38
HAROLD PINTER
PETER Nic specjalnego.
MEG Wczoraj przeczytałeś ml parę ładnych kawałków.
PETER Tak, ale... Jeszcze nie skończyłem.
MEG Powiesz ml, Jak będzie coś ciekawego?
PETER Powiem.
MEG (po chttfUł) Napracowałeś się dziś rano?
PETER Nie. Odstawiłem tylko kilka starych leżaków. Trochę posprzątałem. MEG Ładnie na dworze?
PETER Bardzo ładnie.
MEG (po chwili) Stanley już wstał?
PETER Nie wiem. Wstał?
MEG Nie wiem. Nie widziałam go jeszcze.
PETER No, to jeszcze nie mógł wstać.
MEG Nie widziałeś go na dole?
PETER Dopiero co przyszedłem.
MEG Pewnie jeszcze śpi. (rozpląda się, wstaje, podchodzi do kredensu, otwiera szufladę, wyjmuje z niej porę skarpet, włóczkę i igłę, i wraca do stołu) Kiedy wyszedłeś dziś rano?
PETER Jak zwykle.
MEG Ciemno było?
PETER Nic, widno.
MEG (zaczyna cerować) Ale czasem wychodzisz rano i jest ciemno.
PETER To zimą.
MEG Aha, zimą. (pauza) Co czytasz, Peter?
PETER Dziecko się komuś urodziło.
MEG Nie może być! Komu?
PETER Nie znasz jej chyba.
MEG Komu, Peter, komu?
PErER Jakiejś kobiecie.
MEG Jak się nazywa?
PETER Baronowa Platt MEG Nie znam jej.
PETER Nie.
MEG Chłopiec czy dziewczynka?
PETER (szuka w gazecie) Ece... dziewczynka.
MEG Nie chłopiec?
PETER Nie.
MEG Szkoda. Ja bym się martwiła. Wolałabym syna.
PETER Dziewczynka to też dobrze.
MEG Wołałabym syna. (pauza) Ładnie na dworze?
PETER Tak, ładny dzień. *
MEG Słońce świeci?
PETER Tak.
MEG Chciałabym, żeby Stanley poszedł ze mną na molo. Kiedy ostatnio byłam na molo? Czemu go nic poprosisz, żeby poszedł ze mną na spacer? PETER Czemu sama go nic poprosisz?
MEG Nie. Ty go poproś, (pauza) Strasznie drze te swoje skarpetki.
PETER Dziwne. Pół dnia spędza w łóżku.
MEG Powinien Już wstać. Czemu go Jeszcze nie ma? Która godzina?
PETER Około pół do jedenastej.
MEG Powinien już być na dole. Spóźnia się na śniadanie.
PETER Zjadłem już płatki owsiane.
MEG Smaczne były?
PETER Bardzo smaczne.
MEG Mam jeszcze coś dla ciebie.
PETER Dobra.
bieg tostaje, bierze jego talerz l wychodzi do kuchni. Ukazuje się w okienku z talerzem, na którym jest smażona bułka.
/
URODZINY STANLEYA
39
MEG Masz, Peter. (Peter wstaje, odbiera talerz, przygląda mu się, siada. J\Ieg wraca z kuchni; Smakuje ci?
PETER Jeszcze nie spróbowałem.
MEG Na pewno nie wiesz, co to jest.
PETER Owszem, wiem.
MEG No, co?
PETER Bulka smażona,
MEG Zgadza się.
PETER (zaczyna jeść) Nie ma bekonu?
MEG Nie, już nie ma.
PETER Aha.
MEG Zaraz pójdę po zakupy, (przygląda się, jak Peter je)
PETER Bardzo smaczne.
MEG Wiedziałam, że będzie ci smakowało.
PETER Słuchaj Meg, wczoraj wieczorem podeszli do mnie na plaży jacyś dwaj panowie,
MEG Dwaj panowie?
PETER Tak. Pytali się, czy mogliby tu zamieszkać na parę dni.
MEG Zamieszkać? Tutaj?
PETER Tak.
MEG Wielu ich było — mówisz?
PETER Dwóch.
MEG I co powiedziałeś?
PETER Powiedziałem, że nie wiem. Więc powiedzieli, że przyjdą się dowiedzieć. MEG I co? Przyjdą?
PETER Powiedzieli, że przyjdą.
MEG Słyszeli o nas, czy co?
PETER Widocznie słyszeli.
MEG Tak. Na pewno słyszeli, że to bardzo dobry pensjonat. Bo Jest! Jesteśmy na liście,
PETER Tak,
MEG Wiem, że jesteśmy,
PETER Przyjdą chyba dzisiaj. Poradzisz sobie?
MEG Cóż, jest ten ładny pokój,
PETER Jest przygotowany?
MEG Ten pokój z fotelem. Jest przygotowany dla gości.
PETER Na pewno?
MEG Tak. Dobrze, niech przyjdą.
PETER Dobra.
•MEG (odkładając skarpety łtd. do szuflady) Pójdę obudzić tego pętaka,
PETER Ma być jakiś nowy spektakl w „Savoyu",
MEG Na molo?
PETER Nie. W „Sayoyu", w mieście.
MEG Gdyby to było na molo, to Stanley mógłby tam grać,
PETER Nie, to inny spektakl, zwyczajny.
MEG Jak to — zwyczajny?
PETER No, bez tańca czy śpiewu,
MEG Tylko co robią?
PETER Mówią.
MEG O czym?
PETER To zależy, o czym jest sztuka,
MEG Ach tak.
PETER~A ty lubisz piosenki, co?
MEG Lubię słuchać fortepianu. Lubiłam się przypatrywać, kiedy Stanley grał. Oczywiście nie śpiewał, (patrząc w stroną drzwi po prawej) Pójdę obudzić tego pętaka.
PETER Nie zaniosłaś mu Jeszcze herbaty?
MEG Zawsze mu zanoszę herbatę, ale to z samego rana.