182 11. Klasyczna myśl ekonomia, Malthus i Marks
Ze wszystkich prac Milla na tematy polityczne lub społeczne, żadna nie spotkaS— z większą wrogością niż opublikowane w 1869 r. The Subjection of Womeri (th»Tgp Poddaństwo kobiet. 1995). Nie musiało to wcale być zaskoczeniem dla Milla, jak toJll wyraźnie z listu, jaki napisał w 1850 r. do wydawcy Westminstera, w którym dałtsK swoim złym przeczuciom w związku ze swoją publiczną wypowiedzią na ten temat*!!82 poglądy na cały ten problem są tak całkowicie przeciwstawne do panujących pJMk byłoby prawdopodobnie lepiej nie wypowiadać ich w ogóle."
Pierwszy paragraf Poddaństwa kobiet streszcza te od dawna wyznawane pogi Milla na równość płci następująco:
Przedmiotem tego eseju jest wyjaśnienie, w sposób jasny, na jaki mnie tytko stać przyczyn poglądu, który wyznaję od najwcześniejszego okresu, kiedy w ogóle zaczątek kształtować swoje poglądy na sprawy społeczne i polityczne, i który zamiast ulec osłabieniu lub złagodzeniu, stale utwierdzał się coraz bardziej pod wpływem pogłębiające się refleksji i doświadczenia życiowego, mianowicie że zasada, która reguluje stosunk społeczne istniejące między obydwiema płciami—prawne podporządkowanie jednej pic drugiej—jest sama w sobie fałszywa i jest obecnie jedną z głównych przeszkód na drodze do poprawy ludzkiego bytu, i że powinna zostać zastąpiona przez zasadę doskonale równości, nie dopuszczającą żadnej władzy lub przywileju po jednej stronie, a upośledzenia po drugiej. (Works, op. cit., t. XXI, s. 261.)
Biograf Milla odnotowuje, jak zareagował na to jeden z niedowierzających czytelników: On prowadzi nas do tego, byśmy przypuszczali, że stosunek mężczyzn i kodę' między sobą może opierać się na czysto dobrowolnej podstawie.**
Mili ukończył Poddaństwo kobiet dwa lata po śmierci swojej żony, Harriet Taylor, ale dziewięć lat zwlekał z publikacją, bez wątpienia z powodu kontrowersyjności tematu Jednakowoż już w artykule napisanym przez Milla wspólnie z Taylor między 1847 i 1850 r obydwoje dali wyraz swojej konsternacji z powodu nienormalnej sytuacji kobiet w sptff czeństwie angielskim:
Przede wszystkim należy zauważyć, że upośledzenia kobiety są dokładnie tej same, kategorii, których pozbyciem nowożytne czasy szczycą się najbardziej — 10 m upośledzeniami przez urodzenie. Anglia może być dumna z tego, że jeśli już n‘ektj\ osoby są uprzywilejowane przez fakt urodzenia, to przynajmniej żadna nie jest z Zr powodu dyskwalifikowana; że każdy może dostąpić godności szlacheckiej, członkiem parlamentu lub ministrem; że droga do wyróżnienia nie jest zamknięte _ przed najnędzniejszym. Ale jest ona nieodwołalnie zamknięta przed kobietami. rodzi się zdyskwalifikowana i nie może żadną drogą pozbyć się swoich upośledzeń, przypadek całko wicie osobliwy we współczesnej E u ropie, podobny do przypadku Mu ^ w Ameryce, a gorszy od sytuacji „roturiera” w dawnej Europie, bo ten mógłotrzy ^ być może kupić sobie patent szlachecki. Dyskwalifikacje kobiet są jedynymi, Kt | podlegają zatarciu. (Works. op. cit., t. XXI, s. 380.)
. Pres5'
’ Cytowane w J.S. Mili, Collected Works, red. J. M. Robson, University of Toron |» t. XXI, s. XXXI, Toronto 1984. r 1954.
** M.S. J. Packę, The Life of John Stuart Mili, Secker and Warburg, s. 495, London
h konkurencję z poparciem, z jakim Mili odnosił się do związków zawodo-popierajac> *- ^ ^ poprawienia położenia siły roboczej poprzez wykorzystanie siły
wych > inn'Vt' jja mu pewne trudności. W toku raczej wykrętnego rozumowania Mili 0ionop°*u' ;P)osku związki zawodowe nie tylko nie sprzeciwiają się zasadzie wolności doszedł dovv ^ koniecznym narzędziem tego wolnego tynku; nieodzownym środkiem rynku PnIL^p(jpawodnictwa umożliwienia sprzedawcom pracy przykładania należytej " 'f T°!"owe własne interesy'1 2 3 4.
dbałoś o swe
I £{jektyzm i humanizm wniesione przez Milla do ekonomii nigdzie nie są lepiej idoczne niż w jego dyskusji o długookresowych tendencjach gospodarki. Mimo nawet, że dowody empiryczne mówiły coś przeciwnego. Mili trzymał się podstawowego modelu ricardiańskiego. który przewidywał spadek stopy zysku i stan zastoju. Ale stan zastoju Milla nie był tak ponurymi stanem, jaki roztaczał się przed oczyma Ricardo; odmiennie od niemal wszystkich ortodoksyjnych ekonomistów aż do obecnych czasów. Mili nie był pewny, czy kraj o rosnącej gospodarce, jak Anglia w jego czasach, był pożądanym miejscem, w którym warto jest żyć. Mili uważał za odrażające liczne aspekty prosperującej, rosnącej gospodarki, takie jak deptanie, miażdżenie, rozpychanie się łokciami, tłoczenie się'*. W słynnym rozdziale o stanie zastoju Mili skrytykował swoje własne społeczeństwo i zarysował swoje nadzieje na przyszłość. Szczęście indywidualne, dobrobyt i postęp były dla niego kryteriami dobrego społeczeństwa, przy czym wskazywał wyraźnie, że miarą tych rzeczy niekoniecznie muszą być dobra materialne. Nie były też dobre same w sobie i same przez się ani wzrost produkcji, ani wzrost ludności. Według Milla, stan zastoju mógłby być wielce pożądanym stanem społeczeństwa, w którym tempo działalności gospodarczej spada, a więcej uwagi poświęca się jednostce i jej dobrobytowi, pozaekonomicznemu i ekonomicznemu. Tylko w zacofanych krajach świata wzrost produkcji jest wcią? ważnym celem do osiągnięcia; w hardziej rozwiniętych krajach tym, co jest ze Względów gospodarczych potrzebne, jest lepszy rozdział'9.
MiU chciał, aby wzrost ludności osłabł w celu podwyższenia dochodu per capita _ ęjszenia gęstości zaludnienia. Wzrost ludności utrudnił ludziom znajdowanie po . 0SC1 ‘ Przyjemność obcowania z pięknem natury. W stanie zastoju według Milla na lstn'eć przyjemniejsza, mniej materialistyczna kultura. Miałaby miejsce redys-Pragnie ^°C*10^U’a re°rientacja wartości zapewniałaby, że nikt nie jest biedny, ale i nikt nie wysiłki VC ^°XatS7-ym, ani nie ma powodu obawiania się, że zostanie zepchnięty' przez ze stan "Ul^ch dążących do tego, żeby wy'sunąć się naprzód20. W końcu. Mili miał nadzieję. Wówc?.;saSt0jU ^°Prowa(^z* polepszenia sztuki życia, przez to, że —jak sądził — będzie 2nacznie więcej prawdopodobieństwa jej udoskonalenia, gdy umysły przestaną
1- 2. s. 772-773.
» £'*'"■ '• 2, s. 485.
* '• 2, s. 486-487.
bUU''n- t 2. s. 4R6—487