NAJBARDZIEJ PORYTA PRZYGODA NA ŚWIECIE!!!!!!!!!!
(czyli chore wymysły mojej spaczonej psychiki...)
PART ŁAN
Pewnego niezbyt słonecznego dnia (niezbyt słonecznego...-.-'' znowu robilam za Trans-Net i zbieralam wodę z ulic nogawkami-.-''- dop. autorka)
Lina Inverse wracała ze szkoły (kurna, czy tych lekcji musi byc ta dużo?! jeżeli czytają to dzieci poniżej 10-tego roku zycia:NIE DAJCIE SIE STŁAMCIĆ W TYM PSYCHATR... W TEJ SZKOLE!!!!-dop. autorka).
Szła nieco zamyślona (je MUSK siem odradza!!!) i nagle z tego całego zamyślenia (jakby nie było, do tej pory to uczucie było jej zupełnie obce... ale joosh siem tak nie odsyffam bo dostane czyms ff styloo fireballa...)
potknęła się o przydługie nogawki i wpadła głową do smietnika...
-kurde no, taka plama... w najbardziej ruchliwym miejscu naszej wiochy władować się z łbem do śmierdzącego śmietnika...-narzekała Lina wygrzebując się powoli.
Udało się jej w końcu wyciagnąć cielsko i kiedy ściagnęła skórkę od banana przesłaniającą jej widoczność (wycieraczki by się przydały...) rozejrzała się z głupią mina, spodziewając się tłumu wesolutkich ludzików dookoła.
Wysiliła się na niezbyt inteligentny uśmiech i rozejrzała się. Jej głupi usmiech w jednej chwili zamienił sie w jeszcze głupszy wyraz mordki (ja się tylko zastanawiam jak coś może byc jeszcze głupsze...-dop.autorka).
Była w lesie a przed nią stał pień z którego przed chilą wyciągnęła głowę. Zghadzało się tylko to że wokół był tłumek dziwnie ubranych ludzi. Kiedy Lina ochłonęła, wykrztusiła:
-eeeeee... (jak zwykle inteligentny poczatek) co to, bal przebierańców???
Jak się wiara zwlokła z podłoża:
-nnnieeee... a ty kim jesteś?
-Ja? Jak to?! Co to za pytanie?! Nie znacie mnie?! NAPRAWDĘ?!?!?!
-nnno nie...
-a więc słuchajcie niewierni impotenci!!!
Linka wskoczyła na pieniek, z którego przed chwilą wyciagnęła łepetynkę i szykowała się do dłuższej przemowy na temat swojej (skromnej of course) osóbki, gdy nagle ktoś zaczął się przepychać przez tłum.
-Gdzie ona jest?! no gdzie jest to homo-niewiadomo, które się przed chwilą tutaj pojawiło?! (łoj, chyba na praffde saras dostane po łbie...)
-Cicho tam! Ja teraz mówię! Autografy potem, ustawić się w kolejce!!!
-To ona! Brać ją!
Niedoszła mówczyni została brutalnie zrzucona z pieńka i schwytana przez dwóch żołnierzy.
-Ej nyo! Za co?! Coja zrobiłam?!
-Odprowadzić ją do kwatery dowódcy!
-Jak możecie?! Puście mnie! No puszczaj! A jak ci powiem, że śmierdzisz to mnie puścisz? Bierz te łapy zboczuchu! Oskarżę was o molestowanie nieletniej! Bedziecie mieli proces! Puście mnieeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!
Krzyki (strashne...) Liny zamierały powoli w lasku...
A TERAZ CZAS NA REKLAMĘ!!! DOMESTOS, REXONA, ARIEL, OMO, ŁOCIEC PRAĆ, BEZ SPŁUKIWANIA Z SIŁĄ WODOSPADU ZNIKAJĄ PRYSZCZE ZE SKRZYDEŁKAMI!!! (KONIEC REKLAMY)
Lina siedziała na krześle w jakimś pokoiku (tak, były tam klamki. Jeszcze nie odkryli jej prawdziwej tożsamości...-dop. autorka), a naprzeciwko niej siedział jakiś facet z mordą Fidela Castro.
Dyskusja była gorąca ale raczej jednostronna (czyt. Linka wyrzucała z siebie słowa z szybkością karabinka snajperskiego a typek z mordą Fidela nie mógł wtrącić ani słówka)
-No więc (Agnieszko jak mogłaś! Nigdy nie zaczynaj zdania od "no więc"!-dop. moja polonistka) jak śmiecie mnie tu bezprawnie przetrzymywać! pozwę was do sądu i...
-Ale...
-Cicho! Mój adwokat wywali wam takie argumenty i taką karę wam wladują, że nie wyciagniecie tyle szmalcu do końca życia! Będziecie się kisić w pace i...
-Ale to nie tak...
-Zamknij sie! Za porwanie dostaniecie dożywocie, a jak wybory wygra PiS to wprowadzą karę smierci i też wam władują! I zobaczycie, jak pies iżółw autorki was do spóły dorwą to dopiero...
-Przymknij się chociaż na chwilę i daj mi cos powiedziec ty nienormalna wariatko!!! (a jak wariat może być normalny?-dop. autorka)
-No i widzisz?! Teraz na mnie jeszcze krzyczysz! Jak możesz?! (łoooooooj... biedna Linka... a zastanawiałaś sie kiedyś jak cierpią ludzie jak ty nawijasz? nie? TO SIE ZASTANÓW!-dop. autorka)
-Widocznie mogę (A fe! Brutal!- dop. autorka). Ekhm... Więc może przejdżmy do rzeczy... (Lina milczy!!! CUD!!! o sorry... nie zauważyłam tego knebelka... nie-cud...-dop. autorka) My cię wcale nie porwaliśmy tylko zabraliśmy z tamtąt.
Żołnierze byli dla picu i...
Gadali dość długo, żeby się za bardzo nie rozpisywać, wspomnę tylko że chodziło o starą legendę, w której mowa jest o poteżnej czerodziejce, która przybędzie z innego świata i będzie walczyc z elfami gnęgiącymi ludzi. Tą czarodziejką ma być of course nasza Linka^.^.
W końcu wyciagnęli jej knebelek (nie wiadomo po co... sama go parę razy wypluła i się darła że chce swoje klamki...)
-Już się uspokoiłaś? Ekhm... Naprawdę nie wiem o co ci chodziło z tymi klamkami... (głupi jakiś?! przejrzyj ciole listy gończe gończe z psychiatryka! chyba, że w tym świecie nie mają psychiatryka.... NIEBEZPIECZNY ŚWIAT!!!-dop. autorka)
W przepowiedni jest, że każdą czarodziejkę trzeba zapytać, czy może walczyć po danej stronie mocy. Więc czy możesz walczyc po ciemnej stronie mocy?
-A ile płacicie???
-.......... (przytkało gościa)
-No co gały wybałuszasz?
-Nic... To możesz walczyć po ciemnej stronie mocy?
-Ja tam mogę walczyć nawet po różowej, tylko żeby dobrze płacili!
-.......... (gościu ma chyba problemy z krtanią, na okrągło go przytyka- dop. autorka) oookkk... tto fajnie...
-No to ile dniówka?
-Hmmm... co byś powiedziała na 100 korniszonów?
-A ile to jest w przeliczeniu na ogór... to znaczy złotówki?
-Coś koło 60 złotych chyba...
-No co ty! Za kogo ty mnie uważasz?! 10000!!!
-1000!
-10000 albo rezygnuję!
-Twarda jesteś... 5000!
-10000 i koniec!
-8000!
-10000!
-9000!
-10000!
-9500!
-10000!
-9999!
-10000!
-No dobra...
-Hie hie... przydała się ta wycieczka do Tunezji^.^ Ale ja nie mogę pracować sama! Muszę wrócić do swojego świata po moją paczkę!
-Ok. Tylko wróć!
-No spoko! Myślisz że przepuściłabym taką kasę?!
-Właściwie to myślę, że nie^.^
-Ej, słuchaj... A moglibyście mnie przenieśc w jakis mniej śmierdzący sposób?
-Hm... Możemy cię przenieśc od razu do twojego domu. I wiesz co... Jak będziesz tam u siebie to umyj się bo śmierdzi^.^
-CHAM!!! <ŁUP>
-Ałałała... Przepraszam! Nie bij więcej! Już nie będę!
-Cicho! A teraz mnie odeślij!
Po chwili Lina była już w domciu...
KONIEC PART ŁANA!!!
bluzgi proszę kierowac na mojego maila nyo_o@wp.pl a jakby ktoś chciał to pochwalić to niech najpierw idzie do psychiatry bo chyba ma coś nie tak z głową.