58 Przerwanie immanencji
Platon sądzi, że między dwojgiem ludzi, z których każdy „umarł dla świata”12, a więc którzy wymknęli się już wspólnemu porządkowi, może powstać relacja, że zatem możliwa jest relacja bez wspólnej płaszczyzny, czyli islasaa, w różnicy, że różnica (dyferencjaj oznacza nie-obojętność (nie-indyferencję) i że właśnie ta nie-obojętność stanowi osc - tak właśnie, w mitycznym przybliżeniu, wygląda ekscentryczność bycia bytu, czyli bez-inter-esse-owność. Pojawia się ona w postaci relacji z drugim człowiekiem, w postaci człowieczeństwa człowieka. Ponad byciem bytu - bez-inter-ease-owność; ale jako sprawiedliwy sąd, nie zaś bynajmniej jako nicość. Etyka nie nakłada się na istotę jak zewnętrzna powłoka, w której znajdowałaby schronienie świadomość ideologiczna, nie potrafiąca patrzeć w twarz rzeczywistości. Nakaz absolutu, jak w innym kontekście mówi Castelli, nie mieści się „w systemie możliwej ideologii” i w stosunku do racjonalności wiedzy „stanowi bezład”. Znaczenie etyki — jeden--za-drugiego - i zerwanie z byciem to koniec panowania zjawisk. Platon mówi, że sąd wreszcie dotyczy zasługi. Ale czy, ukryta za widzialnymi jakośdami, zasługa jest rzeczywistym atrybutem, jakimś atrybutem atrybutów, którego żaden osąd nie może pominąć i który znowu sprowadza Innego do pojęcia - tak, że z tego koła nie ma już wyjścia? A może raczej sąd ostateczny, jaki wydaję o drugim człowieku tak, jakbyśmy obaj byli już martwi, jest po prostu sposobem, w jaki jeden byt stawia siebie na miejscu drugiego - zrywając związek z własnym byciem i z wszelkim conatus essendit z wiedzą, która ujmuje Innego tylko przez pojęcia? Czy nie oznacza to zastąpienia Innego sobą?18
13 W literaturze talmudycznej „prawdziwym miłosierdziem’* nazywa się pogrzebanie zwłok ludzkich, którymi nie chce łub nie może się zająć nikt spośród bliskich zmarłego. Jeżeli duchowny, zdążający do świątyni, by celebrować święto Kippur, znajduje na swojej drodze zwiold, bez wahania powinien ich dotknąć, chociaż czynią go one „nieczystym”. „Prawdziwe miłosierdzie” jest bowiem ważniejsze niż liturgia Dnia Przebaczenia. Oto symbol przysługi prawdziwie bezinteresownej. Takiej, którą oddajemy bliźniemu Jak gdyby był martwy”, bo nie chodzi tu o prawo dla zmarłych, surowo oceniane przez Ewangelię.
13 Tak właśnie, w mocnym sensie, odczytujemy powiedzenie Talmudu: „Nie osądzaj bliźniego swego, dopóki nie znajdziesz się na jego miejscu”. Traktat zasad 7 A.
I na czym może polegać ruch, który wynosi nas poza siebie i stawia w miejscu Innego, jeśli nie, dosłownie, na zbliżaniu się do bliźniego?
5. INNOŚĆ W POSTACI INNEGO CZŁOWIEKA
Niektórych dziwi może radykalizm twierdzenia, że niere-dukowalne do ideologii zerwanie z istotą bytu znaczy w postaci odpowiedzialności za drugiego człowieka, którego spotykamy w nagości twarzy, w proletariackim nie-uwarunkowaniu, jako kogoś, kto zawsze „traci swoje miejsce”; że transcendencja bycia znaczy w postaci bezinteresowności właściwej zmarłemu, który niczego nie oczekuje od innego zmarłego. Nietrudno zauważyć, że pour (za) z wyrażenia „pour-autrui” („za-Innego”) nie jest tym samym co pour (dla lub do) celowości, że w przypadku człowieka, który odsłonił się przed Innym bez obrony i bez osłony, w ciągłym niepokoju, że jeszcze nie jest otwarty, że wciąż jest przeniknięty sobą, za-Innego znaczy otwarcie się i niepokój, który prowadzi do rozbicia „tożsamości”. Nie będę rozwijał tego wątku, gdyż wielokrotnie rozwijałem go w innych miejscach. Ale gdzie, jeśli nie w zastąpieniu Innego, może się wydarzać to absolutne „inaczej” rzeczywistości wykraczającej poza bycie, o którym mówili Platon i Plotyn, wbrew nierozerwalnej tożsamości Tego Samego - którego ontologiczna uporczywość wciela się lub utwierdza w Ja?
Nic bowiem nie jest absolutnie inne w bycie ujmowanym przez naukę, gdzie wszelka różnorodność zmienia się w monotonię. Czyż nie taki jest sens myśli z Księgi Przysłów (Prz 14,13): „Serce się smuci i w śmiechu, a boleść jest końcem radości”? Świat współczesny, naukowy, techniczny i konsumpcyjny, nie widzi dla siebie wyjścia - to znaczy Boga - nie dlatego, że wszystko jest w nim dozwolone i, dzięki technice, możliwe, ale ponieważ wszystko jest w nim jednakowe. Nieznane szybko staje się znajome, a nowe zmienia się w zwyczajne. Nic nowego pod słońcem. Istotą kryzysu, opisywanego przez Eklezjastę, nie jest grzech, lecz