"Pechowe szczęście"
Zaczęło się od tego, że Mika chciała mnie wyswatać ze swoim kuzynem...
Twierdziła, że on mnie już kiedyś przypadkiem widział, ale ja nie byłam tego taka pewna... Pamiętam, że podała mi nawet
sytuację i miejsce...
To było po prostu głupie... To on mnie pozdrowił przez Mike, to ja go pozdrowiłam...
Stanęło na tym, że zaprosił mnie i kuzynkę na lodowisko... W sumie to byłam zaskoczona i nawet trochę się bałam, bo nigdy
przedtem nie jeździłam na łyżwach... Mika zresztą też nie...
Mieliśmy jechać w składzie: Ja, Mika, On, jego ojciec i jego dobry kolega - Fox... Było mi naprawdę głupio, gdy ojciec mojej
najlepszej kumpelki zawoził nas do niego... Nawet nie wiedziałam jak wygląda... A zrobiło mi się jeszcze głupiej, gdy
zobaczyłam, że ma fioletowe, długie, lśniące i puszyste włosy i podobnego kolorku, bo ametystowe, przymrużone oczy...
Ja natomiast byłam zwykłą, przeciętnej urody, długowłosą blondynką...
-Hej! Jestem Xellos!!^^
-H...Hej... Ja, ja jestem Filia...
Xell - Aa, a to jest Fox... Mika, ty już znasz Foxa, prawda??
Mika - Ttak, znam... Z twoich urodzin...
Xell - Może poczekacie w salonie, bo ja jeszcze nie skończyłem myć samochodu ^^''''''' Zaraz przyjdę...
Na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo otwarty... Ale coś mi się dziwnie zdawało, że to była tylko dziwna zasłona, za którą
schował swoje prawdziwe oblicze... Był dowcipny, ale... Ale zawsze musi być jakieś ale... A w jego przypadku było
to ogromne ale...
Salon był prześliczny! Może prosty, ale pełen...
Dostojności... Tak, to dobre słowo...
Przy ścianie stała skórzana, brązowa sofa, przed którą ustawiony był stół. Po bokach stołu stały fotele, też skórzane,
z kompletu do sofy. Na przeciwko, do równoległej ściany przylegał kominek, a obok na niskiej szafce stał telewizor...
Za jednym fotelem stał dość dużych rozmiarów barek. To było, o ile pamiętam, wszystko. Ale naprawdę mi się podobało...
Xellos umył samochód i wyjechaliśmy... Na miejscu byliśmy po jakiś 30 minutach.
Fioletowo włosy i jego tata byli już na lodowisku. On się dopiero uczył, a jego ojciec przypominał sobie stare, dobre czasy...
Natomiast ja, Mika i Fox byliśmy zupełnymi nogami, jeśli chodziło o łyżwy... My, kobiety bynajmniej posiadałyśmy łyżworolki
i byłyśmy troszkę obyte z tym jak utrzymać równowagę, ale z Foxem było gorzej... Pamiętam, że po pół godziny jeżdżenia
stwierdził, że opanował stanie...^^ Pamiętam też jeszcze jedno: podobała mu się Mika,
ale ona nie darzyła go zbyt wielką sympatią,
wręcz go nie lubiła...
Jeszcze na tym lodowisku, gdy Fox zupełnie zrezygnował z jazdy i stwierdził, że nigdy się nie nauczy, wtedy Mika przy
wszystkich krzyknęła, żeby nie robił siary... Mało, że jemu zrobiło się przykro, to jeszcze ja i Xell byliśmy na nią
okropnie wkurzeni... Właśnie na tym lodowisku pierwszy raz Xellos stwierdził, że go okłamałam... Może jest to małoważna
błahostka, ale on nie chciał mi uwierzyć, że poraz pierwszy jestem na łyżwach, bo tak dobrze mi szło... A ja naprawdę byłam
pierwszy raz na łyżwach...
I chyba do teraz mi
nie wierzy...
Po powrocie do jego domciu, musieliśmy trochę poczekać i Xella ojciec odwiózł nas, to znaczy mnie i Mike, do domu...
Zatrzymałam się jeszcze u Miki, a ona stwierdziła, że ja i mróżooki kleiliśmy się do siebie... To było dla mnie
zaskoczeniem, bo przed spotkaniem Xella podobał mi się jeden chłopak z naszej szkoły... Nazywał się Valgaav... Był
śliczny... Miał długie, morskie włosy, był wysoki i bardzo przystojny... Ale nie tak jak Xellos... Faktycznie momentalnie
mi z nim przeszło...
Cały wyjazd odbył się w sobotę, a ja po przyjściu do domu już tęskniłam za Xellem... To było takie dziwne...
W niedzielę zadzwoniła do mnie Mika z wiadomością, że Xell będzie u niej i że po mnie jeszcze raz przedzwoni...
I tak też zrobiła... Około 7.00 znalazłam się u Miki, a tam czekał na mnie mój
ametystowooki...
Widzieć go...
To było coś pięknego...
Jak zwykle trochę się pożarliśmy, a potem, jak Mika na chwilę wyszła zaczęliśmy kombinować, co zrobić, żeby ją trochę
wkurzyć... I udało się, a nawet za bardzo, bo była na nas nieźle obrażona... Mianowicie ukryliśmy jej plik z całą muzyką,
którą ona żyła... Była wnerwiona, najpierw się na nas wydarła, a potem położyła się na łóżku tyłem do nas i tylko słuchała
naszej rozmowy... Jak Xellos kopnął przez przypadek wyłącznik komputera i go wyłączył, to poszliśmy do Miki ją przeprosić...
Udawała, że nie słyszy, po czym stwierdziła, że sobie jaja z nas zrobiła... Przez dłuższą chwilę panowała kompletna
cisza, a ja i Xellos tak jakoś, nawet nie wiem, kiedy, przytuliliśmy się do siebie... Mika, pomimo ciemności zauważyła
to i zrobiła to, co mogła najgłupszego... Wybiegła z wielkim krzykiem, że jej, cytuję: "PĘCHERZ PĘKA!!!!!!!!!!!!"...
Do teraz nabijam się z niej wspominając to zdarzenie...^^''...
Gdy się skapłam, że jest 11 w nocy, a miałam być u Miki do 9.00 ( Xellos namówił tatę, żeby mógł spać u kuzynki), naprawdę
musiałam wracać... Nawet nie było takiej wielkiej kłótni w domu, odziwo...
Korzystając z komórki siostry do 3.00 pisałam z Xellem i puszczałam sygnały... Pamiętam, że napisał mi, że bardzo żałuje,
że czegoś nie zrobił... Dopiero po chwili zakapowałam, że chodziło mu o
pocałunek...
"...I tak trwają
Wiara
Nadzieja
Miłość - te trzy:
Z nich zaś największa jest Miłość"
Wszelkie uwagi proszę kierować pod gosia-san@o2.pl
Napiszcie mi jak to się podoba, bo ja nie jestem pewna, czy to nie jest za nudne...
cytat: Święty Paweł, "Hymn o miłości".
by Meggy
http://fanmanga.tk
1
1