Ogrzeje twoje dłonie.
By radykalny ed.
Białe gołębie.
Przed pałacem jest ich pełno. Lecą w górę, wolne. W niebieskie niebo…
Niebieskie oczy.
Spokojnie śpisz.
Obiecuje, że nigdy już nie będziesz płakać.
Ogrzeje cię w chłody.
- Cieszę się, że cię widzę.
Uśmiechałaś się delikatnie. Spokojnie, rozważnie. Czy wybaczysz mi, że kiedyś cię zostawiłem? Na tak długi czas?
A pamiętasz, jak z Liną wędrowaliśmy w świat? I jak byliśmy dziećmi? Jak goniliśmy sny, które nie były snami?
Jak odróżnić prawdziwy sen od fałszywego?
Dlaczego nie potrafiłem cię znaleźć w komnatach? I dlaczego cię szukałem. Dlaczego było mi przykro, kiedy biegałaś tu i tam z papierami?
A ty podnosiłaś wzrok. Poprawiałaś lekko diadem i uśmiechałaś się zarumieniona od obowiązków, zmęczona.
-, … co teraz będziesz robił?
Staliśmy wtedy na balkonie, pamiętam. Słońce zachodziło. W takich momentach zawsze wydaje nam się, że jesteśmy zbyt mali dla świata. Czy ja wtedy czułem się mały? Czułem spokój. Takiego spokoju dawno nie odczuwałem. Zawiał wiatr, prawda? Nie pamiętam dokładnie, tylko szum drzew.
- Nie mam pojęcia- odpowiedziałem - a ty?
Wyprostowałaś się. Spojrzałaś uważnie przed siebie. Widziałaś to przez moment, prawda?
Widziałaś przyszłość.
A ja widziałem wtedy ciebie.
To dziwne.
Dlaczego tak rzadko cię spotykam? Dlaczego, skoro jesteś tak blisko?
To smutne.
Wiesz. Chyba się stęskniłem za tobą. Tak, za tobą. Za twoim uśmiechem, który stał się kobiecy. Ale widzę go tak rzadko. Dlaczego?
Czy nie cieszysz się już?
Nie mamy nikogo. Jesteśmy szczątkami ludzi, którymi byliśmy.
Odebrano nam tak wiele i postawiono w świecie.
Jesteśmy sierotami.
Dlaczego w życiu człowieka dochodzimy do momenty, kiedy dorastamy? A wtedy zawsze okazuje się, że jesteśmy sami.
A może nie jesteśmy? Może jesteśmy po prostu ślepi?
-, Dlaczego nie mogę z nią porozmawiać?
Twój doradca zagradzał mi do ciebie drogę. Dziwne. Nigdy nikt nie zagradzał mi drogi do niczego.
- Księżna ma wiele pracy! Nie ma już ojca, który by ją wyręczył, teraz…
Nie słuchałem go wtedy, wiesz? Nie umiałem.
… proszę. Proszę, powiedz mi.
Co to za dźwięki?
Co to za zapach?
Powiedz mi… …
To podniecenie. Przyjemny dreszcz, oczekiwanie.
Ty tak spokojnie patrzysz.
Nigdy nie… nigdy nie… nigdy nie widziałem takiego wzroku.
Kiedy pierwszy raz go ujrzałem?
I zapamiętałem na zawsze?
- Ame…?
- Panie Greywords, to…?
Doradca sam był zdziwiony.
A ty spałaś.
Spałaś oparta o biurko.
Światło świec.
Podszedłem.
I otuliłem cię kocem. Wziąłem na ręce.
I wtedy, w momencie, gdy złapałaś się mojej koszuli. Gdy przytrzymałaś ją mocno, przez sen.
Dlaczego nie potrafię tego opisać?
Dlaczego?
Dlaczego, kiedy położyłem cię w twojej komnacie… dotknąłem twojego policzka?
I tak mocno, mocno dudniło mi w głowie.
Tysiące myśli.
Dlaczego?
Co się stało, powiedz?
Przepraszam cię. Wtedy też uciekłem. Bałem się tego. Tego uczucia. Tego, czego tak naprawdę zawsze mnie przerażało. Że kiedyś… … przysporzę komuś cierpień.
Ja nie potrafię kochać. Nie, dlatego, że jestem pod wpływem klątwy. Ale dlatego, że nikt mnie tego nie zdążył nauczyć.
Czy mogę się w tobie zakochać?
Czy mi na to pozwolisz?
… przepraszam. Obiecałem sobie, że nigdy się w nikim nie zakocham. Dla dobra tej drugiej osoby.
Lubię jednak oglądać słońce. Jesteś często zatroskana. Bardzo się zmieniłaś. Wypiękniałaś. … Dlaczego tak myślę? Nigdy tak nie myślałem. Przepraszam. Ja kiedyś… … kiedyś nie myślałem o tobie dobrze. Ale wiesz, co zawsze mnie zadziwiało. Skąd ktoś taki jak ty ma tyle siły, żeby… znosić kogoś takiego jak ja. Nigdy mnie nie skarciłaś. A wiele razy mogłaś. A gdy się rozstaliśmy jeszcze dałaś mi ją. Wtedy nie wierzyłem, że cię jeszcze zobaczę. I nie wierzyłem, że wtedy będziesz kobietą.
Wybacz mi, proszę.
Patrzyłem na ciebie. Spokojnie odwróciłaś do mnie twarz. Z lekkim uśmiechem i przymrużonymi oczami. Zarumieniona. Poczułem… poczułem…, że chce… żebyś się uśmiechała. Żebyś się już nie martwiła. Żebyś …
Masz takie zimne dłonie…
Byłaś zaskoczona? Ja byłem. Bardzo. Nigdy nie brałem nikogo za rękę. Dłonie. Jesteś tak blisko… … nie wiem. Nic nie wiem. Nie wiem, co się ze mną dzieje.
Tylko jeden raz.
Tylko ten jeden raz cię pocałuje.
Muszę.
Po prostu muszę.
Serce tak głośno mi bije. Aż do bólu. I czuje jak jesteś blisko. Twoje ciało przy moim.
Dlaczego nam wtedy przerwano? Dlaczego mogłem tylko ich delikatnie dotknąć?
Nic tym nie wyrazić?
Doradcy, papier, chciałem krzyknąć. A jednocześnie… płakać. Że odebrano nam kolejną chwilę.
Smutny uśmiech.
Nie przepraszaj mnie.
Zrobiłem to, wybacz.
Zakochałem się.
„smutek ogarnia serce.
Dlaczego musimy płakać, bez łez.
Czy każde uczucie musi być okupywane łzami?”
… napisałem pierwszy w życiu wiersz…
… …
Ile gwiazd…
Boje się. Boję się tego, co będzie. Wcale nie jestem silny. Jestem zbyt słaby.
Zbyt słaby… nauczysz mnie, jak być silną?
Pukanie do drzwi.
Czekam na twoją odpowiedź. Ja już postanowiłem. Że już nie będę sam.
Zobacz świat. Widzisz, prawda?
Nie wiem, co kryje świat i los.
Ani czas, ani miejsce. Wiem tylko, że z tobą wszystko jest takie proste. Proste i niezwykle zarazem. Twoje dłonie. Tak bardzo delikatne. Pozwolisz mi je ogrzać? Na zawsze. Już nigdy ich nie puszczę.
Nauczyłaś mnie słuchać.
Nauczyłaś mówić.
Czy sobie damy radę?
Tak, damy… damy, bo ja nigdy… nigdy nie zaprzeczę, że cię kocham.
Nigdy cię nie zostawię.
Uśmiechasz się?
Śmiejesz?
Czyli ty… jesteś szczęśliwa?
I ja się uśmiecham. I ja chcę się śmiać.
Gdy jesteśmy razem… już nic nie jest obce ani niepokonane.
Jestem w domu?
Denerwuję się. Ja nigdy… nie widziałem cię tak pięknej. Tak mojej, tak oddanej. Tak chciałbym, żebyś była szczęśliwa. Nie skrzywdzę cię. Nie przysporzę o łzy, obiecuje. Twoja skóra jest taka miękka… taka upragniona. Kiedy lekko otwierasz usta i pogłębiamy wzajemne pocałunki. Nigdy takiego czegoś nie czułem. Tak wielkiej odpowiedzialności. W tym momencie… nie pamiętałem już niczego. Myślałem tylko o tobie.
I ja… ja się tobą zaopiekuję. Proszę, pozwól mi. Przytulać się do ciebie. Sprzeczać się, śmiać. Po prostu cię kochać.
- Nie śpisz już? - Otwarłaś oczy. Przepraszam, że cię obudziłem.
- Nie… wiesz ja… - przysunąłem się.
Każdego ranka, o każdej porze, o każdej godzinie, w każdej chwili…
- … kocham cię Amelio…
Twój uśmiech.
- Wiem Zelusiu…
Kiedy tulisz się do mojej piersi czuję lekkość… i zapach twoich włosów…
Drzwi się lekko otworzyły.
- Kusio powiedział, że mam przyjść do was!
- … Kusio?- Spytałem podstępnie na maskotkę, którą tuliła - wskakuj mała.
Nigdy nie przypuszczałem, że… … że tak się to wszystko potoczy.
Ochronie was, zobaczycie.
W tym łóżku jest wszystko, co ma jakąkolwiek wartość.
Moja rodzina. Moja prawdziwa rodzina.
- Tato, o czym myślisz?
Masz oczy jak mama, wiesz?
- O tym, że może… zrobilibyśmy sobie jakąś wycieczkę? Co?
- Tak tak!!!
Kocham cię córeczko.
Amelio… ciebie też bardzo kocham.
Ciągle się do mnie uśmiechasz.
Dziękuję ci Zelgadisie. Kocham cię. Bardzo, bardzo…
Koniec.