— Ja też przypomniałam sobie jeszcze jedno stare porzekadło — odpowiedziała natychmiast locha. — „Kiedy jeden gada, drugi gruszki zjada!'’.
— Ma rację — pomyślał Mokra Łapka i natychmiast zabrał się do jedzenia. Zagarniał łapą ulęgałki i pakował do pyska, ile wlazło. Było to tak, jakby od razu próbował połknąć cały słoik dżemu, bo miękkie owoce natychmiast zamieniały się w papkę. Mlaskał i chlipał jeszcze głośniej niż warchlaki.
— Czy słyszałeś misiu takie przysłowie — spytała Szcze-ciniasta — „Kto łapczywie konsumuje, na żołądek zachoruje’?
Mokra Łapka nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, bo musiał przełknąć potężną porcję owocowej papki. Wreszcie wykrztusił:
— „I niedźwiadek, i warchlaki żołądek mają jednaki'’. Powinnaś to wiedzieć jako matka tych biednych stworzeń, które jedzą dużo dłużej ode mnie i nie robią tego z umiarem, ale z przeproszeniem, po prostu się obżerają! Zupełnie nie dbasz o zdrowie swoich dzieci.
Szczeciniasta natychmiast wychrząkała odpowiedź:
— Niech ci powie to przysłowie, czy dbam o warchlaków zdrowie: „Locha swoje dzieci kocha, jak nie wierzysz — to wynocha!''. Nie czepiaj się moich dzieci! Jedzą to, co lubią, i tyle, ile chcą! Z ciebie też nielichy żarłok!
— Myślałem, że sobie żartujemy — zdziwił się Mokra Łapka. — Po co się denerwować z powodu zgniłych ulęgałek!
Czuł się już zupełnie dobrze, bo porządnie napchał żołądek i nie miał ochoty na kłótnie.
— Pewnie, że żartujemy! — potwierdziła locha. — Jedzenia starczy dla wszystkich. Mam dziś dobry dzień na rymowanki. Tobie też to nieźle wychodzi.
— Szkoda, że nie ma tu Tęgiego Ryja — zauważył Mokra Łapka — Czyżby nie lubił ulęgałek?
— Nie sądzę — odpowiedziała Szczeciniasta. — Nie przyszedł tu z innego powodu. On unika większego towarzystwa. Nie wszystkie dziki chodzą stadami. Tęgi Ryj żyje samotnie, to znaczy, że jest odyńcem. Może też nie lubi owoców. Nie jesz już, Mokra Łapko?
— Na razie mi wystarczy. Najadłem się do syta. Zaczyna mi burczeć w brzuchu.
Rzeczywiście, Mokrej Łapce zaburczało w brzuchu tak głośno, że aż warchlaki przestały jeść i zaczęły się rozglądać.
— Co to było? — spytał jeden z nich.
— Nic takiego — odpowiedział niedźwiadek. — Pozdrowienia od ulęgałek.
— Nie rozumiem — odpowiedział warchlak, patrząc ze zdziwieniem na Mokrą Łapkę.
— Zaraz zrozumiesz — zapewnił go niedźwiadek. — Twoje gruszki też się odezwą. Nie radzę tylko popijać ich wodą, bo na burczeniu się nie skończy!
— Pijemy wodę tylko rano i wieczorem — odezwał się inny warchlak. — W dzień nic nie pijemy. W dzień dużo śpimy i trochę jemy.
— W nocy byliśmy na polu — włączył się do rozmowy trzeci warchlak.
— Na polu pod lasem rosną bardzo smaczne bulwy posadzone przez ludzi. Jak one się nazywają? — zwrócił się z pytaniem do matki.
69