7 - Pretty Little Liars - Heartless - PROLOG


PROLOG

Nic w przyrodzie nie ginie

Czy kiedykolwiek coś tak po prostu wam zniknęło? Na przykład ten oryginalny szal Pucci, który nosiłaś podczas szkolnego balu w dziewiątej klasie. Całą noc miałaś go wokół szyi, ale gdy nadeszła chwila powrotu do domu - puf. Zniknął. Albo ten cudowny złoty medalion, który dostałaś od babci. Jakimś cudem dostał nóg i wywędrował. Ale zaginione rzeczy nie rozpływają się w powietrzu. Muszą gdzieś być.

Cztery ślicznotki z Rosewood też straciły bardzo ważne rzeczy. O wiele ważniejsze niż szal czy naszyjnik. Straciły na przykład zaufanie rodziców. Przyszłość w Ivy League. Dziewictwo. Sądziły, że straciły też przyjaciółkę z dzieciństwa… ale może było inaczej. Może wszechświat ją oddał, całą i zdrową. Ale pamiętajcie: świat ma metody na zachowanie równowagi. Gdy coś się oddaje, coś innego musi zostać odebrane.

W Rosewood może to być cokolwiek. Wiarygodność. Zdrowie psychiczne. Życie.

***

Aria Montgomery przybyła pierwsza. Zostawiła przewrócony rower na wysypanym tłuczniem podjeździe, rzuciła się na ziemię pod lawendowymi gałęziami wierzby płaczącej i przesunęła palcami po miękkim, przyciętym trawniku. Zaledwie wczoraj trawa pachniała jeszcze latem i wolnością, ale po tym, co się wydarzyło, jej woń nie wypełniała już Arii wyzwalającą radością.

Jako następna pojawiła się Emily Fields. Miała na sobie te same wyblakłe, nijakie dżinsy i cytrynowo żółty t-shirt Old Navy, co wczorajszego wieczoru. Ubranie było teraz wymięte, jakby w nim spała.

- Hej. - powiedziała apatycznie siadając obok Arii. Dokładnie w tym samym momencie z frontowych drzwi domu wyszła z poważną miną Spencer Hastings, a Hanna Marin trzasnęła drzwiami Mercedesa swojej mamy.

- No i… - Emily przerwała w końcu milczenie, gdy się zebrały.

- No i… - zawtórowała jej Aria.

Równocześnie odwróciły się i spojrzały na stodołę na tyłach podwórka Spencer. Wczorajszej nocy Spencer, Aria, Emily, Hanna oraz Alison DiLaurentis, ich przyjaciółka i przywódczyni, miały tam spędzić od dawna wyczekiwaną noc zabawy mająca uczcić koniec siódmej klasy. Przyjęcie jednak, zamiast trwać do świtu, zakończyło się gwałtownie przed północą. Było raczej żenującą katastrofą niż idealnym początkiem lata.

Nie patrzyły sobie w oczy. Nie potrafiły też spojrzeć na sąsiedni wielki wiktoriański dom należący do rodziny Alison. Lada chwila miały się tam udać na spotkanie, ale to nie Alison je zaprosiła - zrobiła to jej matka, Jessica. Późnym rankiem zadzwoniła do każdej z dziewcząt mówiąc, że Alison nie pojawiła się po śniadaniu - może była w domu jednej z nich? Mama Ali nie wydawała się zaniepokojona ich przeczeniami, ale gdy zadzwoniła kilka godzin później zgłaszając, że Ali wciąż się nie zameldowała, głos miała cienki i podwyższony z niepokoju.

Aria zawiązała mocniej kucyk.

- Żadna z nas nie widziała, gdzie poszła Ali, zgadza się?

Pokiwały głowami. Spencer łagodnie masowała fioletowy siniak, który pojawił się dzisiejszego ranka na jej nadgarstku. Nie miała pojęcia, kiedy to się stało. Na ramionach miała też kilka zadrapań, jakby zaplątała się w winorośl.

- I nikomu nie powiedziała, gdzie się wybiera? - zapytała Hanna.

Każda z dziewczyn wzruszyła ramionami.

- Pewnie poszła w jakieś fajne miejsce. - doszła do wniosku Emily głosem Kłapouchego i zwieszając głowę. Dziewczyny nadały jej przydomek „Killer”, jakby była osobistym pit bullem Ali. Tak, jakby Ali mogła mieć więcej zabawy łamiąc komuś innemu serce.

- Miło, że pomyślała o nas. - stwierdziła gorzko Aria kopiąc motocyklowymi butami kępkę trawy.

Gorące, czerwcowe słońce bezlitośnie prażyło ich jeszcze bladą po zimie skórę. Usłyszały plusk z basenu na tyłach i odległy warkot kosiarki do trawy. W Rosewood w stanie Pensylwania, luksusowym i nieskazitelnym miasteczku oddalonym o jakieś dwadzieścia mil od Filadelfii, panowała typowa dla przedmieść letnia błogość. Właśnie teraz dziewczyny powinny być nad basenem w Rosewood Country Club, pożerając wzrokiem przystojnych chłopców chodzących do ich elitarnej prywatnej szkoły, Rosewood Day. Wciąż mogłyby to zrobić, ale dziwnie było bawić się bez Ali. Bez niej czułe się zagubione, jak aktorki bez reżysera, albo marionetki bez lalkarza.

Ostatniej nocy Ali wydawała się zirytowana nimi bardziej niż zazwyczaj. A także rozproszona - chciała je zahipnotyzować, ale kiedy Spencer zamiast tego chciała podnieść żaluzje, Ali nalegała na pozostawienie ich zasłoniętych; potem Ali znienacka wyszła bez pożegnania. Wszystkie dziewczyny dręczyło złe przeczucie, że wiedzą, dlaczego odeszła - Ali znalazła sobie lepsze zajęcie i przyjaciół starszych i lepszych od nich.

Przeczuwały, że to nadchodzi, choć żadna z nich by się do tego nie przyznała. To Ali ustalała trendy w Rosewood Day, była szczycie listy Najbardziej Seksownych Dziewczyn każdego chłopca i decydowała, kto jest popularny, a kto niepożądany. Potrafiła każdego oczarować, począwszy od własnego posępnego, starszego brata, Jasona po najbardziej surowego w szkole nauczyciela historii. W zeszłym roku wyrwała Spencer, Hannę, Arię i Emily z mroku i zaprosiła do swojego wewnętrznego kręgu. Przez pierwsze kilka miesięcy wszystko układało się idealnie, w piątkę rządziły korytarzami szkoły, brylowały na przyjęciach w szóstej klasie i zawsze dostawały najlepsze loże w „Rive Gauche” w Centrum Handlowym King James, wykopując mniej popularne dziewczyny, które śmiały pierwsze usiąść na tych miejscach. Ale pod koniec siódmej klasy Ali zaczęła stawała się coraz bardziej chłodna. Nie dzwoniła do nich zaraz po powrocie ze szkoły. Nie wysyłała ukradkowych sms-ów podczas lekcji. Gdy dziewczyny z nią rozmawiały, jej spojrzenie często robiło się szkliste, jakby myślami była gdzie indziej. Jedynym, co ją interesowało, były ich najgłębsze, najmroczniejsze tajemnice.

Aria zerknęła na Spencer.

- Wczoraj wybiegłaś za Ali ze stodoły. Serio nie widziałaś, gdzie poszła? - musiała krzyczeć, by być słyszaną przez dźwięk czyjejś ręcznej kosiarki.

- Nie. - odparła szybko Spencer wbijając wzrok w białe klapki J. Crew.

- Wybiegłaś ze stodoły? - Emily pociągnęła jeden ze swoich blond-rudych kucyków. - Nie pamiętam tego.

- To było zaraz po tym, jak Spencer kazała Ali odejść. - poinformowała je Aria z nutą irytacji w głosie.

- Nie sądziłam, że naprawdę to zrobi. - mruknęła Spencer rwąc płatki samotnego jasnożółtego kwiatu mlecza, który wyrósł pod wierzbą.

Hanna i Emily skubały skórki koło paznokci. Powiew wiatru wypełnił powietrze słodkim zapachem bzu i kapryfolium. Ostatnie, co pamiętały, to dziwaczna hipnoza Ali: odliczała od stu w dół, dotknęła kciukiem ich czół i oznajmiła, że są pod jej kontrolą. Gdy się przebudziły, Ali nie było, a im zdawało się, że przebudziły się po kilku godzinach głębokiego, dezorientującego snu.

Emily, jak zawsze, kiedy była zmartwiona, naciągnęła na nos ściągacz koszulki. T-shirt słabo pachniał „All-Temperature Cheer” i dezodorantem.

- A co powiemy mamie Ali?

- Będziemy ją kryć. - powiedziała stanowczo Hanna. - Powiemy, że jest z koleżankami od hokeja.

Aria przychyliła głowę, nieobecnym wzrokiem obserwując ścieżkę samolotu wysoko wśród chmur na błękitnym niebie.

- No, dobrze. - ale w głębi duszy wcale nie chciała kryć Ali. Poprzedniej nocy Ali rzuciła kilka mało subtelnych aluzji dotyczących okropnego sekretu taty Arii. Czy naprawdę zasłużyła sobie teraz na jej pomoc?

Emily śledziła wzrokiem trzmiela krążącego od kwiatu do kwiatu w ogrodzie przed domem Spencer. Też nie miała ochoty kryć Ali. Było bardziej niż tylko prawdopodobne, że jest ze starszymi dziewczynami z drużyny hokeja - światowymi i onieśmielającymi, palącymi w oknach swoich Range Rover'ów Marlboro i chodzących na domowe imprezy z kegami piwa. Czy Emily była okropna, bo chciała, żeby Ali wpadła w kłopoty za ucieczkę do nich? Czy była złą przyjaciółką, bo chciała mieć Ali tylko dla siebie?

Spencer też skrzywiła się z niezadowoleniem. To było nie fair ze strony Ali, że z góry założyła, że dla niej skłamią. Ostatniej nocy, zanim Ali zdążyła dotknąć czoła Spencer i ją zahipnotyzować, dziewczyna poderwała się z protestem. Miała dosyć tego, że Ali je kontroluje. Miała dosyć bycia dokładnie taką, jak życzyła sobie Ali.

- Chodźcie, dziewczyny. - popędziła je Hanna, wyczuwając ich niechęć. - Musimy chronić Ali. - ostatnie, czego Hanna chciała, to dostarczyć Ali powód, żeby je zostawiła - gdyby tak się stało wróciłaby do bycia brzydką, pulchną frajerką. A mogło być jeszcze o wiele gorzej. - Jeśli jej nie ochronimy, może powiedzieć wszystkim o… - Hanna zamilkła, zerkając na drugą stronę ulicy, na dom, gdzie mieszkali Toby i Jenna Cavanaugh. W ciągu minionego roku popadł w ruinę: trawa na podwórku z przodu pilnie wymagała strzyżenia, a dół drzwi garażowych pokrywała cętkami gruba warstwa zielonej pleśni.

Ostatniej wiosny, gdy Jenna Cavanaugh wraz z bratem była w domku na drzewie, dziewczyny przypadkowo ją oślepiły. Nikt jednak nie wiedział, kto odpalił fajerwerki, i Ali kazała im przysiąc, że nigdy nie powiedzą, co naprawdę się stało. Powiedziała też, że ten sekret na zawsze zwiąże je przyjaźnią. A jeśli nie były już przyjaciółkami? Ali potrafiła być bezlitosna dla ludzi, których nie lubiła. Gdy znienacka zostawiła Naomi Ziegler i Riley Wolfe na początku szóstej klasy, zakazała im wstępu na przyjęcia, namawiała chłopców do robienia im żartów dzwoniąc do domu, a nawet włamała się na ich konta na MySpace i powypisywała trochę wredne i trochę zabawne komentarze o ich wstydliwych tajemnicach. Jakie obietnice złamie Ali, jeśli porzuci swoje cztery nowe przyjaciółki? Jakie sekrety ujawni?

Frontowe drzwi domu DiLaurentis'ów otworzyły się i mama Ali wysunęła głowę na ganek. Zazwyczaj elegancka i nienaganna pani DiLaurentis związała jasne blond włosy w niedbały kucyk. Postrzępione dżinsy zwisały z jej bioder, a wytarty t-shirt był porozciągany w okolicy talii.

Dziewczęta wstały i ruszyły kamienną ścieżką do drzwi Ali. W przedpokoju jak zwykle pachniało płynem do zmiękczania tkanin, wzdłuż ścian wisiały zdjęcia Alison i jej brata, Jasona. Spojrzenie Arii natychmiast pomknęło do fotografii Jasona z zakończenia roku: długie blond włosy miał odgarnięte z twarzy, kąciki ust uniesione w zapowiedzi uśmiechu. Zanim dziewczyny zdążyły dopełnić swojego zwyczajowego rytuału z dotykaniem dolnego prawego rogu ich ulubionego zdjęcia z wypadu do Poconos w czerwcu w ubiegłym roku, pani DiLaurentis zagoniła je do kuchni i gestem nakazała usiąść przy wielkim drewnianym stole. Dziwnie było być w domu Ali pod jej nieobecność - prawie jakby ją szpiegowały. Wszędzie były ślady jej bytności: turkusowe buty na koturnie Tory Burch przy drzwiach pralni, opakowanie ulubionego waniliowego kremu do rąk na stoliku obok telefonu i jej świadectwo szkolne - oczywiście, same piątki - przymocowane magnesem w kształcie pizzy do lodówki ze stali nierdzewnej.

Pani DiLaurentis usiadła wraz z nimi i odkaszlnęła.

- Dziewczynki, wiem, że byłyście wczorajszego wieczoru z Alison, więc, proszę, solidnie się zastanówcie. Jesteście pewne, że nie rzuciła żadnej wskazówki, gdzie mogłaby pójść?

Dziewczyny, wpatrując się w plecione z juty podkładki pod talerze, potrząsnęły głowami.

- Myślę, że jest z koleżankami z drużyny hokeja. - wypaliła Hanna, gdy stało się oczywiste, że nikt inny się nie odezwie.

Pani DiLaurentis darła listę zakupów na drobniutkie kawałeczki.

- Dzwoniłam już do dziewczyn z drzewa kontaktów drużyny, a także do przyjaciółek z obozu sportowego. Nikt jej nie widział.

Dziewczyny wymieniły zaalarmowane spojrzenia. Ich ciała przeszył dreszcz, serca zabiły trochę szybciej. Gdzie była Ali, skoro nie było jej z żadną z pozostałych przyjaciółek?

Pani DiLaurentis zabębniła po stole palcami. Miała nierówne paznokcie, jakby je przygryzała.

- Wspominała o powrocie do domu wczoraj w nocy? Wydawało mi się, że widzę ją w drzwiach kuchni, kiedy rozmawiałam z… - zamilkła na moment spoglądając na tylne wyjście. - Wyglądała na zdenerwowaną.

- Nie wiedziałyśmy, że Ali wróciła do domu. - mruknęła Aria.

- Och. - dłonie mamy Ali zadygotały, gdy sięgnęła po swoją kawę. - Czy kiedykolwiek wspomniała, że ktoś jej dokucza?

- Nikt nie zrobiłby czegoś takiego. - odparła szybko Emily. - Wszyscy kochają Ali.

Pani DiLaurentis otworzyła usta, by zaprotestować, ale rozmyśliła się.

- Na pewno macie rację. I nigdy nie mówiła nic o ucieczce?

Spencer prychnęła.

- Mowy nie ma. - tylko Emily pochyliła głowę. Czasem rozmawiały z Ali o wspólnej ucieczce. Ostatnio intensywnie przerabiały fantazję o ucieczce do Paryża i zdobyciu nowych tożsamości. Ale Emily była pewna, że Ali nigdy nie traktowała tego poważnie.

- Czy wydawała się kiedykolwiek smutna? - kontynuowała pani DiLaurentis.

Dziewczyny miały coraz bardziej skonsternowane miny.

- Smutna? - zapytała w końcu Hanna. - No, jak… w depresji?

- Zdecydowanie nie. - oświadczyła Emily, przypominając sobie wczorajsze radosne piruety Ali na trawniku, gdy świętowała zakończenie siódmej klasy.

- Powiedziałaby nam, gdyby coś ją gnębiło. - dodała Aria, chociaż nie była pewna, czy jest to do końca prawda. Odkąd odkryła wraz z Ali kilka tygodni temu druzgocący sekret własnego taty, unikała przebywania w jej pobliżu. Miała nadzieję, że wczorajsza nocna impreza pozwoli im zapomnieć o tych nieprzyjemnościach.

Zmywarka DiLaurentis'ów zaburczała rozpoczynając kolejny cykl zmywania. Do kuchni przywędrował pan DiLaurentis, oczy miał zaczerwienione, wydawał się zagubiony. Gdy spojrzał na żonę, na jego twarz wypłynęło zakłopotanie, obrócił się szybko i wyszedł drapiąc się energicznie po wystającym, dużym nosie.

- Na pewno nic nie wiecie? - zapytała pani DiLaurentis. Jej czoło poznaczyły bruzdy zmartwienia. - Szukałam jej pamiętnika, bo myślałam, że może tam napisała, gdzie się wybiera, ale nie mogę go nigdzie znaleźć.

Hanna się rozpromieniła.

- Wiem, jak ten pamiętnik wygląda. Mamy pójść na górę i poszukać? - kilka dni temu widziały, jak Ali w nim pisze, gdy pani DiLaurentis wysłała je na do pokoju Ali nie uprzedzając jej o tym wcześniej. Ali była taka pochłonięta pamiętnikiem, że wydawała się zaskoczona widokiem przyjaciółek, jakby w jednej chwili zapomniała, że je zaprosiła. Po chwili pani DiLaurentis wysłała dziewczyny na dół, bo wygłosić Ali jakieś kazanie, i kiedy Ali pojawiła się na patio wydawała się rozdrażniona ich obecnością, jakby zrobiły coś złego zostając w jej domu, podczas gdy jej mama na nią krzyczała.

- Nie, nie, nie trzeba. - odparła pani DiLaurentis szybko odstawiając kubek z kawą.

- Naprawdę - Hanna odsunęła swoje krzesło i ruszyła korytarzem - to żaden problem.

- Hanna. - warknęła mama Ali, jej głos nagle stał się ostry niczym brzytwa. - Powiedziałam: nie.

Hanna zatrzymała się pod żyrandolem. W głosie pani DiLaurentis brzmiało coś niemożliwego do zidentyfikowania.

- Okay. - powiedziała cicho Hanna wracając do stołu. - Przepraszam.

Po chwili pani DiLaurentis podziękowała dziewczynom za przyjście. Jedna po drugiej wyszły z domu, mrugając w zdumiewająco jasnym słońcu. Na końcu uliczki Mona Vanderwaal, frajerka z ich klasy, kręciła ósemki swoim skuterem Razor. Gdy je zobaczyła, pomachała do nich. Żadna jej nie odpowiedziała.

- Pani D przesadza. Ali nic nie jest. - Emily kopnęła leżący luzem na chodniku kamień.

- Nie ma depresji. - upierała się Hanna. - Co za poroniony pomysł.

Aria wepchnęła ręce do tylnych kieszeni swojej mini-spódniczki.

- A jeśli Ali uciekła? Nie dlatego, że była nieszczęśliwa, ale dlatego, że chciała być w jakimś fajniejszym miejscu. Pewnie nawet by za nami nie zatęskniła.

- Oczywiście, że by tęskniła. - warknęła ostro Emily. Po czym wybuchła łzami.

Spencer odwróciła wzrok i przewróciła oczami.

- Boże, Emily. Musisz to robić właśnie teraz?

- Odczep się od niej. - powiedziała ostro Aria.

Spencer zwróciła spojrzenie na Arię mierząc ją od stóp do głów.

- Kółko w nosie ci się przekrzywiło. - wytknęła z więcej niż tylko nutką złośliwości w głosie.

Aria po omacku odszukała nalepiany, świecący kolczyk na lewym nozdrzu. Jakimś cudem przesunął się prawie na jej policzek. Przesunęła go z powrotem na miejsce, a potem, w przypływie nieśmiałości, całkiem go zdjęła.

Rozległ się szelest, a potem głośne chrup. Obróciły się i zobaczyły Hannę sięgającą do swojej torby po kolejną garść „Cheez-Its”. Gdy zauważyła, że na nią patrzą, zamarła.

- No co? - powiedziała, wokół ust miała pomarańczowe kółko.

Każda z dziewcząt stała przez chwilę w milczeniu. Emily wytarła łzy. Hanna po kryjomu wzięła kolejną garść „Cheez-Its”. Aria bawiła się klamerkami swoich motocyklowych butów. Spencer skrzyżowała ramiona, wydawała się nimi znudzona. Bez obecności Ali dziewczyny wydawały się nagle bardzo niepełne. A nawet obciachowe.

Z tylnego podwórka Ali rozległ się ogłuszający ryk. Dziewczyny odwróciły się i zobaczyły czerwoną betoniarkę obok wielkiej dziury. DiLaurentis'owie budowali altankę na dwadzieścia osób. Chudy, niechlujny robotnik z krótkim blond kucykiem skierował na nie spojrzenie odblaskowych okularów przeciwsłonecznych. Uśmiechnął się do nich lubieżnie ukazując złoty ząb z przodu. Łysy, napakowany i mocno wytatuowany pracownik w kusym podkoszulku i podartych dżinsach zagwizdał. Dziewczyny wzdrygnęły się z niepokojem - Ali opowiadała im, jak robotnicy ciągle wykrzykują wulgarne komentarze, gdy przechodzi. Wtedy jeden z robotników dał sygnał kierowcy betoniarki, i samochód powoli się wycofał. Do dziury długą rynną popłynął niebiesko szary cement.

Ali od tygodni opowiadała im o projekcie altanki. Z jednej strony miało być jacuzzi, a z drugiej palenisko. Wrażenie beztroskiego tropiku miały pogłębiać otaczające ją wielkie rośliny, krzewy i drzewa.

- Ali spodoba się ta altanka. - powiedziała z przekonaniem Emily. - Tam będzie wyprawiać najlepsze przyjęcia.

Pozostałe dziewczyny z rezerwą pokiwały głowami. Miały nadzieję, że zostaną zaproszone. Miały nadzieję, że nie jest to koniec pewnej epoki.

A potem się rozstały i każda ruszyła swoją drogą do domu. Spencer powędrowała do kuchni, wyglądając przez okna na tyłach na stodołę, gdzie odbywał się ten koszmarny nocleg. Co z tego, że Ali porzuciła je na zawsze? Jej przyjaciele mogli być zdruzgotani, ale może nie byłoby to takie złe. Spencer miała dosyć bycia popychadłem Ali.

Podskoczyła, gdy usłyszała pociągnięcie nosem. Jej matka siedziała przy kuchennej wyspie, wpatrując się nieobecnym szklistym wzrokiem w przestrzeń.

- Mamo? - powiedziała cicho Spencer, ale matka nie odpowiedziała.

Aria ruszyła podjazdem DiLaurentis'ów. Śmietniki stały na chodniku i czekały na wywóz w sobotę. Jedna z pokrywek pojemnika spadła, i Aria zobaczyła na szczycie czarnego, plastikowego worka pusty pojemnik po tabletkach. Większość nalepki była zdrapana, ale imię Ali było wydrukowane dużymi literami. Aria zastanawiała się, czy były to antybiotyki, czy lekarstwa na wiosenną alergię - w tym roku pyłki w Rosewood były wyjątkowo paskudne.

Hanna czekała na jednym z głazów na frontowym podwórku Spencer aż przyjedzie po nią mama. Mona Vanderwaal jeździła w kółko skuterem po końcu uliczki. Czy pani DiLaurentis mogła mieć rację? Ktoś ośmielał się dokuczać Ali, tak jak Ali i one dokuczały Monie?

Emily chwyciła swój rower i ruszyła w stronę lasu Ali do skrótu prowadzącego do jej domu. Robotnicy budujący altankę robili sobie przerwę. Ten sam kościsty facecik ze złotym zębem wydurniał się z kimś zapuszczającym rzadki wąsik, kompletnie lekceważąc cement płynący z betoniarki do dziury. Wzdłuż krawężnika były zaparkowane ich auta - powgniatana Honda, dwa pikapy i Jeep Cherokee ze zderzakiem oklejonym mnóstwem nalepek. Na samym końcu tego rzędu stał mgliście znajomy czarny klasyczny sedan. Był ładniejszy od pozostałych, Emily była w stanie dostrzec w błyszczących drzwiach swoje odbicie, gdy przejeżdżała obok. Miała zamyśloną twarz. Jak sobie poradzi, jeśli Ali uzna, że nie chce już się z nią przyjaźnić?

Podczas gdy słońce wspinało się na niebie, każda z dziewcząt zastanawiała się, co się stanie, jeśli Ali je zostawi tak jak wcześniej Naomi i Riley. Ale żadna z nich nie przejęła się gorączkowymi pytaniami pani DiLaurentis. Była mamą Ali - jej zadaniem było martwić się.

Żadna z nich nie przewidywała, że następnego dnia frontowy trawnik państwa DiLaurentis wypełnią furgonetki prasy i radiowozy. Żadna nie wiedziała, gdzie naprawdę jest Ali, ani z kim tak naprawdę planowała się spotkać, gdy wybiegła tamtej nocy ze stodoły. Nie, tamtego pięknego czerwcowego dnia, pierwszego dnia letnich wakacji, zepchnęły na bok obawy pani DiLaurentis. W miejscach takich jak Rosewood nie wydarzały się złe rzeczy. A z całą pewnością nie przytrafiały się takim dziewczynom jak Ali. Nic jej nie jest, myślały. Wróci.

I trzy lata później może, tylko może, okazało się, że ostatecznie miały rację.

Ivy League (pol. Liga Bluszczowa) - jedna z konferencji wchodzących w skład NCAA Division I, najwyższej klasy rozgrywkowej w ramach systemu międzyuczelnianych zawodów sportowych NCAA. Uczelniami członkowskimi jest osiem elitarnych uniwersytetów amerykańskich znajdujących się w północno-wschodniej części USA. Używa się też angielskiego określenia "The Ancient Eight" (Starożytna Ósemka). Nazwa pochodzi od bluszczu typowego dla starych budynków. Została założona w 1954 roku jako liga sportowa w ramach systemu NCAA. Wszystkie uniwersytety należące do Ligi mają pewne wspólne cechy: należą do najbardziej prestiżowych uczelni w USA, znajdują się w czołówce uniwersytetów na świecie pod względem otrzymywanego wsparcia finansowego, przyciągają najzdolniejszych studentów i naukowców. Należą też do najstarszych uniwersytetów w USA - wszystkie oprócz Cornell University zostały założone w czasie epoki kolonialnej.

All-Temperature Cheer - marka proszku do pranie

Pretty Little Liars - Heartless Bez serca

translated by: rumiko 9



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 7, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 18, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 6
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 12, 7 - HEARTLESS
3 Pretty Little Liars Perfect Prolog
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 14, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 15, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 19, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 4, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 10, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 17, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 5, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 9, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 13, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 3, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 1, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 8, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 11, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 16, 7 - HEARTLESS

więcej podobnych podstron