jak: wysadzania magazynów amunicyjnych, dokonania zamachu na kwaterę dowództwa Rejonu Umocnionego itp. Wiele też innych domysłów wypowiadali oficerowie pracujący w sztabie.
Otrzymawszy taką informację oddział konny żandarmerii natychmiast wyruszył do przeszukania zalesionego terenu. Jednocześnie porozumiał się z dowódcami oddziałów, zgrupowanych w Rejonie Umocnionym, aby zaplecze swoich pozycji w promieniu kilkuset metrów opatrolowali szczegółowo. W tym dniu całe przedpołudnie tyraliery drużyn i plutonów przemierzały krok za krokiem nabrzeże Rejonu Umocnionego. Środkiem zaś półwyspu oddział konny żandarmerii, w szyku rozwiniętym, przejechał las od cypla do Juraty i z powrotem. Wzmożono czujność na posterunkach ochronnych przy magazynach i obiektach wojskowych.
W wyniku tej akcji doprowadzono do kwatery plutonu żandarmerii pokaźną liczbę maruderów, pochodzących z załóg rozbitych okrętów, przeważnie z „Gryfa” i „Wichra”. Po dokładnym sprawdzeniu dokumentów zatrzymanych, nie stwierdzono wśród nich skoczków niemieckich ani dy-wersantów. Wyjaśniło się w końcu, że nikt więcej oprócz jednego marynarza nie widział żadnych spadochroniarzy zrzucanych na Hel. W rezultacie wszyscy zgodnie orzekli, że marynarzowi temu przewidziało się, co w zdenerwowaniu może przytrafić się każdemu [...]
Pod koniec pierwszego tygodnia wojny pluton żandarmerii otrzymał telefon z baterii cyplowej, że na brzegu zatoki, za portem wojennym w kierunku Juraty, grupa dywersantów niszczy ustawione tam pod drzewami samoloty polskie, które uciekły z Pucka jeszcze w pierwszym dniu wojny. Połączyłem się natychmiast telefonicznie z kmdr Steyerem, prosząc go o wydanie polecenia najbliższemu miejsca postoju samolotów oddziałowi schwycenia sabotażystów i przytrzymania ich do czasu przybycia tam żandarmerii. W odpowiedzi dowiedziałem się, że ludzie ci demontują samoloty na rozkaz dowództwa obrony Helu. Wymontowują z samolotów broń maszynową celem zasilenia nią pozycji nadbrzeżnych. Przy tym komandor wyjaśnił mi, że są to samoloty typu szkolnego i absolutnie nie mogą startować do walki powietrznej z opancerzonymi bojowymi maszynami niemieckimi12. O powyższym powiadomiłem oddziały cyplowe celem wyprowadzenia ich z błędu.
Wioska Hel wraz z Kolonią Rybacką po kilku dniach walk była zupełnie opustoszała. Wszystkie ataki lotnicze, jak i ostrzeliwanie z dział pancernika „Schleswig-Holstein”, koncentrowały się właśnie w tym rejonie, łącznie z cyplem, portem handlowym i wojennym. Oddziały rozlokowane w głębi lasu, za tzw. Bocianim Gniazdem i Szwedzką Górką oraz pod Juratą (rejon schronów amunicyjnych i torpedowych), nie były bombardowane na swoich stanowiskach od początku, aż do końca działań wojen-
12 Samoloty lotnictwa niemieckiego w 1939 roku nie miały opancerzenia.
293