304 Wybór prac krytycznych
szym pokarmem. Kardynalnym przymiotem tego pokarmu powinna być czystość i zacność. Jak więc pierwszym warunkiem książki dla dzieci powinna być treściwość, tak drugim ich zacność, czyli moralność.
Książka niemoralna jest zgorszeniem młodego, jest dla niego niebezpieczna jak towarzystwo ludzi rozpustnych. Książka podobną być powinna do zacnej, bogobojnej, cnotliwej matki. Acóżbyśmy sądzili o takiej matce, która by zamiast wychowywać w nadobnej niewinności i cnocie, prowadziła dzieci swe na drogę zepsucia, ich wyobraźnię zamiast przykładami bogobojności, zapalała’ obrazami zgorszenia, zamiast wstręt — budziła w nich ponętę do grzechu, zamiast niecić w ich sercach miłość czystości, która dziećię do anioła podobnym czyni, poruszała owe niskie namiętności, które zacierają w nas dostojność ludzką i zniżają nas do gromady zwierząt? Taka wyrodna matka, gdyby znalazła się na świecie, zasłużyłaby na publiczną sromotę. A ileż to książek ziejących trucizną przechodzi przez ręce młodzieży w najrychlejszym wieku! Biada pisarzom, którzy nie do cnoty, ale do upadku czytelników swoich prowadzą! Autorowie książek dla młodzieży powinni i w dziecku szanować godność człowieka, obraz Boga, świętą niewinność serc, dziewiczą wstydliwość, która tchnie wonią lilii, a zdobi anielskością młodą duszę. Ani wprost, ani pośrednio nie godzi się młodzieży wodzić na pokuszenie. Lepsza bez wątpienia najgrubsza nieświadomość, niż za wczesne obeznanie ze złem. Błędna i arcyszkodliwa jest zasada tych, którzy odrazę ku złemu chcą zaszczepić w dziecku, malując mu brzydotę i zepsucie w jaskrawych kolorach; tacy zamiast obudzić w nim wstręt do złego, wtajemniczą go w szpetności moralne, wzniecą w nim niepotrzebną a raczej szkodliwą ciekawość, zamiast jak najdłużej utrzymać, zetrą z ich serc świeżą rosę niewinności. Dlaczegóż najprzód obeznawać ze złem młodego, czy dlatego, aby go potem od złego do dobrego nawracać? Kto by chciał obudzić w drugim wiarę, malując mu tylko niedowiarstwo, pewno nie tak prędko doszedłby do celu swego, jak ten, który by gorącym sercem opowiadał wiarę samą. Wszystko, co zacne, nie w obrazach podłości, ale w uroczej, w świętej niechaj występuje dla dzieci postaci. Młode serca to pulchna, wdzięczna rola; któż by tak był przewrotny, że zamiast pszenicy siałby na niej pierwej kąkol? Kto sieje kąkol, sprząta kąkol, a kto sieje pszenicę, sprząta pszenicę. K akol zasiany razem z pszenicą, takową przytłumi i przerośnie. Nie lepiej więc na czystych sercach młodzieży siać od razu złote ziarnka prawdy i cnoty? Na dzieci szczególnie działać trzeba dodatnio, a nie ujemnie; nie tak więc gwałtem tłumić albo budzić, a potem tłumić złe skłonności, jak raczej kształcić szlachetne, a te raz obudzone, same przez się przytłumią tamte. Zapal młodzieży umysły ku celom szlachetnym, wzniosłym, wielkim, a nie będziesz potrzebował tak bardzo strzec jej od złego. Niechaj i książki do takiego samego dążą celu; niechaj rozniecają, karmią i kształcą siły etyczne, niechaj jako zacny człowiek tchną na dzieci miłością dobrego; niechaj kształcą smak dobry; niechaj wrodzone namiętności ku wyższym kierują celom; niechaj za wpływem książek rozpłomieniają się młode serca niewinnością anioła, miłością prawdy i ludzi, bojaźnią Boga; niechaj wciąż budzą w dziecku sumienie, które jako stróż wśród pokus czuwać nad nim będzie.
Jak książka moralnie działać powinna na dziecię, tak z drugiej strony strzec się należy moralizowania, które jest słabą stroną tego rodzaju literatury. Ile razy autor kazanie prawi, tyle razy jest pewno nudny; słowa jego robią takie samo wrażenie, jak groch rzucany o ścianę. Obyśmy wreszcie przekonać się chcieli, że wszelkie morały, które nam tak hojnie a mechanicznie za każdą sposobnością z ust się leją, żadnego skutku na dziecku nie wywierają, jeżeli rzecz sama z siebie nie działa moralnie; gdy rzecz sama z siebie tchnie zacnością, bez wątpienia znajdzie żywy oddźwięk w niezepsutym sercu i chętną wolę. Jak oschły, abstrakcyjny morał nie jest zdolny pokonać obojętność, tak bezpośrednio i czynnie działa na umysł, serce i wolę czytelnika dobra powieść, zdarzenie wyższego rzędu, piękny dramat, historyczny obraz wielkiego czynu, poświęcenie cnotliwego męża, charakter wielkiego bohatera. O! ckliwe i niepożyteczne są książki, w których od pierwszej do ostatniej karty morał ścigać i dręczyć młodego czytelnika nie przestaje. „Każdy rozdział — mówi nieznany autor zdrowo napisanej rozprawy — każdy wiersz musi być nim naszpikowany; zaledwie zacznie dziecię interesować się jaką powiastką, rade nierade musi rozmyślać; zaledwie wzbiło się w krainę poetycznego rojenia, natychmiast przypominają mu nie tylko czym jest, ale czym będzie, czym być powinno. Słowem, myśl dziecięca, ów naturalny popęd młodego ducha, ani chwili nie ma wolnej do samodzielnej pracy wewnętrznej: autor nie daje mu spokoju, peroruje, dręczy wyrzutami, nudzi radami tak splecionymi z powieścią, że ani sposobu wywinąć się od nich. Przebiegając kilka takich utworów, żałowałem książek starej daty, gdzie przynajmniej nie moralizowano tak zacięcie. W nich przynajmniej mogło dziecię z zupełną swobodą bawić się opowiadaniem”.
Książki dla dzieci powinny być nie tylko treściwe i moralne, ale także przystępne. Gdybyśmy dziecku dźwigać kazali ciężką zbroję, wyrządzalibyśmy mu wielką krzywdę, bo nawet bydlęciu nie kładziemy na grzbiet ciężaru nad jego siły. Jak dla słabych jeszcze sił fizycznych, tak dla słabych jeszcze sił umysłowych ciężar może być za wielki, które zmuszone go dźwigać w końcu
20 — Literatura dla dzieci i młodzieży