Rozszyfrować rynek
(liczony netto, a nie podwójnie) wynosił w kw ietniu 1992 roku zgodnie z wynikami badań kompleksowych (badań wstępnych) 680 (1230) miliardów dolarów. Wzrost obrotów w głównych centrach \vymianv walut był równie olbrzymi. Dzienny obrót w Londynie wzrósł z szacunkowej wartości 25 miliardów dolarów w 1979 roku do 300 r4t>0> miliardów dolarów w 1992 roku, w Nowym Jorku wzrósł z 17 miliardów dolarów do 190 (250) miliardów dolarów, a w Tokio z około 2 miliardów dolarów do 125 (160) miliardów dolarów w tym samym okresie. Nawet uwzględniając deprecjację dolara dochodzimy do ostrożnej konkluzji, że rynek walutowy nie tylko działa bez przerwy, ale nie daje się zatrzymać. Czasy, w których zasoby banków centralnych przewyższały możliwości spekulantów, w związku z czviti ich interwencje zawsze były skuteczne, należą do przeszłości. Zmniejszająca się rola interwencji banku centralnego oznacza, że w dzisiejszych czasach rynek walutowy jest jak biblijny wiatr i „wieje tam, gdzie chce". Interwencja „Plaża Accord" w e wrześniu 1985 roku była w rzeczywistości próbą otwarcia wyważonych już drzwi. Banki centralne dołączyły do spekulantów sprzedając dolary, kiedy dolar był już pod presją i spadał.
Z raportu BIS wnosimy także, że najwięcej transakcji, 41,5 procent, dotyczyło dolara, 19 procent przypadło na DEM, 12 procent na JPY, 7 procent na GBP i 4,5 procent na CHE Dwie trzecie transakcji zawieranych przez dealerów w Stanach Zjednoczonych odbyło się pomiędzy godziną 8.00 i 12.00 czasu wschodnioeuropejskiego, kiedy otwarty był jeszcze rynek europejski, tylko 30 procent przypadło na czas pomiędzy południem i 16.00, a jedynie 5 procent odbyło się pomiędzy 16.00 i 8.00. Ponadto średnia wielkość transakcji w Stanach Zjednoczonych w kwietniu 1992 roku wynosiła 6 milionów dolarów, podczas gdy trzy lata wcześniej - 5 milionów. Wielkość transakcji swap i opcji powiększyła się około czterokrotnie, a jeszcze większe były opcje inne niż dolarowe, ze średnią wartością transakcji DEM/GBP wynoszącą 32 milionów dolarów.
Na rynku walutowym największymi spekulantami były banki. W kwietniu 1992 roku 75 procent obrotów dotyczyło rynku międzybankowego, a nie rynku tworzonego przez banki i ich klientów' (wielkość ta spadła z 85 procent w 1989 roku, ponieważ brakujące 10 procent znalazło się w funduszach walutowych i innych). Normalna działalność gospodarcza i spekulacje prywatne złożyły się w najlepszym wypadku na około 10 procent obrotów. Uzdrawiającym efektem tej większości międzybankowej aktywności spekulacyjnej jest to, że znacznie przyczynia się ona do zwiększenia płynności rynku, jego głębokości i elastyczności, w wyniku czego rynek walutowy stał się rynkiem par excellence inwestycyjnym. Z badań BIS dowiadujemy się także, że istnieją trzy główne, mniej lub bardziej nakładające się na siebie, obszary działalności rynku, ulokowane - z racjonalnego punktu widzenia - w najlepszych strefach czasowych. Jest to mianowicie obszar europejski, północnoamerykański oraz dalekowschodni (obejmujący Australię i Nową Zelandię) z przybliżoną wysokością dziennych obrotów wynoszącą odpowiednio 500 (700) miliardów dolarów. 200 (300) miliardów dolarów oraz 250 (375! miliardów dolarów. Jeśli chcemy, by wy kres dotyczący globalnego rynku byl tak dokładny i szczegółowy, jak tylko jest to możliwe, musimy wziąć pod uwagę ewolucję i ruch rynku w tych trzech obszarach. Traktowanie danych pochodzących z jednego, wyizolowanego rynku lokalnego jako notowań globalnych nie jest wówczas logiczne.
Wykres jest najdokładniejszy i daje najlepsze informacje, kiedy powstaje przy uwzględnieniu wszystkich danych, czyli próby obejmującej 100 procent danych, jak w przypadku spisu ludności. Taki wy kres musi koniecznie zawierać wszystkie notow ania kursów, co w przypadku przeciętnego 24-godzinnego dnia dałoby ich parę tysięcy. Bardziej poręczny jest wykres skonstruowany na podstaw ie następujących po sobie notowań zebranych w krótkich okresach, na przykład co pięć minut, godzinę lub dwie, które tworzą szereg czasowy. Trzeba przy tym pamiętać, że dokładność wykresu jest wprost proporcjonalna do pierwiastka kwadratowego z liczebności próby, w związku z czym w przypadku jednego kursu jego wykres godzinny jest -Jl4 = 4,9 razy bardziej dokładny niż wykres dzienny. Jednak wszelkie tego typu wykresy są nieporęczne i posługiwanie się nimi należy raczej polecić zawodowym inwestorom zajmującym się spekulacjami o horyzoncie nie przekraczającym jednego dnia. Dla innych inwestorów, zainteresowanych inwestycjami o dłuższym terminie, bardziej dostępne i satysfakcjonujące w kategoriach wysiłku i czasu są globalne wykresy słupkowe (rynku północnoamcty-kańskiego lub dalekowschodniego). Inwestorzy wymagający większego wyrafinowania mogą także używać wykresów ciągłych, skonstruowanych na podstawńe następujących po sobie globalnych wzrostów i spadków (diagramy 4.1 i 4.2).
Tego typu globalne wykresy słupkowe nie będą tak dokładne jak wykresy godzinne i o krótszym terminie, ale są doskonalsze w stosunku do wykresów przedstawiających mniejszą ilość kursów. Jeśli nie używa się wykresu globalnego, zawsze istnieje ryzyko i prawdopodobieństwo pominięcia ważnej informacji, takiej jak punkty wsparcia i oporu, lub innych prawidłowości, które mogą ujawmić się na jednym lub większej ilości wykresów regionalnych, ale niekoniecznie na wszystkich. Poza tym w przypadku wykresów globalnych mamy do czynienia z trzema notowaniami w ciągu 24 godzin (jednym na jeden obszar), a nic jednym, tak jak na wykresach uwzględniających jedynie kursy zamknięcia, w wyniku czego dokładność wykresu wyrasta z 1 do V3, czyli do 1,73. Pokazuje to, o ile lepsze są wykresy globalne, ale w żadnym razie nic wynika stąd, że nie po-wdnno się korzystać z dziennych kursów zamknięcia w wypadku, kiedy notowania globalne nie są natychmiast dostępne.