122 9. Istota i nieuchronność rewolucji naukowych
towana jako „wrodzone przyciąganie” między każdymi dwiema cząstkami materii, była równie tajemniczą jakością jak „naturalna tendencja do spadania” scholastyków. Dlatego też, jeśli koncepcja koipuskulama miała się ostać, poszukiwanie mechanicznego wyjaśnienia grawitacji stało się najbardziej palącym problemem dla tych, dla których Principia stały się paradygmatem. Wiele uwagi temu zagadnieniu poświęcił sam Newton, a później jego osiemnastowieczni następcy. Pozornie jedynym możliwym wyjściem było odrzucenie teorii Newtona, skoro nie mogła ona wyjaśnić grawitacji, co też czyniło wielu uczonych. Jednakże żaden z tych poglądów nie zwyciężył ostatecznie. Nie mogąc uprawiać nauki nie opierając się ani na Principiach, ani na siedemnastowiecznych koncepcjach korpuskulamych, uczeni stopniowo przyjęli pogląd, że grawitacja jest w istocie czymś wrodzonym. W połowie XVIII wieku pogląd ten był niemal powszechnie uznany, co w gruncie rzeczy stanowiło nawrót (co nie znaczy: cofnięcie się) do koncepcji scholastycznych. „Wrodzona skłonność do przyciągania i odpychania” stała się, obok wielkości, kształtu, położenia i ruchu, fizycznie nieredukowalną pierwotną własnością materii.1
. Wynikająca stąd zmiana metod i problematyki nauk fizycznych miała znów swe konsekwencje. W latach czterdziestych XVIII wieku, na przykład, badacze elektryczności, nie narażając się na drwiny, jakie sto lat wcześniej stały się udziałem molierowskiego lekarza, mogli mówić o „zdolności” przyciągania różnoimiennych ładunków elektrycznych. Dzięki takiemu podejściu zjawiska elektryczne wykazywały porządek zgoła inny niż ten, jaki dostrzegano traktując je jako skutki mechanicznego fluidu, który oddziaływać może jedynie bezpośrednio. Między innymi, kiedy elektryczne oddziaływanie na odległość stało się uprawnionym przedmiotem badania, za jeden z jego skutków uznano to, co dziś nazywamy indukowaniem ładunku elektrycznego. Poprzednio, jeśli zjawisko to w ogóle dostrzegano, przypisywano je bezpośredniemu oddziaływaniu elektrycznych „atmosfer” lub nieuchronnemu w każdym laboratorium elektrycznym rozpraszaniu się ładunków. Nowy pogląd na zjawiska indukcyjne stał się z kolei punktem wyjścia Franklinowskiej analizy butelki lejdejskiej, przyczyniając się w ten sposób do ukształtowania się nowego newtonowskiego paradygmatu w badaniach nad elektrycznością. Nie tylko zresztą dynamika i nauka o elektryczności stały się obszarem dotkniętym poszukiwaniem ukrytych sił materii. Ogromna większość osiemnastowiecznej literatury o powinnowactwie chemicznym wywodzi się również z owego panmechanicyzmu. Chemicy, którzy wierzyli w owe zróżnicowane powinowactwa między rozmaitymi substancjami chemicznymi, podejmowali eksperymenty, jakich poprzednio nawet sobie nie wyobrażano, i poszukiwali nowych rodzajów reakcji. Bez danych i pojęć chemicznych, jakie uzyskano w toku badań, późniejsze osiągnięcia Lavoi-siera, a zwłaszcza Daltona byłyby zupełnie niezrozumiałe2. Zmiany wzorców wyznaczających uprawnione problemy, koncepcje i wyjaśnienia mogą przeobrazić naukę. W następnym rozdziale powiemy, że w pewnym sensie przeobrażają one nawet świat.
Inne przykłady tego rodzaju niesubsJancjalnyck,jńżnię^ńędzy2Jeo-lejnymL-paradygmatami odnaleźć można w historii każdej nauki w dowolnym niemal okresie jej rozwoju. Zatrzymajmy się pokrótce na dwóch jeszcze przykładach. Przed rewolucją chemiczną jednym z uznanych zadań chemii było zdawanie sprawy z jakości substancji chemicznych i zmian, jakie jakości te powodują w toku reakcji. Za pomocą niewielkiej ilości elementarnych „zasad” z których jedną był flogiston, chemik wyjaśnić miał, dlaczego jedne substancje są kwasami, inne metalami, dlaczego są palne itd. Uzyskano na tym polu szereg sukcesów. Zauważyliśmy już poprzednio, że flogiston tłumaczyć miał podobieństwo między metalami, a podobną argumentację przytoczyć można i dla kwasów. Lavoisiero-wska reforma chemii usunęła z niej wszelkie tego rodzaju „zasady”, a tym samym pozbawiła chemię w poważnym stopniu jej siły wyjaśniającej. Aby zrekompensować te straty, niezbędna była zmiana wzorców. W ciągu całego niemal wieku XIX nikt nie oskarżał chemii o to, iż nie potrafi wyjaśnić własności ciał złożonych3.
Przykład dalszy: Clerk Maxwell podzielał wraz z innymi zwolennikami falowej teorii światła przekonanie, że ośrodkiem, w którym rozchodzą się fale świetlne, musi być materialny eter. Zbudowanie mecha-
✓
I. B. Cohen, op. cit., rozdz. VI —VII.
Na temat elektryczności zob.: ibidem, rozdz. VIII —IX.
Na temat chemii zob.: Helćne Metzger, Newton, Stahl, Boerhaeve... (op. cit.), cz. I.
Emile Meyerson, op. cit., rozdz. X.