Dwory - bezpańskie skarby państwa w ruinie
Katarzyna Jaruzelska-Kastory 29-01-2008, ostatnia aktualizacja 29-01-2008 04:51
Rozmowa z Tomaszem Mertą, wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego, odpowiedzialnym m.in. za ochronę zabytków i dóbr kultury
źródło: Rzeczpospolita
W Polsce przed II wojną światową istniało ok. 16 tys. dworów. Były charakterystycznym elementem krajobrazu historycznego‚ gospodarczego i kulturowego. Stanowiły o polskiej tożsamości.
Pozostałe po 1945 roku niszczały w okresie PRL. Dziś porzucone, bezpańskie, rozsypują się lub są sprzedawane z pominięciem praw dawnych właścicieli. Z nominalnie istniejących jeszcze ok. 3 tys. dworów ponad 2 tys. znajduje się w stanie agonii.
Rz: Czy ministerstwo może coś zrobić?
Tomasz Merta: Przedstawię filozofię prawną ochrony zabytków w Polsce. System zakłada rozróżnienie uprawnień państwa i właściciela. Uprawnienia państwa w dziedzinie ochrony zabytków dotyczą nadzorowania tego, co się z nimi dzieje. Państwo powinno się troszczyć, aby obiekty zabytkowe nie niszczały‚ nie były niewłaściwie przebudowywane‚ by zostały zachowane dla przyszłych pokoleń.
Funkcjonuje także pojęcie opieki nad zabytkami, która zgodnie z ustawą została nałożona na właściciela obiektu. To on jest zobowiązany do utrzymywania zabytku w dobrym stanie. Ale zakłada się‚ że państwo będzie udzielało pomocy. Filozofia tego systemu ma sens. Jednak problemem w Polsce jest zaburzona struktura własnościowa. Nie jest oczywiste, kto jest właścicielem wielu zabytków. A nawet gdy jest‚ często ów właściciel nie poczuwa się do zajmowania się obiektem.
Czyli dwory‚ dawniej domy prywatne‚ w których powstawała polska kultura, sypią się z powodu braku reprywatyzacji i właścicieli. Czy państwo może zahamować ten proces?
Ogólna zasada jest taka‚ że w dobrym stanie są te zabytki‚ które mogły zachować swoją pierwotną funkcję. To około połowy zabytków w Polsce w dobrym stanie‚ chociaż oczywiście i one wymagają remontów. Natomiast trzy grupy zabytków: dwory‚ pałace‚ założenia parkowe‚ a także zabytki o charakterze fortyfikacji, nie zachowały swoich funkcji. Są ich tysiące i to rzeczywisty problem.
Ale dwory teoretycznie mogłyby swoją funkcję pełnić.
To prawda. Dwory zostały pozbawione właścicieli‚ którzy z natury rzeczy troszczyli się o własność. W PRL trafiały na szczęśliwy los‚ gdy pełniły np. funkcję szkoły. Miały „właściciela” zainteresowanego tym, by nie uległy ostatecznej destrukcji. Dzisiejsza sytuacja jest dramatyczna‚ ponieważ dwory‚ pałace i założenia parkowe‚ chociaż często mają formalnego właściciela‚ nie mają właściciela realnego. Szkoła się wyprowadziła‚ a formalna przynależność do samorządu nic nie daje‚ jeśli nie ma woli i pomysłu co dalej z takim obiektem robić. Ze względu na brak ustawy reprywatyzacyjnej lub jakiejś formy prywatyzacji procesy przejmowania biegną opieszale. Ale nie można powiedzieć‚ że ich nie ma.
Odbywają się tylko na prywatnej drodze prawnej. Nigdy nie było woli politycznej‚ żeby przeprowadzić reprywatyzację.
Zasadnicze pytanie dotyczy tego, co dalej‚ jakie są perspektywy. W ostatnich latach radykalnie zwiększyła się ilość pieniędzy‚ którymi dysponuje państwo na dotacje dla zabytków.
Kto powinien zadbać o zabytki: gmina‚ samorząd?
Tam‚ gdzie jest rozstrzygnięcie w sprawie własności, wiadomo, kto powinien się zajmować obiektem. Czasem starosta - jako reprezentant Skarbu Państwa‚ czasem gmina. To jest dzisiejszy właściciel. Problem polega na tym‚ że ów właściciel często nie widzi sposobu rozwiązania problemu albo korzyści z opieki nad zabytkiem.
Ale nad starostą państwo ma kontrolę. Można wyciągać konsekwencje‚ gdy dwór się wali. To leży w gestii ministra.
Nie ministra kultury, tylko ministra skarbu. System prawny przewiduje wyciągnięcie konsekwencji wobec właściciela zabytku‚ który źle się nim zajmuje. Wojewódzki konserwator może ukarać go karą pieniężną. Ale‚ Bogiem a prawdą‚ to małe dotkliwości. Nie zmuszą nikogo do opieki nad obiektem‚ jeśli tego nie chce.
W Polsce są przedsiębiorcy‚ którzy zadbali o zabytki. Przykładem dwór ministra Sikorskiego czy żony posła Palikota. Przykład idzie z góry.Mamy coraz więcej dobrych przykładów zajmowania się zabytkami przez prywatnych właścicieli. Niektóre samorządy zaczynają rozumieć‚ że to jest w ich interesie, i szukają inwestorów. Czasem jednak zamierzenie okazuje się zbyt trudne finansowo.
Wtedy należy zgłaszać się do Ministerstwa Skarbu czy po dotacje europejskie?
Wszystkie sposoby są możliwe. Najważniejszy jest zdeterminowany właściciel. Państwo ma pomagać, ale nie może tego robić w sposób scentralizowany i zajmować się wszystkim zabytkami bezpośrednio. Państwo powinno doprowadzić do uregulowania sytuacji własnościowej i dbać o to‚ żeby rósł budżet generalnego i wojewódzkich konserwatorów na dotowanie zabytków wpisanych do rejestru. Ten budżet przez ostatnie trzy lata wzrósł kilkakrotnie. W tej chwili wynosi sto kilkadziesiąt milionów złotych efektywnie wydawanych przez generalnego konserwatora. Ale w skali roku to wciąż bardzo mało.
Wiele dworów było wpisanych do rejestru zabytków, a w ciągu ostatnich kilkunastu lat i tak się zawaliły. Są skarbami państwa i bogactwem kultury ocalałym w 5 procentach. Muszą być natychmiast otoczone opieką. Może społeczny ruch powinien jednoczyć zainteresowanych i... być popierany przez ministerstwo?
Jestem świadomy dramatyzmu sytuacji. Nie ma rozwiązań prawnych‚ pozostaje działanie między wsparciem państwa a budzeniem świadomości społecznej. Deklaruję wolę pomocy w szukaniu rozwiązań. Wszyscy odpowiedzialni dzisiaj za dwory‚ np. samorządowcy‚ powinni traktować je jako obiekty ważne dla kultury. Nie jako balast‚ tylko jako atut społeczności lokalnej. Wiem, że w celu ochrony dworów powoływane są stowarzyszenia. Będziemy z nimi współpracować jako ministerstwo i instytucja dokumentacji zabytków. Ale potrzebne są kroki, by jasno określić, kto jest właścicielem danego obiektu. To nie musi być spadkobierca dawnego posiadacza. Chodzi o właściciela‚ który czuje odpowiedzialność za tę własność i wie, jaką nadać mu funkcję.
Właściciele‚ którym udaje się odzyskać swoje dwory, skarżą się na opieszałość biurokratyczną. Przeszli drogę przez mękę, by odzyskać majątek, i mają kłopoty. Czy można im pomóc?
Można. Mam nadzieję‚ że obecny rząd spróbuje powalczyć z biurokracją i z opieszałością urzędów.
Czyli „Rzeczpospolita” ma zbierać takie skargi...
Proszę zbierać. Służby konserwatorskie są w dramatycznie złym stanie. To wynika z decyzji sprzed lat. Obecnie konserwatorzy nie podlegają generalnemu konserwatorowi zabytków, lecz wojewodom. Poziom pauperyzacji pracowników tych służb jest niewyobrażalny. Często wojewódzkie urzędy ochrony zabytków nie mają pieniędzy na bieżącą działalność‚ np. na benzynę‚ żeby dojechać do zabytku. A ci ludzie podejmują trudne decyzje‚ w setkach spraw. Jest przygotowany projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków i opiece nad nimi‚ który przywróci starą służbę konserwatorską.
Ja myślę o organizacji społecznej‚ jednoczeniu się właścicieli i zwolenników. Czy miałaby szansę na szczególne traktowanie w dramatycznej sytuacji, w jakiej się dwory znalazły? Może to byłby sposób na biurokrację.
Współdziałanie na pewno tak. Popularyzacja zabytków jest istotna dla wspólnot lokalnych i samorządów. Nasila ruch turystyczny i tu z entuzjazmem witamy sprzymierzeńców. Jednak z biurokracją trzeba sobie radzić metodami sformalizowanymi. Taki ruch pomógłby jednak we wspieraniu się i wymianie doświadczeń‚ np. jak powinna wyglądać rewitalizacja dworów. To nie zastąpi uzgodnień z konserwatorem‚ ale może być oparciem dla właścicieli.
Materialny upadek polskich dworów to wielka klęska kultury.
Szczególnie jeśli chodzi o dwory‚ byliśmy świadkami systematycznego podupadania tej grupy zabytków. A oceniając ostatnie 15 lat... Kraj‚ który ulega dramatycznej transformacji, ma dramatyczne problemy. Trochę tę sytuację tłumaczę‚ ale też nie zgadzam się na to, co się stało. W polityce było obecne myślenie o kulturze‚ o zabytkach. Ale wydawało się‚ że to nie są sprawy najbardziej pilne i palące‚ że mogą jeszcze poczekać.
Mam nadzieję, że uprzedzenia klasowe w Polsce wymarły.
Myślę‚ że jeżeli chodzi o ustawę reprywatyzacyjną, to kwestia uprzedzeń klasowych miała znikome znaczenie. To skomplikowana sprawa. Szczególnie‚ że mamy do czynienia z własnością, której często nie ma. Czyli z całym mechanizmem‚ który nakłada na obecną generację ciężar zwrotu rzeczy‚ które nie zostały przez nią zabrane. Dla niektórych jest to rozwiązanie sprawiedliwe‚ bo oparte na poszanowaniu prawa własności‚ dla niektórych mniej. Nie sądzę‚ żeby uprzedzenia klasowe były problemem generalnym. Ale może dany dwór w danej społeczności lokalnej wciąż nie jest traktowany z entuzjazmem.
W „Rz” robimy taki spis przypadków szczególnie dramatycznych. I przekażemy go panu...
Bardzo proszę o taki spis. Co innego mówić generalnie. Wtedy potrzebujemy rozwiązań systemowych opartych na regulacji spraw własności. Czym innym są konkretne obiekty o szczególnym znaczeniu dla polskiej kultury. Wtedy należy natychmiast próbować przekonać samorządy do działań. W tej chwili jest możliwe‚ żeby dany dworek był‚ dajmy na to‚ muzeum regionalnym. Rola państwa jest ustawiona tak‚ by wspierać aktywnego właściciela.
Jednak możemy już zapomnieć o polskim pejzażu z dworami...
Nie musimy. Wiele zostało utracone bezpowrotnie‚ ale każdy z nas może próbować działać tak, żeby zachować to, co jednak pozostało.
Napisz do nas o zaniedbanych dworach z Twojej okolicy. Wyraź opinię: czy państwo powinno ratować resztki tej architektury? Czy dwory powinny być zwracane dawnym właścicielom, którzy się o to starają?
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Źródło : Rzeczpospolita
na którym możesz skomentować to, co piszemy
Napisz do nas o zaniedbanych dworach z Twojej okolicy. Wyraź opinię: czy państwo powinno ratować resztki tej architektury? Czy dwory powinny być zwracane dawnym właścicielom, którzy się o to starają?
Czytaj:
Opublikowano: : wtorek, styczeń , 2008 12:21 w kategorii: Opinie. Możesz śledzić dyskusję przez RSS 2.0. Możesz zostawić komentarz, albo trackback ze swojej własnej strony.
(27) Komentarzy do “Akcja “Rz”: ratujmy dwory polskie”
kaytek Pisze:
29 stycznia 2008 o 12:32
proszę bardzo:
Wierzbick -powiat lipnowski
Wielgie - powiat lipnowski
Jastrzębie - powiat lipnowski
i jeszcze wiele innych w tym powiecie…
Karol Pisze:
29 stycznia 2008 o 12:50
Bardzo przepraszam, ale po przeczytaniu tego artykułu wiem tyle samo ile przed, czyli nic. Pańskie pytania były konkretne, zostały jednak bez odpowiedzi. Szkoda, bo tak być nie może aby polska kultura marniała.
Na zachodzie dostaje się sute wsparcie finansowe i podatkowe, a tutaj maligna, bo każdy oczekuje zysków, których i tak nie będzie. Jeden zwala na drugiego.
pszemek Pisze:
29 stycznia 2008 o 12:55
Zainteresowanych, jak wyglądały wielkopolskie dwory 100 lat temu, zapraszam na stronę www.dworypolskie.pl. Strona zawiera internetowy reprint wspaniałego albumu Leona durczykiewicza pt. “Dwory Polskie w Wielkiem Księstwie Poznańskiem”, który ukazał się w 1912 roku. Pozdrawiam
Jot Pisze:
29 stycznia 2008 o 14:10
Radze wziac przyklad z Niemiec, ktore szczodrze dofinansowuja historyczne budynki. I panstwowe i prywatne. Dzieki temu Niemcy nie wygladaja, jakby ludzie gniezdzili sie w szalasach do wynalezienia betonowych blokow.
jurek Pisze:
29 stycznia 2008 o 14:13
do ogrzania dworu potrzebna była furmanka drewna dziennie i jeszcze służba ,marnie opłacana i cała infrastruktura “obszarniczego”gospodarstwa rolnego ,więc dzisiaj
nie ma racji bytu. Jak nie będziemy w Polsce tępić “oligarchów”ożyją
dwory.
stach Pisze:
29 stycznia 2008 o 14:25
Niewiele konkretów płynie z całej rozmowy… Wrząsowice 1, woj. małopolskie, przykład dworu pilnie wymagającego pomocy, z uregulowanymi prawami właścicielskimi, dwór wyposażony w wiele mebli, przedmiotów, eksponatów o charakterze zabytkowym, właściciele bez środków na renowację.
JasnyGwint Pisze:
29 stycznia 2008 o 14:44
Panie Jurku (14.13), wstal Pan dzisiaj lewa noga ?
Czy moze mieszkal Pan w czworakach, stad taka niechec do Dworu Polskiego. Ciekawe, ze srodowisko GazWyb zawsze bylo przeciwne “dworowi”, agitowalo przeciwko zwrotowi ziemi…
Do tej pory jest to problem nieuregulowany. Ile juz bylo projektow zwrotu ziemi i majatkow. To mnie nie dotyczy, mam troche ziemi w gorach i hoduje sobie owce. Bardzo bym jednak chcial, zeby w mojej okolicy powrocil przedwojenny Dwor. Dworu juz nie ma, spalony i rozebrany do fundamentow. Wlasciciele zabici przez niemcow i powojennych czerwonych bandytow. resztka rodziny dostala zakaz przebywania w powiecie, gdzie byl ich majatem. Zakaz, obowiazujacy jeszcze niedawno.
Panstwo powinno pomoc przede wszystkim dawnym wlascicielom, a nie “oligarchom”, przewaznie bylym komuchom, ktorzy w okresie transformacji wyczuli koniunkture i pozniej swietnie sie urzadzili…
Mam nadzieje, ze znajdzie sie jakis Bicz Bozy (np. taki Ziobro …), ktory przeprowadzi rewolucje… konserwatywna
mvs Pisze:
29 stycznia 2008 o 15:06
Mechlin, k. Śremu, woj. poznańskie. Nielegalnie wyszabrowany z 14-tu tys. ha majątku Rodziny Skrzydlewskich pałac i zamieniony w pensjonat. Miejsce urodzenia mojej Mamy.
Fafique Pisze:
29 stycznia 2008 o 15:17
Jadąc drogą 575 z Płocka do Sochaczewa zwróciłem uwagę na resztki pałacu w miejscowości Studzieniec koło Słubic. Ruina jest już nie do uratowania, ale o piękny park można by chyba bardziej zadbać, zwrócić spadkobiercom, a jeśli nie ma żadnych, to sprzedać komuś (firmie?) kogo byłoby stać na jego zagospodarowanie i utrzymanie.
piotr Pisze:
29 stycznia 2008 o 15:51
Kilka lat temu zakończyłem remont 1000-ąc metrowego pałacu neoklasycystycznego oddalonego 50 km od warszawy. Chciałbym podzielić się wrażeniami ze współpracy z konserwatorami zabytków - osobami delegowanymi przez państwo polskie do ochrony zabytków.
Spotkałem się z brakiem prawa, wiedzy, chęci i ogromną pazernością ww osób. Wiem, że ogromne środki na zachowanie zabytków marnowane są w sposób bezprzykładny i rozdawane za łapówki w postaci 10-20% wartości dotacji. Sam nie akceptuję tego więc miałem kontrolę za kontrolą i groźby. To skandaliczne bo byłem osobą która ratowała Polskie dziedzictwo a nie niszczyła je. Końcówka naszej “współpracy” kończyła się tym że szczułem psami te pazerne indywidua.
Moim zdaniem konserwator zabytków to zbędna a nawet szkodliwa instytucja bo daje pozorne wrażenie że ktoś opiekuję się zabytkami a w rzeczywistości przypomina to sutenerstwo.
pozdrawiam serdecznie
Jot Pisze:
29 stycznia 2008 o 16:17
Parki podworskie to inna smutna sprawa. Ostatnio sa masowo wycinane na drewno.
rmstemero Pisze:
29 stycznia 2008 o 16:26
Problemem nie sa dwory. Problemem jest, obok niskiej zamoznosci spoleczenstwa, brak potrzeby kontynuacji tego co zwie sie dziedzictwem kulturowym. W naszym kraju tozsamosc nie przeklada sie na aktywny szacunek dla tradycji. Jestesmy postkomunistycznym spoleczenstwem na dorobku i kazdemu wolno niszczyc to co wspolne. U podstaw tego postepowania nie stoi bynajmniej zlosliwosc lub zla wola lecz przewaznie estetyczny daltoniizm. Polska jest niestety brzydkim krajem zamieszkalym przez ludzi, ktorzy do wszechogarniajacej brzydoty sie przyzwyczaili uwazajac ja za stan normalny. Jest krajem garazy, szopek na wegiel, betonowych plotow, walacych sie barakow, gargameli porazajacych, smutnych blokowisk, wiejskich chalup z wstawionymi plastikowymi oknami i pokrytych blekitna blachodachowka. A pomiedzy kostkami i blokowiskami architektura sakralna stanowiaca skrzyzowanie najgorszego koszmaru architekta z potrzebami duchowymi miejscowego proboszcza wychowanego najwidoczniej na filmach Disneya. Polska jest w swej przewazajacej czesci wielkim przedmiesciem Kutna. Kto przejezdzal ten wie o co chodzi.
dolega5 Pisze:
29 stycznia 2008 o 16:54
Od 10 (dziesieciu) lat staram sie by nam oddano zespol parkowo dworski (wpisany jako zabytek) …. i sprawa idzie od wojewody do ministra rolnictwa do WSA (sad administracyjny) i z powrotem….
jest juz u Ministra Rolnictwa drugi raz bo wojewoda odmowil…
a dworek w rekach Agencji Rolnej i erzatz PGRu powoli podupada,
- w pewnym momencie Agencja chciala mi go “sprzedac” - co uwazam za leninowska szutke -
Wiadomo ze nikt nie zadba lepiej o te dworki niz wlasciciel (osoba
fizyczna - a nie gmina/PGR/zwiazek milosnikow/skarb panstwa czy nawet agencja rolna)
I sadze ze podejscie wladzy do tej pory jest typu “psa ogrodnika” - -nie zjem ale nie oddam - i sie kryja wymowkami o “przyszlosciowej ustawie reprywatyzacyjnej”…
Piotr Buchalski Pisze:
29 stycznia 2008 o 17:06
BUKOWIE DOLNE!!
Piękny,klasycystyczny dwór pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim,a Bełchatowem.Otoczony starym 3,5ha parkiem,z trzema stawami i zabytkową stajnią.
PERŁA W STANIE RUINY!
Samson Pisze:
29 stycznia 2008 o 17:16
Jestem na początku tej drogi przez mękę odzyskiwania prawnego, na drodze administracyjnej majątku moich dziadków.Należę do szczęśliwców bo dwór, został odbudowany do stanu surowego
przez dwóch poprzednich,niby bezprawnych właścicieli.Każdy z nich był przez nas zawiadamiany,że będziemy starać się o swoją własność.
Więc niby bezprawie(z mojego punktu widzenia a nie prawa) przerodziło się w jakąś wartość, bo dwór nie popadł w kompletną ruinę.Niestety w ruinie są obiekty przemysłowe, które utrzymywały
dwór, oczywiście park, natomiast ziemia……To się dopiero okaże
czy jest w całości w czyjejś własności i jakie z tego wynikają konsekwencje odszkodowawcze.
Jeżeli chodzi o dotychczasowe kontakty z lokalnymi urzędami, to miałem chyba do czynienia z wszystkimi czynnościami, aby opóźnić nasze starania się, z czego przewlekanie spraw było śmiesznie
nieszkodliwym działaniem.Dość powiedzieć że dopiero zagrożenie
Kodeksem Karnym i skargi do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Kartografii spowodowały, że w ogóle możliwe jest zaczęcie sprawy administracyjnej.
Kan Pisze:
29 stycznia 2008 o 18:30
Ja z kolei obawiam się za każdym razem o sprawy własnościowe. Wyremontuje i znajdą się właściciele… Adieu Jakie ja wpowiedzi notariuszy w sprawach ksiąg wieczystych słyszałem, to się w głowie nie mieści. Nie dziękuję.
Wszystko na sprzedaż za maximum, ale bez zobowiązań - to Rosja czy co?
Zaś co do konserwatora zabytków to jest to absolutna konieczność, a l e to muszą być właściwi ludzie na właściwym miejscu, prawdziwi znawcy z morale, a nie krętacze kolesie.
Oddać prawowitym właścicielom? - tak.
Z tym, że jak myślę np. o pałacu Czapskich ASP w Warszawie i roszczeniach córek Raczyńskiego, no to mówię kategorycznie NIE. Odbudowany budynek ze zgliszczy, to chyba farsa, niech idą do Niemców po odszkodowania, podobnie Lubomirscy, Braniccy w SGGW i zbiorów w Wilanowie itp, etc. Tupet tych ludzi niezna granic, oni powini Polakom jeszcze odszkodowania płacić za wyrządzone na Polsce szkody przez setki lat, a nie przedstawiać żądania. Cóż, patriotyzm i dobre maniery zawsze były im obce.
dolega5 Pisze:
29 stycznia 2008 o 19:00
zgadzam sie z Piotrem - dac wladze czlowiekowi-konserwatorowi (nawet ze studiami) bez srodkow pienieznych to tak jak dac bron
policjantowi bez placenia mu pensji - nic nie robi bo nie ma czym, a jak ktos go potrzebuje to postara sie cos “zalatwic” na swoja korzysc - ot to takie juz ludzkie….
Tak ze na deser, to funkcja konserwatora pewnie jest odstraszajaca od podjecia decyzji remontu-przeksztalcenia ruin na cos uzytecznego…. warto by o tym pomyslec na serio - a jak jakis obiekt jest juz tak wazny dla Kultury Narodowej to niech sie go restauruje “marchewka - dotacja” a nie palka konserwatora !
Natalia Mądry Pisze:
30 stycznia 2008 o 0:44
Wstydliwe dziedzictwo.
Uzbrojona w kanapki, aparat fotograficzny i dobry humor, zatrzymałam się w krzeszowickim parku, aby jeszcze przez chwilę popatrzeć na imponujący swym renesansowym stylem pałac - jeszcze zbyt oddalony aby się nim w pełni zachwycić.
Idąc kamienną parkową drogą zastanawiałam się kto jest kustoszem, czy zdążyłam zmieścić się w czasie dostępnym dla zwiedzających, czym zastąpiono ?kolekcję krzeszowicką? wartą 30 mln. złotych, odebraną Rodzinie Potockich zaraz po wojnie.
Spotykając po drodze wielu spacerowiczów, a licznych z aparatami fotograficznymi, utwierdziłam się w przekonaniu, że ta wycieczka była dobrą decyzją. Dochodząc do celu natrafiłam na zagrodzony teren wkoło pałacu i… ujrzałam WIELKĄ RUINĘ!
(…) Przeglądając prezentację Pałacu Potockich ? umieszczoną przez Urząd Miejski, a odkrywającą wstydliwe zaniechania konserwatorskie ? zastanawiam się, co bardziej kierowało autorem tego dzieła: okazanie obecnej nędzy zabytku, czy determinacja aby się go szybko pozbyć. Bo, albo w tak niekonwencjonalny sposób Urząd się oskarża, albo w ten niekonwencjonalny sposób narzeka na zabytek, który się wreszcie poddał nieustannej arogancji:
-> ?Świetlik nad oranżerią jest mocno zabrudzony, brakuje też w nim kilku szyb. Zachowały się natomiast podziały, prawdopodobnie oryginalne. Efekty zawilgocenia spowodowanego nieszczelnością widoczne są na gzymsie, gdzie zaprawa jest rozsypana, a ubytki sięgają aż do wątku.? ,
-> ?Bogate nawarstwienia farb z różnych okresów łuszczą się odsłaniając warstwy spodnie. Przyczyną takich złuszczeń jest zarówno różnica w naprężeniu poszczególnych warstw jak i klimat we wnętrzu. Wpływ warunków atmosferycznych jest tym większy, że okna nie są niczym przesłonięte, w niektórych brakuje szyb - wysoka wilgotność w okresie opadów połączona jest z szybkim wysychaniem w słoneczne dni.?,
-> ?Dekoracje na suficie niszczeją na skutek nadmiernego działania wilgoci. Miejscowe nasilenia zniszczeń wskazują obszary najczęściej zalewane. Odspojone warstwy spadają. Przyczyną takich odspojeń jest także różnica w naprężeniu poszczególnych warstw.?,
-> Kolejnym efektem niekorzystnego działania wilgoci jest rozkład zaprawy stiukowej. Widoczne są ubytki aż do cegły, warstwa zaprawy rozsypuje się. Dodatkową przyczyną takiego rozkładu są zasolenia, których migracja spowodowana wstępującą wilgocią, a potem krystalizacja soli powodują rozsadzanie struktury zaprawy.
(…) Całą prezentację ?okraszono? zdjęciami ukazującymi zaniedbane i często bezpowrotnie zniszczone mury oraz zabytkowe wyposażenie, tj.: ceramiczne kominki, boazerie, drzwi, ramy, profilowaną stolarkę, kinkiety, okucia, etc. Wczytując się głębiej w lekturę można odnieść wrażenie, że jest to sensacyjny reportaż. (…)
To fragment mojego artykułu. Ale po wizycie u burmistrza wiem, że takie artykuly nie mają sensu, a bezkarność - tych, którzy są do opieki nad dworami zobligowani - jest niewiarygodna w konfrontacji z ceną tą faktyczną , jak i kulturową.
Natalia Mądry
eN Pisze:
30 stycznia 2008 o 1:03
Artykuł dla… artykułu. Bezpańskie skarby państwa? Czyli nie bezpańskie, a nasze!
Wskazuję Pałac Potockich w Krzeszowicach - polski wstyd, wstyd dla Polski.
Natalia
antypolityk Pisze:
30 stycznia 2008 o 15:12
Dworek w Woli Szydłowieckiej na trasie ze Skierniewic przez Bolimów do Błonia. Najpierw tę ruinę kupił prezydent Skierniewic jako własność prywatną. Kradzieże miejscowych biedaków i pijaków, bez należytego zabezpieczenia ze strony właściciela pogłębiły dewastację. Odkupili znajomi i własnymi środkami pochodzącymi z oszczędności z 20-letniej pracy w USA próbują to odtworzyć. W stosunku do stanu początkowego to jest rewelacyjny postęp. Ale… zamontowane mosiężne rynny były na miejscu przez dwie doby, …, itp. Oszczędności się skończyły. Jest to miejsce urokliwe np. mój chór kolegiacki organizuje tam imprezy integracyjne. Przy własności prywatnej skorzystanie z funduszy pomocowych (nawet mamy pewien plan) bez sztabu urzędników to prawie utopia. Zwłaszcza przy konieczności wkładu finansowego własnego. Tu potrzebne są np. okna, drzwi lub materiał na podłogi a wkład własny to praca w tym wypadku zamontowania. I takie mankanenty tych programów pomocowych dają prawie wyłącznie szanse urzędom z wkładem z budżetu na bardzo nieefektywne projekty. No ale przy tym można i coś zakombinować dyskretnie dla siebie jak to u nas na publicznych posadkach.
sympatyk zabytków Pisze:
31 stycznia 2008 o 10:15
Sznowna redakcjo,
wspaniała inicjatywa jeśli idzie o próbę zwrócenia uwagi czytelników na problemy zabytków, które niestety są w sporej części w katastrofalnym stanie. Szkoda tylko, że w wywiadzie tym nie padły najważniejsze pytania…
1) Otóż - warto było zapytać Pana Merte dlaczego nie zostal powołany do tej pory krajowy program ochrony zabytków i opieki nad zabytkami (o którym mowa w art. 85 ustawy o ochronie zabytkow i opieki nad zabytkami). Zgodnie z art. 146 ustawy powinien on istniec od 4 lat! Od niego natomaist w duzej mierze zalezy efektywnosc wszelkich samorzadowych programow ochronnych a w konsekwencji calej regulacji ochronnej. Nalezy nadmienic, ze byl to wlasnie obowiazek Generalnego Konserwatora Zabytków, który od kilku lat jest Panstwa rozmowca. Dopuscil sie on wiec zlamania ustawy, a tym samym powinien poniesc co najmniej odpowiedzialnosc polityczna. Czy Pan minister Zdrojewski o tym nie wie?
2) Czy aby Generalny Konserwator blednie nie rozumie roli panstwa w zakresie dzialan ochronnych. Panstwo nie ma byc biernym aktorem tego dramatu, gdzie niszczone jest na naszych oczach dziedzictwo kulturowe Polski. W naszym kraju, rowniez w zwiazku z nie stworzeniem krajowego programu, NIE ISTNIEJE W OGÓLE POLITYKA PAŃSTWA, w zakresie ochrony zabytków. Potrzebne są pilne zmiany z ustawodawstwie, a inicjatywa powinna należeć właśnie do Generalnego Konserwatora i ministerstwa!
3) Zadałabym również Generalnemu Konserwatorowi pytanie czy nie przeszkadza mu to, że duża część ustawy jest martwa? Jest to niebywałe zjawisko w polskim systemie prawa. Istny rekord.
Na zakończenie nalezy również zaznaczyć, że nie słuszne jest uzależnianie stanu zachowania zabytków od zachowania ich pierwotnej funkcji, jak twierdzi w wywiadzie GKZ.
Co więcej, śmieszne jest zwalanie odpowiedzialność na Ministerstwo Skarbu. Katastrofalny stan polskich dworów jest skutkiem reformy rolnej PKWN, a wina lezy raczej po stronie wszystkich, ktorzy od 1989 r. byli u wladzy i nie odwazyli sie rozwiazac problemow wlasnosciowych czy nie podjeli trudu reprywatyzacji.
Ot tyle.
Sprawy te, w mojej ocenie, to raczej temat na żółte strony
Jolanta Kulisa Pisze:
1 lutego 2008 o 10:15
Pod koniec 2005 roku Stowarzyszenie Kulturalne Resursa przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego zorganizowało wystawę fotografii T.P. Wasilewicza pt. ?Dworskie życie Małopolski?, na której pokazano około 20 zespołów dworskich wymagających szybkiej odbudowy. Wiele z nich to perełki budownictwa np. popadający w ruinę a bogaty w historię regionu modrzewiowy dworek w Klimontowie projektu Stanisława Witkiewicza. W kilku miejscach rozpoczęto remonty, jednak nie we wszystkich.
Przesyłam link do zdjęć z wystawy (stan na 2005 rok) http://wystawa11.republika.pl/
ST Pisze:
1 lutego 2008 o 12:25
Chciałbym zainteresować losem tego zabytku.
Oraz także nieco innym zagadnieniem dotyczącym ochrony zabytków. Mianowicie kwestiami zwianymi z badaniami archeologicznymi.
Pozwolę sobie skorzystać z linów z dyskusją i odnośnikami .
http://www.archeologiczne.fora.pl/prawo-archeologiczne,19/rpo-zaskarzyl-przepis-dotyczacy-finansowania-badan-archeo,297.html
Za mniej więcej 14 miesięcy utracą moc zapisy obowiązującej ustawy o ochronie zabytków dotyczące finansowania badań archeologicznych. Jest to wynik wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził niezgodność tych zapisów z Konstytucją.
Obecna wspominana w wywiadzie nowelizacja ustawy o ochronie zabytków nie uwzględnia zmian tych zapisów, zatem pytanie do Pana Merty, jakie zmiany są przewidywane i kiedy? Pan Merta pełnił funkcję Generalnego Konserwatora zabytków także pod Ministrem Ujazdowskim, zatem problem nie powinien być dla niego nowy.
Druga sprawa zaś dotyczy już pomysłów PO. Znowu odeślę do linku.
http://www.archeologiczne.fora.pl/prawo-archeologiczne,19/nowe-procedury-odrolnienia-gruntow,510.html
Chodzi o przekwalifikowanie gruntów z rolniczych na budowlane oraz ułatwienia w wydawaniu pozwoleń na budowę. Zacytuję ?Przewidywane jest też usprawnienie procedury uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, poprzez zmniejszenie liczby organów, z którymi obowiązkowe jest ich konsultowanie, oraz skrócenie terminów konsultacji społecznych.?. czy dotyczy to także urzędu WKZ?
Te zapowiedzi zmian legislacyjnych oraz konsekwencje wyroku trybunału źle wróżą archeologii, oraz ochronie zabytków archeologicznych.
Mogłaby Rzeczpospolita popytać także o archeologię. Bo zdaje się szykuje się jej legislacyjna zagłada.
Mogłaby Rzeczpospolita popytać także o archeologię. Bo zdaje się szykuje się jej legislacyjna zagłada. Jednak, jeśli odpowiedzi miałyby równie beznamiętne i bez treści, co w sprawie dworów, to nie wiem czy jest sens?
katarzyna jaruzelska kastory Pisze:
1 lutego 2008 o 14:09
Dziękuję wszystkim za wpisy i informacje. Jeżeli mają Państwo zdjęcia podanych przez siebie dworów, będę wdzięczna za udostępnienie ich redakcji Rzeczpospolitej. Będziemy je publikować w wydaniu papierowym i na stronach www. Bardzo proszę osoby, które wskazują miejsca z ruinami dworów o kontakt mailowy. (k.jaruzelska@rp.pl). Katarzyna Jaruzelska Kastory
Akcja RZECZPOSPOLTEJ została ogłoszona na blogu (Codziennik) Towarzystwa Opieki nad Zabytkami (patrz:www.raptularz.onet.pl) przy okazji streszczenia wywiadu z p. ministrem Mertą. Wprawdzie zamierzamy zająć się w tym roku kampanią w sprawie historycznych ruin, ale “kwestia dworska” nigdy nie była nam obojętna, dowodem czego jest dział w naszym miesięczniku “Spotkania z Zabytkami” pt. “Akcja dwory” prowadzony od wielu, wielu lat. Mamy nadzieję, że działania tak wielonakładowego i uczestniczącego w budowaniu opinii dziennika będzie skuteczna (o ile to możliwe). W każdym razie gratulujemy,wspieramy, zaapelujemy do naszych członków o udział.
jednym_okiem Pisze:
4 lutego 2008 o 20:05
Dwory - bezpańskie skarby, państwa w ruinie.
Niestety państwowa ochrona zabytków jest właśnie w ruinie.
Dopingowane samorządy do superwskaźników inwestycyjnych wciąż wołaja o wytyczne konserwatorskie, szereg różnych konkursów dotacyjnych (z niewielką efektywnością dla wnioskujących) wymaga opinii o obiektach, samorządowe programy opieki i prowadzone ewidencje zabytków - wszystko to wymaga wzmożonej BIUROKRACJI.
Państwo nie stać na porządną (respektowaną) ustawę. Państwo nie stać na uporządkowanie finansowania podległej służby, która np. decyduje o dużych kwotach funduszy na rewitalizacje. A jednocześnie nikt nie respektuje obowiązku dbania o zabytek - i nie mówie tu o wieloletnich włascicielach wkładających ostatni grosz w utrzymanie dworu - ale o spekulantach. Nikt im nie odbiera zabytku - bo co z nim dalej zrobić.
Więc Panie Generalny Konserwatorze - już tyle lat jest Pan gospodarzem na ruinie i co? Co Pan zamierza zrobić dla tych:
“bezpańskich skarbów - państwa w ruinie”.
WG Pisze:
14 lutego 2008 o 22:55
Dwór w Słocinie (w granicach Rzeszowa). Dziewiętnastowieczny dwór Chłapowskich z pięknym parkiem miasto uważa za swoją własność, lecz nie ma żadnego pomysłu, co z nim zrobić. Wie jedynie, że “nie można” go zwrócić prawowitym właścicielom. Tymczasem dwór niszczeje. Oby dotrwał do reprywatyzacji, która - mam nadzieję - w końcu nastąpi.