354 SOFIŚCI.
spór Pr ot ag o ras a z uczniem o zapłacenie honoraryum, o którym wyżćj wspomniałem (str 342. przyp. 2.), znajdziemy wszędzie tę samą metodę i cel podobny, zrównania fałszu z prawdą, występku z cnotą, niebytu z bytem. Wspólność zaś metody i tosamość środków, świadczą niewątpliwie, że Sofiści byli szkołą, a trudno zaprzeczyć, że szkoła ta była złą i przewrotną.
Obrał sobie Grotę Platona kozłem ofiarnym 1 składa na niego całą winę za lichą reputacyę, jakićj używali Sofiści. Jak gdyby nie była dawno już przed Platonem ustaloną. Są przecież »C h m u r y« Arystofanesa wymownem świadectwem, co sądzono o nich w Atenach pod koniec V. stulecia? Prawda, że także Sokratesowi dostały się cięgi niezasłużone, ale fakt ten właśnie potwierdza regułę, że nauczanie Sofistów zaniepokoiło powszechnie dobrych patryotów. Platon zaś powtarza tylko co kilkadziesiąt lat przedtem wobec całego ludu wypowiedział wielki komedyopisarz. Zanim jednak odpowiemy na zarzuty robione Platonowi, warto przytoczyć sąd Arystotelesa, który nigdy nie idzie ślepo za powagą mistrza, a często z pod niej się wyłamuje; który mało miał stosunków osobistych z Sofistami, przepędziwszy długie lata w oddalonej Macedonii, a nareszcie żył w czasach, kiedy znaczenie Sofistów znacznie już było podupadło. Otóż w metafizyce swojćj, która o tyle jest chłodną i spokojną, o ile dialogi Platona są pełne życia a często namiętne, poświęcił rozdział jeden niezrównany zbijaniu sceptycyzmu, a kończy go taką uwagą głęboką: »teorya ta wyuzdana nie pozwala na żadną myśl jasną lub określona* 1). Rzeczywiście sceptycyzm, podkopując prawo kontra-dykcyi, uniemożebnia myślenie wszelkie. Przechodząc potem do Pro ta góra, powiada, że »jego system opiera się na tćj samej zasadzie, jakoby dwa przeciwne sobie zdania o tćj samćj rzeczy były koniecznie albo prawdziwe oba albo fałszywe. Jeżeli bowiem wszystko, co nam się zdaje, wszystko co spostrzegamy, jest praw-dziwem; potrzeba, aby wszystko było równocześnie i prawdziwem i fałszywem. Wielu bowiem jest takich, którzy twierdzą przeciwnie niż reszta, a wyobrażają sobie, że błądzą ci, co nie podzielają ich zdania. Wynika stąd koniecznie, że to samo jest i nie jest, a w takim razie wszystkie mniemania są prawdziwe, bo ci, co
') Metaph. III. 4. sub fine.