— Nie zapamiętam takiego imienia — stwierdził motyl, który wciąż myślał jak niedźwiadek — i nie rozumiem, po co się wymyśla tak długie imiona. Anonim to też niezłe imię, a o wiele łatwiej je zapamiętać.
— Łatwo też zapomnieć — odparł Lizacjusz Nektarinus Złotoskrzydły. — Kiedy nauczę się takiego złożonego imienia, to mogę zapomnieć jedną jego część. To, co zapomniałem, przypomni mi się przez skojarzenie z pozostałymi słowami. Dlatego nie używamy żadnych skrótów i zawsze wymawiamy całe imię.
— Ciekawy pomysł — stwierdził motyl, który niedawno był niedźwiadkiem — chociaż wydaje mi się trochę dziwaczny. Zawsze myślałem, że łatwiej zapamiętać mniej słów niż więcej.
Motyl nic nie odpowiedział, bo już go nie było. Anonim, zwany kiedyś Mokrą Łapką, rozejrzał się dokoła i stwierdził, że wszystkie motyle gdzieś zniknęły. Zanim zdążył się zastanowić nad przyczyną tej nagłej zmiany, spostrzegł na trawie pod sobą wielki cień, który rósł z każdą chwilą. Spojrzał w górę i przeraził się. Prosto na niego spadał wielki ptak z rozdziawionym dziobem.
— Poczekaj! — wrzasnął Anonim. — To pomyłka! Ja nie jestem motylem! Ja jestem niedźwiadkiem! Nazywam się Mokra Łapka!
I w tym momencie obudził się w swojej jaskini. Słyszał jeszcze ostatnie wykrzykiwane przez siebie słowa, gdy otwierał oczy w ciemności.
— Uff! — sapnął — Ale się przestraszyłem. Na szczęście nie było trudno znowu stać się niedźwiadkiem. Wolę być Mokrą Łapką niż Anonimem. Wolę nie być motylem, nawet jeśli miałbym potrójne imię.
Bura spała twardym snem. Nie zareagowała na wrzaski niedźwiadka.
— Chciałbym zapamiętać ten sen — powiedział Mokra Łapka — ale obawiam się, że go zapomnę do wiosny. Trzeba go jakoś zanotować. Zastanawiał się przez chwilę jak zrobić odpowiednią notatkę i wreszcie wpadł na dobry pomysł. Wstał ze swojego posłania i odszukał miejsce w jaskini, w którym było trochę piasku. Potem odcisnął w tym piasku obie przednie łapy tak, że odcisk przypominał skrzydła motyla.
— Kiedy zobaczę ten odcisk na wiosnę, przypomnę sobie mój sen — powiedział do siebie. — Na tym polega kojarzenie. Tamten motyl też coś mówił o kojarzeniu i przypominaniu — dodał jeszcze.
Potem wrócił na swoje miejsce i po chwili dalej spał, sapał, chrapał i ziewał.