Psychologia społ. Wykł. V, Psychologia


PSYCHOLOGIA SPOŁECZNA

28.03.09., Wykł. V

SAMOWIEDZA

POJĘCIE WŁASNEJ OSOBY

TERMINY POKREWNE

EGO, JAŹŃ, SAMOWIEDZA, SAMOŚWIADOMOŚĆ, SCHEMATY JA

SKŁADNIKI „JA”

* SAMOPIS - SĄDY DESKRYPTYWNE

* SAMOOCENA - SĄDY EWALUATYWNE

* SAMOOCENA MOŻE MIEĆ CHARAKTER GLOBALNY - GDY DOTYCZY OCENY CAŁEJ

OSOBY LUB CZĄSTKOWY - GDY DOTYCZY POSZCZEGÓLNYCH OBSZARÓW

FUNKCJONOWANIA JEDNOSTKI

* SAMOOCENA MOŻE BYĆ DOKONYWANA Z PERSPEKTYWY WŁASNEJ OSOBY LUB INNYCH

LUDZI; (WIEM, DOMYŚLAM SIĘ, JAK INNI LUDZIE MNIE OCENIAJĄ)

Człowiek dysponuje tzw. samoocenami, inaczej mówiąc sądami ewaluacyjnymi. Te samooceny mogą być o takim charakterze zarówno cząstkowym, że np. mam samoocenę siebie w różnych sferach życia, jaka jestem jako gospodyni domowa, jako matka, żona itd., czyli to są takie sądy cząstkowe, dotyczą naszych konkretnych zachowań, ról społecznych, w które człowiek wchodzi, ale także, co jest bardzo ważne, nasza samoocena może mieć taki charakter globalny, to wtedy, kiedy oceniamy siebie na poziomie ogólnym, samoocenę globalną nazywamy takim samowartościowaniem się, poczuciem własnej wartości. Mówi się, że człowiek ma wysoką samoocenę globalna, tzn., że ma wysokie poczucie własnej wartości, a jak jest mniej pewny siebie, ma niższe poczucie własnej wartości. Czyli te samooceny takie ogólne są bardzo nasycone emocjami, no bo człowiek, albo siebie lubi, akceptuje, jest dumny z siebie, jest pewny siebie, albo się wstydzi, ma poczucie winy, czuje się niepełnowartościowy, czyli na tym ogólnym poziomie te samooceny mają taki charakter bardziej afektywny iż stricte opisowy.

Ludzie są świadomi, że ich samooceny mogą być podobne bądź różnić się od ocen dokonywanych przez innych ludzi. Możemy tu być świadomi, że inaczej jesteśmy oceniani przez innych ludzi niż sami widzimy pewne cechy; zwykle te oceny naszej osoby z perspektywy innych ludzi są takimi ocenami domyślnymi, no bo ludzie rzadko nam wszystko mówią co o nas myślą, no już nie mówiąc o tym, że różni ludzie mogą myśleć o nas różne rzeczy, człowiek musiałby kolekcjonować taką wiedzę, która często może być niespójna z sobą, że np. ktoś uważa nas za osobę sympatyczną a ktoś inny za niesympatyczną, trudno z tego wyciągnąć jakiś wniosek, co ludzie o mnie myślą.

Człowiek jako istota społeczna faktycznie liczy się z ocenami innych ludzi i aczkolwiek istnieje taka ewentualność, czy nawet tak jest, że jesteśmy świadomi, że te samooceny nasze w stosunku do nas samych są różne od ocen innych ludzi, to jednak taka świadomość, że inni ludzie mogą oceniać nas negatywnie, czy nie tak korzystnie jak my sami siebie, ma wpływ na nasza samoocenę, no bo człowiek nie jest samotną wyspą i jakby liczy się z tym, że te oceny innych ludzi są nam potrzebne do tego, żeby ukształtować pewien obraz naszej osoby.

Mówimy, że nasze „ja” jest podzielone, tzn., że możemy rozpatrywać różne podstruktury w schemacie „ja”, że człowiek ma nie tylko jedno „ja”, ale ma ich wiele; to jest w ramach normy, nie ma mowy o patologii.

RODZAJE „JA” wg. Higginsa

JA-REALNE, JA-IDEALNE, JA-POWINNOŚCIOWE

To jest taka struktura samowiedzy pod tytułem: jaki jestem; nazwa „ja - realne” może sugerować, że jest to wiedza obiektywna, natomiast nie jest tak; nasza samowiedza jest zwykle zniekształcona i to in plus, czyli faworyzuje własną osobę, że ocenia siebie lepiej niż inni to robią [z wyjątkiem osób, które są mocno depresyjne i które mogą być bardziej samokrytyczne wobec siebie niż inni].

Zgodnie z badaniami, w kulturze Zachodu, występuje dosyć powszechna skłonność do faworyzowania własnej osoby.

Ta nazwa jest adekwatna o naszej samoświadomości, czyli jeżeli mówimy „ja-realne”, to mówimy o takim „ja”, w którym są treści zgodne z naszymi subiektywnymi przekonaniami, że właśnie tacy jesteśmy.

„Ja-idealne” często nazywane „ja-pożądane”, czyli taki obraz „ja” lepszy, od „ja-realnego”; ale to nie znaczy, że „ja-idealne” jest jakieś wygórowane, nie chodzi tu o jakąś walkę, że człowiek będąc w średnim wieku mówi sobie - chciałabym być piękna, młoda, albo Murzynka mówi sobie, że chciałaby być osobą białej rasy. Nie chodzi o jakieś wydumane obrazy siebie, ale właśnie o takie „ja”, które człowiek wierzy, że mógłby przy sprzyjających warunkach osiągnąć, że w ramach tego, kim człowiek jest, wyobraża sobie, że mógłby być lepszy, bądź wieść bardziej udane życie.

„Ja-powinnościowe” to jest taki obraz „ja” zgodnie z pewnymi normami uznawanymi przez człowieka, które zwykle są zgodne z kulturą, w której żyje, czy z normami kulturowymi, czyli jaki powinieniem być, żeby uważać siebie za istotę wartościową; zwykle w „ja-powinnościowym” zawarte są pewne wyobrażenia, które są zgodne ze światopoglądem tej osoby, że np. powinnam być skromna, uczciwa, mówić prawdę, itd.; człowiek tworzy sobie pewną hierarchię wartości, ten obraz „ja-powinnościowego”, jest zgodny z takim akceptowanym naszym światopoglądem

JA-PRYWATNE, JA-PUBLICZNE wg. Carvera i Scheiera

Nasze „ja”, nasza wiedza o sobie, dotyczy takiej sfery wewnętrznej, która nie jest bezpośrednio obserwowana, więc to są nasze myśli, uczucia, marzenia, plany i z racji tego, że są to takie treści psychiczne, które nie są bezpośrednio obserwowalne, w związku z tym właśnie, ten obszar samowiedzy nazywamy „ja-prywatnym”; jak nie chcę, to nie muszę mówić na temat tego, co się dzieje w moim wnętrzu , aczkolwiek człowiek ma taką potrzebę, żeby ubarwiać swoje „ja”, czyli na pewno w jakiś selekcyjny sposób a jednak uzewnętrzniamy swoje „ja-prywatne”, zwłaszcza w obecności osób bliskich, którym ufamy. Jest to „ja”, które potencjalnie jest niedostępne dla innych ludzi.

„Ja-publiczne”, to są nasze zachowania względem innych ludzi, czyli to są nasze role, w które wchodzimy, nasze zachowania względem ludzi, to jest takie „ja”, które jest obserwowalne i tutaj w zakresie „ja” publicznego mamy też pewne wyobrażenia na temat tego, jak ludzie mnie widzą, to, co ludzie myślą na mój temat w różnych rolach społecznych

Mimo, że każdy człowiek ma oba typy „ja”, prywatne i publiczne, to bardzo często dzieje się tak, że któreś z tych „ja” jest dominujące; to są trochę inne osobowości, inny styl zachowania wiąże się z dominacją, któregoś z tych ja”, często mówi się, że osoby, które mają silne „ja” publiczne, to są takie kameleony, ponieważ z racji troski o wrażenie mogą dopasowywać się do audytorium i w związku z tym zachowywać się w różny sposób w różnych sytuacjach.

PRAGMATYCZNA vs PRYNCYPIALNA KONCEPCJA WŁASNEJ OSOBY wg. Snydera

Ten podział jest w zasadzie troszeczkę zbieżny z tym podziałem na „ja-prywatne” i „ja-publiczne”. Snyder zwrócił uwagę, że człowiek może kontrolować takie dwie koncepcje na swój temat, najprawdopodobniej najwięcej ludzi ma taką koncepcję mieszaną, ale tutaj te dwie nazwy pragmatyczna i pryncypialna koncepcja własnej osoby dotyczy, można powiedzieć, typów skrajnych; z jednej strony pragmatycy, czyli takie osoby, które uważają siebie za istoty zmienne i elastyczne, które potrafią dopasowywać się, dla których najważniejsza jest użyteczność, a więc pragmatycy nie starają się być sobą, one wręcz zakładają, że są w stanie się zmieniać, dopasowywać do ludzi, to jest ich jakby taka stała strategia zachowania w świecie.

Badania pokazują, że pragmatycy mają więcej przyjaciół, zyskują zwykle w grupie większą popularność, z racji tego, że w większym stopniu zwracają uwagę na oczekiwania innych osób.

Natomiast osoby, które mają ową pryncypialna koncepcję własnej osoby, to są osoby, które deklarują, że są autonomiczne, że one starają się w każdej sytuacji być sobą, że nie starają się dopasowywać do innych ludzi.

Z racji tego, że pryncypialiści kreują taki obraz niezależnych, mogą tracić na tym i mieć mniej przyjaciół.

JA-NIEZALEŻNE , JA-WSPÓŁZALEŻNE Marcus i …

Zwrócono uwagę, że są pewne różnice miedzykulturowe w ujmowaniu własnej osoby. Marcus i … wyszli z takich obserwacji międzykulturowych, a mianowicie takich, że w Kulturze Zachodu ludzie bardziej traktują siebie jak osoby niepowtarzalne, czyli jesteśmy znacznie większymi indywidualistami, ważne są dla nas te cechy, które wyróżniają nas spośród innych osób; natomiast w Kulturze Wschodu dominuje takie podejście kolektywne, czyli człowiek patrzy na siebie przez pryzmat grup, w których żyje i stąd w tej Kulturze Wschodu mówi się, że w znacznie większym stopniu ludzie posługują się „ja-współzależnym”, czyli oceniają siebie poprzez cechy grupy, spostrzegają wiele cech wspólnych, które łączą je z ludźmi.

Ten podział jest bardzo uproszczony, bo badacze mówią, że każdy człowiek ma oba „ja”, czyli każdy z nas ma i „ja-niezależne”, i „ja-współzależne”, czyli jesteśmy w stanie patrzeć na siebie jako istoty niepowtarzalne, możemy patrzeć na siebie w kategoriach my, my jako grupa studentów, Polaków, kobiet, itd., posiadamy pewne cechy wspólne.

Któreś z tych „ja” może być bardziej dominujące, czyli mogą być takie osoby, które są bardziej świadome swojej odrębności, są też osoby, które skłonne są szukać podobieństw do innych ludzi.

Mówi się tu o różnicach płciowych a więc mówi się o tym, że kobiety częściej mają „ja-współzależne” a mężczyźni „ja-niezależne”.

Natomiast są też badacze, którzy abstrahują od płci i mówią, że to, które z tych „ja” jest dominujące może np. wiązać się z samooceną, że częściej osoby o wysokiej samoocenie mają silne „ja-niezależne”, ponieważ one czują się bezwarunkowo akceptowane, one nie starają się więcej zdobywać akceptacji, ponieważ czują się akceptowane takie, jakie są i dla nich to podkreślanie „ja-niezależnego” jest ważne.

Natomiast dla osób o niskiej samoocenie, które żyją w chronicznym stanie braku akceptacji, cały czas czują się akceptowane jakby warunkowo, to te osoby w sytuacji zagrożenia i porażek koncentrują się na „ja-współzależnym”, bo one w ten sposób chcą zaspokoić tą swoją niezaspokojoną potrzebę akceptacji ze strony innych osób, czyli samoocena może decydować o tym, które „ja” będzie u danej osoby.

ŹRÓDŁA SAMOWIEDZY

INTROSPEKCJA (UJĘCIE HISTORYCZNE)

* SAMOŚWIADOMOŚĆ WEWNĘTRZNYCH, AKTUALNYCH PROCESÓW PSYCHICZNYCH: EMOCJI, POTRZEB, MOTYWÓW, MYŚLI.

* W PRAKTYCE INTROSPEKCJA WSPÓŁWYSTEPUJE Z RETROSPEKCJĄ (PRZYPOMINANIEM PRZESZŁYCH STANÓW PSYCHICZNYCH), ORAZ OGÓLNĄ AUTOREFLEKSJĄ (JAKI JESTEM).

* ADEKWATNOŚĆ INTROSPEKCJI: OD CZASÓW FREUDA PO WSPOŁCZESNĄ PSYCHOLOGIĘ POZNAWCZĄ JEST KWESTIONOWANA

* NIEZALEŻNIE OD ADEKWATNOŚCI SAMOŚWIADOMOŚĆ PEŁNI FUNKCJE REGULACYJNE - WPŁYWA NA ZACHOWANIE JEDNOSTKI - TEORIA SAMOŚWIADOMOŚCI Duvala i Wicklunda, badania Dienera i Walboma, 1976; Nisbetta i Wilsona, 1977.

* WE WSPÓŁCZESNYCH BADANIACH WYKORZYSTUJE SIĘ SAMOŚWIADOMOŚĆ WEWNĘTRZNĄ JEDNOSTKI DO POMIARU TREŚCI PRZEŻYWANYCH EMOCJI CZY OPINII (SELF-REPORTS).

Człowiek, z racji tego, że jest samoświadomy, ma wgląd we własne wnętrze. Na poziomie takich elementarnych procesów może faktycznie tak jest, że nikt nie zna naszego wnętrza, ale to nie znaczy, że wszystko to, co wydaje nam się, że wiemy na swój temat a nawet to, co czujemy w danej chwili, musi być adekwatne. Ludzie z różnych powodów mogą błędnie nazywać przeżywane emocje, czyli np. chłopiec, który karany jest za to, że czuje lęk, słyszy taki komentarz, że nie wolno się bać; taki chłopiec może nauczyć się tłumić własne lęki, czy wręcz nieadekwatnie nazywać lęk, niezadowolenie; czyli wtedy, kiedy się boi, to mówi, że czuje złość, to jest sposób poradzenia sobie z nieakceptowanymi przeżyciami.

Introspekcja daje nam takie subiektywne poczucie wiedzy na swój temat, bo cały czas jesteśmy w kontakcie sami z sobą. Natomiast w praktyce introspekcja bardzo rzadko występuje jako osobna czynność psychiczna, bo człowiek nie tylko jakby zdaje sobie sprawę z tego, że np. jak mówię to mówię; jak myślę to wiem, że myślę, ale równocześnie coś obserwuję w świecie, czy mogę myśleć o czymś co było kiedyś, czy wręcz identyfikuję swoje emocje przez porównanie tego co czuję do innych podobnych sytuacji z przeszłości, czyli idąc np. do stomatologa czuję, że coś mnie tam kręci w żołądku, to wiem, że jest to lęk, bo wiele razy ten stan przeżywałam. Rzadko introspekcja jest takim procesem występującym na wyłączność, towarzyszy jej retrospekcja, czyli przypominanie przeszłych stanów psychicznych, np. w podobnych sytuacjach; ludzie też starają się znaleźć przyczyny swoich stanów psychicznych, a więc nie tylko wiemy, co się z nami dzieje, ale też staramy się zinterpretować skąd to się bierze, co się z nami dzieje i tutaj ta wiedza jest bardzo kiepska, jeśli chodzi o trafność, więc ludziom się czasem wydaje, ze są pod wpływem czegoś, bądź są niezależni od czegoś, natomiast w rzeczywistości może być inaczej.

To, co ludziom się wydaje na swój temat ma swoje funkcje regulacyjne, bo wpływa na nasze zachowanie; nawet, jeżeli ludziom się tylko wydaje coś, to to może mieć bardzo duży wpływ na ich zachowanie; jeżeli komuś wydaje się, że umie pływać, no to skoczy do wody i może się utopić; natomiast gdyby był przekonany, że nie umie pływać, to do wody nie skoczy. Tutaj jednak ta samoświadomość pełni pewne funkcje regulacyjne, jeżeli wydaje mi się, że kogoś kocham, no to wobec tej osoby będę się inaczej zachowywać niż wtedy, gdy wydaje mi się, że jej nie lubię.

Mimo, że introspekcji nie traktujemy jako wiedzy obiektywnej, to jednak wykorzystujemy tę wiedzę; co człowiek myśli, jakie ma opinie na dany temat; czyli także współczesna psychologia oczywiście interesuje się poglądami ludzi na ich temat; wiele metod do badania osobowości wykorzystuje taką samowiedzę, przy czym nie jest to wtedy wiedza stricte introspekcyjna, bo też to jest pewna osobowość; pytamy, co lubisz, jak się zachowujesz, odwołuje się do takiej wiedzy z obserwacji siebie nie tylko z obserwacji swego wnętrza.

KONSEKWENCJE INTROSPEKCJI WG TEORII SAMOŚWIADOMOŚCI DUVALA I WICKLUNDA

AKTYWIZACJA PRYWATNEJ SAMOŚWIADOMOŚCI JEDNOSTKI ZWIĘKSZA ZGODNOŚĆ ZACHOWANIA Z WEWNĘTRZNYMI NORMAMI POSTĘPOWANIA I WARTOŚCIAMI - badania Dienera i Walboma, 1976;

Jeżeli u człowieka zostanie zaktywizowana tzw. prywatna samoświadomość, czyli człowiek może skupić się na swoim wnętrzu, na tym, kim jest, zwiększa się zgodność jego zachowania z przekonaniami, z wewnętrznymi normami; a więc człowiek samoświadomy zaczyna zachowywać się bardziej zgodnie z tym, co znajduje się w jego wnętrzu, z jego przekonaniami.

W badaniach Dienera i Walboma na wstępie sprawdzono, czy osoby badane cenią sobie taką normę, że nie wolno ściągać, nie wolno oszukiwać na różnych egzaminach; a następnie stworzono im sytuację pokusy.

Podzielono osoby badane na dwie grupy; w jednej grupie aktywizowano prywatną samoświadomość. Sposobem na aktywizację prywatnej samoświadomości jest ekspozycja lustra. Kiedy człowiek patrzy na siebie okazuje się, że nie tylko myśli o swoich zmarszczkach, młodości i starości, itd., okazuje się, że patrzenie w lustro jest także sposobem na aktywizację naszego wnętrza, tzn. na zdanie sobie sprawy z tego, kim jestem, co cenię?

W tych badaniach połowa osób pracowała przed lustrem, widząc siebie, a druga połowa była w pokoju bez lustra. Sytuacja pokusy polegała na tym, że eksperymentator powiedział osobom badanym, że wykonują pewien test na inteligencję, mają na to określoną ilość czasu, 10 min., ale eksperymentator wróci dopiero po 20 min., czyli po upływie 10 min. osoby badane muszą odłożyć test i czekać; a więc osoby badane były w sytuacji pokusy a tę pokusę jeszcze bardziej wzmogło to, że test skonstruowano w taki sposób, że był bardzo trudny i osoby po 10 min. w zasadzie miały porażkę, bo nie były w stanie tego zrobić;

Przez ukrytą kamerę, czy przez lustra weneckie obserwowano, jak zachowują się osoby badane z tych dwóch grup.

Wynik był ewidentnie różny w obu grupach; chyba dziesięciokrotnie więcej osób oszukiwało w tej grupie, która pracowała bez lustra. Jest to silny dowód, jak taka samoświadomość powstrzymuje nas przed łamaniem norm, oczywiście pod warunkiem, że te normy są w naszym wnętrzu, że są one zinternalizowane; jest to taki mocny dowód na to, że ta introspekcja, żeby bronić swoje wnętrze czemuś służy; a służy takiej większej zgodności zachowań z przekonaniami.

DZIĘKI INTROSPEKCJI JEDNOSTKA INTERPRETUJE PRZYCZYNY WŁASNYCH STANÓW PSYCHICZNYCH - badania Nisbetta i Wilsona, 1977;

POD WPŁYWEM INTROSPEKCJI JEDNOSTKA AKTYWNIE TŁUMI NIEPOŻĄDANE MYŚLI I UCZUCIA.

Przez to, że człowiek jest samoświadomy przez to, co się dzieje w jego wnętrzu, także poszukuje przyczyn własnych stanów psychicznych. Jak wiemy, człowiek jest istota racjonalną, a w każdym bądź razie usiłuje taką być, i kiedy coś czuje to pojawia się pytanie, skąd się to bierze; ludziom nie wystarcza taki stan, że np. czuje radość, smutek, albo boję się, tylko zwykle jest pytanie, czego się boisz, czego się cieszysz, skąd się bierze smutek, czyli automatycznie samoświadomość własnych procesów psychicznych pociąga za sobą szukanie przyczyn.

Badanie Nisbetta i Wilsona pokazują, że ludzie bardzo mało adekwatnie interpretują przyczyny.

Inne badania polegały na tym, że przez trzy tygodnie osoby badane prowadziły takie dzienniczki obserwacyjne; miały polecenie, iż po obudzeniu się rano mają zapisać, jak się czują oraz ile godzin spały, i tak dzień po dniu przez 3 tyg. Po tym czasie odebrano osobom badanym dzienniczki i zadano im pytanie: jak myślisz, czy twoje samopoczucie wiązało się z ilością godzin snu; nie pozwolono już osobom badanym patrzeć, co one pisały.

Większość osób badanych pisała tak, że istniał związek pozytywny, bo czułem się lepiej jak dłużej spałem.

Ale badacze posiadali obiektywny zapis tego, ile godzin osoba badana spała i jak się czuła. Wykonano bardzo proste analizy statystyczne, typu korelacje - czy istnieje obiektywny związek między tym, co osoby pisały jak się czują i ile godzin śpią, to okazało się, że korelacje są mniej istotne, że nie ma takiego związku; ludzie mylą się, że coś ma na coś wpływ.

Inne badanie. Posadzono ludzi w dwóch grupach i pokazano film; przy czym w jednej grupie osoby badane oglądały ten film w ciszy a druga grupa oglądała go słuchając hałasu zza drzwi.

Po obejrzeniu filmu pytano obie grupy o ocenę, w jakim stopniu podobał im się film, drugie pytanie dotyczyło tej grupy, która oglądała film w hałasie, pytano, jak myślisz, czy hałas wpłynął na ocenę filmu i w jaki sposób.

Zgodnie z taką wiedzą zdroworozsądkową, że te osoby, które oglądały film w hałasie podawały, że oceniły film bardziej krytycznie, ponieważ hałas wpłynął negatywnie na ocenę filmu.

Natomiast, kiedy porównano oceny tego filmu w dwóch grupach, okazało się, że oceny filmów były takie same, czyli, że tak naprawdę hałas nie miał wpływu na ocenę, mimo, że ludziom wydawało się inaczej.

Z racji tego, że człowiek jest świadomy swoich uczuć, myśli, to też może się jakby pojawić pewna reakcja emocjonalna pod wpływem tej samowiedzy, że np. mogę się wstydzić, bać swoich myśli i uczuć i to jest też taki powód, żeby je tłumić. Np. jeżeli chłopak jest uczony, że nie wolno mu się bać, no tak jak on zda sobie sprawę, że on się boi, to zaraz ogarnia go wstyd i lęk; jeżeli ktoś ma bardo silne normy moralne i widzi osobę, która mu się fizycznie podoba no, ale z drugiej strony widzi, że ta osoba jest zaobrączkowana, to też może się pojawić poczucie winy, bardzo szybko możemy takie uczucie stłumić.

Introspekcja jest także powodem, że ludzie tłumią uczucia, bo się wstydzą, czy wstydzą się swoich myśli, mogą się wstydzić, że cieszą się z porażki osób bliskich, wstydzą się tego, że mogą cieszyć się z niepowodzenia osób bliskich; mamy wiele powodów, żeby tłumić własne myśli; do końca ich nie akceptujemy.

TEORIA SAMOOBSERWACJI DARYLA BEMA (1972)

ŹRÓDŁEM SAMOWIEDZY SĄ WŁASNE ZACHOWANIA, GDY:

* ZACHOWANIE JEST DOBROWOLNE;

* WZGLĘDNIE NOWE;

* MIEŚCI SIĘ W OBSZARZE AKCEPTACJI „JA” - NIE JEST SPRZECZNE Z POTRZEBĄ

POZYTYWNEJ SAMOOCENY JEDNOSTKI (BADANIA FAZIO, EFFREINA I FALANDER, 1981

DOTYCZĄCE SAMOOCENY JEDNOSTKI W ZAKRESIE INTROWERSJI I EKSTRAWERSJI).

Kolejnym źródłem wiedzy na nasz temat jest samoobserwacja. Samoobserwacja jest pojęciem szerszym od introspekcji, bo introspekcja to jest tylko wgląd we własne procesy psychiczne; co czuję, co myślę, czego chcę w danej chwili; natomiast obserwować mogę różne rzeczy lub siebie, co dzieje się z moim ciałem, jak się zachowuję.

Daryl Bem zwrócił uwagę na taką bardzo prostą rzecz; człowiek nie tylko jest obserwatorem innych ludzi, no bo to, co wiemy o ludziach wynika z reguły z naszej obserwacji ludzi, ale także obserwujemy siebie; obserwowanie siebie jest troszeczkę utrudnione, ponieważ nie mamy bezpośrednio, jakby z własną twarzą, kontaktu wzrokowego; stąd tak niezwykle pozytywną rolę właśnie odgrywa owo lustro, kiedy człowiek patrzy na siebie zdaje sobie bardziej sprawę z tego, kim jest i co jest ważne w jego w życiu. Wg. Bema, człowiek także obserwuje siebie, z własnych zachowań wyciąga wnioski na swój temat, ale pod pewnymi warunkami, czyli nie każde zachowanie będzie takim źródłem wniosków na nasz temat; zachowanie musi być dobrowolne, żeby wyciągnąć wniosek, że lubię coś robić, to muszę to zachowanie podejmować dobrowolnie, np. jeżeli mężczyzna sam z siebie, co rano, goli się i nuci jakąś piosenkę, no to taka obserwacja siebie prowadzi go do wniosku, że lubię śpiewać przy goleniu, jest to pewien wniosek adekwatny. Natomiast gdyby ktoś nas zmuszał, kazał, mówiąc śpiewaj, bo ty masz taki piękny głos a ja ci sypnę parę groszy, no to ten ktoś wstaje rano i mówi: muszę mieć na fajki to będę śpiewać to dostane pieniądze, czyli on śpiewa, bo musi i jakby wtedy takie zachowanie pod presją nagród, które mogą być, sprawi, że on nie będzie wyciągał wniosku, że on lubi śpiewać; on śpiewa, bo musi.

My najczęściej wyciągamy wnioski z własnych zachowań, kiedy to zachowanie jest względnie nowe, bo jak zachowanie jest powtarzające się, nie zwracamy na to jakby uwagi; natomiast, kiedy człowiek robi coś po raz pierwszy, no to jest to takie bardzo ważne źródło wiedzy na nasz temat. Np. młody chłopak idzie po raz pierwszy na randkę, to wyciąga pewne wnioski, czy umie się zachować, czy się podoba, czy jestem swobodny; jak potem za którymś razem przychodzi na randkę to już jakby nie myśli aż tak bardzo o tym, jak się zachowam, bo już sporo we na swój temat; a też jakby nie wyciąga wtedy z pojedynczych zachowań wniosków, bo wie, że być może to zachowanie było mało typowe.

Czyli nowe zachowania są źródłem obserwacji siebie.

Kolejny warunek mówi o tym, że to zachowanie musi się mieścić w tzw. obszarze akceptacji „ja”; znaczy, że wnioski z tego zachowania na nasz temat nie mogą być negatywne, ponieważ wiemy, że człowiek broni się przed informacjami negatywnymi na swój temat i wtedy, jak coś złego się stanie, że już wiemy z egotystycznego błędu atrybucyjnego, że człowiek wtedy zwala winę na sytuację, czyli jest coś takiego, jak potrzeba pozytywnej samooceny, że nie będziemy wyciągać z negatywnych zachowań bardzo szybko negatywnych wniosków na nasz temat, np. młody, krewki małżonek, który uderzył swoja żonę, on nie będzie wyciągał zaraz wniosków na swój temat, że jest agresywny, choć pewnie byłby to wniosek adekwatny; ludzie długo się bronią przed taką negatywną oceną.


Badania Fazio, Effreina i Falandera, które pokazują, że faktycznie obserwujemy siebie i te obserwacje potem mają wpływ na to, w jaki sposób człowiek myśli o sobie.

Pomysłowość tego badania polegała na tym, że badacze zadawali osobom badanym takie tendencyjne pytania. Otóż połowie osób badanych zadawano pytanie takie, na które trzeba było odpowiadać w stylu ekstrawertywnym, np. jakich ludzi lubisz, z jakimi ludźmi dobrze się czujesz, itd., czyli musiał mówić pozytywnie o ludziach, bo o takich ludzi go pytano, jakich lubi; czyli były pytania tendencyjne ekstrawertywne.

Drugiej grupie zadawano pytania tendencyjnie introwertywne, np. jakich ludzi nie lubisz, jacy ludzie cię irytują, w jakich sytuacjach wolisz być sam, niż wśród ludzi, itp., czyli znów, nawet jak ktoś odpowiadał na tego typu pytania, miał osobowość ekstrawertywną, to też taki człowiek ma w otoczeniu ludzi, których nie lubi; czy nawet ekstrawertyk ma takie sytuacje, gdzie źle się czuje wśród ludzi, wolałby być sam.

Czyli w tych dwóch grupach zadawano tendencyjne pytania a następnie już po odpowiedzi, spytano osoby badane, aby opisały siebie, jakie są. Czyli tutaj proszono ludzi o samoopis zadając im takie pytania, które korespondowały z ekstrawersją i introwersją.

Okazało się, że odpowiadanie przez parę minut na tendencyjne pytania sprawiło, że osoby, które były pytane w stylu ekstrawertywnym, oceniały siebie, że są bardziej ekstrawertykami niż ta druga grupa, która przez parę minut w tendencyjny sposób koncentrowała się na takich aspektach negatywnych innych ludzi.

Te badania wcale nie pokazują, że człowiek już potem tak ma przez całe życie, ale tylko przez chwile z racji tego, że ludzie mówili w inny sposób o swoich związkach z ludźmi, to przez chwilę miało wpływ na ich sposób patrzenia na siebie, że jedna grupa czuła się bardziej ekstrawertywnie od drugiej.

SAMOOBSERWACJA MOŻE DOTYCZYĆ:

* MOTYWÓW WŁASNEGO POSTĘPOWANIA - EFEKT NADMIERNEGO UZASADNIENIA ZEWNĘTRZNEGO;

Szukamy przyczyn, dla których zachowujemy się w pewien sposób. Może tu wystąpić efekt nadmiernego uzasadnienia zewnętrznego, który polega na tym, iż jeśli nasze zachowanie dzieje się z powodu wielu zmiennych zewnętrznych i wewnętrznych, to ten efekt mówi o tym, że człowiek jednak skupia się na tych przyczynach zewnętrznych, może je uważać za główne i jedyne powody własnego zachowania. Np. ojciec, który jest agresywny wobec swojego dziecka i je bije, ale też może się czuć sprowokowany, bo dziecko jest w okresie dojrzewania i zachowuje się krnąbrnie, to nie znaczy, ze wszyscy biją takie dzieci, ale on tutaj może skupić się na przyczynie zewnętrznej i uważać, że bije swoje dziecko, bo ono jest takie, nie szuka już przyczyn w sobie; czyli jest to ten efekt nadmiernego uzasadnienia zewnętrznego, który polega na tym, że jeżeli jest jakaś bardzo wyrazista przyczyna zewnętrzna, dla której zachowujemy się w pewien sposób, to zaczynamy ignorować nasze uwarunkowania wewnętrzne, że także nasze potrzeby, nawyki, emocje mogłyby mieć wpływ na nasze zachowanie.

* WŁASNEJ MIMIKI - HIPOTEZA MIMICZNEGO SPRZĘŻENIA ZWROTNEGO

BADANIA STRACKA I IN (1988).

Ekspresja mimiczna, która towarzyszy różnym emocjom, nie jest tylko spowodowana przez nasze przeżycia; czasem człowiek robi pewne miny i na skutek tego, że zaczyna odczuwać te miny, czyli jest jakby świadomy pewnych napięć mięśni, czyli jest świadomy swojej mimiki, zaczyna przeżywać emocje, czy wydaje mu się, że przeżywa emocje zgodne z mimiką.

Badanie Stracka dotyczy hipotezy mimicznego sprzężenia zwrotnego. W badaniu tym osoby czytały pewien zabawny komiks [komiks był nowy]; osoby badane podzielono na dwie grupy i podczas oglądania owego komiksu, kazano osobom badanym trzymać ołówek w buzi w dwóch pozycjach. Jedna pozycja polegała na tym, że ołówek był między wargami, wargi lekko opuszczone w dół, natomiast w drugiej grupie osoby trzymały ów ołówek między zębami, czyli taka pozycja twarzy, jak człowiek, który się uśmiecha. I w takich dwóch układach napięcia mimicznego twarzy, osoby oglądały ów komiks.

Po jego obejrzeniu pytano osoby badane - w jakim stopniu był zabawny ten komiks. Wniosek był bardzo prosty; osoby, które trzymały ów ołówek w wargach, czyli był taki zwis warg w dół, to były przekonane, że komiks był mniej zabawny, mniej wesoły, niż ta grupa, która trzymała ołówek między zębami. Takie polecenie, które czasem słyszą dzieci - no uśmiechnij się, nie bądź taki marudny, to ma swój sens, mimo, że to może nas irytować, że ktoś nas zmusza, czemu mam się śmiać, jeżeli jest mi smutno. Jeżeli człowiek jest w stanie zrobić taką minę, to efekt zwrotny może być taki, ja mimo wszystko poczuje się lepiej właśnie z tego względu, że zmieniłam wyraz twarzy.

Że tak jest, że my wnioskujemy o emocjach na podstawie mimiki, napięć mięśni naszego ciała, pokazują kolejne badania.

Wyobraźmy sobie taką sytuację - robicie test, który bada waszą kreatywność i czekacie na wyniki; tendencyjnie posadzono ludzi na dwóch typach siedzeń. Pierwsza grupa osób badanych czekała w pokoju siedząc na wygodnych fotelach; natomiast drugaą grupę, tendencyjnie, posadzono na maleńkich stołeczkach, jakie są w przedszkolu dla dzieci, były to osoby dorosłe, więc musiały siedzieć w pozycji niewygodnej, skulonej. Przychodzi badacz i mówi osobom badanym bardzo pozytywną informację, mianowicie, że wyszedł wspaniały wynik, że są niezwykle kreatywni. Potem proszono o ocenę emocji, co czułeś po usłyszeniu, że jesteś kreatywny.

Ta grupa osób, która czekała w wygodnych fotelach pisała, że czuje dumę, radość, euforię, miała samoświadomość emocji pozytywnych; natomiast druga grupa, która siedziała w pozycji skulonej, pisała, że się cieszy, ale były to przeżycia mniej pozytywne.

* WŁASNEGO POBUDZENIA - DWUCZYNNIKOWA TEORIA EMOCJI SCHACHTERA - BADANIA SCHACHTERA I SINGERA (1962), DUTTONA I ARONA (1974).

Inne badanie, z których możemy wnioskować na podstawie różnych zmian w naszym ciele o tym, co się z nami dzieje. Były to badania, w których udział brali młodzi mężczyźni i powiedziano im, że będzie badana praca serca takim urządzeniem, które nagłaśnia bicie. Oprócz tego powiedziano osobom badanym, że będą oglądać akty młodych, pięknych kobiet; no i tak się stało, oglądali te akty i słyszeli rzekomo wzmożone bicie swojego serca, rzekomo, bo to była manipulacja polegająca na tym, że z taśmy słyszały tikanie; manipulacja polegała na tym, że przy dowolnym zdjęciu to tikanie nasilało się. Po obejrzeniu tych zdjęć proszono osoby badane, aby wskazały, które zdjęcia im się najbardziej podobały. Wiele osób badanych wskazywało to zdjęcie, przy którym słyszały ta rzekomo nasiloną pracę własnego serca.

Czyli znów taki dowód, że faktycznie obserwujemy własne ciało, jeżeli coś się dzieje, co nam się kojarzy z pobudzeniem, to wtedy uważamy, że coś musiałam więcej czuć, czy to musiało mi się bardziej podobać.

W innym badaniu brali udział też młodzi mężczyźni i mieli oni takie polecenie, żeby wsiąść do autobusu i usiąść na wolnym miejscu. Stworzono dwie grupy. Jedna grupa wsiadała do autobusu spokojnie, natomiast drugiej grupie kazano się spieszyć i ta grupa mężczyzn musiała biec, no i zdyszani wpadali do autobusu. Cała manipulacja polegała na tym, że było tylko jedno wolne miejsce a obok była pani. Gdy już ci panowie zdyszani wsiedli, za chwilę pytano ich - oceń jak bardzo podoba ci się pani, która była obok. Ci mężczyźni, którzy wsiadali zdyszani, uważali, że ta pani bardziej im się podoba, niż panowie, którzy wsiadali spokojnie.

To są takie prawidłowości, które są znane, np. kobiety mogą się zakochać w mężczyźnie, który ich uratuje z pożaru, albo zmieni im koło gdzieś na drodze, że jakby tutaj to pobudzenie jest spowodowane przez inne bodźce, np. przez stres może być przeniesione na ocenę atrakcyjności osoby, która się w tej sytuacji znalazła.

Kolejne badania dotyczą wnioskowania o emocjach. Jest taka teoria Schachtera dwuczynnikowa, która mówi, że żeby powstała emocja musza zajść dwa procesy: pierwszy czynnik, na który musimy zwrócić uwagę to jest pobudzenie, czyli najpierw osoba zdaje sobie sprawę, że coś się z nią dzieje, że jest pobudzona; natomiast drugi czynnik, to jest szukanie przyczyn. I teraz od interpretacji przyczyn tego, dlaczego jestem pobudzona, zależy treść przeżywanych emocji.

Jeżeli idzie młody chłopak ulicą i nagle czuje, że drżą mu kolana, widzi przed sobą piękna dziewczynę, no to może dojść do wniosku, że drżą mu kolana, bo ona aż tak mu się podoba. Natomiast w drugiej sytuacji, kiedy młodemu chłopakowi drżą kolana a widzi, że na wprost biegnie duże psisko, to może dojść do wniosku, że te kolana mu drżą, bo widzi dużego psa biegnącego na wprost, widocznie się go boi; czyli to jest taki proces, który składa się z dwóch etapów - coś się najpierw dzieje z moim ciałem a potem szukam przyczyn.

BADANIA SCHACHTERA I SINGERA, 1962

GRUPA POINFORMOWANA

O POBUDZAJĄCYM DZIAŁANIU

LEKU

GRUPA NIEPOINFORMOWANA

POMOCNIK

W EUFORII

POMOCNIK

W GNIEWIE

POMOCNIK

W EUFORII

POMOCNIK

W GNIEWIE

Brak emocji

Brak emocji

Euforia o.b.

Gniew o.b.

1. OSOBY POINFORMOWANE O DZIAŁANIU LEKU SWOJE SAMOPOCZUCIE INTERPRETOWAŁY NIEEMOCJONALNIE - JAKO EFEKT LEKU;

2. OSOBY NIEPOINFORMOWANE, INTERPRETOWAŁY SWOJE SAMOPOCZUCIE JAKO EFEKT SYTUACJI ZEWNĘTRZNEJ - ZACHOWANIA POMOCNIKA.

Wszystkie osoby badane otrzymywały pewien lek, który działał w sposób pobudzający; połowy osób badanych nie poinformowano o tym, czyli ta pierwsza grupa miała powody, żeby spodziewać się, że będzie się gorzej czuła, że będzie pobudzona. Stworzono jeszcze takie dwie sytuacje: albo osoba badana wchodziła w kontakt z rzekomo drugą osobą badaną, która była pomocnikiem eksperymentatora, i ta osoba albo wpadała w euforię, albo, w drugiej wersji, wpadała w gniew. Po kontakcie z takim pomocnikiem pytano osoby badane, co czuły w sytuacji, gdy były z tą osobą.

Osoby, które były przekonane o tym, że ich pobudzenie jest spowodowane przez działanie leku, czyli miały taki powód nie emocjonalny w interpretacji swojego stanu poczucia, że źle się czuję, czy coś się ze mną dzieje, bo wiem, że jestem pod wpływem leku, to te osoby mówiły, że były pobudzone, ale był to efekt leku, natomiast nie przeżywały żadnych emocji typu lęk, strach, złość, itd., bo jak wiemy emocja to jest też pewna treść psychiczna, którą przeżywamy.

Natomiast druga grupa, która była niedoinformowana o tym, że lek działa w sposób pobudzający, interpretowała swoje pobudzenie jako efekt tego, że są pod wpływem owej osoby, że jeżeli ta osoba nazywana pomocnikiem wpadała w euforię, to widocznie ja też to czułam, bo ona mnie tym „zaraziła”; w drugiej sytuacji, kiedy osoby badane kontaktowały się z pomocnikiem wpadającym w gniew, były przekonane, że też czuły gniew.

Czyli w zależności od tego, czy mam podaną wyraźną przyczynę tego pobudzenia, że jestem po środku, który wzięłam czy nie, mógł zadecydować o tym, jak interpretowały swój stan osoby badane. Osoby, które były poinformowane o skutkach leku interpretowały swoje pobudzenie nie emocjonalnie, że źle się czują, bądź, że są pobudzone to jest efekt leku.

Natomiast ta grupa, która nie wiedziała o przyczynach farmakologicznych tego leku, szukała przyczyn w sytuacji, czyli własne pobudzenie interpretowano w taki bardziej psychologiczny sposób, jako emocje, że ten człowiek albo mnie bawił, albo się wściekał, więc też czułam złość.

Taka błędną interpretację pobudzenia można wykorzystywać w terapii.

Wyobraźmy sobie taką sytuację, że ktoś, z jakichś powodów natury psychicznej nie może spać, cierpi na chroniczną senność. Przychodzi do lekarza z obawą, że coś złego się z nim dzieje. Taka terapia paradoksalna mogłaby polegać na tym, że lekarz daje pacjentowi placebo i mówi mu, że to jest taka terapia, że najpierw pacjent otrzyma lek, po którym na pewno nie będzie mógł spać. Pacjent bierze lek, idzie spać, oczywiście nie może spać, ale z innych powodów; ale po raz pierwszy może ten fakt, że nie śpi zinterpretować jako efekt leku; jeżeli jest to efekt leku, to nie mam się czego bać, czyli jest to początek tego, że pacjent wycisza się, bo wie, że jest pod wpływem leku i usypia; czyli takie skierowanie interpretacji złego stanu psychicznego na źródła poza emocjonalne, może sprawić, że ta emocja lęku, niepokoju wygaśnie. Czyli tutaj możemy dokonywać takich terapeutycznych, błędnych interpretacji stanów pacjenta.

OPINIE INNYCH LUDZI

Część naszej wiedzy o sobie wynika z opinii innych ludzi na nasz temat, ale nie chodzi tylko o opinie w sensie intelektualnym, że ludzie o nas mówią, brzydka, ładna, mądra, głupia; nie zawsze też słyszymy, co mówią o nas ludzie. Nie chodzi tu tylko a takie opinie natury werbalnej, że ludzie wyrażają jakieś zdanie, oceny naszej osoby, ale także o ustosunkowania emocjonalne do ludzi i dlatego tutaj pojawia się koncepcja odzwierciedlonego „ja”.

OGÓLNE ZAŁOŻENIA KONCEPCJI

Nasze „ja” odzwierciedla stosunek innych ludzi do nas. Twórcami takiego podejścia byli Cooley i Mead. Mówi się, że wewnętrzne życie psychiczne człowieka jest takim odzwierciedleniem interakcji społecznej i to, jaki mam stosunek do własnej osoby, odzwierciedla stosunek innych ludzi do mnie; jeżeli człowiek był, czy jest kochany, szanowany, to ma większe szanse myśleć o sobie, że jest istotą godną szacunku, czy miłości niż człowiek, który nie był szanowany, czy kochany przez innych, zwłaszcza przez osoby bliskie. Te oceny odzwierciedlone nie wszystkich ludzi są równie ważne, czyli jakby w mniejszym stopniu zależy nam na opiniach przypadkowych osób, natomiast dla naszego samopoczucia są decydujące te opinie osób znaczących w naszym życiu. Człowiek jakby uwewnętrznia jakby ustosunkowanie innych ludzi do siebie. Uważa się też, że człowiek nie może w dowolny sposób zachowywać się, że te wszystkie role, w które wchodzimy są pewnym efektem negocjacji z otoczeniem; jeżeli chciałabym wejść w rolę matki, to musi się ktoś zgodzić, żeby być ojcem moich dzieci; jeżeli chcę wejść w rolę żony, to musi się znaleźć ktoś na bycie mężem; ja to bym chciała być w roli żony a np. mąż ma inne wyobrażenia żony i tutaj może dochodzić do takich sytuacji konfliktowych, że ja usiłuję wywalczyć sobie pewną rolę a osoby bliskie czy ważne, nie zgadzają się; trudno być sobą, jeżeli inni ludzie na naszą koncepcję własnej osoby nie wyrażają zgody. Co to znaczy być sobą, tzn. być sobą w pewnych związkach z ludźmi. Mogę chcieć być bardziej szanowana i kochana niż to robią osoby bliskie i czasem jest to bardzo trudno, żeby to zmienić; ludzie czują się w dużej mierze w efekcie tego, jak inni ludzie nas traktowali.

Te oceny odzwierciedlone są szczególnie ważne w pierwszych latach życia, mówi się o stylach przywiązania do osób bliskich, że te pierwsze relacje z osobami bliskimi budują obraz naszej osoby, ale też i obraz świata, są ważne dla naszego samopoczucia.

BADANIA EMPIRYCZNE

ZGODNOŚĆ SAMOOCEN JEDNOSTKI Z OCENAMI INNYCH JEST WIEKSZA W PRZYPADKU CECH SPOŁECZNIE AKCEPTOWANYCH NIŻ NIEAKCEPTOWANYCH (FUNDER, 1980);

ISTNIEJE SILNIEJSZY ZWIĄZEK MIĘDZY SAMOWIEDZĄ JEDNOSTKI I JEJ WYOBRAŻENIAMI NA TEMAT TEGO JAK JEST OCENIANA PRZEZ INNYCH, NIŻ MIĘDZY SAMOWIEDZĄ A RZECZYWISTYMI OCENAMI (May, 1991).

Prowadzono badania, których celem było zweryfikowanie koncepcji odzwierciedlonego „ja”, w jakim stopniu nasze samooceny odzwierciedlają opinie innych ludzi na nasz temat.

H. Bell [?] odkrył taką prawidłowość, że ta zgodność samoocen z ocenami innych ludzi jest większa w zakresie cech akceptowanych niż nieakceptowanych, tzn., bardziej jakby te nasze samooceny są podobne do ocen innych ludzi, naszych cech pozytywnych. Natomiast w zakresie cech negatywnych możemy mieć samoocenę rozbieżną z ocenami ludzi.

Dlaczego tak się dzieje? Otóż powodów może być co najmniej kilka, a dwa z nich to takie, że po pierwsze: o naszych zaletach zwykle słyszymy w bezpośrednich kontaktach z ludźmi. Czyli jest taka norma obyczajowa, która mówi, że możesz chwalić ludzi a już z krytykowaniem to wiemy, że to jest sztuką i zresztą też uczymy się chociażby w ramach treningu asertywności, żeby nie krytykować ludzi w kategorii cech, tylko żeby ewentualnie krytykować ludzi za określone zachowania; znacznie rzadziej słyszymy o swoich wadach w życiu dorosłym. Komunikowanie wad jest mniej jawne od komunikowania naszych zalet.

Drugi powód jest taki: człowiek może mieć powody natury egotystycznej, żeby bronić się przed akceptacją takich wad, że jeśli nam ktoś mówi, że mam wady, to nie akceptujemy tego i możemy sobie tworzyć jednak samooceny bardziej pozytywne niż opinie innych ludzi na temat naszych wad, no bo jest to sprzeczne z naszym poczuciem własnej wartości.

Druga prawidłowość mówi o tym, że wyobrażenia na temat tego, jak jesteśmy oceniani przez innych ludzi, niekoniecznie są zgodne z tymi ocenami, czyli że ludzie mogą mieć błędne wyobrażenie o tym, jak oceniają ich

inni ludzie, czyli że też w zakresie tych ocen odzwierciedlonych występują znaczne zniekształcenia. Psychologowie mówią, że z racji wysokiej bądź niskiej samooceny, człowiek projektuje na innych ludzi pewne wyobrażone oceny.

Osoby o niskiej samoocenie, które przekonane są o tym, że nie mają wielu zalet, to one mogą swój niepokój, samokrytycyzm projektować na inne osoby; czyli osoba o niskiej samoocenie, która myśli o sobie, że jest głupia, jest przekonana, że inni ludzie też tak myślą o niej, czyli projektuje swoja samoocenę na wyobrażone oceny innych ludzi. Takie wyobrażanie sobie tego, co inni ludzie myślą, bądź czują do nas nazywane jest w psychologii metapercepcją, czyli jak wyobrażam sobie, że spostrzegają mnie inni ludzie.

Badania [czyjeś?] pokazują, że osoby o niskiej samoocenie mają negatywną metapercepcję, gdyż projektują swoje niskie samooceny na oceny własnej osoby przez innych ludzi.

Natomiast osoby o wysokiej samoocenie, które mają takie poczucie bezwarunkowej akceptacji, są skłonne projektować pozytywną ocenę na innych ludzi, czyli są przekonane o tym, że inni ludzie bardziej je lubią, że bardziej je cenią niż jest to w rzeczywistości; komfortowo jest mieć wysoką samoocenę.

PORÓWNANIA DO INNYCH

KONCEPCJA FESTINGERA (1954)

WG KONCEPCJI FESTINGERA

LUDZIE PORÓWNUJĄ SIĘ DO INNYCH, PODOBNYCH DO SIEBIE W CELU ZDOBYCIA „OBIEKTYWNYCH” INFORMACJI NA SWÓJ TEMAT (WALIDACYJNE MOTYWY PORÓWNAŃ).

DWA RODZAJE PORÓWNAŃ:

Festinger badając świadomość, dla której porównują się do innych ludzi głosił, że ludzie będą zdobywać „obiektywne” [bo oddaje zniekształconą samoświadomość] informacje na swój temat. Jeżeli człowiek przyznał się przed samym sobą, że jego porównania są mało obiektywne, no to nie mógł wykrzesać pewnej satysfakcji z tych porównań. Ludziom wydaje się, że porównują się do innych ludzi po to, aby zdobyć obiektywne informacje na swój temat; poszukiwanie trafnych, obiektywnych informacji nosi nazwę motywacji walidacyjnej; że człowiek chce zweryfikować wartość swojej osoby w różnych sferach. Jeżeli chcemy ocenić własnaą sprawność, inteligencję, to nie porównujemy się do osób np. dużo młodszych, tylko porównujemy się do osób, które są w podobnym wieku; jeżeli chcemy porównać nasza sprawność fizyczną, to kobiety z reguły nie ścigają się z mężczyznami, tylko robią to wśród kobiet, no i w drugą stronę, młody mężczyzna nie cieszy się, że prędzej biega od swoich koleżanek.

Mimo to, możemy tutaj w ramach porównywania do osób podobnych do siebie, możemy dokonywać pewnych manipulacji i właśnie o tym mówią dwa typy porównań.

PORÓWNANIA W DÓŁ

JEDNOSTKA PRAGNĄCA PODNIEŚĆ SWOJĄ SAMOOCENĘ PORÓWNUJE SIĘ DO GORSZYCH OD SIEBIE (MOTYWY EGOCENTRYCZNE).

Możemy porównywać się do osób podobnych, ale gorszych trochę niż my. Np. gdybym chciała ocenić, czy dobrze się uczę, no to oprócz tego, że mogę sobie wyliczyć średnią ocen, to mogę też porównywać się do innych kolegów i koleżanek.

Porównania w dół polegałyby na tym, że będę porównywać się do osób gorszych od siebie; to ma za zadanie podnieść naszą samoocenę.

PORÓWNANIA DO GÓRY

W CELU SAMODOSKONALENIA SIĘ JEDNOSTKA PORÓWNUJE SIĘ DO LEPSZYCH OD SIEBIE.

Porównujemy się do osób lepszych od siebie. Pełni on taką funkcje samodoskonalenia się, bo porównując się do lepszych mamy pewien obraz naszych braków, ale też mamy taką funkcje motywującą i informacyjną, co mam zrobić, żeby być lepszym.

Taką ujemną konsekwencją porównań do góry jest ryzyko, że moje samopoczucie pogorszy się, że wtedy człowiek może mieć powód do zaniżonej samooceny.

Porównania do góry w świetle badań, są niestety bardziej typowe dla osób o niskiej samoocenie, które właśnie przez takie porównywanie się do osób lepszych od siebie, utwierdzają się w poczuciu małej wartości.

Natomiast porównania w dół są bardziej typowe dla osób o wysokiej samoocenie, które przez tego typu porównania afirmują swoją wartość.

Jakie funkcje w naszym życiu pełni samowiedza?

I. TOŻSAMOŚCIOWE

DZIĘKI SAMOWIEDZY POSIADAMY POCZUCIE WŁASNEJ ODRĘBNOŚCI (JA INDYWIDUALNE), PRZYNALEŻNOŚCI SPOŁECZNEJ (JA SPOŁECZNE), IDENTYCZNOŚCI, CIĄGŁOŚCI WŁASNEGO „JA”.

Te funkcje podtrzymują nasze poczucie, że ja to ja, że mimo różnych zmian, które zachodzą w naszym ciele, w naszych cechach psychicznych, to jednak cały czas mam takie poczucie, że my to my. Nawet jakby człowiek nie posiadał żadnej wiedzy na swój temat, oczywiście nie mógł by zachować tego poczucia własnej tożsamości; w zależności, na jakich aspektach samowiedzy skupiamy się; możemy podtrzymywać czy afirmować tożsamość indywidualną wtedy, kiedy koncentruję się na samowiedzy dotyczącej moich cech odrębnych i niepowtarzalnych w stosunku do innych ludzi. Natomiast, jeżeli koncentruję się na takiej samowiedzy o tym, kim jestem w grupie, do jakiej grupy przynależę, jakie pełnię role, to wtedy podkreślam i afirmuję tożsamość społeczną.

II. ZASPOKAJANIE POTRZEB I KIEROWANIE WŁASNYM ROZWOJEM

SAMOWIEDZA UŁATWIA ZASPOKAJANIE POTRZEB, WYZNACZA CELE ŻYCIOWE JEDNOSTKI ORAZ SPOSOBY ICH REALIZACJI.

Gdyby człowiek nie wiedział, co lubi, czego chce, do czego zmierza, to działałby w sposób chaotyczny; metodą prób i błędów musiałby cały czas badać to, co lubi i czego chce. Tutaj samowiedza w zakresie spraw ważnych, jakichś hierarchii wartości naszych potrzeb, ułatwia nam planowanie swego życia, stawianie sobie pewnych celów w życiu to, w jaki sposób chcemy, czy uważamy, że powinniśmy te cele realizować. Czyli bez samowiedzy nie byłoby celowych , planowanych zachowań.

III. FUNKCJE SAMOKONTROLI

W ZALEŻNOŚCI OD STAŁEJ (OSOBOWOŚCIOWEJ) DOMINACJI LUB AKTYWIZACJI JEDNEGO Z RODZAJÓW „JA”, SAMOKONTROLA POLEGA NA UZGADNIANIU ZACHOWANIA Z WEWNĘTRZNYMI PRZEKONANIAMI JEDNOSTKI (JA PRYWATNE) LUB WYMAGANIAMI SYTUACJI ZEWNETRZNEJ (JA PUBLICZNE).

SPRAWNOŚĆ SAMOKONTROLI NAZYWANA JEST SIŁĄ EGO (BARRON).

Samowiedza potrzebna jest do tego np., żeby zachować pewną zgodność zachowania z wewnętrznymi przekonaniami. To, na czym samokontrola będzie polegała zależy od tego, które „ja” będzie aktywizowane; jeżeli skupimy się na swoim wnętrzu, to będziemy kontrolować swoje zachowania w kontekście naszych przekonań, natomiast, jeżeli zaktywizujemy „ja-publiczne” przez wprowadzenie audytorium, które nas widzi, to tu bardzo często samokontrola polega na tym, aby zachować się zgodnie z wymaganiami w sytuacji zewnętrznej; te cele, czy sposoby kontroli mogą być zależne od tego, które „ja” , czy „ja-prywatne”, czy „ja-publiczne” będzie zaktywizowane. Generalnie mówi się, że taka zdolność do efektywnej samokontroli jest cechą naszej osobowości. W psychologii funkcjonuje takie pojęcie osobowościowe - zdolność do samokontroli i np. w koncepcjach psychoanalitycznych jest taka siła ego, czyli, w jakim stopniu człowiek jest w stanie panować nad samym sobą, w jakim stopniu ma wgląd we własne procesy, w jaki sposób jest w stanie kierować swoim życiem, tutaj też siłę ego możemy nazwać poziomem integracji osobowości; ludzie, którzy są bardziej wewnętrznie zintegrowani mają większą siłę ego a właśnie takie osoby zdezintegrowane, które czegoś się boją, nie bardzo wiedzą, czego chcą w życiu, no to mówi się, że mają zdezintegrowaną osobowość, albo słabe ego.

1

11



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Psychologia społ. wykł. III, Psychologia
społ wykł 7 - 18.04 (sobota), społeczna
kwestie społ wykł II sem II
pom spol wykl III
pom spol wykl IV
pom społ wykł V
Wykłady PSYCHOLOGIA SPOŁ I WYCH
referat psych. spol. nied, studia, II ROK, Psychologia społecznego niedostosowania
psych osobowosci wykl 7 i 8 opracowany, Psychologia Osobowości
Stan bio psycho społ
2. p społ stos 10.02.2011, Psychologia, Uczelnia, III rok, VI semestr, Psychologia społeczna stosowa
WPROWADZENIE DO PSYCHOLOGI WYKL Nieznany
psychologia społeczna i wychowawcza wykł. 26.05.2011, Egzamin podzielony na grupy ćwiczeniowe  godz
psychologia społeczna i wychowawcza wykł. 12.05.2011
ps spol grupy spoleczne, “Psychologia Społeczna” Stanisław Mika
ps spol grupy spoleczne, “Psychologia Społeczna” Stanisław Mika
diagnoza psychoped wykl i

więcej podobnych podstron