132
que la bas, on eu fera des hommes; ięi on en aurait fait des princes seulement.“
Po chwili rozmowy niewolnice, w strojach codziennych z lekkiego muślinu i białych, zlotem tkanych Zawojach, wniosły stolik, bogatą przykryty makatą, którą „kjahia" (dozorczyni) ostrożnie podniosła. Ukazały się kubki kawy, tkwiące w bogatych oprawach.
Dopiero po kawie, gdyż tak każe wschodni obyczaj, spełniłam dane mi zlecenie i prosiłam o fotografię dla cesarzowej Elżbiety. Życzenie to austrya-ckiej monarchini widoczną radość sprawiło wicekró-łowej; obiecała spełnić je natychmiast, ale zarazem ubolewała nad tern, że cesarzowa, zwiedziwszy Ale ksandryę, nie przybyła do Kairu.
Zapewniłam, że prędzej, czy później władczyni nasza zechce zapewne zwiedzić to najciekawsze miasto na świecie; ale, dodałam dalej, że i my również spodziewamy się, że jej wysokość zechce kiedyś odwiedzić synów w Wiedniu.
— O nie, pani!—odrzekła wicekrólowa z uśmiechem—byłoby to przeciwne naszym zwyczajom i religijnym ustawom.
— A jednak — mówiłam dalej, niezrażona tą odpowiedzią — tak wiele zwyczajów tych zmieniono w ostatnich czasach, że może i surowe prawa b&e-mu pozwolą księżniczkom egipskim podróżować po Europie, jak to już miejsce miało potajemnie.
— Niestety! — odpowiedziała mi wicekrólowa z powagą — masz pani słuszność, że w ostatnich latach zbyt wiele zmieniono w obyczajach naszych. Cywilizacya wasza pochłania nas. My, panujący, powinniśmy jednak całą siłą starać się o zachowanie naszych tradycyj, naszych praw i zwyczajów, inaczej grozi nam zagłada i ruina.
Jak usilnie starała się wicekrólowa o zachowanie dawnych zwyczajów, przekonać się mogłam, przybywając do jej haremu w dniu pogrzebu jej babki. Na wieść o śmierci jednej z osób rodziny khe-dywa, wiedząc, że muzułmanie mają zwyczaj chowania ciał w kilka godzin po śmierci, pośpieszyłam natychmiast do haremu, aby złożyć kondolencyę i przypatrzyć się pogrzebowym obrzędom.
Dojeżdżając do pałacu, usłyszałam już zdała krzyk i pisk przeraźliwy, a stanąwszy w progu haremu, chciałam się cofnąć w przerażeniu, gdy naprzeciw mnie wybiegły niewolnice z rozpuszczonemu włosami, w podartych szatach, z pokrwawionemi twarzami i piersiami. Szał udanej ich rozpaczy nie miał granic; paznogciami rozdzierały ciało, głowami biły o mury.
Wicekrólowa i znajdujące się w haremie jej krewne siedziały na nizkich sofach, bez obuwia, z rozpuszczonym włosem i w rozwartych na piersiach sukniach. Razem z „kjahią" zawodziły głośno, wyliczając cnoty zmarłej.
„O matko nasza, najlepsza pani! Czemuż nas opuściłaś? Czy zabrakło ci białego chleba, ryżu i łakoci? Karmicielko nasza! Bawolico mlekodajna, która nosiłaś ciężar utrzymania naszego, czy źle ci było między nami? i t. d.
Kobiety nie brały udziału w orszaku pogrzebowym, nawet w pojazdach ukazać się im nie wolno; ciało księżnej niesiono w otwartej trumnie, przykrytej bogatą makatą, szytą perłami. Orszak otwierał Kislar-Aga, potwornie otyły Murzyn; za nim niesiono zasłonę muślinową księżnej i jej klejnoty. Dalej postępowały zakony derwiszów; uczniowie szkół rozmaitych i dygnitarze religijni powtarzali w monotonnym śpiewie wiersze Koranu, za nimi postępowali baszowie i rozmaici dygnitarze arabscy w białych rękawiczkach (bo tak każe zwyczaj arabski) i z rękami przed sobą w dół opuszczonemi na znak żałoby.
Setki żebraków cisnęły się dokoła, gdyż czekała ich dnia tego wspaniała uczta. Za orszakiem cią-