ROZDZIAŁ 1
Nie oddychaj
Emily Fields otworzyła oczy i rozejrzała się. Leżała, otoczona ścianą płomieni i dymu, na środku podwórka na tyłach domu Spencer Hastings. Na ziemię z ogłuszającym łoskotem spadały połamane gałęzie rosochatego drzewa. Emanujące z lasu ciepło nasuwało na myśl wrażenie, że jest środek czerwca, a nie koniec stycznia.
W pobliżu stały przyjaciółki Emily, Aria Montogomery i Hanna Marin, histerycznie kaszlące, ubrane w wybrudzone jedwabne i ozdobione cekinami wyjściowe sukienki. Za nimi wyły syreny. W oddali migotały światła wozu straży pożarnej. Na trawnik Hastings'ów wtoczyły się cztery karetki, bez żadnego szacunku dla idealnie ukształtowanych krzewów i rabatek.
Sanitariusz w białym uniformie przedarł się przez kłęby dymu.
- Dobrze się czujesz? - krzyknął klękając przy boku Emily.
Dziewczyna czuła się, jakby obudziła się z trwającego rok snu. Przed chwilą wydarzyło się coś ważnego… ale co?
Sanitariusz chwycił ją za ramiona, zanim znowu upadła na ziemię.
- Nawdychałaś się dużo dymu. - krzyknął. - Twój mózg dostaje za mało tlenu. Co chwilę tracisz przytomność. - nałożył jej na twarz maskę tlenową.
W jej polu widzenia pojawiła się kolejna osoba. Emily nie rozpoznawała tego policjanta, mężczyzny o srebrzystych włosach i łagodnych zielonych oczach.
- Czy w lesie był ktoś jeszcze oprócz waszej czwórki? - przekrzykiwał ogłuszający hałas.
Emily rozchyliła wargi, odpowiedź miała na końcu języka. Nagle, zupełnie jakby zapalono światło, zalały ją wspomnienia kilku ostatnich godzin.
Te wszystkie wiadomości od „A”, będące torturą wiadomości z komunikatora, uparcie twierdzące, że Ian Thomas nie zabił Alison DiLaurentis. Dziennik wejść znaleziony przez Emily podczas przyjęcia w „Radley'u”, wypełniony wpisami Jasona DiLaurentisa, sugerujący, że mógł być pacjentem, gdy „Radley” był szpitalem dla umysłowo chorych. Ian potwierdzający przez komunikator, że to Jason i Darren Wilden, gliniarz pracujący nad sprawą zabójstwa Ali, byli odpowiedzialni za jej śmierć - i ostrzegający je, że Jason i Wilden posuną się do wszystkiego, by zapewnić sobie ich milczenie.
Potem błysk. Okropny siarkowy zapach. Dziesięć akrów płonącego lasu.
Biegły na oślep na podwórko Spencer, doganiając Arię, która z sąsiedniej ulicy przedzierała się na skróty przez las ze swojego nowego domu. Była z nią dziewczyna, którą ogień uwięził w lesie. Ktoś, kogo Emily nie miała już nadziei kiedykolwiek zobaczyć.
- Alison. - krzyknęła. - Nie zapomnijcie o Alison!
Gliniarz przechylił głowę. Sanitariusz przysunął dłoń do ucha.
- Kto?
Emily rozejrzała się wskazując miejsce gdzie Ali przed chwilą leżała na trawie. Zrobiła wielki krok wstecz. Ali zniknęła.
- Nie. - wyszeptała Emily. Okręciła się na pięcie. Sanitariusze pakowali jej przyjaciółki do karetek. - Aria! - wrzasnęła Emily. - Spencer! Hanna!
Przyjaciółki obróciły się.
- Ali! - krzyczała piskliwie Emily wskazując puste teraz miejsce, gdzie wcześniej była Ali. - Widziałyście, gdzie poszła Ali?
Aria potrząsnęła głową. Hanna trzymała przy twarzy maskę tlenową, na wszystkie strony rzucała nerwowe spojrzenia. Cera Spencer pobielała z przerażenia, ale wtedy otoczyła ją grupka ratowników pomagających jej wejść do karetki.
Zdesperowana Emily zwróciła się do sanitariusza. Jej twarz podświetlał płonący wiatrak Hastings'ów.
- Alison jest tutaj. Widziałyśmy ją przed chwilą!
Sanitariusz spojrzał na nią niepewnie.
- Mówisz o Alison DiLaurentis, tej dziewczynie, która… zginęła?
- Wcale nie zginęła! - załkała żałośnie Emily, prawie potknęła się o korzeń drzewa, gdy się cofnęła. Wskazała płomienie. - Jest ranna! Powiedziała, że ktoś próbował ją zabić!
- Dziecko. - policjant położył dłoń na jej ramieniu. - Musisz się uspokoić.
Kilka stóp dalej rozległ się trzask, i Emily obróciła się. W pobliżu ganku Hastings'ów stało czterech reporterów, którzy się na nią gapili.
- Panno Fields? - zawołała dziennikarka biegnąca w jej stronę, po czym wepchnęła przed nią mikrofon. W ich stronę pędził jeszcze facet z kamerą i drugi z mikrofonem na wysięgniku. - Co pani powiedziała? Kogo właśnie widziałyście?
Serce Emily waliło mocno, niczym młot.
- Musimy pomóc Alison! - ponownie się rozejrzała. Na podwórku Spencer tłoczyli się gliniarze i ratownicy. Dawne podwórko Ali, jakby przez kontrast, było ciemne i puste. Serce Emily podskoczyło, gdy zobaczyła kształt przemykający za ogdrodzeniem z kutego żelaza oddzielającym podwórko Hastings'ów od DiLaurentis'ów. Ali? Ale to był tylko odblask migającego policyjnego koguta.
Coraz więcej dziennikarzy napływało z frontowego i bocznego podwórka Hastings'ów. Wóz strażacki wył, strażacy zeskakiwali z auta i wskazywali olbrzymi dom w lesie. Łysy reporter w średnim wieku dotknął ramienia Emily.
- Jak wyglądała Alison? - pytał napastliwie. - Gdzie była wcześniej?
- Dosyć tego. - gliniarz wszystkich odgonił. - Dajcie jej trochę spokoju.
Reporter wysunął mikrofon w jego stronę.
- Sprawdzicie jej twierdzenie? Będziecie szukać Alison?
- Kto podłożył ogień? Widziałaś? - kolejny głos przekrzykiwał strażackie węże.
Sanitariusz zręcznie wyprowadził Emily poza ich zasięg.
- Musimy cię stąd zabrać.
Emily gorączkowo załkała, patrząc z rozpaczą na pusty skrawek trawy. To samo się zdarzyło, gdy w zeszłym tygodniu widziały w lesię zwłoki Iana - w jednej chwili tam był, leżał blady i nabrzmiały na trawie, a w kolejnej… zniknął. Ale to nie mogło dziać się ponownie. Nie mogło. Emily całymi latami studiowała Ali, obsesyjnie wspominała każdy kontur jej twarzy, uczyła się na pamięć każdego kosmyka włosów. Ta dziewczyna z lasu wyglądała dokładnie jak Ali. Miała jej zachrypnięty, seksowny głos, sadzę z twarzy wytarła drobnymi, delikatnymi dłońmi Ali.
Byli już przy karetce. Kolejny ratownik nasunął na usta i nos Emily maskę tlenową, i pomógł jej ułożyć się na małym składanym łóżku. Obaj sanitariusze wcisnęli się na miejsca obok niej. Zawyła syrena, i erka potoczyła się powoli po trawniku. Gdy wyjeżdżali na ulicę, Emily dostrzegła przez tylne okno karetki radiowóz z wyłączonymi reflektorami i milczącą syreną. Nie jechał także w stronę domu Hastings'ów.
Przeniosła swoją uwagę z powrotem na dom Spencer, po raz kolejny wypatrując Ali, ale dostrzegała tylko ciekawskich gapiów. Pani McClellan mieszkająca kawałek dalej. Państwo Vanderwaal, których córka, Mona, była pierwotnym „A”, zatrzymali się przy skrzynce pocztowej. Emily nie widziała ich od pogrzebu córki kilka miesięcy temu. Nawet rodzina Cavanaugh w przerażeniu wpatrywała się w płomienie. Ręka pani Cavanaugh opiekuńczo spoczywała na ramieniu córki, Jenny. Choć niewidome oczy Jenny przesłaniały okulary przeciwsłoneczne Gucci, wydawało się, że spogląda prosto na Emily.
Ale nigdzie w tym chaosie nie było Ali. Zniknęła - znowu.
Pretty Little Liars - Heartless Bez serca
translated by: rumiko 3