Ametysty, Slayers fanfiction, Oneshot


Ametysty

By Urwena

"No, tak... Tylko ja mogłam się spóźnić na autobus. Cóż, w takim razie trzeba iść na nogach, w końcu nie mam tak dużo zakupów. A może ktoś mnie podwiezie?"

Złotowłosa kobieta dziarsko szła przez małe miasteczko. W końcu skręciła na drogę, która pozornie nie wiodła donikąd, ale tylko pozornie. Przed nią było jeszcze kilka kilometrów marszu. Na całe szczęście nie padało. Majowe słońce zdawało się ozłacać łąkę, którą właśnie mijała... Ale to nie złoto mieniło się na łące, tylko kwiaty, kaczeńce i...

-Róże kłodzkie... Zabawne, nigdy jakoś nie spoglądam na tą drogę... A w gruncie rzeczy jest tu pięknie. Teraz kwitną kwiaty... Jesienią na przydrożnych klonach pojawia się paleta kolorów tak różnych, że nawet nie potrafię nazwać tylu odcieni żółci, złota, pomarańczu, brązu i czerwieni...- kobieta mówiła do siebie, ani za nią ani przed nią nie było nikogo kto by podsłuchiwał, no może, prócz śpiewających wokół niej ptaków -Zimą śnieg malowniczo pozostaje na gałązkach drzew, pokazując, że i ta pora roku wcale nie musi być smutna.

Szła rozmarzona, jakby miała kilkanaście lat. Nawet gdy kilka osób zatrzymało się proponując jej, by się z nimi zabrała, machnęła ręką, żeby jechali dalej.

-Jestem niepoprawną romantyczką... Mam chyba tak już od zawsze, obojetnie w jakim kraju się znajdę, to w końcu i tak się w tym miejscu zakocham... Ale tu jest tak jakoś inaczej... Choćby te buki- była już w lesie, podziwiając smukłe sylwetki świerków i masywne postacie rosnących w dolinie buków, łypiących na nią swoją niezliczoną ilością oczu, dających znaki, że budzą się z zimowego snu... -...jakby wyciągały ręce do mnie. Mimo, że wiem, iż one tylko wypuściły delikatne listki, aby rozpocząć koleljny sezon życia.

I tak powoli posuwając się krok po kroku, rozglądjąc się dookoła siebie, jakby będąc tu po raz pierwszy w życiu kobieta dotarła do domu. W domu nikogo nie zastała, nawet się tego nie spodziewała, by jej syn był w domu...

-Val pewnie gra w piłkę albo włóczy się gdzieś. To dobrze, wypiję spokojnie herbatę i wezmę się za porządki...

Po wypiciu herbaty rzeczywiście wzięła sie do sprzątania domu, następnie postanowiła, że trzeba zrobić rebelię w jej pokoju. Na pierwszy rzut oka było w nim czysto, ale gdy otworzyła jedną ze swoich szafek cała zawartość wysypała się na nią. Po kilku walki z rupieciami godzinach wszystko znalazło swoje miejsce, tzn. z powrotem w szafce lub w koszu, z przewagą tego pierwszego. Nie wiedziała tylko co zrobić z grupą kryształów ametystów. Z jedenej strony nie były jej do niczego potrzebne, ale z drugiej przypominały jej kogoś, no i wyglądało na to, że je od kogoś dostała...

-Dziwna historia... Byłam kiedyś z Valem na szkolnej wycieczce do Karkonoszy i wprost przede mną wyrosły te kryształy, wtedy przewodnik powiedział mi, żebym uważała, bo wszystko co jest w Sudetach należy do Liczyrzepy, ducha sudeckich gór... Ja tą legend potraktowałam na serio i ominęłam ametysty szerokim łukiem. Ale po kilkunastu metrach znowu, jakby wyrosły spod ziemi te same ametysty... Przewodnik stwierdził, że najwyraźniej Liczyrzepa chce, abym je wzięła... I tak zrobiłam, od tamtego czasu leżą u mnie i nie wiem co z nimi zrobić. Boję się wyrzucić, ale nie mogą być na wierzchu, bo przypominają kogoś, na czyje wspomnienie znowu boli serce...

Schowała ametysty z powrotem do szafki.

Siedziała przed domem, słońce chyliło się ku zachodowi, rozmazując cuierkowy róż dookoła siebie. Świerszcze grały smutną melodię. Czuła ciężar na sercu... Nie miała ochoty marzyć... Chciała znowu pczuć się wolną...

-Wiem jakie miejsce poprawi ci humor, Mamo-Filio.

-Ooo, Val, już wróciłeś. Znowu się rozmarzyłam, przepraszam. Kolacja jest gotowa, jeśli chcesz...

-Jutro idziemy na Szczeliniec.

-Po co? W głębokich szczelinach pewnie jeszcze leży śnieg. Czasami można go w lipcu tam spotkać...

-Zawsze kiedy tam idziesz, robisz się weselsza. A kiedy teraz zobaczyłem cię taką smutną...

-Kochany z ciebie chłopak.

-Nie chłopak...

Uśmiechnął się do niej...

"No, tak... W gruncie rzeczy, ani ja, ani on nie jesteśmy ludźmi. Pewnie dlatego mimo, że wygląda na dwanaście lat zachowuje sie tak poważnie. Jedyna radość jaka mi pozostała z tamtych czasów to on..."

--------------------------------------------------------------------------------

-Tylko szkoda, że zapomniałem ile jest schodów na tą górę...

-Nie marudź, Val, sam Franciszek Pabel potrafił tu wchodzić kilka razy w ciągu jednego dnia...

-Pewnie dlatego umarł...

-Bez takich żartów proszę.

Kamiennych, wykutych z piaskowca, stopni jest około trzystu. Podróż na góre jest męcząca, ale się opłaca. Widok z kilku punktów widokowych jest powalający... Pola, łąki, lasy, pobliskie miasteczka, Skalne Miasto w Czechach, a w pogodny dzień nawet samą Śnieżkę, która znajduje się kawałek drogi od Gór Stołowych...

Ale to nie z tego powodu tak lubiła te widoki... One pozwalały się poczuć wolnym, patrzeć na wszystko z takiej perspektywy, jaką mogła dostrzeć jedynie pod postacią smoka,a której nie mogła teraz przybierać. Ścisnęła Valgarva za ramię.

-Dziękuję.

-Nie ma za co.

Usiadła na ławce, Val gdzieś pognał... Nie martwiła się o niego, nawet jakby miał kłopoty, to zawsze jakoś się z nich wykaraska. Wpatrywała się w skałę, kształtem przypominającą wielbłąda...

-Zabawne...

-Co takiegojest zabawne?- zapytała jakaś osoba, która usiadła obok niej, nie spojrzała na jej twarz

-Te skały przybieraja takie różne kształty... Gdybym nie wiedziała, że to czysty przypadek, mogłabym uwierzyć, że to sam Murzynek przybył na nim...

-Murzyek?

-Ach... Pan pewnie przyjezdny? Już mówię... Otóż jest taka legenda: Liczyrzepa, duch gór podróżował przez swoje królestwo i zatrzymał się w tym oto miejscu, gdzie teraz jest Szczeliniec. Powodem postoju, gdzie dotąd było skalne rumowisko, były mury obronne, znajdującego się kawałek dalej zamku. Duch gór bardzo się rozzłościł, że bez jego wiedzy i pozwolenia ktoś nie tylko zmienił wygląd rumowiska, ale zamienił je w ogromne zamczysko. Wspiął się na mury gotowy do walki. Ale wśród krzątających sie na dziwdzińcu ludzi dojrzał piekną, młodą i bogato przyodzianą kobietę- panią zamku. Liczyrzepa zapałał miłością do tak pięknej istoty, przeskoczył mury zamku, padł przed kobietą na kolana i poprosił ją o rękę. I stało sie coś, czego on, władca gór nieprzewidział. Ta ziemska, śmiertelna istota odmówiła mu. To zagniewało Liczyrzepę jeszcze bardziej. Powrócił pod Śnieżkę i zamienił swoje rzepy w dzielnych rycerzy. Z taką armią ruszył na zamek, gdzie briniła się piękna Emilka i jej narzeczony Murzynek wraz z załogą. Jednak armia rzep nie zwyciężała, Liczyrzepa więc odesłał swoich żołnierzy pod Śnieżkę. Sam natomiast użył swoich nadprzyrodzonych mocy, sprowadzając ogromną burzę, ciskającą gromami w mury zamczyska przez trzy doby aż się rozpadły. Jednk i tym razem Emilka odrzuciła jego zaloty. Liczyrzepa zemścił się za to okrutnie: wyrwał jej serce z piersi, aby nikogo już nie mogła pokochać i cisnął je na skałę. Żeby natomiast jej nikt nie mógł pokochać, oszpecił ją, zamieniając w ogromny głaz... Owo serce i głaz można do dziś zobaczyć na Szczelińcu Wielkim. Następnie Liczyrzepa ogromnym mieczem porozcinał ciało swojego rywala, Murzynka i powrzucał do głębokich szczelin. Podobnie w skały pozamieniał wszystkich ludzi i zwierzęta, zamieszkujące zamek. Stąd wśród skał mozna się dopatrzyć między innymi: mamuta czyli małpoluda, wiewiórkę, kokoszkę, słonia, żółwia, a nawet, wspomnianego już przeze mnie wielbłąda, na którym podobno z Afryki przybył Murzynek. Mówią, że w ręku Emilka trzyma ślubną szatę, na której co sto lat robi jeden ścieg. Gdy suknia będzie gotowa, to dziewczyna ożyje. Natomiast po pocałowaniu każdej ze skamieniałych postaci, przywróci im życie. Wtedy to odbędzie się wesele Emilki i Murzynka, a towarzyszyć im będą wszystkie ożywione postacie. Ładna legenda, prawda?

-Taaak.

-Wie pan, co... Czasmi czuję, że ja też co jakiś czas szyję suknię, ale nie wiem, czy jeśli i kiedy, ją zakończę szyć to czy mój Murzynek także się pojawi...

Odwróciła twarz do swojego rozmówcy... Ale jego już nie było. Za to właśnie pojawił się Valgarv.

-Nie widziałeś może tego pana, który tu ze mną siedział?

-Co ty mamo mówisz? Jakby tu ktoś siedział, to bym się z nim minął... Ale ja nikogo nie widziałem...

"Dziwne... Czułam jakbym tego faceta kiedyś znała... A może to... Nie, Filia, to niemożliwe. Jakim sposobem on, tu? Nie zawracaj sobie nim głowy."

--------------------------------------------------------------------------------

Kiedy wróciła do domu nie miała już na nic siły ani ochoty. No, prócz jednego, chciała jak najszybciej znaleźć się we własnym łóżku i natychmiast zasnąć...

Weszła do pokoju. Paliło się w nim światło... Było to co najmniej podejrzane, bo nigdy nie zostawiała urządzeń podłączonych do prądu, ba, nawet sprawdzała to po kilka razy. Na wszelki wypadek sięgnęła po stojący w zasięgu jej ręki wazon i cichutko przekroczyła próg pokoju. Nic nie było pzeszukane, tylko coś było na szafce nocnej. Podeszła blizej. Ametysty...

"Jak jego oczy..."- pomyślała mimowolnie

I róża kłodzka...

-Jak twoje włosy...- powiedział jakiś głos, a jakaś ręka objęła ją w talii

-Xe-xellos?

-Tak, to ja Emilko, twój Murzynek... (jakby ktoś nie zajarzył, to to jest metafora...-dop. autorka) Czy nie sądzisz, że twoja suknia, utkana z łez jest już gotowa?

Nawet nie czekał na odpowiedź, tylko ją pocałował.

Ja wiem, że to jest głupie... Ale tak jakoś wyszło... Po prostu miałam ochotę to napisać. I tu chyba wyszła moja sentymentalność, że nie znasz wartości miejsca swojego zamieszkania, póki się nad tym nie zastanowisz...

Aha, umieściłam trochę faktów powiedzmy regionalnych (atlasy w dłonie!):

-Franciszek Pabel był pierwszym licencjonowanym przewodnikiem na świecie, jakoś z XIX wieku, oprowadzał ludzi po Szczelińcu nawet kilka razy dziennie (jest nawet na samym Szczelincu Wielkim tablica upamiętniejąca jego postać)

-Szczeliniec Wielki, najwyższy szczyt Gór Stołowych i rzeczywiście, żeby się tam wdrapać, trzeba pokonać około trzystu stponi... uuufff... ale za to widoki są niepowtarzalne, tak jak i skały o przedziwnych kształtach, które są także rozlokowane po całych Górach Stołowych

-istnieje wiele legend o Liczyrzepie- duchu Sudetów, wśród nich jest legenda o Emilce (choć wiem, że legenda, to nie fakt :P )

-róża kłodzka, to tak naprawdę pełnik europejski, z rodziny jaskrowatych, ma złocistożółte, pełne kwiaty, a "róża kłodzka" to nazwa miejscowa

Kończę marudzenie.

urwena@o2.pl



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Domek z kart, Slayers fanfiction, Oneshot
Kiblowe perypetie, Slayers fanfiction, Oneshot
Szkarłat, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajka bez tytułu, Slayers fanfiction, Oneshot
Przeznaczenie, Slayers fanfiction, Oneshot
Familiada, Slayers fanfiction, Oneshot
1+1+1=2, Slayers fanfiction, Oneshot
W domu Xella, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajarz, Slayers fanfiction, Oneshot
Reakcja, Slayers fanfiction, Oneshot
Droga, Slayers fanfiction, Oneshot
Królowa Gołębi, Slayers fanfiction, Oneshot
Die, Slayers fanfiction, Oneshot
Wielki - Większy Dzień, Slayers fanfiction, Oneshot
Czekolada, Slayers fanfiction, Oneshot
Związki Zawodowe, Slayers fanfiction, Oneshot
Bambo 2, Slayers fanfiction, Oneshot
Doubt, Slayers fanfiction, Oneshot
Już Nigdy, Slayers fanfiction, Oneshot

więcej podobnych podstron