852
DEMOKRACJA ZORGANIZOWANA
konfliktów gospodarczych, zapanowałoby w Izbie tak wielkie rozproszkowanie sił działających i głosów, że nie byłaby ona wogóle zdolna do pełnienia funkcyj i wydawania aktów państwowych; lub też zaczęłyby się w jej łonie łączyć między sobą „klasowe" elementy „zawodowych" komórek, na skutek czego nietylko załamałaby się cala zawodowa podstawa, lecz powstałyby w Izbie dwa ostro przeciwstawiające się sobie fronty; albo wkońcu posłowie zaczęliby się grupować pod sztandarem haseł, zapożyczonych z arsenału stronnictw politycznych, rozdzierając w ten sposób macierzyste swoje skupienia „zawodowe". W oby dwu ostatnich wypadkach walka polityczna musiałaby się przenieść także na teren samych korporacyj, odbierając im właściwy sens, dezorganizując je i zagrażając ich istnieniu. Równocześnie zaś przekształciłaby się w walkę o ster rządów w państwie według wzorów klasycznego parlamentaryzmu. — Podnoszona wyższość „zawodowego" składu Izb nad składem popieranym przez niezorganizowaną demokrację, budzi zastrzeżenia. Rzeczowość bowiem i fachowość „zawodowców" byłaby nieprzystosowana do polityczno-państwowych funkcyj Izby. Wątpliwe jest czy najlepszy nawet zawodowiec, — może właśnie dlatego, że zawodowiec nie daje przecież żadnej rękojmi znajomości i zrozumienia ogólno-narodo-wych potrzeb i wielkich problemów polityki państwa, — wywiązałby się dobrze z powierzonych sobie funkcyj. 3) Nie istnieje żadna objektywna miara przystosowywania ilości mandatów do społecznej wartości grupy. Rozdziałem mandatów kierowałaby zatem ocena subjektywna. Stąd obawa wielkiej dowolności; łatwo o nieufność i niezadowolenie licznych grup przeciwników wobec całego systemu. Panujący, mechanistyczny sposób ujmowania wyborców, zagraża najbardziej wartościom intelektualnym i duchowym, znajdują one jednakowoż właśnie w tym ustroju, jak uczy doświadczenie, możność zdobywania sobie głosu, a nawet wybijanie się na pierwszy plan i ujmowania w swoje ręce kierownictwa życia politycznego. Być może, że niezawsze są one reprezentowane w praktyce przez najwybitniejsze jednostki, w każdym jednak razie posiadają więcej szans i odgrywają większą rolę, niż w reprezentacji, opartej na zawodach. Przy najprzychylniejszym bowiem nawet dla t. zw. wolnych zawodów rozdziale mandatów, z natury rzeczy przytłaczająca większość miejsc w Izbie musiałaby przypaść producentom dóbr materjalnych, a znikoma tylko mniejszość przedstawicielom pracy umysłowej, wogóle twórczości duchowej. Wydaje się zaś, że właśnie ci ostatni jiosiadają więcej przygotowania i zdolności do zabierania głosu w sprawach polityki państwa. Trudno uznać za słuszny pogląd, dopatrujący się wśród intelektualistów wyłącznie doktryne-rów, frazesowiczów i demagogicznych dziennikarzy, a jedynie ludzi pracujących na polu gospodarczem nazywać realnymi i twierdzić, że ci lepiej nadają się do rozwiązywania konkretnych zagadnień życia zbiorowego. W jakikolwiek zresztą sposób rozdzieliłoby się mandaty pomiędzy zawody, nie zostałby jeszcze przez to samo osiągnięty prymat jakości. W życiu bowiem ustrojów, opartych na demokracji, czynnik liczby musi zawsze posiadać znaczenie decydujące. Nawet gdyby się udało zmniejszyć jego rolę w aparacie, służącym do obsyłania Izb, odżyje i pochwyci berło w samych Izbach. O ile bowiem Izby mają posiadać władzę rozstrzygania chociażby tylko w dziedzinie ustawodawstwa, władzę tę mogłyby wykonywać jedynie w formie uchwał, zajiadających większością głosów. I niema żadnego na to środka, by uchronić przed zmajoryzowaniem mniejszość i reprezentowane przez nią wartości przy zapadaniu tych uchwał. Gdy decyzje pozostają w rękach ciała zbiorowego, glosy muszą być w niem zawsze liczone; nie może tutaj mieć zastosowania metoda ważenia głosów.
Krytyka reformy podstawy wyborczej Izb dowodzi przekonywująco, ze wiązane z reformą nadzieje mogą być łatwo zawiedzione. Reprezentacja zawodów nie obdarzałaby państwa wartościami społecznemi, występującemi w pełniejszym zakresie i w ujęciu bliżej chwytającem rzeczywiste siły, niż to się dzieje obecnie; nie ona również zdolna usunąć inechanistyczną i niwe-latorską metodę rozstrzygnięć; nie jest wkońcu zdolna sama przez się przeciwdziałać walkom politycznym i odsunąć Izby od wywierania wpływu na powoływanie członków Rządu. Prowadzi natomiast do narzucenia zarówno wyborcom jak posłom jednostronnego nastawienia interesu czysto zawodowego, do przygniecenia horyzontu Izb górami zagadnień wyłącznie ekonomicznych, tern samem zaś wyjałowienia możliwości wytworzenia większej ilości