nie przewj ższał znacznie liczbą i obszernością; i zaprawdę powiedzieć można, ze liczy on członków, ma dziatki we wszystkich częściach kuli ziemskiej, które hołdują Kościołowi rzymskiemu. L. R.
Rzymski (Wojciech), statysta polski, rodem z Warszawy, żyjący w drugiej połowie XVI wieku. Wydał z druku ważne dzieło polityczne, przełożone z greckiego, z zastosowaniem do Polski, pod tytułem: Kronika starodawna i ktemu pobożna o poważnych rozmowach Ptolomeusza Hladelfa, monarchy egipskiego, które miał z uczonemi hebrejczyki, których pospolicie 70 tlóma-czów zakonu Bożego zowią, o porządnem i sprawowaniu i zachowaniu królestwa swojego, przez Arysteasa sekretarza jego po grecku napisana, a teraz na polski przełożona (Kraków, 1578, w 4-ee). F. M. S.
Rzymski (Paweł), professor teologii, urodził się w województwie Augustowskim, w obwodzie Łomżyńskim, 1784 roku. Nauki początkowe odbył w Tykocinie, dalsze u księży missyjonarzy w Warszawie. W r. 1803 przyjęty do ich zgromadzenia, poświęcony na kapłana 1808, zaraz wykładał w se-ininaryjum filozofiję, geografiję i historyję powszechną, dalej Pismo. Święte i język grecki. Od r. 1810 do 1816 był professorem nauk teologicznych i języka hebrejskiego w seminaryjum poznańskiem. W r. 1816 przybywszy do Warszawy, dawał ciągle w seminaryjum u księży missyjonarzy świętego Krzyża, różne przedmioty aż do r. 1826, w którym został wizytatorem generalnym tegoż zgromadzenia w królestwie Polskiem, i był proboszczem kościoła ś. Krzyża od r. 1830. Wykładał także przez czas niejaki Pismo Święte w uniwersytecie warszawskim. Umarł w Warszawie 1833 r. Wydał z druku: 1) Cantio-nale ecclesiasticum (wydanie trzecie, Warszawa, 1833; wydanie czwarte tamże, 1846); 2) Wykład obrzędów kościelnych (wydanie drugie tamże, 1838; wydanie trzecie, 1857); 3) Wybór modłów. F. M. S.
Rzymskie podziemia, albo Rzym podziemny. Pod samym Rzymem i w okolicach jego, we wnętrznościach ziemi, rozciągają się nieśmiertelne Katakumby (ob.), które noszą nazwisko Rzymu podziemnego. Wystawmy sobie naokoło jaśniejącego, drgającego życiem Rzymu, inny Rzym, milczący, ukryty w łonie ziemi; wystawmy sobie różne jego cyrkuły, oznaczone imionami sła-wnemi; jego licznych, a cichych mieszkańców, wszelkiego wieku, płci i stanu; jego place, rozdroża, kaplice, kościoły; jego malowidła, żyjący obraz wiary i skłonności pokoleń, które w nim mają pomieszkanie; jego niezliczone galeryje piętrzące się, jedne nad drugiemi, aż do czterech, nawet pięciu, już nizkie i wąz-kie, już wysokie i szerokie, ciągnące się w linii prostej, lub krzywe, wijące się w różnych kierunkach, poprzecinane, poplątane, jak korytarze ogromnego labiryntu; te galeryje, te place, te kaplice, oświecone zewnątrz w pewnych odległościach, przez otwory wydrążone na powierzchni ziemi i oświetlone wewnątrz milijonami lamp z gliny palonej lub bronzu, w kształcie łódek; wszędzie, na prawo i na lewo, od ziemi aż do sklepienia, groby wykute poziomo w ścianach galeryj; oto jest, o ile podobna wypowiedzieć słowami, postać Rzymu podziemnego. Co do jego przestrzeni, dosyć wspomnieć podług wyrachowania ludzi, którzy trawili życie na jego zgłębieniu, że gdyby wszystkie galeryje połączyć w jednę liniję, utworzyłyby one ulicę na trzysta mil francuzkich długości, obrzeżoną sześciu milijonami grobów. Rzymianie starożytni, wcześnie przekonali się, mówi archeolog Boldetti, że ziemia na której gród ich wznosi się, zawiera w sobie wyborne materyjały do budowli, jako to: tuf i piasek, zwany puzzolaną. Przyszła im naturalnie myśl o dobywaniu tych materjjałów. Lecz, aby nie uszkodzić powierzchni ziemi, porobili tylko małe otwory, przez które