Noc z życia Iosifa Wissarionowicza: tyrania filmów i obiadów 517
swoje miejsca, pozostawiając pierwszy rząd pusty. Witał ich szef kinematografii, Iwan Bolszakow, który kierował przemysłem filmowym od 1939 roku i był w tym otoczeniu nieodzowną, ale komiczną figurą. Bolszakow bał się Stalina, ponieważ jego dwaj poprzednicy na tym stanowisku zostali rozstrzelani. W miarę jak Stalin się starzał, kino stawało się jego obsesyjnym rytuałem, a także miejscem sprawowania rządów.
Bolszakow musiał zdecydować, jaki film pokazać. Rozstrzygał ten dylemat, próbując odgadnąć nastrój Stalina. Obserwował chód przywódcy, intonację głosu, a czasem, jeśli miał szczęście, Własik lub Poskriebyszow dawali mu jakąś wskazówkę. Jeśli Stalin był w złym humorze, Bolszakow wiedział, że lepiej nie pokazywać nowego filmu. Stalin był tworem przyzwyczajenia: uwielbiał stare filmy z lat trzydziestych, takie jak Wołga, Wołga lub filmy zagraniczne, jak na przykład In Ołd Chicago, Mission to Moscow, komedię It Happened One Night lub dowolny film Charlie Chaplina.
Stalin posiadał teraz całą kolekcję amerykańskich, angielskich i niemieckich filmów, która wcześniej należała do Goebbelsa. Jeśli był w złym nastroju, zwykle zadowalał go jeden z nich. Lubił filmy detektywistyczne, westerny, filmy gangsterskie - i uwielbiał walki. Nie znosił wszelkich przejawów erotyzmu. Kiedy Bolszakow pokazał pewnego razu umiarkowanie śmiałą scenę z nagą dziewczyną, Stalin uderzył pięścią w stół i spytał:
- Urządzacie tu burdel, Bolszakow?
Po czym wyszedł, a za nim całe Politbiuro, pozostawiając nieszczęsnego Bolszakowa w śmiertelnym strachu, że zaraz zostanie aresztowany. Od tej pory Bolszakow wycinał nawet najmniejszy ślad nagości.
Stalin kazał Bolszakowowi tłumaczyć zagraniczne filmy. Bolszakow mówił jednak tylko łamanym angielskim, dlatego spędzał mnóstwo czasu, przygotowując się do tych sesji i ściągając tłumaczy, aby oglądali z nim film, a następnie ucząc się na pamięć dialogów. Za każdym razem było to wyzwanie, ponieważ miał do pokazania Stalinowi setki filmów. Jego tłumaczenia były zwykle absurdalnie oczywiste i mocno spóźnione, kiedy od dawna było już jasne, co powiedziała dana postać. Członkowie Politbiura śmiali się i drwili z przerażonego Bolszakowa. Beria pokazywał na ekran i wołał:
- Spójrzcie, zaczął biec...
Wszyscy się śmiali - lecz Stalin, którego najwyraźniej bawiła ta farsa, nigdy nie zażądał sprawniejszego tłumacza. W1951 roku Bolszakow poprosił Stalina, by zaaprobował film Tarzan: można sobie wyobrazić, że jego tłumaczenie okrzyków Tarzana i zalotnych pochrząkiwań z Jane ubawiło widzów do łez. Jeśli Bolszakow pokazywał stary przebój, Wołga, Wołga, Stalin lubił się popisywać, jak dobrze go zna, i odgrywał każdą scenę, wyprzedzając słowa aktora.