87. Traktat cesyjny między Polską a Prusami z 18 września 1773 r.
i Czartoryskich duński rezydent w Warszawie Armand de Mestral de •nt-Saphorin.
. W Anglii od końca 1766 r. obowiązki korespondenta i nieoficjalnego nta Stanisława Augusta pełnił Charles Lee. Był to angielski oficer, ry zarekomendowany przez angielskich przyjaciół Stanisława Augusta “był w lutym 1765 r. do Warszawy, szukając kariery w jego służbie, ównym politycznym zadaniem Lee było wyjaśnienie rządowi angiel-iemu stanowiska dworu polskiego w sprawie dysydenckiej. W końcu 768 r. Lee opuścił Anglię naraziwszy się swymi sympatiami okazywa-ymi buntującym się koloniom amerykańskim.
* Brak w Londynie przedstawiciela dyplomatycznego polskiego, który na miejscu mógłby uzyskiwać informacje o istotnym stosunku rządu angielskiego do spraw polskich zaważyć miał poważnie na decyzjach podjętych przez króla i Czartoryskich w 1769 r. Oparte były one na nadziejach propolskiej interwencji dyplomacji angielskiej w Petersburgu i Konstantynopolu, do których dały asumpt optymistycznie ocenione sugestie rezydenta angielskiego w Warszawie Wroughtona. W podobny sposób oddziaływały relacje bawiącego od jesieni 1768 do wiosny 1769 r. w Anglii kasztelana smoleńskiego Tadeusza Burzyńskiego, który ze swego pobytu wyniósł wrażenie, że król i naród angielski odnoszą się z sympatią do Polski. Gdy jednak tenże Burzyński w końcu grudnia 1769 r. przybył do Londynu jako polski poseł nadzwyczajny (akredytowany również w Hadze, którą odwiedził po drodze, ale nie zdołał uzyskać od rządu tamtejszego żadnej konkretnej obietnicy dyplomatycznego poparcia) to, jedynie przez krótki czas żywił pod wpływem powitalnych uprzejmości złudzenie, że Anglia gotowa jest ofiarować swą mediację dla pacyfikacji Polski. Rychło przekonał się z rozmów z sekretarzem stanu Rochfordem, iż rząd brytyjski nie ma zamiaru interweniować w Stambule na rzecz Warszawy, i że, jak pisał „Anglia ma przede wszystkim swoje interesy, a interes Anglii jest być dobrze z Moskwą”. Rozwiewały się nadzieje wiązane z życzliwością różnych osobistości angielskich, na co tak liczyli mocodawcy Burzyńskiego. Już w kilka tygodni po przyjeżdzie początkujący dyplomata doszedł do wniosku, że „wszystkie przyjaźnie ustają u ministrów, skoro przeciwne ich dworowi zachodzą interesa” i że Anglicy interesują się naprawdę tylko własnymi sprawami, „o cudzych tylko tyle myślą, ile one z ich własnymi mają związki”11. Działalność Burzyńskiego utrudniona była też brakiem środków. Miał mało pieniędzy, nie posiadał żadnego pomocniczego personelu. Jako kuriera wysłać musiał własnego kamerdynera. Poseł skarżył się, że w tych warunkach nie może zdobywać informacji i że nie otrzymuje dostatecznie szybko koniecznych wskazówek, co do dalszego postępowania. Mimo braku rezultatów
• 2ł Z. Libiszowska, Misja polska w Londynie, s. 17 i 19.
545
** — Historia dyplomacji polskiej t. 2
)