160 Rozdział 5. Religia w laboratorium
nit „niezależny sędżia", który określił również stopień polepszenia się stanu psychicznego uczestników. Jak podano, grupa „terapii modlitwą" wykazała 72% poprawy tak w zakresie symptomów, jak i wyników testów, grupa poddana psychoterapii - 65% poprawy, a grupa „losowo się modlących" nie wykazała żadnej poprawy. „Wniosek wydaje się być taki - piszą Parker i St. Johns - że «terapia modlitwą» była me tylko najskuteczniejszym czynnikiem leczniczym, lecz także właściwie zrozumiana modlitwa może być sama najważniejszym narzędziem rekonstrukcji osobowości człowieka" (s. 34).
BŁĄD PROCEDURY. Modlitwa może mieć rzeczywiście taką moc sprawczą lecz błędy procedury, które zostały popełnione w tym eksperymencie, powodują że teza ta pozostaje nie sprawdzona. Pierwszy i najpoważniejszy błąd popełniono, tworząc grupy terapeutyczne; zamiast przypisywać uczestników losowo, jak to uczyniłoby wielu eksperymentatorów, badacze poprosili swych ochotników, aby sami wybrali grupę, która najbardziej im odpowiada. Różnice indywidualne uczestników mogły więc odegrać nie kontrolowaną rolę. W rezultacie różnice między grupami mogą nie być wynikiem typu stosowanej terapii, lecz typu osobowości, skłaniającego uczestnika do wyboru formy owej terapii.
Po drugie, zróżnicowanie wewnątrz grup terapeutycznych nie było kontrolowane w takim stopniu, który umożliwiałby wyprowadzenie pewnych wniosków na temat czynników odpowiedzialnych za końcowy wynik. Nawet gdyby badanych losowo przydzielić do trzech grup. rezultaty mogłyby być interpretowane w taki sposób, ze modlitwa stałaby się zmienną nieistotną. Można na przykład łatwo dowieść, że to psychoterapia jest decydującym czynnikiem odpowiedzialnym za zaobseiwowaną poprawę i że to psychoterapia grupowa wykazała niewielką lecz istotną przewagę nad formą indywidualną. Zrozumiale, że „losowo modlący się*, w ogóle nie otrzymujący terapii, nie uzyskali poprawy. Jeśli ktoś pragnie jeszcze prostszego wyjaśnienia, może spekulować, ze decydującym czynnikiem był tu po prostu pełen zrozumienia ludzki kontakt. Jak z tego widać, wyniki zdają się przemawiać przeciw skuteczności modlitwy, nie zaś za skutecznością tak jak to stwierdzili autorzy badania.
Są z tym badaniem jeszcze inne problemy. Nie dowiadujemy się na przykład, czy „niezależny sędzia" był poinformowany o doborze badanych do grup. co może mieć znaczenie przy ocenianiu protokołów testów. Poza tym użyte testy są kontrowersyjne i z pewnością nie umożliwiają uznania ocen podanych przez autorów badań za pewne. Szczególnie ze względu na subiektywizm obecny w tych testach redukcja różnorodnych obserwacji i wyników testów do procentów poprawy stanu pacjentów musi się wydać procedurą arbitralną. Nie dziwi zatem, że autorzy me podają żadnych testów istotności statystycznej.
Brak zadowalających naukowych dowodów skuteczności modlitwy nie jest oczywiście żadnym problemem dla 88% Amerykanów, którzy podają, ze modlą się do Boga (Pcloma i Gallup. 1991, s. 3). W przeprowadzonym w roku 1996 sondażu 82% spośród 1004 dorosłych Amerykanów powiedziało, że wierzą „w uzdrawiającą moc osobistej modlitwy”. 73% - że „modlitwa za kogoś innego może pomóc wyleczyć jego chorobę", a 77% - że „Bóg czasami interweniuje, aby wyleczyć ludzi cierpiących na poważną chorobę" (C. Wallis, 1996). Zapewne swe przekonanie o tym, że modlitwa jest skuteczna, wiele osób opiera na własnym osobistym doświadczeniu.
Przekonanie to dotyczy według Jamesa (1902, wyd. polskie 1958, s. 421-423) „prawdziwej duszy i istoty relfgii". zatem religia „utrzyma się lub upadnie zależnie od przeświadczenia, czy modlitwa rzeczywiście wydaje jaki bądź skutek".
Jeśliby modlitwa nie byfa skuteczna, jeśliby nie była stosunkiem brania i dawania, jeśli podczas jej trwania mc rzeczywiście nie dokonywałoby się. jeśliby dzięki niej świat nie przemienił się ani odrobinę - w takim razie modłitwa. wzięta w znaczeniu szerszym, jako odczucie pewnych działań obustronnych, byłaby poczuciem czegoś złudnego i religia musiałaby być uważana nie za coś. co zawiera w sobie pierwiastki złudne - gdyż te wszędzie istnieją - lecz za coś założonego na złudzeniu, za co właśnie materialiści i ateiści zawsze ją uważali (s. 422).
Jednak kwestia skuteczności modlitwy nie jest taka prosta, jak chcą ją traktować Byrd i inni. Dziekan Boston University School of Theclogy, Walter Muelder (1957) zauwaza, że;
Istnieją oczywiste różnice między fizjologicznym, psychologicznym, społecznym i metafizycznym lub teologicznym poziomem reakcji na modlitwę a rodzajami skutków, które powoduje modlitwa. Musimy też przeciwstawić specjalne, dające się ująć jako dane akty zwane modleniem się całościowemu poświęceniu życia dla wiary które może również
obejmować modlitwę. (...) Możemy się spodziewać istotnej różnicy między skutecznością modlitwy w sytuacji gwałtownego pojawienia się jej u mężczyzn i kobiet w czasie kryzysu, szczególnie jeśli zazwyczaj się nie modlą, a modlitwą osoby świątobliwej (a 36).
Istnieje wielka różnica - z czym zgadza się Paul Johnson (1953) - międ2y modlitwą, która jest traktowana jako magiczny, mechaniczny trik służący ominięciu praw 'wszechświata, a modlitwą, która jest „dynamicznym doświadczeniem harmonii wewnętrznej i zewnętrznej, która leczy konflikt i samotność poprzez odnowę czyjegoś poczucia przynależności do większej całości” (s. 35). Nigdy żadne naukowe badanie nie umożliwi uchwycenia nawet ułamka stałe] i zasadniczej pewności, jaka pochodzi z tego doświadczenia.
„Modlitwa" w powszechnym rozumieniu sugeruje mówione, czasem formalne zwrócenie się do bóstwa, czego elementem jest często płynąca z głębi serca petycja. Jednakże jeśli zdefiniujemy modlitwę szeroko, lak jak to robi James ((1902] 1958, s. 420), kiedy nadaje jej znaczenie „pewnego rodzaju wewnętrznej komunii łub rozmowy z potęgą uznawaną za boską", często stwierdzimy, że niemożliwe jest odróżnienie modlitwy od medytacji. Niektóre modlitwy są uważane za medytacyjne w swej formie, mają jednak charakter ukrytej petycji. Inne, takie jak modlitwy mistyczne, są całkowicie niewerbalne, bez formy, pasywne, nie zmierzają do niczego poza błogą unią z boskością (Underhill, 1911; Washburn. 1995). Jak to się często zdarza obecnie, że praktyka medytacyjna nie odnosi się do żadnego pojęcia boskiej potęgi lub mocy, lub przynajmniej czegoś znajdującego się na zewnątrz jednostki, jest to nadal sfera modlitwy. Oczywista niezależność medytacji zarówno od przekonać teistycznych. jak i oczekiwania boskiej interwencji może być przyczyną jej popularności wśród „religijnych poszukiwaczy" na Zachodzie. Może się to także brać stąd. że badania nad medytacją są najbardziej efektownym zastosowaniem metod eksperymentalnych w psychologii religii.
Tajscy mnisi zajęci „pieszą” medytacją w trakcie chodzenia w świątyni buddyjskiej