PAMIĘTNIK FILII by Ly
Złoty smok siedział w swoim domu przy biurku i pisał pamiętnik. Wczoraj odwiedzili ją przyjaciele. Xellos też.
Pożyczył od niej książkę i mówił że, odda dzisiaj.
- ech- westchnęła Filia- która to godzina...
Zerknęła za okno
- coo? Już późno! Nie zdążę na spotkanie z Liną!
Ledwo zniknęła a przybył Xellos
- FILIA!!! Oddaję książkę!!- krzyknął
Nie było odpowiedzi
- Filia!
Cisza
- musiała gdzieś wyjść a to co?
Podszedł do biurka
- pamiętnik? Ciekawe...
Otworzył zeszyt gdzieś w środku. Usiadł sobie w powietrzu i zaczął czytać.
" Drogi pamiętniczku, dzisiaj trafiłam z przyjaciółmi na górę Koronei. Podobno jest tam któraś z broni Dark
Stara. To było straszne przeżycie. Najpierw przeszliśmy przez most i raz mało co a nie spadłam. Gorry uczepił
Się mojej nogi, ale jakoś się udało. Potem czekało nas coś jeszcze gorszego. Mieliśmy pokręcić jakimś drągiem,
by wylosować partnera. Pieczę nad świątynią sprawował bóg Małżeństwa. Dostałam żółtą kulkę. I ją właśnie
wylosował Xellos! Zelgadis był z Liną, a Amelia z Gorrym. Wiedziałam że Amelii źle...
Ale nie o tym chcę pisać. Dobrana para! Te z coś! Ja z Xellosem? Ryuzoku z tfu! Mazoku? To niemożliwe.
Nie zgodziłam się na taki skład. Na szczęście poszedł sobie, ale Lina na mnie nawrzeszczała. Zostałam tam
sama. Wypiłam herbatkę i rozpłakałam się..."
- ho ho!- przewrócił kilka kartek dalej
"... pojawił się znienacka w, jak powiedział, głównej bazie Valgaava. Czemu on zawsze znika kiedy mógłby
się na coś przydać? Powiedziałam mu to. Odparł, że musiał dokończyć pracę. Akurat. Po prostu trzyma się
na uboczu. Potem było rozwidlenie. Lina kazała mi z nim iść. Zgodziłam się bo co miałam zrobić? Następne
widełki. Użyłam maczugi do przepowiedni ale mi nie wyszło
- chyba powinnaś to przewrócić- powiedział
A co ja głupia jestem? Znowu mi dokucza, wredota jedna. Kopnęłam ją i kazałam mu iść w tamtą stronę. Trochę
Marudził ale polazł. Natychmiast uciekłam w drugi korytarz. Za dużo mi to nie dało. Gadał już z Valgaavem.
Podsłuchiwałam ich. Tego już za wiele! Poświęcać Linę dla własnych celów? Musiałam wkroczyć. Po krótkiej
rozmowie zaczęli walczyć. Xellos jakieś kolce zrobił czy coś w tym stylu. Valgaav upadł. Nie wiem czemu, ale
krzyknęłam: wytrzymaj. Chyba chciałam dopiec temu potworowi. Wbił mu laskę w rękę. Jakie to okropne!
Energia Valgaava trafiła w skały nade mną. Spojrzałam w górę i zamarłam ze strachu. Już miałam się modlić
kiedy poczułam, że ktoś mnie chwyta. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że Xellos trzyma mnie na rękach. Nie
mogłam uwierzyć. No tak... ciekawe do czego jestem mu potrzebna. Swoją drogą, mógł sobie darować to zrzucanie
mnie na starożytnego. Nawrzeszczałam na niego w furii, ale już zajął się walką. Valgaav chyba się
wkurzył bo zranił potężnie Xellosa. Kapłan uderzył w ścianę i osunął się na ziemię. Podbiegłam do niego. Nie
wiem czemu. Jego rana wyglądała okropnie i zrobiło mi się go żal.
- tym razem spartaczyłem robotę
No fakt. Podbiegła Lina i przyklękła obok. Kiedy wyjaśnił co zaszło oberwał po głowie. Dołączyli Zelgadis
I Amelia. Valgaav zaczął się śmiać i coś gadał, ale nie słuchałam go. Patrzyłam na Xellosa. Wyglądał teraz tak
jakoś.. dziwnie...
Lina kazała go zabrać. No nic. Poświęciłam się. Jakoś go podparłam i zaczęliśmy uciekać.
- nigdy nie przypuszczałem, że mi pomożesz..
Szczerze to ja też nie
- nie czas teraz na dyskusje- pierwsze co przyszło mi do głowy
Daleko nie zaszliśmy bo zawalił się strop."
- ona to wszystko tak dokładnie pamięta?
Kolejne kilka kartek dalej
"... stał tam Najstarszy Patriarcha. Spytał czy jestem sama. A skąd ja mam to wiedzieć? Powiedział, że
obserwują nas Arumace i Xellos. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk. To byli oni. A potem wybuch.
Uniosłam głowę. Znów dźwięk. Kapłan znalazł się za mną i przystawił mi laskę do gardła.
- Xellosie! Co ty robisz?- spytałam
- Najstarszy Patriarcho. Racz zdjąć tę barierę chyba że życie Filii nic dla ciebie nie znaczy- powiedział głośno
po czym szepnął mi do ucha- spokojnie nic ci nie zrobię."
- no nieee... ma bardzo dobrą pamięć...
"... ledwo wytrzymywałam ale jakoś dolecieliśmy do słupa światła. Lina zaczęła dusić Xellosa. Jak on zabawnie
wyglądał!"
- to ja sam wiem najlepiej...
"... cały czas tylko się przyglądałam... nic jeszcze nie zrobiłam... nic... nic!!! Postanowiłam. Podeszłam do
Kapłana.
- więc jednak się zdecydowałaś?
Odpaliłam standardową formułkę.
- nie mam nic do powiedzenia takiemu potworowi jak ty!
- A ja uwielbiam takie smoki
Zrobiło mi się gorąco. Usta same wykrzywiły mi się w uśmiech. Czemu?"
- ona się nawet ładnie uśmiecha^^
"...Odwiedzili mnie przyjaciele. On też. Chyba już zawsze będzie mnie nękał. Ale tym razem się ucieszyłam.
Nawet największego wroga miło jest widzieć po długim okresie czasu. Tylko czy on nadal jest wrogiem?
Jest inny niż reszta Mazoku... Czy to możliwe, że ja... że ja się zakochałam?"
- O W MORDE!!!
Obok tych zdań widniał jego portret. Kapłan z niedowierzaniem wpatrywał się w pamiętnik.
Chrobot klucza. Wróciła Filia.
- Xellos?
Nie odpowiedział. Wciąż w osłupieniu gapił się na kartki.
- przeczytałeś?- spytała zaczerwieniona i wyrwała mu zeszyt- spadaj stąd!
Nie reagował. Podeszła do niego i złapała za kołnierz
- ziemia do Xellosa!- krzyknęła. Spojrzał na nią i otumanioną przytulił do siebie
- to prawda co tam piszesz?- wyszeptał wprost do jej ucha
- yy... tak bo co?
Chciała się wyrwać ale ścisnął ją mocniej
- co tyyyyy????
Pocałował ją. Dość długo to robił. Filia poczuła, że dłużej nie wytrzyma. Przestał.
- przepraszam- powiedział zmieszany- książka leży na biurku
Już chciał odejść kiedy złota chwyciła go za rękaw.
- co ty tam wyczytałeś?
Stanął wciąż tyłem do Filii
- czy ty naprawdę się we mnie zakochałaś?- spytał po chwili ciszy
Smoczyca spuściła głowę.
"Więc jednak to przeczytał"
- proszę... powiedz mi
Teleportował się za złotą i objął ją
-ja..- przełknęła ślinę- tak
Kapłan nic nie powiedział tylko znów ją pocałował
- jesteś inna niż wszystkie smoki... kocham cię...
Po tych słowach zniknął. Filia usiadła z wrażenia. Po chwili podniosła się i włożyła pamiętnik do szuflady.
Znalazła klucz, włożyła go w zamek i przekręciła. Jej zapiski są bezpieczne.
Uśmiechnęła się szeroko i zapatrzyła w okno.
Teraz czeka ją zupełnie nowe życie...
Koniec
Ly