Teksty publikowane
48
metafizyki niezależne: postacie wyłącznie etyczne. Jako takie właśnie, etyczne, wystąpiło ono u Greków, częściowo już przed chrześcijaństwem, w systemach filozofii praktycznej trzymających się gruntu najbardziej i najściślej pozytywnego: nie tylko w stoicyzmie, gdzie czysto ludzki, lecz ambitnie pomyślany cel życia przecież jakoś kusił do uzasadnień wychodzących poza empirię, ale i w tak wyłącznie po ziemsku pomyślanym ideale epikurejskim.11 takie to pojęcie zbawienia -soteria czy salus —w znaczeniu, przy którym ontologiczny status człowieka zupełnie nie wchodzi w rachubę, będzie tym, do którego wyświetlenia chcielibyśmy się przyczynić naszym rozbiorem. Jednak i to ograniczenie nie jest ostatnie. Nawet w tej odmianie etycznej jest zbawienie pojęciem niejednolitym, grającym dwoma przynajmniej odcieniami znaczeniowymi. To bowiem, od czego człowiek pragnie się zbawić, bywa tu rozumiane dwojako. Z jednej strony jest to nieszczęście, ból, udręka, wszelkie cierpienie - i tak przecież. nawet „wieczne zbawienie” pojmuje najchętniej prostaczek; z drugiej strony -^est to zło moralne w sensie właściwym. W świadomości dwie te rzeczy, tak różne, dziwnie się z sobą nieraz splatają. W istocie jednak i mogą, i powinny być rozdzielane. Bo choćby nawet optymistycznie wierzyć, że bezderpicnic nie jest możliwe bez nieskazitelności moralnej i że nieskazitelność moralna pociąga bezcierpienie w sposób konieczny, są to przecież dwa cele różne, dające się zarówno pomyśleć, jak i chceniu zaproponować każdy z osobna. My z możliwości tej skorzystamy i powinność tę wykonamy w ten sposób, że ów aspekt pierwszy, eudajmoniczny, pominiemy tu całkowicie, a zajmiemy się wyłącznie zbawieniem w znaczeniu już ściśle etycznym zbawieniem od zła moralnego. W dalszym ciągu więc punkt widzenia będzie taki, jak w aksjologii wolnej od momentów hedonistycznych: wszelka myśl o szczęściu, błogości, rozkoszy, dobrostanie - odpada.
Drugą część składową ma stanowić, jak wspomniano na wstępie, opis pewnych faktów psychicznych. W związku z tym, cośmy powiedzieli ostatnio, zasadniczym jego przedmiotem będzie ta osobliwa, tak różna od spotykanych najczęściej, postawa moralna, przy której zbawienie od zła moralnego wysuwa się jako cel na plan pierwszy. Postawa s o t e r y c z n a: tak ją nazwiemy. Opis jej i analiza pojęcia - dwa tematy niezupełnie w jedność stopione - pomyślane są jednak w intencji tak. żeby jedno przez drugie wyjaśniało się i pogłębiało; przejrzystość kompozycyjną poświęcono świadomie zasadzie stopniowego oświetlania przedmiotu z różnych stron i na różne sposoby. W szczególności zaś uwagi oceniające, które wywód będzie
1 Zc względu na datę nie wolno mi się tu powoływać na napis Diogenesa z Ojnoandy, gdzie nauki Epikura są nazwane ta tes soterias pharmaka. Ale myśli i częściowo terminologia występują w epikureizmie od samego początku.
zawierał, znajdą w nim swe miejsce nic tyle dla oceny jako oceny, ile jako punkt wyjścia dla lepszej ostatecznej definicji pojęcia.
Przed przystąpieniem do rzeczy musimy się jednak na chwilę jeszcze cofnąć i poczynić pewne stwierdzenia bardziej ogólne, potrzebne, by zagadnienia tu traktowane włączyć w problematykę szerszą. Różni ludzie, różny aparat stosują do ujmowania faktów moralnych; jedni chętniej operują pojęciem -dobra" jako pewnej odmiany wartości, inni pojęciami takimi, jak „prawo moralne" lub „obowiązek". Samo natomiast myślenie w tzw. kategoriach etycznych jest wśród ludzi rzeczą powszechną i jeżeli zwroty „dobro moralne”, „zło moralne" ująć szeroko, rozumiejąc przez nic także zgodność albo niezgodność z normą, prawem czy obowiązkiem, to wolno chyba powiedzieć, że ogromna większość ludzi na święcie oba pojęcia posiada. Rzadcy są również pesymiści, którzy by nie wierzyli ponadto, że częściowo przynajmniej i przy spełnieniu warunków nawet może dość trudnych, ale które przecież spełnić się dadzą, to, co uważają za dobre, jest możliwe do osiągnięcia, a to, co za złe - do uniknięcia. Dotąd nic w tym wszystkim osobliwego. Sporo natomiast jest ludzi, którzy oceną moralną posługują się tylko po to, by z pochwały albo nagany czynić sobie broń w walce, szachować konkurentów i przeciwników , ustalać wśród społeczeństwa stany rzeczy dla siebie korzystne, wmawiać obowiązki w drugich, przydawać siły własnym egoistycznym roszczeniom. Tak że wśród wielkiej masy „wierzących w dobro i zło", ale nie zawsze osobiście na nie wrażliwych, pewna już tylko część, może nie większa, ma to, co można nazwać wolą etyczną: dobro pragnie urzeczywistniać, zła uniknąć także i w sobie. Z tych zaś pewna tylko już garstka skłonna jest z tego czynić naczelny lub choćby tylko ważny cci swego życia. Tym samym jest to, tym razem, pewien już typ czy odmiana człowieka, którą warto wyodrębnić i nad nią się zastanowić. Godziłoby się też nadać jej nazwę. Z braku lepszej, i wzorując się na terminie znanym z ekonomii, będziemy -bynajmniej się przy tym nic upierając - mówili Homo cthicus. Nic ma to być. oczywiście, „człowiek moralny" w przeciw ieństwie do „niemoralnego", ani tym mniej „człowiek porządny". Ten ostatni zwłaszcza, choć dobro w sobie i w swych czynach realizuje, może o nim antę factum wcale nie myśleć, stwierdzając je tylko er post. w miarę potrzeby. Homo cthicus natomiast to człowiek, któremu własna moralność szczególnie jakoś leży na sercu i który do niej dąży świadomie, oczyw iście właśnie dlatego, że się całkiem w porządku n i e czuje. Jest to stoicki pmknpton, z naciskiem jednak nic na faktycznie dokonywany postęp, lecz na dążenie: „aspirant" jakby do moralności. Ludziom takim - naszym zdaniem - bywają nawet czynione różne zarzuty; ale choćby w nich ten lub ów trafiał, trudno im odmówić zdrowej skłonności do brania własnej wiary na serio, a własnych wymagań - do