Niemożliwe, Slayers fanfiction, Oneshot


Niemożliwe

by Hoshiko & Darjeeling :P

[A więc jednak decyzja odwołana. Dziękujcie - albo złorzeczcie - mojemu kofanemu Tatusiowi, który uszczęśliwił Hoshusię całymi 100 g boskiej Darjeeling. Na efekty wenowe jak widać nie trzeba było czekać... ^^]

Jedno takie miejsce... I jeden taki czas. W tej właśnie chwili pradawny Uroboros znów i po raz pierwszy ukąsi własny ogon. Bo czas nie powtarza się nigdy... Ale Przeznaczenie bawi się czasem, naginając go do własnych potrzeb... I w jednym, niepowtarzalnym momencie zamyka się i ukrywa cała sieć drobnych, nieważnych momentów, które zaistniały tylko po to, by do tej chwili doprowadzić. Dlaczego to ma się wydarzyć? Nie wiadomo. Przeznaczenie nikomu nie tłumaczy się ze swoich gierek.

Ale zawsze można się domyślać, że dlatego, aby znów udowodnić, że niemożliwe jest niemożliwym do końca. I aby było wiadomo, że zawsze warto walczyć... nawet, jeśli nie ma szans.

Tyle było już miejsc, tyle czasów... Wszystko powinno już dawno stracić sens.

„Powinno”...

Słowo „powinno” przestaje istnieć w chwili, kiedy dostajemy się w żarna Przeznaczenia. Los bawi się wtedy nami jak jesienny wiatr kolorowymi liśćmi... I nikt, absolutnie nikt, nie ma kontroli nad tym, gdzie go zaniesie... Choć przez wiele lat można się łudzić.

Bardzo wiele lat.

Kolejne miejsce, kolejny czas.

Jesień. Feeria barw jak w kalejdoskopie.

I ona. Taka sama, w następnym miejscu i następnym czasie. Zmęczona, bo zabrakło jej nadziei. Niebieskie niebo nad nią, zielona trawa pod jej drobnymi stopami i omszały głaz, wyglądający jakby stał tu od wieków. Słońce zamigotało na ciężkiej złotej bransolecie - jedynej ozdobie, jaką do białej sukni nosiła kobieta.

Bransoleta wyobrażała węża, wgryzającego się w swój ogon. Wąż - Uroboros - przypominał, że w każdym momencie czasu kryje się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Wieczność... Ale kobieta nie potrzebowała Uroborosa, aby o tym pamiętać. Na całym świecie niewiele było osób, które wiedziały o tym równie dobrze, jak ona...

Kobieta usiadła na głazie, kryjąc się w cieniu olbrzymiego dębu. Po chwili usłyszała kroki, ale nie odwróciła się.

Był tylko jeden ktoś, kto miał trafić w to miejsce, w ten czas.

Niemożliwe? Co z tego, skoro w grę wchodziło Przeznaczenie?

-A jednak jesteś... - powiedziała, wciąż nie odwracając głowy. Po prostu bała się to zrobić; było to widać.

-Jestem.

-Kolejne miejsce, kolejny czas... - wyszeptała - i znowu ty... my...

-Przeznaczenie.

-Kiedyś powiedziałabym, że to...

-Niemożliwe? - dokończył. - Bo to jest niemożliwe, Filio-kochanie. Ale to nie ma znaczenia. Żarna Przeznaczenia mielą, a my mieliśmy pecha wpaść pomiędzy nie...

-Kiedyś... Jeszcze byliśmy wolni... Ale to było tak dawno... tak bardzo dawno...

-Masz rację - stwierdził raczej obojętnie. - Dawno.

-Wtedy jeszcze wierzyliśmy, że niemożliwe może stać się możliwe. Że zwykła głupia miłość wystarczy, żeby wygrać z Losem...

-Ale niemożliwe nie staje się możliwe i nic tego nie zmieni - uciął.

-Wiem.

-Światło i ciemność nie mogą współistnieć... - powiedział po chwili ciszy, jakby szukając usprawiedliwienia.

-Ale nie ma światła bez ciemności. I ciemności bez światła.

Milczeli długo, ciesząc się swoją obecnością, aż wreszcie odezwała się kobieta.

-Xell... Ile razy my już próbowaliśmy?

-Dużo, Fi. Dużo.

-Żałujesz? - głos lekko jej zadrżał.

-Nie. Ani sekundy.

Dopiero teraz kobieta odwróciła głowę. Ich spojrzenia się spotkały. Wargi również.

Mężczyzna usiadł na głazie obok kobiety i objął ją delikatnie.

-Tyle miejsc i tyle czasów... - powiedział cicho.

-Tak... - odpowiedziała. - Ale tym razem to jest właściwe miejsce i właściwy czas.

-Wiem. Boisz się?

-Nie. Tak.

Objął ją mocniej.

-Xellos... - spytała błagalnie. - Nie można tego zrobić inaczej?

-Nie. To niemożliwe.

-A... zrobisz to dla mnie?

-Zrobię.

-Kocham cię.

-Ja ciebie też.

Siedzieli jeszcze długo w milczeniu. Słowa były im zbędne. Potem razem podnieśli się, a od głazu odpadł duży płat mchu. Zobaczyli głęboką szczelinę o idealnie równych krawędziach - niechybny znak, że kiedyś w tą skałę wbity był miecz.

Ale to przecież było niemożliwe.

Obok szczeliny widniał wizerunek węża.

-Uroboros... - szepnęła kobieta. - Zrób to, Xell. Teraz.

I zrobił to, ruchem tak szybkim, że umykającym oczom. Białą suknię kobiety zbrukała krew.

-Ale będziemy tam razem, prawda? - wyszeptała jeszcze ostatkiem sił, ze strachem w szeroko otwartych oczach. - Nie zostawisz mnie...?

-Nigdy. Obiecuję - powiedział, a potem ułożył jej ciało pod prastarym dębem, ostatni raz całując mokre od łez usta.

I został sam.

„Więc teraz moja kolej”, pomyślał. I - chociaż zanim tu dotarł minął tyle miejsc i czasów i spróbował niemal wszystkiego - zrobiło mu się żal.

Jej. I marzeń o niej. O ich wspólnym domu...

I chciało mu się wyć z wściekłości, że ich spełnienie było niemożliwe.

A potem spojrzał na nią i poszedł do niej, bo przecież jej obiecał.

I stał się cud. Ziściło się niemożliwe. Ich ciała zniknęły, odchodząc w prawdziwe miejsce i prawdziwy czas - gdzie niemożliwe staje się możliwe.

Na trawie pod dębem została tylko złota bransoleta. Prastary Uroboros w tamtym świecie nie miałby żadnego znaczenia i żadnej władzy.

To samo miejsce, inny czas...

Ktoś schylił się i spojrzał na bransoletę.

-Niemożliwe... - wyszeptał z przerażeniem.

I zrozumiał. Złote jak Uroboros oczy wypełniły się łzami.

A potem nad Brytanią po raz ostatni rozpostarł skrzydła Smok.

Widział to ostatni bard na ziemiach dawnego królestwa dobrego króla Artura.

-Pendragon! Pendragon powrócił! - wydarło się z jego zniszczonej gruźlicą piersi.

„Nie”, pomyślał z litością Smok, usłyszawszy ów krzyk. „Pendragon już nigdy nie rozwinie swych skrzydeł nad tą przeklętą ziemią.

Bo czas nie powtarza się nigdy.

I dlatego, że to po prostu niemożliwe.”

Nad Brytanią ostatni, samotny Smok zabił skrzydłami w powietrze.

A potem odszedł na zawsze - w ostatnie swoje miejsce, w ostatni swój czas. Bo jego dni w tamtym świecie dobiegły końca.

Pradawny wąż Uroboros ukąsił swój ogon po raz ostatni.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Domek z kart, Slayers fanfiction, Oneshot
Kiblowe perypetie, Slayers fanfiction, Oneshot
Szkarłat, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajka bez tytułu, Slayers fanfiction, Oneshot
Przeznaczenie, Slayers fanfiction, Oneshot
Familiada, Slayers fanfiction, Oneshot
1+1+1=2, Slayers fanfiction, Oneshot
W domu Xella, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajarz, Slayers fanfiction, Oneshot
Reakcja, Slayers fanfiction, Oneshot
Droga, Slayers fanfiction, Oneshot
Królowa Gołębi, Slayers fanfiction, Oneshot
Die, Slayers fanfiction, Oneshot
Wielki - Większy Dzień, Slayers fanfiction, Oneshot
Czekolada, Slayers fanfiction, Oneshot
Związki Zawodowe, Slayers fanfiction, Oneshot
Bambo 2, Slayers fanfiction, Oneshot
Doubt, Slayers fanfiction, Oneshot
Już Nigdy, Slayers fanfiction, Oneshot

więcej podobnych podstron