78 „ Kronika wszytkiego świata " Marcina Bielskiego
Dziedzina powinności obejmowała informacje, które z punktu wjdznj klasycznej zdarzeniowej historiografii zazwyczaj uchodzą za najistotniej^ bywały też Ważne dla autorów przez Bielskiego wykorzystanych, ale - jak t często okazuje - nie dla niego. Doniosłe akty polityczne, wypadki przełonoą nic zawsze zyskują należną rangę, a zdarza się, że autor je po prostu poaj „folgując krótkości”, jak zwykł się w takich razach tłumaczyć. O bitwie pt Tcrmopilami — ani słowa, zresztą w informacjach o wojnach perskich Nauclą sa mocno streścił; o starciu pod Kannami - nawet się nie zająknął. Natoimg informacje o Sybillach, a jakże — są obszerne i szczegółowe. Anegdoty, cieli wostki obyczajowe, dziwy i monstra — tymi smakołykami Bielski rzadko kieł gardzi i miejsca dla nich nie żałuje, krótkości jakoś nie folguje. Daje obson narracje mitologiczne, apokryficzne, romansowe (w znaczeniu gatunkowy! słowem - jest to materiał literacki również w tym sensie, że jego kronika moj| pełnić rolę popularnego i podręcznego informatorium w zakresie obszerni repertuaru, który można by nazwać zapleczem tematycznym literatury da w* W tej perspektywie widziana, kronika okazuje się poręcznym kompenda przygotowanym przez doświadczonego już literata dla, być może poc/ątb* cych, kolegów po piórze — podobnych do niego samouków.
Ale to tylko jedna z ról i jedna z pasji. Za kolejną uznałbym uwrażliwia na kwestie religijne. Nastawienie proreformacyjne objawia się nie tylko nap ziomie podstawowej zawartości dzieła - jak była mowa. Bielski zamieścili Sleidanusem obszerną relację o rozwoju ruchu protestanckiego - ale takżei poziomie drobnych a częstych komentarzy, aluzji i uszczypliwości, oddziałuj; też na sposób (niekiedy sceptyczny) pracy ze źródłami, w większości przede prawowiernie katolickimi.
Następnie, widać wyraźnie, że tej kroniki nie pisał „rycerz do mieca przypasany”, tylko pogromca Tatarów i Wołochów, a do tego autor Sproś rycerskiej, czyli historycznego zarysu sztuki wojennej z elementami współcze nej taktyki. Te doświadczenia i zamiłowania weterana przyozdobiły nam? kronikarską znakomitymi niekiedy scenami batalistycznymi, a także odzwitr cicdliły się w zainteresowaniu dla obyczajów wojskowych innych nacji zwłaszcza - co zrozumiałe — wojowników spod znaku Półksiężyca.
A wreszcie, metoda doboru informacji wyraźnie wskazuje na „polonoceu-tryczność” kroniki świata. Ujawnia się ona zarówno w materiale uwzględnionym, jak i pominiętym, czyli w tym, co rodzimego czytelnika mogło zainiat sować, a co nie. Otoczył zatem autor kronikę polską oddzielnymi kronikami
sąsiadów: Czechów, Węgrów i Moskali, pominął natomiast - w księdze kosmo-graficznej wydania drugiego i trzeciego - opis ziem królestwa polskiego. Jak pamiętamy. Chrzanowski przypuszczał, że autor pogubił się po prostu w swojej własnej książce i sprawę przeoczył, ale zwięzła chorografia ziem polskich w pierwszym wydaniu jeszcze była. Wycofał ją Bielski zapewne dlatego, że - inaczej niż Kromer czy później Gwagnin - nie pisał dla zagranicy, tylko dla swoich, z geografią ojczystą jako tako obeznanych. Być może zatem - folgując krótkości — wolał nie powtarzać rzeczy znanych.
5
Określenie „warsztat krytyczny” odniesione do kroniki uniwersalnej ma z konieczności charakter umowny. Nie przeszkadza to jednak przynajmniej w zapytaniu, czy istotnie Bielski wierzył „ślepo" (jak się mawiało) swoim informatorom, czy też dysponował jakimiś prowizorycznymi kryteriami ich oceny. Na ostatnie pytanie odpowiedź może być powściągliwie twierdząca. Owszem, da się wyśledzić parę takich kryteriów, choć, zebrane razem, nie składają się na jakikolwiek warsztat w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Oto one.
Po pierwsze, autor starszy ma pierwszeństwo przed nowszym, bo zajmuje bardziej wiarygodną pozycję w szeregu dziejopisarzy. Nawet przekaz dość wątpliwy, przez poetów skażony, trudniej podać w wątpliwość, jeśli legitymizował go wystarczająco stary autor. Oto na przykład jest takie podanie, że Rusini wywodzą się z mitycznej Kolchidy, „o co sie nie barzo wspieram, — wyznaje dziejopis — bo pisał o tym z dawna Trogus Pompejus, wielki Historyk [...]” (k. 427). Dlatego też w sprawie etnogenezy Słowian Bielski przedkłada Kadłubka nad Kromera, ponieważ, jak powiada, „nadawniejszy był naszych kronik pisarz Wincenty Kadłubek, po tym Długosz, po nim Wapowski, na ostatku Doktor Kromer, ale im który onego świata dawniejszego bliższy był, temuby słuszno wierzyć” (k. 337 v.). Z tego między innymi powodu historie żydowskie są pewniejsze od greckich, bo starsze, a najstarszym i najbardziej poważanym dziejopisem jest Berosus, przywoływany zresztą za Nauclerusem. Zdarza się jednak, że współczesne rozeznanie na tyle jest ugruntowane, by uchylić szacowną tradycję. Dotyczy to głównie geograficznych poglądów i terminologii, bo te najłatwiej zweryfikować, poddając próbie naocznego świadectwa i porównując z aktualnym stanem rzeczy. Dlatego Bielski nie chce już przystać na opinię Strabona, Pliniusza czy Tacyta, by Germania rozciągała się aż do Wołgi.