983
MONROE’GO DOKTRYNA — MONTANARI GEMINIANO
Franklina Roosevelta, przeciwstawiły jako nową modyfikację idei pan-amerykańskiej hasło „amerykańskiej Ligi Narodów", które zresztą jest tak samo tylko odmianą idei imperjalistycznej, jak nią jest w ramach Imperjum Brytyjskiego nowa i luźniejsza jego powojenna struktura jako „Ligi narodów brytyjskich".
Ponieważ jednak państwom południowoamerykańskim zagrażają także ambicje im-perjalistyczno-kolonjalne Włoch i Niemiec, więc doktryna M. w swej nowej formie, jako idea solidarności państw amerykańskich przeciw wszelkiej interwencji europejskiej, zyskuje sobie także w Ameryce Południowej pewną popularność, co się ujawniło z okazji odbytego już za rządów prezydenta Roosevelta nowego kongresu pan-amerykańskiego w Buenos Ayres (1936).
Wśród tych metamorfoz, jakim w trakcie nowszego rozwoju państwowości St. Zjednoczonych podlegała doktryna M. w jej zastosowaniach na gruncie kontynentu amerykańskiego, zmienić się także musiała określona w pierwotnej doktrynie postawa wobec problematów poza-amerykańskich. Stany Zjednoczone przez zdobycie na wojnie z Hi-szpanją takich baz, jak wyspy Hawajskie i Filipiny, wyszły definitywnie na wody Pacyfiku; stały się ważnym partnerem w wielkiej, niedokończonej dziś jeszcze rozgrywce o przyszłość Chin; stanęły ekonomicznie mocną nogą na gruncie Indyj Brytyjskich w okresie prowadzonego tam bojkotu towarów angielskich; z domin jonów brytyjskich, obok skojarzonej z niemi zdaw-na ścisłemi węzłami gospodarczemi Kanady, objęły swemi wpływami ekonomicznemi także Australję, Nową Zelandję, a nawet Południową Afrykę; w stosunku zaś do Europy, przemieniając się z wielkiego jej dłużnika w największego wierzyciela, porzuciły ostatecznie nie-interwencjonistyczną zasadę doktryny M. przez swój udział w wojnie światowej i w kształtowaniu świata powojennego po pokoju wersalskim. A chociaż popularny zawsze w Ameryce izolacjonizm nie pozwolił Stanom przystąpić do Ligi Narodów i do Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej w Hadze i dyktuje coraz nowe takie zasadnicze wystąpienia jak niedawna „ustawa o neutralności" (1936), jednak przy obecnym układzie stosunków światowych udział St. Zjednoczonych we wszystkich wielkich sprawach europejskich — i także w ewentualnych przyszłych europejskich konfliktach -— jest koniecznością oczywistą, niedawno przez demokratyczny rząd Rooseyelta także już teoretycznie uznaną. W tych warunkach doktryna M. pozostaje tern, czem ją zrobiła historja St. Zjednoczonych w XIX wieku: jednostron-nem stwierdzeniem górującej roli tego mocarstwa na całym kontynencie amerykańskim i na oblewających go wielkich morzach.
Literatura: Adams James Trusletc: The Epic of America London 1932. — Beard Charles and Mary: The Risc of American Civilisaticn. 1Wew-York 1928. — Fischer: Hand-buch der Amerikakunde. Frankfurt a/AJ 1931. ■— Bo*; Lei grandę problbnee de la polttique dee Etats Unie. Paris 1935.— Shepardmon and Scroggm: The United States sw World Affuirs London—New-York 1938.
Roman Dyboski.
M. urodził się w Modenie i. VI. 1633 r. Najpierw studjował prawo, później matematykę. Od r. 1664 był profesorem matematyki w Bolonji, od r. 1678 profesorem astronomji i meteorologji w Padwie. Jako teoretyk monetarny dał się poznać dwiema pracami o pieniądzu: „Breve trattato del valore della moneta in tutti gli stati" (1680) i „La zecca in consulto di stato" (1683—1687). Obydwa dzieła były wydane w 70 lat po śmierci autora w dziele Argellati „De monetis Italiae", a później ponownie w zbiorze Custodiego „Scrittori classici italiani", t. XLIV, Mi-lano 1804; druga praca została przedrukowana przez Grazianiego w „Economisti del cinąue e seiecento" (Bari 1913, str. 239—■ 379). Wyjątki z tej pracy, przetłumaczone przez prof. dr. Fr. Bujaka, zostały zamieszczone w tekstach w książce „Pieniądz, kredyt i ceny", J. St. Lewińskiego, Warszawa 1932. M. umarł w Padwie 13. X. 1687 r.
M., w zakresie teorji, pozostając pod wpływem Bodina i Davanzatiego, wykazuje jednak dużą samodzielność. Jest uważany za prekursora psychologicznej teorii wartości. „Pożądanie ludzkie", mówi on, „jest miarą wartości dóbr... wartość dóbr, ściśle rozważywszy, nie jest niczem innem, jak oceną którą w stosunku do nich dokonujemy zgodnie z odczuwaną potrzebą i pożądaniem". Równocześnie uwzględnia on rolę ilości dóbr przy wyznaczaniu wartości: „Tak więc rzadkość czyni każdą rzecz drogą, a obfitość czy-