392 Wybór prac krytycznych
skiej. Czy historyk literatury potrafi to dobrze uczynić i czy — z czym również się trzeba liczyć — nie potraktuje tej propozycji badawczej jako zdeprecjonowania jego warsztatu naukowego? Spróbujmy zacząć to czynić, nie lękając się, iż popadniemy w infantylizm. (A w związku z tym warto może przemyśleć dwuwiersz z Fausta Goethego:
Das Alter macht nicht kindisch, wie man spricht.
Es findet uns noch ais wahre Kinder.) 1
Wzrastający poziom ideowo-artystyczny polskiej literatury dla dzieci i młodzieży czyni ją coraz ważniejszym elementem wychowawczym. Jestem szczerym admiratorem wielu książek reprezentujących literaturę dla dzieci i młodzieży. I jestem przekonany, że jej rola będzie coraz bardziej wzrastać, że wprowadzać ona będzie młode pokolenia Polski Ludowej w sposób pogłębiony i skuteczny w dziedzinę obowiązku walki o życie coraz bardziej godne człowieka. I dlatego chciałbym na końcu wykładu postawić słowa Norwida:
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy — praca, by się zmartwychwstało.
Troska o wysoki poziom artystyczny literatury dla młodzieży — to, oczywista, troska o spotęgowanie jej oddziaływania ideowo-wychowawcze-go, o to, aby kształtowała ona najskuteczniej miłość młodego pokolenia do socjalistycznej ojczyzny, aby budziła ona pogłębioną odpowiedzialność społeczną, aby kształtowała pokolenie, które kontynuować będzie walkę o udoskonalenie naszego życia, o socjalistyczną moralność, o wytwarzanie solidarności w walce o najszczytniejsze ideały: socjalizm i pokój.
KRYSTYNA KULICZKOWSKA
Z ZAGADNIEŃ PROZY DLA MŁODZIEŻY W POLSCE LUDOWEJ1
Jeśli objęcie w krótkim szkicu — w umownym choćby całokształcie -dwudziestu lat rozwoju jakiejkolwiek gałęzi twórczości jest trudnym zada niem dla krytyka, nie należy się łudzić, że skromniejszy teren, jakim jes literatura dla dzieci i młodzieży — zadanie to ułatwia. Przede wszystkim — utwory z tej dziedziny są szerokiej publiczności mniej znane, a w każdym razie rzadziej czytane pod kątem oceny literacko-krytycznej; następnie zakres „literatury dla dzieci” jest — oczywiście proporcjonalnie — szerszy, obejmuje bowiem różne gatunki poezji i prozy, w innych dziedzinach pisarstwa stanowiące przedmiot osobnych rozważań; po trzecie wreszcie bardzo istotna sprawa: o rozwoju naszej literatury mówi się bardziej wyczerpująco raz do roku około... Walnego Zjazdu ZLP. Nie było na tych zjazdach referatów poświęconych literaturze dla dzieci i młodzieży, nie było też — z wyjątkiem rozszerzonego Plenum ZG ZLP w roku 1951 — ani jednej szerszej narady poświęconej tym problemom, zorganizowanej przez związek twórczy. A ponieważ jest to dziedzina ilościowo poważnie rozbudowana, jest rzeczą oczywistą, że próba odrobienia zaległości dwudziestolecia w krótkim szkicu byłaby co najmniej niepoważna, zwłaszcza że nie można tu ujmować tematu wyłącznie problemowo, operować skrótami i aluzjami do rzeczy ogólnie znanych, lecz z konieczności przyjąć, przynajmniej częściowo, tryb referująco-informacyjny. Sprawom literatury dla dzieci, rozwoju poszczególnych jej działów powinna być poświęcona osobna narada z kilkoma referatami.
Tutaj mogę pokusić się zaledwie o zasygnalizowanie niektórych problemów, i to jeszcze z wybranego zakresu powieści o tematyce współczesnej.
Zakres ten trzeba jeszcze uściślić, gdyż moment „współczesny” może równie silnie wystąpić np. w powieści historycznej: chodzić więc będzie zupełnie konkretnie o odbicie w prozie dla młodzieży głównych problemów i konfliktów naszego współczesnego życia. Dlaczego właśnie ten zakres, a nie np. baśń fantastyczna, w której mamy ciekawe osiągnięcia, albo pięknie rozwijający się reportaż podróżniczy, albo te pozycje prozy popularnonaukowej, które uzyskały rangę literacką? Po prostu dlatego, że dać wyraz aktualnym przemianom i problemom — to było zadanie najtrudniejsze, najbardziej odpowiedzialne, że tutaj najbliżsi jesteśmy twórczości zaangażowanej. Jeśli literatura dla dzieci na tym terenie zdołała się obronić, to doprawdy czas już przestać mówić o tej dziedzinie jako o „specyficznym dziwolągu, jako o azylu dla grafomanów. A jeśli i tutaj jest pewien procent książek słabych, wtórnych, natrętnie tendencyjnych, odłożonych do lamusa — to czyż nie można powiedzieć tego o literaturze ogólnej?
W każdym razie, jeśli —jak powiedział kiedyś Kazimierz Wyka, jeszcze jako „kjw” w „Odrodzeniu” — literatura dla dzieci jest szklaną kulą, w której odbijają się w nieco innym kształcie problemy literatury dla dorosłych — warto chyba częściej przypatrywać się temu odbiciu, zwłaszcza że nie mamy się czego wstydzić. Tego właśnie spróbuję dowieść.
„Kultura” 1964 nr 40 (Z referatu na XIV Zjeździe ZLP).