m
W trzecim punkcie zastanowimy się nad „istotą symboli religijnych”. Podobnie jak wszystkie inne, również symbole religijne odsłaniają pewną ukrytą warstwę rzeczywistości, która nie może się stać widoczna w żaden inny sposób. Jest to sam wymiar głębi rzeczywistości — nie jakaś jedna warstwa obok innych, lecz warstwa fundamentalna, stanowiąca podstawę wszystkich innych, warstwa Samego Bycia (Sein-Selbst) czy ostatecznej mocy bycia (Seinsmachtig-keit). Symbole religijne pozwalają ludzkiej duszy doświadczać tego właśnie wymiaru głębi. Kiedy symbol religijny przestaje tę funkcję spełniać, obumiera. Nowe symbole powstają ze zmienionej relacji człowieka do ostatecznej podstawy bycia, tzn. do świętości.
Wymiar rzeczywistości ostatecznej jest wymiarem świętości i dlatego symbole religijne możemy nazwać symbolami świętości. W myśl naszej definicji uczestniczą one w świętości tego, co święte. Jednak uczestnictwo to przecież nie tożsamość. Same symbole nie są tym, co święte. To, co jest w sposób nieuwarunkowany transcendentne, pozostawia każdy symbol siebie samego za sobą. Symbole religijne są wzięte z nieograniczonego zasobu doświadczalnej rzeczywistości. Niemal wszystkie formy istnienia były kiedyś w dziejach religii symbolem. Nie ma w tym nic dziwnego: przecież w świecie, z którym się stykamy, wszystko opiera się na ostatecznej podstawie bycia.
Dostarcza nam to klucza do zrozumienia tak skądinąd poplątanej historii religii. Zasadniczym stwierdzeniem jest to, że wszystko, co rzeczywiste, może się stać nosicielem treści symbolicznych i że dobór materiału zależy od szczególnego stosunku ludzkiego ducha do ostatecznej podstawy jego bycia i sensu. Aby otworzyć zamknięte pozornie drzwi do chaosu symboli religijnych, wystarczy zapytać: W jakiej relacji symbole te pozostają do tego, co ostateczne, nieuwarunkowane, co jest przez nie symbolizowane?