144
wyższe, wówczas i temperatura byłaby koniecznie o wiele wyższą, aby metale najcięższe utrzymać w stanie gazowym. Jedynie tedy protuberancye słoneczne, o których poprzednio wspomnieliśmy, mogą nam dać pewne wyobrażenie o gwałtowności i potędze wirów, których widownią była mgławica ziemska. Nie możemy też nic pewnego powiedzieć o procesach chemicznych, ani o ich następstwie i porządku, w jakim się one w owym czasie odbywały. Być więc może, że na płonącą masę ziemi zrazu opadały pierwiastki cięższe, skroplone w strefach górnych, póki nie nadszedł czas, że atmosfera je utraciła i oddała je ziemi, a po deszczach krzemu, aluminium i innych pierwiastków trudno topliwych zjawić się mogły deszcze z chlorku sody (topliwość przy 776° C), siarki (przy 115° C) i innych pierwiastków lżejszych, a w końcu zjawił się deszcz zwykły.
Jednak i wtedy kształtowanie się ziemi musiało się nie odbywać spokojnie, gdyż atmosfera ziemska była wystawiona na dwa wpływy wręcz przeciwne; z zewnątrz ogarniała ją zimna przestrzeń, od wnętrza zaś działała na nią powierzchnia kuli ziemskiej, mocno rozpalona. Warstwy górne szybko się oziębiały i opadały, dolne znów, ogrzewane przez powierzchnię i jądro ogniste, wznosiły się ku górze. Para wodna jako najlżejsza wzbijać się też musiała najwyżej, a skroplona w zimnej przestrzeni spadać poczęła jako pierwszy deszcz ku ziemi Oczywiście ów deszcz pierwszy nie mógł dotrzeć aż do jądra, ale spadał na atmosferę, a po zetknięciu się z nią znów zamieniał się w parę wodną, wskutek czego atmosfera na tę pracę traciła coraz więcej ciepła. Nadszedł wreszcie moment, kiedy na powierzchni masy ziemskiej utworzyły się jakby kry grubsze z oziębionej na powierzchni masy, a wreszcie kry owe jakby pierścieniem objęły jądro ogniste i utworzyły pierwszą skorupę stałą. Skorupa oziębiała się na swej powierzchni wskutek zetknięcia z zimną przestrzenią, aż deszcz, na nią padający, utworzył tu i ówdzie znaczniejsze zbiorowiska wód. Te pierwsze wody, stojące pod ciśnieniem jakich 300 atmosfer, posiadały temperaturę znacznie wyższą ponad punkt wrzenia wody, więc o życiu zwierząt w takiej wodzie nie może być mowy. Wobec takiej temperatury potężne opary wodne wznosiły się w górę, powodując zaburzenia gwałtowne w atmosferze. Ponieważ wnętrze masy ziemskiej nie mogło się oziębiać z tą