Literatura współczesna (1956-2006) wi potrzebna jest „intuicja syntetyczna” i że w większej mierze posiadać jćj może utalentowany laik niż zawodowy erudyta. I lerbert zdaje się iść tą właśnie drogą.
Co znamienne, I lerbert nic przywozi też nad Sekwanę czy weneckie kanały polskich kompleksów (przeciwnie niż bohater Różewicza w Śmierci w starych dekoracjach). Co najwyżej sięga czasem po porównania: ściany w Palazzo Publico „zapaskudzone są monumentalnymi kiczami a la Henryk Siemiradzki”, a w Sądzie Ostatecznym „scena jest zatłoczona i bez perspektywy niby Bitwa pod Grunwaldem".
Z punktu widzenia genologii teksty zamieszczone w Barbarzyńcy w ogrodzie noszą wszystkie najlepsze cechy eseju, zwłaszcza esej u n arracyjneg o, e s e j u o tematyce historycznej i estetyczne j (ekspozycja narratora-bohatera, brak linearności, dygresyjność, zmieszanie erudycji z mową potoczną i figurami artystycznymi, cytat wspierający, obecność dialogu, asocjacyjność myśli i skojarzeń). Widać leż cechy e s e j u a r g u m enta cyj-n e g o oraz s p e k u I a e y j n e g o w partiach refleksyjnych, uogólniających. Można też mówić o hybrydycznej formie z pogranicza eseju i reportażu -e s e j u b e I e t r y z o w a n y m (na temat typologii i genologii eseju zob. rozdział: Esej, [w:] W. Furman, A. Kaliszewski, K. Wolny-Zmorzyński, Gatunki dziennikarskie, Rzeszów 2000). Teksty I lerberta wpisują się również w bogatą skarbnicę słynnych dzienników, diariuszy, wspomnień z podróży, wielkich peregrynacji do świątyń i muzeów, które odbywali choćby słynni Sarmaci.
I lerbert potrafi zmysłowo i frapująco opisać (nawet streścić!) konkretne obrazy, na przykład Historię Krzyża Picia della Francesca. Interesująco splata opisy i analizy z biografiami artystów i słynnych ludzi epoki, z anegdotami, dialogami w kafejce czy na ulicy, ale i poważnymi opiniami krytyków i historyków sztuki. Wyłania się z tego autentyczne, współczesne, udramatyzowanc życie sztuki. Dowcipnie ujmuje pisarz swe recepty na zwiedzanie (Siena):
Jeśli kogoś bogowie uchronili od wycieczek, jeśli ma za mało pieniędzy lub za dużo charakteru, aby wynająć się przewodnikom, pierwsze godziny w rasowym mieście należy poświęcić na łażenie według zasady prosto, potem trzecia w lewo, znów prosto i trzecia w prawo. Można też jak sierpem rzucił. Systemów jest wiele i wszystkie dobre.
(Barbarzyńca w ogrodzie, s. 71)
Istotą języka eseju jest stylistyczne zróżnicowanie, ekspresja, bogactwo soczystych sformułowań, tropów, kolokwializmów. Herbert okazuje się tu mistrzem. Na przykład (Arles):
Było to cmentarzysko sięgające czasów starożytnych, wielki salon śmierci, w którym zmarli wyznaczali sobie rendez vous.
(Barbarzyńca w ogrodzie. s. *H)
Albo: zakon Icmpl.u mi/y to „lod/nj milicji drogowej”: Orneto zaś jest „załącz niklem do I iń dió b tlh można też na metafory tradycyjnie poetyckie: „na lody
Literatura
dze ratuszowej wieży dojrzewa dwunasta”. Lub cale rozbudowane poetyckie frazy (Wspomnienia z Valois):
A przecież Senlis nie jest miastem smutnym, nie jest miastem beznadziejnie smutnym jak korona wyjęta z grobu. Jest jak srebrna moneta z wizerunkiem groźnego niegdyś cesarza, którą teraz można obracać w palcach bezpiecznie jak orzech.
(Barbarzyńca w ogrodzie, s. 247)
Niezwykła jest lapidarność niektórych sformułowań, używanych jako puenta całego wywodu (U Dorów):
Świątynia grecka na wzgórzu była jak sztandar wbity w zdobytą ziemię.
(Barbarzyńca w ogrodzie, s. 25)
Jeśli idzie o tematykę i treść utworów, podstawowym celem naszego eseisty jest wypełnianie I u k, które w obrazie sztuki, architektury, historii pozostawili „retorzy" (czasem także polityka!). Zachwyca się więc podróżnik dopiero co odkrywanymi wówczas dla naszego stulecia wielkościami: Ducciem i Piciem della Francesca. Freski z Orneto większe wrażenie na nim robią niż malowidła w Kaplicy Sykstyń-skicj. Nużą Herberta wielkie muzea, a fascynują pojedyncze, niewielkie eksponaty, ukryte w cieniu. Miast rozwodzić się nad strzelistością i symboliką gotyckich katedr, bada zapiski średniowiecznych buchalterów, pyta o obróbkę i ciężar kamieni, o ludzki pot, uposażenie architektów i muratorów; interesują go - niedoszłego ekonomistę! - liczby, ceny, transport.
Dużą rolę odgrywają (nieważne dla „retorów”!) konteksty. W Laseaux na przykład omlet zjedzony w barze staje się pretekstem do dygresyjnego „wykładu” o truflach. Pisarz podróżnik ocenia, czasem ostro, sposób ekspozycji zabytków, buchalte-ryjny profesjonalizm przewodników, także strome ścieżki dojścia biednego turysty / Polski do przedsionków sztuki (tani hotelik, takież jedzenie, pociąg, podarowany przez Polaka emigranta niewykorzystany bilet), ale są i smaki wina, zapach powietrza nawet, lypowym chwytem pogłębiającym efekt zaskoczenia są demaskowane „niezgodności”: a to świątynia wydaje się mniejsza od tej ze zdjęć i z wyobrażeń, a to rzekomy znajomy van Gogha wie o malarzu mniej niż donoszą proste bedekery...
I lerbei i eseista, podobnie jak ł lerbert poeta, często ujmuje się za słabszymi, pokrzywdzonymi w ocenach, zapomnianymi (Siena):
I>/.icjc zmarłych kultur, takich jak kreteńska i etruska, rodzenie się Europy po upadku ce-•HMw.i rzymskiego, pomijane bywają na rzecz dokładnego wykazu zwycięstw Juliusza Cc-/iu.i I ss wykładzie sztuki więcej miejsc poświęca się epoce Peryklesa i Renesansowi niż niezwykłej sztuce sumeryjskiej czy początkom romańszczyzny. Cały ten tornister wiedzy okazu-K się zupełnie nieprzydatny, gdy przyjdzie nam zdać sobie sprawę nie z izolowanych epok. k’c / / ciągłości procesów dziejowych.
(Barbarzyńca w ogrodzie, s. 102)
- 337 -