Noc z życia Iosifa Wissarionowicza: tyrania filmów i obiadów 515
Te sprzeczności uczyniły Stalina całkowicie nieprzewidywalnym, groźnym dla osób z jego otoczenia. Nadzieje i swobody, jakie przyniosła wojna, nie zmieniły jego przekonania, że problemy nękające ZSRR najlepiej rozwiązać wypróbowaną metodą terroru. Nędza jego imperium w porównaniu z zamożnością Ameryki nakładała się na poczucie, że siły go zawodzą, i na towarzyszący mu przez całe życie kompleks niższości.
Zazwyczaj „spokojny, powściągliwy i opanowany”, często „eksplodował nagle i podejmował nieprzemyślane i błędne decyzje”. Jak ujął to Chruszczów, „po wojnie nie wszystko było u niego w porządku z głową”. Pozostał wielkim manipulantem, chociaż możliwe, że arterioskleroza spotęgowała jego wybuchy gniewu, depresję i paranoję. Nigdy nie był szalony: jego największe obsesje zawsze miały podstawę. Ale śmiertelność uświadomiła mu pustkę, jaką stworzyłw swoim wnętrzu: „Jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem - wyznał Żukowowi. - Boję się własnego cienia”. Ale to właśnie nadwrażliwość uczyniła zeń przerażonego, lecz mistrzowskiego polityka. Jego strach przed utratą władzy nad własnym imperium opierał się na rzeczywistości: nawet w Politbiurze Mikojan uważał, iż wojna była „wielką szkołą wolności” i nie ma potrzeby „powracać do terroru”.
Stalina drażniło to rozprzężenie. Żartował nawet z tego, kiedy wysłał kilku pisarzy w podróż do pokonanej Japonii i spytał Mołotowa, czy już wyruszyli. Okazało się, że musieli odłożyć wyjazd.
- Dlaczego nie pojechali? - spytał. - To była decyzja Politbiura. Może się z nią nie zgadzają i chcieliby się odwołać do zjazdu partii?
Pisarze wyjechali natychmiast. Ale Stalin czuł, że podobne rozluźnienie dyscypliny otacza go ze wszystkich stron.
„Stał się bardzo rozdrażniony - wspominał Mołotow. - Ostatnie lata były najniebezpieczniejsze. Przeskakiwał z jednej skrajności w drugą”. Zazdrosny o prestiż Mołotowa i Żukowa, podejrzliwy w stosunku do coraz potężniejszego Berii, zdegustowany samozadowoleniem swoich palatynów, nawet chory i stary znajdował największą przyjemność w przygotowaniach do walki. To był jego żywioł, jego środowisko naturalne. Należało przetrącić kilka grzbietów.2 Stalin rządził „za pośrednictwem małej grupy bliskich mu osób” i formalnego „rządu pozbawionego swojej funkcji”. Nawet podczas długich wakacji z dala od Moskwy sprawował nieograniczoną władzę, kierując każdym resortem przez bezpośrednie kontakty z odpowiednim urzędnikiem i z nikim innym. Jego ingerencje były niemal rozmyślnie kapryśne i niespodziewane.
Jego dworzanie, bardziej niż kiedykolwiek, musieli umieć z nim postępować, ale najpierw należało przetrwać jego nocne rytuały. Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że rządził ogromnym obszarem, od Berlina do