Odrębne myślenie w odrębnym języku nie znaczy separacji. Nie grozi brakiem Zupełnego niezrozumienia dla przybysza. Jest to zwyczajnie myślenie osobne, ale w korespondencji z innymi ludźmi, innymi terytoriami, innym ideami. Osobne znaczy wyraziste i nietłumne. Osobne znaczy samotne. „Prometojs przibity” to doświadczenie Śląska. Być „przybitym” ma w sobie i ciężar, i powagę, i ranę, którą jesteśmy naznaczeni. Translacja ta wyrasta z ducha filozofii lokalności, którą odzyskujemy i jednocześnie konstruujemy na Górnym Śląsku. Przekłada się ona na śląskie rozumienie domostwa i budowanie więzi wspólnoty. Zbyszek Kadłubek swym gestem tłumacza przepracowuje wolnościowe myślenie o sobie i innych. Jesteśmy dziećmi stosunkowo świeżej sytuacji antropologicznej na Śląsku, że oto w naszych czynach, słowach, milczeniu, organizacji przestrzeni publicznej reorganizujemy dom dla siebie. To, co było w ukryciu, często przykryte strachem i niewiedzą, znalazło teraz przestrzeń do wyrażania.
Filozofia lokalności, w którą wpisuje się też tłumacz Ajschylosa, napotyka ograniczenia, bo podlega nieustannym negocjacjom na polu administracji, polityki, gospodarki, sportu, sztuki, nauki czy edukacji. Jednak nie da się jej zniszczyć, gdyż człowiek rozwija wolnościowe myślenie o sobie i miejscu, które tworzy. Wolność jest prawem do umiejscowienia siebie i podjęcia wysiłku rozumienia domostwa. I tu potrzebna jest opowieść o Ajschylosie i o Śląsku. Jest to możliwe, gdyż nauczyliśmy się myśleć o lokalności w korespondencji z tym, co światowe. Przestrzeń lokalności staje się wprost przestrzenią światową, bo tylko w tym, co lokalne rozpoczyna się swobodny ruch stanowienia o sobie jako indywiduum i o sobie wspólnotowym.
Ćwiczymy się w odczuwaniu ciężaru wspólnoty. Już wiemy, że terytorium duchowe niesiemy ze sobą, jak bagaż, aby w sposób odpowiedzialny mierzyć się z tym, co szersze, powszechne. Człowiek lokalny, na nowo doświadczany na Górnym Śląsku, w niektórych sprawach jest jak ślimak dźwigający ze sobą dom, ale jego powolność w rzucaniu się w świat nowości czy jego wstrzemięźliwość w schlebianiu trendom czy szybkim zmianom świata, jest rekompensowana surowym i trzeźwym poznawczo podejmowaniem świata. Mądre urzeczywistnienie siebie nie może następować nigdzie i wszędzie. Musi mieć impuls w lokalnym ułożeniu człowieka. Lokalność jest już w zarodku światowa i staje się impulsem do rozwijania Herderowskiej radości. To ciekawa korespondencja wzmacniania korzeni, radości z realizacji marzeń i rozkwitu własnej natury1. O lokalności należy myśleć przyszłościowo, i to raczej z nadzieją niż z obawą, że zasklepi nas w „swojskiej wiedzy dla swoich”. Jestem skłonna uznać, że to dopiero filozofia lokalności jest w stanie rozwijać odpowiedzialny dyskurs globalny, gloka-lizacyjny, planetarny. W przeciwnym razie, bez oddechu lokalnego, nasze planetarne słowa i światowe czyny są pustostanem. I myślę, w korespondencji wspólnoty doświadczeń, że intuicje te są też bliskie tłumaczowi Ajschylosa.
Stworzona Kadłubkowa przestrzeń myślenia jest gwałtowna, rodzi problemy, stawia na ostrzu noża problem wolności i konieczności. Scala stałość rzeczy i niepokój, którym wszystko jest podszyte. W gwałtownym zderzeniu doświadczeń lęku i pewności, stałości i kruchości jest to śląska opowieść metafizyczna. I to powoduje, że słowa
17
Zob. analizę i wątpliwości badawcze, jakie rodzi idea Herderowskiej radości w: David Morley, Przestrzenie domu. Media, mobilność i tożsamość, przel. Joanna Mach, Warszawa 2011, s. 48-50.