedz,co my będziemy robić?

-To chyba logiczne.

-Czyli?

-Żeby było �miesznie....Wy będziecie Linš Inverse i jej wesołš kompaniš.

-CCCCCCCCCCOOOOOOOOOOOOOOOOOO??????????!!!!!!!!!!!!!!-zaczęły się �miać.Inni nie podzielali ich entuzjazmu.

-Żartowałam.Będziecie ich uczyć.Ale,zaraz...mamy kolejny problem....

-Jaki?

-Niom,Sailorkami mogš być tylko dziewczyny,a my mamy tu także przedstawicili,że tak powiem,płci męskiej,czyli brzydkiej.

-Zelgadis nie jest brzydki!-oburzyła się Minako przysuwajšc się jeszcze bliżej chimery.Spojrzał niepewnie na Amelię.Patrzyła w podłogę.Głupio się poczuł.

-Odsuń się.-odepchnšł zgrabnie "Boginię Miło�ci".Ta była szczerze zdziwiona.

-Ale....

-Mogę kontynuować?Scenki miłosne prosimy odstawiać po zakończeniu wykładu.-Zel zaczerwienił się.

-Już będziemy spokojni!-zamrugała oczami Minako przysuwajšc się do Zela.Próbował się wyrywać,ale "siła miło�ci" jest niezbadana.

-Dobraaaa....tak więc,mamy tu Linę,Filię i Amelię.To mamy już trzy.Brakuje jeszcze dwóch....

-Skšd my we�miemy jeszcze dwie?

Wszyscy głęboko my�lš.W końcu Amelka wpada na GENIALNY pomysł.

-Panno Lino!Panienka Sylpheel i pani Martina!!Może one zdołałyby nam pomóc? [Zauważcie,że Martina już nie jest "panienkš".....-Murasaki]

-Wła�nie!!Napewno!!Musimy po nie lecieć!

-Hem?

-Nie ma czasu!!Idziemy!-wywlokła za sobš Akane,a Gourry z braku laku podšżył za nimi.

Teleportowali się do �wiata Cephieda.

-Oby to co� dało...

-Nie martw się,Zel!Na pewno się uda!

-Już ci mówiłem!Odczep się!!!

-Chod�cie,pokażę wam pokoje...-Usagi wstała od stołu.

Dom wydawał się mały,a jednak każdy dostał swój własny metraż.

 

`

Miasteczko pełne było ludzi.Lina zrobiła głęboki wdech.Tutaj,w �wiecie Cephieda było zupełnie inne powietrze.

-To gdzie teraz?

-Tam!-wskazała na mały,�liczny domek.Zapukali do drzwi.

-ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ,ŻEBY� SIĘ NIE WŁÓCZYŁ PO NOCACH??!!-dobiegł ich d�więczny niczym �piew skowronka głos Martiny.

-Ależ,kotku...

-TYLKO NIE KOTKU,DOBRAAAA??!!!

-Jasne...^^'

Bez ceregieli weszli do �rodka.Wkurzona ex-kiężniczka Xoanu zwróciła teraz swš zło�ć na przybyszów.

-A WY TU CZEG...Lina?

-Sie masz,Martinka!Słuchaj,mamy mało czasu,więc...

-Ale o co chodzi?-wtršcił się milczšcy dotšd Zangulus.

-No,o tego...Akane,powiedz im!

-Chodzi o...(Tu nastšpiło wyja�nienie,o co im biega....) i tyle.-zakończyła Akane.

-Dobraaa....a po co wam ja?

-Wła�nie,czego chcecie od Martiny?

-Musisz nam pomóc,bo inaczej jutro może być trochę insze.

-To znaczy?

-To znaczy,że ludzie mogš kicać jak zajšczki,smoki mogš uważac się za mazoku i takie tam.Nic poważnego.

-Dobra.Tylko co ja mam robić?

-Czekaj...Polecicie oboje,ty i Zangulus.

-Ale mówiły�cie,że potrzeba nam tylko jednej dziewczyny!-Lina zaglšdała wła�nie do lodówki.

-Plany się zmieniły.Chod�cie,musimy znale�ć Sylpheel.

Teleportowali się.

 

`

Amelia dostała pokój na poddaszu.Należał on do chwiliowo nieobecnej Chibi-Usy,która wyjechała na wycieczkę razem z Hotaru.

Księżniczka siedziała i wpatrywała się w niebo.Nawet ładnie tutaj...

Usłyszała szybkie kroki na schodach.Po chwili w jej pokoju zjawił się Zelgadis.Rozejrzał się w prawo i w lewo,nie zwracajšc uwagi na zdziwione spojrzenie Amelii.

Rzucił się do szafy i po chwili zamknšł się w niej.Weszła Minako.

-Jest tutaj Zelgadis?-czyli uciekał przed niš...

-Nnnie,nie było go tutaj.

-Jeste� pewna?

-Tak,całkowicie.

-To jak go spotkasz to mu powiedz,że wisi mi buziaka!-odwróciła się i wyszła.

-Eeee?Buziaka?-Zel wygramolił się z szafy.Odetchnšł.

-Poszła nareszcie...-spojrzał na Amelkę.W sumie zawdzięcza jej życie...-Dziękuję,że mnie nie zdradziła�.

-......Nie ma za co,Zelgadis-san.-patrzyła w podłogę.Co� jej się stało..?

-Co� ci jest?

-Nic.Minako kazała przekazać,że jest pan jej winien buziaka.-odwróciła się i wyskoczyła przez okno używajšc lewitacji.Podbiegł do okna.

-Amelia!-nie odwróciła się.Mokro...na parapecie ujrzał krople.Łzy?

Bez zastanowienia wyskoczył za niš.

 

`

Pojawili się na go�cincu.Wszędzie do okoła było pusto,ani jednej żywej duszy.Stali jak słupki.

Gourry i Zangulus rozmawiali na temat oręża,gdzie i po ile można je kupić.

Martina stała koło Liny i rozmawiała z niš o tym,że królestwo Xoan wła�nie się buduje.

Akane nie mówiła nic,tylko wpatrywała się w drogę.

Na horyzoncie zamajaczyła postać.

 

`

Cholera...Ta Minako to ma niewyparzony jęzor!

Rozglšdał się po mie�cie szukajšc księżniczki.Nałożył na siebie przy wydatnej pomocy Liny zaklęcie,które powodowało,że nie było widać jego prawdziwej postaci.

Do jasnej...Gdzie jest Amelia?

Poszedł dalej.Musi jš znale�ć i wszystko wytłumaczyć.Musi.

 

`

Filia czesała włosy przeglšdajšc się w lustrze.Nuciła cicho piosenkę,której nauczyła się w miasteczku,w którym pracowała.

Wyczuła ciemno�ć.Mrok.Zło.

Wyczuła...

-Czego tu chcesz,Xellos?-demonek siedział sobie niefrasobliwie na jej łóżku.U�miechnšł się.

-Nic.

-To po co tu jeste�?

-Tak sobie...przyszedłem do ciebie.

-Po co?

-Tak sobie...z nudów?

-A może chcesz mnie zabić?-drgnšł i spu�cił głowę.

-Niby po co miałbym to robić..?Przecież jeste� miła.-u�miechnšł się znowu.

-Xellos...O co ci chodzi?

-O nic.

-Nie �ciemniaj.

-Zabiegam o twoje względy.^^-spłoniła się.Tylko czemu?Wcale nie chciała tego robić,a zwłaszcza przy tym w�cibskim,niehigienicznym,oble�nym.....

-Wypraszam sobie!Wcale nie jestem niehigieniczny i oble�ny!!

-TY IDIOTO!!NIE CZYTAJ W MOICH MY�LACH!!

-Nie powiedziałem,że nie jestem w�cibski ^^

-Ty jeste�....okrutny czasami,wiesz?

-Okrutny?Niby dlaczego?

-Bo widzisz my�li innych i jeszcze ich dobijasz...To jest okrutne.

-Okrutne mówisz...Możliwe.Ale wiesz co?

-Co takiego?

-Twoje my�li mi się najbardziej podobajš.No,nie przeszkadzam ci już.Pa!-zniknšł,pozostawiajšc zaczerwienionš Filię w głębokiej zadumie.

 

`

Przestali rozmawiać.Gourry i Zangulus położyli dłonie na rękoje�ciach.Lina szykowała zaklęcie,a Martina...

Modliła się do Zoamelgustara.

Akane stała nieporuszona.

Postać zbliżyła się i rozpoznali w niej....

-SYLPHEEL!!!!-Lina rzuciła jej się na szyję.

-Panna Lina?Gourry?

-Słuchaj,Syl,musisz nam pomóc,bo wiesz...Akane!

-Bo to jest tak....-zaczęła po raz wtóry swš opowie�ć Akane.

 

`

Usiadł na ławce.Szukał jej już parę godzin i nic.Lina i reszta mogli już wrócić.....Rozejrzał się jeszcze raz.Nie znał tego miasta,w ogóle tego �wiata.

Jak miał jš znale�ć?

Wstał i ruszył przed siebie.Słońce chowało się za horyzont,dawajšc czerwone �wiatło.

Doszedł do placu zabaw.Grupka dzieci goniła się wokół piaskownicy,a na hu�tawce siedziała...

Amelia...

Podszedł niedaleko.Jedno dziecko przewróciło się i teraz gło�no płakało.Amelia wstała i podeszła do niego.

-Nic ci nie jest?

-Bbbbooolliii....Buuuuu!!!

-Czekaj,zaraz ci pomogę...-uzdrowiła starte do krwi kolano za pomocš magii.

-Łaaaał!!!Ale bajeeer!!

-To będzie nasz mały sekret,dobra?

-Jasne!Dzięki!!-malec pobiegł do przyjaciół.U�miechnęła się.

-Nie jest ci zimno?-odwróciła się w jego stronę.

-Zelgadis-san!Co pan...-spu�ciła głowę.-Ja przepraszam...za moje zachowanie...Poniosło mnie..

-Rozumiem,Amelio.Ale posłuchaj...Nie przejmuj się Minako.Ona się tylko tak....-szukał odpowiedniego słowa.

-...Droczy?

-Nabija się.Sprawia jej rado�ć to,że się tym przejmujesz.

-Ale...ja się tylko...

-Nie bšd� zazdrosna,dobrze?I jeszcze jedno...-nałożył jej na rękę branzoletkę,którš znalazł.Spojrzała mu w oczy.Zarumieniła się.

-Dobrze.-odparła cicho.Zdjšł kurtkę i narzucił jš jej na plecy.

-Wracajmy.Bo nas Lina zabije...-u�miechnęła się.

-Zelgadis-san...

-Tak?

-A zna pan drogę powrotnš do domu panny Bunny?

-Nnno jasne..!-ruszyli w drogę powrotnš.

 

~Chapter Four:Sailor Slayers?Oh nooooo!!!! [Jakby to okre�lił �ułtan Ababaduladul; OŁ YES!-txt by Megami]

 

Siedzieli sobie w salonie.Amelia i Zel zdšżyli na chwilę gdy Filia ograła Usagi i Xella w grze remik.

-Jeeej!!!-wywaliła język na mazoku.

-Głupi ma szczę�cie.-stwierdził krótko.

-Co takiego??!!!

Rozpoczęła się kłótnia.

Akai westchnęła.

-Radzę się przygotować,bo będziemy mieć jeszcze troje go�ci.

-Troje?Przecież miały być tylko Sylpheel i Martina!

-Tak.Ale plany się zmieniły.

-Kiedy przyjadš?

-Za pół godziny,Amelia.O ile portal się nie przecišży...

-A co się wtedy stanie?-spytał Zelgadis zajmujšc miejsce jak najdalej od Minako.

-Mogš nie wrócić.A wtedy już nie będzie zabawnie.Kto gra w makao?-spytała z u�miechem.Sailorki przyłšczyły się bez wahania.

Chimerek westchnšł i sięgnšł po jakš� ksišżkę.Amelia przysiadła się do grajšcych.

-Makao!

-No nieee!!Amelia ma sczę�cie,już pišty raz nas ograła!!

-Victory!

 

`

Po zwerbowaniu Sylpheel postanowili wracać.Najpierw znale�li wyludnione miejsce,następnie ustawili się w kręgu.

-No,Akane!Zaczynaj!-zaczęła stukać w mini-komputerek.Bipnęło nieprzyjemnie.

-Co� nie tak?-spytał Zangulus.

-Duże kłopoty....I to bardzo duże.

-Co masz na my�li?

-Jeste�my tutaj uwięzieni.Portal jest przecišżony dziurami międzywymiarowymi.

-To....co my zrobimy..?

-Musimy poczekać,aż portal się odblokuje...

-A ile to potrwa?-Akane spojrzała na Martinę.

-Kilka godzin.Dni.Miesięcy.Albo lat.

Byli w szoku.

 

`

Przecišgnęła się i ziewnęła.Była już pó�na noc,teraz grali w Scrabble.Amelia wstała.

-Idę spać...Dobranoc!

-Dobranoc!Minako,nie ma takiego słowa!

-Nażeczony,ależ jest!-spojrzała na Zelgadisa,który najzwyczajniej czytał ksišżkę.

-Może i tak,ale pisze się przez "rz"!!

-Nie,kłamiesz!!

-Niby po co?

-Bo ty taka jeste�,Makoto!!

-Bo dajesz zły przykład,Minako!!

-Przestańcie,dobra?-uspokoiły się.Xell popijał herbatkę.

-Już pó�no...Idziemy do siebie,pa Usagi!

-Pa!-pożegnała przyjaciółki i zamknęła za nimi drzwi.Wróciła do salonu.

-MINAKO?!?!-blondynka wła�nie przysiadła się do chimery.

-Słuchaaam?-spytała niewinnie.

-Miała� i�ć do domu!!

-Postanowiłam zostać.

-Oł maj God....-Zel wstał i ruszył na górę.Minako już chciała podšżyć za nim,ale Usagi jš powstrzymała.

-Pu�ć mnie,bo mi ucieknie!

-Daj mu spokój,dobra?

-A co?Ahaaa!!!Jak się Mamorek dowie...

-Cicho,głupia!!To nie o to chodzi!!

-A o co?

-Nawet je�li się w tobie zakocha,to on jest z innego wymiaru.Zapomniała�?A poza tym....

-A poza tym co..?

-On już kogo� ma.

-Ta mała..?Amelia?

-Nareszcie zakapowała...Cóż,ja też idę spać.Dobranoc!-Akai wstała i poszła do przytulnej piwnicy,gdzie otrzymała pokoik.

-Dobranoc!-odpowiedzieli zgodnie Filia i Xellos.Spojrzeli na siebie zdziwieni.Filia czym prędzej odwróciła twarz.

Demonek u�miechnšł się.

-Rewanżyk?-podsunšł jej karty.

-Jasne!-zaczęli grać.Usagi usiadła koło nich.

Musi ich pilnować,aby w razie napadu gniewu nie rozwalili jej domu.

 

`

Siedziała sobie po ciemku i patrzyła w gwiazdy.Miała na sobie białš,zwiewnš piżamkę.Podobał jej się ten pokój.Wydawał się taki podobny do tego z Seyrun... Musiałaby odnie�ć kurtkę panu Zelgadisowi... Mogłaby to zrobić rano,ale...Co� zwróciło jej uwagę.

-Spadajšca gwiazda..!

-Pomy�lała� życzenie?-odwróciła się.

-Panienka Minako?Co panienka tutaj robi?

-Nic,nic.Tak tylko przechodziłam...Słuchaj...nie gniewaj się za Zela,dobra?Bo to naprawdę fajowy facet,po prostu mi się spodobał.-Amelia była lekko zdezorientowana.

-Ale..

-Ja wiem,że on cię kocha-księżniczka Seyrun przybrała kolor dorodnego buraczka-I dlatego nie będę się już wtršcać.No,dobranoc!-i wyszła.

-.....Dobranoc...-wydusiła Amelka po fakcie.

Chyba odda tę kurtkę dopiero jutro...

Dzisiaj nie miałaby już odwagi.

 

`

Przegrywał z Filiš do czasu,aż Usagi nie przyniosła mu �wieżego naparu herbatki.

Wtedy zaczšł jš ogrywać.

-Na pewno oszukujesz!Poker to jest gra dla oszustów!

-Nie muszę oszukiwać,żeby wygrywać!No,może czasem,ale to inna sprawa!

-Nie wierzę ci!

-To może się założymy?

-O co?

-Jeżeli teraz przegrasz,spełnisz każde moje życzenie.

-Że co?!?!

-A jeżeli ja przegram,to...

-To?

-Sore wa himitsu desu.^^-westchnęła.

-To ty spełnisz moje życzenie.Inaczej się nie zakładam.

-Zgoda.Aha,Filia mam jeszcze jedno pytanie.-tasował karty-Jakie by było twoje życzenie?

-Hmmm...żeby� zniknšł?

-Uuuu,będzie mi przykro.

-Czemu?Aha,już wiem.To tajemnica.

-Wła�nie.^^

-I jakie jest twoje życzenie zapewne też się nie dowiem?

-Wła�nie.^^

-Eeeech...rozdawaj.

Rozpoczęli grę.

 

`

Poszukali gospody,zjedli sutš kolację i wynajęli pokoje na nocleg.Lina zajęła pokój z Sylpheel,Martina z Akane,a Gourry i Zangulus wybrali osobnš kwaterę.

Czy jutro uda się im wrócić?

Czy w ogóle uda się im wrócić...

-Lina-san...Mam pytanie...

-Słucham Sylpheel.-domy�lała się,czego będzie dotyczyć:"Czy ty jeste� z Gourrym?".Kiedy� udało jej się wymigać pod pretekstem Miecza �wiatła,ale teraz Gourry już tego oręża nie posiadał...

Jak się wykręcić?

-Czy ty...i Gourry...No,wiesz....-trudno.Niech się dzieje,co chce.

-Wła�ciwie to tak.-na szczę�cie siedziała obrócona twarzš do lustra,więc Sylpheel nie widziała,jak bardzo się zarumieniła.

-Cieszę się!

-Eeeee?

-Bo wiesz,ja...no,znalazłam kogo�...własnie od niego wracałam...Jakiż on jest kochaaaaaany!

-Eeeee?

-On ma na imię Longinus i jest taki...........-Sylpheel rozpoczęła dłuuuuuuuuuuuugš opowie�ć o Longinusie.

Lina nie spała prawie całš noc.

*Rano*

-Uuuuaaach!-powitała wszystkich Lina schodzšc na dół.Na widok Gourrego trochę się speszyła.Jemu może i nic nie powiedziała,ale jako�....dziwnie się czuła....

-Doberek.-wymamrotała Akane zapamiętale stukajšc w mini-komputerek.

-Wła�nie,miałam się pytać...Możemy wracać?

-Jeszcze nie.

-Czemu?

-Bo sobie tego jeszcze nie u�wiadomili.-spojrzeli po sobie.

-Ale kto?Co?

Te pytania zostały jednak bez odpowiedzi.

 

`

Nie mogła w to uwierzyć.To nie mogła być prawda!!!

Xellos z minš niewništka wła�nie z niš wygrał!!!!Imposible!

-To jak,Filia?Bo wiesz....Mam pewne życzenie...^^

-Ty....

-Ej,tylko bez takich!!Założyła� się,więc teraz nie ma już odwrotu!Usagi-san �wiadkiem!

-Dobra,dobra...Co� się tak przejšł?

-Tak tylko...

-Dobra,wiem,że tego pożałuję.Jakie jest twoje życzenie?-zamy�lił się.Otworzył oczy.

-Niech pomy�lę....Już chyba wiem!

-Co?

-Ja będę cię bronił.^^-zdziwiła się.

-Ale,przecież..!Jak to,to ty miałe� wypowiedzieć swoje życzenie!!A nie..

-To jest wła�nie moje życzenie.Chcę cię bronić.-spojrzał jej prosto w oczy.Zarumieniła się.

Chyba się za to znienawidzi...Dlaczego jej serce tak wali?Przecież to morderca,bezduszny demon!Wykorzystywacz,matacz,obłudnik,okrutnik....

I taki...

Już zbliżali się do siebie,gdy do pokoju wpadli Usagi i Zel.

Filia i Xellos odskoczyli od siebie.

-AMELIA ZNIKNĘŁAAAA!!!-wydarła się Usagi.Chimera zacisnęła pię�ci.

-Cholera...

 

`

Wstała energicznie.

-Co jest?-zapytała Lina znad filiżanki herbatki.[Posiłek już skończyli,przecież sš tu Li-san i Go-san....-Murasaki]

-Możemy wracać.Tylko pamiętajcie,trzymajcie się za ręce!-posłusznie chwycili się za łapki.

-Portal - start!-jasne �wiatło o�lepiło ich na chwilkę.

Po chwili znajdowali się przed domem państwa Tsukino.

 

`

-JAK TO "ZNIKNĘŁAAAAAAAAAAA"?!?!?!?!-Lina wła�nie tak wyraziła swoje zdanie na temat tajemniczego uprowadzenia czarodziejki.

-No,normalnie...przyszłam jš rano obudzić,a tu pusto...-tłumaczyła Usagi.Zel,Akai i Akane przeszukiwali pokój.

-Masz co�,Zel?

-Nie.

-A ty,Akane?

-Nie.

-No to żopa. [Oryginalne powiedzenie:żopa!Sama je wymy�liłam!!-Murasaki]

-Jak ty się wyrażasz!-oburzyła się Akane.Zel podszedł do biurka.Leżały na nim jakie� kartki,długopisy,ołówki.Przeglšdał brulion i natknšł się na zapisanš kartkę.

-Chyba co� mam...-podbiegli do niego.

-Co to?

-List z żšdaniem okupu?

-Mniej więcej.Zel,czytaj.-odchrzšknšł.

-"Cze�ć!Jestem waszš nie�cisło�ciš międzywymiarowš.Wzišłem sobie tę małš na pamištkę.Bardzo miła,hi hi!Do następnego!

Błęd.

P.S.Aha,pozdrowienia od Spirita dla jego pracownic,Akai i Akane!Idę do Amelii.Pa!"-zacisnšł pię�ci.

-Boże...Kto to jest?

-Błęd.On jednak żyje...

-Znacie go?

-Kiedy� u nas pracował...Był najlepszy,ale potem...Opętała go my�l,że jest bogiem.Że to on panuje nad wszystkimi wymiarami.Wyrzucili go za to.Podobno zginšł w wypadku...

-Podobno.-dokończyła Akane.

-I co on teraz robi?

-Psuje wymiary.Przez niego nie ma już pięciu wymiarów.

-Aaale jak?

-Gdy nie�cisło�ć trwa zbyt długo,wymiar nie może istnieć.To tak jak program,jest z góry ustalony i wszelkie nie�cisło�ci lub błędy muszš zostać zlikwidowane.

-Czy wy przebywajšc w naszym wymiarze nie jeste�cie błędami?

-Nie,ponieważ używamy specjalnych portali i staramy się łatać dziury wymiarowe.To do�ć skomplikowane...A my nie mamy na to czasu.Musimy pomóc Amelce,ne?

-Wiecie,gdzie on jest?

-Bardzo często nam się wymykał,Zel.Trudno jest go namierzyć.Był geniuszem,to dzięki niemu posiadamy to-wskazała na mini-komputerek-i wiele innych urzšdzeń.Wytworzył skafander,który uniemożliwia nam jego rozpoznanie....

-A może Xellos by nam pomógł?Wystarczy,że o nim pomy�licie,a on nas do niego zabierze!-Akai spojrzała na Filię,następnie na Xella.

-Jeste� mazoku,prawda?-skinšł głowš.-Czyli nie możesz nam pomóc.

-Jak to?-oburzyła się Filia.

-Bo podróże międzywymiarowe nie wchodzš w rachubę.Nie na aż tak wielkie odległo�ci.

-Ale...-Xell położył rękę na ramieniu Filii.

-Spokojnie,Filio.Ona ma rację,nawet ja nie mogę przemieszczać się na aż tak duże odległo�ci.Przykro mi.

-Nie martwiłabym się tym.On już niedługo da nam o sobie znać.

-Skšd wiesz?

-Zawsze lubił być w centrum zainteresowania.W końcu dobrze go znam.....

-W takim razie czy Błęd to jego prawdziwe imię?

-Nie,to tylko...hmm,taki żarcik z dzieciństwa.

-To co robimy...?-spytał Zelgadis wcišż trzymajšc list Błęda w ręce.

-Czekamy.Niestety.

 

~Chapter Five:Looking for help.

 

Xellos siedział na kanapie i czy�cił rubin na samym szczycie swojej lagi.Przy stole siedzieli Gourry i Lina.Raczyli się podwieczorkiem.Zangulus i Martina byli w ogrodzie,Sylpheel obsługiwała Linę i Gourrego.Akane i Akai

starały się namierzyć Błęda.Zel przebywał na pięterku.Do Usagi zawitały inne Sailorki i teraz plotkowały zawzięcie.Po ich wyj�ciu,Usagi weszła do salonu i o�wiadczyła:

-Idę dzi� wieczorem na randkę z Mamorkiem,więc proszę,aby�cie zostali w domu.Zgoda?-rozległ się dzwonek do drzwi.-O,to ja już idę!Pa!

-Pa!-opowiedzieli wszyscy chórem i wrócili do przerwanych zajęć.Bransoletka Akai piknęła.

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-rozległ się krzyk panny Nibunno.Lina przetkała uszy.

-Co jest do ciemnej zarazy?!?!?!

-Spirit już wieeeeee!!!!!!!-Akane momentalnie do niej doskoczyła.

-Co takiegoooooo????!!!

-Przysłał mi maila....Mam się natychmiast u niego stawić....

-No,to już po tobie.Szkoda,bo fajnie się z tobš pracowało.

-MÓWISZ,JAKBYM JUŻ BYŁA MARTWA!!!!!!!

-Spirit cię wezwał.Na to samo wychodzi.

-W sumie racja.Trudno,lecę....

-Ale Usagi-san mówiła,że nie mamy wychodzić!

-Sru z tym,Sylpheel!!Wrócę przed niš,a poza tym to jest ważniejsze.-postukała w komputerek.

-Pozdrów go.

-A może chcesz sama polecieć?-u�miechnęła się.-Portal - start!-zniknęła.

-Oby wróciła....To kto gra w makao?

-JAAAA!!!!

 

`

Siedział sobie w pokoju Amelii.Na dole znowu wszyscy chałasowali,jak zwykle.Ciekawe,gdzie jest Amelia..?Już tak długo jej nie widział...Zaraz!Przecież zniknęła dopiero rano,a jemu wydawało się,że całe wieki temu...

Tylko dlaczego?

 

`

Pojawiła się w ciemnej sali.Przyklękła.

-Wzywałe� mnie?

-Tak.Wstań,proszę.-posłuchała.

-Czy co� się stało,panie Spirit?

-Mówiłem ci,żeby� mi mówiła po imieniu.

-Spirit,czy co� się stało?

-Tak lepiej.Dobrze wiesz,co się stało.Zataiły�cie przede mnš prawdę o dziurach międzywymiarowych.Dlaczego?-milczała.

-To...była moja wina...Akane nic nie wiedziała!Skłamałam,że dałe� nam misję do spełnienia i....

-Przestań kłamać.-przy jego tronie pojawił się olbrzymi ekran.

-O Boże....co ja narobiłam....

-Co się stało...?O MÓJ BOŻE!

-No wła�nie...Spirit mnie zabije....

-Nagrałe� to?

-Tak.Muszę was sprawdzać.-spu�ciła głowę.

-Nie ufasz mi...?-wstał i podszedł bliżej.Był wysoki,miał siwe,krótkie włosy i cudne,czarne oczy.Podniósł jej twarz na swojš.

-Ufam.Ale martwię się o was,dlatego was monitoruję...Wytłumacz mi proszę,co się dzieje.-oderwała wzrok od jego twarzy.

-Poczštek już znasz.A potem.................

 

`

Miękko...Ciepło....

Otworzyła oczy.Leżała na wielkim łożu ubrana w białš z ro�linnymi zdobieniami jedwabnš sukienkę.W pokoju panował półmrok.Nikłe �wiatło dawały porozstawiane wszędzie �wieczki.

Przypomniała sobie,gdzie była.

Wcze�nie rano porwał jš ten facet.....

Cephiedzie,dopomóż!

 

`

Spirit wysłuchał jej w wielkim skupieniu.Nie patrzyła na niego,nie mogła znie�ć jego przenikliwego wzroku.Wszystkie dziewczyny się w nim podkochiwały,ale tylko ona i Akane miały z nim najbliższy kontakt.Ufał im,były jego najlepszymi pracownicami...Błęd...on też wtedy...

-Czyli Błęd żyje....-Spirit wstał z tronu.

-Niestety...i porwał dziewczynę ze �wiata Cephieda,wymiar numer S-ds-087 w konstelacji Alfa.

-A co z resztš przybyszów?

-Cali i zdrowi...Akane jest z nimi...A poza tym w�ród przybyszów jest Lina Inverse i Xellos Metallium...

-Podwładny Zellas?Ciekawe....Kto� jeszcze?

-Gourry Gabriev,Filia Ul Copt,Zelgadis Greywords,Amelia Will Tesla Seyrun,która została porwana,Martina i Zangulus de Xoan oraz Sylpheel ze zniszczonego w walce miasta Sairaag.

-Zajmš miejsce...?

-Wojowniczek o miło�ć i sprawiedliwo�ć,Usagi Tsukino i tak dalej.Należš one do wymiaru P-sm-088 również w konstelacji Alfa.

-Masz już cały plan,jak widzę.

-Razem z Akane opracowały�my pewnš strategię.Musimy tylko uratować Amelię,bo bez niej nie uda się załatać dziury...

-Nie możecie namierzyć Błęda?

-Niestety,nie.

-Poszukam go.Wy zajmijcie się realizacjš planu.Już niedługo...

-On zostawił list...Podejrzewamy,że niedługo powróci...Zapewne chce zniszczyć oba wymiary...

-Możliwe.Nie przejmuj się tym,będę was obserwował i jakby co,wkroczę do akcji.-Spirit znany był ze swojej siły.Mimo,iż miał siedemna�cie lat,już był szefem Organizacji i budził respekt w�ród ludzi...

-Dziękuję...Aha!-odwróciła się w jego stronę.-Akane kazała cię pozdrowić!-zniknęła w portalu.

Spirit siedział na tronie.

-Oby im się nic nie stało....

 

`

Wróciła w sam raz na kolację.Lina i Gourry siali spustoszenie.Filia i Xellos żłopali ziołowš herbatkę,Sylpheel zjadła tylko pół kromki chleba,bo stwierdziła,że chce być chudsza dla Longinuska.Martina i Zangulus siedzieli naprzeciwko siebie

i karmili się wzajemnie grzankš.Zel stał przy oknie i podziwiał zachód słońca.Akane jako jedyna spostrzegła,że Akai wróciła cała no i przede wszystkim żywa.

-Heeeeeeeeeeeeej!!!!!!!-zarzuciła jej ręce na szyje-Wróciłaaaaaaaaa����!!!!!!!!

-No,jasne!!!!A nie miałam wrócić?-teraz reszta zauważyła go�cia w kuchni.Po chwili weszła zaspana Usagi z kotkš Lunš na ramieniu.Bunny wyglšdała jako� dziwnie.Miała na twarzy nieprzytomny u�miech i chodziła jak zombie.

-Cheeee�ć!-wypluła powitanie.

-.........-wszyscy zamilkli.

-Cho wachm chechst?

-.....Słuchajcie,to jest efekt uboczny randki.Nie przejmujcie się,to minie.-stwierdziła Akai i zabrała się za smażenie jajecznicy.

-Powiedziała�,że Błęd to taki żart z dzieciństwa.Co to miało znaczyć?-drgnęła.Nałożyła breję na talerz Akane i swój.

-Wiesz,Zel...Bo to jest taki żart z dzieciństwa....My go znamy od dziecka.

-Nas,czyli agentów do łatania tych nie�cisło�ci wychowujš od dziecka.Zabierajš utalentowane dzieci ze wszystkich wymiarów i szkolš je.-Akane pożerała swojš porcyjkę ze smakiem.

-Błęd był jednym z takich dzieci.Zabrali go ze �wiata Cephieda,tak samo jak i nas.Dlatego ja,Akane i Błęd znamy wszystkie tradycje,zachowania,kultury,religie i czary z waszego �wiata.

-A o co chodzi z tym żartem?

-Chodzili�my wtedy do szkoły.Napisali�my kiedy� dyktando i Błęd napisał,że tak się pisze słowo błšd.I tak go nazwały�my.-Akane już zjadła swojš porcję.

-A naprawdę nazywa się Motori.Miły był z niego chłopak.Pamiętasz,Akane?Jak chciał,żeby�my z nim poszły i ze Spiritem?Na randkę?Ale była jazda!-wstała od stołu-A teraz wybaczcie,idę się przespać.Pa!

Wybiegła szybko.Zelgadis zauważył,że miała w oczach łzy.

 

`

Reszta siedziała w salonie.Nie mieli co robić,nuda do sze�cianu,jak to poetycko okre�liła Akane. Xellos znowu czy�cił lagę,Filia piła herbatkę,Sylpheel i Martina dyskutowały po cichu na temat Liny i Gourrego,Zangulus i wcze�niej wspomniany szermierz zachwycali się

dubeltówkš ojca Usagi,Lina podziwiała jak Usagi parzy który� tam z kolei napar herbaciany dla Filii i Xellosa.Zel czytał przerwanš ksišżkę.Akane stała przy biblioteczce i sprawdzała,które ksišżki już przeczytała.Usłyszeli tupot na schodach.Po chwili wpadła do pokoju

roze�miana Akai i z ogromniastym u�miechem o�wiadczyła:

-A wy co się lenicie???!!Zapomnieli�cie już o swojej misji??!!-Lina spojrzała na niš jak na chorš psychicznie. [Kto wie,jakie choroby nosi w sobie człowiek.....-Murasaki]

-Przecież nie ma Amelii.Brakuje nam jednej osoby.-Akai u�miechnęła się.

-Możliwe....ale ja mam już plan!!!Ty!!!-wskazała palcem na Zelgadisa-Ty zastšpisz Amelię!!!-Xellos zaczšł się �miać,Zel przybrał kolor czerwonej różyczki,a reszta...

Po prostu była w szoku.

Zel odzyskał zdolno�ć mowy i postanowił OSTRO zaprotestować:

-NIE MA MOWYYYYY!!!!-ale do Akai przyłšczyła się już Akane.Po chwili Lina,Sylpheel,Martina i Usagi.

-Cóż,Zelu�,nie masz wyboru...

-Amelia by na to nie pozwoliła...-westchnšł sobie chimerek.

-Wiemy.Dlatego korzystamy z okazji,kiedy jej nie ma....-u�miechnęła się złowieszczo Lina.

-Ale...

-Nie masz odwrotu....-dorzuciła z równie wrednym u�mieszkiem Martina.

-Ale...!

-No,Zelu�...ładnie ci będzie w marynarskim mundurku....-dodała ze wspomnianym u�mieszkiem Usagi.

-Ale...

-I buty na obcasach,i miniówa...-u�miech jak wyżej,Akane.

-Ale...

-Nie zrobi pan tego dla Amelii?-jeszcze bardziej złowieszczy u�miech,Sylpheel.

-Ale...!!

-Postanowione.Skoro Zel się zgadza,trening zaczniemy już jutro!!

-Ale!!

Xellos w tym momencie sturlał się z kanapy zwijajšc się ze �miechu.

Zel załamał się kompletnie.

-Dlaczeeeeegoooo!!??

 

~Chapter Six:Knowing the power is the way to the victory.... [Sama to wymy�liłam...Ło jejciu,ale ja mam bujnš wyobra�nię...-Murasaki]

 

Rano wszyscy obudzili się w doskonałym humorze.No,może oprócz Zela.Był przybity.Musiał się wydurniać...Dobrze,że nie ma tu Amelii,bo by chyba nie przeżył takiego wstydu....

Zdziwiły go jego własne rozmy�lania.

Dlaczego mu na niej zależy?Od poczštku do niego lgnęła.To było nawet miłe,ale...on był chimerš...A potem już wszyscy zaczęli ich kojarzyć jako parę.Przecież to było niemożliwe....

Dlaczego więc tak się starał?

Dlaczego wszystko co robił,robił z my�lš o niej?

Dlaczego słyszał jej głos za każdym razem,kiedy było mu �le?

Dlaczego teraz za niš tęsknił?

Dlaczego...?

Westchnšł i zszedł na dół.

Pora na największe w jego życiu upokorzenie.

 

`

Wszedł o kuchni powitany przez wszystkich z u�miechami.Lina krztusiła się grzankš a Gourry próbował jš ratować.Xellos na jego widok zaczšł chichotać.Reszta spu�ciła głowy i parskała �miechem.

Cephiedzie,za co?

W końcu zjedli �niadanie i Akai stwierdziła,że pora na trening.

Wyszli na podwórko.Po piętnastu minutch dołšczyły do nich pozostałe Sailorki.

-Po pierwsze:przemiana!Otrzymujecie te oto berełka i z okrzykiem,np.:Mocy Merkurego,przemień mnie!!Kapiszi?Dobra,ustalmy who is who.Akane!

-Się robi.Lina będzie...chwilunia...Venus!Będziesz grała Czarodziejkę z Venus!Sylpheel będzie Marsem...Martina...hmmm...Martina...Jowiszem...Zel..hihihihi...Merkurym...A Filia Księżycem.

Xellos znowu się za�miał,czego zaraz potem gorzko pożałował.Filia miała w zanadrzu maczugę.

-Ok.Teraz pozostali...-zdziwko.

-Jak to?Przecież to dziewczyny miały grać!!!A nie my!!-oburzyli się przedstawiciele płci brzydkiej.

-Jak już mówiłam:plany się zmieniły.Gourry...będzie Plutonem...Znagulus Neptunem,a Zel,który po powrocie Amelii i tak będzie paradował w spódniczce,zagra Urana.

-A Xellos?-oburzyła się Filia.

-A,Xellos...Xellos...On zagra Księcia Endymiona,zakochanego w Serenity czyli Czarodziejce z Księżyca.-mazoku i smok spojrzeli po sobie po czym wykrzyknęli równo:

-NIC Z TEGO!!!!!NIE ZGADZAM SIĘ!!!-reszta patrzyła na nich z u�miechami.

-Będzie ciekawie....

-Tia....Przemieniacie się,jasne???-rozdała każdemu berełko.

-Już?-spytała niepewnie Sylpheel.

-Już!-nakazała Akai.

-Potęgo Księżyca,przemień mnie!!-balet nowoczesny.

-Potęgo Merkurego(za jakie grzechy?),przemień mnie..!

-Potęgo Marsa,przemień mnie!-wykrzyknęła słabo Sylpheel.

-Potęgo Venus,przemień mnie(do jasnej cholery!!)!!

-Potęgo Jowisza,przemień mnie!!Na Zoamelgustara!!

Po chwili wszystkie i jeden on pojawili się w marynarskich mundurkach.Zel był cały czerwony.Akai i Akane u�miechnęły się z satysfakcjš.

-Teraz wy...-wskazały na facetów.

-Potęgo Plutona,przemień...eeee,kogo?

-Mnie,mnie!-podpowiedziała uczynnie Lina.

-Aaa,przemień mnie!

-Potęgo Neptuna,przemień mnie!

-Muszę?-spytał Zel z nadziejš,że mu odmówiš.Nie odmówiły.-Potęgo Urana,przemień mnie..!

-A co ja mam zrobić?^^

-Eeee,ty się powiniene� przebrać we frak...Prawda,Usagi?

-Eeeee,ja nie wiem....On się zawsze w domu przebiera i ma te,no...Róże!

-Czyli będziesz musiał się przebierać w domu.No,trudno.Teraz poćwiczymy zaklęcia.

Zel westchnšł.

Za coooooo???!?!!

 

`

Próbowała otworzyć drzwi.I nic.�wieczki się wypalały i dawały coraz mniej �wiatła.W pokoju było ciepło.Wielkie łóżko,mnóstwo poduszek....

I ona,sama.Usiadła zrezygnowana na wyrku.

Skrzypnęły drzwi i wszedł jaki� facet.

Ten,który jš porwał....

-Witaj,mała....-oble�ny u�miech.Wzdrygnęła się.

-Kim jeste�?

-Jestem Błęd.Ni�cisło�ciš międzywymiarowš.

-Czyli to ciebie �cigajš panna Akane i panna Akai!

-Zgadła�,maleńka.I wiesz co?Dam ci za twojš bystro�ć nagrodę.-zdumiała się.

-Nagrodę..?-u�miechnšł się podejrzanie.

-Sprawię,że nic nie poczujesz....Nie martw się.Może pó�niej...-cofnęła się do tyłu.

-Co chcesz...?

-Jeszcze nigdy nie miała księżniczki...Cóż,kiedy� musi być ten pierwszy raz....-dotknšł jej ramienia.

-Nie!!!

 

`

Po wysłuchaniu dłuuuuuuuga�nego kazania wszystkich Sailorek na temat używania magii,że czerpiš one siłę z planet,praktyce i nadpaleniu domu Usagi,

wszyscy z ulgš przyjęli wiadomo�ć,że na dzisiaj starczy.Koleżanki Bunny poszły do domu,a nasza wesoła,duża gromadka ruszyła w stronę domu.

Akai i Usagi zajęły się przygotowywaniem kolacji.Lina i Gourry zaofiarowali,że przyniosš składniki.Na szczę�cie Martina i Zangulus wyperswadowali im to.

Sylpheel wzdychała do miniaturowego portretu Longinusa.A Zel...<rozpaczliwie się rozglšdam,ale nic nie zauważam>...A,Zel jest w ogrodzie.

Filia próbowała uspokoić Xellosa,który na wspomnienie Zelgadisa w sukience zaczynał się �miać.Akane wyszła do ogrodu.

Zastała tam chimerę podziwiajšcš zachód słońca.

-Hej!Co� ty taki małomówny ostatnio?

Cisza.

-Może by� chociaż odpowiedział?

-A po co mam mówić?

-Ooo,odezwał się.To już jaki� sukces.-spojrzał na niš.-Ten twój wzrok...Nic dziwnego,że Amelia na twój widok ma miękkie nogi.-zarumienił się.

-Czego chcesz?

-Ja?Niczego....Tak sobie tylko...gadam...-usiadła na ławce obok niego.-Ciekawe gdzie jest Amelia?Musimy jš szybko znale�ć,bo nam się plan nie uda....-plan się nie uda.

-A to,że może już nie żyć,to już mały detal?

-Po co się wnerwiasz?-zastanowił się.

-Po nic.Nie twój interes.

-Ale� ty nie miły....A dla Amelii to jeste� milszy...Chaman.-wywaliła na niego język i poszła.

Był milszy?Dla Amelii?Nie,zdawało jej się.Traktował jš tak samo jak resztę.Nie wyróżniał jej ani nic takiego....

-Ale jš bronisz.-Akane wróciła.-I dlatego traktujesz jš inaczej.

-Nie mogę bronić wszystkich.

-A dlaczego nie bronisz Liny?

-Ona sama sobie poradzi,a zresztš....Gourry jest jej opiekunem.

-Dlaczego nie Filia?

-Bo Xellos jš broni.

-Nie zapominaj,że to mazoku a one bywajš zdradliwe.Chociaż w tym przypadku masz rację.Dlaczego nie Sylpheel?

-...Bo...

-Bo?

-Bo ona ma Longinusa.I zna zaklęcie Dragu Slave'a.

-Tylko dlatego?-skinšł głowš.-W takim razie dlaczego chronisz Amelię?

-Skšd mam wiedzieć?

-Może dlatego,że wydaje ci się jakby tylko ona cię rozumiała?Może dlatego,że uważasz jš za małš dziewczynkę,która sobie nie poradzi w dorosłym życiu?Może zależy ci na jej bezpieczeństwie?

Bardziej niż na innych?

-Do czego zmierzasz?

-A może ty jš kochasz?

Zszokowała go.

Nigdy nie zastanawiał się,dlaczego jš broni.Od pierwszego spotkania była zawsze obok,wspierała go.Chciał sie jako� odwdzięczyć...

Ale czy tylko odwdzięczyć?

Widział jej po�więcenie.Raz nadstawiła się ratujšc go przed ciosem...

Ale kochać?

-Pomy�l.Dlaczego chronisz Amelię.-odeszła.

Słońce już schowało się za horyzontem.

 

`

Poszli wcze�nie spać wycieńczeni długim treningiem.

Lina przewróciła się na drugi bok.I wtedy usłyszała burczenie swojego brzuszka.

-Cicho,przecież jadłam.....-wymruczała w poduszkę.

Brzuszek znowu zaburczał.

-Dobra....dobra...-zwlokła się z łóżka i poczłapała w stronę kuchni.Chwyciła za ršczkę lodówki.I wtedy poczuła,że kto� dotknšł jej ręki.Spojrzała na posiadacza owej dłoni.

-Gourry?-cofnęła rękę.Blondynek otworzył lodówkę.

-Cze�ć,Lina.-wyjšł zamrożonego indyka-Chcesz kawałek?-podsunšł jej udko.

-Jasne,dzięki.Gourry?

-Hhhhmmmmm?

-No...wiesz...teges....Bo mi Sylpheel mówiła,że...ona już...

-No,mnie nie kocha,wiem.I co?Chcesz co� zrobić w zwišzku z tš sprawš?-spojrzała na niego zdziwiona.

-Ccco masz na my�li?Gou...-pocałował jš.

Nie mogła uwierzyć....Spełniały się jej marzenia!!!

JEEEEEEEEEEJJ!!!-krzyczała dusza Liny.

I tak sobie stali w tej magicznej chwili o�wietleni blaskiem otwartej lodówki.

[A kto zapłaci rachunek za pršd??!!Biedna Usagi...współczuję...-Murasaki]

 

`

-Mamy go!!!Spirit!!!Namierzyli�my gooo!!!!

-Dobra,lecę po Akai i Akane....Sasuke!Polecisz ze mnš.

-Muszę?

-To rozkaz!!!

-Jasne...

 

`

-Good Morning!!!!!-Lina z radosnym u�miechem na twarzy wpadła do kuchni,gdzie reszta wła�nie spożywała posiłek.

-A ta co ma takiego banana od rana?-okre�liła zgrabnie Akai.

-Akai-san,nie wiedziałam,że rymujesz!

-Ja też nie wiedziałam,Sylpheel.-Akane popatrzyła na koleżankę z troskš.

-No co?Wymskło mi się!Zastanawia mnie raczej to,dlaczego jest taka zadowolona....

-Może kogo� zamordowała?-wysunęła wniosek Martina.

-Neeee,może obrabowała jaki� bank?

-Akane,to też możliwe....A może zburzyła pół miasta?

-Usagi jak zwykle przesadza....

-W takim razie co ty powiesz,Akai?

-Ja się tam nie znam....

-Może się z kim� całowała?-teza Sylpheel zbiła je z tropu.Zaczęły zastanawiać się nad jej słuszno�ciš.Spojrzały na Gourrego,który siedział w męskim towarzystwie Zela i Zangulusa i popijał sobie mleczko.

-Czy to możliwe?

-Chyba raczej tak....Nie trafia w szklankę....-Rycerz �wiatła próbował nalać sobie kolejnš szklankę białej brei,ale nie mógł ucelować w szkło.

-I Lina jest jaka� dziwna...O,idzie Filia.Może ona będzie co� wiedzieć?

-O co chodzi?-Xellos pojawił się tuż obok krzesła Filii.Wszystkie,oprócz smoczycy,dostały zawału.

-TY NAMAGOMI!!!JAK �MIESZ NAS STRASZYĆ??!!

-Niom po co te nerwy?^^

-ZAMKNIJ SIĘ!!!!!

-Milczę...^^'-wytłumaczyły wszystko Filii.

-Ja nic nie wiem.

-Ahaaaa,ćwiczyła� z Xellosem scenki miłosne?AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!NIEEEEEEEE!!!!!SCHOWAJ TĘ MACZUGĘ!!!!!AAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!<BĘC!>-Akai ma teraz �licznego guza na głowie.

-Masz za swoje.

-Uuuuuuuuuuuuuuu......Boli..!!-Xellos patrzył na nie z u�miechem.Jak dzieci.

Nagle o�lepiło ich jasne �wiatło.

-Spirit?Sasuke?-Akane i Akai powitały ich ze zdziwieniem.

-Ej,a kto to jest?-ta Wiecznie Żywa Żšdza Wiedzy.....

-Nie ma czasu na tłumaczenia!!Mamy Błęda,tym razem się nam nie wywinie!!-ucišł Spirit.

-Macie go?Dobra,zbierać się!!Lecimy po Amelię!!-ustawili się w kręgu.

Zniknęli.

 

`

Pojawili się w ciemnym miejscu.Nikłe �wiatło dawały �wieczki porozstawiane wszędzie.

-Jaki to wymiar?-spytała Akai Spirita.

-Morito stworzył go na miejscu trzeciego wymiaru,który zniszczył...

-Alfa X-uj-840?Przecież...to niemożliwe!!-Sasuke podszedł do Akane.

-Masz rację,to niemożliwe,przecież....Wykasowany wymiar nie może...Powstać na nowo!

-Bo nie powstał.Stworzył nowy,całkiem odrębny wymiar.Na miejscu tego wykasowanego.-Zel rozglšdał się bacznie po komnacie.Tu gdzie� może być Amelia....

-My�lałam,że tylko ty potrafisz wytwarzać nowe wymiary...

-Ja także.Do tej chwili.Ale nic.Poszukajmy waszej koleżanki.-postukał w komputerek-Gdzie� tu musi być....

-A Błęd?-pytała Lina.Gourry szedł obok niej.

-Chyba się ulotnił....Zobaczymy....-Zelgadis podszedł do �ciany.To były chyba jakie� kamienne drzwi...Popchnšł je.

-Zel,co ty wyrabiasz??!!Czekaj na nas!!-podbiegli do niego.

Szok.

Ogromny pokój,wielkie łóżko,mnóstwo poduszek i �wieczek...Nikogo tam...

-Amelia!-w kšcie pokoju siedziała mała,skulona postać.Lina podeszła do niej.Chwyciła jš za ramię.

-Amelia!To my!Co ci jest?-księżniczka cała się trzęsła.-Zimno ci?-Zel podał Linie płaszcz.

-Co jej..?-Amelka spojrzała na nich nieprzytomnie.

-Amelia?-Lina pogłaskała jš po główce.

Ten obraz...Jak on mógł....Dotykał...Krew...Ostrze..Nie,boli...Ból,potworny ból!!!

Czemu nikt nie słyszy??!!Przeciez z całych sił krzyczy....Boli...Dusza boli....i serce...Boli!!

Odepchnęła rękę Liny i jeszcze bardziej wtuliła się w �cianę.

-Boże...Co on jej zrobił?-Zel zacisnšł pię�ci.

-Cholera,Błęd nam nawiał!!

-Daj spokój,Spirit!!Błęd nie jest teraz najważniejszy!!-Zel przyklękł obok Liny.

-Amelia,poznajesz nas?-spojrzała na nich niepewnie.

-No,przypomnij sobie!!-krzyknęła.Obrócili się.

Za nimi stał Błęd.

U�miechnšł się.

-Widzę,że mnie znale�li�cie....Szkoda,bo mi się z tš małš nawet dobrze żyło...-roze�miał się.Zel wstał gwałtownie.

-Co jej zrobiłe�??!!

-Ja nic.Zapytajcie jš.-wskazał rękš za siebie.Pojawiła się tam biu�ciata baba z wrednym u�miechem.Usagi drgnęła.

-To służšca Królowej Beryl!!Morgana!!-Xellos zasłonił Filię.Nie zaprotestowała,tylko zarumieniła się.Kobieta podpłynęła bliżej.

-Witajcie...Księżniczka Serenity...Ja będę tš,która cię zabije!!!!!!-ruszyła na Usagi.Lina osłoniła jš magicznš barierš.

-Nie tak prędko,babciu.Najpierw nam powiedz,co zrobiła� Amelii!!!-chimerek klęczał przy księżniczce Seyrun.

-Ja tylko sprawiłam,że zamordowała grupkę niewinnych,rozkosznych dzieci.Zrobiła to naprawdę sprawnie.-Zel spojrzał na Amelię.

Ona?Zabić dzieci?

-Kłamiesz!!Amelia nigdy by czego� takiego....

-Zabiłam...-usłyszeli cichy głos.

-Amelia?

-Zabiłam...dzieci...zabiłam....-wstrzšs.

-Amelia,nie zgrywaj się..!Ty nie mogłaby�...To nieprawda!-Morgana roze�miała się.

-Sšdzę,że Czarodziejka z Księżyca wam powie o mojej mocy....-wszyscy spojrzeli na Bunny.

-Morgana potrafi kontrolować ludzi...Ich umysły i ciało...Jak mogła� to zrobić Amelii!

-Jako� mogłam...

-Czyli to nie Amelia zabiła,tylko ty!!

-Sprawiłam,że była w pełni �wiadoma swoich czynów.Miała własnš wolę,ale to ja kontrolowałam jej ruchy.Widziała,jak morduje.I teraz dręczy jš poczucie winy.Zabawne.

Zelgadis spojrzał na księżniczkę.Płakała.

Przytulił jš.

-To nie twoja wina...Nie twoja,rozumiesz..?

-...Zelgadis-san..ja nie chciałam...-wybuchnęła płaczem.Spirit szykował się do ataku na Błęda.Usagi wła�nie się przemieniała.

Lina i Sylpheel wypowiadały zaklęcie Dragu Slave'a,Martina modliła się do Zoamelgustara,Zangulus i Gourry wycišgnęli miecze,a Xellos jeszcze bardziej osłonił Filię.

-TERAZ!!!!-Spirit ruszył na Błęda.Za nim podšżyli Akai,Akane i Sasuke.Lina i wesoła kompania zaatakowali Morganę.

Zatrzymali się tuż przed Błędem i Morganš.

W miejscu,gdzie powinni stać,nikogo nie było.

Pusto.

-Cholera!!Znowu nam nawiał!!

-Uspokój się,Spiritek...-Akai próbowała go uspokoić.

-Wła�nie.Teraz musimy zajšć się Ameliš...-Akane spojrzała na chimerę niosšcš na rękach nieprzytomnš dziewczynę opatulonš w płaszcz.

-Akane ma rację.Najpierw zajmijmy się niš.

-Noooo,Sasuke!I tu masz rację!-Akane klepnęła go w plecy.U�miechnšł się.

-Ja zawsze mam rację.

-Nic się nie zmieniłe�.Zarozumiały,jak zawsze.

-Co tam gderasz,Akane???

-Nie,nie,niiiiiic.....

-Dobra,otwieramy portal.Wracamy do wymiaru Serenity...

Zel spojrzał na nieprzytomnš Amelię.

"Dlaczego jš bronisz?A może ty jš kochasz?"

Skšd on ma wiedzieć...?Przecież...jeszcze nigdy nikogo nie kochał...I nikt jego nie kochał...

Skšd miał wiedzieć?

Teleportowali się do domu Tsukino.

 

~Chapter Seven:Where the sun is falling down...The moon is brighting. [To też mój wymysł!]

Wrócili do domu Usagi.Zel zaniósł Amelkę do pokoju.Reszta zgromadziła się w salonie chcšc obgadać sprawę Błęda i Morgany.I jeszcze czego�,na co wpadł Gourry.

-Akai,a skoro my jeste�my tymi z Urana i tak dalej,to gdzie sš te prawdziwe?

SZOK.

-Wła�nie,do jasnej obcisłej!!!Rei,Ami,Mako i Minako wylšdowały w naszym wymiarze,nie?No i my je teraz na�ladujemy,nie?

-No,nie da się ukryć.^^

-ZAMKNIJ SIĘ XELLOS!!!

-Milczę...^^'

-Do czego zmierzasz,Lina-san?

-Do tego,Sylpheel,że w takim razie te Sailorki z Urana itd. sš w naszym wymiarze!!!!-Akai zaczęła klaskać.

-Brawo,a ja już my�lałam,że na to nie wpadniecie.Masz rację,sš w waszym wymiarze.Akane i Sasuke zaraz po nie polecš.

-CO??JA NIE CHCĘ!!-Akane palnęła go w łeb.

-Przestań marudzić!Dostałe� udaru czy jak??Lecimy,rusz zadek!!-zniknęli.

-Chcę wam tylko powiedzieć,że w tej sytuacji nasz pierwotny plan zostaje anulowany.-spostrzegła minę Gourrego.-Lina,we� mu wyja�nij...

-Anulowany znaczy,że już nie ważne,jasne?

-Tera tak.-kiwnšł głowš zadowolony blonynek.

-Możesz kontynuować.

-Dzięki.Sšdzę,że paradowanie w spódniczkach nic tu nie da....Bardziej przydadzš się wasze naturalne zdolno�ci...Rozumiecie?-spojrzała znaczšco na Gourrego.Lina westchnęła.

-Pó�niej mu wytłumaczę.To co teraz robimy?

-Czekamy,aż Amelia dojdzie do siebie i aż Akane i Sasuke wrócš ze zgubš.Na razie mamy czas wolny!

Rozeszli się.

 

`

Jasny błysk.Pojawili się na przedmie�ciach jakiego� miasteczka.

-I gdzie nas,do żopy wyniosło?!

-Co się w�ciekasz,dziewczyno,toż to �wiat Cephieda,nie?

-Może i tak,ale kompletne odludzie!!!-powiało pustkš.

-Może i masz rację....

-JA MAM RACJĘ,CIOŁKU!!!!

-Ale� się wnerwiła...Uważaj,bo z takš zło�nicš to nikt się nie zwišże.-spłoniła się.

-O czym ty....-już jej nie słuchał.Szedł w stronę miasteczka.-Ej,mówię do ciebie!!!!!

-Tak,taaaak...Chod� już,mamy misję.

-Pracocholik.

-Przesada.^^

 

`

Zel zasłonił żaluzje w pokoju.Amelka spała,a on nie chciał jej budzić.Niech odpocznie...

Usiadł na krze�le niedaleko łóżka.Miał jej pilnować.I zawiódł.Nie ochronił jej przed tš tragediš....Spojrzał na jej twarz.Wyglšdała niewinnie jak dziecko....

"Może wydaje ci się,że jest małym dzieckiem,które nie poradzi sobie w dorosłym życiu?"

Czy bez jego pomocy dałaby sobie radę?

Napewno.

Mieszka w pałacu,chroni jš milion straży...

Ale teraz tylko on jš broni.

I zawiódł.

Czemu do jasnej jest mu przykro?Dlaczego żałuje,że czego� nie zrobił?

"A może ty jš kochasz?"

Przeklęta Akane...Ta rozmowa wcišż go dręczyła...I to pytanie.Kocha?Nawet jeżeli....Ale oczywi�cie to nieprawda,to tylko tak....

Westchnšł.

Plšta się we własnych my�lach.Spojrzał jeszcze raz na Amelkę.

Nawet gdyby on jš pokochał,to czy ona potrafiłaby zaakceptować jego wyglšd?

Czy pogodziłaby się z my�lš,że jest chimerš i że nic tego już prawdopodobnie nie zmieni....?

I zostanie w tym ciele na zawsze.

Sam.

Nie,nie chce!!Nie chce być sam....Od czasu kiedy poznał Linę nigdy nie był sam...Zawsze był kto� obok....Zawsze była Amelia....

Nie mógł się dłużej oszukiwać.

On jš...

-...Zelgadis-san..?-księżniczka patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.Spróbowała usiš�ć.-Gdzie ja jestem..?

-W domu Usagi.Wszystko w porzšdku?-trochę się speszył.Jego własne my�li go zawstydzały....Głupota.

-...Tak,w porzšdku...Tylko trochę mi się kręci w głowie...Ale to przejdzie.

-Poleż trochę.Musisz nabrać sił.Zaraz przyjdzie Akai.-wstał,ale złapała go za rękę.Zarumienił się.Głowę miała spuszczonš w dół.

-......Niech pan zostanie...proszę....-usiadł koło niej.Wtuliła się w jego ramię i zasnęła.

Nie poruszył się ani o milimetr.

Nie chciał jej budzić.

 

`

Lina wła�nie skończyła obja�niać Gourremu zawiłe arkana planu Akai.Stanęli przed jej pokojem.

-Co będziesz teraz robić?

-Chciałabym się trochę przespać...A ty?

-Cóż,nie mam nic w planach,więc chyba też pójdę spać...-pocałował jš.Lina otworzyła drzwi pocišgajšc szermierza za sobš.

Drzwi zamknęły się cicho.

 

`

Filia omal nie dostała palpitacji serca,gdy w kuchni pojawił się Xellos.

-Czy ty nie możesz chodzić jak normalny człowiek??!!

-Wybacz,ale jestem mazoku.^^

-Co racja,to racja.-_-'

-No widzisz^^

-Xellos...chciałam ci podziękować....

-Za co?-i ten wredny u�miech.Niech się jeszcze pomęczy....

-No,wiesz za co...Za obronę.

-Aaaa,o to chodzi!Przecież takie było moje życzenie.-u�miechnšł się ciepło.

-A wła�nie,Xellos....

-Co takiego?

-Rewanżyk?-wycišgnęła talię kart.

-Pytanie!Rozdawaj!

-Pamiętaj:reguły bez zmian.

-Się wie^^

 

`

Siedziała sobie w ogrodzie.Martina,Zangulus,Sylphel i Usagi poszli sobie na zakupy.Eeech...Wyczuła czyjš� obecno�ć.

-Spirit?-usiadł obok niej.

-Herbatki?-podsunšł jej swój kubek.

-Nie,dzięki.Filia i Xell by mnie chyba zabili za picie ich przysmaku....Ciebie to nie ominie.

-Ominie,jeżeli się nie wygadasz.

-Będę milczeć jak grób!-roze�mieli się.

-Bardzo się z nimi zżyły�cie...

-Co się dziwić,w końcu to ten sam wymiar,nie?Można rzec,że to moja i Akane rodzina!He,he...Głupie.

-Co głupie?

-To,że odbieracie małe dzieci rodzicom.To jest głupie.Kto wie,może gdyby nie ten wasz proceder żyłabym sobie teraz z dala od tych wszystkich kłopotów?

Albo należała do wesołej kompanii Liny?Jakie byłoby moje życie?Czy ciebie to nie zastanawia?Nie dręczš cię takie pytania?-Spirit zamy�lił się.

-Czasami...Ale ja znałem swoich rodziców.I nie tęsknię za nimi.-spu�ciła głowę.

-Przepraszam.Nie powinnam była pytać.-u�miechnšł się do niej promiennie.

-Czym się gryziesz?Hej,to już przeszło�ć!Wiesz co?-wstał z ławeczki.Podniosła głowę.

-Co?

-Idziemy się zabawić do wesołego miasteczka!!-pocišgnšł jš za sobš.

 

`

Doszli do miasteczka.Akane rozglšdała się na wszystkie strony.Sasuke szedł nieporuszony.

-Co� się tak ożywiła?Wymiar jak każdy inny!-pocišgnęła go do straganu przy którym sprzedawano biżuterię.

-Nie jak każdy inny,tylko niezwykły.Tu się urodziłam.Patrz,jaki bajerancki naszyjnik!!Łaaaał....-trzymała w ręku medalion wysadzany szafirami.Sasuke u�miechnšł się.

-Ten naszyjnik proszę!!-zwrócił się do handlarza.Akane wzięło takie zdziwko,że nawet nie zauważyła,kiedy Sasuke zawiesił jej ozdobę na szyi.W końcu zakontaktowała.

-Ale co ty..!!Przecież...Bo...No...-uciszył jš kładšc palec na jej ustach.

-Wystarczy już.Kupiłem,nie ma odwrotu.Poza tym bardzo ci w nim do twarzy.-odwrócił zarumienionš twarz.Akane rzuciła się na niego z u�ciskami.

-Dziękuję!!!!!-i cmoknęła go w policzek.-A teraz poszukajmy....-usłyszeli wybuch i krzyk:

-TRZĘSIENIE ZIEMIIII!!!!!!!!-Akane mrugnęła porozumiewawczo do Sasuke.Ruszyli pędem w tamtym kierunku.

 

~End of Part One~

 

Yahooo!!!Zapraszam do next Part'a!!!^.^

1

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sailor Slayers 2
CWICZENIE 1B DSC VHF SAILOR IRM RAT
Slayers Sorai SS1
Slayers Sorai SS7
CWICZENIE 8 DSC VHF SAILOR TM ZAOCZNE
ĆICZENIE 1AN VHF SAILOR IRM RAT
Domek z kart, Slayers fanfiction, Oneshot
Kiblowe perypetie, Slayers fanfiction, Oneshot
Szkarłat, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajka bez tytułu, Slayers fanfiction, Oneshot
Przeznaczenie, Slayers fanfiction, Oneshot
Familiada, Slayers fanfiction, Oneshot
1+1+1=2, Slayers fanfiction, Oneshot
W domu Xella, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajarz, Slayers fanfiction, Oneshot
Reakcja, Slayers fanfiction, Oneshot
Pałerkahers 1, Slayers fanfiction, Prace niedokończone
Droga, Slayers fanfiction, Oneshot
Królowa Gołębi, Slayers fanfiction, Oneshot

więcej podobnych podstron