LVI EI.HMENT PANTASTYCZNY
Akr drugi zdaje się w pierwszej chwili potwierdzać taki s;jd / czy na się bowiem jak kontynuacja obrazu realistycznego —- aż 'przed wierszem 30 tekstu, „północ bije na zegarze w izbie”, a przed oczyma malej Isi staje właśnie Chochoł:
jestem, jestem, na Wesele,
przyj edzic tu
gości wiele, żeby ino wicher wiał.
Co się w duszy komu gra, co kto. w swoich widzi snach:
• czy to grzech, czy to śmiech, czy to kapcan, czy to pan, na Wesele przyjdzie w tan.
ta. II. »c. »
Wraz z Chochołem wkracza oto do rzekomej „komedii rodzajowej”, rozgrywającej się na planie najściślej realistycznym, w niemal reportażowych migawkowych zbliżeniach — element fantastyczny „Komedia” nie ustępuje zresztą ze sceny zupełnie, przeciwnie, przewijają ~się komediowe sytuacje, rozgrywane w błyskotliwych dialogach postaci z planu realistycznego, daleko w głąb utworu, aż do wnętrza aktu trzeciego. Jeszcze nawet w scenie 24 ostatniego aktu błyśnie coś z żartu czy farsy o nalocie na tural i stycznym. A już z cała pewnością sięga ten plan po sceny 3 i 4 tego aktu, kiedy to Czepiec wdaje się w pijane swaty z muzykantami i z żoną.
Jednakże plan fantastyczny poszerza się tymczasem i pogłębia już w stopniu decydującym w całym ciągu aktu drugiego. W toku mniej lub więcej pośpiesznie po sobie następujących — niby w szopce — sytuacji i dialogów zachodzi kalejdoskopowa, migotliwa wymiana dwu planów: owego realistycznego o nalocie komediowym i tego fantastycznego, który sam również jeszcze — ze swej strony *— podlega jakiejś zmianie, nie pozostaje ciągle tą samą jakością. Określenie: fantastyczny nie wystarcza bowiem do ogarnięcia znaczeń
kreowanych na tym pianie zdarzeń i postaci scenicznych, nazwanych przez autora „osobami dramatu”
Zjawienie się przed dzieckiem o póhv/-ncj porze. ^łornignej pa-łuby nic kst Jvm samym, oj poiawknK się Widma, zjawy zmadrzo narzeczonego Marysi:
Kie diytaj sic moich wsiąg.
taki wieje trupi ciąg.
W
ty nic mój, ty nie mój!
W
Stój, ach, stój!
a. J|- K. 4
Ale da się ostatecznie ogarnąć ob>:dv/jc. zjawy kategorią baśnio-wo-bal lądową: stwór fantastyczny z ngfMu może sic po;w. /I w baśni dziecięcej, „duchy zmarłych” i upiory nawiedzał) nierzadko słynne ballady z Lenorą i romantyczne dramaty wraz z wileński »-k</w»cń-skimi Dziadom. Zachowując zewnętrzny status podobnej postaci z kreacji fantastycznej- nie jeęt wyzakzc juź zjawisfcicmw istocie swej analogicznym Stańczyk, toczący bogaty w treśd intelektualne, historyczne, literackie dialog z Dziennikarzem. Przede wszystkim zachodzi tu jakieś zjawisko ogromnego poszerzenia perspektywy, nic jest co już sprawa cudownego, baśniowego ożywienia pałuby ani niesamowitej realizacji niedoszłego miłowania, marztń i smutków jednej młodej kobiety.
Z „osobą dramatu”, z którą dialog ostry, dramatyczny, pełen bólu, sarkazmu, wreszcie 'tragizmu, toczy Dziennikarz, zjawia się trudna problematyka narodowa, ewokowana jest historia, dokonywa się sąd nad teraźniejszością — i nad realnym partnerem dialogu:
Masz tu kaduccus, chwyć! Rządź!
Mąć nim wodę, mąć!
Na Wesele! Na Wesele! Idź!