Optymizm i załamanie 363
Mińsk i inne radzieckie miasta. - Teraz Mołotow już krzyczał. To „nadużycie zaufania nie mające precedensu w historii”. Niemcy rozpętały straszliwą wojnę: - Z pewnością na to nie zasłużyliśmy.
Nie było nic więcej do powiedzenia: hrabia von der Schulenburg, który miał zostać stracony przez Hitlera za udział w spisku z lipca 1944 roku, uścisnął Mołotowowi rękę i odjechał, mijając limuzyny wiozące na Kreml generałów. Mołotow pospieszył do gabinetu Stalina, gdzie oznajmił:
- Niemcy wypowiedziały nam wojnę.
Stalin osunął się na krzesło, „zatopiony w myślach”. Zapadło „długie i ciężkie” milczenie. Stalin „wyglądał na zmęczonego, wyczerpanego”, wspominał Czadajew. Jego twarz ze śladami po ospie była „ściągnięta i wynędzniała”. Był to jedyny raz, wspominał Żuków, „kiedy widziałem Stalina przygnębionego”. Po chwili jednak Stalin podniósł się i wygłosił optymistyczną przepowiednię:
- Przeciwnik zostanie pobity na całej linii. - Zwrócił się do generałów. - Co proponujecie?
Żuków zasugerował, że okręgi przygraniczne muszą „powstrzymać” Niemców.
- Zniszczyć - przerwał Timoszenko - nie powstrzymać.
- Wydajcie dyrektywę - rozkazał Stalin, który nie otrząsnął się jeszcze ze swojego wielkiego złudzenia. - Nie przekraczać granicy.
Timoszenko, nie Stalin, podpisał serię wydanych tego ranka dyrektyw. Czadajew zauważył poprawę nastroju: „pierwszego dnia wojny wszyscy byli [...] nastawieni raczej optymistycznie”.
Stalin, na przekór wszystkiemu, trzymał się resztek swoich rozwianych iluzji: oświadczył, że wciąż ma nadzieję na rozwiązanie dyplomatyczne. Nikt nie ośmielił się zakwestionować tego absurdu, z wyjątkiem Mołotowa, jego towarzysza od 1912 roku, ostatniego człowieka, który był gotów otwarcie się z nim spierać.
- Nie! - powiedział z emfazą Mołotow. To wojna i „nic już nie można zrobić”. Do południa, pod wpływem meldunków o rozmiarach inwazji i nieprzejednanej postawy Mołotowa, Stalin zaczął sobie uświadamiać grozę położenia.
- Napadli na nas, nie wysuwając żadnych roszczeń, przeprowadzili podstępny atak jak bandyci - oznajmił Stalin przywódcy Kominternu, Dymitrowowi. „Bandyci” mieli przewagę całkowitego zaskoczenia. Radziecka obrona się załamała. Niemcy nacierali w kierunku Leningradu i na Ukrainie, ale najsilniejsze zgrupowanie wojsk Hitlera miało zająć Moskwę. Podwójne uderzenie Grupy Armii „Środek” rozbiło radziecki Front Zachodni